Nie ma to jak "rzeczowość" prawnika.
Już w pierwszym akapicie, poleciałeś z grubej rury,sugerując, że to niby dyskusja ze mną będzie „trudna” ponieważ mam „subiektywne poczucie krzywdy” i jakże tu mnie przekonać. Lanfauście, to proste merytorycznymi, logicznymi argumentami. Zapomnij o manipulacjach, jak ta przytoczona powyżej, kazuistyce i sofistyce i demagogii. Dyskutuj uczciwie.
Nie podlega dyskusji, iż pewnie nigdy nie pisałabym o polskim wymiarze sprawiedliwości, gdyby nie skazanie mojego brata. Imputowanie, że subiektywne poczucie krzywdy, sparaliżowało moje dyspozycje do logicznego wyciągania wniosków, mój zdrowy rozsądek i dyspozycję uczciwego, merytorycznego dyskutowania, jest sofistyczną manipulacją mającą na celu zaznaczenie już w pierwszym zdaniu, że jestem jeszcze jednym z oszołomów, którym poczucie krzywdy uszkodziło przy okazji szare komórki. Twierdzenia, że wymiar sprawiedliwości w Polsce, to degrengolada, wynika z faktycznych przesłanek, które uddowadniam, a nie mojej jakowejś ułomności wynikającej ponoć … a jakże „subiektywnego poczucia krzywdy”
Nastąpnie zarzucasz mi porównywanie systemu common law z systemem europejskim i to jest następna kazuistyczna manipulacja. Gdzie jest to porównywanie w moim tekście?
Tematem tego tekstu była działalność Project Innocence i rozważania na temat potrzeby takiej organizacji w Polsce. I tam i u nas zdarzają się pomyłki i zbrodnie sądowe. Tam w ostateczności niewinnie skazani mogą znaleźć pomoc, w Polsce nie. System prawny w jakim popełniono te pomyłki nie ma znaczenia i ja tego tematu nie podejmowałam!
Na marginesie, sama byłam sędzią na ławie przysięgłych i osobiście uważam, że takich 12 „z ulicy” ma więcej poczucia odpowiedzialności, rzetelności i przyzwoitości niż wielu zawodowych sędziów w systemie europejskim w Polsce. Ponadto bardziej ufam wyrokowi osób wybranych spośród zwykłych obywateli ( jak pogardliwie chcesz „z ulicy”), niż sędziemu z nominacji KRS, który w wieku 30 lat, będąc kompletnym żółtodzibem, zostaje sędzią. Dostaje władzę decydowania o "byś albo nie być" drugiego człowieka, nie mając żadnych życiowych narzędzi aby ją pełnić, poza studiami i aplikacją. Dostaje to stanowisko dożywotnio i nawet jak okaże się niegodny tej funkcji to jest nieusuwalny. A jak okaże się przestępcą to obroni go korporacja i imunitet. Mamy więc w Polsce i sędziów-przestępców, którzy łamią prawo i są bezkarni.
Co do apelacji w systemie amerykańskim, nie jest to do końca prawda. Apelacja jest zawsze zasadna, co do uchybień procedurze, nie podlega natomiast apelacji sam werdykt ławy przysięgłych.
Jest też logicznym, że sędzia nie sporządza uzasadnienia, z tej prostej przyczyny, że to nie on ocenił winę czy jej brak, a ława przysięgłych – ach ta kazuistyka, ma się ją we krwi! podając ten argument jako słabość tego niedobrego amerykańskiego systemu
Co do braku inicjatywy dowodowej sędziego w systemie amerykańskim.
Jeżeli sędzia jest arbitrem w postępowaniu sądowym, niezależnym i niezawisłym, jego rola sprowadza się do czuwania, aby postępowanie przebiegało zgodnie z przepisami prawa, czuwanie aby obydwie strony, tak oskarżyciel jak i obrona miały równe prawo do przedstawienia tychże dowodów i ukaranie zgodnie z przepisami prawa, po werdykcie ławy przysięgłych. Inicjatywa dowodowa jest mu niepotrzebna, ta powinna należeć do oskarżyciela i obrony.
Inicjatywa dowodowa sędziego w naszym systemie w postępowaniu sądowym, często właśnie przekłada się na stronniczość i wspomaganie oskarżyciela.
Oczywiście masz rację, że w Polsce mamy prawo minimum do dwuinstancyjności. Natomiast twierdzenie, że istnienie tejże dwuinstancyjności gwarantuje faktyczną kontrolę wyroku w drugiej instancji, jest również manipulacją i kazuistyką.
Gdyby tak było Sąd Naiwyższy byłby na zielonej trawce. A nie jest. Kasacja też niestety nie jest gwarancją rzetelnej kontroli, wskazują na to przegrane sprawy Polski w Trybunale strasburskim.
Co do uzasadnienia wyroku, rzeczywiście takie są wymogi prawne, co nie oznacza, że wszyscy sędziowie przestrzegają prawa. Nadto używają często kazuistyki i sofistyki, zamiast logiki, podobnie jak Ty polemizując ze mną.
Sporządzenie uzasadnienia, wykazuje tylko, że takowe zostało sporządzone. nic to stwierdzenie nie mówi o jakości tegoż, o poprawności rozumowania sądu itd itd. nawet jeżeli zawiera to uzasadnienie wszystkie elementy, które wymieniłeś.
Wprowadzenie religii w szkołach nie ma chyba za zadanie „zrobienia uczniów bardziej religijnymi”. Religia w szkole jest chyba po to, aby uzmysłowić młodym ludziom jakie i gdzie są korzenie naszej cywilizacji, zasad moralnych i etycznych, które są jej fundamentem, uwrażliwienie i zaszczepienie tychże zasad.
Analogicznie, jak napisałam wyraźnie w moim tekście, takie zadanie powinno mieć nauczanie etyki na studiach prawniczych. Jest oczywiste, że nauczanie etyki nie zrobi z nieprzyzwoitego człowieka, przyzwoitego. Natomiast napewno wpłynie na postawę moralną i uwrażliwi tych, którzy są średnio przyzwoitymi ludźmi i nie zdawali sobie sprawy z wagi i roli deontologii w przyszłej pracy prawnika. Jest to więc kolejny kazuistyczny argument.
Następne Twoje stwierdzenie, iż interesem sędziego, prokuratora i obrońcy nie może być skazanie niewinnego człowieka i jest to bzdura, ponieważ analogicznie jest również bzdurą twierdzenie, że interesem lekarza jest doprowadzenie do śmierci pacjenta itd, miało na celu li tylko i wyłącznie wykazanie, przy pomocy sofistyki i absurdalnych analogii nieprawdziwości mojej tezy.
Tymczasem teza ta, ani nie jest absurdalna czy bzdurna, ani też sofistyczne analogie bez odniesienia się do meritum tej tezy, nie podważyły jej.
A mianowicie:
Po pierwsze poświęciłam każdemu z zawodów prawniczych , biorących udział w postępowaniu sądowym dobre parę zdań, gdzie wyłuszczyłam jasno i wyraźnie, dlaczego uważam, że często i za często podczas postępowania sądowego, pomimo formalnej proklamacji zasady kontradyktoryjności i zagwarantowania tej zasady w Konstytucji i ustawami, w istocie prokurator, sąd i także często niestety obrońca działają w jednolicie (nieetycznie i niemoralnie) przez nich rozumianym interesie wymiaru sprawiedliwości, w którym ważna jest przede wszystkim efektywność ścigania, a nie poszukiwanie prawdy.
Innymi słowy ci wymienieni powyżej prawnicy, w teorii dwie strony i sędzia, których zadania i granice działań są jasno wyznaczone przez prawo – poszukiwanie prawdy i ukaranie ew. winnego – co mają czynić w interesie społeczeństwa, uzurpują sobie często prawo do działania niezgodnego z przepisami kodeksów ( czyli łamią prawo) w imię arbitralnie pojmowanego, nie mającego odzwierciedlenia w faktach (poszukiwaniu prawdy) interesu społeczeństwa ( wymierzeniu sprawiedliwości).
Nie ma żadnych argumentów contra! z Twojej strony na powyższe stwierdzenia. Ja natomiast mam argumenty na potwierdzenie tychże
Podam Ci przykład. Niestety muszę się odwołać do sprawy brata, tak z ostrośności, abyś nie zarzucał gołosłowia.
Czy moje argumenty są „subiektywnym poczuciem krzywdy” czy argumentami mającymi podstawę w faktach ( jak w aktach sprawy) ?
Podstawą skazania mojego brata było „udowodnione” przez sąd zabójstwo, a że to zabójstwo miało miejsce, „udowodnił” to sąd na podstawie opinii biegłych – medyka sądowego, antropolog i biegłych genetyków – DNA, iż szczątki NN, są szczątkami X. Motywem było wg „ustaleń” sądu – mój brat znał X, X zaginął i X spał z moją byłą bratową.
Patolog G przeprowadzał oględziny znalezionej czaszki NN i autopsję tej czaszki . W protokołach oględzin i autopsji znalezionej częściowo zeszkieletowanej głowy, biegły G opisał jeden postrzał w potylicę, a opisując żuchwę, na której zachowała się tkanka miękka, stwierdził ubytki w uzębieniu m. in. „…6- zębodół zarośnięty…”. Biegły stwierdził również dokładnie w miejscu 6- , złamanie żuchwy.
Po przesłaniu czaszki do AM w celu przeprowadzenia zleconej przez prokuratora J ekspertyzy antropologicznej, antropolog opisała w opinii stan czaszki przed maseracją i również opisała brak zęba „…żuchwa, prawa strona…46, brak, ząb utracony za życia o czym świadczy w pełni zobliterowany zębodół…” Po usunięciu tkanki miękkiej, odkryto w żuchwie, dokładnie w miejscu ubytku opisanego przez patologa – jako zębodół zarośnięty, a przez antropolog – jako zębodół w pełni zobliterowany – otwór po postrzale.
Prokurator J przepytał rodzinę i znajomych X czy był on w przeszłości postrzelony w żuchwę i uzyskał informację, iż tenże nigdy nie był postrzelony, co wskazywało, iż badane szczątki nie są szczątkami zaginionego X.
Ale prokurator J tak już był przywiązany do hipotezy, że ta badana czaszka należy do X, że olał powyżej przytoczoną informację. Więcej przy pomocy tak samo "dyspozycyjnych" jak medyk G, genetyków dowiódł, że te szczątki to "bliski krewny" domniemanej matki, a ponieważ żaden bliski krewny tejże domniemanej matki nie zaginął, to ten bliski krewny to właśnie syn. Dodać trzeba, że ta opinia DNA składała się z DWOCH ZDAN, bez obliczeń statystycznych i analizy tychże, bez opisu próbek pobranych ze szczątków a nawet bez informacji kto je pobrał i kiedy!
Wracając do medyka G.
Na dalszym etapie śledztwa, prokuratura znalazła świadka, który „od kwietna do czerwca” słyszał dwa strzały w okolicy miejsca, gdzie znaleziono szczątki. Zeznanie to nie korespondowało z powyżej przywołanymi opiniami biegłego G. Biegły, złożył więc zeznanie wyjaśniające przyczyny tych rozbieżności, w którym stwierdził, że wprawdzie podczas oględzin i autopsji stwierdził jeden postrzał i liczne złamania twarzoczaszki, to dopiero po maseracji można było ujawnić, iż wcześniej ujawnione złamania spowodowane zostały postrzałem.
To stwierdzenie biegłego nie ma nic wspólnego z faktami i prawdą obiektywną. Patolog doskonale wiedział, iż jest to niemożliwe, ponieważ otwór po drugim postrzale w żuchwie był zarośnięty (zobliterowany), a więc złamanie żuchwy w miejscu 6- nie mogło być spowodowane postrzałem w chwili śmierci, a innymi czynnikami – np upadkiem ofiary w chwili śmierci.
Zeznanie to dalej nie ustosunkowuje się i nie wyjaśnia, dlaczego jeżeli do ofiary oddano dwa strzały w chwili śmierci – jeden w potylicę, drugi w żuchwę, nie było rany wlotowej po postrzale w zachowanej tkance miękkiej żuchwy, którą biegły widział i opisał dwukrotnie i tak samo opisała to miejsce biegła antropolog – zębodół zarośnięty. Opisane przez biegłego złamanie żuchwy w miejscu tego zębodołu dowodzi tylko jak dokładnie obejrzał żuchwę biegły …i nie widział tam na tkance miekkiej otworu po postrzale i ….podbiegnięć krwawych oczywiście.
Jest oczywistym w świetle przedstawionych powyżej faktów, iż biegły ukrył prawdziwe wnioski wynikające z obserwacji, jakie poczynił podczas oględzin i sekcji, a także wnioski wynikające z odkrycia po maseracji, otworu po postrzale, a co więcej współpracował z prokuraturą w preparowaniu fałszywych dowodów, iż do ofiary oddano dwa strzały w chwili śmierci.
