Dobry wieczór W dzieciństwie na leśnych wyprawach mówiliśmy na to “zajęcza kapusta” i jedliśmy to, fajne, lekko kwaskowate listki. Jakbym myślał o oryginalnym dodatku do sałatki, jak rukola, tylko kwaskowatym, nie gorzkawym, to może bym i tego spróbował dodać.
Podobne, nasza koniczyna jakby bardziej owalne listki miała, a te na zdjęciu bardziej sercowate.
No, miałam kiedyś shamroka z takiej odmiany z fioletowymi liśćmi i drobniutkimi bladoróżowymi kwiatkami. Zielony shamrok jest cudny, krzaczasty jak czarzasty.
No, to już czysta poezja ten krzaczasty czarzasty – tak nawiązując do wątku pisarskiego ostatnio.
Fioletowego nie widziałem jeszcze. Młodszy Junior (ten od haiku) by oszalał, kiedyś w wakacje potrafił po parę godzin spędzać na kolanach na trawniku, szukając czterolistnej koniczyny.
Biedne dziecko 🙁 rodzice zabąbonów nauczyli, to szukało szczęścia 🙂
poczekaj poczekaj;-) u mnie wszystkie kwiatki to stokrotki i róże jakby kto pytał;-) świerk na poczekaniu (miała byc jakaś sikorka ale dała drapaka i drzewo trochę poruszone)
to był czysty fuks – naprawdę chciałem ptaszka sfotogrsafować i wyszło poruszone drzewo. Jako, że uczę się robić fotki w rawach i programu do jego obsługi to wrzuciłęm tę fotkę do tego programu i podciągnąłem kolory (nasycenie) i kontrast. I wyszedł jakiś renoir czy inny matejko;-)
Colour painting, mówię przeca masz zadatki
jaaasne;-) kiedyś dużo piłem i nie tylko:-), wtedy to był color painting.
Zoe odpuść sobie black and white. Ty i Twoja puszka są stworzone do koloru.
PS
Nie chce mi się oglądać piksel po pikselu, ale szkła chyba też nie musisz szybko wymieniać.
pozdrawiam
A jaki on tam gruczołowaty! Te botaniki jak coś wymyślą, to baki zrywać. Opowiadał mi kiedyś pewien entomolog (nie Niesiołowski!), jak to jego koledzy wymyślali nazwę owada, co im się nagle wynalazł. Siedzieli przy ognisku nawaleni jak stodoła, dumali, aż w oparach alkoholu ukazała im się właściwa nazwa – pobzyga cybulorz. Biedny owadek.
Graz No dobrze, a kto wymyślał łacińskie nazwy, bo chyba do tej pory obowiązują?;-)
Dzięki.
Pozdrowienia i miłego dnia.
o, tu to sa zdaje sie procedury. Klasyfikacja i wg. niej nazwa, z drobnym rozróżnieniem.
Spece od nazw łacińskich również nawaleni jak stodoła? Łaciny się nie czepiam, niektóre nazwy zwyczajowe poprawiają mi humor 🙂
Dobry wieczór W dzieciństwie na leśnych wyprawach mówiliśmy na to “zajęcza kapusta” i jedliśmy to, fajne, lekko kwaskowate listki. Jakbym myślał o oryginalnym dodatku do sałatki, jak rukola, tylko kwaskowatym, nie gorzkawym, to może bym i tego spróbował dodać.
Podobne, nasza koniczyna jakby bardziej owalne listki miała, a te na zdjęciu bardziej sercowate.
No, miałam kiedyś shamroka z takiej odmiany z fioletowymi liśćmi i drobniutkimi bladoróżowymi kwiatkami. Zielony shamrok jest cudny, krzaczasty jak czarzasty.
No, to już czysta poezja ten krzaczasty czarzasty – tak nawiązując do wątku pisarskiego ostatnio.
