Dałem się wciągnąć w tę całą zasraną politykę i już dziś wiem, że to mi się będzie zgagą odbijać przez długie lata i w życiorysie plamą. Poprawiam książkę, dzień i noc i aż mi się wszystko gotuje, że zamiast robić co powinienem, zajmuję się pierdołami, jakimiś jednoaktówkami z całej tej polskiej burleski. Z czegoś jednak trzeba usiłować przeżyć, z drugiej strony pisać na siłę nie dam rady, dlatego coraz częściej się ratuję jakimiś nowymi spojrzeniami, nowymi obrazkami, przynajmniej nowymi ramami. Miałbym ochotę napisać o kilku sprawach z ostatnich dni i polecieć recenzją, jak zawsze, ale tym razem, żeby znów sobie robić jaja z polityki napiszę o tym co najbardziej zabawne lub/i zadziwiające. Przytoczę kilka obserwacji, które uważam, za wysoce oryginalne. Zacznę od rzeczy naprawdę zabawnej. Oto człowiek, który byłby komentatorem numerem jeden, gdyby nie to, że dopóki żyje Jan Tomaszewski nie ma na to szans, w każdym razie Zbyszek Hołdys w końcu wziął się za robotę. I co w tym zabawnego? Ano tyle w tym zabawy, że profesjonalista odegrał jakiś teatrzyk-geriatczyk i tyle go widziano. Brzdąknął „Pepe wróć” i żadnego nowego hitu nie wylansował. TVN24 tłucze nim na wszystkich frontach eksperckich, natomiast z powrotu gwiazdy zrobił 15 sekundową wstawkę i tyle wszystkiego. Czekam, aż to wielkie wydarzenie skomentuje Janek Tomaszewski.
Druga obserwacja słodko-gorzka i mimo wszystko zabawna, wiąże się z dwoma występami przygłupa z Biłgoraja. Nawet ten przygłup i nawet kilku redaktorów z TVN zauważyło, że fałszywe bydle Tusk, leci sobie z rodzinami, jak tylko to bydle potrafi. Jest dla mnie rzeczą oczywistą, że wdowa, widząc, co ten bydlak wyprawiał przed lotem, po locie i jak robi wszystko, aby tę sprawę formalnie uwalić, a propagandowo buzować, ma prawo wyjść z siebie. I to bydle takie sytuacje dodatkowo stymuluje, prowokuje i rozgrywa. Nagrywa rozmowy jak Ziobro, dysponuje materiałami, a potem krzyczy, że oszołomy o zamachach mówią. Nie wiem co powiedziała Kochanowska, wiem, że jak to bydle nie byłoby bydle, to by po prostu sprawę przemilczało i załagodziło, ale bydle jest bydle i wykorzystuje każdą okazję, aby podkarmić sowojego koalicjanta Jarosława Kaczyńskiego, o którym w dalszej części. Muszę powiedzieć wprost, nie trawię już tego bydlaka, widzę go, to tak jakbym widział posłankę Wróbel, albo Brudzińskiego, tudzież Piterę, albo Kuczyńskiego, cofa mi się od razu i przełączam na reklamy. Przygłup nazywa Tuska po swojemu, złodziejem, kłamcą i prowokatorem, on akurat wie, jak to bydle funkcjonuje, w końcu nie kto inny wykiwał przygłupa na okrągłą bańkę i więcej. Ale tenże sam głupek zrobił jeszcze jedną rzecz bardzo pożyteczną.
Od dłuższego czasu tępię dość brutalnie wszelkie koronkowe „analizy” jedna z nich jest właściwie kalką, wcześniej przygłup miał odbijać dla PO wyborców SLD, teraz słyszę, że szykuje się coś zupełnie odwrotnego. Kolejny wydymany przez bydlaka Tuska kombinuje wspólną listę z SLD. Mamy już koalicję autonomiczną Dorn-PiS, teraz się planuje Palikot-SLD. Jak się skończy jeszcze jedna teoria z tego samego gatunku, czyli PJN jako koń trojański prezesa, strach zgadywać. W końcu cały ten nieszczęsny ruski generał Jaruzelski, celowo odpuściłem sobie tekst w tym roku, bo to, co czułem się w obowiązku zrobić, zrobili inni i lepiej ode mnie, natomiast pisać kolejny raz oczywistość trzeba, bo kłamstwa są bezwartościowe jako wnioski na przyszłość. Mnie się tylko nie chciało słuchać tych wszystkich pierdzieli, z ich argumentami, co to oni nie wyprawiali na barykadach za komuny, ale mają szacunek dla generała. Słyszę tych wszystkich bojowników, co to po talony się ustawiali i pyskowali, że margaryna za droga, cała ich rewolucja, jak mi tu wyrzucają, że za młody, żeby zrozumieć. Ci sami, których „na świecie nie było”, albo „srali w pieluchy”, wiedzą wszystko o Powstaniu Warszawskim, czy innym cudzie nad Wisłą, że o holokauście i 6 milionach mitycznych ofiar nie wspomnę. I w związku z tą pierdzielową normą polemiczną, nie chciało mi się nawet odzywać. Cieszy mnie, że Ci, którzy mają dziś po 20 lat, mówią o tamtych czasach, tak jak było, nie tak jak bajeczki opowiadają pierdziele, którzy ani wtedy nie rozumieli co się dzieje, ani dziś nie mają pojęcia i tacy umrą, bo co komu po świdkach historii, kiedy on ni cholery z tego co wiedział, nie rozumiał.
