1) Czy jesteś za pozostawieniem państwowej firmy Totalizator Sportowy nadal w rękach polityków i zatrudnianiem przez panów, Kłopotka, Pawlaka, Tuska, Schetyny, Kaczyńskiego, Kurskiego, Napieralskie
1) Czy jesteś za pozostawieniem państwowej firmy Totalizator Sportowy nadal w rękach polityków i zatrudnianiem przez panów, Kłopotka, Pawlaka, Tuska, Schetyny, Kaczyńskiego, Kurskiego, Napieralskiego i Szmajdzińskiego swoich kumpli i pociotków?
Za przerostem zatrudnienia a więc marnotrawieniem zasobów ludzkich?
Za ustawianiem przetargów na najbanalniejsze wydatki?
Za wysokimi kosztami prowadzonej działalności, których obniżenie praktycznie nikogo nie interesuje?
2) Czy też uważasz, że rozsądniej byłoby wydzierżawić usługi Totalizatora Sportowego prywatnemu przedsiębiorcy, który zaproponuje odprowadzanie do Skarbu Państwa najwyższej kwoty od uzyskliwanych przychodów, która nie będzie mniejsza niż obecne przychody Skarbu Państwa z TS?
O okresie dzierżawy powinny decydować przepisy PZP?
Przeżyłbyś wyrzucenie na zbitą twarz połowy pociotków, kumpli i kumpli kumplów wyżej wymienionych z nazwiska jaśnie panów rozdających synekury jakby to ich były srebra rodowe?
Serce wytrzymało by widok wyrzucanych oknem przez nowego właściciela wszystkich czajników do kawy, filiżanek, łyżeczek i cukierniczek?
Decyduj. Wybór należy do Ciebie. Najlepsze odpowiedzi zostaną nagrodzone czułym klapsem.
Proszę się nie pchać.
(kapituła – e_krakowski + Canned head)
Dla pełnej jasności proponuję małą modyfikację pyt.2
2) Czy też uważasz, że rozsądniej byłoby wydzierżawić usługi Totalizatora Sportowego prywatnemu przedsiębiorcy, który zaproponuje odprowadzanie do Skarbu Państwa najwyższej kwoty od uzyskliwanych przychodów, która nie będzie mniejsza niż obecne przychody Skarbu Państwa z TS.
P.S O okresie dzierżawy powinny decydować przepisy PZP.
Canned head.
Współpraca z Tobą to czysta rozkosz.
Ech krakowski
żebyś Ty był kobietą…
Canned head. Przeżyjesz to, bo:
dołączyłem Cię do kapituły, żeby Ci warga nie wisiała i żebyś też mógł sobie klepnąć jak jakiś śliczny tyłeczek wypnie się do klapsa.
Czuję się zaszczycony i z wdzięczności pieję!
Kobitki do dzieła. Proszę głosować i wypinać pupcie!
Dupnik?
To jakaś nowa odmiana gry w dupnika?
Jedna z lepszych zabaw jakie wymyślono…można grać namiętnie.
Owszem
nazywa się pupnik
Pewnie panie się boją słabszego dnia i odpadnięcia
w eliminacji a tym samym zamknięcia sobie drogi do wypięcia pupeńki.
Błąd w założeniu
Po pierwsze, dlaczego tylko panie mają głosować?
Po drugie, skąd pewność, że się powtórzę, że klaps z ręki panów jest upragnioną nagrodą dla pań. Może chciałby najpierw obejrzeć klepiących, zastanowić się chwilę, wybrać konkretnego klepiącego, poddać go testowi…
Powiem Ci szczerze. Jak kładłem na kolano i brałem
tylko zamach, to piskom radości nie było końca 🙂
Panowie też mogą ale niech nie liczą, że nagrodą
dla nich będą czułe klapsy i wyjdą z tego bez sinej dupy.
Dla pełnej jasności proponuję małą modyfikację pyt.2
2) Czy też uważasz, że rozsądniej byłoby wydzierżawić usługi Totalizatora Sportowego prywatnemu przedsiębiorcy, który zaproponuje odprowadzanie do Skarbu Państwa najwyższej kwoty od uzyskliwanych przychodów, która nie będzie mniejsza niż obecne przychody Skarbu Państwa z TS.
P.S O okresie dzierżawy powinny decydować przepisy PZP.
Canned head.
Współpraca z Tobą to czysta rozkosz.
Ech krakowski
żebyś Ty był kobietą…
Canned head. Przeżyjesz to, bo:
dołączyłem Cię do kapituły, żeby Ci warga nie wisiała i żebyś też mógł sobie klepnąć jak jakiś śliczny tyłeczek wypnie się do klapsa.
Czuję się zaszczycony i z wdzięczności pieję!
Kobitki do dzieła. Proszę głosować i wypinać pupcie!
Dupnik?
To jakaś nowa odmiana gry w dupnika?
Jedna z lepszych zabaw jakie wymyślono…można grać namiętnie.
Owszem
nazywa się pupnik
Pewnie panie się boją słabszego dnia i odpadnięcia
w eliminacji a tym samym zamknięcia sobie drogi do wypięcia pupeńki.
Błąd w założeniu
Po pierwsze, dlaczego tylko panie mają głosować?
Po drugie, skąd pewność, że się powtórzę, że klaps z ręki panów jest upragnioną nagrodą dla pań. Może chciałby najpierw obejrzeć klepiących, zastanowić się chwilę, wybrać konkretnego klepiącego, poddać go testowi…
Powiem Ci szczerze. Jak kładłem na kolano i brałem
tylko zamach, to piskom radości nie było końca 🙂
Panowie też mogą ale niech nie liczą, że nagrodą
dla nich będą czułe klapsy i wyjdą z tego bez sinej dupy.
Dla pełnej jasności proponuję małą modyfikację pyt.2
2) Czy też uważasz, że rozsądniej byłoby wydzierżawić usługi Totalizatora Sportowego prywatnemu przedsiębiorcy, który zaproponuje odprowadzanie do Skarbu Państwa najwyższej kwoty od uzyskliwanych przychodów, która nie będzie mniejsza niż obecne przychody Skarbu Państwa z TS.
