Co się dzieje kiedy gówniarz zostaj
Co się dzieje kiedy gówniarz zostaje dyplomatą? W skrócie rzecz ujmując dyplomacja staje się nocnikiem, obsikanym po brzegach. Radek Kosygin-Sikorski nie trafił do nocniczka, nie raz, nie dwa i ciężko zgadnąć czym to jest spowodowane. Być może tym, że ma małego siusiaka i ciężko mu wcelować, w każdym razie jak już nasiusia krzyczy wszem wobec, że dziewczęta nawet z wyższych klas mdlały. Czymś nadrobić musi. Pomijając już wszelkie polityczne wojenki i antypatie, powiem, że zęby mi zgrzytały kiedy widziałem Fotygę, przyznam się otwarcie, że zwyczajnie baby nie trawię, ale jako żywo takiego kabaretu w dyplomacji jaki odstawia Sikorski, nie zdarzyło mi się obserwować od czasów Aleksieja Nikołajewicza Kosygina. Słynne ludowe porzekadło o tym, że frak leży w trzecim pokoleniu, nie ma tu absolutnie najmniejszego zastosowania, należałoby się odwołać do innej złotej myśli. Chłop ze wsi wyjdzie, wieś z chłopa nigdy. Da się jakoś ubrać, upudrować, nie wiedzieć czemu uczesać się nie daje, ale niestety tego co we łbie ani nie wypompujesz, ani nie wtłoczysz nowego. Pamiętam jak dziś gdy to Andrzej Lepper pojechał na brukselskie salony i zrobił furorę, mimo że paluszek przy kawie sterczał mu jak mały. Z tego gówniarza i Leppera nie będzie. Nie wiem kto go wygrzebał, ale zdaje się, że nie kto inny jak Kaczor, mistrz personalnych pomyłek, w każdym razie co ten mały Radzio robi w dyplomacji, rozumem ogarnąć się nie da, a i bezguścia nie wystarczy, aby zaakceptować widok. Po donosie jaki wykonał, kapując obywatela polskiego kościelnemu państwu Watykan, pojechał usmarkany dyplomatołek do Londynu i jak zwykle przymierzył grzywką w kant kuli. „W Polsce nie brak ludzi myślących tak jak Breivik”. Cytat z szefa polskiej dyplomacji, obecnie zaangażowanej w prezydencję. Nie tak dawno inny grajek w krótkich majtkach wspominał coś o praniu brudów w kraju i dodawaniu optymizmu. Ten cudowny obraz, w niezbyt mądrym występie zburzył niejaki Ziobro, ale to co powiedział opozycyjny polityk rządzącemu premierowi, po pierwsze jest normą brukselską, po drugie było prawdziwe, po trzecie może uchodzić co najwyżej za nieskuteczną wrzutkę kampanijną. Dyplomatoł, gówniarz posmarkany, występując w roli ministra spraw zagranicznych, przypisał własnym obywatelom cechy psychopatyczne i wskazał własny kraj jako potencjalne i poważne zagrożenie terrorystyczne. Nie wiem w jakich kategoriach należałoby tę sprawę rozpatrywać, dymisja to jest tylko sprawa porządkowa, bo mamy do czynienia z ewidentnym obsamrkaniem tak zwanej racji stanu. Warto w tym miejscu przypomnieć, że koledzy gówniarza, czyli inni gówniarze, w tym czasie przegłosowali Trybunał Stanu dla Kaczora, żeby Kalisz mógł wygrać jedynkę w Warszawie odbijając miejsce babce od tańca na rurze. Chętnie poddam weryfikacji swoją wiedzę, ale ze wszystkich znanych mi reakcji dyplomatycznych, na ostatnie wydarzenia w Norwegii, żaden kraj nie popisał się podobnego kalibru smarkiem i to nawet na poziomie sprzątaczki ambasady, nie na centralnym dyplomatycznym szczeblu.
Dyplomatoł dodał do tej diagnozy: „Internet to kloaka”. Pełen język dyplomacji, rodem z Onet i forum GW. I tak przy okazji, największa kloaka w Internecie, to właśnie wyżej wymienione fora, których Sikorski nie podał do sądu, chociaż tam znalazłby setki i to bardziej pikantnych ilustracji własnej zasmarkanej osoby, przy których „żydowski pachołek”, to cukiereczek słodziutki. Z dyplomacją nie mam nic wspólnego, nigdy nie miałem i dlatego patrząc na tego gogusia mogę opisać widok precyzyjnie. Widać po ojszczynocniczku wszystko czym jest miejscowa polityka, w tym kadrowa. Gówniarz z małym pisiorkiem siusiał już nie do jednego nocniczka i jeśli taki mydłek zaczynał u Macierewicza i Olszewskiego, potem u Marcinkiewicza z Kaczorem, a skończył gdzieś między Palikotem i Kwaśniewskim, to mamy obrazkową definicję jakości polskiej polityki. Bierze się dowolną zakompleksioną miernotę, która się wżeniła w odpowiednią narodowość i można przerabiać na uniwersalnego mydłka, czy to od armii, czy od dyplomacji obojętnie jakiej, narodowo-katolickiej, czy też lewicowo-antyklerykalnej. Gdy do pełnego obrazu dodać, że gówniarz jest pupilem i wychowankiem „profesora-wuefisty” Bartoszewskiego, pozostaje sobie tylko dać upust w internetowej kloace. Nic więcej człowiek rozumny, niestety zrobić nie może, jedynie splunąć przez monitor w twarz gówniarza, który i kur szczać prowadzać nie może, bo sam do nocniczka nie trafia i małym, jak paluszek Leppera, moczy prześcieradło.