Dla podsumowania tego ostatniego pocieszenia odnotowuję z prawdziwą przyjemnością, że z bandytą Jaruzelskim nie ma już tak lekko, tu nawet „autorytety” jadą po ruskim agencie. Jak słyszałem profesora Rycharda, to aż mi się miło zrobiło i on nie udawał, żyle miał na czole, gdy mówił, że gajowy na łeb upadł z ruskim agentem razem. A potem przyszedł Muniek Staszczyk i niedokształtowi po licencjacie, dziennikarzynie roku, Kuźniarowi odpowiedział jak uczniakowi, że Ojczyznę kochać trzeba i szanować, a ruskiego generała gonić z salonów i coś nie ma dobrej serii drobny karierowicz, włazidupek lewacki, bo już drugi „celebryta” pokazuje redaktorzynie, że myślenie i pseudointelektualna prostytucja, to antonimy. Tak oto się uratowałem przed polityką i oczywiście mają rację wszyscy, którzy zauważą, że żółcią trysnąłem i w ogóle. Jasne, że tak, bo co tu opisywać? Można jedynie odreagować. Aaaaa byłbym zapomniał jeszcze jednego odreagować, o prezesie miało być przecież. Prezesowi za 13 grudnia też się w pysk należy, ale to klasyczny liść. Zaprosił, a właściwie wciągnął na swoją konferencję ludzi, którzy pamiętali jak było. Starsi zmęczeni i oszukani ludzie. Tak zwani prości ludzie opowiadali gdzie stało ZOMO, gdy pan prezes ze swoją wyjściową miną, dupą stał odwrócony do bohaterów i nawet nie udawał, że ma ich gdzie indziej. Nie wiem czym to się różni od kultury Tuska i przygłupa biłgorajskiego, widok był fatalnie obrzydliwy, potraktowanie tych ludzi jako instrumenty propagandowe, wyglądało więcej niż podle i ta nadęta żoliborska dupa prezesa, jakieś odburknięcie i jeszcze poprawianie zaproszonych bohaterów. Jak widać, nawet ci co bez moralności żyć nie mogą, a inteligencję hartowali na Żoliborzu, słomy z mokasynów nie wyjmują, a mogliby, przynajmniej od święta i gdy bohaterów mają przed sobą.
Jedna, jeszcze, wielka rzecz się stała tego grudnia
a dokładniej – trzynastego, pod domem tego bandyty, co i tak nad grobem. Mianowicie, po raz pierwszy, nie dopisali ,,zwolennicy generała”. O czym, szczerze zatroskany, Kabanos-Durczok i cała reszta – donosili.
Jedna, jeszcze, wielka rzecz się stała tego grudnia
a dokładniej – trzynastego, pod domem tego bandyty, co i tak nad grobem. Mianowicie, po raz pierwszy, nie dopisali ,,zwolennicy generała”. O czym, szczerze zatroskany, Kabanos-Durczok i cała reszta – donosili.
A to Panie Matko odreagowałeś? :xD
Fragmenty wykładu mgr. Bronisława Komorowskiego w German Marshall Fund of the United States wygłoszonego do przybyłych tam ambasadorów, senatorów, kongresmenów i przedstawicieli mediów. Wykład transmitowała na żywo amerykańska stacja kablowa C-SPN-3.
Po krótkim przywitaniu:
„Szanowni Państwo”
wykładowca zagłębił się w historię Polski:
„Mało kto o tym wie, że w Polsce w XVIII wieku istniał mechanizm ustrojowy, który gwarantował każdemu obywatelowi prawo uczestniczenia w wyborach. To się wtedy źle skończyło. Skończyło się anarchizacją, państwo było za słabe. Mało kto o tym wie, że w Polsce wszyscy wybierali króla. Mało kto o tym wie, że polski sejmy czy polski parlament działa na zasadzie obowiązkowej zgody wszystkich. To było słynne liberum veto. Myśmy w XVIII wieku to praktykowali co nie zawsze wychodziło na zdrowie. Ale dzisiaj patrzymy na Unię Europejską i patrzymy, Panie Boże, przecież tam jest librum veto. Obowiązkowa zgoda wszystkich z wszystkimi.