Co do słuchania przez sąd, to tych nonsensów słuchał SO, SA i SN. Na rozprawie w SO sędzia nie dopuścił żadnych pytań dotyczących postrzałów przez oskarżonych, obrońcy siedzieli cicho – ani jednego pytania – a było tych obrońców 5 – na 3 oskarżonych!
SN w uzasadnieniu uznanej częściowo kasacji, zarzut dotyczący tej wybitnej fachowości medyka G, który udowadnił, że możliwe jest postrzelenie w żuchwę bez spenetrowania tkanki miękkiej i spowodowanie dziury tylko w kości żuchwy – odrzucił. A oto mniej więcej verbatum uzasadnienie tej decyzji:
"Sad nie rozumie dlaczego oskarżony twierdzi, że do ofiary oddano jeden strzał w chwili śmierci. Przecież biegły opisał jeden strzał w potylicę podczas autopsji. Po przesłaniu czaszki do AM i poddaniu jej maseracji ( usunięciu tkanki miękkiej) odkryto drugi postrzał w żuchwę. Jest oczywiste, że o drugim postrzale przesądzającymi są podbiegnięcia krwawe."
To tyle o wybitnej fachowości nie tylko patologa G, ale też rzetelności prokuratora, słuchania i kontroli instancyjnej sądów, również Sądu Najwyższego, a także obrońców.
Efektem tych przestępczych działań wszystkich profesji prawniczych było:
- Prokurator dostał awans, bo wykrył morderców NN, statystyka „wykrywalności” poprawiła się w tej prokuraturze, a przy okazji uwolnił społeczeństwo, działając oczywiście w interesie tegoż społeczeństwa, od jednostki aspołecznej i karanej w przeszłości – a więc cel uświęcił środki.
- Sąd I instancji, doskonale zdając sobie sprawę, iż te „dowody” to zwyczajne fałszerstwa, swoim autorytetem przyklepał, a w uzasadnieniu wyroku, zgodnie z faktycznym przebiegiem procesu – (gdzie nie dopuścił do zadawania pytań przez oskarżonych – obrońcy siedzieli spolegliwie cicho na tyłkach ) – stwierdził, że zgodnie z opinią biegłego medyka, do ofiary oddano dwa strzały.
Sąd II instancji, rozpatrzył i uzasadnił zarzuty dot. tego ustalenia sądu I instancji, (które zajęło mi dobre parę akapitów), nawet nie jednym zdaniem, a częścią zdania – opinia biegłego med.sądowej wykazala ponad wszelką wątpliwość, iż …..m. in. ….do X oddano dwa strzały.
Jeżeli powyższe uzasadnienia sądów spełniają podane przez Ciebie kryteria, to ja się poddaję.
Jeżeli to ustalenie sądu I instancji jest zgodne z logiką, wiedzą i zdrowym rozsądkiem, to równocześnie musimy uznać za logiczne i udowodnione, iż mój brat dysponował bronią, której jeszcze nie wynaleziono, która to broń nie naruszając tkanki miękkiej – (jak opisał to biegły medyk i opisała to biegła antropolog) spowodowała powstanie otworu tylko w tkance kostnej, po czym wymienił tę broń na konwencjonalną i strzelił w potylicę ofiary, powodując śmierć X – który – z dokumentów i opinii bieglych tak wynika – nie był X – to również muszę przyznać Ci rację.
Jakoś ta kontrola instancyjna w powyżej opisanym ( jednym z dokładnie 29) przykładzie zawiodła i nagminne działania sądu contra legem nie zakończyły się wytykiem orzeczniczym, lub odpowiedzialnością dyscyplinarną. Moja skarga do Krajowej Rady Sądownictwa, nie na orzeczenie – ale contra legem działania sędziów, została zwrócona z pismem sędziego Dąbrowskiego, iż KRS nie ingeruje w orzeczenia niezawisłych sędziów (sic).
To pismo było następnam przykładem sofistyki – ponieważ skarżyłam się na działania bezprawne sędziów – i sprawdzenie pod względem merytorycznym mojej skargi jest obowiązkiem KRS, a nie prosiłam o podważenie orzeczenia – takowych kompetencji KRS oczywiście nie posiada.
Podobnie sprawa się miała się z prokuratorem – zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zostało zakończone postanowieniem o nie wszczęciu śledztwa ( w tej samej prokuraturze, przez kolegę prokuratora, bez przejrzenia nawet akt sprawy, akta dot. tego zawiadomienia nie zawierają nic – literalnie, widziałam na własne oczy). Zażalenie do sądu odrzucone.
Obrońcami nie zawracaliśmy sobie głowy, sąd koleżeński działa mniej więcej jak kolega prokurator i kontrola instancyjna sądów. Ponadto niemośliwością jest udowodnienie, że bezczynność obrońców wynikała ze złej woli.
Cieszę się, że zgadzasz się ze mną, że w Polsce dochodzi do omyłek sądowych.
Ale w następnym zdaniu szybciutko sią zastrzegasz, iż ma to miejsce gdy występuje słowo przeciw słowu, bo sąd musi dać komuś wiarę. Powyżej przytoczony przykład, nie postawił przed sądem problemu „dania komuś wiary”. Sąd otrzymał dokumenty oględzin, autopsji, ekspertyzy antropologicznej z aktem oskarżenia. To są fakty i tylko fakty.
Obowiązkiem tego sądu było ocenić ten akt oskarżenia – gdzie prokurator zarzucal mojemu bratu oddanie dwóch strzałów do X i spowodowanie tymi dwoma strzałami śmierci tegoż X. Jest oczywiste, że sąd ten widział machlojki prokuratora i medyka z tymi dwoma strzałami, a także z identyfikacją i nie miał żadnych skrupułów, aby przyjąć akt oskarżenia. Alternatywą byłoby uznanie, iż sąd ma IQ dobrze poniżej przeciętnej.
Następnie na rozprawie wiedząc o tej machlojce i fałszerstwie, wykorzystując niemoralnie i nieetycznie swoją pozycję, sąd nie dopuścił do ujawnienia prawdy i „ustalił”. iż brat mój oddał dwa strzały do X.
Ta duszaszczypatielnyja konstatacja na końcu Twojego tekstu, iż tego nie wyeliminuje żaden system, jakoś cieniutko zabrzmiała – ponieważ wystarczyłoby, aby prokurator był przyzwoitym człowiekiem, działał zgodnie z prawem i nie uznał fałszywie, iż NN to X, następnie nie twierdził fałszywie, że X zabił mój brat dwoma strzałami i nie sporządzał fałszywego aktu oskarżenia i system by pracował – nie musiałby niczego eliminować.
Ale prokurator przedstawił akt oskarżenia i tutaj według Twoich twierdzeń przyzwoity sąd zgodnie z prawem, które tenże sąd obowiązuje, powinien odrzucić ten nie trzymający się kupy i faktów akt oskarżenia. Sąd tego nie zrobił, co więcej sam przeprowadził fałszywe dowody – czyli system nie wyeliminował, jak to według Ciebie ma się odbywać, a wręcz przeciwnie sądzia był drugim prokuratorem ą oszustem ! Co więcej kontrole tego ustalenia, przeprowadzone przez następne dwie instancje – sąd apelacyjny i Sąd Najwyższy podtrzymały te fałszywe ustalenia. Znowu system nie wyeliminował !
Czy mój siedzący 9 lat brat, ma się pocieszać, że system tych fałszerstw nie wyeliminował … bo prokuratorzy ( najmniej dwóch prowadzący śledztwo i szef kontrolujący jego pracę), sędziowie w ilości 24 ( wszystkich instancji) byli jedynie ludźmi…i omylili się ( łącznie minimum 26 sztuk "ludzi" jak jeden mąż "pomyliło się" ) szczególnie 5 sędziów SN, którzy w uzasadnieniu twierdzili, że „podbiegnięcia krwawe” przesądzają o drugim postrzale, nie wiadomo tylko, gdzie te podbiegnięcia przesądzające o postrzale miały być? na tym zarośniętym zębodole?
Czy moje twierdzenia są wynikiem obiektywnej oceny pracy wszystkich elementów systemu? która prowadzi do jedynej logicznej konkluzji, że w systemie tym są przestępcy, którzy wbrew obiektywnej prawdzie, nie zawahali się – oskarżać i udowadniać fałszywie ( prokurator i sąd) i pozwolić na to, siedząc cicho i nie broniąc prawdy ( adwokaci), czy też jak usiłujesz kazuistycznie wywieść – jest to moje subiektywne poczucie krzywdy?
Twoje patronizująca „próba rzeczowego” odniesienia się do tez w moim tekście, utwierdziła mnie jeszcze raz w przekonaniu jak daleko jesteśmy od przyzwoitego systemu wymiaru sprawiedliwości.
Twoja kazuistyka i argumenty nie przekonały mnie i to nie z powodu mojego „subiektywnego poczucia krzywdy”, a z powodu braku dowodu, na którykolwiek z tych argumentów.
Zatytułowałam ten tekst „gdy sędzia jest oskarżycielem, jest to triumf siły a nie sprawiedliwości”. Wydaje mi się, żeby aby podważyć to twierdzenie potrzeba więcej „substancji”, a mniej „lania wody”. Uważam też, że mam podstawy aby tak twierdzić. Więcej o działaniach sądu znajdziesz na moim blogu.
Rozumiem też Twoje załamanie proponowanymi przez Rebeliantkę reformami. Ale nie martw się – korporacja Cię obroni i do reform nie dopuści.
Druga instancja. Dobre sobie. Jest logiczne, że sąd
drugiej instancji nie może zbyt często postponować wyroków pierwszej. Może co dziesiąty wyrok jest negowany ale nie częściej. Nikt z tej kliki nie będzie uwalał i poniżał swoich młodszych koleżanek i kolegów, wytykając im zbyt często błędy w postępowaniu czy procedurach.
W sprawie z mojego powództwa o zapłatę, sąd I-szej instancji (czwarta sędzina) napisał w uzasadnieniu, że nie udowodniłem iż remont dachu został wykonany w 2003 roku. Co ciekawe, sąd dał wiarę, że wykonałem ten remont. Pytam zatem, co by mi wadziło w pozwie napisać, że remont przeprowadziłem na przykład w 2001 lub 2002 roku? Najśmieszniejsze jednak było dopuszczenie (przez drugą sędzinę) jako dowodu w sprawie 220 faktur na materiały typowe, potrzebne do remontu pokrycia oficyny, datowane na 2003 rok od maja do października i kompletne niezauważenie tych dokumentów przez tę czwartą sędzinę wydającą orzeczenie.
Jak w apelacji wytknąłem ten ewidentny błąd sądu rejonowego, to wyższa instancja odrzucając ją, uzasadniła wyrok brakiem zgody współwłaściciela na wykonanie reperacji przeciekającego dachu. Dodam, że w aktach sprawy było zeznanie pod przysięgą zięcia współwłaścicielki, który potwierdził, że nie udzielił mi jej adresu gdy zjawiłem się w jego mieszkaniu i prosiłem o podanie jej miejsca zamieszkania. Coś takiego jak niekonieczność zgody współwłaścicieli na dokonanie remontów potrzebnych do uchronienia materii budynku przed szkodą i dewastacją, sędziowie nie wzięli pod uwagę.
Niedawno dowiedziałem się, że udziały od tej pani kupił następny już mecenas krakowski (zastanawiające, jak te adwokaciny kochają udziały w nieruchomości). Czyż ten wyrok niekorzystny dla finansującego konieczny remont dachu w oficynie posesji a bardzo korzystny dla cwaniaczka z koterii nie skłania do pytania – biorą sędziowie czy nie biorą? Ja nie mam wątpliwości, zwłaszcza, że sędzina była w wieku mecenasa, że Krakówek jest malutki i wszyscy się znają i, że w trakcie ostatniej rozmowy z tą adwokaciną, ta kreatura z drwiącym uśmieszkiem rzekła – widzisz pan, jedno pociągnięcie pióra, jeden podpis i mamy wyrok.
Ale on jeszcze nie wie co go czeka. Młody wilczek myśli, że stare lisy wyginęły. Niech sobie myśli.
P.S. Faxe, nie odpuszczaj i nie trać ducha. Widziałem sporo dokumentalnych filmów na Discovery, gdzie upór i silna wola pokonywały wszystkie przeszkody. Trzymam kciuki.
e_krakowski
Z tą II instancją dokładnie jak mówisz. Jaką to opinię miałby sąd I jakby ten II kontrolował. Ręka rękę myje dla Twojego dobra!
Reszta jak opisujesz też normalka. Nic już mnie nie zadziwi. A Lanfaust twierdz, że a jakże prawnicy chcą reform.