I to jest dobry moment,
I to jest dobry moment, przynajmniej moim zdaniem, żeby wymienić się poglądami na temat budzącej zawiść kariery edukacyjnej Radzia. Jest rok 1981. Radzio jest synem szeregowych pracowników jednego z bydgoskich biur projektów. Więc zaraz po maturze, w czerwcu wyjeżdża do UK celem doszlifowania języka angielskiego. Czy tutaj wszystko pasuje? Nam, znającym realia schyłkowego PRL? Dalej, za Wikipedią i “facts file” z artykułu Krzysztofa Bobińskiego:
http://www.europeanvoice.com/article/imported/the-pretender/58984.aspx
The CV:
1963: Born, Bydgoszcz, Poland
1983-86: Studies at Oxford University
1986-89: Reporter in Afghanistan and Angola for UK media
1989: Returns to Poland to represent Rupert Murdoch
1992: Deputy minister of defence
1998: Deputy minister of foreign affairs
2002-05: American Enterprise Institute, resident fellow
2005: Minister of defence, Law and Justice government
2007: Leaves Law and Justice government
2007: Appointed minister of foreign affairs in Civic Platform government
Pytanie od naiwnej. Kto, w 1981 roku opłacił mu stypendium w Pembroke College?
Według dzisiejszych danych, za rok szkolny 2010/2011 przybliżony roczny koszt studiów dla studentów z UK i EU wynosi (Total Annual Costs) £6,533- £8,284. Pytanie, kto wyłożył za Radka, skromnego synka szeregowych pracowników bydgoskiego biura projektów?
http://www.pmb.ox.ac.uk/Students/Admissions/Estimated_Costs/Home_UKEU_Costs.php
Tym oto sposobem powiększyłaś – k.janno – grono oszołomów
a gdyby, nie daj Boże, przeczytał to dociekliwy i wrażliwy Foreign Minister, to wtedy ,,kloaka frustratów co żółć wylewają”.
To są pytania zupełnie nie na miejscu. To są pytania na poziomie : za co chlał tam na umór? Za czyje funty szterlingi? A funt brytyjski był wtedy wart….Ile złotych, kto pamięta?
W kwestii oszołomstwa 🙂
Dołączyłam do tego oszołomstwa dosyć późno, ale za to służę mu z gorliwością neofity!
A co do funtów, to jest tak. W maju 1981 kurs GBP/USD wyniósł 2,0651. Papiery w tym samym czasie stały tak:
Kurs oficjalny w roku 1981 wynosił 81 złotych, w roku 1982 – 85 złotych, w roku 1983 – 92 złote, w roku 1985 -140 złotych, zaś czarnorynkowy w 1981 r. przekroczył 500 złotych. Na nieszczęście dla tych, którzy grają na “grubą kreskę” prawie wszystko można znaleźć:
http://teatrnn.pl/leksykon/node/2907/dolar
I teraz najciekawsze. W 1981 roku byłam starszym projektantem w biurze projektów, więc zajmowałam porównywalną pozycję zawodową, co rodzice Radzia. Gdybym nie była taka leniwa, poszukałabym legitymacji ubezpieczeniowej i sprawdziłabym, ile wtedy zarabiałam. I czy stać by mnie było na opłacenie tygodniowego studiowania w Oxfordzie. A muszę dodać, że biura projektów były jednym z nielicznych miejsc, gdzie można było w Polsce PRL zarobić naprawdę bardzo przyzwoite pieniądze. Taka enklawa dla inżynierów, bo w Polsce się wtedy budowało i budowało.
Może jednak będę mniej leniwa i bardziej złośliwa i poszukam tej legitymacji. Miłych obliczeń Ojcze Milicjancie 🙂
Daje do myślenia, nawet jeśli się uwzględni inflację w Oxfordzie.