P.S O okresie dzierżawy powinny decydować przepisy PZP.
Canned head.
Współpraca z Tobą to czysta rozkosz.
Ech krakowski
żebyś Ty był kobietą…
Canned head. Przeżyjesz to, bo:
dołączyłem Cię do kapituły, żeby Ci warga nie wisiała i żebyś też mógł sobie klepnąć jak jakiś śliczny tyłeczek wypnie się do klapsa.
Czuję się zaszczycony i z wdzięczności pieję!
Kobitki do dzieła. Proszę głosować i wypinać pupcie!
Dupnik?
To jakaś nowa odmiana gry w dupnika?
Jedna z lepszych zabaw jakie wymyślono…można grać namiętnie.
Owszem
nazywa się pupnik
Pewnie panie się boją słabszego dnia i odpadnięcia
w eliminacji a tym samym zamknięcia sobie drogi do wypięcia pupeńki.
Błąd w założeniu
Po pierwsze, dlaczego tylko panie mają głosować?
Po drugie, skąd pewność, że się powtórzę, że klaps z ręki panów jest upragnioną nagrodą dla pań. Może chciałby najpierw obejrzeć klepiących, zastanowić się chwilę, wybrać konkretnego klepiącego, poddać go testowi…
Powiem Ci szczerze. Jak kładłem na kolano i brałem
tylko zamach, to piskom radości nie było końca 🙂
Panowie też mogą ale niech nie liczą, że nagrodą
dla nich będą czułe klapsy i wyjdą z tego bez sinej dupy.
Może byłoby rozsądniej,
tylko skąd pewność, że w prywatnym Totku nie będzie posadek dla krewnych i znajomych politycznego królika. Chyba że klasę polityczną potraktujemy kretem. Nie wiem, które rozwiązanie jest lepsze.
Graz. Kogo zatrudnia prywatny przedsiębiorca jest wurst.
Może się obłożyć całą rodziną i przyjaciółmi. Pijusami, lewusami i platfusami. To jego problem jak splajtuje. Mnie tam nie rusza.
Głupia sprawa
wychodzi, że znowu piszemy to samo. Ratuje mnie tylko godzina wpisu. Naprawdę zaczełęm zanim ty skończyłeś.
Ja to już wiele razy miałem ale nigdy mi nie było głupio
bo tak samo napisało by wielu.
Ale moja droga a cóż to szkodzi
Niech sobie prywatny przedsiębiorca zatrudni żonę teściową i córkę, najwyżej splajtuje. JEGO pieniądze – jego ryzyko. Jak splajtuje, to na jego miejsce będzie 100 innych. Państwo ma pilnować, żeby chłopczyk od każdej transakcji w terminie odprowadzał do Skarbu Państwa należy podatek i opłaty.
A jak zrobisz z TS państwową firmę, to się zaczną przekręty na przetargach związanych z wyposażeniem kolektur, dostawą papieru na kupony, zatrudnianiem pociotków w oddziałach, wymianą kadr po każdych wyborach itp.
Więc co jest lepsze i łatwiejsze? Jeden transparentny duży przetarg, czy seteki małych plus niejasna pollityka zatrudnienia?
Może byłoby rozsądniej,
tylko skąd pewność, że w prywatnym Totku nie będzie posadek dla krewnych i znajomych politycznego królika. Chyba że klasę polityczną potraktujemy kretem. Nie wiem, które rozwiązanie jest lepsze.
Graz. Kogo zatrudnia prywatny przedsiębiorca jest wurst.
Może się obłożyć całą rodziną i przyjaciółmi. Pijusami, lewusami i platfusami. To jego problem jak splajtuje. Mnie tam nie rusza.
Głupia sprawa
wychodzi, że znowu piszemy to samo. Ratuje mnie tylko godzina wpisu. Naprawdę zaczełęm zanim ty skończyłeś.
Ja to już wiele razy miałem ale nigdy mi nie było głupio
bo tak samo napisało by wielu.
Ale moja droga a cóż to szkodzi
Niech sobie prywatny przedsiębiorca zatrudni żonę teściową i córkę, najwyżej splajtuje. JEGO pieniądze – jego ryzyko. Jak splajtuje, to na jego miejsce będzie 100 innych. Państwo ma pilnować, żeby chłopczyk od każdej transakcji w terminie odprowadzał do Skarbu Państwa należy podatek i opłaty.
A jak zrobisz z TS państwową firmę, to się zaczną przekręty na przetargach związanych z wyposażeniem kolektur, dostawą papieru na kupony, zatrudnianiem pociotków w oddziałach, wymianą kadr po każdych wyborach itp.
Więc co jest lepsze i łatwiejsze? Jeden transparentny duży przetarg, czy seteki małych plus niejasna pollityka zatrudnienia?
Może byłoby rozsądniej,
tylko skąd pewność, że w prywatnym Totku nie będzie posadek dla krewnych i znajomych politycznego królika. Chyba że klasę polityczną potraktujemy kretem. Nie wiem, które rozwiązanie jest lepsze.
Graz. Kogo zatrudnia prywatny przedsiębiorca jest wurst.
Może się obłożyć całą rodziną i przyjaciółmi. Pijusami, lewusami i platfusami. To jego problem jak splajtuje. Mnie tam nie rusza.
Głupia sprawa
wychodzi, że znowu piszemy to samo. Ratuje mnie tylko godzina wpisu. Naprawdę zaczełęm zanim ty skończyłeś.
Ja to już wiele razy miałem ale nigdy mi nie było głupio
bo tak samo napisało by wielu.
Ale moja droga a cóż to szkodzi
Niech sobie prywatny przedsiębiorca zatrudni żonę teściową i córkę, najwyżej splajtuje. JEGO pieniądze – jego ryzyko. Jak splajtuje, to na jego miejsce będzie 100 innych. Państwo ma pilnować, żeby chłopczyk od każdej transakcji w terminie odprowadzał do Skarbu Państwa należy podatek i opłaty.
A jak zrobisz z TS państwową firmę, to się zaczną przekręty na przetargach związanych z wyposażeniem kolektur, dostawą papieru na kupony, zatrudnianiem pociotków w oddziałach, wymianą kadr po każdych wyborach itp.
