Gośka ma HIV, właśnie się dowiedziałam. Wypad do knajpki, koniak, później drugi, nastrój, szczerość za szczerość … wyrzuciła to z siebie. W pracy tylko ja o tym wiem, nie powiedziała nikomu więcej.
Gośka ma HIV, właśnie się dowiedziałam. Wypad do knajpki, koniak, później drugi, nastrój, szczerość za szczerość … wyrzuciła to z siebie. W pracy tylko ja o tym wiem, nie powiedziała nikomu więcej. Miło mieć opinię dyskretnej, a dziewczyna się mogła bezpiecznie wygadać, ulżyło jej. Podziwiam, tak dzielnie to znosi.
Nie, no spoko, jestem nowoczesna, wykształcona, jestem tolerancyjna, wiem jak się nie zarazić. Wiem? No dobra, co mi szkodzi, sprawdzę na wszelki wypadek w necie.
Acha, proste.
Zresztą, co my mamy za kontakty – ot, zamienimy dwa słowa mijając się na korytarzu, trzy razy w tygodniu wspólny dyżur. Czasem chwilę pogadamy, rzucę jakiś żarcik, pośmiejemy się. Właściwie to częściej się kontaktujemy mailem czy przez telefon, co za czasy… Bo jak mamy to wspólnie okienko, to i tak przeważnie mam jakąś robotę w bibliotece. W końcu – nikt tu nie pije z jednego kubka. Co? A tam, jak w szkole będą badania laryngologiczne postaram się być przyjęta przed Gośką. A co to komu szkodzi? Przecież mam małe dziecko w domu! Nawet jak ona zauważy to chyba zrozumie, że strzeżonego…
Gośka jest wesoła, pogodna, dowcipna i nie ma żadnego powodu, żebym się jakoś od niej izolowała. Myślę, ze nawet przeciwnie – będę teraz częściej zagadywała, dyskutowała o mierzeniu jakości, zmianach do WSO, testach kompetencji i nowych podręcznikach. Gośka musi czuć, że ta wiadomość i ta jej choroba nie wpłynie w żaden sposób na nasze relacje. Nic się przecież nie zmieniło, to ta sama Gośka co wczoraj. Mówiąc mi o swojej chorobie oczekiwała wsparcia, i oczywiście je dostanie.
Co prawda następna eskapada na babskie pogaduchy nieprędko nastąpi, półrocze się zbliża, nic tylko robota i robota. Gośka ma przecież tak samo, nawet nie będzie proponowała. A nawet jeśli, to doskonale zrozumie, że praca, dom i dzieci to nie jest dobre tło dla przesiadywania po kawiarniach. Teraz będzie obserwowała moje zachowanie, ale co to za różnica? Nic się nie zmieni, więc nie ma czego zauważać.
Kuba za rok przyjdzie do naszej szkoły. Żaden to problem, ale na wszelki wypadek warto już teraz pomyśleć jak to dyplomatycznie i taktownie zorganizować, żeby Gośka nie uczyła mojego dziecka. Czasem warto pomóc przypadkowi. Szansa, że uczyłaby go, jest przecież niewielka. O co Ci chodzi, nikomu nie robię krzywdy. A gdyby jednak się zaraził? Jakaś niezagojona ranka, wiele nie trzeba. Do końca życia nie wybaczyłabym sobie, że mogłam zapobiec i zbagatelizowałam. Cholera, ale uczyła wcześniej Szymka, miała to wtedy? Muszę wrócić do rozmowy i dyskretnie ją podpytać…
Ps. Tekst jest symulacją – Gośka jest najzupełniej zdrowa, nigdy nie miała HIV. Chyba. I tak by się bała komukolwiek powiedzieć. Ja też bym się bała.
Jak to z nami jest?
Reklama
Reklama
Też bym się bała. Bardziej
Też bym się bała. Bardziej niż choroby bałabym się odrzucenia. Chociaż nie potępiam w czambuł wszystkich, którzy unikają kontaktu z chorymi. Strach przed zarażeniem. Co z tego, że przy zachowaniu ostrożności jest ono minimalne? W niejednej głowie rodzi się myśl, że strzeżonego…Miałam, tak miałam, bo już od wielu lat nie żyje, kuzyna z HIV. Pamiętam Jego zaskoczenie, niedowierzanie, gdy Go odwiedziłam i podałam Mu rękę na powitanie. I pytanie. Nie boisz się? Nie, odpowiedziałam z uśmiechem. Bałam się. To było dawno, miałam jakieś szczątkowe wiadomości na ten temat i bałam się jak cholera. Potem już nie, odwiedzałam Go wiele razy, nie zaraziłam się. Do dziś czuję smak przygotowywanych przez Niego potraw, świetnie gotował. I coś jeszcze. Nie mam pojęcia jak bym się teraz czuła gdybym wtedy Go unikała, a powodów by się znalazło sporo. Chociażby odległość, brak czasu…”Tyle o sobie wiemy ile nas sprawdzono.” Truizm.