Żeby było jasne, ja tu rozmawiałem z Panią [tłumaczką – KaNo]. Ja jestem z wykształcenia historykiem, więc na wszeli wypadek powiem, jak to naprawdę w praktyce wyglądało. Były w polskim sejmie trzy fazy dochodzenia do decyzji politycznych. Pierwsza faza to była faza zgłaszania poglądów. Każdy mógł sobie zgłosić, jaki chciał. Druga faza to była faza ucierania poglądów. Nie wiem, jak to pani tłumaczka przetłumaczy na angielski, ale ucieranie to jest coś jak w wielkim tyglu, jeżeli trze się, aż się zrobi jednolita masa. Ucierano poglądy przez długotrwała dyskusję. Ale jeśli to nie pomogło i niech choćby jedna osoba niezdecydowana albo przeciwna, to mogła wstać na sali parlamentu polskiego, krzyknąć liberum veto i czym prędzej uciec. Zrywała w ten sposób sejm. Więc polska szlachta wymyśliła trzecią fazę działania. To była faza bigosowania. Jak pani tłumaczka to przetłumaczy, nie wiem. Bigos to szczególne, specyficzne danie. Kapusta siekana i siekane mięso długotrwale gotowane. No więc trzecia faza – siekanie, bigosowanie polegało na to, że krewka szlachta chwytała za szable i takiego, który psuł ustrój państwa, który psuł prawo, po prostu brała na szable, nim zdążył uciec. Wszystko działało do roku 1562, kiedy pierwszemu posłowi polskiemu udało się nie tylko krzyknąć liberum veto, ale uciec, nim się szlachta zorientowała, nim wzięła za szable pan Siciński, starosta upicki uciekł na Litwę. I to był początek kryzysu. Nie wiem, jak sobie z tym poradzi Unia Europejska, ale tam jest liberum veto i od czasu do czasu trzeba brać się za bigosowanie.”
Obszerne fragmenty wykładu i odpowiedzi na pytania poświęcone były geografii:
„W naszym miejscu Europy, jak ktoś pamięta mapę Europy, nie wiem czy w Ameryce ktoś pamięta, jak wygląda mapa Europy, czy nie? Nie jestem tego pewien. My jesteśmy w takim miejscu między Rosją a Niemcami. To jest takie miejsce, w którym proszę Państwa bez względu nawet jak się ktoś integruje, jak powstaje wspólny dom europejski, wspólny dom natowski, to jest takie miejsce, gdzie ciągle są jakieś przeciągi. I bez względu na to, gdzie ktoś na jakimś piętrze otworzy drzwi albo okno, to od przeciągu, my Polacy, zawsze mieliśmy katar. No tak po prostu zawsze było.”
„Proszę Państwa wielka Rosja ma od Bałtyku po morze Chińskie ma tylko trzy razy wyższy produkt krajowy brutto niż Polska.”
„Od tej pory będę ściśle obserwował i się zastanawiał, gdzie jest Islandia. Islandia w tym sensie czy jest częścią Europy. Intuicyjnie zawsze sądziłem, że tak. W sensie kulturowym, mentalnościowym itd. Geograficznie to jest pewnie inaczej, na mapach gdzieś tam zawsze oddzielana. Kulturowo na pewno tak. A jak już jest 6 tysięcy Polaków, to już kawał Europy macie na pewno.”
Oczywiście wykładowca poświęcił dużo czasu Europie i Polsce:
„Dzisiaj Europa nie cierpi z powodu deficytu bezpieczeństwa, bo nikt na nikogo w Europie nie czyha. No może prawie nikt na prawie nikogo. Ale cierpi Europa w sposób ewidentny, słuchaj Roman [osoba o nieustalonej tożsamości – KaNo] to do Ciebie bedzie, na deficyt zaufania.”
„No można mówić w imię strasznej historii, no to schowajmy się gdzieś pod łóżko i siedźmy cicho i nie róbmy nic bo nam świat grozi. W życiu, w polityce jak w życiu trzeba być jednocześnie optymistą i realistą. Trzeba być romantykiem w dążeniu do wielkich, odległych nawet celów, a jednocześnie pragmatykiem w stawianiu sobie celów cząstkowych i szukaniu rozwiązań konkretnych problemów. Ja uważam, że tylko romantycy zdolni do realizmu osiągają jakieś efekty. Tak jak tylko romantycy, powiem więcej, wariaci z mojego pokolenia mogli rwać z motyką na księżyc.”
„W tradycji rosyjskiej jest takie powiedzenie, które mówi wszystko, nie wiem jak pani tłumaczka to przetłumaczy. Było powiedzenie, które sobie w Polsce powtarzamy często, Rosjanie wszyscy znają, warto żeby Amerykanie o nim wiedzieli “kurica nie ptica Polsza nie zagranica”. Przetłumaczyłaś, tak?”
„Proszę państwa Polska jest krajem dziwnym, nietypowym ale można o nas mówić różne rzeczy, ale tu w Ameryce wszyscy powinni o tym wiedzieć, że Polska jest krajem narodu proamerykańskiego. Jak wiecie państwo to się wcale tak często nie zdarza. W Polsce Amerykę się lubi. Tylko problem polega na tym i te nieszczęsne wizy, i te wycieki, i te więzienia CIA, oprócz obiektywnych spraw jak Iran, Irak czy Afganistan, spowodowały, że jedną trzecią tego wielkiego potencjału sympati dla Ameryki już szlag trafił.”
