Reklama


Dzisiaj pan premier znalazł czas ,,otwierając najinteligentniejszy dom w Brukseli”, żeby skomentować dzisiejsze rewelacje Mariusza Kamińskiego, w taki oto sposób :

Reklama

Dzisiaj po raz kolejny potwierdził, że drastyczną pomyłką było mianowanie takiego człowieka na taką funkcję publiczną” – powiedział premier dziennikarzom w Brukseli.
Jak dodał szef rządu, “chodzenie po redakcjach i opowiadanie tego typu sensacji, kiedy się było kiedyś szefem CBA i nie zrobiło się w tej sprawie nic, co mogłoby wyjaśnić pogłoski – to jest dyskwalifikujące”.
Tusk przyznał też, że “zacisnął zęby” i współpracował długi czas z Kamińskim, jako szefem CBA, bo “odziedziczył go w spadku po poprzednikach”. “Nigdy w takiej sprawie nie dał ani jednego sygnału”

Wypada wyrazić wielkie zdziwienie z powodu krótkiej pamięci pana premiera i zapytać : a cóż tam u Zbyszka, co się na sto procent szwendał po cmentarzu, a na 90 załatwił ustawę. Co porabia Miro – niezawodny dostawca wódki i zakąsek, oraz spoiwa każdej partii – forsy po prostu. Co też przegnało Grzesia z fotela wszechwładnego ministra policji i tajnych służb, do takiego, za przeproszeniem, parlamentu?
Mógłby pan premier sobie skojarzyć i zacytować szybko przewodniczącego komisji sejmowej d/s afery, której nie było, albo jeszcze lepiej – prokuratora Buźkiewicza, który umorzył bo nie chciał zostać zesłany na prowincję, jak jego mniej wyrobieni, politycznie, koledzy.
Cała, zatem, historia afery hazardowej oraz jej żałosny koniec, jest niezbitym dowodem, że Mariusz Kamiński ,,robił w tej sprawie” oraz ,,dawał sygnały”.
Po ostatnim ,,sygnale” wyleciał z posady i został oskarżony przez rzeszowskiego prokuratorzynę. Tak skończył szef CBA ,,spadek po poprzednikach” a pan premier nie musiał już ,,zaciskać zębów”.
Jeszcze się jedno ciśnie pytanie na usta, związane z tą ,,wymyśloną aferą” – dlaczego tak nagle i niespodziewanie, porzucił pan premier kandydowanie na najwyższy urząd w państwie, to znaczy ,,oglądanie pałacowego żyrandola”?
Ale zostawmy te wielkie dylematy – Bogu i historii. Sprawdźmy dokładniej, jakie to rewelacje ogłasza były szef CBA. Co tak poruszyło zabieganego pana premiera, ale również, wypoczętego i opalonego – Mira, znanego wcześniej jako Mirosław Drzewiecki.
Cytuje pan Kamiński zeznania świadka koronnego, niejakiego Piotra K. pseudonim ,,Broda”. Pan Broda opowiada jak to w ,,Wiedeńskiej” restauracji przy ulicy Piotrkowskiej w Łodzi, spotykali się mafiozi i załatwiali swoje ciemne interesy. Interesy były ciemne ale proszek biały, i było go tyle, że wystarczyło nie tylko dla wszystkich dilerów ale również, co najciekawsze, dla włascicieli ,,Wiedeńskiej” – państwa Niny i Mirosława Drzewieckich. Pada tam również – w tych zeznaniach skruszonego gangstera – słów kilka o brudnych pieniądzach. A gdzie można wyprać takie brudne rzeczy jak nie w restauracji, która musi prać również swoje białe obrusy i kitle kucharzy.
Pan Miro-sław poczuł się urażony.Tak głęboko, że obiecał pozew. Pan ,,Broda” wydaje się być poza zasięgiem, więc pozostaje nieszczęsny pan Kamiński. Czy aby na pewno jest właściwym adresatem?
