czyli polemika z brawurowym tekstem Doroli.
czyli polemika z brawurowym tekstem Doroli.
Znając Twoje wcześniejsze wypowiedzi na temat krzyża w przestrzeni publicznej oraz biorąc pod uwagę ostatnie zdanie tekstu widać, że nie jest to bezstronne stanowisko obiektywnej osoby, lecz raczej opinia człowieka chcącego ograniczyć, jeśli nie wyeliminować całkowicie oznaki jakiejkolwiek religijności , czy też manifestacji wiary z życia publicznego.
Zgadzam się, głęboka wiara jest uczuciem intymnym, jest wewnętrzną refleksją jednostkowej świadomości nad jej miejscem i rolą we wszechświecie. Jednak ten intymny proces zadumy wymaga, podobnie jak każda inna aktywność umysłowa, co najmniej dwóch kierunków manifestacji publicznej. Po pierwsze jest to potrzeba samookreślenia się wśród reszty społeczeństwa, zdefiniowania w nim swojej roli. Po drugie zaś wynikająca ze stadnego charakteru człowieka, potrzeba współdzielenia, współprzeżywania, zjednoczenia, a co za tym idzie poszukiwania współmyślących i współodczuwających. Dwa te czynniki są nieodzowną konsekwencją wewnętrznych przeżyć mistycznych będących skutkiem obcowania świadomości z absolutem. Stąd głęboka potrzeba manifestacji swojej religijności, potrzeba misyjności, nachalna czasem i epatująca gwałtem potrzeba niesienia prawd wiary innym.
Piszesz, że potrzeba zjednoczenia ludzi dziś nie wchodzi w rachubę, twierdząc, że jest ona aktualna tylko w czasach opresyjności narodu. Oczywiście masz rację z punktu widzenia osoby, która rozumie i akceptuje stan Polski, taką jaka jest dziś, z punktu widzenia osoby realizującej się w życiu publicznym, osoby, której nie doskwiera gorset ograniczeń przemian społecznych, osoby mającej możliwości samorealizacji. Nie od dziś jednak wiadomo, że w naszym kraju jest znaczący odsetek ludzi, mających odczucia niespełnienia, czujących się oszukanymi zmianami społecznymi, będących odrzuconymi i niechcianymi przez współczesne państwo. Są to osoby lękające się przemian, ale lękające się wolności jaką te przemiany przyniosły. Kiedyś mieli zapewnione minimum, dziś się im mówi, że każdy zakład pracy może upaść, że każde miejsce pracy może w każdej chwili się skończyć, że ZUS już za chwilę zbankrutuje. Ludzie ci spór polityczny będący naturalną konsekwencją demokracji odbierają jako wojnę o żłób, o swobodę rozkradania majątku społecznego. Trzeba przyznać, że politycy robią wiele, aby takie przekonanie podtrzymać, aby wśród tych ludzi nastroje opuszczenia i wyobcowania rozpalać. Takich ludzi zagospodarował ojciec Rydzyk, tacy ludzie stanowią frekwencję kazań kościelnych, których treścią jest ingerencja Kościoła w sprawy państwa. Ludzie ci czują się wciąż okradani, oszukiwani przez tych „onych”, którzy tylko o siebie i swoje rodziny dbają. Oni, jak to niektórzy publicyści słusznie dostrzegli, żyją jak w państwie okupowanym, jak w zniewoleniu.
Nie dostrzegasz, że dla tej, niemałej w końcu liczby ludzi Kościół, krzyż i manifestacja wiary wciąż jest czynnikiem jednoczącym przeciw „onym”, przeciw okupantom. Więcej, popełniasz błąd nie widząc tak tych spraw, błąd marginalizacji i lekceważenia tej grupy ludzi. Utwierdzasz ich w ich osaczeniu w ich osądzie, że są odrzuceni, są gorszą kategorią Polaków. To tylko ich bardziej fanatyzuje, gdyż fanatyzm żywi się prześladowaniami, żywi się także brakiem dialogu, brakiem upodmiotowienia, brakiem równoważnego traktowania. Potwierdzasz zatem ich obawy i lęki, że mamy jakąś tam elitę, która ma doskonałe samopoczucie, a jeśli kłuci się, to albo na pokaz albo o łup, i tą resztę zwykłych, uprzedmiotowionych przez elitę ludzi, ludzi będących tylko tłem, tłuszczą, gawiedzią widzami i frajerami gier dużego świata gardzi. MK pisząc, że cała afera krzyża bierze się z rządu dusz żydowskich lewaków również wpisuje się w ten sposób myślenia, potwierdza te lęki.
