Reklama

Sześć garnków, piętnaście talerzy. Łyżek i widelców nie liczył. Wszystko to czekało w zlewie Super Kubaka i coraz głośniej błagało o pozmywanie.

Sześć garnków, piętnaście talerzy. Łyżek i widelców nie liczył. Wszystko to czekało w zlewie Super Kubaka i coraz głośniej błagało o pozmywanie. W pralce kłębiły się niezliczone elementy bielizny w oczekiwaniu na rozwieszenie.
Super Kubaka przytłoczyły, zupełnie nieoczekiwanie, obowiązki domowe. Nie miał już ani minutki na ratowanie świata z opresji, czy chociażby na obronę ludzkości przed zagładą. Był po prostu Kurą Domową w czerwonej pelerynce.
Siedział, marszczył nos i złościł się. Kot bezczelnie odmówił współpracy. Nie chciał zmywać nawet własnej miski. Udawał, że nie wie, jak można by wykorzystać muszlę klozetową i spłuczkę. Uparcie załatwiał się do zielonego pudełka rozsypując wszędzie piasek.
Znikąd pomocy. Super bohater zawsze pozostaje sam w obliczu klęski. Ale Kubak nie załamywał się łatwo. Wyjście – lepsze lub gorsze – zawsze się znajdzie. Tym razem, był tego pewien, miał genialny plan.
Kubak słyszał bowiem to i owo o sztucznej inteligencji. Oglądał także niejeden amerykański film, w którym bohaterowie zajmowali się sprawami najwyższej wagi, w kwestiach przyziemnych wyręczając się zmyślnymi robotami. Ma być gorszy? Jako super bohater zasługuje chyba na odrobinę luksusu i nowoczesności! Nie może pozostać w tyle, za przeciętnym Amerykaninem. Na pewno nie.
Taki Robot – to nie może być rzecz przesadnie skomplikowana. Super Kubak miał niezły zmysł techniczny. Radził sobie zawsze i ze wszystkim. Potrafił przymocować dynamo w rowerze, potrafił wykonać stronę internetową, wkręcić żarówkę, a nawet – skonstruować niewielką latarkę, poprzez przymocowanie diody do baterii. Więc Robot to pestka.
Zawiązał pelerynkę i zabrał się do pracy. Odszukał śrubokręt oraz kombinerki. Nie było jednak łatwo. Kilkanaście razy musiał odwiedzić pobliski sklep Młody majsterkowicz, żeby dokupić niezbędne części.
Nie spał trzy dni i trzy noce, ale w końcu – udało się. Robot był gotowy, trzeba mu tylko włożyć bateryjki paluszki – i można odpoczywać od prac domowych. Nie był może dziełem sztuki. Tu i ówdzie coś wystawało, głowa była niekształtna, a prawa ręka dłuższa od lewej, ale ostatecznie Kubak był początkującym konstruktorem.
Pięć baterii alkalicznych skutecznie postawiło Robota na nogi. Wszystko łapał w mig. Jego sztuczna inteligencja przerosła oczekiwania Kubaka. Niczego nie trzeba było mu dwa razy powtarzać, wszystkiego był ciekaw. Jak się robi kaczkę z jabłkami? Który płyn do mycia naczyń jest najlepszy? Czy należy krochmalić prześcieradło? A nawet – co Kubak chciałby, aby nucić Mu do snu?
Kubak był zachwycony. Mógł ratować świat od rana do nocy, a Jego własny dom był wzorowo zadbany. Robot pracę kończył zwykle przed południem, a potem zajmował się rozwojem własnej inteligencji. Już po tygodniu uczył się siódmego języka obcego i wiedział wszystko o ekonomii. Klasykę światowej literatury miał w małym palcu już po miesiącu.
Zaczynał być przemądrzały. Poprawiał każdy błąd, wytykał każdą nieścisłość. Odpytywał Kubaka ze stolic świata. Wiedział, jak wygląda federalizm w Mikronezji. Coraz częściej napomykał, że stworzony jest do wyższych celów. Kubak delikatnie próbował mu przypomnieć, że jako jego Stwórca najlepiej wie, czego od niego oczekuje, ale Robot lekceważył Go coraz bezczelniej.
Po dwóch miesiącach odmówił przygotowania jajecznicy. W drodze kompromisu udało się go namówić do zrobienia kanapki.
Następnego dnia jednak – Robot zażądał śniadania do łóżka. Kłócił się, że jest mądrzejszy niż Super Kubak, dlatego czas najwyższy aby zamienili się rolami. To on, Robot, jest prawdziwym super bohaterem. To on jest nieprzeciętny. Kubak ma tylko pelerynkę, którą należy Mu zabrać.
Robot z dumą przewiesił sobie pelerynkę na metalowych ramionach. Posadził Kubaka w kuchni i zażyczył sobie wystawnego obiadu. Sam otworzył podręcznik sztuk walki i zaczął przygotowywać się do bycia super bohaterem.
Kubak obierał ziemniaki i wcale się nie martwił. Czekał tylko na odpowiedni moment. Ostatecznie, włożył Robotowi najlepsze baterie, jakie udało Mu się kupić, ale nawet te kiedyś się wyczerpią.
I rzeczywiście. Ruchy Robota zwalniały i zaczął przeciągać co drugą sylabę. Aż zamilkł. Kubak porzucił ziemniaki i wziął śrubokręt. Już po trzech godzinach miał piękny, nowy, wielofunkcyjny ekspres do kawy.
Niech sobie Amerykanie współpracują z Robotami. On po prostu kupi zmywarkę. Bez żadnej inteligencji.

Reklama

34 KOMENTARZE