Niech zanim się zaczną reformować – PRZESREZEGAJA PRAWA NA KTOREGO STRAZY STOJA – innaczej żadna reforma nic nie zmieni.
Dzięki za dobre słowo
Pozdrowienia
Druga instancja. Dobre sobie. Jest logiczne, że sąd
drugiej instancji nie może zbyt często postponować wyroków pierwszej. Może co dziesiąty wyrok jest negowany ale nie częściej. Nikt z tej kliki nie będzie uwalał i poniżał swoich młodszych koleżanek i kolegów, wytykając im zbyt często błędy w postępowaniu czy procedurach.
W sprawie z mojego powództwa o zapłatę, sąd I-szej instancji (czwarta sędzina) napisał w uzasadnieniu, że nie udowodniłem iż remont dachu został wykonany w 2003 roku. Co ciekawe, sąd dał wiarę, że wykonałem ten remont. Pytam zatem, co by mi wadziło w pozwie napisać, że remont przeprowadziłem na przykład w 2001 lub 2002 roku? Najśmieszniejsze jednak było dopuszczenie (przez drugą sędzinę) jako dowodu w sprawie 220 faktur na materiały typowe, potrzebne do remontu pokrycia oficyny, datowane na 2003 rok od maja do października i kompletne niezauważenie tych dokumentów przez tę czwartą sędzinę wydającą orzeczenie.
Jak w apelacji wytknąłem ten ewidentny błąd sądu rejonowego, to wyższa instancja odrzucając ją, uzasadniła wyrok brakiem zgody współwłaściciela na wykonanie reperacji przeciekającego dachu. Dodam, że w aktach sprawy było zeznanie pod przysięgą zięcia współwłaścicielki, który potwierdził, że nie udzielił mi jej adresu gdy zjawiłem się w jego mieszkaniu i prosiłem o podanie jej miejsca zamieszkania. Coś takiego jak niekonieczność zgody współwłaścicieli na dokonanie remontów potrzebnych do uchronienia materii budynku przed szkodą i dewastacją, sędziowie nie wzięli pod uwagę.
Niedawno dowiedziałem się, że udziały od tej pani kupił następny już mecenas krakowski (zastanawiające, jak te adwokaciny kochają udziały w nieruchomości). Czyż ten wyrok niekorzystny dla finansującego konieczny remont dachu w oficynie posesji a bardzo korzystny dla cwaniaczka z koterii nie skłania do pytania – biorą sędziowie czy nie biorą? Ja nie mam wątpliwości, zwłaszcza, że sędzina była w wieku mecenasa, że Krakówek jest malutki i wszyscy się znają i, że w trakcie ostatniej rozmowy z tą adwokaciną, ta kreatura z drwiącym uśmieszkiem rzekła – widzisz pan, jedno pociągnięcie pióra, jeden podpis i mamy wyrok.
Ale on jeszcze nie wie co go czeka. Młody wilczek myśli, że stare lisy wyginęły. Niech sobie myśli.
P.S. Faxe, nie odpuszczaj i nie trać ducha. Widziałem sporo dokumentalnych filmów na Discovery, gdzie upór i silna wola pokonywały wszystkie przeszkody. Trzymam kciuki.
e_krakowski
Z tą II instancją dokładnie jak mówisz. Jaką to opinię miałby sąd I jakby ten II kontrolował. Ręka rękę myje dla Twojego dobra!
Reszta jak opisujesz też normalka. Nic już mnie nie zadziwi. A Lanfaust twierdz, że a jakże prawnicy chcą reform.
Niech zanim się zaczną reformować – PRZESREZEGAJA PRAWA NA KTOREGO STRAZY STOJA – innaczej żadna reforma nic nie zmieni.
Dzięki za dobre słowo
Pozdrowienia
Druga instancja. Dobre sobie. Jest logiczne, że sąd
drugiej instancji nie może zbyt często postponować wyroków pierwszej. Może co dziesiąty wyrok jest negowany ale nie częściej. Nikt z tej kliki nie będzie uwalał i poniżał swoich młodszych koleżanek i kolegów, wytykając im zbyt często błędy w postępowaniu czy procedurach.
W sprawie z mojego powództwa o zapłatę, sąd I-szej instancji (czwarta sędzina) napisał w uzasadnieniu, że nie udowodniłem iż remont dachu został wykonany w 2003 roku. Co ciekawe, sąd dał wiarę, że wykonałem ten remont. Pytam zatem, co by mi wadziło w pozwie napisać, że remont przeprowadziłem na przykład w 2001 lub 2002 roku? Najśmieszniejsze jednak było dopuszczenie (przez drugą sędzinę) jako dowodu w sprawie 220 faktur na materiały typowe, potrzebne do remontu pokrycia oficyny, datowane na 2003 rok od maja do października i kompletne niezauważenie tych dokumentów przez tę czwartą sędzinę wydającą orzeczenie.
Jak w apelacji wytknąłem ten ewidentny błąd sądu rejonowego, to wyższa instancja odrzucając ją, uzasadniła wyrok brakiem zgody współwłaściciela na wykonanie reperacji przeciekającego dachu. Dodam, że w aktach sprawy było zeznanie pod przysięgą zięcia współwłaścicielki, który potwierdził, że nie udzielił mi jej adresu gdy zjawiłem się w jego mieszkaniu i prosiłem o podanie jej miejsca zamieszkania. Coś takiego jak niekonieczność zgody współwłaścicieli na dokonanie remontów potrzebnych do uchronienia materii budynku przed szkodą i dewastacją, sędziowie nie wzięli pod uwagę.
Niedawno dowiedziałem się, że udziały od tej pani kupił następny już mecenas krakowski (zastanawiające, jak te adwokaciny kochają udziały w nieruchomości). Czyż ten wyrok niekorzystny dla finansującego konieczny remont dachu w oficynie posesji a bardzo korzystny dla cwaniaczka z koterii nie skłania do pytania – biorą sędziowie czy nie biorą? Ja nie mam wątpliwości, zwłaszcza, że sędzina była w wieku mecenasa, że Krakówek jest malutki i wszyscy się znają i, że w trakcie ostatniej rozmowy z tą adwokaciną, ta kreatura z drwiącym uśmieszkiem rzekła – widzisz pan, jedno pociągnięcie pióra, jeden podpis i mamy wyrok.
Ale on jeszcze nie wie co go czeka. Młody wilczek myśli, że stare lisy wyginęły. Niech sobie myśli.
P.S. Faxe, nie odpuszczaj i nie trać ducha. Widziałem sporo dokumentalnych filmów na Discovery, gdzie upór i silna wola pokonywały wszystkie przeszkody. Trzymam kciuki.
e_krakowski
Z tą II instancją dokładnie jak mówisz. Jaką to opinię miałby sąd I jakby ten II kontrolował. Ręka rękę myje dla Twojego dobra!
Reszta jak opisujesz też normalka. Nic już mnie nie zadziwi. A Lanfaust twierdz, że a jakże prawnicy chcą reform.
Niech zanim się zaczną reformować – PRZESREZEGAJA PRAWA NA KTOREGO STRAZY STOJA – innaczej żadna reforma nic nie zmieni.
Dzięki za dobre słowo
Pozdrowienia
Druga instancja. Dobre sobie. Jest logiczne, że sąd
drugiej instancji nie może zbyt często postponować wyroków pierwszej. Może co dziesiąty wyrok jest negowany ale nie częściej. Nikt z tej kliki nie będzie uwalał i poniżał swoich młodszych koleżanek i kolegów, wytykając im zbyt często błędy w postępowaniu czy procedurach.
W sprawie z mojego powództwa o zapłatę, sąd I-szej instancji (czwarta sędzina) napisał w uzasadnieniu, że nie udowodniłem iż remont dachu został wykonany w 2003 roku. Co ciekawe, sąd dał wiarę, że wykonałem ten remont. Pytam zatem, co by mi wadziło w pozwie napisać, że remont przeprowadziłem na przykład w 2001 lub 2002 roku? Najśmieszniejsze jednak było dopuszczenie (przez drugą sędzinę) jako dowodu w sprawie 220 faktur na materiały typowe, potrzebne do remontu pokrycia oficyny, datowane na 2003 rok od maja do października i kompletne niezauważenie tych dokumentów przez tę czwartą sędzinę wydającą orzeczenie.
Jak w apelacji wytknąłem ten ewidentny błąd sądu rejonowego, to wyższa instancja odrzucając ją, uzasadniła wyrok brakiem zgody współwłaściciela na wykonanie reperacji przeciekającego dachu. Dodam, że w aktach sprawy było zeznanie pod przysięgą zięcia współwłaścicielki, który potwierdził, że nie udzielił mi jej adresu gdy zjawiłem się w jego mieszkaniu i prosiłem o podanie jej miejsca zamieszkania. Coś takiego jak niekonieczność zgody współwłaścicieli na dokonanie remontów potrzebnych do uchronienia materii budynku przed szkodą i dewastacją, sędziowie nie wzięli pod uwagę.
Niedawno dowiedziałem się, że udziały od tej pani kupił następny już mecenas krakowski (zastanawiające, jak te adwokaciny kochają udziały w nieruchomości). Czyż ten wyrok niekorzystny dla finansującego konieczny remont dachu w oficynie posesji a bardzo korzystny dla cwaniaczka z koterii nie skłania do pytania – biorą sędziowie czy nie biorą? Ja nie mam wątpliwości, zwłaszcza, że sędzina była w wieku mecenasa, że Krakówek jest malutki i wszyscy się znają i, że w trakcie ostatniej rozmowy z tą adwokaciną, ta kreatura z drwiącym uśmieszkiem rzekła – widzisz pan, jedno pociągnięcie pióra, jeden podpis i mamy wyrok.
Ale on jeszcze nie wie co go czeka. Młody wilczek myśli, że stare lisy wyginęły. Niech sobie myśli.
P.S. Faxe, nie odpuszczaj i nie trać ducha. Widziałem sporo dokumentalnych filmów na Discovery, gdzie upór i silna wola pokonywały wszystkie przeszkody. Trzymam kciuki.
e_krakowski
Z tą II instancją dokładnie jak mówisz. Jaką to opinię miałby sąd I jakby ten II kontrolował. Ręka rękę myje dla Twojego dobra!
Reszta jak opisujesz też normalka. Nic już mnie nie zadziwi. A Lanfaust twierdz, że a jakże prawnicy chcą reform.
Niech zanim się zaczną reformować – PRZESREZEGAJA PRAWA NA KTOREGO STRAZY STOJA – innaczej żadna reforma nic nie zmieni.
Dzięki za dobre słowo
Pozdrowienia
Faxe
Czekałam na Twoje Ad Rem. Teraz poczekam na to, co do powiedzenia ma Lanfaust. Mam nadzieję, że na konkrety odpowie konkretami i już nie zastosuje metody w stylu, że subiektywne poczucie krzywdy, sparaliżowało Twoje dyspozycje do logicznego wyciągania wniosków, Twój zdrowy rozsądek i dyspozycję uczciwego, merytorycznego dyskutowania.
Podziwiam, że się nie poddałaś. To pewnie głupie pytanie, ale czy próbowałaś iść z tym wszystkim do mediów? Z tego co pokazują w tv widać, że czasem IV-a władza potrafi poruszyć i ten samozadowolony, skostniały światek.
Pozdrawiam serdecznie. Trzymaj się!
Jasmine
Media tak – na razie cisza.
Większa pewnie szansa na ekshumację i nowe DNA.
I na tym skupiam moją energię.
Serdeczności
chyba raczej ad personam.
Nie chcę Cię do niczego przekonać. To jest niemożliwe i bezcelowe.
Co do stwierdzenia „subiektywne poczucie krzywdy” to może je rozwinę, bo się chyba nie zrozumieliśmy. Co do tego, ze masz poczucie krzywdy, to chyba nie ma sporu. W związku z tym, że sprawa dotyczy Twojego brata siłą rzeczy Twoja opinia nie można być obiektywna, co nie znaczy, że z góry założyłem, że nie masz racji.
Chyba, że uważasz, iż stojąc przed alternatywą: a) mój brat dokonał strasznych rzeczy b) sędziowie i Rzecznik Praw Obywatelskich są sprzedajnymi oszustami można zachować obiektywizm.
Ja nie odnosiłem, się do konkretnych kazusów i nie mam zamiaru. Opisałem system – konkretne przepisy. Nie wiem gdzie widzisz sofistykę itp.
Cieszy mnie, że byłaś członkiem ławy przysięgłych. Wyrażenie ludzie z ulicy było stwierdzeniem faktu i nie miało zabarwienia pejoratywnego.