Więc co jest lepsze i łatwiejsze? Jeden transparentny duży przetarg, czy seteki małych plus niejasna pollityka zatrudnienia?
Droga Kapituło!
Dodam swoje
Droga Kapituło!
Dodam swoje pytanie: Czy na portalu Kontrowersje koniecznie trzeba się uciekać do demagogii wzorem Wielce Szanownego Twórcy i Gospodarza?
Od razu sam sobie odpowiem: nie trzeba!
Pytania konkursowe zawierają, niestety, całkiem sporo tejże demagogii. A w związku z tym nie da się na nie odpowiedzieć ani tak ani nie ani w ogóle nie da się odpowiedzieć prosto i jednoznacznie nie wyjaśniając najpierw, gdzie w pytaniach kryje się demagogia.
+++Współcześnie oznacza to kłamanie na rzecz wygranej w wyborach lub schlebianie wyborcom, np. rozdawanie kiełbasek. Za demagogię uważane są kłamstwa, składanie popularnych i efektownych, ale nie dających się spełnić obietnic (populizm) albo składanie obietnic bez intencji ich realizacji, schlebianie masom, szukanie kozła ofiarnego, stosowanie nielogicznych, ale przekonujących argumentów.+++
Kobyło Macieja. Podałem wyżej definicję demagogii, żebyś ją skonfrontował z tekstem ankiety i zobaczył różnicę między tendencyjnością pytań czy bezczelnym sugerowaniem odpowiedzi a zarzucaną mi demagogią. Sugerujesz też wyjaśnienie, gdzie w pytaniach kryje się demagogia ale w dalszej części swojego komentarza milczysz na ten temat jak zaklęty.
Moje odpowiedzi są zatem takie:
1. Tak, jestem za tym, by Totalizarot pozostał firmą państwową. Jak ułoży Szanowna Kapituła pytania na temat tego, w jaki sposób pozostawić Totalizator we władzy państwa ale oddzielić go od polityki (raczej: od polityków), to mogę się wysilić i spróbować odpowiedzieć. Na razie powiem tylko tyle: trzeba ustalić takie mechanizmy (nie tylko w kwestii Totalizatora ale każdej firmy pozostającej własnością Skarbu Państwa), by wpływ polityków na takie firmy był jak najmniejszy lub żaden. Potrzebne mądre prawo.
Opcje są dwie.
1. Odbierasz politykom prawo decydowania o obsadzaniu stanowisk lecz musisz je przenieść na inny podmiot. Przykładowo na kolegium rektorów uczelni technicznych. Polityków mamy wtedy z głowy ale ich rolę zaczynają odgrywać profesorowie, którzy przecież też mają pociotków i kumpli.
2. Udzielasz pełną autonomię Totalizatorowi Sportowemu. Rolę polityków czy profesorów zaczyna pełnić zarząd, także nie pozbawiony rodziny i kumpli. Zatem, mądrego prawa nie ma i nie będzie. Albo rybka albo pipka. Albo prywatne albo państwowe.
2. Nie, nie jestem za tym, by Totalizator oddać w prywatne ręce. Przynajmniej nie na takich warunkach, jakie Szanowna Kapituła raczy zakreślać. Cóż to bowiem znaczy: "który zaproponuje odprowadzanie do Skarbu Państwa najwyższej kwoty od uzyskliwanych przychodów, która nie będzie mniejsza niż obecne przychody Skarbu Państwa z TS?" Jak to jest ta "najwyższa kwota" i jak miałaby być wyrażana? Jak ponadto zagwarantować, że nie będzie mniejsza niż obecne dochody skarbu Państwa? A co ze zmnienną ilością grających, co ze zmiennymi kosztami, w jaki w ogóle sposób można określić te przyszłe hipotetyczne dochody państwa, od których danina z prywatnego Totalizatora miałaby być nie mniejsza?
Sprawa dotyczy przetargu i uzyskania najwyższej ceny za ten klejnot rodowy. W Ministerstwie Skarbu siedzą takie lisy prawnicze, że skonstruowanie umowy korzystnej dla Państwa a zawsze mało korzystnej i nie dającej zbyt wielkiego pola manewru prywatnemu nabywcy – to dla nich pikuś, pan pikuś albo bułka z masłem. Krótko mówiąc, nie widzę problemu, by w umowie zagwarantować wpływy z Totalizatora nie mniejsze niż dotychczasowe.
Nie zapominaj też o tym, ile Skarb Państwa łyknie gotówki przy sprzedaży Totalizatora. Jeżeli na dzień dzisiejszy czysty zysk idzie w miliardy, to i na sprzedaży tego przedsiębiorstwa Państwo łyknie miliardy. Mieć miliardy i do tego stały zagwarantowany umową wpływ na poziomie obecnego zysku a nie mieć miliardów a tylko zysk jak co roku – jest chyba różnicą?
Droga Kapituła raczy śnić na jawie sądząc, że prywatny właściciel Totalizatora będzie nim zarządzał lepiej dla Skarbu Panstwa niż sam niż Skarb Państwa. To jest dość szególna firma, nieco jednak inna od wszystkich innych. Tutaj, jak wszędzie, prywatny właściciel nawet łatwiej będzie rozdymał koszty, żeby wyciągnąć dla siebie jak najwięcej a jak najmniej oddać państwu a ponadto bez wątpienia zatrudni kogo mu się spodoba, zapłaci ile uzna za stosowne, itd, itp.
Wystarczy ustalić podatek od wpływów na procentowym poziomie a prywatny przedsiębiorca będzie zainteresowany wysokością wpływu z postawionych zakładów. Niech sobie też rozdyma koszty własne ile chce. Jego problem czy ma czysty zysk na poziomie 100 czy 200 milionów złotych. Zatrudniać może też sobie kogo chce. Jego sprawa czy pracownicy pracują czy piją kawę.
Podkreślam raz jeszcze. Wszystko leży w należytym sformułowaniu umowy.
