?Pocałujcie mnie w d*, pajace?. Tak napisał na druku oświadczenia lustracyjnego, w czasach rządów Prawa i Sprawiedliwości, profesor z Uniwersytetu Białostockiego, Jan Turulski. Niestety, zapędy lustracyjne nie skończyły się wraz z odejściem tamtego rządu, lecz są realizowane dalej, przez ?trybunały ludowe?, głównie przez ?Gazetę Polską?.
?Pocałujcie mnie w d*, pajace?. Tak napisał na druku oświadczenia lustracyjnego, w czasach rządów Prawa i Sprawiedliwości, profesor z Uniwersytetu Białostockiego, Jan Turulski. Niestety, zapędy lustracyjne nie skończyły się wraz z odejściem tamtego rządu, lecz są realizowane dalej, przez ?trybunały ludowe?, głównie przez ?Gazetę Polską?.
Wydawnictwa tego do ręki nie biorę, od czasy, kiedy dla mnie stało się jasne, że jej naczelny to spolegliwy wykonawca woli Antoniego Macierewicza, a jego tygodnik to skrzynka kontaktowa służb specjalnych IV RP – a obecnie sfrustrowanych byłych funkcjonariuszy. Do tego zatrudnienie w nim Doroty Kani i Krzysztofa Wyszkowskiego uzupełnia ten obraz ?niezależnego medium?. Czytam go w internecie, wtedy kiedy muszę.
Artykuł na temat współpracy profesora Aleksandra Wolszczana ze służbą kontrwywiadu PRL jest na pierwszy rzut oka dobrze napisany, beznamiętny i udokumentowany. Jego autor nawet nie stara się komentować sprawy – dla zwiększenia efektu rzetelności. Tylko, że cały artykuł jest oparty jedynie o materiały SB z IPN. I podobnie, jak to czynili Gontarczyk i Cenckiewicz, w przypadku Lecha Wałęsy – wydaje się, że wiara autora w prawdę zapisaną w teczkach jest całkowicie bezkrytyczna.
Wolszczan podpisał ?umowę współpracy? i spotykał się wielokrotnie z oficerami SB. Tylko, że jak się okazuje, porażające według ?GP? informacje, jakie przekazywał – nie mają pokrycia w realnych działaniach SB, które z raportów profesora mogłyby wynikać. Więcej – wydaje się, że gra intelektualna profesora z SB mogła przynieść więcej sukcesów i korzyści, ponieważ działacze ?Solidarności? UMK z tamtego okresu wypowiadają się na jego temat pozytywnie, wręcz wspominają, że traktowali Aleksandra Wolszczana jako męża zaufania. I nie ma dowodów, aby w materiałach SB znalazły się donosy na ?S?.
Profesor od wielu lat mieszka i pracuje, z wielkim sukcesami, za granicą. Jest postacią rozpoznawalną i poważaną. I taką zostanie, niezależnie od publikacji w szmatławcu polskim. Dystans do sprawy najlepiej oddaje jego oświadczenie,przesłane waszyngtońskiemu korespondentowi RMF FM, gdzie przypomina, że kontakty z SB były dla stypendystów i dla wszystkich wyjeżdżających rzeczą normalną. A dwuwarstwowe funkcjonowanie, gra ze służbami, było normą. I z perspektywy amerykańskiej i sukcesów Wolszczana taka postawa jest racjonalna. Przyznanie się do błędu, pokazanie, że się żałuje – ale nie kajanie się przed małymi ludźmi, którzy będą to chcieli wykorzystać.
A taki maluczkim człowiekiem okazał się rektor UMK, prof. Andrzej Radzimiński, który już powołał komisję, która koniecznie musiała pogrzebać w dokumentach bydgoskiego IPN. I zapewne, jak to oświadcza, rzetelnie je wyjaśni.
Pytanie, kto za tą sprawą stoi, skąd tak dokładne informacje ?Gazety Polskiej?? Przecież dziennikarze nie mają takich zdolności i praktyki w kwerendzie dokumentów. Otóż sprawa jest jasna, dla każdego kto zna kulisy pracy bydgoskiego IPN i stosunki panujące na UMK.