Powiedz mi jakie sankcje wam groziły Ci gdybyście skazali niewinnego człowieka????? Co by się działo, gdyby wyrok dotyczący Twojego brata zapadł w USA? Jakie miałabyś możliwości jego wzruszenia, i jaką by dostał karę??
Nie jest prawdą iż stanowisko sędziego jest sprawowane dożywotnio i jest on nieusuwalny.
Co do Trybunału w Strasburgu to już się wypowiedziałem na blogu
„Wprowadzenie religii w szkołach nie ma chyba za zadanie „zrobienia uczniów bardziej religijnymi”. Religia w szkole jest chyba po to, aby uzmysłowić młodym ludziom jakie i gdzie są korzenie naszej cywilizacji, zasad moralnych i etycznych, które są jej fundamentem, uwrażliwienie i zaszczepienie tychże zasad.”
Tak właśnie patrzę, normalnie wszyscy zaszczepieni. Co do etyki jest ona wykładana na studiach i to nawet jako dwa przedmioty, etyka i etyka prawnicza.
Kolejna rzecz. Skoro Twój brat był oskarżony o zabójstwo to sprawa było rozpoznawana w składzie 2 + 3 czyli dwóch sędziów zawodowych i trzech ławników (przysięgłych) . Oni też byli oszustami???
Zobacz jaki dysonans, jak Ty zasiadałaś w ławie przysięgłych to orzekałaś sprawiedliwie i kierowałaś poczuciem odpowiedzialności, rzetelności i przyzwoitości, jak za stołem sędziowskim zasiadł ławnik (też „z ulicy”), który wydał wobec Twojego brata wyrok skazujący to jest amoralnym oszustem.
Jak sama stwierdziłaś twoją sprawę rozpoznawało 26 sędziów (od sądu Okręgowego po Najwyższy) zgromadzić tylu socjopatów to naprawdę sztuka, bo trudno nazwać inaczej osobę, która skazuje drugiego człowieka na wieloletnie wiezienie, bez przekonania, że dopuścił się on zarzuconego mu czynu.
Nie wiem, czy dobrze Cię zrozumiałem, ale zwracałaś się w tej sprawie do RPO i on nie zareagował???? Jeżeli tak, to dziwne, bo RPO czy Fundacja Helsińska jeżeli znajdą jakieś niedopatrzenie to zazwyczaj palą się do interwencji w takich sprawach.
Nie chce się merytorycznie odnoście do opisywanego przez Ciebie przypadku, bo po pierwsze nie znam akt, a zakładam, że pomiędzy faktem, że ktoś ma jedną czy dwie dziury w głowie, a przypisaniem drugiej osobie jej zabójstwa muszą istnieć jakieś przesłanki i dowody o których nie napisałaś, a po drugie nie czuję się władny aby na podstawie blogu oceniać, czy ktoś jest mordercą czy nie.
Na obecnym etapie pozostaje Ci jeszcze Fundacja Helsińska i prośba o ułaskawienie do prezydenta. Życzę powodzenia. (Naprawdę)
Ps. Nikt nie musi mnie bronić. Nie wiem nawet o jakiej korporacji mówisz. Mam rozumieć, że uważasz mnie za przestępcę????
Ps. 2 ten wpis źle wkleiłem
Lanfaust
Zacznę od końca. Nie uważam Cię za przestępcę i nic takiego nie napisałam. Miałam na myśli, że korporacja Cię obroni przed reformą.
Nie bardzo rozumiem dlaczego moje doświadczenia mają mieć wpływ na mój obiektywizm. Czy uważasz, że ocena tego przykładu z tymi postrzałami jest subiektywna? Jeżeli tak to następne 15 minut, które zajmie mi nodniesienie się do innych punktów Twojej odpowiedzi jest stratą mojego czasu!
Chyba, że uważasz, iż stojąc przed alternatywą: a) mój brat dokonał strasznych rzeczy b) sędziowie i Rzecznik Praw Obywatelskich są sprzedajnymi oszustami można zachować obiektywizm.
Twoja teza z tą alternatywą jest też błędna. Nigdy przed taką alternatywą nie stałam i nie stanę. Mój brat jest niewinny, więc nie dokonał żadnych strasznych rzeczy. Pierwszy element więc jest – mój brat jesz niewinny.
Co do drugiego elementu, to uważam, że prokuratorzy spreparowali akt oskarżenia ( a propos to opis tej sprawy jest tu w Kontrowersjach na moim blogu), sąd I instancji przyklepał, a SA już nie miał wyboru, bo te przewałki jakich narobił SO kwalifikują się tylko do prokuratora. Sad Najwyższy uznał kasację częściowo, tzn- odrzucił WSZYSTKIE dowody dotyczące sprawstwa i winy, ale podtrzymał ustalenia identyfikacyjne. Czyli uznał; że szczątki to X i został on zamordowany. Wydaje mi się, że w tak orzekając SN miał czyste sumienie a równocześnie wyrzucił piłkę ze swojej bramki do SA. Nie uznając fałszywej identyfikacji, SN dał równocześnie do zrozumienia, że decyzja należy do SA.
Po odrzuceniu przez SN zeznań „świadka koronnego” i wszystkich najważniejszych świadków sprawa powinna zostać skierowana do SO, ponieważ weryfikacji według wyroku SN powinny być poddane wszystkie dowody z tych zeznań. Zrobił to SA – a dokładniej nie zrobił i w uzasadnieniu wyroku nie odniósł się do nawet JEDNEGO ZARZUTU. To uzsadnienie liczy 20 stron. Dla porównania apelacja zajęła ponad 100, a uzasadnienie SO też coś koło tego.Następna kasacja – TE SAME ZARZUTY uznane w pierwszej, a nie naprawione przez SA, została uznana tym razem za oczywiście bezzasadną.
Czyli innymi słowy uważam, że prokuratura i SO wsadzili kogokolwiek – aby zamknąć sprawę, wiedząc, że działają wbrew prawu i prawdzie. A może raczej po 3 latach śledztwa i „produkowania dowodów” sąd doszedł do wniosku, że być może nie ma dowodów, a te które są to fałszywki, ale szkoda tej ciężkiej pracy prokuratury, a ci oskarżeni to nie świętoszki więc na pewno mają coś za rękawem, to i sprawiedliwości stanie się zadość.
Jest też taka opcja, równie prawdopodobna, że sędzia też miał coś za rękawem i miał wybór albo jego stołek albo odpowiedni wyrok. Popatrz na Internecie co się dzieje w SO Suwałki – śledztwo ciągnie się już 4 lata, zastępca szefa popełniła samobójstwo. Zamieszani są adwokaci, lokalna mafia i sędziowie. Jeżeli to złożysz do kupy to ta sprawa wygląda zupełnie innaczej.
W Suwałkach się mówi, że sędziowie przewozili przez granicę kradzione ekskluzywne samochody, bo na granicy nikt ich nie sprawdzał – imunitet.
Czyli jeszcze raz – element który wybrałam nie jest żadną teorią konspiracji , czy też zaślepienia jakąś krzywdą, po prostu uważam, że takie są realia, prokurator spreparował dowody, SO je przyklepał, a reszta to konsekwentne zamiatanie pod dywan tego bydlactwa, ponieważ przyznanie sią do tej zbrodni sądowej, musiałoby skutkować już nie wytykiem, dyscyplinarnym sądem, a postawieniem zarzutów przez prokuratora. A takie cosia nie wydarzają się w Polsce. I tak postawiwszy sprawę uważam, że jestem obiektywna i mogę być obiektywna.
Sędzia i stoi to jak wół w Konstytucji – jest NIEUSUWALNY. Wyjaśnij dlaczego twierdzisz , że to nie prawda.
Działania następnych instancji i RPO to już bardziej ratowanie honoru, bo przecież przyznanie się do takich machlojek byłoby skandalem. Czyli tu też korporacja broni swojej dupy, bo jutro ci broniący mogą potrzebować obrońców, czyli krótko ręka rękę myje w imie dobra wspólnego.
Nie chciałabym Cię obrazić, ale wydaje mi się, że Twoje spojrzenie na wymiar sprawiedliwości w Polsce jest trochę naiwno-idealistyczne. Wydaje mi się, że byłeś prokuratorem, a więc REALIA sądowe nie powinny być Ci obce. Nie mogę podać statystyk, niemniej z samych komentarzy pod moimi wpisami na kilku poratalach wynika:
· wieloinstancyjność przy takiej „jakości” sędziów jest w większości „martwym przepisem”, a jakość kontroli apelacyjnej żenująca. Na ten stan rzeczy ma wpływ również korupcja i polityka – w końcu apelacyjne sądy nie mogą sobie pozwolić na uznawanie większej ilości apelacji, ze względu chociażby na koszty i PR. Wystarczy dojście do jednego skorumpowanego sędziego w SA i za odpowiednie pieniądze można załatwić wyrok.
· Ławnik w naszym sądzie jest opłacany, z listy sądu, a więc niewiele ma wspólnego z sędzią ławy przysięgłych w systemie brytyjskim, jest to „zawód” i żaden ławnik nie wyciągnie sobie stołka z pod tyłka, mając inne zdanie niż sędzia. Nie słyszałam o odrębnym zdaniu ławnika w jakiejś sprawie. Jest to kosztowna FIKCJA.
· Nie widzę w związku z powyższym żadnego dysonansu. Ławnik w Polsce to atrapa, fikcja i te pieniądze co bierze powinno się przeznaczyć na np. urządzenia nagrywające przebieg rozprawy, żeby sędzia nie zapisywał w protole rozprawy swojej interpretacji tego co powiedziano. Uprzedzając ew. riposte, że można żądać sprostowania – teoretycznie tak – praktycznie decyzja należy do sędziego – czyli nie można.
· Mieszkam w Kanadzie. Zeby się nie rozpisywać, siedzenie na ławie przysięgłych i odpowiedzialność jaka leży na barkach 12 z ulicy ( tak naprawdę z komputera) stwarza bardzo interesującą sytuację psychologiczną. To tak jakby wszystko co w każdym z tych 12 ludzi najwartościowsze, złożyło się na jedno ciało. Dyskusja o dowodach i ich wymowie jest na noże.
I wyrok uważam jest prawie zawsze sprawiedliwy. Ława przysięgłych nie ocenia winy czy niewinności a odpowiada na pytanie – czy prokuratura, przedstawiając dowody przekonała przysięgłych – poza cień jakiejkolwiek wątpliwości, że oskarzony jest sprawcą. Innymi słowy nawet jeżeli masz przekonanie, iż oskarżony jest winny, ale oskarżyciel nie przedstawił dowodów mogących ponad wszelką wątpliwość uznać, że tak jest – werdykt powinien być niewinny.
· Rzecznik Praw Obywatelskich – obecny dba tylko o swój medialny PR. Faktycznie i to wynika ze statystyk na stronie RPO, rozpatruje ca 4% spraw. A nie są to przecież tylko sprawy dot. wymiaru sprawiedliwości. Jakość prawna odp. na skargi jest poniżej krytyki, a arogancja i bezczelność zatykająca dech.
Ten temat nadaje się na książkę i informacji o tej jakości też mam na książkę. Np. na skargę o odmowę sądu dostępu do akt sprawy – 156 kpk – odp.” jest to administracyjna sprawa sądu, proszę sie skarżyć do SA”, na brak dostępu do akt niejawnych w sprawie 156 & 4 kpk- „aby mieć wgląd do akt niejawnych – trzeba mieć stosowne certyfikaty”
Tak dlugo jak się coś nie rypnie i media nie wywęszą okazji do zarobienia na wydaniach i oglądalności, cnota korporacji jest niezagrożona. A ja mogę sobie wypisywać te elaboraty do usranej śmierci, a Ty facet ze środka będziesz naiwnie pytał czy uważam tych wszystkich uczestników za socjopatów. Oczywiście scepcytyzm ludzi nie z branży trzeba podnieść do kwadratu
Wydaje mi się, że chyba tak to są socjopaci i nieprzyzwoici ludzie. Nie szanują prawa, nie mają empatii i jako grupa myślą tylko o własnym grupy interesie. Idą dosłownie po trupach. Czy nie są to elementy socjopatii?