„Co tu dużo gadać. W sprawie wiz to dzisiaj Pułaski i Kościuszko musieliby wypełniać kwestionariusz wizowy, gdyby chcieli do Stanów Zjednoczonych przyjechac.”
Pod koniec w bardzo płynny sposób przeszedł do bardziej osobistych doświadczeń:
„My możemy od czasu do czasu w imię zasady “za naszą i waszą” wolność jechać nawet daleko od Polski. My nie mamy żadnych interesów ani w Iraku, ani w Afganistanie. Nie mamy żadnych interesów politycznych, nie mamy żadnych interesów gospodarczych. Możemy jechać w imię wspólnoty wynikającej z poczucia, że razem odpowiadamy za wolność innych ludzi. Ale jak się idzie na polowanie, daleko w głęboki las no to trzeba wiedzieć, że własny dom jest zabezpieczony. Że własna kobieta, że własne dzieci, że własna chałupa są bezpieczne.”
„Jest takie stare rosyjskie powiedzenia “dowieriaj no prowieriaj” to znaczy dowierzaj, wierz, ufaj ale sprawdzaj. Trochę tak jak w relacjach małżeńskich – wierz ale sprawdzaj.”
„Potrzeba odnawiania to trochę tak jak w małżeństwie. Co jakiś czas dobrze się z własną żoną umówić na randkę.”
„Proszę państwa, żeby nie przedłużać, ja tu mam napisany bardzo mądry referat, ale wolę rozmawiać w ten sposób.”
„Siedziałem sobie kiedyś w więzieniu, to były lata siedemdziesiąte, jako polityczny więzień, ale siedziałem ze zwykłymi kryminalistami. Siedziałem między innymi z Jankiem Szelągiem dwumetrowego wzrostu bandytą. Zwykłym bandytą, który siedział za zabójstwo. No i oni do nas tak z ciekawością na nas patrzyli, co my za jedni. Mówili do nas wtedy per student. I on tak w pewnej chwili, a tu aresztują kogos, kogoś wprowadzają, były duże aresztowania w Warszawie wtedy, to był chyba rok siedemdziesiąty siódmy, albo ósmy, już nie pamiętam, mówi “ty student” mówi, a brodę miał dotąd taką, mówi “ty student, sprawa jest poważna bo widzę, że ciągle waszych aresztują”. Kiedy zobaczył, że jeszcze na dziedziniec wjechał samochód pancerny policyjny, milicyjny to w ogóle był cały podniecony, mówi “ty student sprawa jest bardzo powazna, powiedz student czy może wasi przyjdą was odbić?” Proszę Państwa, to było kompletnie niemożliwe. No ale jak ja miałem się przyznać takiemu bandycie, że to w ogóle nierealne. Jak mam wyglądać na poważnego rewolucjonistę to trzeba przynajmniej podtrzymać jego nadzieję, że jakaś akcja zbrojna będzie, albo coś. No więc mówię “no wiesz słuchaj, wszystko się może zdarzyć”. I tu padła deklaracja ze strony Janka Szeląga, zwykłego bandyty, który bardzo wiele, mało wiedział o świecie, a dużo o życiu, która tłumaczy najlepiej skąd się bierze polska sympatia do Ameryki. Bo on mówi “ty student jak przyjdą wasi was odbić, to ty pamiętaj – my wszyscy za wolnością. Tylko pamiętaj student, jak przyjdą was odbic to najpierw klawisza w łeb” – klawisz to strażnik więzienny – “najpierw klawisza w łeb, potem porywamy samochód i do Ameryki”. On nawet biedak nie wiedział, on nie wiedział, że po drodze, że jest Ocean Atlantycki, ale wiedział jedno, wiedział, że mu Ameryka kojarzy się z wolnościa.”
…
Podziękowanie gospodarza:
„To było wspaniałe przemówienie, nikt nie miał szansy zasnąć.”
Całość na: http://www.gmfus.org/livestream/poland/archivedvideo.html
co w sercu to na widelcu
No, w sumie nie tak źle. Pogadanka jak do przedszkolaków, ale to zrozumiałe z uwagi na ludzi do których była skierowana.
Niepotrzebnie tak rzucał ruskimi przysłowiami, to utrwala amerykański pogląd o Polsce jako rosyjskiej prowincji, a z z tym bandytą rwącym się do USA to pojechał strasznie.
Jasne że takich porąbańców będą teraz trzymać z daleka od amerykańskiej krainy wolności.
