Reklama

Trzy razy przeczytałem ten t

Trzy razy przeczytałem ten top news, co on bardziej jest news niż top, przynajmniej mnie nie zaatakował częstotliwością i gradacją napięcia, charakterystyczną dla medialnego show. Za pierwszym razem pomyślałem, że tak zwany warsztat dziennikarski nie pozwala skonstruować nagłówka, czy tam lidu, w inny sposób niż przykuwający uwagę. Może podam przykład takiego zabiegu warsztatowego: „Prezydent spał z nieletnimi”. Przykuwa? Na pewno przykuwa, dopóki się nie okaże, że chodzi o prezydenta Togo, który usnął na tronie w czasie pytań zadawanych przez dzieci z prowincjonalnego sierocińca, co to jechały pociągiem całą noc i wszystkie przytomne. Za drugim razem przyjrzałem się treści i w treści powielił się nagłówek, a to już na mnie zrobiło oszałamiające wrażenie. 

Reklama

W końcu za trzecim razem jeszcze raz doczytałem do końca i stwierdziłem, w ramach swoich amatorskich możliwości, że zdrowy psychicznie to ja nie jestem, a to co czytam jest projekcją mojej przewlekłej choroby. Gdybym był zdrowy to ta wiadomość krzyczałaby grozą i tragedią, tymczasem w wyniku mojej choroby zeszła z topu jak tylko pojawiła się informacja dnia, że z Narwi wyciągnięto samochód ze zwłokami. Samochód wyprzedził 100 tysięcy ofiar. 100 tysięcy ofiar w Haiti. 100 tysięcy ofiar w Haiti. 100 tysięcy ofiar w Haiti. To się nazywa news, od takiego newsa powinno zgasnąć światło na każdym portalu, w TV zamiast reklam numery konta, 30 najbardziej skłóconych artystów dla dobra sprawy powinno nagrać przebój stulecia. Flagi na sam dół, organizacje światowe na baczność, firmy farmaceutyczne w pogotowiu, gotowe oddać medykamenty, które lada dzień będą przeterminowane. 

Tymczasem? Tymczasem tego newsa niby podaje się, gdzie niegdzie nawet na pierwszym miejscu, ale nie zajmuje news więcej antenowego czasu niż sekund 5. Wykształcenie pani posłanki Kempy zajęło dwa dni debaty, ostatnie łajno rzucone przez Palikota, półtora dnia na topie, czy Owsiak jest efektywny, czy efektowny, cała niedziela. 100 tysięcy Haitańczyków w kilka minut i… parę znamiennych gestów. Lada dzień ma się zebrać UNICEF, UE już się zebrała i zdecydowała, że przekaże Haiti 3 miliony Euro, jest to oczywiście kwota niewystarczająca, ale pokazująca skalę solidarności z cierpiącymi. Taka zamożna Brazylia na przykład przekazała 10 milionów dolarów, jako jeden z pierwszych krajów, ale to czyste efekciarstwo, wszak chodzi nie o pieniądze lecz współodczuwanie. 

Wielu lekarzy mówiących murzyńskim pacjentom „dzień dobry”, bez taryfikatora i za miskę zupy, wielu misjonarzy i innych szaleńców, twierdzi, że przy tak gęsto usłanym trupie i szpitalach, które odmawiają przyjęcia pacjentów, epidemia jest kwestią chwili. Milczy w tej sprawie WHO, nie zaiskrzyło lobby farmaceutyczne. Media pozostają przy rutynowym komunikacie, że w Haiti nic nie działa, dlatego nie da się ustalić, czy ofiar jest 100 tysięcy, czy to może kaczka dziennikarska. Nie ma zdjęć i filmików w google, nie ma hecy. Nie można nakręcić na Noki obrazu pod tytułem, trzech skinów tłucze staruszkę, albo 5 gówniarzy wkłada kosz na śmieci nauczycielowi od prac ręcznych, nie ma newsa, nie ma grozy. Nie ma tragedii, ponieważ nie ma materiału, źródło tragedii jest zbyt nędzne, bo wiadomo, że nie da się wcisnąć zdychającym czarnuchom ze slumsów 10 milionów szczepionek na tyfus, które będą rozprowadzane przez rząd. Nawet gdyby się dało, to nawet za reklamę się taki obrót nie zwróci. 