Niewykluczone, że za sprawą publikacji w ?GP? stoi profesor Andrzej Zybertowicz.
Zybertowicz wypłynął po raz pierwszy w roku 1993, kiedy wydał książkę ( w znakomitym, jedynym prawdziwie patriotycznym wydawnictwie ?Antyk?) pod tytułem ?W uścisku tajnych służb?.
Prawdziwą karierę Zybertowicz zrobił jednak dopiero w latach tak zwanej IV RP, kaczyzm pozwolił mu wypłynąć na szerokie wody i dał poznać jego szeroką i niebanalną wiedzę. Tropi wprawdzie wprawdzie układ ?od zawsze?, ale dopiero czasy ?naporu i przełomu? pozwoliły mu na szersze wypowiedzi.
Za czasów jedynie słusznej władzy, Zybertowicz został ekspertem komisji weryfikującej WSI, a na toruńskim UMK, w Instytucie Socjologii, stworzono specjalnie dla niego studium Socjologii Bezpieczeństwa, zwane popularnie ?toruńską szkołą wywiadu?. Warto zajrzeć tam i zapoznać się z programem ? a jeszcze lepiej z listą wykładowców. Całe bydgoskie ABW tam sobie dorabia ? a wcześniej można było znaleźć też tam nazwisko byłego szef UOP za czasów rządów AWS, a obecnie jeszcze szefa Agencji Wywiadu,. Zbigniewa Nowka.
Oddział IPN bydgoskiego to też ludzie, którzy wywodzą się w dużym stopniu z kręgów UMK. I to oni zapewne podrzucili Sakiewiczowi gotowca, który on tylko ubrał w artykuł redakcyjny. To znany model działania tego ?publikatora opinii?.
Czytając tą kolejną prowokację, jaką nam serwuje ?GP?, nie myślę wcale o profesorze Wolszczanie. Jemu ta sprawa nie zaszkodzi, ani nie zaszkodzi jego karierze i dokonaniom. One są zapisane tam, gdzie nie dosięgają łapy pseudonaukowców z IPN i zawistnych kolegów profesora z UMK. Zadziwia mnie małość i prawdziwa kondycja polskiego środowiska naukowego, które pod płaszczykiem oczyszczenia, załatwia swoje małe, brudne interesy.
Przy okazji oczywiście znów szambo lustracyjne wybije do góry, jedynie słuszni ?patrioci? będą chcieli na tym skorzystać. Szczerze mówiąc – już nie ma dla mnie znaczenia, czy akta SB zostaną spalone, czy otwarte na oścież. I tak każdy będzie jest sobie interpretował jak chce – ? niezależnie i odpowiedzialnie?, jak tygodnik Sakiewicza, politycznie, jak działacze PiS – albo obojętnie, jak na to patrzy większość społeczeństwa.
Azrael
dodatkowo
dokopuje to bardziej naszemu narodowi niz opluwanemu Wolszczanowi, bo jemu wielkosci nic nie zabierze, a u nas roznej masci kaczki i macierewicze przepychaja sie na ustawionym przez siebie postumencie i zeby zwalczyc wszelka ponadprzecietnosc beda szambem przykrywac wszystko, co ponad poziomy sie wznosi. Coraz bardziej ten kraj zamiast miejscem zamieszkania Polakow jawi sie miejscem zamieszkania polactwa, niestety, żołądek wali o zęby.
Hamsunowi odsylano ksiazki za kolaboracje z hitlerowcami. I co? pare pokolen minelo i czyta sie go z zapalem dalej i slusznie! Bo nalezy oddzielic wielkie od malego w kazdym jednym oddzielnie, o malym zapomniec, wielkie docenic. A mali, ktorzy sa wylacznie mali, bo nic tworczego nie potrafia, tylko siedziec i bruzdzic zostana szczesliwie zapomniani w calosci.
Przechlapane
Kto ma przechlapane? My wszyscy. Nie ma dobrego rozwiązania w sytuacji gdy puszka Pandory otwarta. Tak czy siak szerszenie są już w powietrzu i będą kąsać. Spalenie gniazda nic nie da, bo szerszenie już wiedzą co wiedzą, a jak nie wiedzą to powiedzą, że wiedzą. I kto ich sprawdzi? Ja? Złośliwi powiedzą: “sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało”. Chciałeś????