Rezultat jest łatwy do przewidzenia: prywatny Totalizator albo miałby takie same prawa właścicielskie jak każdy inny właściciel prywatnej firmy i Skarb Państwa na tym straci, albo wszystkie patologie, które zdają się nie podobać Kapitule, przeniesione zostaną do tego prywatnego Totalizatora.
Poczynając już od samej procedury wyboru dzierżawcy. Pole do korupcji ogromne, żadnej gwarancji, że wygra faktycznie najlepszy i żadnej gwarancji, że ten co wygra, nie będzie się musiał odwdzięczać tym, którzy mu wygrać pozwolą.
Z uszanowaniem 🙂
W swoim tekście Ogień i woda, o tym co lepsze – państwowe czy prywatne, prywatyzować czy nie – w ostatnim akapicie napisałem: cały ambaras jest w proporcji. To kwestia rozsądku ale też ciągłego poszukiwania najlepszych rozwiązań i indywidualnego podejścia do każdej dziedziny mającej wpływ na nasze bezpieczeństwo i dostatek.
Ponieważ hazard jest dziedziną specyficzną, nie widzę powodu by do jego prywatyzacji nie podejść w sposób wyjątkowy i niekonwencjonalny.
Pozdrawiam.
P.S. Widzieć te głupie ryje polityków odciągnięte od koryta – to obrazek piękniejszy niż jeleń na leśnej polanie.
Droga Kapituło!
Dodam swoje
Droga Kapituło!
Dodam swoje pytanie: Czy na portalu Kontrowersje koniecznie trzeba się uciekać do demagogii wzorem Wielce Szanownego Twórcy i Gospodarza?
Od razu sam sobie odpowiem: nie trzeba!
Pytania konkursowe zawierają, niestety, całkiem sporo tejże demagogii. A w związku z tym nie da się na nie odpowiedzieć ani tak ani nie ani w ogóle nie da się odpowiedzieć prosto i jednoznacznie nie wyjaśniając najpierw, gdzie w pytaniach kryje się demagogia.
+++Współcześnie oznacza to kłamanie na rzecz wygranej w wyborach lub schlebianie wyborcom, np. rozdawanie kiełbasek. Za demagogię uważane są kłamstwa, składanie popularnych i efektownych, ale nie dających się spełnić obietnic (populizm) albo składanie obietnic bez intencji ich realizacji, schlebianie masom, szukanie kozła ofiarnego, stosowanie nielogicznych, ale przekonujących argumentów.+++
Kobyło Macieja. Podałem wyżej definicję demagogii, żebyś ją skonfrontował z tekstem ankiety i zobaczył różnicę między tendencyjnością pytań czy bezczelnym sugerowaniem odpowiedzi a zarzucaną mi demagogią. Sugerujesz też wyjaśnienie, gdzie w pytaniach kryje się demagogia ale w dalszej części swojego komentarza milczysz na ten temat jak zaklęty.
Moje odpowiedzi są zatem takie:
1. Tak, jestem za tym, by Totalizarot pozostał firmą państwową. Jak ułoży Szanowna Kapituła pytania na temat tego, w jaki sposób pozostawić Totalizator we władzy państwa ale oddzielić go od polityki (raczej: od polityków), to mogę się wysilić i spróbować odpowiedzieć. Na razie powiem tylko tyle: trzeba ustalić takie mechanizmy (nie tylko w kwestii Totalizatora ale każdej firmy pozostającej własnością Skarbu Państwa), by wpływ polityków na takie firmy był jak najmniejszy lub żaden. Potrzebne mądre prawo.
Opcje są dwie.
1. Odbierasz politykom prawo decydowania o obsadzaniu stanowisk lecz musisz je przenieść na inny podmiot. Przykładowo na kolegium rektorów uczelni technicznych. Polityków mamy wtedy z głowy ale ich rolę zaczynają odgrywać profesorowie, którzy przecież też mają pociotków i kumpli.
2. Udzielasz pełną autonomię Totalizatorowi Sportowemu. Rolę polityków czy profesorów zaczyna pełnić zarząd, także nie pozbawiony rodziny i kumpli. Zatem, mądrego prawa nie ma i nie będzie. Albo rybka albo pipka. Albo prywatne albo państwowe.
2. Nie, nie jestem za tym, by Totalizator oddać w prywatne ręce. Przynajmniej nie na takich warunkach, jakie Szanowna Kapituła raczy zakreślać. Cóż to bowiem znaczy: "który zaproponuje odprowadzanie do Skarbu Państwa najwyższej kwoty od uzyskliwanych przychodów, która nie będzie mniejsza niż obecne przychody Skarbu Państwa z TS?" Jak to jest ta "najwyższa kwota" i jak miałaby być wyrażana? Jak ponadto zagwarantować, że nie będzie mniejsza niż obecne dochody skarbu Państwa? A co ze zmnienną ilością grających, co ze zmiennymi kosztami, w jaki w ogóle sposób można określić te przyszłe hipotetyczne dochody państwa, od których danina z prywatnego Totalizatora miałaby być nie mniejsza?
Sprawa dotyczy przetargu i uzyskania najwyższej ceny za ten klejnot rodowy. W Ministerstwie Skarbu siedzą takie lisy prawnicze, że skonstruowanie umowy korzystnej dla Państwa a zawsze mało korzystnej i nie dającej zbyt wielkiego pola manewru prywatnemu nabywcy – to dla nich pikuś, pan pikuś albo bułka z masłem. Krótko mówiąc, nie widzę problemu, by w umowie zagwarantować wpływy z Totalizatora nie mniejsze niż dotychczasowe.
Nie zapominaj też o tym, ile Skarb Państwa łyknie gotówki przy sprzedaży Totalizatora. Jeżeli na dzień dzisiejszy czysty zysk idzie w miliardy, to i na sprzedaży tego przedsiębiorstwa Państwo łyknie miliardy. Mieć miliardy i do tego stały zagwarantowany umową wpływ na poziomie obecnego zysku a nie mieć miliardów a tylko zysk jak co roku – jest chyba różnicą?