Ja mam pogląd odmienny. Uważam, że gdyby nie politycy chcący wykorzystać całą sprawę do swoich politycznych interesów żadnej afery by nie było. Dlaczego Komorowski nie zostawi tego krzyża, aby czas spokojnie pokrył go pajęczynami? Dlaczego Kaczyński wzywa do boju, aby krzyż przetrwał wiecznie? Obie strony sporu są zainteresowane antagonizowaniem i nagłaśnianiem tego tematu. Jarosław mobilizuje odrzuconych, nakręca katastrofę smoleńską i chce sakralizować każdy jej element, bo stoi pod ścianą, ścianą poparcia przez Rydzyka. Ścianą racjonalizacji polityki, a on już dawno zajął stanowisko emocjonalnego budowania siły partii. Jemu racjonalna kampania prezydencka uwierała, zdawał sobie sprawę z groźby utraty tożsamości. Zyskał tych, co się zawsze wahają, ale grodziła mu utrata poparcia fundamentalistów.
Co zyskuje na aferze Platforma? Oczywiste, odwrócenie uwagi od swojego nicnierobienia, a co najważniejsze odwrócenie uwagi od działania wbrew swojemu rodowodowi politycznemu, wbrew liberalizacji gospodarki. A może afera krzyża jest po prostu wynikiem zwykłego i w innych dziedzinach zaniechania PO, niewiedzy i braku strategicznej wizji, braku woli wzięcia sprawy w swoje ręce, tej bezradności wobec faktów i problemów? Jednego jestem pewien, gdyby nie politycy, to problemu by nie było.
Zatem kto zawłaszcza krzyż? Kto wchodzi z życiem politycznym, ze sprawami publicznymi w sprawy wiary? Jaki jest tu kierunek wzajemnej ingerencji w wewnętrzne sprawy? Dla Ciebie wątpliwości nie ma. Religia ma się wynieść z przestrzeni publicznej. A co jeśli życie świeckie włazi z buciorami w sprawy religii, w świadomość wiary?
Kościół nie zajmuje ostrego stanowiska, bo Kościół w swojej dwudziestowiecznej historii nie takie burze przeżywał i problem tego krzyża, jaki problem Rydzyka, in vitro i inne tak nas rozpalające, są jedynie drobnymi zmarszczkami rzeczywistości. Kościół doskonale wie, że gwałt się gwałtem odciska, wie co rozpala fanatyzm, zna historię stosów i Torquemady, ale i zna Koloseum i Auschwitz. Zna genezę protestantyzmu ale i zna przyczynę powstania Kościoła Anglikańskiego. Spokój i wyważone stanowisko jest pożądane, a emocje szkodliwe. Prawdziwe zaś wartości, podobnie jak pochówek na Wawelu, powinien weryfikować czas.
Bardzo dobry wpis Grisza, media skupiajac
tyle uwagi na tych kilkudziesieciu w olbrzymiej wiekszosci starszych ludzi, ponizajac ich i nazywajac to cale wydarzenie, wojna, jest karygodne, a uzywanie inwektyw pod adresem protestujacych sytuacje tylko zaostrza. Pan Komorowski mogl to zrobic zupelnie inaczej tym bardziej, ze wygral wybory na hasle, ze chce byc prezydentem ‘w s z y s t k i c h’ Polakow. Natomiast robiac jako priorytetowa pierwsza swoja decyzje po wyborach na prezydenta, usuniecie krzyza z przed palacu, bylo prowokacja tla tych co oczekiwali na jakoas pozytywna decyzje w tej sprawie Robiac to dal policzek wielu wyborcom Jar Kacza i moim zdaniembylo to zamierzone. W tej sprawie jak i w wiekszosci innych, brak jest dobrej woli tak po stronie PiS jak i PO. Chociaz wiecej maja do powiedzenia ci, po ktorej stronie jest realna wladza.
Dzięki
Nie napisałem tego w tekście, ale szukając przyczyn po stronie Komorowskiego dodałbym lęk przed usankcjonowaniem miejsca protestu przeciwko jego prezydenturze. Chciał radykalnych swoich wrogów zamieść pod dywan, zamiast ich zneutralizować dialogiem i zrozumieniem.
