Reklama

MIESZKO I


MIESZKO I

Reklama

Za pierwszego władcę Polski uważa się niejakiego Mieszka (historycy lubujący się w numeracji nazywają go Mieszkiem I). O człowieku tym, jak i o początkach naszej państwowości wiadomo niewiele. Musiał być to jednak facet wyjątkowy (silny? cwany? mądry? a może wszystko naraz?), zrobił mianowicie sporą karierę. Trzeba bowiem pamiętać że w owym czasie cywilizowane kraje; mające władców, państwa a co za tym idzie zorganizowany system gnębienia poddanych; znajdowały się na zachodzie i południu Europy. Na terenach które nas interesują, żywot prowadziły luźno zorganizowane bandy. Bandy te posiadały swych przywódców. Najczęściej był to facet który najskuteczniej wybijał zęby swym oponentom. Właśnie takim watażką był Mieszko I. Zorientował się jednak słuchając opowieści kupców (pełnili oni wówczas funkcję internetu), że mając w swym władaniu spory spłacheć ziemi a to obecną Wielkopolskę, Mazowsze i Pomorze wschodnie, spokojnie sam może zostać księciem albo zgoła królem. Standard życia w jego stolicy Gnieźnie może odbiegał nieco od standartów przyjętych na zachodzie ale ostatecznie wychodek nie znajdował się w salonie jadalnym a to na tamte czasy już było coś. Mieszko panował w latach 960-992 czyli ponad trzydzieści lat. Starczy żeby coś zbudować i jeszcze więcej spieprzyć. Niepowodzenia przyszły pierwsze. W 963r. sąsiad z zachodu niejaki hrabia Wachman na czele swoich chłopaków zwanych Wieletami, wpadł na ziemie Mieszka i nieźle mu przyłoił. Oczywiście nie było to dla Mieszka przyjemne, szczególnie że jego brat łojenia tego nie wytrzymał i zszedł był śmiertelnie. Wielkość Mieszka należy jednak docenić. Stwierdził że potrzebne mu wsparcie i zawarł sojusz z władcą czeskim księciem Bolesławem. Bolesław co prawda związany był sojuszem właśnie z Wieletami chętnie jednak od tego sojusz odstąpił. Mieszko obiecał mu bowiem (i słowa dotrzymał), że zabierze mu z domu ukochaną córeczkę Dobrawę i pojmie ją za żonę, przez co znacząco obniżą się obciążenia finansowe dworu czeskiego. Dla Mieszka była to korzyść potrójna, po pierwsze zyskiwał wcale nie słabego sojusznika w osobie teścia, po drugie zabierał silnego sojusznika swemu wrogowi, po trzecie żeniąc się z księżniczką sam siebie nobilitował. Co prawda dalej był uważany przez innych władców Europy za dzikusa ale jego dzieci miały szansę już cieszyć się pewnym poważaniem. Sprawę dzieci załatwił przecież biorąc do chałupy Dobrawę (pieszczotliwie zwaną Dąbrówką). Powstał jeszcze jeden delikatny problem. Dobrawa była chrześcijanką (katolicyzm został wynaleziony znacznie później) i jako takiej nie przystało posiadać za męża gościa który uważa za boga drzewo, piorun lub co tam mu się w głowie uroiło i czego się bał. Postanowiono Mieszka ochrzcić a co za tym idzie całe państwo. Nastąpiło to w 966 roku. Mieszko został obmyty wodą, co z pewnością mu nie zaszkodziło, jest to bowiem jedyna wzmianka o używaniu tego środka higieny przez naszego władcę. Dzięki temu zabiegowi Polska z dumą mogła zacząć zaliczać się do państw europejskich w których to używanie chrześcijaństwa było wtedy modne. W małżeństwie tym urodziło się dwoje dzieci : Bolesław i Świętosława. Już rok później Mieszko zaczął odnosić sukcesy. Przy pomocy teścia tym razem on przyłoił hrabiemu Wachmanowi. Hrabia nie przeżył tego zabiegu. Szanowny nasz władca zagarnął więc kawał jego ziem zwanych Pomorzem zachodnim. Zaczął także roztropnie podlizywać się Cesarzowi Ottonowi I nazywając się jego przyjacielem. Porządkował również swoje państwo. W 970 roku zaczął emitować własne monety zwane denarami (uwaga dla młodzieży – dzisiaj bardzo cenne choć mało efektowne).