A propos: z ciekawości zapytam – co ma wspólnego “toruńska szkoła wywiadu” z realnym wywiadem? Bo może to będzie nowe MGIMO?
hmmmmm
jak na mój gust sprawa prof. Wolszczana żyła krótko i mało emocjonalnie, w tej chwili po tym jak pan profesor oświadczył że faktycznie współpracował z kontrwywiadem wojskowym sprawa zdechła.
Wspó-łpraca profesora Wolszczana
Chyba nie zdechła. Współpraca ze służbami PRL jest dziś napiętnowana jako zło samoistne. Jak kiedyś współpraca z Gestapo. A wcześniej współpraca z zaborcami. A jeszcze wcześniej?
Tak, czy siak, jest to wygodne narzędzie polityczne, taka swoista “brzytwa Ockhama” do “redukowania bytów zbędnych”.
Zadźwięczało wśród astronomów …. Szkodził czy nie szkodził? POdoba mi się ten kierunek myślenia. Zalecam go co większym Torqemadom.
A propos, skąd wiedza, że prowadził go kontrwywiad? Niby logiczne, bo po co policji politycznej agent w Instytucie Plancka? Ale z drugiej strony, co to za źródło, gdy teczka leży w prowincjonalnej komendzie …(niby, że cienki był z Langego … Bolek). Zabezpieczanie środowiska toruńskich astronomów??? Toż to “mission impossible”. Biedna bezpieka … Proszę o głos znawców tematu: ważny był agent czy niepoważny?
Wy tu tak, a tam tak:
http://adamkuz.salon24.pl/93828,index.html
Tam już wiedzą, że Wolszczan się ześwinił, że to naukowe moralne zero.
Skąd się biorą ludzie tacy jak tam?
Bo, że to PiS ich wychował przez te parę lat to nie uwierzę.
Mnie się coś widzi, że niektórzy co nic nie osięgnęli wytykając innym potknięcia czy “potknięcia”, świństwa czy “świństwa” chcą się dowartościować.
No bo:
“Taki Wolszczan, niby sławny naukowiec, się zeszmacił, a ja nie”. A to, że “bo po prostu okazji na zeszmacenie nie miałem” to dla swojej wiedzy i pamięci zostawiają.
Profesor
A ja mam “autograf” Wolszczania w indeksie, a wy nie 😛
Jakiego linczu?
W sprawie Wielgusa nie chodziło o wspólpracę, lecz o to, że donosiciel kościelny szedł w zaparte, oraz chciał być autorytetem moralnym
Pocalujcie mnie…
W jednym wpisie kilka ciekawych spraw poruszyles. Np zdziwienie o niskich lotach srodowiska naukowego. Chyba kazdy kto zetknal sie z owym srodowiskiem troche “od podszewki” wie, ze sa i perly i wieprze. Z reszta dlaczego ma byc inaczej skoro jedynie ludzie? Dopoki IPN bedzie opieral sie jedynie na zasobach (a przeciez sa inne zrodla, swiadkowie) SB, dopoty bedzie krecil sie caly ten cyrk. Wyciagaja teczki, podaja do publicznej wiadomosci, pojawia sie (albo i nie) wyjasnienie “obwinionego”, przeprosiny etc. NP wczoraj (w sieci) tvn24 podaje, ze Wolszczan zastanawia sie nad dalszym pobytem w Polsce. Wolszczan przeprasza. I tak kolejna teczka czlowieka, kolejna “afera”, kolejna porcja blota. Czekam kiedy ktos taki jak Wolszczan zamiast przeprosin powie publicznie “pocalujcie mnie…” Dorosly czlowiek wie jacy sa ludzie, czego mozna oczekiwac po masie. Zastanawianie sie przez Wolszczana (byc moze to dziennikarz tak interpretuje slowa profesora) nad opuszczeniem kraju jest jedynie zalem o swiechtanie nazwiskiem i mam nadzieje, ze pozostanie w kontakcie z nami. Z nami, Polakami.