Argumenty, że krzyż zakłóca chronioną przestrzeń zabytkową są śmieszne. Czy tak wielka tragedia jest zbyt mała aby zmienić zabytkowość?
Problem z konserwatywnymi poglądami konserwatorów zabytków wyraża się w dopieszczeniu ich ego. Wystarczy sprawić aby uznali zmianę zabytkowości jako wynik swojej decyzji. Przerabiam to w moim mieście.
Traktowanie konfliktu wokól tego krzyża przez pryzmat laicyzacji społeczeństwa i czystości przestrzeni publicznej od znaków manifestacji wiary jest bzdurą.
Publiczne istnienie znaków religijnych jest kwestią dialogu i kompromisu. W przeciwnym wypadku rodzą się fanatyzmy po każdej ze stron.
Dla mnie, osoby wierzącej, ta cała awantura wywołuje wstyd i zażenowanie; głównie z powodu polityków, którzy powołani do budowania dialogu, uciekają się do konfliktowania. Na szczęście, nie pierwszy to raz. Szkoda, że nie ostatni.
Bardzo dobry wpis Grisza, media skupiajac
tyle uwagi na tych kilkudziesieciu w olbrzymiej wiekszosci starszych ludzi, ponizajac ich i nazywajac to cale wydarzenie, wojna, jest karygodne, a uzywanie inwektyw pod adresem protestujacych sytuacje tylko zaostrza. Pan Komorowski mogl to zrobic zupelnie inaczej tym bardziej, ze wygral wybory na hasle, ze chce byc prezydentem ‘w s z y s t k i c h’ Polakow. Natomiast robiac jako priorytetowa pierwsza swoja decyzje po wyborach na prezydenta, usuniecie krzyza z przed palacu, bylo prowokacja tla tych co oczekiwali na jakoas pozytywna decyzje w tej sprawie Robiac to dal policzek wielu wyborcom Jar Kacza i moim zdaniembylo to zamierzone. W tej sprawie jak i w wiekszosci innych, brak jest dobrej woli tak po stronie PiS jak i PO. Chociaz wiecej maja do powiedzenia ci, po ktorej stronie jest realna wladza.
Dzięki
Nie napisałem tego w tekście, ale szukając przyczyn po stronie Komorowskiego dodałbym lęk przed usankcjonowaniem miejsca protestu przeciwko jego prezydenturze. Chciał radykalnych swoich wrogów zamieść pod dywan, zamiast ich zneutralizować dialogiem i zrozumieniem.
Argumenty, że krzyż zakłóca chronioną przestrzeń zabytkową są śmieszne. Czy tak wielka tragedia jest zbyt mała aby zmienić zabytkowość?
Problem z konserwatywnymi poglądami konserwatorów zabytków wyraża się w dopieszczeniu ich ego. Wystarczy sprawić aby uznali zmianę zabytkowości jako wynik swojej decyzji. Przerabiam to w moim mieście.
Traktowanie konfliktu wokól tego krzyża przez pryzmat laicyzacji społeczeństwa i czystości przestrzeni publicznej od znaków manifestacji wiary jest bzdurą.
Publiczne istnienie znaków religijnych jest kwestią dialogu i kompromisu. W przeciwnym wypadku rodzą się fanatyzmy po każdej ze stron.
Dla mnie, osoby wierzącej, ta cała awantura wywołuje wstyd i zażenowanie; głównie z powodu polityków, którzy powołani do budowania dialogu, uciekają się do konfliktowania. Na szczęście, nie pierwszy to raz. Szkoda, że nie ostatni.
Czy ktoś tych ludzi , tych naszych,polskich ,,podludzi”
wysłuchał? Czy ktoś na serio zainteresował się motywami ich postawy? A może wystarczyło pozostawić ich samym sobie a za tydzień,dwa byłoby ,,po kłopocie”?
Może ten wąsaty klown w okularach jak denka od butelek i mądry jak Renata Beger – udowodniłby , że ,,zgoda buduje”?
A tak , wygląda to jak kalka starych ,prymitywnych operacji milicyjno-esbeckich.Przeczytałem opis wydarzeń widziany oczyma ,,obrońcy krzyża”.Bardzo szczegółowy więc prawdziwy.Przypomina to wszystko ,,aktyw robotniczy ” napuszczany na Żydów i studentów w 1968 roku , albo stadion w Radomiu latem 1976 roku.