Sąsiedzi z zachodu ciągle jednak nie wierzyli, że Mieszko to jednak lepszy cwaniak. W 972 roku niejaki Hodon margrabia saski (poddany cesarza Ottona I) sprawdził Mieszka. Sprawdzenie to zakończyło się dla Hodona solidnym laniem pod wiochą zwaną Cedynią. Kto wie jak sprawy potoczyłyby się dalej gdyby nie wmieszał się sam Cesarz. Postanowił pogodzić towarzycho. Za zwycięzcę uznał Mieszka ale nie pozwolił mu zagarnąć ziemi Hodona. Mówi się trudno. Jakiś czas potem polskiego władcę zawiodło wyczucie. Po śmierci Ottona I postawił na niewłaściwego konia (ks. Bawarii Henryka). Heniek nie został cesarzem. Nowy cesarz Otton II zapamiętał Mieszkowi tę błędną decyzję. Na domiar złego zmarło się jego małżonce Dobrawie (977). Życie małżeńskie niesie za sobą sporo trosk ale życie wdowca nie jest przyjemniejsze. Ile można chlać sfermentowanych płynów w towarzystwie kumpli? Czasem zjadłoby się jednak coś ciepłego i pochędożyło bez specjalnych zabiegów zwanych dzisiaj podrywem. Na szczęście polski książę miał sporo zajęć. Cesarz Otton II chciał mu dać nauczkę i na czele zbrojnych najechał nasz kraj. Inwazję tę udało się powstrzymać. Postanowiono więc unikać w przyszłości takich nieporozumień i pomagać sobie w rozwiązywaniu prywatnych problemów. Mieszko pojął za żonę niejaką Odę, córkę poddanego Cesarza, Teodoryka – margrabiego. Teodoryk martwił się nieco ponieważ dziewczyna marnowała mu się w jakimś klasztorze. Małżeństwo to musiało być dość udane zaowocowało bowiem poczęciem trzech synów (Mieszka – po tatusiu, Lamberta i Świętopełka). Świadczy to dobrze o jurności naszego władcy oraz walorach jego żony (widać nie była stworzona do klasztornego życia). Ponieważ w domu może być tylko jedna gospodyni, cwany książę pozbył się z domu dorastającej córki z pierwszego małżeństwa (Świętosławy) wydając ją za władcę Szwecji Eryka. Zięć może nie zawsze jest naszym przyjacielem ale bardzo rzadko wrogiem – sporo zależy tu od walorów córki. W między czasie dorósł także do małżeństwa syn pierworodny Bolesław. Kombinowano na różne strony. Najpierw ożeniono go z córką margrabiego miśnieńskiego Rygdaga. Teściowi Bolka szybko się jednak zmarło. Martwy sojusznik to żaden sojusznik. Bolko pozbył się więc z domu połowicy. Musiała być niespecjalnej urody lub przykrego charakteru. Niepowodzenie to skłoniło Bolesława do poślubienia nieznanej z imienia węgierki (chodzi o narodowość nie o śliwkę). Czas leciał i na tronie cesarskim zasiadł Otton III (dzieciak jeszcze). Mieszko tym razem dobrze obstawił i szczerze smarkaczowi pomagał. Razem tłukli słowian połabskich zwanych Wieletami (985 i 986). Obdarowywali się również kosztownymi prezentami. Mieszko dał cesarzykowi do zabawy prawdziwego wielbłąda. Ciekawe skąd go wytrzasnął u licha? Silna pozycja na dworze cesarskim pozwoliła spokojnie poszerzać państwo. Prawdopodobnie w 989 przyłączono Małopolskę (to tam gdzie Kraków) oraz rok później Śląsk (to tam gdzie Wrocław). W sprawie Śląska stawiał się nieco ks. czeski Bolesław II (czyli już nie dawny teść Mieszka). Uważał on bowiem że Śląsk to jego działka. Nic jednak nie wskórał. Skutek silnej pozycji Mieszka na dworze cesarskim.
W domu Mieszka też się działo. Bolesławowi znudziła się bowiem owa węgierka. Ożenił się zatem z niejaką Emnildą córką Dobromira zapewne lokalnego władcy Wiślan czyli małopolski. Umocniło to związki tej pięknej krainy z państwem Polan.
Pomimo podeszłego już wieku Mieszko dalej lubił się zabawić. Razem z cesarzem napadł na ziemie plemienia Stodoran mających swą stolicę w Brandenburgu – które to miasto owi Stodoranie przezywali Brenna.
Niestety w rok później (992) niehigieniczny tryb życia dał o sobie znać i Mieszko I udał się na łono św. Piotra – chrześcijanin przecież. Ten pierwszy władca Polski, radził sobie nie najgorzej, królem jednak nie został. Królem mógł mianować go Cesarz a ten najwyraźniej nie miał na to ochoty. Mieszko umizgiwał się do Cesarzy z którymi przyszło mu się spotkać. Wypada przyjąć zatem, że Cesarze umizgi te przyjmowali ale jednak ciągle uważali Mieszka za gracza ligi lokalnej.