Fioletowego nie widziałem jeszcze. Młodszy Junior (ten od haiku) by oszalał, kiedyś w wakacje potrafił po parę godzin spędzać na kolanach na trawniku, szukając czterolistnej koniczyny.
Biedne dziecko 🙁 rodzice zabąbonów nauczyli, to szukało szczęścia 🙂
poczekaj poczekaj;-) u mnie wszystkie kwiatki to stokrotki i róże jakby kto pytał;-) świerk na poczekaniu (miała byc jakaś sikorka ale dała drapaka i drzewo trochę poruszone)
to był czysty fuks – naprawdę chciałem ptaszka sfotogrsafować i wyszło poruszone drzewo. Jako, że uczę się robić fotki w rawach i programu do jego obsługi to wrzuciłęm tę fotkę do tego programu i podciągnąłem kolory (nasycenie) i kontrast. I wyszedł jakiś renoir czy inny matejko;-)
Colour painting, mówię przeca masz zadatki
jaaasne;-) kiedyś dużo piłem i nie tylko:-), wtedy to był color painting.
Zoe odpuść sobie black and white. Ty i Twoja puszka są stworzone do koloru.
PS
Nie chce mi się oglądać piksel po pikselu, ale szkła chyba też nie musisz szybko wymieniać.
pozdrawiam
A jaki on tam gruczołowaty! Te botaniki jak coś wymyślą, to baki zrywać. Opowiadał mi kiedyś pewien entomolog (nie Niesiołowski!), jak to jego koledzy wymyślali nazwę owada, co im się nagle wynalazł. Siedzieli przy ognisku nawaleni jak stodoła, dumali, aż w oparach alkoholu ukazała im się właściwa nazwa – pobzyga cybulorz. Biedny owadek.
Graz No dobrze, a kto wymyślał łacińskie nazwy, bo chyba do tej pory obowiązują?;-)
Dzięki.
Pozdrowienia i miłego dnia.
o, tu to sa zdaje sie procedury. Klasyfikacja i wg. niej nazwa, z drobnym rozróżnieniem.
Spece od nazw łacińskich również nawaleni jak stodoła? Łaciny się nie czepiam, niektóre nazwy zwyczajowe poprawiają mi humor 🙂
no i na koniec koniec co rośnie na parapecie w okresie świątecznym???;-), jeszcze nie przekwitło!
Pozdr dla kwiatkomaniaków.
Ps. Postaram się zamieścić coś ładnego ogrodowego jak się uda z czasem wyrobić
no i na koniec koniec co rośnie na parapecie w okresie świątecznym???;-), jeszcze nie przekwitło!
Pozdr dla kwiatkomaniaków.
Ps. Postaram się zamieścić coś ładnego ogrodowego jak się uda z czasem wyrobić
Ha, o kozach znam historię następującą: Tata Quackie był kiedyś służbowo dość długi czas w Algierii, do tego stopnia długi, że fasowali pełne wyposażenie polowe, m.in. koce (noce na Saharze zimne są). Koce normalnym trybem się zużyły po roku i zostały wywalone. Aliści napatoczył się jakiś księgowy, który zażądał rozliczenia koców. Odpowiedziano mu, że z powodu zużycia koce wywalono na śmietnik. Na to ten pan zażądał przyniesienia szczątków koców ze śmietnika. Ekipa się zeźliła i napisała oficjalny protokół, w którym na końcu jak byk stało, że szczątki zostały pożarte przez kozy. I dalszej dyskusji już nie było, bo każdy, kto tam postawił choćby nogę, widział, że tamte kozy jadły WSZYSTKO, w sprzyjających warunkach ponoć puszki konserw razem z zawartością. No, że blachę jadły, to nie uwierzę, ale że sobie otworzyły puszki… to już możliwe : )