Na koniec chcę podjąć próbę wyjaśnienia tej kwestii mojego pokrzywdzenia. Uważam, że przede wszystkim w tej surrealistycznej historii mój brat no a z nim reszta rodziny – mieliśmy niesamowitego pecha. Tak się wszystko poskładało, że padlo na brata no i odłamkami na nas. Uważam, że jeżeli można Z czy Y, dla mnie winny jest system, brak demokratycznych narzędzi w rękach narodu aby cokolwiek zmienić. Znieczulica i mafia na mafii, we wszystkich zakątkach naszego życia. Brak jakiejkolwiek woli – powiedzenia głośno i publicznie jest do dupy, jest tragicznie, to nie pracuje tutaj popełniliśmy błąd a tu zbrodnie sądową. A że tym walcem, który nas rozjechał kierował Kowalski czy Malinowski jest w tym wymiarze nieistotne. Bo jeżeli ten system jest przeżarty gangreną, to prędzej czy później większość w tym systemie ma gangrenę a na miejsce Kowalskiego przyjdzie Kowal i niczym nie będzie się od poprzednika różnił. I to jest tragiczne. Ten system nas zdradził, zawiósł nasze zaufanie i naszą – naiwną o czym niestety nie wiedzieliśmy wtedy – wiarę, że to działa, przynajmniej na jakimś etapie czy w jakiejś instancji. Tak jak powiedziała Danuta Olewnik. "To nie jest państwo, ono nas zostawiło bezradnych i bezbronnych." Dlatego nie uważam się za "pokrzywdzoną" i nie zieje nienawiścią, co oczywiście nie oznacza, że nie robię wszystkiego co w mojej mocy aby uwolnić mojego brata. W mojej smutnej przygodzie z wymiarem sprawiedliwości w Polsce, poznałam wielu ludzi, którzy mają podobne doświadczenia. Zapewniam Cię ze smutkiem, że często są one jeszcze bardziej surrealistyczne.Wszyscy oni dali się nabrać na te publicznie wygłaszane komunały i demagogię i zostali olani, ponieważ członkowie korporacji prawniczych są nieomylni i bezkarni i o to i tylko o to dbają korporacje, kliki i koledzy.
Jeżeli więc to czuję sią zdradzona. A ten stan ducha nie ma nic wspólnego z poczuciem krzywdy.
Pozdrawiam
Faxe
Czekałam na Twoje Ad Rem. Teraz poczekam na to, co do powiedzenia ma Lanfaust. Mam nadzieję, że na konkrety odpowie konkretami i już nie zastosuje metody w stylu, że subiektywne poczucie krzywdy, sparaliżowało Twoje dyspozycje do logicznego wyciągania wniosków, Twój zdrowy rozsądek i dyspozycję uczciwego, merytorycznego dyskutowania.
Podziwiam, że się nie poddałaś. To pewnie głupie pytanie, ale czy próbowałaś iść z tym wszystkim do mediów? Z tego co pokazują w tv widać, że czasem IV-a władza potrafi poruszyć i ten samozadowolony, skostniały światek.
Pozdrawiam serdecznie. Trzymaj się!
Jasmine
Media tak – na razie cisza.
Większa pewnie szansa na ekshumację i nowe DNA.
I na tym skupiam moją energię.
Serdeczności
chyba raczej ad personam.
Nie chcę Cię do niczego przekonać. To jest niemożliwe i bezcelowe.
Co do stwierdzenia „subiektywne poczucie krzywdy” to może je rozwinę, bo się chyba nie zrozumieliśmy. Co do tego, ze masz poczucie krzywdy, to chyba nie ma sporu. W związku z tym, że sprawa dotyczy Twojego brata siłą rzeczy Twoja opinia nie można być obiektywna, co nie znaczy, że z góry założyłem, że nie masz racji.
Chyba, że uważasz, iż stojąc przed alternatywą: a) mój brat dokonał strasznych rzeczy b) sędziowie i Rzecznik Praw Obywatelskich są sprzedajnymi oszustami można zachować obiektywizm.
Ja nie odnosiłem, się do konkretnych kazusów i nie mam zamiaru. Opisałem system – konkretne przepisy. Nie wiem gdzie widzisz sofistykę itp.
Cieszy mnie, że byłaś członkiem ławy przysięgłych. Wyrażenie ludzie z ulicy było stwierdzeniem faktu i nie miało zabarwienia pejoratywnego.
Powiedz mi jakie sankcje wam groziły Ci gdybyście skazali niewinnego człowieka????? Co by się działo, gdyby wyrok dotyczący Twojego brata zapadł w USA? Jakie miałabyś możliwości jego wzruszenia, i jaką by dostał karę??
Nie jest prawdą iż stanowisko sędziego jest sprawowane dożywotnio i jest on nieusuwalny.
Co do Trybunału w Strasburgu to już się wypowiedziałem na blogu
„Wprowadzenie religii w szkołach nie ma chyba za zadanie „zrobienia uczniów bardziej religijnymi”. Religia w szkole jest chyba po to, aby uzmysłowić młodym ludziom jakie i gdzie są korzenie naszej cywilizacji, zasad moralnych i etycznych, które są jej fundamentem, uwrażliwienie i zaszczepienie tychże zasad.”
Tak właśnie patrzę, normalnie wszyscy zaszczepieni. Co do etyki jest ona wykładana na studiach i to nawet jako dwa przedmioty, etyka i etyka prawnicza.
Kolejna rzecz. Skoro Twój brat był oskarżony o zabójstwo to sprawa było rozpoznawana w składzie 2 + 3 czyli dwóch sędziów zawodowych i trzech ławników (przysięgłych) . Oni też byli oszustami???
Zobacz jaki dysonans, jak Ty zasiadałaś w ławie przysięgłych to orzekałaś sprawiedliwie i kierowałaś poczuciem odpowiedzialności, rzetelności i przyzwoitości, jak za stołem sędziowskim zasiadł ławnik (też „z ulicy”), który wydał wobec Twojego brata wyrok skazujący to jest amoralnym oszustem.
Jak sama stwierdziłaś twoją sprawę rozpoznawało 26 sędziów (od sądu Okręgowego po Najwyższy) zgromadzić tylu socjopatów to naprawdę sztuka, bo trudno nazwać inaczej osobę, która skazuje drugiego człowieka na wieloletnie wiezienie, bez przekonania, że dopuścił się on zarzuconego mu czynu.
Nie wiem, czy dobrze Cię zrozumiałem, ale zwracałaś się w tej sprawie do RPO i on nie zareagował???? Jeżeli tak, to dziwne, bo RPO czy Fundacja Helsińska jeżeli znajdą jakieś niedopatrzenie to zazwyczaj palą się do interwencji w takich sprawach.
Nie chce się merytorycznie odnoście do opisywanego przez Ciebie przypadku, bo po pierwsze nie znam akt, a zakładam, że pomiędzy faktem, że ktoś ma jedną czy dwie dziury w głowie, a przypisaniem drugiej osobie jej zabójstwa muszą istnieć jakieś przesłanki i dowody o których nie napisałaś, a po drugie nie czuję się władny aby na podstawie blogu oceniać, czy ktoś jest mordercą czy nie.
Na obecnym etapie pozostaje Ci jeszcze Fundacja Helsińska i prośba o ułaskawienie do prezydenta. Życzę powodzenia. (Naprawdę)
Ps. Nikt nie musi mnie bronić. Nie wiem nawet o jakiej korporacji mówisz. Mam rozumieć, że uważasz mnie za przestępcę????
Ps. 2 ten wpis źle wkleiłem
Lanfaust
Zacznę od końca. Nie uważam Cię za przestępcę i nic takiego nie napisałam. Miałam na myśli, że korporacja Cię obroni przed reformą.
Nie bardzo rozumiem dlaczego moje doświadczenia mają mieć wpływ na mój obiektywizm. Czy uważasz, że ocena tego przykładu z tymi postrzałami jest subiektywna? Jeżeli tak to następne 15 minut, które zajmie mi nodniesienie się do innych punktów Twojej odpowiedzi jest stratą mojego czasu!
Chyba, że uważasz, iż stojąc przed alternatywą: a) mój brat dokonał strasznych rzeczy b) sędziowie i Rzecznik Praw Obywatelskich są sprzedajnymi oszustami można zachować obiektywizm.
Twoja teza z tą alternatywą jest też błędna. Nigdy przed taką alternatywą nie stałam i nie stanę. Mój brat jest niewinny, więc nie dokonał żadnych strasznych rzeczy. Pierwszy element więc jest – mój brat jesz niewinny.
Co do drugiego elementu, to uważam, że prokuratorzy spreparowali akt oskarżenia ( a propos to opis tej sprawy jest tu w Kontrowersjach na moim blogu), sąd I instancji przyklepał, a SA już nie miał wyboru, bo te przewałki jakich narobił SO kwalifikują się tylko do prokuratora. Sad Najwyższy uznał kasację częściowo, tzn- odrzucił WSZYSTKIE dowody dotyczące sprawstwa i winy, ale podtrzymał ustalenia identyfikacyjne. Czyli uznał; że szczątki to X i został on zamordowany. Wydaje mi się, że w tak orzekając SN miał czyste sumienie a równocześnie wyrzucił piłkę ze swojej bramki do SA. Nie uznając fałszywej identyfikacji, SN dał równocześnie do zrozumienia, że decyzja należy do SA.
Po odrzuceniu przez SN zeznań „świadka koronnego” i wszystkich najważniejszych świadków sprawa powinna zostać skierowana do SO, ponieważ weryfikacji według wyroku SN powinny być poddane wszystkie dowody z tych zeznań. Zrobił to SA – a dokładniej nie zrobił i w uzasadnieniu wyroku nie odniósł się do nawet JEDNEGO ZARZUTU. To uzsadnienie liczy 20 stron. Dla porównania apelacja zajęła ponad 100, a uzasadnienie SO też coś koło tego.Następna kasacja – TE SAME ZARZUTY uznane w pierwszej, a nie naprawione przez SA, została uznana tym razem za oczywiście bezzasadną.
Czyli innymi słowy uważam, że prokuratura i SO wsadzili kogokolwiek – aby zamknąć sprawę, wiedząc, że działają wbrew prawu i prawdzie. A może raczej po 3 latach śledztwa i „produkowania dowodów” sąd doszedł do wniosku, że być może nie ma dowodów, a te które są to fałszywki, ale szkoda tej ciężkiej pracy prokuratury, a ci oskarżeni to nie świętoszki więc na pewno mają coś za rękawem, to i sprawiedliwości stanie się zadość.
Jest też taka opcja, równie prawdopodobna, że sędzia też miał coś za rękawem i miał wybór albo jego stołek albo odpowiedni wyrok. Popatrz na Internecie co się dzieje w SO Suwałki – śledztwo ciągnie się już 4 lata, zastępca szefa popełniła samobójstwo. Zamieszani są adwokaci, lokalna mafia i sędziowie. Jeżeli to złożysz do kupy to ta sprawa wygląda zupełnie innaczej.
W Suwałkach się mówi, że sędziowie przewozili przez granicę kradzione ekskluzywne samochody, bo na granicy nikt ich nie sprawdzał – imunitet.
Czyli jeszcze raz – element który wybrałam nie jest żadną teorią konspiracji , czy też zaślepienia jakąś krzywdą, po prostu uważam, że takie są realia, prokurator spreparował dowody, SO je przyklepał, a reszta to konsekwentne zamiatanie pod dywan tego bydlactwa, ponieważ przyznanie sią do tej zbrodni sądowej, musiałoby skutkować już nie wytykiem, dyscyplinarnym sądem, a postawieniem zarzutów przez prokuratora. A takie cosia nie wydarzają się w Polsce. I tak postawiwszy sprawę uważam, że jestem obiektywna i mogę być obiektywna.
Sędzia i stoi to jak wół w Konstytucji – jest NIEUSUWALNY. Wyjaśnij dlaczego twierdzisz , że to nie prawda.
Działania następnych instancji i RPO to już bardziej ratowanie honoru, bo przecież przyznanie się do takich machlojek byłoby skandalem. Czyli tu też korporacja broni swojej dupy, bo jutro ci broniący mogą potrzebować obrońców, czyli krótko ręka rękę myje w imie dobra wspólnego.
Nie chciałabym Cię obrazić, ale wydaje mi się, że Twoje spojrzenie na wymiar sprawiedliwości w Polsce jest trochę naiwno-idealistyczne. Wydaje mi się, że byłeś prokuratorem, a więc REALIA sądowe nie powinny być Ci obce. Nie mogę podać statystyk, niemniej z samych komentarzy pod moimi wpisami na kilku poratalach wynika:
· wieloinstancyjność przy takiej „jakości” sędziów jest w większości „martwym przepisem”, a jakość kontroli apelacyjnej żenująca. Na ten stan rzeczy ma wpływ również korupcja i polityka – w końcu apelacyjne sądy nie mogą sobie pozwolić na uznawanie większej ilości apelacji, ze względu chociażby na koszty i PR. Wystarczy dojście do jednego skorumpowanego sędziego w SA i za odpowiednie pieniądze można załatwić wyrok.
· Ławnik w naszym sądzie jest opłacany, z listy sądu, a więc niewiele ma wspólnego z sędzią ławy przysięgłych w systemie brytyjskim, jest to „zawód” i żaden ławnik nie wyciągnie sobie stołka z pod tyłka, mając inne zdanie niż sędzia. Nie słyszałam o odrębnym zdaniu ławnika w jakiejś sprawie. Jest to kosztowna FIKCJA.