Wypadałoby cofnąć się w czasie, najlepiej do zimy 1999 roku, a dokładnie do Sylwestra 1999/2000 roku. Wtedy to Mirosław Drzewiecki, świętujący Nowy Rok w ten sposób, że dusił własną żonę, został brutalnie oderwany od tej dosyć specyficznej rozrywki, przez amerykańskich policjantów i osadzony w areszcie. Tak był tym faktem, przerwania zabawy, wstrząśnięty, że najpierw podawał się za polskiego dyplomatę, by w końcu napisać – bezrobotny, w policyjnych dokumentach. Na tym przykładzie jasno widać, co Ameryka robi z ludzi. Bo zapomniał pan Drzewiecki, jeszcze wtedy żaden Miro a jedynie zwykły milioner, o swoich wszystkich milionach, co je w dalekiej ojczyźnie zostawił. Razem z pozycją w pierwszej setce rankingu ,,Wprost”.
Wysupłał jednak, ze swojej krwawicy, półtora tysiąca zielonych, i mógł się, na powrót, cieszyć słońcem Florydy. I wszyscy zapomnieliby o tej sprawie, a najpierwsza żona, ale wywlekli ją wredni pismacy. Pismacy i dziennikarze. Andrzej Morozowski jeden z nich się nazywa. Tak, ten Morozowski.
Ale to nie koniec przykrych wspomnień.
Nie od dzisiaj wiadomo, że nie ma większego wroga, niż swój. Taki z najbliższego otoczenia. Taki – od wódki,albo od partyjnej roboty. Co na jedno wychodzi. Więc pisał był po różnych internetowych forach niejaki lennon1. Najwięcej pisał o pani Śledzińskiej- Katarasińskiej i panu Drzewieckim. Pani Śledzińska – Katarasińska zasłynęła nie tylko z tego, że goniła Żyda z Polski, jeszcze wtedy ludowej, ale również, a może najbardziej – jak wypadła z samochodu przy próbie kontroli drogowej przez jakiegoś durnowatego policjanta. Policjanta, którego przełożeni zapomnieli poinstruować, albo przeszkolić, co wolno a czego nie. Na służbie.
A tak – świat się dowiedział, i Polska przy okazji, że pani poseł Śledzińska – Katarasińska też cierpi na tę samą chorobę co nasz wielki, choć były, prezydent – alkoholową.
Dostał tym samym, ten podły i tajemniczy lennon1, jak to się mówi, wiatr w żagle. I pisał – o nałogowej alkoholiczce Śledzińskiej – Katarasińskiej . Ale nie to było najgorsze. Pisał również , cytuję ,, o narkomanie Drzewieckim – ministrze sportu”. Kto by tam sobie zawracał głowę jakimś ,,lennonem” w dodatku pisanym z małej litery?
Bomba wybuchła, kiedy się okazało, że lennon1 to partyjny towarzysz starej towarzyszki Śledzińskiej – Katarasińskiej oraz, co najgorsze, ministra sportu Mira Mirosława Drzewieckiego.
Zbigniew Papierski – tak się nazywa lennon1 – nie pisał jednak o Drzewieckim inaczej jak ,,gangster”. Gangster i narkoman – tak opisywał swojego, utytułowanego partyjnego kolegę. Papierski nigdy nie miał żadnych związków z CBA ani, tym bardziej, z Mariuszem Kamińskim. Łączą go za to silne związki z Cezarym Grabarczykiem. Tym od tysiąckilometrowych autostrad i wygranej ,,bitwy o kolej”. I od kwiatów.
Wychodzi więc na to, że musi się Miro dobrze zastanowić, a najlepiej naradzić, z tą ,,wszechstronnie wykształconą” córką swojego przyjaciela, której załatwiał fuchę w Totalizatorze. Muszą się spotkać, najlepiej przy Rosole, i wykoncypować najlepszy pozew i dobrego adresata.
Zanim nie ucieknie, jak Pędzący Królik.
Jak Jolka z milionami.
Jak Rysiek do Zieleńca.
Jak Zbyszek do Żarowa.
Jak ,,Yeti” na narty.

Reklama

24 KOMENTARZE

    • Ludzie doświadczeni życiowo a szczególnie kobiety
      rozpoznają natychmiast pijaka – zanim wypije ,,pięćdziesiątkę”. Że nie wspomnę zawodowo użerających się z ,,nałogami”.
      Podobnie z narkomanami. Kto sam nim był albo ratował innych w ,,Monarze” – ten wie.
      Więc kiedy widzę panią ,,specjalistkę od telewizji” jak drżącym głosem wykłada nam zasady ,,medialnego ładu”, to brakuje mi czegoś w jej wystąpieniach – szklanki i półlitrówki.