Ja tylko się zastanawiam czy on te przemówienia pisze sam czy ma tylko,że po tym jak on tą historię Polski zna i umie przekazać to chyba w oślej ławce całe życie siedział 🙂
od tego jakiegoś speca. Do tego namiestnik był taki uchachany i wyluzowany,jakby sobie zdrowo palikotowskich małpek zapodał przed występem 🙂 Poza tym bardzo ciekawy dobór fragmentów tej przemowy przez polskie media. Wzięli to co jeszcze jakoś przeszło z tym polowaniem itp.,ale o bigosie, Szelągu i innych kwiatkach jakoś było cicho. Tak czy inaczej po tym występie do pan Zgoda KomoroWSI dorzucił sobię nową ksywkę
Jak prawdziwy myśliwy – zanim wyruszy na polowanie
jeden łyk, bo resztę przy ognisku do kiełbasy sklepowej. Całe szczęście, że jakiegoś poroża im nie przywlókł albo innych ,,trofeów” – dla wzmocnienia siły przekazu.
Gdzieś jest w Sieci, kto mu napisał pracę magisterską . Gdyby sam pisał, coś by pozostało. A tak – wynalazł Polak bezpośrednie i powszechne wybory, niczym Rusek radio.
Bardzo ciekawy i niepokorn miał pan namiestnik temat pracy mgr.
Poza tym ekspresowe tempo pisania (11 dni ponoć) i bardzo szybka obrona. Ciekawostką jest rónież pomoc teścia przy wstukiwaniu pracy na maszynie. Ciekawe czy maszyna była z MBP (czy jak to się tam wtedy zwało :P).
Co do kiełbasy sklepowej to raczej wydaje mi się,że gajowy coś tam w życiu ustrzelił. Bo na bank miał/ma skuteczną nagonkę (inaczej będą zwolnieni),albo walił z ukrytej ambony do bezpronnej zwierzyny żrącej rozsypane jabłka i kartofle. Ostatecznie podrzucono pewnie świnię przemalowaną na dzika 🙂
A po ciężkiej podróży: http://img340.imageshack.us/img340/6443/0158niewolnik580.gif
Uchachałam się jak ci w MON, czytając to przemówienie
Pan Prezydent zapomniał, że czasy studenckie się skończyły i nie jest na imprezie w akademiku, i jest też w zupełnie innych okolicznościach przyrody niż na polowaniu…
Rozumiem, że student przerabiał kurs historii za komuny, ale było już sporo lat, by wiedzę zweryfikować.
W Polsce była demokracja szlachecka, a nie obywatelska. Amerykanie nie rozumieją, o co w szlacheckości mogło chodzić, zatem coś takiego nie powinno być w ogóle poruszone, bo zamiana tego na obywatelskość jest chybiona. Współczuję tłumaczce. Po tym, co Bronek powiedział, jeśli ktoś słuchał, to wywnioskował, że demokracja taka jak jest teraz w np. USA wtedy w Polsce była i… nie wypaliła, skończyło się anarchią. Zatem: Bronek przestrzegł Amerykanów przed zgubnymi skutkami obywatelskiej demokracji, jednocześnie dając sygnał, że tak w Polsce było, ale się źle skończyło – w domyśle: już tak nie jest.
Liberum veto. Pan Prezydent bardzo powierzchownie poruszył temat parlamentarnego zwyczaju, isniejącego od czasów Starożytnego Rzymu do dnia dzisiejszego, filibuster. Nieco innym sposobem się działa, ale założenia i skutki są te same.
Pan Bronek powiedział, Ze Rosja od Bałtyku do Morza Chińskiego ma tylko trzy razy większy GDP niż Polska. Hmmm. W liczbach ma, bo wyliczenia mają bardzo dużo lokalnych zmiennych. Niech się Bronek nie wygłupia, bo sie okaże, że wyliczone GDP dla starej platformy na morzu zwanej państwem Sealand, jest wyższe niż Polski. Przesadzam, ale Bronkowi wolno, to i mi wolno 🙂
Co się tyczy bigosu, to tę najważniejszą część przemówienia Bronek po prostu spieprzył. Sprowadził bigos z rangi dania królewskiego do kapuchy i mięcha. Wstyd! A może właśnie bigos byłby najlepszą częścią tej wizyty, gdyby nim ludzi po występie poczęstować. Wszyscy lubią free lunch, promocja Polski lepsza niż lalkami z Cepelii.
To, co mi się podobało, co wyczytałam poza jego speechem: Jak byłem w opozycji, też byłem terrorystą!
Miał jaja? Celowe, czy przypadkiem się wypsknęło?
A to Panie Matko odreagowałeś? :xD
Fragmenty wykładu mgr. Bronisława Komorowskiego w German Marshall Fund of the United States wygłoszonego do przybyłych tam ambasadorów, senatorów, kongresmenów i przedstawicieli mediów. Wykład transmitowała na żywo amerykańska stacja kablowa C-SPN-3.