Ha, o kozach znam historię następującą: Tata Quackie był kiedyś służbowo dość długi czas w Algierii, do tego stopnia długi, że fasowali pełne wyposażenie polowe, m.in. koce (noce na Saharze zimne są). Koce normalnym trybem się zużyły po roku i zostały wywalone. Aliści napatoczył się jakiś księgowy, który zażądał rozliczenia koców. Odpowiedziano mu, że z powodu zużycia koce wywalono na śmietnik. Na to ten pan zażądał przyniesienia szczątków koców ze śmietnika. Ekipa się zeźliła i napisała oficjalny protokół, w którym na końcu jak byk stało, że szczątki zostały pożarte przez kozy. I dalszej dyskusji już nie było, bo każdy, kto tam postawił choćby nogę, widział, że tamte kozy jadły WSZYSTKO, w sprzyjających warunkach ponoć puszki konserw razem z zawartością. No, że blachę jadły, to nie uwierzę, ale że sobie otworzyły puszki… to już możliwe : )
jak to białe??? i nie jest ani trochę żółte??? ciekawe czy kozie masło jest żółte? bo jeśli jest to mleko też jest!;-)
Ps. I nie mów mi, że białe jest białe tak a propos dzisiejszego dnia…
jak to białe??? i nie jest ani trochę żółte??? ciekawe czy kozie masło jest żółte? bo jeśli jest to mleko też jest!;-)
Ps. I nie mów mi, że białe jest białe tak a propos dzisiejszego dnia…
Się rozbujaliście Panowie w Się rozbujaliście Panowie w czasie mojego niebycia. Śliczne to wszystko i nawet posiadam, tylko doniczkę mam inną.:);)
Na razie z doskoku podziwiać będę, bo mi się tak jakoś zarealniło niezbyt ciekawie, ale czasowo i myślowo zajmująco.
Pozdrawiam serdecznie bardzo, dziś marcowo.:) Wczoraj był Maj całą buzią, ale sobie poszedł gdzieś, może wkrótce wróci.:)
Się rozbujaliście Panowie w Się rozbujaliście Panowie w czasie mojego niebycia. Śliczne to wszystko i nawet posiadam, tylko doniczkę mam inną.:);)
Na razie z doskoku podziwiać będę, bo mi się tak jakoś zarealniło niezbyt ciekawie, ale czasowo i myślowo zajmująco.
Pozdrawiam serdecznie bardzo, dziś marcowo.:) Wczoraj był Maj całą buzią, ale sobie poszedł gdzieś, może wkrótce wróci.:)
Osobiście to przeczytałam w Osobiście to przeczytałam w nocy i…wiesz co bym odpisała Partyzancie. Dziękuję.:) Dziś ma być podobno Lipiec. Jak ten czas leci. Wciąż zabiegana też nie nadążam z czytaniem. Nadrobię lada dzień po Niedzieli. CHYBA.:)
Osobiście to przeczytałam w Osobiście to przeczytałam w nocy i…wiesz co bym odpisała Partyzancie. Dziękuję.:) Dziś ma być podobno Lipiec. Jak ten czas leci. Wciąż zabiegana też nie nadążam z czytaniem. Nadrobię lada dzień po Niedzieli. CHYBA.:)
Dobry wieczór
Ładny zielnik Paszczak ma. Jejku, a obok kwiateczków kiełkują noski… niewykluczone, że palnęłam cóś gupiego, ale tak mi wygląda.
Serdeczności
Dobry wieczór Graz
:)E tam, nic głupiego:)
Nad nimi wysokie klony, jeszcze wszędobylskie kosiarki nie dotarły w to miejsce.
Pozdrowienia
Dobry wieczór
Ładny zielnik Paszczak ma. Jejku, a obok kwiateczków kiełkują noski… niewykluczone, że palnęłam cóś gupiego, ale tak mi wygląda.
Serdeczności
Dobry wieczór Graz
:)E tam, nic głupiego:)
Nad nimi wysokie klony, jeszcze wszędobylskie kosiarki nie dotarły w to miejsce.
