Pamiętam naczelne hasło z ostatnich wyborów prezydenckich. Wybierzmy Komorowskiego, żeby PO nie miała już żadnego alibi dla nic nie robienia! Tak Brzmiało hasło, a dalej nawet najbardziej gorliwi zwolennicy polskiej zjednoczonej partii bez alternatywy zarzekali się i składali uroczyste przysięgi na honor, że jak się Tuski za robotę nie wezmą, to już koniec z głosowaniem na PO. Łatwo można odszukać w archiwum co myślałem o tym hasełku dla naiwnych. Dziś, gdy już nie tylko wiadomo, że to nie śp. Lech Kaczyński blokował reformy i nowoczesne państwo, ale wiadomo, że w idealnych warunkach rządzenia PO zalicza kolejne kompromitacje i nawet nie udaje, że zamierza cokolwiek robić lub poprawić, dawni głosiciele hasełka już zapomnieli dlaczego nadal nie mają alternatywy. Gdzie jest punkt graniczny dla alternatywy? Myślę, że w realiach medialnych, popkulturowych takiego punktu zwyczajnie nie ma. Nie ma takiej rzeczy, której nie może zawalić tania partia dla każdego, a która by spowodowała, że gremialnie odwróci się dla PO poparcie. Wyborcy PO zmieniają się razem z Tuskiem, oni już nie wierzą, że ich tania partia bez alternatywy zrobi cokolwiek, nie mają w tym obszarze żadnych złudzeń. W tym miejscu wygodnie byłoby napisać, że wyborcy PO głosują już tylko i wyłącznie przeciw nienawistnemu Kaczorowi, ale to nie jest prawda. Po cichu, bardzo głęboko w środku przyznaje się coraz więcej racji Kaczorowi, ale na zewnątrz cisza, dla świętego poczucia bezpieczeństwa. Po czym wnoszę? No przecież co i rusz się mówi, że ludzie są rozczarowani, jak na przykład Meller, ale co się z ludźmi dzieje, jak na przykład z Mellerem po ujawnieniu niezadowolenia, to widzieliśmy wyraźnie. Tak działa ogólny mechanizm, nie ma wiary, jest indywidualny strach zamieniany na stadne poczucie bezpieczeństwa. Owszem jakiś odsetek, tych najmniej rozgarniętych z pełną wiarą powtarza te obciachowe hasła o ciemnogrodzie i Rydzyku tylko, że oni są jak Rydzyki we własnych szeregach, radykałowie nie widzący własnej śmieszności. Lwia część elektoratu PO głosuje na PO z zupełnie innego powodu, powodu psychologicznego. Gdy się umoczyło we własnych opiniach cały swój intelektualny potencjał, obwieszczając światu jakim to się bywa wprawnym analitykiem rzeczywistości, potrafiącym wskazać „mniejsze zło”, nie ma siły, żeby ubłagać ego i przyznać się zwyczajnie: dałem dupy. Nie dość, że dałem dupy, to dałem dupy politykom. Ech! Gdyby to jeszcze byli politycy, ale dupy dałem czemuś i do polityka niepodobnemu. Na takie wyznanie, które jest warunkiem wszelkiego racjonalnego myślenia na temat tego co się dzieje i co się nigdy nie stanie, stać niewielu. Znam ten ból z własnego cierpienia i ubolewania, mam już za sobą tę ekspiację, bolesne wyznania i podsumowanie własnej głupoty. Nie będę zachęcał łatwymi stwierdzeniami, że nie bolało, że da się przeżyć, że nic strasznego. Przeciwnie boli niewyobrażalnie, ledwie da się przeżyć, było więcej niż strasznie, było pełno leków. Niech zapomni jeden i drugi, że coś mu się uda, że samo przyjdzie, że jakoś to będzie, nic podobnego, albo się tyra w pocie czoła i wypracuje, albo się leży skulonym i udaje, że nadal rozum i serce są po właściwej stronie.
