Reklama


Chaos i kilkugodzinne opóźnienia pociągów. Władze kolei, które zafundowały tysiącom pasażerów prawdziwy koszmar, teraz mogą stracić stanowiska. Premier Donald Tusk (53 l.) żąda dymisji za bałagan, jaki panował dworcach w całej Polsce po wprowadzeniu nowego rozkładu jazdy.

Reklama

Bat’ka Tusk marszczy groźnie brew i grozi palcem prezesom PKP. Prezesi, już zapewne drżą przerażeni, że przyjdzie im spędzić święta w Karpaczu zamiast w St Moritz albo innym Davos.
Nawet nasz specjalista od autostrad i polskiego – bo wolnego – TGV, minister Grabarczyk chodzi ze starym balejażem na głowie. A to wszystko przez rozkład jazdy pociągów. Pociągów, które jak Państwo doskonale wiedzą, jeżdżą mimo rozkładu a tak naprawdę to wbrew niemu.
Każdy klient PKP z łatwością wskaże takie trasy i takie stacje, na których rozkładzie jazdy – tylko nazwa stacji docelowej się zgadza, nic poza tym.
Mijam, samochodem rzecz jasna, pozamykane na głucho, popadające w ruinę, bajecznie niegdyś piękne, małe stacyjki na Dolnym Śląsku. Mijam przejazdy kolejowe, w pełni oznakowane, z torowiskami pośrodku których rosną … kilkunatoletnie drzewa.
Wizyta na którymś z czynnych, jeszcze, zapewne przez czyjeś niedopatrzenie, lokalnych dworców PKP – to jest wyczyn z gatunku ekstremalnych. Coś jak skok na bungee.
Miłośnicy ,,starych dobrych czasów” poczują tam znajomą woń PRL-u. Nie jest to, niestety, zniewalający zapach pewexowskiego tytoniu.
Podróż podmiejskim pociągiem może przywołać najgorsze skojarzenia z czasów okupacji. Albo też grozi utratą zdrowia lub życia – po spotkaniu z grupą podróżnych, którym akurat skończył się alkohol. Albo pomysły na życie.
Kolejową czarę goryczy dopełniają europejscy malkontenci, którzy doświadczyli jazdy klimatyzowanym, zautomatyzowanym, czystym i punktualnym co do sekundy pociągiem naszych największych wrogów. Tych, co wojnę z nami przegrali.
Darujmy więc sobie tanie i efektowne porównania, z tzw. zachodem. Zapomnijmy również o przedwojennym kolejarzu, symbolu porządku i punktualności. Jak również o zegarkach regulowanych podług odjazdu pociągów.
Zostańmy przy aktualnym stanie pasażerskich przewozów i przyjrzyjmy się nowemu rozkładowi przyjazdów i odjazdów. A dokładniej – brakowi takowego. Czy on naprawdę jest potrzebny?
To znaczy, czy jest potrzebny w tej, przestarzałej, żeby nie powiedzieć – historycznej już, formie? I nie mam tu na myśli sposobu wyświetlania informacji. Ani miejsca.
Ale mnóstwo, zupełnie zbędnych, szczegółów. Takich jak godzina i minuta przyjazdu oraz godzina i minuta odjazdu. Dodając nazwy miejscowości, daty, dni tygodnia oraz numery peronów – tworzy natłok informacyjny. Mętlik w głowie udręczonego podróżnego. Ciśnie się na usta pytanie – po co? Czyż nie wystarczy podać stację docelową i godzinę? Albo, dla uproszczenia tego niesłychanie skomplikowanego systemu – stacji docelowej i dnia tygodnia?
Przecież zewsząd dobiegają apele o oszczędność. O zaciskanie pasa. Czy potrafisz sobie, zajmując wygodny fotel w wagonie PKP, wyobrazić, że sam prezes wielkiego PKP cisnąć się musi i kolebać w służbowej Skodzie Superb?
Biorąc zatem przykład z pana ministra Grabarczyka, już chyba tydzień z tym samym balejażem i pana prezesa, który spartańskim pojazdem dogląda lokomotyw – ciesz się, Drogi Podróżny, że jeżdżą.
Bo przecież wcale nie muszą.

Reklama

14 KOMENTARZE

      • Czyli wieszczysz,że za kilka lat PKP to będzie Dojcze Ban
        a Poczta Polska będzie Dojcze Poste czy jak? Ja tego fenomenu nie potrafię zrozumieć, w innych krajach poczta jest państwowa i działa, koleje czy linie lotnicze są z udziałem państwa i im się dobrze wiedzie, do tego stocznie i kopalnie przynoszą zysk a w Bidopolandzie czego się Polak nie tknie to od razu w mierzwa z tego będzie. Może Polak nie ma głowy do interesu i dlatego od wieków karczmarzem, handlarzem, bankierem i przemysłowcem byli w Polsce “marsjanie”? 🙂

        • Tak, ale to innego rodzaju fenomen.
          Kto był emigrantem – ten wie. Głupio się powtarzać ale napisałem tu kiedyś, że Polak to jest takie bydlę, że u Niemca, Holendra albo Irlandczyka będzie tyrał 12 godzin i nawet się o nadgodziny nie upomni.Pomijając kwestie BHP, ubezpieczenia oraz gorącej zupki. Polak na niemieckiej budowie to jest ten ,,co wszystko potrafi”,podczas gdy ,,durny Niemiec” do byle rury woła ekipę hydraulików, a byle instalacji – elektryków.
          O ile stara emigracja wracając do kraju – tworzyła sobie miejsce pracy sama, o tyle nowe pokolenie, jak widzę, żyje pełnią życia, aż do ostatniego euro. Po czym wyjeżdża na rok,dwa. I tak to się kręci. Pracy w kraju nie mają w planach, w ogóle.