Pozdrowienia
no witaj
kwieciście, no to jedziemy?;-)
Cześć Zoe
A co to jest, to na dolnym zdjęciu? Listki ma jak shamrok, a kwiatki jakby nie od niego. Biedny ten na górze, zmaltretowany trochę.
Pozdrowionka
Dobry wieczór
W dzieciństwie na leśnych wyprawach mówiliśmy na to “zajęcza kapusta” i jedliśmy to, fajne, lekko kwaskowate listki. Jakbym myślał o oryginalnym dodatku do sałatki, jak rukola, tylko kwaskowatym, nie gorzkawym, to może bym i tego spróbował dodać.
Cześć, cześć
No pacz, też kiedyś jadłam, a teraz listków nie poznałam. Swoją drogą bardzo podobne do irlandzkiej koniczynki 🙂
Podobne,
nasza koniczyna jakby bardziej owalne listki miała, a te na zdjęciu bardziej sercowate.
No,
miałam kiedyś shamroka z takiej odmiany z fioletowymi liśćmi i drobniutkimi bladoróżowymi kwiatkami. Zielony shamrok jest cudny, krzaczasty jak czarzasty.
No, to już czysta poezja
ten krzaczasty czarzasty – tak nawiązując do wątku pisarskiego ostatnio.
Fioletowego nie widziałem jeszcze. Młodszy Junior (ten od haiku) by oszalał, kiedyś w wakacje potrafił po parę godzin spędzać na kolanach na trawniku, szukając czterolistnej koniczyny.
Biedne dziecko 🙁
rodzice zabąbonów nauczyli, to szukało szczęścia 🙂
O!
Licytujemy się?;-)
poczekaj
poczekaj;-) u mnie wszystkie kwiatki to stokrotki i róże jakby kto pytał;-) świerk na poczekaniu (miała byc jakaś sikorka ale dała drapaka i drzewo trochę poruszone)
O!
Colour painting, super.
Co tu dużo pisać
Dzieło sztuki.
Wywieszam białą flagę i nie mam więcej pytań:)
to
był czysty fuks – naprawdę chciałem ptaszka sfotogrsafować i wyszło poruszone drzewo. Jako, że uczę się robić fotki w rawach i programu do jego obsługi to wrzuciłęm tę fotkę do tego programu i podciągnąłem kolory (nasycenie) i kontrast. I wyszedł jakiś renoir czy inny matejko;-)
Colour painting, mówię przeca
masz zadatki
jaaasne;-)
kiedyś dużo piłem i nie tylko:-), wtedy to był color painting.
Zoe
odpuść sobie black and white. Ty i Twoja puszka są stworzone do koloru.
PS
Nie chce mi się oglądać piksel po pikselu, ale szkła chyba też nie musisz szybko wymieniać.
pozdrawiam
Pierwsza! Zawilce!
🙂
Zawilcowej czkawki dostałam
🙂
🙂
🙂
fiolet
A to jest żywiec gruczołowaty
miałem jeden egzemplarz, z początku kwietnia, jeszcze u siebie
i na
żółto
A jaki on tam gruczołowaty!
Te botaniki jak coś wymyślą, to baki zrywać. Opowiadał mi kiedyś pewien entomolog (nie Niesiołowski!), jak to jego koledzy wymyślali nazwę owada, co im się nagle wynalazł. Siedzieli przy ognisku nawaleni jak stodoła, dumali, aż w oparach alkoholu ukazała im się właściwa nazwa – pobzyga cybulorz. Biedny owadek.
Graz
No dobrze, a kto wymyślał łacińskie nazwy, bo chyba do tej pory obowiązują?;-)
Dzięki.
Pozdrowienia i miłego dnia.
o, tu
to sa zdaje sie procedury. Klasyfikacja i wg. niej nazwa, z drobnym rozróżnieniem.