Pisać w tym kontekście przy tak marnej okazji jak wybór polityczny nie ma sensu, dlatego też piszę w szerszym kontekście i ku szerszej przestrodze. Człowiek jest zwierzęciem stadnym, w stadzie czuje się bezpiecznie, w liczbie siła. Gdy się ośmieszy pojedyncza sztuka, widać jej śmieszność jak na patelni. Gdy w śmieszność popada stado, wszystko się jakoś rozkłada, rozmywa i pozostaje dobre samopoczucie, bo niechby nawet pojedynczy byli poważni, stado ich zakrzyczy śmiesznością. Nie ma granicy dla zmiany decyzji, dla nowego spojrzenia na rzeczywistość, póki poczucie bezpieczeństwa jest w stadzie, a jedyną siłą stada jest liczebność. PO to jest stado na poziomie 33% poparcia, z tego widać, że około jedna piąta od stada się oderwała i mniej więcej na takim poziomie można szacować indywidualność. Indywidualnie, co twardsi i rozsądniejsi przełamią ból, zacisną zęby i pójdą na swoje. No właśnie czy na swoje czy do innego stada, co bez wątpienia za chwilę mi się zarzuci. Jeśliby nawet do nowego, mniej licznego stada, gdzie poczucie bezpieczeństwa jest niższe, a to z tego prostego powodu, że mniejsze stada są zawsze na dorobku, to i tak jest postęp. Zamienić bezrozumne stado, czerpiące siłę z liczebności, na stado mniejsze, poszukujące drogi dla siebie i tym samym dające sobie szansę na poszukanie powagi nie śmieszności, jest wyraźnym postępem. Wszystko to są jednak wybory dla indywidualności, masowe zjawiska z tych powodów nie wystąpią. Kiedy stado zmienia swoje zachowania? Jest jedna przyczyna zmiany stadnych zachowań. Panika! Tylko panika w stadzie może stado rozbić. Przyczyna jest jedna i nazywa się panika, pocieszać się można, że czynników wywołujących panikę jest znacznie więcej. Niby racja, ale te czynniki należą do jednej grupy – śmiertelnych zagrożeń. Póki trzeszczy albo się tli stado coś tam sobie pomrukuje, noskiem kręci, ale dalej sobie trawkę skubie. Musi się walić i palić, na łeb spadać pod ogonem dymić, żeby dotarło co się dzieje. Taki też jest scenariusz na przyszłość, nie żadne „dajmy im szansę samodzielnie rządzić”, nie żaden brak alternatywy, to są jedynie pieszczoty dla ego, żeby zagłuszyć śmieszność wyboru. Póki się nie zapali wyborcy PO pod ogonem, póki na łeb mu się cały dobrobyt i innowacje nie zwalą, niechby pojedynczy straceńcy zanosili się śmiechem na widok stadnej śmieszności, to liczebnością stado się odszczeknie i urządzi. Jeśli ktoś chce mnie spytać jaki z tego morał, to chętnie odpowiem. Nie pytajcie kiedy PO straci poparcie. Pytajcie kiedy cała ta fasada, którą się karmi stado zwali się stadu na łeb i zostanie po niej tylko siwy dym. Nic się nie zmieni póki w kurnej chacie mały dym, stado będzie siedzieć i czuć się w stadzie bezpiecznie.
PS Jak w każdy poniedziałek łaski proszę i klikania. Strach patrzeć na ostanie dni, czarny chleb, czarna kawa. Kto by się zlitował, proszę, żeby pamiętać o klikaniu w czasie. Nie klikać wszystkiego naraz, w odstępach, im dłuższe tym lepsze.
Rozbawiło wszystkich porównie z Titanic-iem
w wykonaniu pana prezesa. Szczególnie ten kawałek o ,,śnieżnobiałej koszuli kapitana”.
A szkoda, że nikt nie odtworzył, w telewizyjnym skrócie, pierwszego i ostatniego rejsu ,,niezatapialnego” Titanica.
Zanim się zderzył z górą lodową dostał, na pokład, kilka depesz z ostrzeżeniem o dryfujących górach lodowych tzw. growlerach. Wszystkie zlekceważono.
A już po samym zderzeniu, kawałki lodu na górnym pokładzie posłużyły do zabawy albo chłodzenia whisky.