      • Czyli wieszczysz,że za kilka lat PKP to będzie Dojcze Ban
        a Poczta Polska będzie Dojcze Poste czy jak? Ja tego fenomenu nie potrafię zrozumieć, w innych krajach poczta jest państwowa i działa, koleje czy linie lotnicze są z udziałem państwa i im się dobrze wiedzie, do tego stocznie i kopalnie przynoszą zysk a w Bidopolandzie czego się Polak nie tknie to od razu w mierzwa z tego będzie. Może Polak nie ma głowy do interesu i dlatego od wieków karczmarzem, handlarzem, bankierem i przemysłowcem byli w Polsce “marsjanie”? 🙂

        • Tak, ale to innego rodzaju fenomen.
          Kto był emigrantem – ten wie. Głupio się powtarzać ale napisałem tu kiedyś, że Polak to jest takie bydlę, że u Niemca, Holendra albo Irlandczyka będzie tyrał 12 godzin i nawet się o nadgodziny nie upomni.Pomijając kwestie BHP, ubezpieczenia oraz gorącej zupki. Polak na niemieckiej budowie to jest ten ,,co wszystko potrafi”,podczas gdy ,,durny Niemiec” do byle rury woła ekipę hydraulików, a byle instalacji – elektryków.
          O ile stara emigracja wracając do kraju – tworzyła sobie miejsce pracy sama, o tyle nowe pokolenie, jak widzę, żyje pełnią życia, aż do ostatniego euro. Po czym wyjeżdża na rok,dwa. I tak to się kręci. Pracy w kraju nie mają w planach, w ogóle.

  1. Itzamna
    Jesteśmy narodem tandeciarzy i wiecznych prowizorek. Wystarczy spojrzeć na nowe koślawe chodniki w miastach, pseudo autostrady, itp. Z czego to wynika, nie wiem. Pewnie przyczyn jest wiele, a jedna z najważniejszych, to chyba to, że nie mamy szacunku dla własnych pieniędzy, dla innych, do niczego, itp.

    • To się zaczyna, chyba, w szkole. Dopiero później
      dostaje majstra, albo kierownika co pierwsze krzywe winkle stawiał za Edwarda Późnego.
      Każdy deweloper musi być oszustem, tak samo jak każdy dealer samochodów.
      Zwróć uwagę, że nawet takie firmy i takie marki, które z wszelkich zawirowań wyszły silne i sprawne – też schodzą na psy, bo ,,dostosowują się do wymagań rynku”. Innymi słowy – naród nie oczekuje niczego innego.Ponad to.
      Akurat przemawia w TVN24% prawdy minister od rozjazdów, semaforów i lokomotyw.NIczym generał stanu wojennego pieprzy o bitwie na torach i wojnie o dworce kolejowe. Poezja.

  2. Itzamna
    Jesteśmy narodem tandeciarzy i wiecznych prowizorek. Wystarczy spojrzeć na nowe koślawe chodniki w miastach, pseudo autostrady, itp. Z czego to wynika, nie wiem. Pewnie przyczyn jest wiele, a jedna z najważniejszych, to chyba to, że nie mamy szacunku dla własnych pieniędzy, dla innych, do niczego, itp.

    • To się zaczyna, chyba, w szkole. Dopiero później
      dostaje majstra, albo kierownika co pierwsze krzywe winkle stawiał za Edwarda Późnego.
      Każdy deweloper musi być oszustem, tak samo jak każdy dealer samochodów.
      Zwróć uwagę, że nawet takie firmy i takie marki, które z wszelkich zawirowań wyszły silne i sprawne – też schodzą na psy, bo ,,dostosowują się do wymagań rynku”. Innymi słowy – naród nie oczekuje niczego innego.Ponad to.
      Akurat przemawia w TVN24% prawdy minister od rozjazdów, semaforów i lokomotyw.NIczym generał stanu wojennego pieprzy o bitwie na torach i wojnie o dworce kolejowe. Poezja.

  3. Hiszpanie robią to tak :
    Proszę zwrócić uwagę, że produkt w całości jest hiszpański, oraz KTO przybył na uroczyste otwarcie.

    Szybka kolej Madryt-Walencja ruszyła. 391 km w 92 minuty

    2010-12-18 19:23
    Król Juan Carlos, premier Jose Zapatero i przywódca opozycji Mariano Rajoy zainaugurowali w sobotę superszybkie połączenie kolejowe AVE na trasie Madryt-Walencja, obsługiwane przez pociągi hiszpańskiej konstrukcji Talgo rozwijające prędkość do 330 km/godz.

  4. Hiszpanie robią to tak :
    Proszę zwrócić uwagę, że produkt w całości jest hiszpański, oraz KTO przybył na uroczyste otwarcie.

    Szybka kolej Madryt-Walencja ruszyła. 391 km w 92 minuty

    2010-12-18 19:23
    Król Juan Carlos, premier Jose Zapatero i przywódca opozycji Mariano Rajoy zainaugurowali w sobotę superszybkie połączenie kolejowe AVE na trasie Madryt-Walencja, obsługiwane przez pociągi hiszpańskiej konstrukcji Talgo rozwijające prędkość do 330 km/godz.