Jeden czy drugi haitański kacyk nie zrobi z tej tragedii pretekstu do wojny ze swiatowym terroryzmem, nie ogłosi swojego narodu męczennikiem XX wieku i nie zarobi na sztuce, literaturze, teledysku. Może jak zaczną działać telefony, ktoś w końcu zadzwoni i spyta co czuje 13 letnie dziecko jako jedyne ocalałe z 15 osobowej rodziny, albo pokażą staruszka, który wpław pokonał 10 kilometrów holując swojego ukochanego kotka. Nie wszystko jeszcze stracone, bardzo ludzkim gestem popisała się para Brad Pitt i Angelina Jolie, jeśli to im się zwróci uwagą i w kwocie dwukrotnej, bez wątpienia swoje serca otworzą Madonna i U2, nad którymi patronat obejmą CNN i Coca Cola. Nie wykluczone, że noblista Obama wypowie kilka znamiennych słów i otworzy nową kartę w historii stosunków interkontynentalnych, połączy wszystkie trzy Ameryki klamrą nowego horyzontu. Wszystko to jednak zdarzy się nie wcześniej i nie później tylko w sam raz wtedy jak na Haiti zaczną działać telefony i wyszukiwarka google. 

Wypełniając sobie czas oczekiwaniem na powrót cywilizacji do czarnuchów, dorzucę jeszcze kilka refleksji. W medialnej „pandemii” umarło 10 tysięcy ludzi, na raka, AIDS, niewydolność wątroby, skręt kiszek, zator płucny, gangrenę, zawał i we wszystkich przypadkach specjalne badanie, które średnio kosztuje 300 PLN, wykazywało śmiercionośny wirus kichania zwany naukowo A/H1N1. Niemal od roku wszystkie znamienite organizacje biły na alarm i ostrzegały, że idzie morowe powietrze. Nie Unia Europejska, ale kilka krajów: Anglia, Francja, Niemcy, Włochy, Szwecja i Holandia, wydały wspólnie miliardy Euro na coś, co nigdy nie miało medycznej wartości, a za chwile będzie szkodliwą kupą śmieci, trudną do zutylizowania. Same Niemcy wydały ponad 500 milionów euro na „szczepionki”, to jest ponad 2 miliardy złotych polskich. Unia na Haiti rzuciła 3 miliony i żadna komisja zdrowotna światowa czy UE nie piśnie, że tam się zacznie źródło realnej epidemii, nie medialnej, bo media na Haiti padły. 

Żadne szacowne grono naukowców nie podpisze się pod tezą, że jeśli epidemia może z jednej meksykańskiej świni przejść na miliardy ludzi, to 100 tysięcy trupów równa się miliony much roznoszących wszelakie świństwo, po całym świecie. Nie podpisze, bo kto za takie bzdury dostanie kontrakt od Glaxo? Na limity CO2 planowane kwoty idą w setki miliardów konającej waluty dolar. Obciążenia spadną właśnie na takie lepianki haitańskie, w których czarnuchy lepiąc podpłomyki zmieniają klimat o 2 stopnie, co wyliczyło 2 tysiące profesorów z całego świata, tylko przy okazji żyjących z dotacji na rozbuchanie „naukowej teorii” o człowieku, który zmienił i regulował klimat planety.

100 tysięcy Haitańczyków, spoczywajcie w spokoju i zdychajcie bezszelestnie czarnuchy, sumienie światowych elit śpi. Na koniec mam jeszcze coś co świadczy o mojej małości i fobii. 11 sierpnia 1945 roku doszło do szarpaniny między marginesami dwóch narodów, w wyniku tych niesnasek prawdopodobnie zginęła JEDNA przedstawicielka zwaśnionej strony narodowej. Wydarzenie przeszło do historii jako POGROM krakowski i jest powodem do wstydu całego narodu oraz dowodem na zjawisko występujące w całym narodzie. Co ciekawe wtedy też nie działały telefony komórkowe. Ilu tysięcy haitańskich lepianek potrzeba, aby się mogły tragedią zbliżyć do jednej polskiej stodoły pod Łomżą? I jak na tym zarobić, kiedy telefony nie działają, a światowe organizacje i korporacje utulają sumienia do snu?

 

Reklama

22 KOMENTARZE

  1. Gbyby w Dubaju pierdolnęło…
    mielibyśmy efektowne pod względem wizualnym show. A kartonowe domy i zapomniany przez Boga jeden z najbiedniejszych na świecie kraj? Ani tam diamentów, ani banków, krajobrazy piękne ale co komu po nich…
    Jesteśmy na samym dnie ludzkiej empatii a i dno widzę zaczyna odpadać.

  2. Gbyby w Dubaju pierdolnęło…
    mielibyśmy efektowne pod względem wizualnym show. A kartonowe domy i zapomniany przez Boga jeden z najbiedniejszych na świecie kraj? Ani tam diamentów, ani banków, krajobrazy piękne ale co komu po nich…
    Jesteśmy na samym dnie ludzkiej empatii a i dno widzę zaczyna odpadać.

