Sopockiemu czarusiowi szykuje się wcale
Sopockiemu czarusiowi szykuje się wcale nie taka mała niespodzianka. Sztuczny twór zwany Unią Europejską u swoich podstaw wyhodował potworka ekonomicznego, a ten właśnie upomina się o pierwsze dziewice i nie tylko z Hellady. Nie tylko z Grecji, nie tylko za ekonomię pisaną palcem na wodzie przyjdzie zapłata. Idzie gwałtowne przyśpieszenie. Sypie się strefa Schengen, bodaj jedyny, w najlepszym razie jeden z nielicznych rozsądnych pomysłów unijnych. Tło dla polskiej prezydencji jest dramatyczne, takiego kryzysu nie było w UE nigdy, były jakieś zadymy ideologiczne z „konstytucją”, inne spory o chrześcijańskie wartości, ale teraz żarty się kończą. Przyszedł kryzys ekonomiczny, strefa euro jest karykaturalnym i chyba nawet nie kolosem, w każdym razie to czym jest, stoi na glinianych nogach, które już się kruszą. Absolutnie nikt nie ma pomysłu jak wyjść z bagienka, przez tyle lat podlewanego kolejnym ideologicznym sikaniem o tym i owym, och jak pięknie, aż cała tolerancja skończyła się zamordowaniem czarnych na morzu, pozostawionych przez francuski okręt. To, że Francja pozwalała sobie na zamykanie granic, na wywalanie rumuńskich cyganów, nie było jeszcze łamaniem praw człowieka i idei unijnej. Gorzej rzecz się miała z Włochami goniącymi afrykańskich rewolucjonistów, ale czarę bezczelności przelała maleńka Dania, gdy straciła okazję do milczącej pokory. Dania wzięła się za Schengen i wtedy stało się jasne, że dłużej papierowych idei reanimować się nie da. Zebrało się tysiąc myślicieli i będą radzić co dalej, jakby od razu nie mogli uradzić, że trzeba sobie dać spokój z teoriami i patrzeć na realia. Zastanawiać można się tylko nad jednym. Jest rumuński cygan pełnoprawnym członkiem UE, czy jest czarnuchem Europy? Póki co i w praktyce stanęło na tym, że cyganów i dzikich z czarnego lądu nie obsługujemy. Schengen da się jeszcze jakoś narodowi wytłumaczyć, chociaż naród nie lubi gdy mu zabierać, jak się naród raz przyzwyczai, że coś ma, to potem warczy gdy traci. Szczęśliwie Schengen można wyjaśnić zagrożeniami większego kalibru, oddajcie Schengen, bo rumuńscy cyganie i dzicy z Afryki zaleją Europę. Europejczycy unijni bez problemu przyjmą tę argumentację opartą na segregacji rasowej, bo kto chce tracić Mercedesa, Peugeota, czy inną Lancię na rzecz solidarności z głodującymi nierobami. Schengen ujdzie, wytłumaczy się, że dalej wszyscy są równi, tylko niektórzy muszą udowodnić swoją równość paszportem, a gdyby się okazało, że nie tak wypełnione rubryczki, wtedy wróci słynny niemiecki „niedźwiadek”, w pozostałych krajach członkowskim nie wiem co się czarnuchom wbijało w paszport. Tak spektakularnie znika zagadany, zbiurokratyzowany, zideologizowany patent na równości i tolerancyjne prawa mniejszości. Zamiast Schengen będziemy mieli taki nowoczesny, europejski ciemnogród lepsi i gorsi Europejczycy zadbają o swoje interesy, może się jakieś kolory wprowadzi na krzesełkach metra, może wytyczy specjalne szlaki na chodnikach dla Afroeuropejczyków.