Po krótkim przywitaniu:
„Szanowni Państwo”
wykładowca zagłębił się w historię Polski:
„Mało kto o tym wie, że w Polsce w XVIII wieku istniał mechanizm ustrojowy, który gwarantował każdemu obywatelowi prawo uczestniczenia w wyborach. To się wtedy źle skończyło. Skończyło się anarchizacją, państwo było za słabe. Mało kto o tym wie, że w Polsce wszyscy wybierali króla. Mało kto o tym wie, że polski sejmy czy polski parlament działa na zasadzie obowiązkowej zgody wszystkich. To było słynne liberum veto. Myśmy w XVIII wieku to praktykowali co nie zawsze wychodziło na zdrowie. Ale dzisiaj patrzymy na Unię Europejską i patrzymy, Panie Boże, przecież tam jest librum veto. Obowiązkowa zgoda wszystkich z wszystkimi.
Żeby było jasne, ja tu rozmawiałem z Panią [tłumaczką – KaNo]. Ja jestem z wykształcenia historykiem, więc na wszeli wypadek powiem, jak to naprawdę w praktyce wyglądało. Były w polskim sejmie trzy fazy dochodzenia do decyzji politycznych. Pierwsza faza to była faza zgłaszania poglądów. Każdy mógł sobie zgłosić, jaki chciał. Druga faza to była faza ucierania poglądów. Nie wiem, jak to pani tłumaczka przetłumaczy na angielski, ale ucieranie to jest coś jak w wielkim tyglu, jeżeli trze się, aż się zrobi jednolita masa. Ucierano poglądy przez długotrwała dyskusję. Ale jeśli to nie pomogło i niech choćby jedna osoba niezdecydowana albo przeciwna, to mogła wstać na sali parlamentu polskiego, krzyknąć liberum veto i czym prędzej uciec. Zrywała w ten sposób sejm. Więc polska szlachta wymyśliła trzecią fazę działania. To była faza bigosowania. Jak pani tłumaczka to przetłumaczy, nie wiem. Bigos to szczególne, specyficzne danie. Kapusta siekana i siekane mięso długotrwale gotowane. No więc trzecia faza – siekanie, bigosowanie polegało na to, że krewka szlachta chwytała za szable i takiego, który psuł ustrój państwa, który psuł prawo, po prostu brała na szable, nim zdążył uciec. Wszystko działało do roku 1562, kiedy pierwszemu posłowi polskiemu udało się nie tylko krzyknąć liberum veto, ale uciec, nim się szlachta zorientowała, nim wzięła za szable pan Siciński, starosta upicki uciekł na Litwę. I to był początek kryzysu. Nie wiem, jak sobie z tym poradzi Unia Europejska, ale tam jest liberum veto i od czasu do czasu trzeba brać się za bigosowanie.”
Obszerne fragmenty wykładu i odpowiedzi na pytania poświęcone były geografii:
„W naszym miejscu Europy, jak ktoś pamięta mapę Europy, nie wiem czy w Ameryce ktoś pamięta, jak wygląda mapa Europy, czy nie? Nie jestem tego pewien. My jesteśmy w takim miejscu między Rosją a Niemcami. To jest takie miejsce, w którym proszę Państwa bez względu nawet jak się ktoś integruje, jak powstaje wspólny dom europejski, wspólny dom natowski, to jest takie miejsce, gdzie ciągle są jakieś przeciągi. I bez względu na to, gdzie ktoś na jakimś piętrze otworzy drzwi albo okno, to od przeciągu, my Polacy, zawsze mieliśmy katar. No tak po prostu zawsze było.”
„Proszę Państwa wielka Rosja ma od Bałtyku po morze Chińskie ma tylko trzy razy wyższy produkt krajowy brutto niż Polska.”
„Od tej pory będę ściśle obserwował i się zastanawiał, gdzie jest Islandia. Islandia w tym sensie czy jest częścią Europy. Intuicyjnie zawsze sądziłem, że tak. W sensie kulturowym, mentalnościowym itd. Geograficznie to jest pewnie inaczej, na mapach gdzieś tam zawsze oddzielana. Kulturowo na pewno tak. A jak już jest 6 tysięcy Polaków, to już kawał Europy macie na pewno.”
Oczywiście wykładowca poświęcił dużo czasu Europie i Polsce:
„Dzisiaj Europa nie cierpi z powodu deficytu bezpieczeństwa, bo nikt na nikogo w Europie nie czyha. No może prawie nikt na prawie nikogo. Ale cierpi Europa w sposób ewidentny, słuchaj Roman [osoba o nieustalonej tożsamości – KaNo] to do Ciebie bedzie, na deficyt zaufania.”
„No można mówić w imię strasznej historii, no to schowajmy się gdzieś pod łóżko i siedźmy cicho i nie róbmy nic bo nam świat grozi. W życiu, w polityce jak w życiu trzeba być jednocześnie optymistą i realistą. Trzeba być romantykiem w dążeniu do wielkich, odległych nawet celów, a jednocześnie pragmatykiem w stawianiu sobie celów cząstkowych i szukaniu rozwiązań konkretnych problemów. Ja uważam, że tylko romantycy zdolni do realizmu osiągają jakieś efekty. Tak jak tylko romantycy, powiem więcej, wariaci z mojego pokolenia mogli rwać z motyką na księżyc.”
