Jakiś czas temu Matken Kurken narzekał na deficyt tekstów na portalu i złościł się niemiłosiernie na nas, że jesteśmy leniwy i generalnie nic się nam nie chce i nawet pejcz nie jest wstanie zapędzić nas do roboty. Biorąc do serca te uzasadnione żale postanowiłam rozpocząć cykl pt. Co mnie złości.
Uprzedzam, że z racji ograniczonego czasu nie będzie się tak cyklicznie pojawiał jakbym sobie życzyła, ale raz na jaki czas uleję sobie na wirtualny papier zgryźliwej złośliwości , a co. Jeśli ktoś ma ochotę na ulżenie swojej wątrobie, zapraszam do cyklu, tytuł udzielę za darmochę i nie będę robić awantur z racji praw autorskich.
Już wcześniej mnie to złościło, ale teraz przy sprawie Polańskiego złość moja sięgnęła apogeum. Jak się teraz okazuje Alicja Tysiąc była jedynie rozgrzewką . O co chodzi? Chodzi o nową narodową dyscyplinę sportu jaka nam się ostatnio objawiła czyli moralizatorstwo.
Moralizują dziennikarze – chyba nie OK, moralizują politycy – już trochę mniej OK, moralizują nawet internauci – tu nie wiem czy OK czy nie OK. W każdym razie wszyscy mają gęby pełne frazesów o prawie i etyce tak jak by byli chodzącymi świętymi i prawnikami w jednej osobie. Ich moralizatorstwo opiera się na szablonach , schematach gdzieś tam kiedyś zasłyszanych bądź przeczytanych. Wydają wyroki, z góry wiedzą kto winny a kto niewinny, a kogo można a nawet trzeba ułaskawić, kontekst indywidualnej sprawy mają w dupie. Jakieś takie zamiłowanie w narodzie naszym się objawiło do bycia Katonami. Koszmar, brrrrrr. I tak jest przy każdym humbugu podrzuconym przez media. Oni nam podrzucają a my siedzimy na trybunach i w zależności od naszej subiektywnego osądu niczym starożytni Rzymianie pokazujemy palec w górę, palec w dół. Uff, ulżyło mi. To do następnego razu, ciekawe jaki będzie kolejny ochłap rzucony nam przez litościwie media. Ja taka krwiożercza nie jestem, więc może pokażę palec w górę, ale nie ten środkowy, no chyba, że media zaczną na patyku wymachiwać mi przed nosem Mansonem albo innym Fritzlem, czego sobie i kontrowersyjnym nie życzę.
Ja tylko w kwestii formalnej,
Ja tylko w kwestii formalnej, niezwykle się cieszę, że zaczęliście pisać, ale pochwalę dopiero wtedy, gdy zauważę prawidłowość.
Prawidłowość czego?
Prawidłowość czego?
Pisania, proszę Pana
Znaczy: Pan Ja – X tekstów tygodniowo. Pan Quackie – Y tekstów. Pani Yo la – N tekstów. Itd.
A życie rodzinne? A wena? Jak
A życie rodzinne? A wena? Jak ja mam pisać X tekstów tygodniowo, jak nad obecnym siedzę już od paru dni i ciągle coś dodaję.
No, od tego jest Redakcja
(w osobie Kuraka) Naczelna, żeby bić, gnieść, dusić i w końcu wygnieść i wydusić teksty. Jak to w gazecie… o pardon. Na kontrowersjach. Ale prawidłowość ta sama.
Alternatywą jest stan obecny, Pani sobie zerknie http://www.kontrowersje.net/blogs i wybierze “Sortuj po ilości wpisów” – Matka Kurka – 916, następna w kolejności nie powiem kto, bo już kiedyś sobie wyprosiła ten ranking – 178, Markiz – 157, Ja – 138, krakowski – 109… Jak łatwo policzyć, Kurak ma więcej tekstów niż siedem pozostałych osób z listy razem wziętych. Z czego 3, a może 4 już na kontrowersjach nie pisują.
“nad obecnym siedzę już od paru dni i ciągle coś dodaję.” Ja mam tak samo, zwłaszcza jak piszę kulturalnie i sztucznie i chcę być wiarygodny i cytować nie z pamięci, a ze źródeł… Obawiam się, że trzeba jakoś wypośrodkować między jakością a ilością – albo więcej nas musi pisać teksty dobre jakościowo. Każdy za siebie…
A mi się szczerze mówiąc nie
A mi się szczerze mówiąc nie chce siedzieć parę dni, ani nawet godziny nad tekstem, który i tak nikogo później nie obchodzi. To też taka prawidłowość.
A ja w takich razach zawsze
A ja w takich razach zawsze zadaję sobie pytanie co spieprzyłem? A potem piszę tekst lepszy i ciekawszy.
Twoje teksty sa czytane, choc
Twoje teksty sa czytane, choc nie zawsze jest czas, zeby wejsc kiedy sa na glownej. Ale jest cos takiego jak “Ja’s blog” i jak sie ma chwile, to mozna nadrobic zaleglosci.
Ty lepiej popatrz jak są oceniane. Wpisanie się pod
Twoim tekstem wymaga i wiedzy ekonomicznej i odwagi, by nie wyjść na głupka.
