PSL kolejny raz przebąkuje o przyspieszonych wyborach. Oczywiście ustami Kłopotka Eugeniusza. Którego dziennikarze już dawno namaścili na nowego Palikota. A ja uprzejmie donoszę, że nie on jeden. Przebąkuje, znaczy się. Inni robią to dyskretnie, anonimowo, w stolicy i na prowincji. Nie tylko w imieniu mniejszego koalicjanta. W obecności moich uszu zdarzyło się to po raz pierwszy zaraz po inauguracji powakacyjnego sezonu politycznego. Zgodnym chórem jednak zaprzeczają, jakoby przyczyna leżała w koalicyjnej rodzinie. Obalając tym samym hipotezę Bielana Adama. Którą ów przenikliwy doktor-korkociąg wysnuł z (patrz: internetowy słownik angielsko-polski "Tłumacz") i publicznie głosił na okoliczność piterowo-kłopotkowej awanturki. Koalicyjni mówią (jeśli mówią) zgodnie: jak długo można się bujać, udając, że rządzimy! Że niby czekanie na kolejne weto prezydenta zniechęca do pracy.
Nic tylko przyklasnąć. Jak długo można słuchać oratorskich popisów o wyższości tradycji piłsudczykowskiej nad gomułkowską względem czczenia wizyty trzech mędrców w stajence? Jak długo można zajmować się wyliczaniem dniówek za bojkot poselskiej roboty? Ekscytować kastrowaniem pedofilów? Przerzucaniem odpowiedzialnością za wyciek weryfikacyjnych dokumentów? Ile jeszcze jesteśmy w stanie znieść?
Spokojnie, bez paniki – gaszą niezdrowe emocje wyznaczeni partyjni frontmeni. Przecież nic złego się nie dzieje. Nawet giełda odbiła. Inflacja o dwie dziesiąte niższa od prognozowanej. Zarobki rosną. Bezrobocie spada. Nowe pomostówki prezio musi podpisać. Bo inaczej nawet górnicy i hutnicy nie dostaną. Szpitale i tak się sprywatyzują. A zanim doczłapiemy się do euro i dojedziemy naszymi jednopasmowymi autostradami na Euro może w ogóle nastąpić koniec świata.
I znowu, niestety, wypada się zgodzić. Na przeżywanie kolejnej wyborczej traumy w tym samym składzie i według identycznych reguł jest stanowczo za wcześnie. Za dużo pary z nas uszło ostatnim razem. Jakoś do tych prezydenckich się doczołgamy. A potem, jak weźmiemy się do roboty! Jak to tylko my, Polacy, potrafimy!
Cieszę się…
… że też zawitałaś tu. To duża szansa na sensowne miejsce w sieci.
Pozdrawiam