„W tradycji rosyjskiej jest takie powiedzenie, które mówi wszystko, nie wiem jak pani tłumaczka to przetłumaczy. Było powiedzenie, które sobie w Polsce powtarzamy często, Rosjanie wszyscy znają, warto żeby Amerykanie o nim wiedzieli “kurica nie ptica Polsza nie zagranica”. Przetłumaczyłaś, tak?”
„Proszę państwa Polska jest krajem dziwnym, nietypowym ale można o nas mówić różne rzeczy, ale tu w Ameryce wszyscy powinni o tym wiedzieć, że Polska jest krajem narodu proamerykańskiego. Jak wiecie państwo to się wcale tak często nie zdarza. W Polsce Amerykę się lubi. Tylko problem polega na tym i te nieszczęsne wizy, i te wycieki, i te więzienia CIA, oprócz obiektywnych spraw jak Iran, Irak czy Afganistan, spowodowały, że jedną trzecią tego wielkiego potencjału sympati dla Ameryki już szlag trafił.”
„Co tu dużo gadać. W sprawie wiz to dzisiaj Pułaski i Kościuszko musieliby wypełniać kwestionariusz wizowy, gdyby chcieli do Stanów Zjednoczonych przyjechac.”
Pod koniec w bardzo płynny sposób przeszedł do bardziej osobistych doświadczeń:
„My możemy od czasu do czasu w imię zasady “za naszą i waszą” wolność jechać nawet daleko od Polski. My nie mamy żadnych interesów ani w Iraku, ani w Afganistanie. Nie mamy żadnych interesów politycznych, nie mamy żadnych interesów gospodarczych. Możemy jechać w imię wspólnoty wynikającej z poczucia, że razem odpowiadamy za wolność innych ludzi. Ale jak się idzie na polowanie, daleko w głęboki las no to trzeba wiedzieć, że własny dom jest zabezpieczony. Że własna kobieta, że własne dzieci, że własna chałupa są bezpieczne.”
„Jest takie stare rosyjskie powiedzenia “dowieriaj no prowieriaj” to znaczy dowierzaj, wierz, ufaj ale sprawdzaj. Trochę tak jak w relacjach małżeńskich – wierz ale sprawdzaj.”
„Potrzeba odnawiania to trochę tak jak w małżeństwie. Co jakiś czas dobrze się z własną żoną umówić na randkę.”
„Proszę państwa, żeby nie przedłużać, ja tu mam napisany bardzo mądry referat, ale wolę rozmawiać w ten sposób.”
„Siedziałem sobie kiedyś w więzieniu, to były lata siedemdziesiąte, jako polityczny więzień, ale siedziałem ze zwykłymi kryminalistami. Siedziałem między innymi z Jankiem Szelągiem dwumetrowego wzrostu bandytą. Zwykłym bandytą, który siedział za zabójstwo. No i oni do nas tak z ciekawością na nas patrzyli, co my za jedni. Mówili do nas wtedy per student. I on tak w pewnej chwili, a tu aresztują kogos, kogoś wprowadzają, były duże aresztowania w Warszawie wtedy, to był chyba rok siedemdziesiąty siódmy, albo ósmy, już nie pamiętam, mówi “ty student” mówi, a brodę miał dotąd taką, mówi “ty student, sprawa jest poważna bo widzę, że ciągle waszych aresztują”. Kiedy zobaczył, że jeszcze na dziedziniec wjechał samochód pancerny policyjny, milicyjny to w ogóle był cały podniecony, mówi “ty student sprawa jest bardzo powazna, powiedz student czy może wasi przyjdą was odbić?” Proszę Państwa, to było kompletnie niemożliwe. No ale jak ja miałem się przyznać takiemu bandycie, że to w ogóle nierealne. Jak mam wyglądać na poważnego rewolucjonistę to trzeba przynajmniej podtrzymać jego nadzieję, że jakaś akcja zbrojna będzie, albo coś. No więc mówię “no wiesz słuchaj, wszystko się może zdarzyć”. I tu padła deklaracja ze strony Janka Szeląga, zwykłego bandyty, który bardzo wiele, mało wiedział o świecie, a dużo o życiu, która tłumaczy najlepiej skąd się bierze polska sympatia do Ameryki. Bo on mówi “ty student jak przyjdą wasi was odbić, to ty pamiętaj – my wszyscy za wolnością. Tylko pamiętaj student, jak przyjdą was odbic to najpierw klawisza w łeb” – klawisz to strażnik więzienny – “najpierw klawisza w łeb, potem porywamy samochód i do Ameryki”. On nawet biedak nie wiedział, on nie wiedział, że po drodze, że jest Ocean Atlantycki, ale wiedział jedno, wiedział, że mu Ameryka kojarzy się z wolnościa.”
…
Podziękowanie gospodarza:
„To było wspaniałe przemówienie, nikt nie miał szansy zasnąć.”
Całość na: http://www.gmfus.org/livestream/poland/archivedvideo.html
co w sercu to na widelcu
No, w sumie nie tak źle. Pogadanka jak do przedszkolaków, ale to zrozumiałe z uwagi na ludzi do których była skierowana.