Z 2228 pasażerów uratowało się 705, chociaż miejsc w szalupach ratunkowych było jeszcze dla 300 pasażerów. Na oczach uratowanej reszty, w lodowatej wodzie, umierali z zimna ci, którzy nie zdołali wsiąść do szalup.
Ale najważniejsze: pokład III klasy zamknięto żelazną kratą chwilę po zderzeniu, skazując tym samym na śmierć 500 pasażerów.
Ale orkiestra grała do końca, do ostatniej minuty….
Rozbawiło wszystkich porównie z Titanic-iem
w wykonaniu pana prezesa. Szczególnie ten kawałek o ,,śnieżnobiałej koszuli kapitana”.
A szkoda, że nikt nie odtworzył, w telewizyjnym skrócie, pierwszego i ostatniego rejsu ,,niezatapialnego” Titanica.
Zanim się zderzył z górą lodową dostał, na pokład, kilka depesz z ostrzeżeniem o dryfujących górach lodowych tzw. growlerach. Wszystkie zlekceważono.
A już po samym zderzeniu, kawałki lodu na górnym pokładzie posłużyły do zabawy albo chłodzenia whisky.
Z 2228 pasażerów uratowało się 705, chociaż miejsc w szalupach ratunkowych było jeszcze dla 300 pasażerów. Na oczach uratowanej reszty, w lodowatej wodzie, umierali z zimna ci, którzy nie zdołali wsiąść do szalup.
Ale najważniejsze: pokład III klasy zamknięto żelazną kratą chwilę po zderzeniu, skazując tym samym na śmierć 500 pasażerów.
Ale orkiestra grała do końca, do ostatniej minuty….
Rozbawiło wszystkich porównie z Titanic-iem
w wykonaniu pana prezesa. Szczególnie ten kawałek o ,,śnieżnobiałej koszuli kapitana”.
A szkoda, że nikt nie odtworzył, w telewizyjnym skrócie, pierwszego i ostatniego rejsu ,,niezatapialnego” Titanica.
Zanim się zderzył z górą lodową dostał, na pokład, kilka depesz z ostrzeżeniem o dryfujących górach lodowych tzw. growlerach. Wszystkie zlekceważono.
A już po samym zderzeniu, kawałki lodu na górnym pokładzie posłużyły do zabawy albo chłodzenia whisky.
Z 2228 pasażerów uratowało się 705, chociaż miejsc w szalupach ratunkowych było jeszcze dla 300 pasażerów. Na oczach uratowanej reszty, w lodowatej wodzie, umierali z zimna ci, którzy nie zdołali wsiąść do szalup.
Ale najważniejsze: pokład III klasy zamknięto żelazną kratą chwilę po zderzeniu, skazując tym samym na śmierć 500 pasażerów.
Ale orkiestra grała do końca, do ostatniej minuty….
nie straszyć ludzi Polską
Tak, instynkt stadny sporo wyjaśnia. Przyjemniej jest w kupie zgubić niż w samemu znaleźć.
Trzeba by jeszcze się zastanowić dlaczego stado PiSu choć niewiele mniej liczne, słabiej do siebie wciąga.
Może dlatego, iż ludzi młodych, przedsiębiorczych, patrzących w przyszłość i zaprogramowanych na sukces, gadki o Ojczyźnie, patriotyzmie, Bogu, Katyniu i Smoleńsku pobudzają do rzygania? Kojarzą się ze szkołą, rodzicami, dziadkami i całym tym balastem dla wolnego, europejskiego ducha?
Oni instynktownie czują że propaganda PiS śmierdzi nieskończoną harówką na rzecz umęczonej Ojczyzny i tym podobnymi przykrościami.
PO też mówi o Polsce, ale ostrożnie, wesoło i z umiarem, żeby nie odstraszać.
Kontrowersje.