· Nie widzę w związku z powyższym żadnego dysonansu. Ławnik w Polsce to atrapa, fikcja i te pieniądze co bierze powinno się przeznaczyć na np. urządzenia nagrywające przebieg rozprawy, żeby sędzia nie zapisywał w protole rozprawy swojej interpretacji tego co powiedziano. Uprzedzając ew. riposte, że można żądać sprostowania – teoretycznie tak – praktycznie decyzja należy do sędziego – czyli nie można.
· Mieszkam w Kanadzie. Zeby się nie rozpisywać, siedzenie na ławie przysięgłych i odpowiedzialność jaka leży na barkach 12 z ulicy ( tak naprawdę z komputera) stwarza bardzo interesującą sytuację psychologiczną. To tak jakby wszystko co w każdym z tych 12 ludzi najwartościowsze, złożyło się na jedno ciało. Dyskusja o dowodach i ich wymowie jest na noże.
I wyrok uważam jest prawie zawsze sprawiedliwy. Ława przysięgłych nie ocenia winy czy niewinności a odpowiada na pytanie – czy prokuratura, przedstawiając dowody przekonała przysięgłych – poza cień jakiejkolwiek wątpliwości, że oskarzony jest sprawcą. Innymi słowy nawet jeżeli masz przekonanie, iż oskarżony jest winny, ale oskarżyciel nie przedstawił dowodów mogących ponad wszelką wątpliwość uznać, że tak jest – werdykt powinien być niewinny.
· Rzecznik Praw Obywatelskich – obecny dba tylko o swój medialny PR. Faktycznie i to wynika ze statystyk na stronie RPO, rozpatruje ca 4% spraw. A nie są to przecież tylko sprawy dot. wymiaru sprawiedliwości. Jakość prawna odp. na skargi jest poniżej krytyki, a arogancja i bezczelność zatykająca dech.
Ten temat nadaje się na książkę i informacji o tej jakości też mam na książkę. Np. na skargę o odmowę sądu dostępu do akt sprawy – 156 kpk – odp.” jest to administracyjna sprawa sądu, proszę sie skarżyć do SA”, na brak dostępu do akt niejawnych w sprawie 156 & 4 kpk- „aby mieć wgląd do akt niejawnych – trzeba mieć stosowne certyfikaty”
Tak dlugo jak się coś nie rypnie i media nie wywęszą okazji do zarobienia na wydaniach i oglądalności, cnota korporacji jest niezagrożona. A ja mogę sobie wypisywać te elaboraty do usranej śmierci, a Ty facet ze środka będziesz naiwnie pytał czy uważam tych wszystkich uczestników za socjopatów. Oczywiście scepcytyzm ludzi nie z branży trzeba podnieść do kwadratu
Wydaje mi się, że chyba tak to są socjopaci i nieprzyzwoici ludzie. Nie szanują prawa, nie mają empatii i jako grupa myślą tylko o własnym grupy interesie. Idą dosłownie po trupach. Czy nie są to elementy socjopatii?
Na koniec chcę podjąć próbę wyjaśnienia tej kwestii mojego pokrzywdzenia. Uważam, że przede wszystkim w tej surrealistycznej historii mój brat no a z nim reszta rodziny – mieliśmy niesamowitego pecha. Tak się wszystko poskładało, że padlo na brata no i odłamkami na nas. Uważam, że jeżeli można Z czy Y, dla mnie winny jest system, brak demokratycznych narzędzi w rękach narodu aby cokolwiek zmienić. Znieczulica i mafia na mafii, we wszystkich zakątkach naszego życia. Brak jakiejkolwiek woli – powiedzenia głośno i publicznie jest do dupy, jest tragicznie, to nie pracuje tutaj popełniliśmy błąd a tu zbrodnie sądową. A że tym walcem, który nas rozjechał kierował Kowalski czy Malinowski jest w tym wymiarze nieistotne. Bo jeżeli ten system jest przeżarty gangreną, to prędzej czy później większość w tym systemie ma gangrenę a na miejsce Kowalskiego przyjdzie Kowal i niczym nie będzie się od poprzednika różnił. I to jest tragiczne. Ten system nas zdradził, zawiósł nasze zaufanie i naszą – naiwną o czym niestety nie wiedzieliśmy wtedy – wiarę, że to działa, przynajmniej na jakimś etapie czy w jakiejś instancji. Tak jak powiedziała Danuta Olewnik. "To nie jest państwo, ono nas zostawiło bezradnych i bezbronnych." Dlatego nie uważam się za "pokrzywdzoną" i nie zieje nienawiścią, co oczywiście nie oznacza, że nie robię wszystkiego co w mojej mocy aby uwolnić mojego brata. W mojej smutnej przygodzie z wymiarem sprawiedliwości w Polsce, poznałam wielu ludzi, którzy mają podobne doświadczenia. Zapewniam Cię ze smutkiem, że często są one jeszcze bardziej surrealistyczne.Wszyscy oni dali się nabrać na te publicznie wygłaszane komunały i demagogię i zostali olani, ponieważ członkowie korporacji prawniczych są nieomylni i bezkarni i o to i tylko o to dbają korporacje, kliki i koledzy.
Jeżeli więc to czuję sią zdradzona. A ten stan ducha nie ma nic wspólnego z poczuciem krzywdy.
Pozdrawiam
Faxe
Czekałam na Twoje Ad Rem. Teraz poczekam na to, co do powiedzenia ma Lanfaust. Mam nadzieję, że na konkrety odpowie konkretami i już nie zastosuje metody w stylu, że subiektywne poczucie krzywdy, sparaliżowało Twoje dyspozycje do logicznego wyciągania wniosków, Twój zdrowy rozsądek i dyspozycję uczciwego, merytorycznego dyskutowania.
Podziwiam, że się nie poddałaś. To pewnie głupie pytanie, ale czy próbowałaś iść z tym wszystkim do mediów? Z tego co pokazują w tv widać, że czasem IV-a władza potrafi poruszyć i ten samozadowolony, skostniały światek.
Pozdrawiam serdecznie. Trzymaj się!
Jasmine
Media tak – na razie cisza.
Większa pewnie szansa na ekshumację i nowe DNA.
I na tym skupiam moją energię.
Serdeczności
chyba raczej ad personam.
Nie chcę Cię do niczego przekonać. To jest niemożliwe i bezcelowe.
Co do stwierdzenia „subiektywne poczucie krzywdy” to może je rozwinę, bo się chyba nie zrozumieliśmy. Co do tego, ze masz poczucie krzywdy, to chyba nie ma sporu. W związku z tym, że sprawa dotyczy Twojego brata siłą rzeczy Twoja opinia nie można być obiektywna, co nie znaczy, że z góry założyłem, że nie masz racji.
Chyba, że uważasz, iż stojąc przed alternatywą: a) mój brat dokonał strasznych rzeczy b) sędziowie i Rzecznik Praw Obywatelskich są sprzedajnymi oszustami można zachować obiektywizm.
Ja nie odnosiłem, się do konkretnych kazusów i nie mam zamiaru. Opisałem system – konkretne przepisy. Nie wiem gdzie widzisz sofistykę itp.
Cieszy mnie, że byłaś członkiem ławy przysięgłych. Wyrażenie ludzie z ulicy było stwierdzeniem faktu i nie miało zabarwienia pejoratywnego.
Powiedz mi jakie sankcje wam groziły Ci gdybyście skazali niewinnego człowieka????? Co by się działo, gdyby wyrok dotyczący Twojego brata zapadł w USA? Jakie miałabyś możliwości jego wzruszenia, i jaką by dostał karę??
Nie jest prawdą iż stanowisko sędziego jest sprawowane dożywotnio i jest on nieusuwalny.
Co do Trybunału w Strasburgu to już się wypowiedziałem na blogu
„Wprowadzenie religii w szkołach nie ma chyba za zadanie „zrobienia uczniów bardziej religijnymi”. Religia w szkole jest chyba po to, aby uzmysłowić młodym ludziom jakie i gdzie są korzenie naszej cywilizacji, zasad moralnych i etycznych, które są jej fundamentem, uwrażliwienie i zaszczepienie tychże zasad.”
Tak właśnie patrzę, normalnie wszyscy zaszczepieni. Co do etyki jest ona wykładana na studiach i to nawet jako dwa przedmioty, etyka i etyka prawnicza.
Kolejna rzecz. Skoro Twój brat był oskarżony o zabójstwo to sprawa było rozpoznawana w składzie 2 + 3 czyli dwóch sędziów zawodowych i trzech ławników (przysięgłych) . Oni też byli oszustami???
Zobacz jaki dysonans, jak Ty zasiadałaś w ławie przysięgłych to orzekałaś sprawiedliwie i kierowałaś poczuciem odpowiedzialności, rzetelności i przyzwoitości, jak za stołem sędziowskim zasiadł ławnik (też „z ulicy”), który wydał wobec Twojego brata wyrok skazujący to jest amoralnym oszustem.
Jak sama stwierdziłaś twoją sprawę rozpoznawało 26 sędziów (od sądu Okręgowego po Najwyższy) zgromadzić tylu socjopatów to naprawdę sztuka, bo trudno nazwać inaczej osobę, która skazuje drugiego człowieka na wieloletnie wiezienie, bez przekonania, że dopuścił się on zarzuconego mu czynu.
Nie wiem, czy dobrze Cię zrozumiałem, ale zwracałaś się w tej sprawie do RPO i on nie zareagował???? Jeżeli tak, to dziwne, bo RPO czy Fundacja Helsińska jeżeli znajdą jakieś niedopatrzenie to zazwyczaj palą się do interwencji w takich sprawach.
Nie chce się merytorycznie odnoście do opisywanego przez Ciebie przypadku, bo po pierwsze nie znam akt, a zakładam, że pomiędzy faktem, że ktoś ma jedną czy dwie dziury w głowie, a przypisaniem drugiej osobie jej zabójstwa muszą istnieć jakieś przesłanki i dowody o których nie napisałaś, a po drugie nie czuję się władny aby na podstawie blogu oceniać, czy ktoś jest mordercą czy nie.
Na obecnym etapie pozostaje Ci jeszcze Fundacja Helsińska i prośba o ułaskawienie do prezydenta. Życzę powodzenia. (Naprawdę)
Ps. Nikt nie musi mnie bronić. Nie wiem nawet o jakiej korporacji mówisz. Mam rozumieć, że uważasz mnie za przestępcę????
Ps. 2 ten wpis źle wkleiłem
Lanfaust
Zacznę od końca. Nie uważam Cię za przestępcę i nic takiego nie napisałam. Miałam na myśli, że korporacja Cię obroni przed reformą.
Nie bardzo rozumiem dlaczego moje doświadczenia mają mieć wpływ na mój obiektywizm. Czy uważasz, że ocena tego przykładu z tymi postrzałami jest subiektywna? Jeżeli tak to następne 15 minut, które zajmie mi nodniesienie się do innych punktów Twojej odpowiedzi jest stratą mojego czasu!
Chyba, że uważasz, iż stojąc przed alternatywą: a) mój brat dokonał strasznych rzeczy b) sędziowie i Rzecznik Praw Obywatelskich są sprzedajnymi oszustami można zachować obiektywizm.
Twoja teza z tą alternatywą jest też błędna. Nigdy przed taką alternatywą nie stałam i nie stanę. Mój brat jest niewinny, więc nie dokonał żadnych strasznych rzeczy. Pierwszy element więc jest – mój brat jesz niewinny.
Co do drugiego elementu, to uważam, że prokuratorzy spreparowali akt oskarżenia ( a propos to opis tej sprawy jest tu w Kontrowersjach na moim blogu), sąd I instancji przyklepał, a SA już nie miał wyboru, bo te przewałki jakich narobił SO kwalifikują się tylko do prokuratora. Sad Najwyższy uznał kasację częściowo, tzn- odrzucił WSZYSTKIE dowody dotyczące sprawstwa i winy, ale podtrzymał ustalenia identyfikacyjne. Czyli uznał; że szczątki to X i został on zamordowany. Wydaje mi się, że w tak orzekając SN miał czyste sumienie a równocześnie wyrzucił piłkę ze swojej bramki do SA. Nie uznając fałszywej identyfikacji, SN dał równocześnie do zrozumienia, że decyzja należy do SA.
Po odrzuceniu przez SN zeznań „świadka koronnego” i wszystkich najważniejszych świadków sprawa powinna zostać skierowana do SO, ponieważ weryfikacji według wyroku SN powinny być poddane wszystkie dowody z tych zeznań. Zrobił to SA – a dokładniej nie zrobił i w uzasadnieniu wyroku nie odniósł się do nawet JEDNEGO ZARZUTU. To uzsadnienie liczy 20 stron. Dla porównania apelacja zajęła ponad 100, a uzasadnienie SO też coś koło tego.Następna kasacja – TE SAME ZARZUTY uznane w pierwszej, a nie naprawione przez SA, została uznana tym razem za oczywiście bezzasadną.