BOLESŁAW I pseudo CHROBRY (że niby taki silny, wtedy tak nazywano pakerów)

Mieszko I przed śmiercią ustalił że państwo swoje podzieli między synów. Żeby się chłopaki nie żarli. To był błąd wynikający zapewne z uwiądu starczego. Chłopaki bowiem pożarli się natychmiast. Bolesław miał władać małopolską a synowie z drugiego małżeństwa ziemiami pozostałymi. Bolesław okazał się nieodrodnym synem swego ojca. Wygnał po prostu macochę z jej synalkami z państwa. Niektórzy próbowali się stawiać np. dwaj dziani goście (tzw. możnowładcy) Przybywoj i Odylej. Bolesław potraktował ich jak na owe czasy łaskawie aczkolwiek stanowczo i obu oślepił. Uniemożliwiło im to podziwianie jego książęcego majestatu oraz paru innych rzeczy wartych zobaczenia na świecie. Bolesław rozpoczął panowanie. Trwało ono trzydzieści trzy lata (992-1025) podobnie jak tatuś dość długo sobie porządził. To nie jedyne podobieństwo do szanownego rodziciela. Na początku postanowił kontynuować politykę ojca i podlizywał się cesarzowi Ottonowi III. Cesarz miał jakiś uraz do plemienia Obodrytów więc Bolesław pomagał mu dawać im nauczkę za pomocą mieczy i innych takich wojennych utensyliów. Chodziło o upragniony tytuł króla. W czasach panowania Bolesława, pracownicy papieża z Rzymu zwani biskupami, intensywnie w pracowali w Polsce. Szczególnie aktywny był niejaki biskup Wojciech. Przybył do Polski z Czech gdzie nieszczególnie mu się wiodło, wymordowano mu rodzinę na rozkaz lokalnego władcy i takie tam. Nie wiadomo czy robota Wojciecha denerwowała naszego księcia, czy chciał się przypodobać papieżowi. Dość, że wysłał w 997r Wojciecha do Prus (dzisiaj Warmia i Mazury) by tam sobie nawracał do woli. No i głupio wyszło. Te dzikusy Prusowie, zatłukli misjonarza. Możliwe, że Bolka ruszyło sumienie a może wyczuł szansę na podniesienie rangi swego kraju. W każdym razie wykupił truchło Wojciecha płacąc złotem kilogram za kilogram. Inwestycja ta opłaciła się. Pochował go bowiem z wielką pompą w Gnieźnie (swojej stolicy) i zaczął naciskać na papieża aby ogłosił Wojciecha świętym. Papież uległ w 999r. W związku z tym Gniezno stało się miastem gdzie pochowane były zwłoki świętego męczennika, pamiętano również o roli naszego księcia w całej sprawie. Znaczenie miasta, państwa i samego Bolesława w Europie wyraźnie wzrosło bo przywiązywano wtedy dużą wagę do takich spraw. Krótko mówiąc łebskie zagranie. Na marginesie; Święty Wojciech jest w nomenklaturze kościelnej patronem Polski a nie jak sądzi wielu Matka Boska Częstochowska.
Posunięcie z Wojciechem szybko zaczęło przynosić wymierne skutki. W 1000r do Gniezna wpadli na obrady Cesarz Otton III i gromada ważnych ludzi z Niemiec i z Rzymu, niektórzy byli nawet arcybiskupami. Najwyraźniej Cesarz dobrze bawił się w tej delegacji ponieważ zdjął swoje nakrycie głowy (diadem) i przymierzył Bolkowi. Nie wiadomo czy pasowało ale gest ten dał polskiemu władcy pewne uprawnienia. Mógł mianowicie dawać posady w swoim państwie biskupom. Wiadomo obsada personalna ważna rzecz. Nie został jednak królem. Cesarz i Bolesław obdarowali się również ciekawymi prezentami. Cesarz dał Lancę (coś w rodzaju dzidy) z gwoździem z krzyża Chrystusa. Była to kopia oryginału. Znaczy lubił naszego Bolesława ale bez przesady. Bolek odwdzięczył mu się równie niedrogim prezentem mianowicie ramieniem Św. Wojciecha.