Pozwolę sobie zabrać głos nie w kwestii polityki, na której niewiele się znam, ale w kwestii finansowania samego portalu. OK, że są reklamy, na których autor może zarabiać, ale uważam za nasz psi obowiązek (myślę tu o czytelnikach) płacić autorowi za jego teksty. Uważam, że są świetne i bardzo lubię je czytać. Może nie czytają tych tekstów miliony Polaków, ale jednak chyba zebrałaby się spora grupka. Gdyby tak każdy z czytelników na miarę swoich możliwości zapłacił za to, z czego chce skorzystać, to, jak sądzę, nie byłoby problemu z utrzymaniem portalu bez liczenia na opłaty z reklam. Autor nawet za swoją książkę nie wystawił jednoznacznego rachunku, więc i tu pewnie byłoby mu obojętne, kto ile. Jeżeli jednak wzbogaciłby się na tym interesie, czego mu z całego serca życzę, to może moglibyśmy mieć tu coś jeszcze (jakieś deserki). Pozdrawiam wszystkich czytelników i oczywiście autora.
Jest inna jeszcze przyczyna Chlorze – tego dosyć
,,specyficznego” przyciagania ,,młodych zdolnych z wielkich miast”.
Otóż znam środowisko ludzi nastawionych, już, tylko i wyłacznie na kontrakty w sektorze publicznym. Tam cała gigantyczna praca umysłowa jest wkładana w komponowanie faktur. To jest cała, jak to nazwał minister Grabarczyk ,,wielka trudność, z którą się muszą zmagać wykonawcy”.
Druga, wcale pokaźna grupa, dyma to państwo metodą ,,na ZUS”. Po pracowitym pobycie za granicą, powraca ,,na ojczyzny łono”. Tyle, że najpierw odwiedza ,,swojego” lekarza, który przyparty banknotami z królową angielską, pracowicie sporządza historię choroby. Później już tylko, w oparciu o ostatnie całkiem spore dochody, dostarczają ZUS-owi 30-dniowe zwolnienia, i tak sześć razy.
Można później, przy piwie, powiedzieć przyjaciołom – Polska to piękny kraj.
nie straszyć ludzi Polską
Tak, instynkt stadny sporo wyjaśnia. Przyjemniej jest w kupie zgubić niż w samemu znaleźć.
Trzeba by jeszcze się zastanowić dlaczego stado PiSu choć niewiele mniej liczne, słabiej do siebie wciąga.
Może dlatego, iż ludzi młodych, przedsiębiorczych, patrzących w przyszłość i zaprogramowanych na sukces, gadki o Ojczyźnie, patriotyzmie, Bogu, Katyniu i Smoleńsku pobudzają do rzygania? Kojarzą się ze szkołą, rodzicami, dziadkami i całym tym balastem dla wolnego, europejskiego ducha?
Oni instynktownie czują że propaganda PiS śmierdzi nieskończoną harówką na rzecz umęczonej Ojczyzny i tym podobnymi przykrościami.
PO też mówi o Polsce, ale ostrożnie, wesoło i z umiarem, żeby nie odstraszać.
Kontrowersje.
Pozwolę sobie zabrać głos nie w kwestii polityki, na której niewiele się znam, ale w kwestii finansowania samego portalu. OK, że są reklamy, na których autor może zarabiać, ale uważam za nasz psi obowiązek (myślę tu o czytelnikach) płacić autorowi za jego teksty. Uważam, że są świetne i bardzo lubię je czytać. Może nie czytają tych tekstów miliony Polaków, ale jednak chyba zebrałaby się spora grupka. Gdyby tak każdy z czytelników na miarę swoich możliwości zapłacił za to, z czego chce skorzystać, to, jak sądzę, nie byłoby problemu z utrzymaniem portalu bez liczenia na opłaty z reklam. Autor nawet za swoją książkę nie wystawił jednoznacznego rachunku, więc i tu pewnie byłoby mu obojętne, kto ile. Jeżeli jednak wzbogaciłby się na tym interesie, czego mu z całego serca życzę, to może moglibyśmy mieć tu coś jeszcze (jakieś deserki). Pozdrawiam wszystkich czytelników i oczywiście autora.
Jest inna jeszcze przyczyna Chlorze – tego dosyć
,,specyficznego” przyciagania ,,młodych zdolnych z wielkich miast”.
