Nie wiemy czy pomysł zrodził się w perfidnym umyśle Wielkiego Stratega, czy w rozumku wiernego Pretorianina zapatrzonego w świdrujące oczęta patrona.
Nie wiemy czy pomysł zrodził się w perfidnym umyśle Wielkiego Stratega, czy w rozumku wiernego Pretorianina zapatrzonego w świdrujące oczęta patrona.
W każdym razie trzebaby przywalić w Platformę. Najlepiej kompromitując któregoś z jej prominentnych działaczy. W ruch ruszyły podsłuchy. Nic! Żaden z prominentów nie miał niczego za uszami. Trzeba sieć zarzucić dalej. Złapać byle kogo, byle złapać.
Tu pracę rozpoczęli specjaliści od profili psychologicznych. I tu trzeba przyznać, że to prawdziwe fachury, wykonali dobrą pracę. Pewnie nie wytypowali tylko jednej prowincjonalnej gąskii z Oławy.
Może byli na liście też i faceci, ale CBA dopiero wystartowało i w zasobach kadrowych brak było jakiejś super laski, co by gościa mogła uwieść. Więc trzeba uruchomić żigolaka.
Bidulka Sawicka nie była w nic zamotana, nie chwaliła się znajomościami ani koneksjami. W trosce o dalszy byt poszła na kurs dla przyszłych członków rad nadzorczych, bo przecież nie wiadomo jak będzie po następnych wyborach i czy zachowa poselski stołek.
„James Bond” i „M”, czyli jak sobie mały Mariuszek wyobraża.
Mariuszek Kamiński pewnie Bondów się naoglądał i chciałby Bondem zostać. Ale warunki nie te. Wzrost mikry, przystojny inaczej, cyngle na nosie, a nie w pistoletach, po przebiegnięciu 20 metrów zadyszka. Nie, Bondem to ja nie będę, ale mogę jego przygody przeżywać. Zostanę „M”; pomyślał i tak zrobił.
No i jaka „M” taki i Bond. Zamiast Pierce’a Brosmana angażuje się chłoptasia o aparycji synalka właściciela firmy pogrzebowej, jak to ładnie Kurak napisał. No, ale przecież Sawicka to też nie Scorupcco. Żigolo, jak Bond dostaje białe ząbki, super autka, forsę na ciuchy, dezodoranty, knajpy, prezenty i hotele. Do pełni szczęścia brakuje mu tylko licencji na zabijanie i mocnego żołądka, bo rzyga jak kot po każdym kieliszku.
Sawicka na kurs, a żigolo za nią. Tak ją omotał i rozkochał, że niewinna i czysta jak śnieg kobita obiecała mu, za jego białe zęby i zapachy spod pachy, że pomoże mu działkę na Helu kupić i jeszcze dała się namówić na wzięcie za to forsy.
Tę akcję można zrozumieć. Cel uświęca środki. Zdobycie władzy dla Wielkiego Stratega nie ma ceny. Zwłaszcza jak nie płaci się ze swojej kieszeni.
Marczuk-Pazura, ale o co chodzi?
Tu nie wiadomo o co. Kobitka znana, ale nie na politycznym świeczniku. Czemu ma służyć jej kompromitacja? Nie wiem. Nie siedzę w pokręconym rozumku autora tej operacji. Pewnie idzie tu tylko o rozgłos, że dzielne CBA znowu wykryło korupcję. Jakby złapać przysłowiowego Kowalskiego, to pies z kulawą nogą, ani media by nie zauważyły. A tak, to sukces głośny. Tylko czy te wszystkie pieniądze, które CBA wydało są tego warte? Zwłaszcza, że jak się bliżej temu przyjrzeć to i żadnej korupcji chyba nie ma. No, ale czego się nie robi, żeby uzasadnić swoje istnienie. Jak nie ma afery, to trzeba ją stworzyć. Jak się człowiek naogląda filmów szpiegowskich, to i taki pomysł z nich zapożyczy. Tu też została wydana spora kasa z naszej kieszeni. Sporo na balowanie, ale też i sporo na wyjazdy na Ukrainę i inne. No, ale to nasza forsa, a nie Mariuszka, więc nie żałował.
Willa w Kazimierzu.
Jolanta Kwaśniewska mogła by, gdyby chciała, a nie chce, wygrać w cuglach z bratem Wielkiego Stratega w wyborach prezydenckich. No to trzeba ją tak skompromitować, żeby się nawet kandydować nie odważyła. Tu można za akcję zapłacić każdą cenę, zwłaszcza, że jak wyżej napisałem forsa nie ich.
Pretekstem jest wykrycie jakoby ukrywanych dochodów. Tak jakby to była sprawa dla CBA, a nie skarbówki.
I znowu do akcji wkracza nowy Bond. Szasta naszą forsą na wynajem mieszkania Porszaki, Harleye, knajpy i napiwki.
W końcu doprowadza do tego, że mu dom sprzedają i zgadzają się na ukrycie połowy ceny transakcji .
Oskarżonym w sprawie jest człowiek, który się na to zgodził. A oskarża się go o oszukanie notariusza i uszczuplenie opłaty skarbowej. A przecież to też CBA oszukało i notariusza i skarbówkę. Tylko kto za to odpowie?
Płacimy wszyscy
Te trzy akcje naszego „Bonda” i „M” były dęte. Nie tropiono afer będących już w toku, ale na siłę tworzyło się afery. Płacimy za to wszyscy.
I dlatego uważam, że byłemu szefowi CBA powinny być postawione zarzuty. Przekroczenia uprawnień i marnotrawienia publicznych pieniędzy.
Tylko czy znajdzie się ktoś na tyle zdeterminowany.