    • Ludzie doświadczeni życiowo a szczególnie kobiety
      rozpoznają natychmiast pijaka – zanim wypije ,,pięćdziesiątkę”. Że nie wspomnę zawodowo użerających się z ,,nałogami”.
      Podobnie z narkomanami. Kto sam nim był albo ratował innych w ,,Monarze” – ten wie.
      Więc kiedy widzę panią ,,specjalistkę od telewizji” jak drżącym głosem wykłada nam zasady ,,medialnego ładu”, to brakuje mi czegoś w jej wystąpieniach – szklanki i półlitrówki.

    • Ludzie doświadczeni życiowo a szczególnie kobiety
      rozpoznają natychmiast pijaka – zanim wypije ,,pięćdziesiątkę”. Że nie wspomnę zawodowo użerających się z ,,nałogami”.
      Podobnie z narkomanami. Kto sam nim był albo ratował innych w ,,Monarze” – ten wie.
      Więc kiedy widzę panią ,,specjalistkę od telewizji” jak drżącym głosem wykłada nam zasady ,,medialnego ładu”, to brakuje mi czegoś w jej wystąpieniach – szklanki i półlitrówki.

  1. W kręgach Młodych Demokratów
    minister sportu znany był bardziej jako pijaczyna niż narkoman, a że abstynentem nie jestem, to nie będę miał o to pretensje.
    Boją się tej sprawy, bo dostają niekontrolowanej padaczki, wczoraj Tusk, dzisiaj Schetyna oraz bełkot prokuratora generalnego, o jakimś Siwcu stroskanego o parę Kwaśniewskich nie wspomnę. A zamiast spokojnie, bez nerwów, malutkimi krokami, dyskredytując tego załganego, fałszywego szczeniaczka Kaczyńskiego: już przecież nie zjawił się na przesłuchaniu w sprawie złamanego serca Sawickiej. Lub pod dywan, wizyta wydmuszki daje ku temu świetną okazję.

    • Po dziesięciu chyba latach powrócił na wokandę proces
      łódzkiej ,,ośmiornicy”. To Łódź jest ojczyzną taniego wina bez VAT-u w firmie założonej na ,,słupa”, a kiedy wino sprzedano, kasę skitrano – słupa zakopywano, albo do rzeki.
      Gruby Irek dostał kulę w łeb na środku Zgierza ale mordercy nie dostali za morderstwo, tylko za ,,porachunki wewnątrz grupy”(sędzia Wesołowska).
      Po Irku rządy objął Tato. Z Tatą żartów nie było, kto miał knajpę przy Piotrkowskiej – ten wie.
      Tata swojego merca nigdy nie zamykał, i bardzo się puszył z tego powodu.
      Tata z Jędrzejem wydali wyrok na ,,Nikosia” – Skotarczaka, króla Gdańska , co miał później królewski pogrzeb w katedrze w Oliwie. Oprócz tego, że zabijali to również porywali dla okupu.
      Zostali skazani dzięki temu, że Rudy zaczął sypać. Ale, jak to w Polsce kraju ,,praworządnym”, SN skasował wyroki szefom mafii z powodu ,,rażących naruszeń” i wyszli na wolność po wpłaceniu śmiesznych kaucji(z samych okupów zebrali 3 mln zł). W 2010 r. ruszył proces od nowa. Nie postawię nawet złotówki, że pójdą siedzieć.
      Więc niczego się już nie dowiemy, bo świadek umrze na zawał albo się w celi (monitorowanej 24 h) powiesi. A później oddziałowy.

  2. W kręgach Młodych Demokratów
    minister sportu znany był bardziej jako pijaczyna niż narkoman, a że abstynentem nie jestem, to nie będę miał o to pretensje.
    Boją się tej sprawy, bo dostają niekontrolowanej padaczki, wczoraj Tusk, dzisiaj Schetyna oraz bełkot prokuratora generalnego, o jakimś Siwcu stroskanego o parę Kwaśniewskich nie wspomnę. A zamiast spokojnie, bez nerwów, malutkimi krokami, dyskredytując tego załganego, fałszywego szczeniaczka Kaczyńskiego: już przecież nie zjawił się na przesłuchaniu w sprawie złamanego serca Sawickiej. Lub pod dywan, wizyta wydmuszki daje ku temu świetną okazję.

