Dzisiaj, w sejmie, przy okazji mowy w obronie ministra zdrowia, premier Donald Tusk krzyczał o męskiej odwadze.
Dzisiaj, w sejmie, przy okazji mowy w obronie ministra zdrowia, premier Donald Tusk krzyczał o męskiej odwadze. O tym, że w polskiej tradycji zakorzenione jest wymaganie odwagi od tych, którzy ,,noszą spodnie”, i to na nich, zgodnie z tą tradycją, spoczywa obowiązek ochrony tych ,,które noszą spódnice”. Albo, przynajmniej, powinien się mężczyzna wykazać znacznie większą odwagą od, słabej przecież, kobiety.
Takie oskarżenia, o tchórzostwo, skierował Donald Tusk do posła opozycji, zarzucając mu bezczynność, podczas gdy Ewa Kopacz, jak wszyscy pamiętamy ,,osobiście brała udział w sekcjach zwłok ofiar”. Dzisiaj nie powtarza kompromitujących kłamstw, bo ktoś przytomny mógłby ją zaprosić na takie prawdziwe, i powtórne, które się wkrótce odbędą w Polsce.
Jej społeczny i, dzisiaj bardzo rycerski, adwokat Donald Tusk powiedział tylko, że ,,pomagała ofiarom katastrofy w Moskwie”.
O odwadze krzyczał ten sam człowiek, który wieziony samochodem na miejsce katastrofy 10 kwietnia 2010 roku, zachowywał się jak mały wystraszony człowieczek, bo nie jak premier ani nawet dysponent rządowego samochodu. Nie próbował przerwać rosyjskiego przedstawienia wyreżyserowanego przez Putina, którego bezpośrednimi wykonawcami byli oficerowie FSB.
Tak relacjonuje ,,podróż polskiego premiera” sam Donald Tusk w wywiadzie dla PAP:
Byliśmy świadomi, że Rosjanie robią wszystko, żeby ta oficjalna delegacja z moim udziałem była pierwsza. Nawet jadący ze mną minister Graś zwracał uwagę obsłudze, kierowcy, rosyjskiemu oficerowi ochrony, który siedział w naszym samochodzie, żeby zwolnili, żebyśmy razem dojechali z tą grupą Jarosława Kaczyńskiego. Ale Rosjanie nie reagowali.
A tak opisują przyjazd na miejsce katastrofy, pobyt i tchórzliwą ucieczkę ,,szefa polskiego rządu” zdruzgotani i pozostawieni samym sobie funkcjonariusze państwa polskiego:
Czekaliśmy na przyjazd szefa rządu RP, oczekiwaliśmy, że przybędzie na miejsce katastrofy poważny polityk, odważny reprezentant Polski.
Zobaczyliśmy faceta, który przemknął wśród zgliszczy.Wystraszonego małego człowieczka, który nie odważył się nawet podejść do trumny Prezydenta. Nie czuł obowiązku wsparcia zdezorientowanych funkcjonariuszy kierowanego przez niego kraju.
Premier jak cień zniknął z miejsca katastrofy a towarzysząca mu świta jeszcze bledszych cieni miała tego wieczoru tylko dwa problemy. Jak dojechać i wyjechać przed Jarosławem Kaczyńskim. Podczas opuszczania miejsca katastrofy służby Putina pokierowały kolumnę Tuska inną bramą. Po ucieczce przedstawicieli rządu kilku rosyjskich pałkarzy wrzuciło na krypę ciężarówki trumnę z ciałem Prezydenta RP i wywiozło ją jak gruz z budowy.
Jak gruz z budowy – niech się Tobie śnią te słowa ,,wystraszony mały człowieczku”. Niech dżwięczą jak memento.
Bo nie tylko odwagi w Tobie za grosz, ale również o budowaniu czegokolwiek – pojęcie masz niewielkie.