Dwa lata później Otton III już nie żył. Bolesław postanowił skorzystać z okazji i zgarnąć trochę ziemi na zachód od Polski czyli Łużyce, Milsko i Miśnię (dzisiejsza Saksonia). Nowy władca Niemiec Henryk II miał kłopoty u siebie w państwie (nie wszyscy uznawali jego panowanie) więc zgodził się na zatrzymanie przez Bolesława Łużyc i Milska. Miśnię musiał oddać. Podczas rokowań w tej sprawie na dworze Henryka doszło do nieprzyjemnego incydentu. Ktoś próbował wysłać na lepszy świat polskiego księcia. Zamach nie udał się. Dobrze to świadczy o gorylach władcy. Chyba miał dobrą rękę do doboru kadr. Panowie co prawda się nie nawyzywali nie doszło również do rękoczynów (w każdym razie źródła na ten temat milczą) ale rozstali się z chłodem właściwym urażonym gentelmanom. Rok 1002 był mimo wszystko dobry dla Bolesława i naszego państwa. Udało się na tronie czeskim obsadzić swojego człowieka niejakiego Włodziwoja. Wpływy Polski w Czechach rosły. Co prawda Włodziwoj wkrótce zmarł i na tron powrócił Bolesław III Rudy ale był już mocno zależny od księcia polskiego. Bolesław Rudy miał jednak pewien defekt który nie przydawał się w rządzeniu. Słynął mianowicie z okrucieństwa i z upodobaniem mordował ludzi. Wkurzyło to do tego stopnia Bolesława, uważającego się zapewne za władcę o gołębim sercu, że wybrał się osobiście do Czech (1003) zabierając ze sobą sporą grupę uzbrojonych chłopaków. Rudy szybko został wsadzony do pudła i oślepiony. Oślepianie najwyraźniej było słabostką Chrobrego. Po tej udanej wyprawie Bolesław I ogłosił się władcą Czech i Moraw. No i zaczęły się kłopoty. Czechy były zależne od władcy Niemiec znanego już nam Henryka II (to się wtedy nazywało lenno). Henryk II chciał aby nowy władca czyli Chrobry zależność tę utrzymał. Bolesław widać ciągle pamiętał nieudaną służbową podróż do niemieckiego króla (zamach) bo się nie zgodził. Henryk II powziął najodpowiedniejsze w takiej sytuacji kroki i wysłał swoich zabijaków do Czech a sam wybrał się także w odpowiednim towarzystwie na Łużyce i Milsko (1004). Widać chłopcy Henryka byli dobrzy bo wziął jak swoje wszystkie wymienione wyżej ziemie. Zachęcony powodzeniem Henryk II rok później znowu wpadł do Polski przylać naszym chłopcom i znowu się udało. On i jego ludzie zostali powstrzymani dopiero pod Poznaniem. Skutkiem tych niepowodzeń od Polski oderwało się Pomorze Zachodnie. Strapiony Bolek coś tam próbował robić (wyprawa na Łużyce w 1007r) ale żadnych efektów to nie przynosiło. To znaczy jeden przyniosło. Wkurzyło jeszcze bardziej Henryka. W 1010 zdemolował dolny Śląsk i z gorszym skutkiem próbował jeszcze dwa lata później. Dopiero w 1013 panowie się dogadali. Bolesław odzyskał Łużyce i Milsko ale musiał uznać wyższość Henryka. Trochę to bolało. Obiecano sobie wzajemnie że jak by co to będziemy sobie pomagać i razem lać innych. Ożeniono także syna Bolesława – Mieszka II z niejaką Rychezą – siostrzenicą nieżyjącego cesarza Ottona III. Bolesław wspaniałomyślnie ufundował młodym własne księstwo w Krakowie. A propos dzieci Bolesław miał też córkę którą wcześniej wydał za Ruskiego księcia Świętopełka. Miał jeszcze najstarszego syna Bezpryma ale o nim przy opisie panowania Mieszka II. Świętopełkowi źle układało się z ojcem – księciem Kijowskim Włodzimierzem. Włodzimierz uwięził nawet syna i jego żonę. Tego już było dla poobijanej przez Henryka dumy Chrobrego, za dużo. Pies ganiał zięcia ale córki nikt mu nie będzie trzymał w pudle. Szybko zebrał swoich i wybrał się na Ruś. Pokazał tam że nie warto krzywdzić jego bliskich. Świętopełk i jego tatuś Włodzimierz pogodzili się.