Spece od nazw łacińskich
również nawaleni jak stodoła? Łaciny się nie czepiam, niektóre nazwy zwyczajowe poprawiają mi humor 🙂
Serdeczności
no witaj
kwieciście, no to jedziemy?;-)
Cześć Zoe
A co to jest, to na dolnym zdjęciu? Listki ma jak shamrok, a kwiatki jakby nie od niego. Biedny ten na górze, zmaltretowany trochę.
Pozdrowionka
Dobry wieczór
W dzieciństwie na leśnych wyprawach mówiliśmy na to “zajęcza kapusta” i jedliśmy to, fajne, lekko kwaskowate listki. Jakbym myślał o oryginalnym dodatku do sałatki, jak rukola, tylko kwaskowatym, nie gorzkawym, to może bym i tego spróbował dodać.
Cześć, cześć
No pacz, też kiedyś jadłam, a teraz listków nie poznałam. Swoją drogą bardzo podobne do irlandzkiej koniczynki 🙂
Podobne,
nasza koniczyna jakby bardziej owalne listki miała, a te na zdjęciu bardziej sercowate.
No,
miałam kiedyś shamroka z takiej odmiany z fioletowymi liśćmi i drobniutkimi bladoróżowymi kwiatkami. Zielony shamrok jest cudny, krzaczasty jak czarzasty.
No, to już czysta poezja
ten krzaczasty czarzasty – tak nawiązując do wątku pisarskiego ostatnio.
Fioletowego nie widziałem jeszcze. Młodszy Junior (ten od haiku) by oszalał, kiedyś w wakacje potrafił po parę godzin spędzać na kolanach na trawniku, szukając czterolistnej koniczyny.
Biedne dziecko 🙁
rodzice zabąbonów nauczyli, to szukało szczęścia 🙂
O!
Licytujemy się?;-)
poczekaj
poczekaj;-) u mnie wszystkie kwiatki to stokrotki i róże jakby kto pytał;-) świerk na poczekaniu (miała byc jakaś sikorka ale dała drapaka i drzewo trochę poruszone)
O!
Colour painting, super.
Co tu dużo pisać
Dzieło sztuki.
Wywieszam białą flagę i nie mam więcej pytań:)
to
był czysty fuks – naprawdę chciałem ptaszka sfotogrsafować i wyszło poruszone drzewo. Jako, że uczę się robić fotki w rawach i programu do jego obsługi to wrzuciłęm tę fotkę do tego programu i podciągnąłem kolory (nasycenie) i kontrast. I wyszedł jakiś renoir czy inny matejko;-)
Colour painting, mówię przeca
masz zadatki
jaaasne;-)
kiedyś dużo piłem i nie tylko:-), wtedy to był color painting.
Zoe
odpuść sobie black and white. Ty i Twoja puszka są stworzone do koloru.
PS
Nie chce mi się oglądać piksel po pikselu, ale szkła chyba też nie musisz szybko wymieniać.
pozdrawiam
Pierwsza! Zawilce!
🙂
Zawilcowej czkawki dostałam
🙂
🙂
🙂
fiolet
A to jest żywiec gruczołowaty
miałem jeden egzemplarz, z początku kwietnia, jeszcze u siebie
i na
żółto
A jaki on tam gruczołowaty!
Te botaniki jak coś wymyślą, to baki zrywać. Opowiadał mi kiedyś pewien entomolog (nie Niesiołowski!), jak to jego koledzy wymyślali nazwę owada, co im się nagle wynalazł. Siedzieli przy ognisku nawaleni jak stodoła, dumali, aż w oparach alkoholu ukazała im się właściwa nazwa – pobzyga cybulorz. Biedny owadek.
Graz
No dobrze, a kto wymyślał łacińskie nazwy, bo chyba do tej pory obowiązują?;-)
Dzięki.