No i ta blać szczerbata od Świętego Ducha , co kanapki nosiła do ,,białego miasteczka” – gdzie ona teraz ? Jej miejsce tam – w środku,pod albo na krzyżu.
Czy ktoś tych ludzi , tych naszych,polskich ,,podludzi”
wysłuchał? Czy ktoś na serio zainteresował się motywami ich postawy? A może wystarczyło pozostawić ich samym sobie a za tydzień,dwa byłoby ,,po kłopocie”?
Może ten wąsaty klown w okularach jak denka od butelek i mądry jak Renata Beger – udowodniłby , że ,,zgoda buduje”?
A tak , wygląda to jak kalka starych ,prymitywnych operacji milicyjno-esbeckich.Przeczytałem opis wydarzeń widziany oczyma ,,obrońcy krzyża”.Bardzo szczegółowy więc prawdziwy.Przypomina to wszystko ,,aktyw robotniczy ” napuszczany na Żydów i studentów w 1968 roku , albo stadion w Radomiu latem 1976 roku.
No i ta blać szczerbata od Świętego Ducha , co kanapki nosiła do ,,białego miasteczka” – gdzie ona teraz ? Jej miejsce tam – w środku,pod albo na krzyżu.
Nie rozumieny się
Ja twierdzę, że ten konkretnie konflikt jest konfliktem wywołanym i podtrzymywanym przez polityków, a Ty na tym ogniu chcesz usmażyć czystość przestrzeni publicznej od znaków religijnych.
Ja piszę, że w Polsce za każdym razem od nowa trzeba dialogu i kompromisu o istnieniu publicznie znaków wiary, a Ty, że katolicy mogą przecież do woli manisfetować swoją wiarę.
Ja tłumaczę, że pod krzyżem smoleńskim nie nawiązano dialogu, a Ty że Kościół się kończy bo ma kontrofery (dlaczego kontr, dlaczego przeciw).
Ja mówię, że jest w Polsce liczna grupa ludzi nieakceptująca kierunku przemian i że konsekwentne marginelizowanie będzie prowadziło do fanatyzacji, a Ty, że sama jesteś w mniejszości i opresji.
Ja tłumaczę mechanizmy konfliktu i wyrażam swoją opinię jak powinno się go zażegnać, a Ty o tym, że powstał mit o mających wszystko poszkodowanych (zresztą sobie zaprzeczasz, bo raz piszesz okopanym Kościele, a drugi raz o jego wiernych wszystko mających).
Ja piszę o tym aby oddzielić sprawę krzyża smoleńskiego od obecności wiary w życiu publicznym, bo to politycy po tym krzyżu włażą ze swoimi konfliktami w świadomość wiary i konfliktują wiernych (sama podałaś przykład mamy), a Ty wykorzystujesz okazję (podobnie jak politycy) aby wyrazić swój sprzeciw przeciwko upublicznianiu symboliki katolickiej i wyrażasz radość, że Kościołowi po raz kolejny podwinęła się noga.
O potrzebie mitu, o mistyce, o stanie polskich katolików i kleru, opotrzebie wyrażania emocji i o wojnie sacrum z profanum możemy porozmawiać przy innej okazji. Poruszanie tych zagadnień w konflikcie tego krzyża jest dolewaniem oliwy do ognia, jest stanięciem po stronie tych, którym zależy na eskalacji tego sporu.
Bo przy rozbuchanych emocjach ciężko ustalać podstawy zasad współżycia i koegzystencji różnych światopoglądów. Takie zadanie wymaga spokoju i czystości spojrzenia.
Nie rozumieny się
Ja twierdzę, że ten konkretnie konflikt jest konfliktem wywołanym i podtrzymywanym przez polityków, a Ty na tym ogniu chcesz usmażyć czystość przestrzeni publicznej od znaków religijnych.
Ja piszę, że w Polsce za każdym razem od nowa trzeba dialogu i kompromisu o istnieniu publicznie znaków wiary, a Ty, że katolicy mogą przecież do woli manisfetować swoją wiarę.
Ja tłumaczę, że pod krzyżem smoleńskim nie nawiązano dialogu, a Ty że Kościół się kończy bo ma kontrofery (dlaczego kontr, dlaczego przeciw).
Ja mówię, że jest w Polsce liczna grupa ludzi nieakceptująca kierunku przemian i że konsekwentne marginelizowanie będzie prowadziło do fanatyzacji, a Ty, że sama jesteś w mniejszości i opresji.