Niepotrzebnie tak rzucał ruskimi przysłowiami, to utrwala amerykański pogląd o Polsce jako rosyjskiej prowincji, a z z tym bandytą rwącym się do USA to pojechał strasznie.
Jasne że takich porąbańców będą teraz trzymać z daleka od amerykańskiej krainy wolności.
Ja tylko się zastanawiam czy on te przemówienia pisze sam czy ma tylko,że po tym jak on tą historię Polski zna i umie przekazać to chyba w oślej ławce całe życie siedział 🙂
od tego jakiegoś speca. Do tego namiestnik był taki uchachany i wyluzowany,jakby sobie zdrowo palikotowskich małpek zapodał przed występem 🙂 Poza tym bardzo ciekawy dobór fragmentów tej przemowy przez polskie media. Wzięli to co jeszcze jakoś przeszło z tym polowaniem itp.,ale o bigosie, Szelągu i innych kwiatkach jakoś było cicho. Tak czy inaczej po tym występie do pan Zgoda KomoroWSI dorzucił sobię nową ksywkę
Jak prawdziwy myśliwy – zanim wyruszy na polowanie
jeden łyk, bo resztę przy ognisku do kiełbasy sklepowej. Całe szczęście, że jakiegoś poroża im nie przywlókł albo innych ,,trofeów” – dla wzmocnienia siły przekazu.
Gdzieś jest w Sieci, kto mu napisał pracę magisterską . Gdyby sam pisał, coś by pozostało. A tak – wynalazł Polak bezpośrednie i powszechne wybory, niczym Rusek radio.
Bardzo ciekawy i niepokorn miał pan namiestnik temat pracy mgr.
Poza tym ekspresowe tempo pisania (11 dni ponoć) i bardzo szybka obrona. Ciekawostką jest rónież pomoc teścia przy wstukiwaniu pracy na maszynie. Ciekawe czy maszyna była z MBP (czy jak to się tam wtedy zwało :P).
Co do kiełbasy sklepowej to raczej wydaje mi się,że gajowy coś tam w życiu ustrzelił. Bo na bank miał/ma skuteczną nagonkę (inaczej będą zwolnieni),albo walił z ukrytej ambony do bezpronnej zwierzyny żrącej rozsypane jabłka i kartofle. Ostatecznie podrzucono pewnie świnię przemalowaną na dzika 🙂
A po ciężkiej podróży: http://img340.imageshack.us/img340/6443/0158niewolnik580.gif
Uchachałam się jak ci w MON, czytając to przemówienie
Pan Prezydent zapomniał, że czasy studenckie się skończyły i nie jest na imprezie w akademiku, i jest też w zupełnie innych okolicznościach przyrody niż na polowaniu…
Rozumiem, że student przerabiał kurs historii za komuny, ale było już sporo lat, by wiedzę zweryfikować.
W Polsce była demokracja szlachecka, a nie obywatelska. Amerykanie nie rozumieją, o co w szlacheckości mogło chodzić, zatem coś takiego nie powinno być w ogóle poruszone, bo zamiana tego na obywatelskość jest chybiona. Współczuję tłumaczce. Po tym, co Bronek powiedział, jeśli ktoś słuchał, to wywnioskował, że demokracja taka jak jest teraz w np. USA wtedy w Polsce była i… nie wypaliła, skończyło się anarchią. Zatem: Bronek przestrzegł Amerykanów przed zgubnymi skutkami obywatelskiej demokracji, jednocześnie dając sygnał, że tak w Polsce było, ale się źle skończyło – w domyśle: już tak nie jest.
Liberum veto. Pan Prezydent bardzo powierzchownie poruszył temat parlamentarnego zwyczaju, isniejącego od czasów Starożytnego Rzymu do dnia dzisiejszego, filibuster. Nieco innym sposobem się działa, ale założenia i skutki są te same.
Pan Bronek powiedział, Ze Rosja od Bałtyku do Morza Chińskiego ma tylko trzy razy większy GDP niż Polska. Hmmm. W liczbach ma, bo wyliczenia mają bardzo dużo lokalnych zmiennych. Niech się Bronek nie wygłupia, bo sie okaże, że wyliczone GDP dla starej platformy na morzu zwanej państwem Sealand, jest wyższe niż Polski. Przesadzam, ale Bronkowi wolno, to i mi wolno 🙂
Co się tyczy bigosu, to tę najważniejszą część przemówienia Bronek po prostu spieprzył. Sprowadził bigos z rangi dania królewskiego do kapuchy i mięcha. Wstyd! A może właśnie bigos byłby najlepszą częścią tej wizyty, gdyby nim ludzi po występie poczęstować. Wszyscy lubią free lunch, promocja Polski lepsza niż lalkami z Cepelii.
To, co mi się podobało, co wyczytałam poza jego speechem: Jak byłem w opozycji, też byłem terrorystą!
Miał jaja? Celowe, czy przypadkiem się wypsknęło?