Trzeba było jednak coś zrobić z Henrykiem. Bezpośrednio zadzierać z nim Bolesław nie mógł. Poznał już jego twardą rękę. Knuł sobie po cichutku z Czechami, że niby jak razem to może coś z tego wyjdzie i tak dalej. Nic z tego nie wyszło bo sprawa się wydała. Henryk i Bolesław znowu zaczęli sobie robić wojenne przykrości (1015) bez większych efektów. Henryk miał już tego dość i postanowił załatwić sprawę (czyli Chrobrego) raz na zawsze. Dogadał się z nowym władcą Ruskim Jarosławem (Świętopełk wraz z żoną wypędzeni przez Jarka zwalili się w gości do chałupy teścia) oraz z Czechami i wszyscy razem ruszyli na Polskę (1017). Bolesław wykazał się jednak jako niezgorszy zabijaka. Szybko zatrzymał Rusów. Potem przyłoił Czechom, razem z synem Mieszkiem II – niech się chłopak uczy. W końcu zatrzymano Niemców dzięki skutecznej obronie położonego nad Odrą miasta Niemcza. Rok później zawarto wreszcie trwały pokój (1018). Bolek zatrzymał Łużyce i Milsko ale nie musiał zginać karku przed Henrykiem. Z Czech udało się wyrwać dla Polski Morawy. W sumie nieźle. Oczywiście jak zawsze przy podpisywaniu pokoju trzeba było kogoś ożenić. Tym razem padło na samego Bolesława, wtedy już wdowca po Emnildzie. Dostał zatem niejaką Odę siostrę Hermana – margrabiego z Miśni. Razem spłodzili syna Ottona. Po pozytywnym załatwieniu sprawy z Niemcami trzeba było zająć się domem. Wiadomo nowa żona nowe porządki. W domu siedziała jednak córka i Zięć Świętopełk. Musiało dochodzić do niesnasek w kuchni czy na podwórku. Sterany życiem Bolesław (miał wtedy 51 lat) podjął ostatni trud. Po raz kolejny zebrał swoich zręcznych chłopców i wybrał się na tę Ruś (1018). Przylał Jarosławowi i poszedł dalej aż hen do Kijowa. Widać atmosfera w domu była naprawdę nie do zniesienia. W Kijowie zabawił trochę, osadził na tronie zięcia i ruszył do domu. On i jego chłopcy zabrali sporo błyskotek, trzeba żonom przywieźć jakieś prezenty. Nie zapomnieli wszakże o sobie. Pobrali sporo jeńców ze szczególnym uwzględnieniem co urodziwszych kobiet. Wracając Bolesław zabrał sobie dla Polski tzw. Grody Czerwieńskie czyli Przemyśl i kawał ziemi na północny wschód od tego miasta. Ostatnie lata panowania Chrobrego nie są dobrze znane i snuje się na ten temat wiele domysłów. Może po prostu Bolesław wiódł spokojny żywot emeryta, ględząc przy kominku o swoich dawnych przewagach. Jedna sprawa nie dawała mu jednak spokoju. Ciągle nie był królem. W końcu wpadł na pomysł genialny w swojej prostocie. Obstalował raz dwa koronę i po prostu ogłosił się królem, a co. Było to w roku 1025. Oburzyło to bardzo Niemców ale Bolesław Chrobry wcale się tym nie przejął, zwłaszcza że w tym samym roku umarł sobie spokojnie.
Niezgorszy był to władca. Może czasem trochę za bardzo zachłanny ale w sumie zostawił synowi więcej niż ojciec jemu. Życie z pewnością miał ciekawe i dobrze poznał okoliczne kraje a te kraje jego.