Droga Kapituła raczy śnić na jawie sądząc, że prywatny właściciel Totalizatora będzie nim zarządzał lepiej dla Skarbu Panstwa niż sam niż Skarb Państwa. To jest dość szególna firma, nieco jednak inna od wszystkich innych. Tutaj, jak wszędzie, prywatny właściciel nawet łatwiej będzie rozdymał koszty, żeby wyciągnąć dla siebie jak najwięcej a jak najmniej oddać państwu a ponadto bez wątpienia zatrudni kogo mu się spodoba, zapłaci ile uzna za stosowne, itd, itp.
Wystarczy ustalić podatek od wpływów na procentowym poziomie a prywatny przedsiębiorca będzie zainteresowany wysokością wpływu z postawionych zakładów. Niech sobie też rozdyma koszty własne ile chce. Jego problem czy ma czysty zysk na poziomie 100 czy 200 milionów złotych. Zatrudniać może też sobie kogo chce. Jego sprawa czy pracownicy pracują czy piją kawę.
Podkreślam raz jeszcze. Wszystko leży w należytym sformułowaniu umowy.
Rezultat jest łatwy do przewidzenia: prywatny Totalizator albo miałby takie same prawa właścicielskie jak każdy inny właściciel prywatnej firmy i Skarb Państwa na tym straci, albo wszystkie patologie, które zdają się nie podobać Kapitule, przeniesione zostaną do tego prywatnego Totalizatora.
Poczynając już od samej procedury wyboru dzierżawcy. Pole do korupcji ogromne, żadnej gwarancji, że wygra faktycznie najlepszy i żadnej gwarancji, że ten co wygra, nie będzie się musiał odwdzięczać tym, którzy mu wygrać pozwolą.
Z uszanowaniem 🙂
W swoim tekście Ogień i woda, o tym co lepsze – państwowe czy prywatne, prywatyzować czy nie – w ostatnim akapicie napisałem: cały ambaras jest w proporcji. To kwestia rozsądku ale też ciągłego poszukiwania najlepszych rozwiązań i indywidualnego podejścia do każdej dziedziny mającej wpływ na nasze bezpieczeństwo i dostatek.
Ponieważ hazard jest dziedziną specyficzną, nie widzę powodu by do jego prywatyzacji nie podejść w sposób wyjątkowy i niekonwencjonalny.
Pozdrawiam.
P.S. Widzieć te głupie ryje polityków odciągnięte od koryta – to obrazek piękniejszy niż jeleń na leśnej polanie.
Droga Kapituło!
Dodam swoje
Droga Kapituło!
Dodam swoje pytanie: Czy na portalu Kontrowersje koniecznie trzeba się uciekać do demagogii wzorem Wielce Szanownego Twórcy i Gospodarza?
Od razu sam sobie odpowiem: nie trzeba!
Pytania konkursowe zawierają, niestety, całkiem sporo tejże demagogii. A w związku z tym nie da się na nie odpowiedzieć ani tak ani nie ani w ogóle nie da się odpowiedzieć prosto i jednoznacznie nie wyjaśniając najpierw, gdzie w pytaniach kryje się demagogia.
+++Współcześnie oznacza to kłamanie na rzecz wygranej w wyborach lub schlebianie wyborcom, np. rozdawanie kiełbasek. Za demagogię uważane są kłamstwa, składanie popularnych i efektownych, ale nie dających się spełnić obietnic (populizm) albo składanie obietnic bez intencji ich realizacji, schlebianie masom, szukanie kozła ofiarnego, stosowanie nielogicznych, ale przekonujących argumentów.+++
Kobyło Macieja. Podałem wyżej definicję demagogii, żebyś ją skonfrontował z tekstem ankiety i zobaczył różnicę między tendencyjnością pytań czy bezczelnym sugerowaniem odpowiedzi a zarzucaną mi demagogią. Sugerujesz też wyjaśnienie, gdzie w pytaniach kryje się demagogia ale w dalszej części swojego komentarza milczysz na ten temat jak zaklęty.
Moje odpowiedzi są zatem takie:
1. Tak, jestem za tym, by Totalizarot pozostał firmą państwową. Jak ułoży Szanowna Kapituła pytania na temat tego, w jaki sposób pozostawić Totalizator we władzy państwa ale oddzielić go od polityki (raczej: od polityków), to mogę się wysilić i spróbować odpowiedzieć. Na razie powiem tylko tyle: trzeba ustalić takie mechanizmy (nie tylko w kwestii Totalizatora ale każdej firmy pozostającej własnością Skarbu Państwa), by wpływ polityków na takie firmy był jak najmniejszy lub żaden. Potrzebne mądre prawo.
Opcje są dwie.
1. Odbierasz politykom prawo decydowania o obsadzaniu stanowisk lecz musisz je przenieść na inny podmiot. Przykładowo na kolegium rektorów uczelni technicznych. Polityków mamy wtedy z głowy ale ich rolę zaczynają odgrywać profesorowie, którzy przecież też mają pociotków i kumpli.
2. Udzielasz pełną autonomię Totalizatorowi Sportowemu. Rolę polityków czy profesorów zaczyna pełnić zarząd, także nie pozbawiony rodziny i kumpli. Zatem, mądrego prawa nie ma i nie będzie. Albo rybka albo pipka. Albo prywatne albo państwowe.
2. Nie, nie jestem za tym, by Totalizator oddać w prywatne ręce. Przynajmniej nie na takich warunkach, jakie Szanowna Kapituła raczy zakreślać. Cóż to bowiem znaczy: "który zaproponuje odprowadzanie do Skarbu Państwa najwyższej kwoty od uzyskliwanych przychodów, która nie będzie mniejsza niż obecne przychody Skarbu Państwa z TS?" Jak to jest ta "najwyższa kwota" i jak miałaby być wyrażana? Jak ponadto zagwarantować, że nie będzie mniejsza niż obecne dochody skarbu Państwa? A co ze zmnienną ilością grających, co ze zmiennymi kosztami, w jaki w ogóle sposób można określić te przyszłe hipotetyczne dochody państwa, od których danina z prywatnego Totalizatora miałaby być nie mniejsza?
