Reklama

Zachęcać inwestorów z Chin do zakupu polskich obligacji będzie wiceminister finansów Dominik Radziwiłł. W lutym, najpóźniej w marcu, ma odwiedzić Chiny.


Zachęcać inwestorów z Chin do zakupu polskich obligacji będzie wiceminister finansów Dominik Radziwiłł. W lutym, najpóźniej w marcu, ma odwiedzić Chiny.

Reklama

Rzeczniczka MF Magdalena Kobos przyznaje, że planowany jest road show w Azji, ale szczegóły podobno nie są jeszcze ustalone.

Na rynku obligacji robi się coraz ciaśniej, bo po kryzysie niemal wszystkie państwa europejskie potrzebują pieniędzy. A Chiny to dobry nabywca papierów dłużnych – zwłaszcza tych 10-, 15-letnich. Mają olbrzymie rezerwy finansowe – tylko w przypadku banku centralnego Chin szacowane są na 2,7 bln dol. i dają możliwość stabilnych inwestycji.

W ostatnich latach Chińczycy wykupywali obligacje amerykańskie, od kilku miesięcy są znaczącym inwestorem w Hiszpanii, Grecji i Portugalii. – Teraz chińscy inwestorzy debiutują w Polsce – mówi Arkadiusz Urbański, analityk banku Pekao.

Polska nie oferuje wprawdzie tak zawrotnych marży jak podupadające kraje europejskie zwane brzydko PIIGS, ale za to jest państwem bezpiecznym, o relatywnie dobrych perspektywach gospodarczych na kolejne lata.

Na przykład wczoraj Polska sprzedała 15-letnie obligacje w jenach o wartości 18 mld jenów, z których część mogła trafić do chińskich inwestorów. Rentowność tych papierów wynosi 3 proc. rocznie.

Wyższą rentowność mają 10-letnie obligacje w euro ze stycznia – 4,853 proc. Dla porównania – rentowność portugalskich 10-latek wemitowanych w styczniu wynosi 6,719 proc.

– Chiny to dla każdego emitenta długoterminowych papierów dłużnych wymarzony nabywca. Rosnąca obecność Ministerstwa Finansów na rynku azjatyckim zasługuje na uznanie – mówi Kamil Sobolewski z ING PTE, zarządzający obligacyjną częścią portfela największego OFE na rynku.

Reklama