Gwiazdki, gwiazdki. Kiedyś
Gwiazdki, gwiazdki. Kiedyś przynajmniej Duralex posprzeczał się ze mną o Greenspana, Domi o Szwecję i socjalizm, gej z Palestriny o progresję, a teraz nawet Cennobicie nie chce się napisać, że gówno wiem, chociaż poprawiłoby mi to nastrój.
Kot czyta Ja regularnie i z przyjemnością.
🙂
No
Już Yo la i krakowski napisali. Mogę Panu najwyżej przecinki poprawiać (jeżeli tego wymagają), ale o meritum trudno dyskutować z takim brakiem wiedzy i warsztatu. Pisz dalej, bo w moim wieku człowiek uczy się coraz wolniej = więcej czasu trzeba, żeby sobie przyswoić wiedzę potrzebną do dyskusji.
Najcenniejsze jednak, że trudne tematy podajesz w
przystępnej formie, zrozumiałej nawet dla największego ekonomicznego głupka. Nie chcę się chwalić ale nawet ja rozumiem co nieco z tego co piszesz.
To są rozterki czy krygen?
To są rozterki czy krygen? ale przyznam się, że w moim wypadku to jest tak z tym pisaniem: człowiek tak pisze i pisze a potem sru do wirtualnego kosza, bo jak porównam swój tekst pisany kaprawym językiem do innych to mi jakoś przechodzi 🙂
Czemu kaprawym? Jest dobrze,
Czemu kaprawym? Jest dobrze, tekst o “cyfryzacji” radia mi się podobał, innym chyba też. Ja też mam problem z pisaniem, bo nigdy nie wiem jak zacząć, więc odkładam nowy tekst przez parę dni, ale potem siadam i piszę. Jak już go wkleję, to poprawiam najwyżej to, co mi się nie podoba.
prawdopodobnie wynika to z
prawdopodobnie wynika to z tego, że jak czytam cudzy tekst to innaczej go odbieram niż swój, w cudzym jest zawsze jakaś świeża myśl
“nigdy nie wiem jak zacząć”
Och, jest parę niezawodnych patentów:
Już starożytni Rzymianie…
Dawno, dawno temu…
– Musi pan zabić Tollivera, inaczej wszyscy zginiemy -…
Moje wnioski są tyleż proste, co genialne:…
Facet w fotelu naprzeciwko był dziwnie milczący…
Daj, ać ja pobruszę, a ty pożywaj…
“Pana karta została anulowana” wyświetlił terminal…
Życie jest produktem ubocznym biochemicznych procesów zachodzących na Ziemi…
Być może to wariacja na temat
Być może to wariacja na temat a ja się czepiam, nie czepiam się. Chodzi mi tylko o młodzież, która zapewne czyta i może zapamiętać błędny cytat. Dlatego, mając na względzie Przyszłość Narodu ośmielę się skorygować.
Daj, ać ja pobruszę, a ty pożywaj…
Jeśli to zamierzone, powinien Pan wspomnieć o tym.
W oryginale jest:
Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj. Najstarsze zdanie zapisane w języku polskim i na ziemiach Śląska, z Księgi Henrykowskiej ale o tym wszyscy wiemy.
W oryginalniejszym oryginale, nie zlatynizowanym staropolskim było jeszcze ładniej.:
Day ut ia pobrusa, a ti poziwai.
Tłumaczenie: Daj, niech ja pomielę (pokręcę żarna), a ty odpoczywaj.
Tako rzekł imć Bogwał (koniec XII wieku), właściciel Brukalic na Śląsku. Któraż żona i dziś nie marzy o takim mężu.
Bardziej podoba mi się jednak od powyższego:
Daj, ać ja pobruszę, a ty skocz do piwnicy po piwo.
Autor: Andrzej Sapkowski, Wieża Jaskółki
Chętnie skoczę jeśli szanowny małżonek pobruszy.;)
A dziękuję
Cytowałem z pamięci, za śp. Piotrem Skrzyneckim z Piwnicy pod Baranami, wydawało mi się, że on ze sceny recytował “pożywaj”.
Nie pożywaj a spożywaj. Co miał na myśli? Nie wiem ale
wiem, że zawsze był, no…. groggy.
Jakoś jestem dziwnie spokojny,
że to samo miał na myśli, co Sapkowski…
Czytane, czytane…
a nawet link jest przekazywany dalej…
Ja tylko w kwestii formalnej,
Ja tylko w kwestii formalnej, niezwykle się cieszę, że zaczęliście pisać, ale pochwalę dopiero wtedy, gdy zauważę prawidłowość.
Zauważyłem przez 40 lat z okładem taką sobie prawidłowość
Najwięksi patrioci pierwsi spieprzają przez Zaleszczyki, a największym moralizatorom brzydko pachnie z ustów.
Zauważyłem przez 40 lat z okładem taką sobie prawidłowość
Najwięksi patrioci pierwsi spieprzają przez Zaleszczyki, a największym moralizatorom brzydko pachnie z ustów.
Tia, sami kompetentni:)
Więcej ich, niż “lekarzy”. Łatwiej się żyje w takim czarno – białym świecie.