Pozdrowienia i miłego dnia.
o, tu
to sa zdaje sie procedury. Klasyfikacja i wg. niej nazwa, z drobnym rozróżnieniem.
Spece od nazw łacińskich
również nawaleni jak stodoła? Łaciny się nie czepiam, niektóre nazwy zwyczajowe poprawiają mi humor 🙂
Serdeczności
Dzięki panowie,
jaśniej się zrobiło.
no i na koniec
koniec co rośnie na parapecie w okresie świątecznym???;-), jeszcze nie przekwitło!
Pozdr dla kwiatkomaniaków.
Ps. Postaram się zamieścić coś ładnego ogrodowego jak się uda z czasem wyrobić
Pozdrowienia
Znając Ciebie, będą jak zwykle super,
Dzięki panowie,
jaśniej się zrobiło.
no i na koniec
koniec co rośnie na parapecie w okresie świątecznym???;-), jeszcze nie przekwitło!
Pozdr dla kwiatkomaniaków.
Ps. Postaram się zamieścić coś ładnego ogrodowego jak się uda z czasem wyrobić
Pozdrowienia
Znając Ciebie, będą jak zwykle super,
tego
którego i skąd wiesz?;-)
tego
którego i skąd wiesz?;-)
Hodowlę założyłeś Markizie
i wypasu szukasz? Kozy jedzą wszystko, zeszyt mi kiedyś zjadły. Do matematyki.
Ha, o kozach
znam historię następującą: Tata Quackie był kiedyś służbowo dość długi czas w Algierii, do tego stopnia długi, że fasowali pełne wyposażenie polowe, m.in. koce (noce na Saharze zimne są). Koce normalnym trybem się zużyły po roku i zostały wywalone. Aliści napatoczył się jakiś księgowy, który zażądał rozliczenia koców. Odpowiedziano mu, że z powodu zużycia koce wywalono na śmietnik. Na to ten pan zażądał przyniesienia szczątków koców ze śmietnika. Ekipa się zeźliła i napisała oficjalny protokół, w którym na końcu jak byk stało, że szczątki zostały pożarte przez kozy. I dalszej dyskusji już nie było, bo każdy, kto tam postawił choćby nogę, widział, że tamte kozy jadły WSZYSTKO, w sprzyjających warunkach ponoć puszki konserw razem z zawartością. No, że blachę jadły, to nie uwierzę, ale że sobie otworzyły puszki… to już możliwe : )
koniecznie
do obejrzenia przez wszystkich!
http://wwwstatic.megavideo.com/mv_player.swf?v=9US2QB1U
może ktoś potrafi to sensownie wkleić
[proszę bardzo]
Hodowlę założyłeś Markizie
i wypasu szukasz? Kozy jedzą wszystko, zeszyt mi kiedyś zjadły. Do matematyki.
Ha, o kozach
znam historię następującą: Tata Quackie był kiedyś służbowo dość długi czas w Algierii, do tego stopnia długi, że fasowali pełne wyposażenie polowe, m.in. koce (noce na Saharze zimne są). Koce normalnym trybem się zużyły po roku i zostały wywalone. Aliści napatoczył się jakiś księgowy, który zażądał rozliczenia koców. Odpowiedziano mu, że z powodu zużycia koce wywalono na śmietnik. Na to ten pan zażądał przyniesienia szczątków koców ze śmietnika. Ekipa się zeźliła i napisała oficjalny protokół, w którym na końcu jak byk stało, że szczątki zostały pożarte przez kozy. I dalszej dyskusji już nie było, bo każdy, kto tam postawił choćby nogę, widział, że tamte kozy jadły WSZYSTKO, w sprzyjających warunkach ponoć puszki konserw razem z zawartością. No, że blachę jadły, to nie uwierzę, ale że sobie otworzyły puszki… to już możliwe : )
koniecznie
do obejrzenia przez wszystkich!
http://wwwstatic.megavideo.com/mv_player.swf?v=9US2QB1U
może ktoś potrafi to sensownie wkleić
[proszę bardzo]
jak to białe???