Sprawa dotyczy przetargu i uzyskania najwyższej ceny za ten klejnot rodowy. W Ministerstwie Skarbu siedzą takie lisy prawnicze, że skonstruowanie umowy korzystnej dla Państwa a zawsze mało korzystnej i nie dającej zbyt wielkiego pola manewru prywatnemu nabywcy – to dla nich pikuś, pan pikuś albo bułka z masłem. Krótko mówiąc, nie widzę problemu, by w umowie zagwarantować wpływy z Totalizatora nie mniejsze niż dotychczasowe.
Nie zapominaj też o tym, ile Skarb Państwa łyknie gotówki przy sprzedaży Totalizatora. Jeżeli na dzień dzisiejszy czysty zysk idzie w miliardy, to i na sprzedaży tego przedsiębiorstwa Państwo łyknie miliardy. Mieć miliardy i do tego stały zagwarantowany umową wpływ na poziomie obecnego zysku a nie mieć miliardów a tylko zysk jak co roku – jest chyba różnicą?
Droga Kapituła raczy śnić na jawie sądząc, że prywatny właściciel Totalizatora będzie nim zarządzał lepiej dla Skarbu Panstwa niż sam niż Skarb Państwa. To jest dość szególna firma, nieco jednak inna od wszystkich innych. Tutaj, jak wszędzie, prywatny właściciel nawet łatwiej będzie rozdymał koszty, żeby wyciągnąć dla siebie jak najwięcej a jak najmniej oddać państwu a ponadto bez wątpienia zatrudni kogo mu się spodoba, zapłaci ile uzna za stosowne, itd, itp.
Wystarczy ustalić podatek od wpływów na procentowym poziomie a prywatny przedsiębiorca będzie zainteresowany wysokością wpływu z postawionych zakładów. Niech sobie też rozdyma koszty własne ile chce. Jego problem czy ma czysty zysk na poziomie 100 czy 200 milionów złotych. Zatrudniać może też sobie kogo chce. Jego sprawa czy pracownicy pracują czy piją kawę.
Podkreślam raz jeszcze. Wszystko leży w należytym sformułowaniu umowy.
Rezultat jest łatwy do przewidzenia: prywatny Totalizator albo miałby takie same prawa właścicielskie jak każdy inny właściciel prywatnej firmy i Skarb Państwa na tym straci, albo wszystkie patologie, które zdają się nie podobać Kapitule, przeniesione zostaną do tego prywatnego Totalizatora.
Poczynając już od samej procedury wyboru dzierżawcy. Pole do korupcji ogromne, żadnej gwarancji, że wygra faktycznie najlepszy i żadnej gwarancji, że ten co wygra, nie będzie się musiał odwdzięczać tym, którzy mu wygrać pozwolą.
Z uszanowaniem 🙂
W swoim tekście Ogień i woda, o tym co lepsze – państwowe czy prywatne, prywatyzować czy nie – w ostatnim akapicie napisałem: cały ambaras jest w proporcji. To kwestia rozsądku ale też ciągłego poszukiwania najlepszych rozwiązań i indywidualnego podejścia do każdej dziedziny mającej wpływ na nasze bezpieczeństwo i dostatek.
Ponieważ hazard jest dziedziną specyficzną, nie widzę powodu by do jego prywatyzacji nie podejść w sposób wyjątkowy i niekonwencjonalny.
Pozdrawiam.
P.S. Widzieć te głupie ryje polityków odciągnięte od koryta – to obrazek piękniejszy niż jeleń na leśnej polanie.
Przeciw niezrozumieniu
Droga Kobyło Macieja!
Napisała Kobyła uprzejmie: “Jak to jest ta “najwyższa kwota” i jak miałaby być wyrażana? Jak ponadto zagwarantować, że nie będzie mniejsza niż obecne dochody skarbu Państwa? A co ze zmnienną ilością grających, co ze zmiennymi kosztami, w jaki w ogóle sposób można określić te przyszłe hipotetyczne dochody państwa, od których danina z prywatnego Totalizatora miałaby być nie mniejsza?
Droga Kapituła raczy śnić na jawie sądząc, że prywatny właściciel Totalizatora będzie nim zarządzał lepiej dla Skarbu Panstwa niż sam niż Skarb Państwa. To jest dość szególna firma, nieco jednak inna od wszystkich innych.”
Zachowanie monopolu państwa na wytwarzanie produkltów lub świadczenie usług nie musi oznaczać, że państwo samo te produkty lub usługi wytwarza.
Czy państwo monopolizuje wytwarzanie spirytualiów (gorzały znaczy się)? Monopolizuje. Regulacje tego sektora są takie, że nie każdemu jest dane wytwarzać alkohol. Państwo go oblepia akcyzą i w tej postaci ściąga haracz z firm produkujących napój z ziemniaków i zboża. Gdyby nie akcyza chlalibyśmy gorzałę o połowę tańszą. Czy państwo samo produkuje ów napój? Nie, Polmosy zostały już bowiem sprywatyzowane.
To samo robi się w usługach. Państwo w TS może bez problemu powierzyć realizację tej usługi prywatnemu wykonawcy. Problem z Wami polega na tym, że dopuszczenie prywatnego wykonwacy do zmonopolizowanych usług traktujecie jako zamianę państwowego monopolu na prywatny, ze szkodą dla Skarbu Państwa. A tak wcale być nie musi.
Państwo (TS nie jest tu wyjątkiem) ogłasza przetarg na dostawę sprzętu, przyjmowanie zakładów i realizację wygranych. Stawia jeden warunek: minimalna kwota jaka ma być odprowadzana do Skarbu Państwa wynosi X zł. Ryzyko całej operacji przechodzi na prywatnych oferentów, którzy tak musza skalkulować cenę, żeby wygrać przetarg. Że co, że to ryzyko? A proszę mi pokazać jakąkolwiek formę działaności gospodarczej, która jest pozbawiona ryzyka. Ryzyko jest immanentną cechą działaności gospodarczej. Po drugiej stronie tego ryzyka jest strumień kasy z działaności, która nie ma konkurencji (lub ma konkurencję ograniczoną w postaci różnych substytutów w postaci jednorękich bandytów, zakładów bukmacherskich i innych).