Czyli innymi słowy uważam, że prokuratura i SO wsadzili kogokolwiek – aby zamknąć sprawę, wiedząc, że działają wbrew prawu i prawdzie. A może raczej po 3 latach śledztwa i „produkowania dowodów” sąd doszedł do wniosku, że być może nie ma dowodów, a te które są to fałszywki, ale szkoda tej ciężkiej pracy prokuratury, a ci oskarżeni to nie świętoszki więc na pewno mają coś za rękawem, to i sprawiedliwości stanie się zadość.
Jest też taka opcja, równie prawdopodobna, że sędzia też miał coś za rękawem i miał wybór albo jego stołek albo odpowiedni wyrok. Popatrz na Internecie co się dzieje w SO Suwałki – śledztwo ciągnie się już 4 lata, zastępca szefa popełniła samobójstwo. Zamieszani są adwokaci, lokalna mafia i sędziowie. Jeżeli to złożysz do kupy to ta sprawa wygląda zupełnie innaczej.
W Suwałkach się mówi, że sędziowie przewozili przez granicę kradzione ekskluzywne samochody, bo na granicy nikt ich nie sprawdzał – imunitet.
Czyli jeszcze raz – element który wybrałam nie jest żadną teorią konspiracji , czy też zaślepienia jakąś krzywdą, po prostu uważam, że takie są realia, prokurator spreparował dowody, SO je przyklepał, a reszta to konsekwentne zamiatanie pod dywan tego bydlactwa, ponieważ przyznanie sią do tej zbrodni sądowej, musiałoby skutkować już nie wytykiem, dyscyplinarnym sądem, a postawieniem zarzutów przez prokuratora. A takie cosia nie wydarzają się w Polsce. I tak postawiwszy sprawę uważam, że jestem obiektywna i mogę być obiektywna.
Sędzia i stoi to jak wół w Konstytucji – jest NIEUSUWALNY. Wyjaśnij dlaczego twierdzisz , że to nie prawda.
Działania następnych instancji i RPO to już bardziej ratowanie honoru, bo przecież przyznanie się do takich machlojek byłoby skandalem. Czyli tu też korporacja broni swojej dupy, bo jutro ci broniący mogą potrzebować obrońców, czyli krótko ręka rękę myje w imie dobra wspólnego.
Nie chciałabym Cię obrazić, ale wydaje mi się, że Twoje spojrzenie na wymiar sprawiedliwości w Polsce jest trochę naiwno-idealistyczne. Wydaje mi się, że byłeś prokuratorem, a więc REALIA sądowe nie powinny być Ci obce. Nie mogę podać statystyk, niemniej z samych komentarzy pod moimi wpisami na kilku poratalach wynika:
· wieloinstancyjność przy takiej „jakości” sędziów jest w większości „martwym przepisem”, a jakość kontroli apelacyjnej żenująca. Na ten stan rzeczy ma wpływ również korupcja i polityka – w końcu apelacyjne sądy nie mogą sobie pozwolić na uznawanie większej ilości apelacji, ze względu chociażby na koszty i PR. Wystarczy dojście do jednego skorumpowanego sędziego w SA i za odpowiednie pieniądze można załatwić wyrok.
· Ławnik w naszym sądzie jest opłacany, z listy sądu, a więc niewiele ma wspólnego z sędzią ławy przysięgłych w systemie brytyjskim, jest to „zawód” i żaden ławnik nie wyciągnie sobie stołka z pod tyłka, mając inne zdanie niż sędzia. Nie słyszałam o odrębnym zdaniu ławnika w jakiejś sprawie. Jest to kosztowna FIKCJA.
· Nie widzę w związku z powyższym żadnego dysonansu. Ławnik w Polsce to atrapa, fikcja i te pieniądze co bierze powinno się przeznaczyć na np. urządzenia nagrywające przebieg rozprawy, żeby sędzia nie zapisywał w protole rozprawy swojej interpretacji tego co powiedziano. Uprzedzając ew. riposte, że można żądać sprostowania – teoretycznie tak – praktycznie decyzja należy do sędziego – czyli nie można.
· Mieszkam w Kanadzie. Zeby się nie rozpisywać, siedzenie na ławie przysięgłych i odpowiedzialność jaka leży na barkach 12 z ulicy ( tak naprawdę z komputera) stwarza bardzo interesującą sytuację psychologiczną. To tak jakby wszystko co w każdym z tych 12 ludzi najwartościowsze, złożyło się na jedno ciało. Dyskusja o dowodach i ich wymowie jest na noże.
I wyrok uważam jest prawie zawsze sprawiedliwy. Ława przysięgłych nie ocenia winy czy niewinności a odpowiada na pytanie – czy prokuratura, przedstawiając dowody przekonała przysięgłych – poza cień jakiejkolwiek wątpliwości, że oskarzony jest sprawcą. Innymi słowy nawet jeżeli masz przekonanie, iż oskarżony jest winny, ale oskarżyciel nie przedstawił dowodów mogących ponad wszelką wątpliwość uznać, że tak jest – werdykt powinien być niewinny.
· Rzecznik Praw Obywatelskich – obecny dba tylko o swój medialny PR. Faktycznie i to wynika ze statystyk na stronie RPO, rozpatruje ca 4% spraw. A nie są to przecież tylko sprawy dot. wymiaru sprawiedliwości. Jakość prawna odp. na skargi jest poniżej krytyki, a arogancja i bezczelność zatykająca dech.
Ten temat nadaje się na książkę i informacji o tej jakości też mam na książkę. Np. na skargę o odmowę sądu dostępu do akt sprawy – 156 kpk – odp.” jest to administracyjna sprawa sądu, proszę sie skarżyć do SA”, na brak dostępu do akt niejawnych w sprawie 156 & 4 kpk- „aby mieć wgląd do akt niejawnych – trzeba mieć stosowne certyfikaty”
Tak dlugo jak się coś nie rypnie i media nie wywęszą okazji do zarobienia na wydaniach i oglądalności, cnota korporacji jest niezagrożona. A ja mogę sobie wypisywać te elaboraty do usranej śmierci, a Ty facet ze środka będziesz naiwnie pytał czy uważam tych wszystkich uczestników za socjopatów. Oczywiście scepcytyzm ludzi nie z branży trzeba podnieść do kwadratu
Wydaje mi się, że chyba tak to są socjopaci i nieprzyzwoici ludzie. Nie szanują prawa, nie mają empatii i jako grupa myślą tylko o własnym grupy interesie. Idą dosłownie po trupach. Czy nie są to elementy socjopatii?
Na koniec chcę podjąć próbę wyjaśnienia tej kwestii mojego pokrzywdzenia. Uważam, że przede wszystkim w tej surrealistycznej historii mój brat no a z nim reszta rodziny – mieliśmy niesamowitego pecha. Tak się wszystko poskładało, że padlo na brata no i odłamkami na nas. Uważam, że jeżeli można Z czy Y, dla mnie winny jest system, brak demokratycznych narzędzi w rękach narodu aby cokolwiek zmienić. Znieczulica i mafia na mafii, we wszystkich zakątkach naszego życia. Brak jakiejkolwiek woli – powiedzenia głośno i publicznie jest do dupy, jest tragicznie, to nie pracuje tutaj popełniliśmy błąd a tu zbrodnie sądową. A że tym walcem, który nas rozjechał kierował Kowalski czy Malinowski jest w tym wymiarze nieistotne. Bo jeżeli ten system jest przeżarty gangreną, to prędzej czy później większość w tym systemie ma gangrenę a na miejsce Kowalskiego przyjdzie Kowal i niczym nie będzie się od poprzednika różnił. I to jest tragiczne. Ten system nas zdradził, zawiósł nasze zaufanie i naszą – naiwną o czym niestety nie wiedzieliśmy wtedy – wiarę, że to działa, przynajmniej na jakimś etapie czy w jakiejś instancji. Tak jak powiedziała Danuta Olewnik. "To nie jest państwo, ono nas zostawiło bezradnych i bezbronnych." Dlatego nie uważam się za "pokrzywdzoną" i nie zieje nienawiścią, co oczywiście nie oznacza, że nie robię wszystkiego co w mojej mocy aby uwolnić mojego brata. W mojej smutnej przygodzie z wymiarem sprawiedliwości w Polsce, poznałam wielu ludzi, którzy mają podobne doświadczenia. Zapewniam Cię ze smutkiem, że często są one jeszcze bardziej surrealistyczne.Wszyscy oni dali się nabrać na te publicznie wygłaszane komunały i demagogię i zostali olani, ponieważ członkowie korporacji prawniczych są nieomylni i bezkarni i o to i tylko o to dbają korporacje, kliki i koledzy.
Jeżeli więc to czuję sią zdradzona. A ten stan ducha nie ma nic wspólnego z poczuciem krzywdy.
Pozdrawiam
Faxe
Czekałam na Twoje Ad Rem. Teraz poczekam na to, co do powiedzenia ma Lanfaust. Mam nadzieję, że na konkrety odpowie konkretami i już nie zastosuje metody w stylu, że subiektywne poczucie krzywdy, sparaliżowało Twoje dyspozycje do logicznego wyciągania wniosków, Twój zdrowy rozsądek i dyspozycję uczciwego, merytorycznego dyskutowania.
Podziwiam, że się nie poddałaś. To pewnie głupie pytanie, ale czy próbowałaś iść z tym wszystkim do mediów? Z tego co pokazują w tv widać, że czasem IV-a władza potrafi poruszyć i ten samozadowolony, skostniały światek.
Pozdrawiam serdecznie. Trzymaj się!
Jasmine
Media tak – na razie cisza.
Większa pewnie szansa na ekshumację i nowe DNA.
I na tym skupiam moją energię.
Serdeczności
chyba raczej ad personam.
Nie chcę Cię do niczego przekonać. To jest niemożliwe i bezcelowe.
Co do stwierdzenia „subiektywne poczucie krzywdy” to może je rozwinę, bo się chyba nie zrozumieliśmy. Co do tego, ze masz poczucie krzywdy, to chyba nie ma sporu. W związku z tym, że sprawa dotyczy Twojego brata siłą rzeczy Twoja opinia nie można być obiektywna, co nie znaczy, że z góry założyłem, że nie masz racji.
Chyba, że uważasz, iż stojąc przed alternatywą: a) mój brat dokonał strasznych rzeczy b) sędziowie i Rzecznik Praw Obywatelskich są sprzedajnymi oszustami można zachować obiektywizm.
Ja nie odnosiłem, się do konkretnych kazusów i nie mam zamiaru. Opisałem system – konkretne przepisy. Nie wiem gdzie widzisz sofistykę itp.
Cieszy mnie, że byłaś członkiem ławy przysięgłych. Wyrażenie ludzie z ulicy było stwierdzeniem faktu i nie miało zabarwienia pejoratywnego.
Powiedz mi jakie sankcje wam groziły Ci gdybyście skazali niewinnego człowieka????? Co by się działo, gdyby wyrok dotyczący Twojego brata zapadł w USA? Jakie miałabyś możliwości jego wzruszenia, i jaką by dostał karę??
Nie jest prawdą iż stanowisko sędziego jest sprawowane dożywotnio i jest on nieusuwalny.
Co do Trybunału w Strasburgu to już się wypowiedziałem na blogu
„Wprowadzenie religii w szkołach nie ma chyba za zadanie „zrobienia uczniów bardziej religijnymi”. Religia w szkole jest chyba po to, aby uzmysłowić młodym ludziom jakie i gdzie są korzenie naszej cywilizacji, zasad moralnych i etycznych, które są jej fundamentem, uwrażliwienie i zaszczepienie tychże zasad.”
Tak właśnie patrzę, normalnie wszyscy zaszczepieni. Co do etyki jest ona wykładana na studiach i to nawet jako dwa przedmioty, etyka i etyka prawnicza.
Kolejna rzecz. Skoro Twój brat był oskarżony o zabójstwo to sprawa było rozpoznawana w składzie 2 + 3 czyli dwóch sędziów zawodowych i trzech ławników (przysięgłych) . Oni też byli oszustami???
Zobacz jaki dysonans, jak Ty zasiadałaś w ławie przysięgłych to orzekałaś sprawiedliwie i kierowałaś poczuciem odpowiedzialności, rzetelności i przyzwoitości, jak za stołem sędziowskim zasiadł ławnik (też „z ulicy”), który wydał wobec Twojego brata wyrok skazujący to jest amoralnym oszustem.