i nie jest ani trochę żółte??? ciekawe czy kozie masło jest żółte? bo jeśli jest to mleko też jest!;-)
Ps. I nie mów mi, że białe jest białe tak a propos dzisiejszego dnia…
jak to białe???
i nie jest ani trochę żółte??? ciekawe czy kozie masło jest żółte? bo jeśli jest to mleko też jest!;-)
Ps. I nie mów mi, że białe jest białe tak a propos dzisiejszego dnia…
koza
w ogóle, to ma klawe życie Markizie
teraz mi przyszło do głowy,
że Markizowi może o inne kozy chodziło
koza
w ogóle, to ma klawe życie Markizie
teraz mi przyszło do głowy,
że Markizowi może o inne kozy chodziło
Dobranoc Markizie
Słodkich snów i zwycięstwa rzecz jasna
Dobranoc Markizie
Słodkich snów i zwycięstwa rzecz jasna
Ooooooo!
Ooooooo! Stokrotka-stokrotka!
Ooooooo!
Ooooooo! Stokrotka-stokrotka!
Się rozbujaliście Panowie w
Się rozbujaliście Panowie w czasie mojego niebycia. Śliczne to wszystko i nawet posiadam, tylko doniczkę mam inną.:);)
Na razie z doskoku podziwiać będę, bo mi się tak jakoś zarealniło niezbyt ciekawie, ale czasowo i myślowo zajmująco.
Pozdrawiam serdecznie bardzo, dziś marcowo.:) Wczoraj był Maj całą buzią, ale sobie poszedł gdzieś, może wkrótce wróci.:)
Witaj Jasmine
🙂
Oby się wszystko dobrze układało,a zmartwień i trosk było jak najmniej.
Przecież już za chwilę, ten prawdziwy, wiosenny maj:)
Serdecznie pozdrawiam.
Wszystkiego dobrego
Się rozbujaliście Panowie w
Się rozbujaliście Panowie w czasie mojego niebycia. Śliczne to wszystko i nawet posiadam, tylko doniczkę mam inną.:);)
Na razie z doskoku podziwiać będę, bo mi się tak jakoś zarealniło niezbyt ciekawie, ale czasowo i myślowo zajmująco.
Pozdrawiam serdecznie bardzo, dziś marcowo.:) Wczoraj był Maj całą buzią, ale sobie poszedł gdzieś, może wkrótce wróci.:)
Witaj Jasmine
🙂
Oby się wszystko dobrze układało,a zmartwień i trosk było jak najmniej.
Przecież już za chwilę, ten prawdziwy, wiosenny maj:)
Serdecznie pozdrawiam.
Wszystkiego dobrego
Wszystkim
życzę udanej majówki.:)
Przepraszam, że mało komentuję na innych blogach. Czytam Was w miarę możliwości, a czasu po prostu nie starcza…
Pozdrawiam
Osobiście to przeczytałam w
Osobiście to przeczytałam w nocy i…wiesz co bym odpisała Partyzancie. Dziękuję.:) Dziś ma być podobno Lipiec. Jak ten czas leci. Wciąż zabiegana też nie nadążam z czytaniem. Nadrobię lada dzień po Niedzieli. CHYBA.:)
Serdeczności.:)
Wszystkim
życzę udanej majówki.:)
Przepraszam, że mało komentuję na innych blogach. Czytam Was w miarę możliwości, a czasu po prostu nie starcza…
Pozdrawiam
Osobiście to przeczytałam w
Osobiście to przeczytałam w nocy i…wiesz co bym odpisała Partyzancie. Dziękuję.:) Dziś ma być podobno Lipiec. Jak ten czas leci. Wciąż zabiegana też nie nadążam z czytaniem. Nadrobię lada dzień po Niedzieli. CHYBA.:)
Serdeczności.:)