urzędujący Prezydent
urzędujący Prezydent
wieczny Pretendent
Podobno Andrzej Olechowski pojedzie w Polskę w poszukiwaniu zaginionego elektoratu. Jak na razie, pomimo spiskowej wizji dziejów, "Wyborcza" "napompowała" zaplecze pre-kandydata Olechowskiego, do poziomu niebotycznego 1%.
W kandydata lewicy, w sensie strukturalnego SLD-ówka, po prostu nie wierzę.
Nie wiem czy objawi się jakaś kobieta, bo na zachwytach się zacznie, a na wyniku bliskim błędu statystycznego się skończy.
Reszta Korwinów-Mikke, Bublów, czarodziei ze zrywu ozdrowieńczego Polski od Rydzyka, to tylko kilka plakacików i obowiązkowy czas antenowy dla komintetów wyborczych.
Za równo rok, rozpocznie się najgorętsza z kampanii w ostatnim piętnastoleciu.
Zwycięzca może być tylko jeden.
Pokażcie mi Drodzy Kontrowersyjni, że poza tymi dwoma gladiatorami polityki, co powyżej, może to wygrać ten ktoś trzeci.
Ja alternatywę widzę dla partii, a nie urzędu-paprotki z jedną realną funkcją: Zawetuj!
Bo twierdzenia, że jak nastanie jedna partia(mająca większość) i prezydent wywodzący się z tej partii, to wtedy nastąpi legislacyjna i w ogóle szczęśliwość, to jest szczyt propagandy.
Nie załapałem…
“Ja alternatywę widzę dla partii, a nie urzędu-paprotki z jedną realną funkcją: Zawetuj!”
Mógłbyś rozwinąć i/lub objaśnić? Bo nie załapałem….
tetryku
To proste.
Funkcja prezydenta, jest jedynie dopełnieniem władzy wykonawczej.
Bezpośredni wpływ na kreowanie polityki wewnętrznej i zagranicznej i kontrolę nad strukturą administracyjną, ma rząd, który tworzy zazwyczaj zwycięska w wyborach partia.
Dlatego ważniejszymi wyborami, są te parlamentarne. I to nawet, pomimo, iż prezydenta wybiera bezpośrednio więcej obywateli.
No tak…
Pokojarzyłem to całkiem opacznie ;-))) jako pozytywną alternatywę do wcześniejszych narzekań, i wezwanie (do czytelnika) do zawetowania wyborów!
Teraz rozumiem intencje lecz nie do końca się zgadzam. Obecnego prezia postrzegam nie jako paprotkę, raczej jako rosiczkę – cóż z tego, że łapie głównie muchy, kiedy cuchnie!
Też nie wierzę w cudowną moc sprawczą współpartyjności premiera i prezydenta – wolałbym jednak kogoś mądrego, kto chociaż udawałby skutecznie głowę państwa wszystkich Polaków.