  3. nasi tam są
    W Haitańskiej wiosce Casals żyją do dziś czarni potomkowie polskich legionistów, mają polskie nazwiska i nietypowy dla miejscowych kolor oczu.
    Na początku 20 wieku królem Haiti wybrali syna polskiego górnika, i w ten sposób Faustyn Wirkus rządził tam jako król Faustin II.
    Do pomocy miał dwie miejscowe koleżanki: Maria Korzel i Andrea Rybak.
    Niestety amerykanie wtrącili swoje trzy grosze i rozpędzili tak dobrze się zapowiadające królestwo.

  4. nasi tam są
    W Haitańskiej wiosce Casals żyją do dziś czarni potomkowie polskich legionistów, mają polskie nazwiska i nietypowy dla miejscowych kolor oczu.
    Na początku 20 wieku królem Haiti wybrali syna polskiego górnika, i w ten sposób Faustyn Wirkus rządził tam jako król Faustin II.
    Do pomocy miał dwie miejscowe koleżanki: Maria Korzel i Andrea Rybak.
    Niestety amerykanie wtrącili swoje trzy grosze i rozpędzili tak dobrze się zapowiadające królestwo.

  5. Jeżeli to gdzieś blisko – taka tragedia- wtedy wiemy co
    robić,natomiast to DALEKO STĄD działa jakby podwójnie niekorzystnie.Rozgrzesza obojętnych leni i takie niby-państwo jak nasze,co to musi wyżebrać jakiś prawdziwy samolot transportowy,bo ma ,,na stanie” ruskie trumny latające. Trzeba to przełknąć i robić swoje. Jest jeszcze jeden fenomen tego świata – śmierć stu tysięcy Hindusów równoważy jednego Amerykanina,a ilu trzeba Afrykanów , żeby przebili się na pierwsze strony – to nie mam pojęcia.Pamiętam za to takie notki na 5-6 stronach po powodzi w Bangladeszu , że zginęło 20 albo 50 tys. ludzi.Jednak nie każde białe życie jest równie bezcenne.Nie dotyczy – ta reguła – Wschodniej Europy na przykład.Bo światowe agencje dalej wałkują tragedię małej angielskiej dziewczynki , która zaginęła w Portugalii.

  6. Jeżeli to gdzieś blisko – taka tragedia- wtedy wiemy co
    robić,natomiast to DALEKO STĄD działa jakby podwójnie niekorzystnie.Rozgrzesza obojętnych leni i takie niby-państwo jak nasze,co to musi wyżebrać jakiś prawdziwy samolot transportowy,bo ma ,,na stanie” ruskie trumny latające. Trzeba to przełknąć i robić swoje. Jest jeszcze jeden fenomen tego świata – śmierć stu tysięcy Hindusów równoważy jednego Amerykanina,a ilu trzeba Afrykanów , żeby przebili się na pierwsze strony – to nie mam pojęcia.Pamiętam za to takie notki na 5-6 stronach po powodzi w Bangladeszu , że zginęło 20 albo 50 tys. ludzi.Jednak nie każde białe życie jest równie bezcenne.Nie dotyczy – ta reguła – Wschodniej Europy na przykład.Bo światowe agencje dalej wałkują tragedię małej angielskiej dziewczynki , która zaginęła w Portugalii.

  7. Haiti
    Co do Haiti…. byłem dziś u kumpla, dzięki temu obejrzałem w TV, której u siebie nie używam, obrazki z przygotowań do odlotu samolotu z ekipą ratowniczą. I szlag mnie trafiał.K….m…. !@#$% i jasna cholera! Samolot, który co najmniej dobę wcześniej powinien tam być! A reporterzy zajmują czas ekipie lansującej się z pieskami ratowniczymi, zamiast pierdolnąć na bok kamery i mikrofony i pomóc w załadunku samolotu, bo każda minuta cenna, gdy ludzie umierają z upływu krwi pod zwałami gruzu……ehhhhhh

  8. Haiti
    Co do Haiti…. byłem dziś u kumpla, dzięki temu obejrzałem w TV, której u siebie nie używam, obrazki z przygotowań do odlotu samolotu z ekipą ratowniczą. I szlag mnie trafiał.K….m…. !@#$% i jasna cholera! Samolot, który co najmniej dobę wcześniej powinien tam być! A reporterzy zajmują czas ekipie lansującej się z pieskami ratowniczymi, zamiast pierdolnąć na bok kamery i mikrofony i pomóc w załadunku samolotu, bo każda minuta cenna, gdy ludzie umierają z upływu krwi pod zwałami gruzu……ehhhhhh