Jak sama stwierdziłaś twoją sprawę rozpoznawało 26 sędziów (od sądu Okręgowego po Najwyższy) zgromadzić tylu socjopatów to naprawdę sztuka, bo trudno nazwać inaczej osobę, która skazuje drugiego człowieka na wieloletnie wiezienie, bez przekonania, że dopuścił się on zarzuconego mu czynu.
Nie wiem, czy dobrze Cię zrozumiałem, ale zwracałaś się w tej sprawie do RPO i on nie zareagował???? Jeżeli tak, to dziwne, bo RPO czy Fundacja Helsińska jeżeli znajdą jakieś niedopatrzenie to zazwyczaj palą się do interwencji w takich sprawach.
Nie chce się merytorycznie odnoście do opisywanego przez Ciebie przypadku, bo po pierwsze nie znam akt, a zakładam, że pomiędzy faktem, że ktoś ma jedną czy dwie dziury w głowie, a przypisaniem drugiej osobie jej zabójstwa muszą istnieć jakieś przesłanki i dowody o których nie napisałaś, a po drugie nie czuję się władny aby na podstawie blogu oceniać, czy ktoś jest mordercą czy nie.
Na obecnym etapie pozostaje Ci jeszcze Fundacja Helsińska i prośba o ułaskawienie do prezydenta. Życzę powodzenia. (Naprawdę)
Ps. Nikt nie musi mnie bronić. Nie wiem nawet o jakiej korporacji mówisz. Mam rozumieć, że uważasz mnie za przestępcę????
Ps. 2 ten wpis źle wkleiłem
Lanfaust
Zacznę od końca. Nie uważam Cię za przestępcę i nic takiego nie napisałam. Miałam na myśli, że korporacja Cię obroni przed reformą.
Nie bardzo rozumiem dlaczego moje doświadczenia mają mieć wpływ na mój obiektywizm. Czy uważasz, że ocena tego przykładu z tymi postrzałami jest subiektywna? Jeżeli tak to następne 15 minut, które zajmie mi nodniesienie się do innych punktów Twojej odpowiedzi jest stratą mojego czasu!
Chyba, że uważasz, iż stojąc przed alternatywą: a) mój brat dokonał strasznych rzeczy b) sędziowie i Rzecznik Praw Obywatelskich są sprzedajnymi oszustami można zachować obiektywizm.
Twoja teza z tą alternatywą jest też błędna. Nigdy przed taką alternatywą nie stałam i nie stanę. Mój brat jest niewinny, więc nie dokonał żadnych strasznych rzeczy. Pierwszy element więc jest – mój brat jesz niewinny.
Co do drugiego elementu, to uważam, że prokuratorzy spreparowali akt oskarżenia ( a propos to opis tej sprawy jest tu w Kontrowersjach na moim blogu), sąd I instancji przyklepał, a SA już nie miał wyboru, bo te przewałki jakich narobił SO kwalifikują się tylko do prokuratora. Sad Najwyższy uznał kasację częściowo, tzn- odrzucił WSZYSTKIE dowody dotyczące sprawstwa i winy, ale podtrzymał ustalenia identyfikacyjne. Czyli uznał; że szczątki to X i został on zamordowany. Wydaje mi się, że w tak orzekając SN miał czyste sumienie a równocześnie wyrzucił piłkę ze swojej bramki do SA. Nie uznając fałszywej identyfikacji, SN dał równocześnie do zrozumienia, że decyzja należy do SA.
Po odrzuceniu przez SN zeznań „świadka koronnego” i wszystkich najważniejszych świadków sprawa powinna zostać skierowana do SO, ponieważ weryfikacji według wyroku SN powinny być poddane wszystkie dowody z tych zeznań. Zrobił to SA – a dokładniej nie zrobił i w uzasadnieniu wyroku nie odniósł się do nawet JEDNEGO ZARZUTU. To uzsadnienie liczy 20 stron. Dla porównania apelacja zajęła ponad 100, a uzasadnienie SO też coś koło tego.Następna kasacja – TE SAME ZARZUTY uznane w pierwszej, a nie naprawione przez SA, została uznana tym razem za oczywiście bezzasadną.
Czyli innymi słowy uważam, że prokuratura i SO wsadzili kogokolwiek – aby zamknąć sprawę, wiedząc, że działają wbrew prawu i prawdzie. A może raczej po 3 latach śledztwa i „produkowania dowodów” sąd doszedł do wniosku, że być może nie ma dowodów, a te które są to fałszywki, ale szkoda tej ciężkiej pracy prokuratury, a ci oskarżeni to nie świętoszki więc na pewno mają coś za rękawem, to i sprawiedliwości stanie się zadość.
Jest też taka opcja, równie prawdopodobna, że sędzia też miał coś za rękawem i miał wybór albo jego stołek albo odpowiedni wyrok. Popatrz na Internecie co się dzieje w SO Suwałki – śledztwo ciągnie się już 4 lata, zastępca szefa popełniła samobójstwo. Zamieszani są adwokaci, lokalna mafia i sędziowie. Jeżeli to złożysz do kupy to ta sprawa wygląda zupełnie innaczej.
W Suwałkach się mówi, że sędziowie przewozili przez granicę kradzione ekskluzywne samochody, bo na granicy nikt ich nie sprawdzał – imunitet.
Czyli jeszcze raz – element który wybrałam nie jest żadną teorią konspiracji , czy też zaślepienia jakąś krzywdą, po prostu uważam, że takie są realia, prokurator spreparował dowody, SO je przyklepał, a reszta to konsekwentne zamiatanie pod dywan tego bydlactwa, ponieważ przyznanie sią do tej zbrodni sądowej, musiałoby skutkować już nie wytykiem, dyscyplinarnym sądem, a postawieniem zarzutów przez prokuratora. A takie cosia nie wydarzają się w Polsce. I tak postawiwszy sprawę uważam, że jestem obiektywna i mogę być obiektywna.
Sędzia i stoi to jak wół w Konstytucji – jest NIEUSUWALNY. Wyjaśnij dlaczego twierdzisz , że to nie prawda.
Działania następnych instancji i RPO to już bardziej ratowanie honoru, bo przecież przyznanie się do takich machlojek byłoby skandalem. Czyli tu też korporacja broni swojej dupy, bo jutro ci broniący mogą potrzebować obrońców, czyli krótko ręka rękę myje w imie dobra wspólnego.
Nie chciałabym Cię obrazić, ale wydaje mi się, że Twoje spojrzenie na wymiar sprawiedliwości w Polsce jest trochę naiwno-idealistyczne. Wydaje mi się, że byłeś prokuratorem, a więc REALIA sądowe nie powinny być Ci obce. Nie mogę podać statystyk, niemniej z samych komentarzy pod moimi wpisami na kilku poratalach wynika:
· wieloinstancyjność przy takiej „jakości” sędziów jest w większości „martwym przepisem”, a jakość kontroli apelacyjnej żenująca. Na ten stan rzeczy ma wpływ również korupcja i polityka – w końcu apelacyjne sądy nie mogą sobie pozwolić na uznawanie większej ilości apelacji, ze względu chociażby na koszty i PR. Wystarczy dojście do jednego skorumpowanego sędziego w SA i za odpowiednie pieniądze można załatwić wyrok.
· Ławnik w naszym sądzie jest opłacany, z listy sądu, a więc niewiele ma wspólnego z sędzią ławy przysięgłych w systemie brytyjskim, jest to „zawód” i żaden ławnik nie wyciągnie sobie stołka z pod tyłka, mając inne zdanie niż sędzia. Nie słyszałam o odrębnym zdaniu ławnika w jakiejś sprawie. Jest to kosztowna FIKCJA.
· Nie widzę w związku z powyższym żadnego dysonansu. Ławnik w Polsce to atrapa, fikcja i te pieniądze co bierze powinno się przeznaczyć na np. urządzenia nagrywające przebieg rozprawy, żeby sędzia nie zapisywał w protole rozprawy swojej interpretacji tego co powiedziano. Uprzedzając ew. riposte, że można żądać sprostowania – teoretycznie tak – praktycznie decyzja należy do sędziego – czyli nie można.
· Mieszkam w Kanadzie. Zeby się nie rozpisywać, siedzenie na ławie przysięgłych i odpowiedzialność jaka leży na barkach 12 z ulicy ( tak naprawdę z komputera) stwarza bardzo interesującą sytuację psychologiczną. To tak jakby wszystko co w każdym z tych 12 ludzi najwartościowsze, złożyło się na jedno ciało. Dyskusja o dowodach i ich wymowie jest na noże.
I wyrok uważam jest prawie zawsze sprawiedliwy. Ława przysięgłych nie ocenia winy czy niewinności a odpowiada na pytanie – czy prokuratura, przedstawiając dowody przekonała przysięgłych – poza cień jakiejkolwiek wątpliwości, że oskarzony jest sprawcą. Innymi słowy nawet jeżeli masz przekonanie, iż oskarżony jest winny, ale oskarżyciel nie przedstawił dowodów mogących ponad wszelką wątpliwość uznać, że tak jest – werdykt powinien być niewinny.
· Rzecznik Praw Obywatelskich – obecny dba tylko o swój medialny PR. Faktycznie i to wynika ze statystyk na stronie RPO, rozpatruje ca 4% spraw. A nie są to przecież tylko sprawy dot. wymiaru sprawiedliwości. Jakość prawna odp. na skargi jest poniżej krytyki, a arogancja i bezczelność zatykająca dech.
Ten temat nadaje się na książkę i informacji o tej jakości też mam na książkę. Np. na skargę o odmowę sądu dostępu do akt sprawy – 156 kpk – odp.” jest to administracyjna sprawa sądu, proszę sie skarżyć do SA”, na brak dostępu do akt niejawnych w sprawie 156 & 4 kpk- „aby mieć wgląd do akt niejawnych – trzeba mieć stosowne certyfikaty”
Tak dlugo jak się coś nie rypnie i media nie wywęszą okazji do zarobienia na wydaniach i oglądalności, cnota korporacji jest niezagrożona. A ja mogę sobie wypisywać te elaboraty do usranej śmierci, a Ty facet ze środka będziesz naiwnie pytał czy uważam tych wszystkich uczestników za socjopatów. Oczywiście scepcytyzm ludzi nie z branży trzeba podnieść do kwadratu
Wydaje mi się, że chyba tak to są socjopaci i nieprzyzwoici ludzie. Nie szanują prawa, nie mają empatii i jako grupa myślą tylko o własnym grupy interesie. Idą dosłownie po trupach. Czy nie są to elementy socjopatii?
Na koniec chcę podjąć próbę wyjaśnienia tej kwestii mojego pokrzywdzenia. Uważam, że przede wszystkim w tej surrealistycznej historii mój brat no a z nim reszta rodziny – mieliśmy niesamowitego pecha. Tak się wszystko poskładało, że padlo na brata no i odłamkami na nas. Uważam, że jeżeli można Z czy Y, dla mnie winny jest system, brak demokratycznych narzędzi w rękach narodu aby cokolwiek zmienić. Znieczulica i mafia na mafii, we wszystkich zakątkach naszego życia. Brak jakiejkolwiek woli – powiedzenia głośno i publicznie jest do dupy, jest tragicznie, to nie pracuje tutaj popełniliśmy błąd a tu zbrodnie sądową. A że tym walcem, który nas rozjechał kierował Kowalski czy Malinowski jest w tym wymiarze nieistotne. Bo jeżeli ten system jest przeżarty gangreną, to prędzej czy później większość w tym systemie ma gangrenę a na miejsce Kowalskiego przyjdzie Kowal i niczym nie będzie się od poprzednika różnił. I to jest tragiczne. Ten system nas zdradził, zawiósł nasze zaufanie i naszą – naiwną o czym niestety nie wiedzieliśmy wtedy – wiarę, że to działa, przynajmniej na jakimś etapie czy w jakiejś instancji. Tak jak powiedziała Danuta Olewnik. "To nie jest państwo, ono nas zostawiło bezradnych i bezbronnych." Dlatego nie uważam się za "pokrzywdzoną" i nie zieje nienawiścią, co oczywiście nie oznacza, że nie robię wszystkiego co w mojej mocy aby uwolnić mojego brata. W mojej smutnej przygodzie z wymiarem sprawiedliwości w Polsce, poznałam wielu ludzi, którzy mają podobne doświadczenia. Zapewniam Cię ze smutkiem, że często są one jeszcze bardziej surrealistyczne.Wszyscy oni dali się nabrać na te publicznie wygłaszane komunały i demagogię i zostali olani, ponieważ członkowie korporacji prawniczych są nieomylni i bezkarni i o to i tylko o to dbają korporacje, kliki i koledzy.
Jeżeli więc to czuję sią zdradzona. A ten stan ducha nie ma nic wspólnego z poczuciem krzywdy.
Pozdrawiam