Ze strefą euro takich jaj już się zrobić nie da, tutaj chodzi o ciężką kasę, a całe to „ratowanie” Grecji polega na podawaniu tej samej toksyny. Zadłużonej Grecji podaje się kolejne kredyty, część rat finansując z kieszeni podatnika, dokładnie tak samo jak sopocki czaruś się odgrażał, że w Polsce podatnik za spreed nie zapłaci. Pojęcia nie mam dlaczego podatnik miałby płaci za to, czego nie ukradnie bank, w każdym razie podobne teksty można sprzedawać na polskim zadupiu. Grecją tak się ratuje, jakby klientowi co dał sobie w żyło bardzo blisko złotego strzało, zamiast detoksu zafundować kolejną działkę. Rozwydrzony socjalnie Francuz z Niemcem jak tylko się dowiedzą, że mają płacić za jakąś peryferyjną biedotę europejską, finansować europejski Monar, to się dopiero zrobi „chuligaństwo” związkowe, „nie szanowanie konstrukcyjnych organów europejskich” i „kibolowanie”. Zawsze Sikorski może w tym nowoczesnym domu w Brukseli, ful-wypas elektryka i skóra, wydzielić jakąś celę dla kilku Murzyniątek z Tunezji i testować na nich program „Do You know Polska”. Tusk zamiast do Sopotu skoczy na weekend do Belgii i haratnie z Murzyniątkami w gałę. Ale czy to pomoże: Włochom, Belgii, Hiszpanii, Portugalii, tak jak już nic nie pomoże Grecji. Wszystko wskazuje, że przed nami „najciekawsza” prezydencja w Unii Europejskiej, sprawy zmierzają w takim kierunku, że siedzimy na europejskim wulkanie i tylko czekać jak to wszystko z kilku kierunków naraz pieprznie, nie tylko pyłem co zablokuje tanich przewoźników, ale taką lawą, której wewnętrznego żaru i dziesięć lat nie wyziębi. Jak zaradzi katastrofie sopocki czaruś? Te „solidarnościowe” ludziki bez głowy puszczą bączka w kaszubskim stroju ludowym i będzie Polska jeszcze bardziej wzorzystym wzorem dla całej Europy z najlepszymi stosunkami.
PS Nie wiem czy to coś da, wszystko wskazuje, że do Grecji dołączą Kontrowersje, ale póki zipie żebrze o klikanie w rozsądnych odstępach czasowych. Wiem, że są wakacje, niemniej czegoś takiego nigdy nie było, szkoda, bo z tego i tak się nie da wyżyć, być może uda się przetrwać.
Odnośnie kilku kwestii
Po pierwsze Schengen. Wątpliwe czy proponowane kolory i szlaki dla oznaczania swoich i nie swoich przyniesie pożądane skutki. Takie oznaczenie winno być nieodłącznie związane z osobą, a nie krzesłem czy szlakiem.
W przeszłości dla rozwiązania tego rodzaju problemu stosowano wynalezione i wielokrotnie sprawdzone środki.
Przykładowo farmerzy amerykańscy piętnowali swoje bydło rozżarzonym żelazem. Znany “humanista” Adolf ograniczał się natomiast tylko do tatuowania numerów na przedramieniu lub kolczykowania.
Zgodnie ze znanym odkryciem profesora maturzysty w Polsce istnieje spora ilość dwunożnego bydła, tak więc istotnym jest wybór optymalnej metody cechowania, przy czym cecha taka powinna być widoczna na pierwszy rzut oka.
Widocznym jest przy tym także, że dotychczasowe metody numerowania ludzi za pomocą takich środków jak przykładowo PESEL, NIP, REGON i tp. nie spełniają już obecnych założeń.
Być może ogłoszenie ogólnoeuropejskiego konkursu przyczyniłoby się do rozwiązania tego nabrzmiałego problemu.
Być może dałby jakieś pożądane skutki powrót do takich środków jak “propisk” i “komandirowka”.
Kwestia druga to ratowanie Grecji i innych potencjalnych bankrutów.
Ten problem nie jest w chwili obecnej jeszcze zbyt groźny. A nie jest groźny dlatego, że obecnie, w dobie wirtualnego pieniądza, nie jest żadną sztuką wypłukanie tego pieniądza z powietrza, lub inaczej kreowania tego pieniądza z nicości.
I jest to znacznie łatwiejsze niż znalezienie dziewic z Hellady i nie tylko, o których piszesz na wstępie.
Tak więc wydaje się, że wspomniane bankructwa ulegną na jakiś czas przesunięciu w przyszłość, nieodległą wprawdzie, ale dobra psu i mucha.
Tak samo, jak pieniądze się wytwarza z niczego
Tak samo każdy dług można umorzyć.
I nic się nie stanie, z wyjątkiem dwóch rzeczy:
Bankierzy nie dostaną prawdziwych, wypracowanych pieniędzy.
Grecy nie zostaną wydojeni do poziomu niewolnictwa.
Odnośnie kilku kwestii
Po pierwsze Schengen. Wątpliwe czy proponowane kolory i szlaki dla oznaczania swoich i nie swoich przyniesie pożądane skutki. Takie oznaczenie winno być nieodłącznie związane z osobą, a nie krzesłem czy szlakiem.
W przeszłości dla rozwiązania tego rodzaju problemu stosowano wynalezione i wielokrotnie sprawdzone środki.
Przykładowo farmerzy amerykańscy piętnowali swoje bydło rozżarzonym żelazem. Znany “humanista” Adolf ograniczał się natomiast tylko do tatuowania numerów na przedramieniu lub kolczykowania.