Ja tłumaczę mechanizmy konfliktu i wyrażam swoją opinię jak powinno się go zażegnać, a Ty o tym, że powstał mit o mających wszystko poszkodowanych (zresztą sobie zaprzeczasz, bo raz piszesz okopanym Kościele, a drugi raz o jego wiernych wszystko mających).
Ja piszę o tym aby oddzielić sprawę krzyża smoleńskiego od obecności wiary w życiu publicznym, bo to politycy po tym krzyżu włażą ze swoimi konfliktami w świadomość wiary i konfliktują wiernych (sama podałaś przykład mamy), a Ty wykorzystujesz okazję (podobnie jak politycy) aby wyrazić swój sprzeciw przeciwko upublicznianiu symboliki katolickiej i wyrażasz radość, że Kościołowi po raz kolejny podwinęła się noga.
O potrzebie mitu, o mistyce, o stanie polskich katolików i kleru, opotrzebie wyrażania emocji i o wojnie sacrum z profanum możemy porozmawiać przy innej okazji. Poruszanie tych zagadnień w konflikcie tego krzyża jest dolewaniem oliwy do ognia, jest stanięciem po stronie tych, którym zależy na eskalacji tego sporu.
Bo przy rozbuchanych emocjach ciężko ustalać podstawy zasad współżycia i koegzystencji różnych światopoglądów. Takie zadanie wymaga spokoju i czystości spojrzenia.
Głupta jest twoją nadzieją…
trzymaj się tego, to jedyne co będziesz miał na trwałe w tym życiu… A na koniec przyjdę JA – TANATOS śmiejąc CI się w twarz i mówiąc: i co zdziwiony? Po co ta głupia mina? Całe życie byłeś głupi…. ha ha ha
Tanatos – Tobie się naprawdę popierdoliło
Mam nadzieję, ze to stan przejściowy. Też miej nadzieję, bo to o Ciebie w końcu chodzi.
Głupta jest twoją nadzieją…
trzymaj się tego, to jedyne co będziesz miał na trwałe w tym życiu… A na koniec przyjdę JA – TANATOS śmiejąc CI się w twarz i mówiąc: i co zdziwiony? Po co ta głupia mina? Całe życie byłeś głupi…. ha ha ha
Tanatos – Tobie się naprawdę popierdoliło
Mam nadzieję, ze to stan przejściowy. Też miej nadzieję, bo to o Ciebie w końcu chodzi.
Głupta jest twoją nadzieją…
trzymaj się tego, to jedyne co będziesz miał na trwałe w tym życiu… A na koniec przyjdę JA – TANATOS śmiejąc CI się w twarz i mówiąc: i co zdziwiony? Po co ta głupia mina? Całe życie byłeś głupi…. ha ha ha
Głupta jest twoją nadzieją…
trzymaj się tego, to jedyne co będziesz miał na trwałe w tym życiu… A na koniec przyjdę JA – TANATOS śmiejąc CI się w twarz i mówiąc: i co zdziwiony? Po co ta głupia mina? Całe życie byłeś głupi…. ha ha ha
Rozumiem
Po co służba zdrowia – niech chorzy wyginą.
Po co emerytury – niech słabi i nieprzydatni wyginą
Wprowadzić eutanazję – przecież starość jest okropna.
Niech silniejszy niszczy słabszego. Zlikwidować podatki bo socjale tylko degenerują rasę ludzką, jej wolę walki i przetrwania.
Niech przetrwają tylko silni, niech niosą przez świat ostry miecz swojej woli.
F. Nietzsche wraz ze swoim realizatorem A. Hitlerem.
Zwyczajnie, Bóg tak chciał, skoro do tego dopuścił.
Rozumiem
Po co służba zdrowia – niech chorzy wyginą.
Po co emerytury – niech słabi i nieprzydatni wyginą
Wprowadzić eutanazję – przecież starość jest okropna.
Niech silniejszy niszczy słabszego. Zlikwidować podatki bo socjale tylko degenerują rasę ludzką, jej wolę walki i przetrwania.
Niech przetrwają tylko silni, niech niosą przez świat ostry miecz swojej woli.
F. Nietzsche wraz ze swoim realizatorem A. Hitlerem.
Zwyczajnie, Bóg tak chciał, skoro do tego dopuścił.