    • Po dziesięciu chyba latach powrócił na wokandę proces
      łódzkiej ,,ośmiornicy”. To Łódź jest ojczyzną taniego wina bez VAT-u w firmie założonej na ,,słupa”, a kiedy wino sprzedano, kasę skitrano – słupa zakopywano, albo do rzeki.
      Gruby Irek dostał kulę w łeb na środku Zgierza ale mordercy nie dostali za morderstwo, tylko za ,,porachunki wewnątrz grupy”(sędzia Wesołowska).
      Po Irku rządy objął Tato. Z Tatą żartów nie było, kto miał knajpę przy Piotrkowskiej – ten wie.
      Tata swojego merca nigdy nie zamykał, i bardzo się puszył z tego powodu.
      Tata z Jędrzejem wydali wyrok na ,,Nikosia” – Skotarczaka, króla Gdańska , co miał później królewski pogrzeb w katedrze w Oliwie. Oprócz tego, że zabijali to również porywali dla okupu.
      Zostali skazani dzięki temu, że Rudy zaczął sypać. Ale, jak to w Polsce kraju ,,praworządnym”, SN skasował wyroki szefom mafii z powodu ,,rażących naruszeń” i wyszli na wolność po wpłaceniu śmiesznych kaucji(z samych okupów zebrali 3 mln zł). W 2010 r. ruszył proces od nowa. Nie postawię nawet złotówki, że pójdą siedzieć.
      Więc niczego się już nie dowiemy, bo świadek umrze na zawał albo się w celi (monitorowanej 24 h) powiesi. A później oddziałowy.

  3. W kręgach Młodych Demokratów
    minister sportu znany był bardziej jako pijaczyna niż narkoman, a że abstynentem nie jestem, to nie będę miał o to pretensje.
    Boją się tej sprawy, bo dostają niekontrolowanej padaczki, wczoraj Tusk, dzisiaj Schetyna oraz bełkot prokuratora generalnego, o jakimś Siwcu stroskanego o parę Kwaśniewskich nie wspomnę. A zamiast spokojnie, bez nerwów, malutkimi krokami, dyskredytując tego załganego, fałszywego szczeniaczka Kaczyńskiego: już przecież nie zjawił się na przesłuchaniu w sprawie złamanego serca Sawickiej. Lub pod dywan, wizyta wydmuszki daje ku temu świetną okazję.

    • Po dziesięciu chyba latach powrócił na wokandę proces
      łódzkiej ,,ośmiornicy”. To Łódź jest ojczyzną taniego wina bez VAT-u w firmie założonej na ,,słupa”, a kiedy wino sprzedano, kasę skitrano – słupa zakopywano, albo do rzeki.
      Gruby Irek dostał kulę w łeb na środku Zgierza ale mordercy nie dostali za morderstwo, tylko za ,,porachunki wewnątrz grupy”(sędzia Wesołowska).
      Po Irku rządy objął Tato. Z Tatą żartów nie było, kto miał knajpę przy Piotrkowskiej – ten wie.
      Tata swojego merca nigdy nie zamykał, i bardzo się puszył z tego powodu.
      Tata z Jędrzejem wydali wyrok na ,,Nikosia” – Skotarczaka, króla Gdańska , co miał później królewski pogrzeb w katedrze w Oliwie. Oprócz tego, że zabijali to również porywali dla okupu.
      Zostali skazani dzięki temu, że Rudy zaczął sypać. Ale, jak to w Polsce kraju ,,praworządnym”, SN skasował wyroki szefom mafii z powodu ,,rażących naruszeń” i wyszli na wolność po wpłaceniu śmiesznych kaucji(z samych okupów zebrali 3 mln zł). W 2010 r. ruszył proces od nowa. Nie postawię nawet złotówki, że pójdą siedzieć.
      Więc niczego się już nie dowiemy, bo świadek umrze na zawał albo się w celi (monitorowanej 24 h) powiesi. A później oddziałowy.