Piątego dnia kuracji z użyciem doksycykliny, prezydent miał moment konstytucyjny. Najpierw jednak wystąpił kaszel napadowy, suchy i bezproduktywny, a po nim koszmarny sen.
Otóż choremu wydało się, że pojechał jednak na szczyt europejski, podczas którego wybierano prezydenta Unii. Zawiłe mechanizmy konstruowania koalicji i budowania porozumień bardzo sprawy skomplikowały, w każdym razie, sprzeciw Francuzów wobec Blaira, obojętność Skandynawów, zdumienie Czechów i dekoncentracja Berlusconiego sprawiły, że nowym prezydentem Unii Europejskiej został poseł Kłopotek i to jemu trzeba było oddać samolot. Prezydent wracał do ojczyzny piechotą. Kiedy na powrót przekraczał próg pałacu, obudził się zlany potem.
Na szczęście nie obudził Marie, ponieważ z powodu choroby od tygodnia sprawował swój urząd z łoża umieszczonego w Sieni Głównej, wyposażonej w lustra ułatwiające sprawowanie nadzoru nad służbami, służbą i Szczygłem, który ostatnio udzielił długiego, frywolnego i pozbawionego większego sensu wywiadu dla prasy. Łoże prezydenckie umieszczono pod obrazem „Śmierć Cypriana Godebskiego pod Raszynem”, obok drzwi do Sali Białej. Nie chodziło o to, że prezydent szczególnie sobie obraz Januarego Suchodolskiego upodobał, chodziło o to, że w wyniku bitwy pod Raszynem obszar Księstwa zwiększył się dwukrotnie, a siły zbrojne z czternastu do sześćdziesięciu tysięcy w ciągu trzech miesięcy, a tyle mniej więcej czasu zostało do decyzji kto w wyborach prezydenckich będzie reprezentować prawo i sprawiedliwość.
Wychodzące na Krakowskie Przedmieście ogromne okna skromnie skądinąd wyposażonej Sieni szczelnie zasłonięto; napalono w kominku drwami ze specjalnie na ten cel wyciętego z ogrodów BBN buku zwyczajnego fagus sylvatica z gromady okrytonasiennych, drzewa o połyskującej korze, drewnie jasno kremowym i fałszywej twardzieli w okolicach odziomkowych.
Być może z powodu niekorzystnych sondaży, być może z powodu zagrożenia grypowego, od pewnego czasu mało kto w każdym razie prezydenta chciał odwiedzać, więc w tę i we w tę przechadzał się Łopiński. Wpierw pukał delikatnie, wchodził od strony Sali Hetmańskiej, kłaniał się, prezydent go przeganiał, i szef protokołu znikał w szerokich odrzwiach Sali Rycerskiej. Następnie, przebrany w którąś ze zbroi znajdujących się w tamtejszej ekspozycji stałej, Łopiński powracał i ośmielony przewagą w sprzęcie, żywiej już przemieszczał się na powrót ku Sali Hetmańskiej. Czasem oszukiwał i puszczał w zbroi Handzlika, ale prezydent natychmiast się we wszystkim orientował:
— Wracajcie no Handzlik do kształtowania polityki wschodniej.
Materac na łożu prezydenckim okryto prześcieradłem z gumką, nogi prezydenckie zawinięto w mięsisty koc hiszpański z akrylu i poliestru, który nie mechaci się w najbardziej nawet bezceremonialnych pralkach mechanicznych. Wezgłowie tworzyły trzy poduszki, z których każda była mniejsza od tej znajdującej się pod spodem. Do łóżka przysunięto szafę w stylu gdańskim oraz stolik nocny niewiadomego pochodzenia.
Moment konstytucyjny nadszedł nocą i doktor Lubiński natychmiast przystąpił do upuszczania krwi:
— W razie przegranych wyborów, całą władzę przekazuję zespołowi pracy państwowej. Temuż zespołowi przekazuję też całość władzy, jaka wynika z planowanego systemu kanclerskiego.
— Jako obywatel powiem panu, że cieszę się, że w odróżnieniu od Tuska, zapadłszy na moment konstytucyjny nie przekazuje pan władzy samemu sobie; jako sympatyk obozu naradowo-socjalistycznego powiem, że konstytucja jest być może ustawą zasadniczą, ale zasadniczo jest też przecież tylko ustawą; jako miłośnik piłki nożnej, dodam, że zespół pracy państwowej jest też państwem pracy zespołowej. Natomiast jako lekarz, na moment konstytucyjny zalecam okłady z liści kapusty, która zawiera związki siarki i sól potasową, przynoszącą ulgę w stanach zapalnych części krtaniowej nerwu błędnego. Liście kapusty należy zanurzyć w gorącej wodzie, wyjąć, rozbić tłuczkiem do mięsa, przyłożyć do szyi i owinąć szalikiem.
— A jak Łopiński akurat będzie przechodzić?
— To jest za każdym razem Handzlik, panie prezydencie.
— A polityka wschodnia?
— Zasadniczo, panie prezydencie, jesteśmy krajem wschodnim i wszystko, co robimy jest już elementem naszej polityki.
Przepraszamy za usterki, dwa razy się wkleiło,
Za pierwszym razem wypluło, że błąd, a w istocie notka poszła w przestrzeń. Załadowałem ponownie i zrobiło sie dwie. Ale mnie MatkaKurka zj..ie.
Pan Prezydent to ma klawe życie
trzy poduszki, z których każda była mniejsza od tej znajdującej się pod spodem
Zaprzątają Cię kocie kwestie drugorzędne,
ważniejsza jest bodaj szafa gdańska.
Jeżeli lubisz chrapnąć na szafie gdańskiej…
🙂
Od maja do sierpnia wyłącznie na gdańskiej, znaczy kiedy
opuszczam z rodziną piec chlebowy.
Duperele,
Najważniejsze są ogromne okna, podgląd świata bez IV RP…
A tak swoją drogą, Soosell, już samo to, że
zagrożenie IV RP jakby już rzeczywiście ustąpiło, przynosi wielką ulgę. Jest we mnie rana, nie powiem, ale narasta też we mnie spokój.
Choć pewnie narastać nie powinien.
Wiesz aster5, że tych opowiastek jest od metra?
Tu się juz ich sporo uzbierało, a ponadto są jeszcze na moim blogu, że się tak wyrażę, oryginalnym.
Wiele z nich się oczywiście nieco przedawniło.
Aster5
Wypluń to słowo, bo nie zasnę z tych nerw!