Reklama

42 KOMENTARZE

    • Dziękuję za pozdrowienia.
      Dziękuję za pozdrowienia. Wzajemnie. 🙂
      I dobrą recenzję.
      Na książkę jest za mało a nie mam czasu na kontynuację. Może kiedyś….
      W wolnej chwili może powstawiam gdzieś tutaj resztę. To chyba jednak już w nowym roku.
      Zaprosił mnie tutaj wasz stały bywalec “Ja”.
      Niegrzecznie było w końcu nie skorzystać. On wpada na kurierwilenski.lt
      Zachęcam innych, znajdziecie mnie tam.

      • Z takimi referencjami to Ty
        Z takimi referencjami to Ty jesteś stały bywalec.:) Na rekomendowany adres zajrzę, ale jedno nie przeczy drugiemu i nadal proszę o więcej tekstów TU.:) Gdyby nie TU, to pewnie nie miałabym szansy przeczytać Twojego tekstu, a takich jak ja jest duuuuuużo.:)

          • Dążenie do do doskonałości
            Dążenie do do doskonałości rzecz chwalebna. Nie znam nikogo komu by się to udało, a Ty znasz?:) Może na początek wystarczy zmienić Bogusława na Bolesława i olać literówki?;)

          • Z tym dążeniem to tak jak z
            Z tym dążeniem to tak jak z gonieniem królika. Największa frajda jest z gonienia. Faktem jest że nie znam nikogo kto dogonił.
            Zmienię tego Bogusława a i literówkom się przyjrzę.

  1. Mieszko miał siedem żon
    Dobrą robotę robisz, mamy całe pokolenia wychowane na niestworzonych bajdach historycznych, bez mrugnięcia okiem oferowanych w szkole i literaturze.
    Warto wreszcie napisać jak to było naprawdę, skąd się wzięliśmy, dlaczego tak późno w Europie, i tak dalej.

    • Nie mam ambicji na napisanie
      Nie mam ambicji na napisanie książki historycznej. Za chudy w uszach jestem. Raczej na coś pomocniczego co zainteresuje i zachęci. A dalej już powinno samo pójść.
      Zgadzam się jednak że w literaturze historycznej (nie tylko polskiej) najczęściej mamy do czynienia z postaciami – pomnikami. Trzeba by to trochę odbrązowić i dać ludzką twarz. Ktoś pewnie powie: Jakie znaczenia dla historii ma to czy dany człowiek miał akurat wtedy sraczkę czy nie?
      Moim zdaniem czasem (a nawet wcale często) ma znaczenie.

      • Jakoś tak mi się skojarzyło z
        Jakoś tak mi się skojarzyło z “Co poeta miał na myśli”. Tabuny myślicieli wszelakich się nad tym zastanawiają i innych krytyków literackich, a często rzeczony poeta miał na myśli dosłownie NIC.:) Ileż to myśli genialnych właśnie przez owo NIC, przelanych na papier zostało (zwłaszcza w dobie przedinternetowej) w momencie gdy przyparło i trzeba było migiem do WC, albo innego wychodka, czy znajdzie się kiedyś dociekliwy badacz i to zliczy?:);)

  2. Brawo
    Świetnie napisane. Żeby tak historia była przedstawiana, to nawet największy leń przeczytałby z przyjemnością.
    Ale nawet w tak popularnym przedstawieniu trzeba jednak unikać zbędnych uproszczeń.
    Piszesz:”Dobrawa była chrześcijanką (katolicyzm został wynaleziony znacznie później)”. Zbytnie uproszczenie. W tych czasach chrześcijaństwo nie było jednolite. Istniało wiele herezji i niekoniecznie chrześcijanin oznaczał wyznawcę religii rzymskiej. Patrz wykaz herezji: http://pl.wikipedia.org/wiki/Herezja#Najpowa.C5.BCniejsze_heretyckie_doktryny_w_chrze.C5.9Bcija.C5.84stwie. Wiele z nich występowało w czasach Mieszka I i Dąbrówka mogłaby wyznawać jedną z nich.
    Piszesz dalej:”Cesarz dał Lancę (coś w rodzaju dzidy) z gwoździem z krzyża Chrystusa. Była to kopia oryginału”. Dobrze by było dodać, że to kopia tzw. Włóczni Św. Maurycego, która, choć bez gwoździa jest do dzisiaj przechowywana w skarbcu Katedry na Wawelu (w Krakowie, oczywiście).
    Czekam na dalszy ciąg.

    • Dzięki.
      Zdaje sobie sprawę że

      Dzięki.
      Zdaje sobie sprawę że są tu uproszczenia i to spore. Tylko czy jeśli będę ich unikał i opisywał dokładnie, nie stworzę kolejnej nudnej kobyły?
      Nie wiem. Może i nie. Na razie jest jak jest.
      No i tak jak powiedziałem to nie jest tekst historyczny i nie może być używany jako źródło. Ot takie tam sobie. Na zasadzie “Chcecie? To poczytajcie”

  3. Literówki i “Bogusławów”,
    Literówki i “Bogusławów”, można oczywiście poprawić, edytując tekst, takie poprawki nie dyskwalifikują tekstu jako konkursowy. Oczywiście ta informacja dotyczy wszystkich uczestników. Proszę jednak nie dopisywać nowych treści i nie usuwać.