Jak zagwarantować, że kwota ta nie będzie mniejsza niż założona kwota X zł. No na miły Bóg, umowa Panie szanowny. Obwarowana takimi zapisami, że przy najmniejszej próbie wykukania Skarbu Państwa wykonawca usługi spada na szczaw. Terminy płatności, klauzule, odpowiedzialność materialna, karna i takie tam. Nie jestem prawnikiem – to oni mają cały wachlarz instrumentów formalno – prawnych. I jest druga strona medalu. Ktoś, kto zaangażuje znaczny kapitał na zakup sprzętu i zatrudnienie personelu, nie będzie znowu taki skłonny do robienia przewałów.
I co tam znowu mamy? – co ze zmienną liczbą grających? Ryzyko inwestotra Panie dzieju. Nikt nie ma gwarancji, że popyt nie spadnie. Od tego jest marketing, nowe formy usług, zwiększenie dostępności do zawiernia zakładów (nie wiem może możliwość zawierania zakładów przez internet?).
TS powinien być wysokospecjalizowaną spółką SP zatrudniającą kilkusnastu dobrze opłacanych specjalistów, którzy staliby na straży umowy z wykonawcą usług. Forma TS może być zresztą mieszana, to może być spółka typu join-venture, gdzie udział SP byłby okreslony poziomiem płatności na rzecz budżetu państwa.
To może być wreszcie specyficzna działalność franchisingowa, gdzie państwo daje markę, prawo do realizacji określonych funkcji w ramach zmonopolizowanej dzialaności i dokładnie określa zasady jej prowadzenia. Nie jest natomiast pracodawcą (poza wymienioną wsześnie grupką specjalistów).
Jak określić kwotę X zł należną SP? A ile obecnie państwo otrzymuje dochodu z TS? A prosze tę kwotę waloryzować co roku o wskaźnik inflacji, a jak chcemy być pryncypialni to jeszcze na każdą dodatkową złotówkę pozyskaną w ramach rozwoju rynku nałóżmy haracz. Tylko w takim procencie, żeby się wykonawcy opłacało rozszerzać rynek.
Możemy też odwrócić rolę podmiotów. Prywatny inwestor odprowadza cały obrót finansowy na rachunek TS, a TS wypłaca mu wynagrodzenie za świadczone usługi. Wynagrodzenie jest procentem od obrotu.
Tyle.
Przeciw niezrozumieniu
Droga Kobyło Macieja!
Napisała Kobyła uprzejmie: “Jak to jest ta “najwyższa kwota” i jak miałaby być wyrażana? Jak ponadto zagwarantować, że nie będzie mniejsza niż obecne dochody skarbu Państwa? A co ze zmnienną ilością grających, co ze zmiennymi kosztami, w jaki w ogóle sposób można określić te przyszłe hipotetyczne dochody państwa, od których danina z prywatnego Totalizatora miałaby być nie mniejsza?
Droga Kapituła raczy śnić na jawie sądząc, że prywatny właściciel Totalizatora będzie nim zarządzał lepiej dla Skarbu Panstwa niż sam niż Skarb Państwa. To jest dość szególna firma, nieco jednak inna od wszystkich innych.”
Zachowanie monopolu państwa na wytwarzanie produkltów lub świadczenie usług nie musi oznaczać, że państwo samo te produkty lub usługi wytwarza.
Czy państwo monopolizuje wytwarzanie spirytualiów (gorzały znaczy się)? Monopolizuje. Regulacje tego sektora są takie, że nie każdemu jest dane wytwarzać alkohol. Państwo go oblepia akcyzą i w tej postaci ściąga haracz z firm produkujących napój z ziemniaków i zboża. Gdyby nie akcyza chlalibyśmy gorzałę o połowę tańszą. Czy państwo samo produkuje ów napój? Nie, Polmosy zostały już bowiem sprywatyzowane.
To samo robi się w usługach. Państwo w TS może bez problemu powierzyć realizację tej usługi prywatnemu wykonawcy. Problem z Wami polega na tym, że dopuszczenie prywatnego wykonwacy do zmonopolizowanych usług traktujecie jako zamianę państwowego monopolu na prywatny, ze szkodą dla Skarbu Państwa. A tak wcale być nie musi.
Państwo (TS nie jest tu wyjątkiem) ogłasza przetarg na dostawę sprzętu, przyjmowanie zakładów i realizację wygranych. Stawia jeden warunek: minimalna kwota jaka ma być odprowadzana do Skarbu Państwa wynosi X zł. Ryzyko całej operacji przechodzi na prywatnych oferentów, którzy tak musza skalkulować cenę, żeby wygrać przetarg. Że co, że to ryzyko? A proszę mi pokazać jakąkolwiek formę działaności gospodarczej, która jest pozbawiona ryzyka. Ryzyko jest immanentną cechą działaności gospodarczej. Po drugiej stronie tego ryzyka jest strumień kasy z działaności, która nie ma konkurencji (lub ma konkurencję ograniczoną w postaci różnych substytutów w postaci jednorękich bandytów, zakładów bukmacherskich i innych).
Jak zagwarantować, że kwota ta nie będzie mniejsza niż założona kwota X zł. No na miły Bóg, umowa Panie szanowny. Obwarowana takimi zapisami, że przy najmniejszej próbie wykukania Skarbu Państwa wykonawca usługi spada na szczaw. Terminy płatności, klauzule, odpowiedzialność materialna, karna i takie tam. Nie jestem prawnikiem – to oni mają cały wachlarz instrumentów formalno – prawnych. I jest druga strona medalu. Ktoś, kto zaangażuje znaczny kapitał na zakup sprzętu i zatrudnienie personelu, nie będzie znowu taki skłonny do robienia przewałów.
I co tam znowu mamy? – co ze zmienną liczbą grających? Ryzyko inwestotra Panie dzieju. Nikt nie ma gwarancji, że popyt nie spadnie. Od tego jest marketing, nowe formy usług, zwiększenie dostępności do zawiernia zakładów (nie wiem może możliwość zawierania zakładów przez internet?).
TS powinien być wysokospecjalizowaną spółką SP zatrudniającą kilkusnastu dobrze opłacanych specjalistów, którzy staliby na straży umowy z wykonawcą usług. Forma TS może być zresztą mieszana, to może być spółka typu join-venture, gdzie udział SP byłby okreslony poziomiem płatności na rzecz budżetu państwa.