Zgodnie ze znanym odkryciem profesora maturzysty w Polsce istnieje spora ilość dwunożnego bydła, tak więc istotnym jest wybór optymalnej metody cechowania, przy czym cecha taka powinna być widoczna na pierwszy rzut oka.
Widocznym jest przy tym także, że dotychczasowe metody numerowania ludzi za pomocą takich środków jak przykładowo PESEL, NIP, REGON i tp. nie spełniają już obecnych założeń.
Być może ogłoszenie ogólnoeuropejskiego konkursu przyczyniłoby się do rozwiązania tego nabrzmiałego problemu.
Być może dałby jakieś pożądane skutki powrót do takich środków jak “propisk” i “komandirowka”.
Kwestia druga to ratowanie Grecji i innych potencjalnych bankrutów.
Ten problem nie jest w chwili obecnej jeszcze zbyt groźny. A nie jest groźny dlatego, że obecnie, w dobie wirtualnego pieniądza, nie jest żadną sztuką wypłukanie tego pieniądza z powietrza, lub inaczej kreowania tego pieniądza z nicości.
I jest to znacznie łatwiejsze niż znalezienie dziewic z Hellady i nie tylko, o których piszesz na wstępie.
Tak więc wydaje się, że wspomniane bankructwa ulegną na jakiś czas przesunięciu w przyszłość, nieodległą wprawdzie, ale dobra psu i mucha.
Tak samo, jak pieniądze się wytwarza z niczego
Tak samo każdy dług można umorzyć.
I nic się nie stanie, z wyjątkiem dwóch rzeczy:
Bankierzy nie dostaną prawdziwych, wypracowanych pieniędzy.
Grecy nie zostaną wydojeni do poziomu niewolnictwa.
Odnośnie kilku kwestii
Po pierwsze Schengen. Wątpliwe czy proponowane kolory i szlaki dla oznaczania swoich i nie swoich przyniesie pożądane skutki. Takie oznaczenie winno być nieodłącznie związane z osobą, a nie krzesłem czy szlakiem.
W przeszłości dla rozwiązania tego rodzaju problemu stosowano wynalezione i wielokrotnie sprawdzone środki.
Przykładowo farmerzy amerykańscy piętnowali swoje bydło rozżarzonym żelazem. Znany “humanista” Adolf ograniczał się natomiast tylko do tatuowania numerów na przedramieniu lub kolczykowania.
Zgodnie ze znanym odkryciem profesora maturzysty w Polsce istnieje spora ilość dwunożnego bydła, tak więc istotnym jest wybór optymalnej metody cechowania, przy czym cecha taka powinna być widoczna na pierwszy rzut oka.
Widocznym jest przy tym także, że dotychczasowe metody numerowania ludzi za pomocą takich środków jak przykładowo PESEL, NIP, REGON i tp. nie spełniają już obecnych założeń.
Być może ogłoszenie ogólnoeuropejskiego konkursu przyczyniłoby się do rozwiązania tego nabrzmiałego problemu.
Być może dałby jakieś pożądane skutki powrót do takich środków jak “propisk” i “komandirowka”.
Kwestia druga to ratowanie Grecji i innych potencjalnych bankrutów.
Ten problem nie jest w chwili obecnej jeszcze zbyt groźny. A nie jest groźny dlatego, że obecnie, w dobie wirtualnego pieniądza, nie jest żadną sztuką wypłukanie tego pieniądza z powietrza, lub inaczej kreowania tego pieniądza z nicości.
I jest to znacznie łatwiejsze niż znalezienie dziewic z Hellady i nie tylko, o których piszesz na wstępie.
Tak więc wydaje się, że wspomniane bankructwa ulegną na jakiś czas przesunięciu w przyszłość, nieodległą wprawdzie, ale dobra psu i mucha.
Tak samo, jak pieniądze się wytwarza z niczego
Tak samo każdy dług można umorzyć.
I nic się nie stanie, z wyjątkiem dwóch rzeczy:
Bankierzy nie dostaną prawdziwych, wypracowanych pieniędzy.
Grecy nie zostaną wydojeni do poziomu niewolnictwa.
Oby wszystkie problemy prezydencji rozwiązywał
równie skutecznie co sprawę szefa ABW. Chociaż akurat tę sprawę szef ABW rozwiązał sam.
Oby wszystkie problemy prezydencji rozwiązywał
równie skutecznie co sprawę szefa ABW. Chociaż akurat tę sprawę szef ABW rozwiązał sam.
Oby wszystkie problemy prezydencji rozwiązywał
równie skutecznie co sprawę szefa ABW. Chociaż akurat tę sprawę szef ABW rozwiązał sam.