Otóż znam środowisko ludzi nastawionych, już, tylko i wyłacznie na kontrakty w sektorze publicznym. Tam cała gigantyczna praca umysłowa jest wkładana w komponowanie faktur. To jest cała, jak to nazwał minister Grabarczyk ,,wielka trudność, z którą się muszą zmagać wykonawcy”.
Druga, wcale pokaźna grupa, dyma to państwo metodą ,,na ZUS”. Po pracowitym pobycie za granicą, powraca ,,na ojczyzny łono”. Tyle, że najpierw odwiedza ,,swojego” lekarza, który przyparty banknotami z królową angielską, pracowicie sporządza historię choroby. Później już tylko, w oparciu o ostatnie całkiem spore dochody, dostarczają ZUS-owi 30-dniowe zwolnienia, i tak sześć razy.
Można później, przy piwie, powiedzieć przyjaciołom – Polska to piękny kraj.
nie straszyć ludzi Polską
Tak, instynkt stadny sporo wyjaśnia. Przyjemniej jest w kupie zgubić niż w samemu znaleźć.
Trzeba by jeszcze się zastanowić dlaczego stado PiSu choć niewiele mniej liczne, słabiej do siebie wciąga.
Może dlatego, iż ludzi młodych, przedsiębiorczych, patrzących w przyszłość i zaprogramowanych na sukces, gadki o Ojczyźnie, patriotyzmie, Bogu, Katyniu i Smoleńsku pobudzają do rzygania? Kojarzą się ze szkołą, rodzicami, dziadkami i całym tym balastem dla wolnego, europejskiego ducha?
Oni instynktownie czują że propaganda PiS śmierdzi nieskończoną harówką na rzecz umęczonej Ojczyzny i tym podobnymi przykrościami.
PO też mówi o Polsce, ale ostrożnie, wesoło i z umiarem, żeby nie odstraszać.
Kontrowersje.
Pozwolę sobie zabrać głos nie w kwestii polityki, na której niewiele się znam, ale w kwestii finansowania samego portalu. OK, że są reklamy, na których autor może zarabiać, ale uważam za nasz psi obowiązek (myślę tu o czytelnikach) płacić autorowi za jego teksty. Uważam, że są świetne i bardzo lubię je czytać. Może nie czytają tych tekstów miliony Polaków, ale jednak chyba zebrałaby się spora grupka. Gdyby tak każdy z czytelników na miarę swoich możliwości zapłacił za to, z czego chce skorzystać, to, jak sądzę, nie byłoby problemu z utrzymaniem portalu bez liczenia na opłaty z reklam. Autor nawet za swoją książkę nie wystawił jednoznacznego rachunku, więc i tu pewnie byłoby mu obojętne, kto ile. Jeżeli jednak wzbogaciłby się na tym interesie, czego mu z całego serca życzę, to może moglibyśmy mieć tu coś jeszcze (jakieś deserki). Pozdrawiam wszystkich czytelników i oczywiście autora.
Jest inna jeszcze przyczyna Chlorze – tego dosyć
,,specyficznego” przyciagania ,,młodych zdolnych z wielkich miast”.
Otóż znam środowisko ludzi nastawionych, już, tylko i wyłacznie na kontrakty w sektorze publicznym. Tam cała gigantyczna praca umysłowa jest wkładana w komponowanie faktur. To jest cała, jak to nazwał minister Grabarczyk ,,wielka trudność, z którą się muszą zmagać wykonawcy”.
Druga, wcale pokaźna grupa, dyma to państwo metodą ,,na ZUS”. Po pracowitym pobycie za granicą, powraca ,,na ojczyzny łono”. Tyle, że najpierw odwiedza ,,swojego” lekarza, który przyparty banknotami z królową angielską, pracowicie sporządza historię choroby. Później już tylko, w oparciu o ostatnie całkiem spore dochody, dostarczają ZUS-owi 30-dniowe zwolnienia, i tak sześć razy.
Można później, przy piwie, powiedzieć przyjaciołom – Polska to piękny kraj.