Na pytanie zadane przez Ciebie w tytule znam tylko jedną odpowiedź. Z nami jest różnie.
🙂
Może i truizm, ale nikt nie wymyślił trafniejszego.
Dobry tekst!
Poruszyłaś bardzo ważny aspekt. Możemy być wykształceni, obyci i kulturalni. I tolerancyjni rzecz jasna. Ostentacyjnie głosić prawa chorych, LGBT i wszelkiej indywidualności. Ale istnieje bariera, która wyrasta, często niespodziewanie nawet dla nas samych. Chodzi o kontakt tych osób z naszym dzieckiem…
Chwalebna zasada ochrony potomstwa przed wszelkimi zagrożeniami często niestety prowadzi do tego, że dziecko – będące wszak świetnym obserwatorem! – wykoślawia się moralnie; miejsce współczucia i szacunku dla cierpienia zajmuje uczucie wstrętu. I tak łatwo i w pełnym samousprawiedliwieniu zrzucamy już w pierwszym pokoleniu cieniutką otoczkę kultury, obycia i tolerancji…
Dzięki za dobre słowo.
Tia, wychowywanie dzieci jest bardzo męczące:) W dodatku błędy w sztuce dostrzegamy najczęściej dopiero wtedy, kiedy jest za późno na poprawki, bo pacjent ma już w nosie nasze starania. Forma zastygła.
Znam to skądś…
Błędy w sztuce lekarzy kryje ziemia. Błędy w sztuce wychowawczej….
…będą pracowały na nasze
…będą pracowały na nasze emerytury;)
No nie jest.
Nie wiem czy rację mam ja-matka, czy ja-człowiek. Frustrujące.
Ja-matka ma ABSOLUTNE pierwszeństwo przed ja-człowiek.
Jeżeli masz inaczej jesteś odpryskiem ewolucji skazanym na nicość, IMHO.
Nie wiem jeszcze jak mam w tej konkretnej kwestii.
W innych…E tam zaraz nicość. Najwyżej nie zostanę foką z Galapagos.
Pytasz o zdrowie Małgosi?
Mam ich w pracy pięć, wyglądają kwitnąco:)
Co do pytania -mówić, pewnie że mówić…tylko mieć świadomość konsekwencji – tych mniej i tych bardziej prawdopodobnych.
Dorolo, nie przyszłoby mi do
Dorolo, nie przyszłoby mi do głowy stwierdzenie, że jest to czarno-białe. Sama o sobie mogę zadecydować ryzykując nawet bardziej, bo to tylko MOJE życie. Gdybym miała dzieci to…Nie mam zielonego pojęcia. Mogę to sobie tylko wyobrazić, pogdybać, ale…Tyle o sobie wiemy ile nas sprawdzono. Obym nigdy nie musiała decydować. A jeśli kiedyś się zdarzy, żebym podjęła decyzję, która nie zaważy na niczyim zdrowiu a tym bardziej życiu.
.
.
Jejciu…
🙂
Czy tajemnicza kropka
Czy tajemnicza kropka postawiona przez Ja oznacza, że mamy się przymknąć, bo już wszystko zostało powiedziane?:)) 😉
Gdzie kropka?!
Ja gwiazdy liczę…
Chyba, że tak, a to
Chyba, że tak, a to przepraszam.:))
Kultura, cywilizacja, nauka,
Kultura, cywilizacja, nauka, szlif i ogłada. Humanitaryzm i takie tam… A my -gatunek w gruncie rzeczy wciąż na drzewach.
noooo 😉
a tak a propos
noooo 😉
a tak a propos drzew to wieszanie się na nich było moim ulubionym zajęciem w dzieciństwie
Wieszanie, czyli że jak?
Ja to zwyczajnie – właziłam i złaziłam, po szympansiemu. Pewnie magicy pochodzą z innej gałęzi:)
Jak to z nami jest? Eksperyment myślowy.
No to spoko, jesteś nowoczesna, wykształcona, jesteś tolerancyjna, wiesz jak się nie zarazić. Przypuśćmy więc
Pytanie: i co się zmieni?
Wrócę na drzewo, Kocie:)
Ale póki co, jestem nowoczesna…etc.