To może być wreszcie specyficzna działalność franchisingowa, gdzie państwo daje markę, prawo do realizacji określonych funkcji w ramach zmonopolizowanej dzialaności i dokładnie określa zasady jej prowadzenia. Nie jest natomiast pracodawcą (poza wymienioną wsześnie grupką specjalistów).
Jak określić kwotę X zł należną SP? A ile obecnie państwo otrzymuje dochodu z TS? A prosze tę kwotę waloryzować co roku o wskaźnik inflacji, a jak chcemy być pryncypialni to jeszcze na każdą dodatkową złotówkę pozyskaną w ramach rozwoju rynku nałóżmy haracz. Tylko w takim procencie, żeby się wykonawcy opłacało rozszerzać rynek.
Możemy też odwrócić rolę podmiotów. Prywatny inwestor odprowadza cały obrót finansowy na rachunek TS, a TS wypłaca mu wynagrodzenie za świadczone usługi. Wynagrodzenie jest procentem od obrotu.
Tyle.
Przeciw niezrozumieniu
Droga Kobyło Macieja!
Napisała Kobyła uprzejmie: “Jak to jest ta “najwyższa kwota” i jak miałaby być wyrażana? Jak ponadto zagwarantować, że nie będzie mniejsza niż obecne dochody skarbu Państwa? A co ze zmnienną ilością grających, co ze zmiennymi kosztami, w jaki w ogóle sposób można określić te przyszłe hipotetyczne dochody państwa, od których danina z prywatnego Totalizatora miałaby być nie mniejsza?
Droga Kapituła raczy śnić na jawie sądząc, że prywatny właściciel Totalizatora będzie nim zarządzał lepiej dla Skarbu Panstwa niż sam niż Skarb Państwa. To jest dość szególna firma, nieco jednak inna od wszystkich innych.”
Zachowanie monopolu państwa na wytwarzanie produkltów lub świadczenie usług nie musi oznaczać, że państwo samo te produkty lub usługi wytwarza.
Czy państwo monopolizuje wytwarzanie spirytualiów (gorzały znaczy się)? Monopolizuje. Regulacje tego sektora są takie, że nie każdemu jest dane wytwarzać alkohol. Państwo go oblepia akcyzą i w tej postaci ściąga haracz z firm produkujących napój z ziemniaków i zboża. Gdyby nie akcyza chlalibyśmy gorzałę o połowę tańszą. Czy państwo samo produkuje ów napój? Nie, Polmosy zostały już bowiem sprywatyzowane.
To samo robi się w usługach. Państwo w TS może bez problemu powierzyć realizację tej usługi prywatnemu wykonawcy. Problem z Wami polega na tym, że dopuszczenie prywatnego wykonwacy do zmonopolizowanych usług traktujecie jako zamianę państwowego monopolu na prywatny, ze szkodą dla Skarbu Państwa. A tak wcale być nie musi.
Państwo (TS nie jest tu wyjątkiem) ogłasza przetarg na dostawę sprzętu, przyjmowanie zakładów i realizację wygranych. Stawia jeden warunek: minimalna kwota jaka ma być odprowadzana do Skarbu Państwa wynosi X zł. Ryzyko całej operacji przechodzi na prywatnych oferentów, którzy tak musza skalkulować cenę, żeby wygrać przetarg. Że co, że to ryzyko? A proszę mi pokazać jakąkolwiek formę działaności gospodarczej, która jest pozbawiona ryzyka. Ryzyko jest immanentną cechą działaności gospodarczej. Po drugiej stronie tego ryzyka jest strumień kasy z działaności, która nie ma konkurencji (lub ma konkurencję ograniczoną w postaci różnych substytutów w postaci jednorękich bandytów, zakładów bukmacherskich i innych).
Jak zagwarantować, że kwota ta nie będzie mniejsza niż założona kwota X zł. No na miły Bóg, umowa Panie szanowny. Obwarowana takimi zapisami, że przy najmniejszej próbie wykukania Skarbu Państwa wykonawca usługi spada na szczaw. Terminy płatności, klauzule, odpowiedzialność materialna, karna i takie tam. Nie jestem prawnikiem – to oni mają cały wachlarz instrumentów formalno – prawnych. I jest druga strona medalu. Ktoś, kto zaangażuje znaczny kapitał na zakup sprzętu i zatrudnienie personelu, nie będzie znowu taki skłonny do robienia przewałów.
I co tam znowu mamy? – co ze zmienną liczbą grających? Ryzyko inwestotra Panie dzieju. Nikt nie ma gwarancji, że popyt nie spadnie. Od tego jest marketing, nowe formy usług, zwiększenie dostępności do zawiernia zakładów (nie wiem może możliwość zawierania zakładów przez internet?).
TS powinien być wysokospecjalizowaną spółką SP zatrudniającą kilkusnastu dobrze opłacanych specjalistów, którzy staliby na straży umowy z wykonawcą usług. Forma TS może być zresztą mieszana, to może być spółka typu join-venture, gdzie udział SP byłby okreslony poziomiem płatności na rzecz budżetu państwa.
To może być wreszcie specyficzna działalność franchisingowa, gdzie państwo daje markę, prawo do realizacji określonych funkcji w ramach zmonopolizowanej dzialaności i dokładnie określa zasady jej prowadzenia. Nie jest natomiast pracodawcą (poza wymienioną wsześnie grupką specjalistów).
Jak określić kwotę X zł należną SP? A ile obecnie państwo otrzymuje dochodu z TS? A prosze tę kwotę waloryzować co roku o wskaźnik inflacji, a jak chcemy być pryncypialni to jeszcze na każdą dodatkową złotówkę pozyskaną w ramach rozwoju rynku nałóżmy haracz. Tylko w takim procencie, żeby się wykonawcy opłacało rozszerzać rynek.
Możemy też odwrócić rolę podmiotów. Prywatny inwestor odprowadza cały obrót finansowy na rachunek TS, a TS wypłaca mu wynagrodzenie za świadczone usługi. Wynagrodzenie jest procentem od obrotu.
Tyle.