Nawet gdyby projektowali bukry dla WOPK albo
nowy gmach KW w Bydgoszczy, a po godzinach – wille badylarzom, i tak poza zasięgiem. Też doskonale pamiętam ile wynosiły wtedy ,,doskonałe” zarobki – 20 tys. ówczesnych złotych to był kosmos (coś jakby dzisiaj 15 tysięcy na rekę).Bo średnie zarobki, wg ZUS wynosiły 7.690 zł(mocno zawyżone).
Przyjmijmy funta 1GBP=1200 zł. A ogromne i mało realne zarobki projektanta na 20 000 zł. Więc socjalistyczny projektant zarabiał 16,66 funtów brytyjskich, a i to pod warunkiem, że był przodownikiem pracy.
Bez życzliwego(rodzinie Sikorskich) naciągania, możemy przyjąć, że – nie pijąc nie jedząc – był w stanie zaoszczędzić całych 10 brytyjskich funtów.Z platynowym włosem każdy i wizerunkiem królowej:-)
Może po prostu dopisało mu szczęście? 🙂
“I ty fortuny skurwysynu,
Gówniarzu uperfumowany,
Co splendor oraz spleen Londynu
Nosisz na gębie zakazanej,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.”
To są te ,,zakazane pytania”
jak – ongiś – zakazane piosenki.
I jak bardzo nam dzisiaj brakuje takich poetów. Jak Tuwim.
chyba że miał rodzinę
w Anglii.
Tak, grunt to rodzinka.
Angielska rodzinka mogła, co najwyżej, wysłać zaproszenie.
I w trakcie – z angielska chłodnego – powitania zapytać ,, a dolary macie?”
Czego sam doświadczyłem, więc się dzielę:-)
Tak, stryjka Władka
Tak, stryjka Władka, co zginął w katastrofie lotniczej
I to jest dobry moment,
I to jest dobry moment, przynajmniej moim zdaniem, żeby wymienić się poglądami na temat budzącej zawiść kariery edukacyjnej Radzia. Jest rok 1981. Radzio jest synem szeregowych pracowników jednego z bydgoskich biur projektów. Więc zaraz po maturze, w czerwcu wyjeżdża do UK celem doszlifowania języka angielskiego. Czy tutaj wszystko pasuje? Nam, znającym realia schyłkowego PRL? Dalej, za Wikipedią i “facts file” z artykułu Krzysztofa Bobińskiego:
http://www.europeanvoice.com/article/imported/the-pretender/58984.aspx
The CV:
1963: Born, Bydgoszcz, Poland
1983-86: Studies at Oxford University
1986-89: Reporter in Afghanistan and Angola for UK media
1989: Returns to Poland to represent Rupert Murdoch
1992: Deputy minister of defence
1998: Deputy minister of foreign affairs
2002-05: American Enterprise Institute, resident fellow
2005: Minister of defence, Law and Justice government
2007: Leaves Law and Justice government
2007: Appointed minister of foreign affairs in Civic Platform government
Pytanie od naiwnej. Kto, w 1981 roku opłacił mu stypendium w Pembroke College?
Według dzisiejszych danych, za rok szkolny 2010/2011 przybliżony roczny koszt studiów dla studentów z UK i EU wynosi (Total Annual Costs) £6,533- £8,284. Pytanie, kto wyłożył za Radka, skromnego synka szeregowych pracowników bydgoskiego biura projektów?
http://www.pmb.ox.ac.uk/Students/Admissions/Estimated_Costs/Home_UKEU_Costs.php
Tym oto sposobem powiększyłaś – k.janno – grono oszołomów
a gdyby, nie daj Boże, przeczytał to dociekliwy i wrażliwy Foreign Minister, to wtedy ,,kloaka frustratów co żółć wylewają”.
To są pytania zupełnie nie na miejscu. To są pytania na poziomie : za co chlał tam na umór? Za czyje funty szterlingi? A funt brytyjski był wtedy wart….Ile złotych, kto pamięta?
W kwestii oszołomstwa 🙂
Dołączyłam do tego oszołomstwa dosyć późno, ale za to służę mu z gorliwością neofity!
A co do funtów, to jest tak. W maju 1981 kurs GBP/USD wyniósł 2,0651. Papiery w tym samym czasie stały tak:
Kurs oficjalny w roku 1981 wynosił 81 złotych, w roku 1982 – 85 złotych, w roku 1983 – 92 złote, w roku 1985 -140 złotych, zaś czarnorynkowy w 1981 r. przekroczył 500 złotych. Na nieszczęście dla tych, którzy grają na “grubą kreskę” prawie wszystko można znaleźć:
http://teatrnn.pl/leksykon/node/2907/dolar
I teraz najciekawsze. W 1981 roku byłam starszym projektantem w biurze projektów, więc zajmowałam porównywalną pozycję zawodową, co rodzice Radzia. Gdybym nie była taka leniwa, poszukałabym legitymacji ubezpieczeniowej i sprawdziłabym, ile wtedy zarabiałam. I czy stać by mnie było na opłacenie tygodniowego studiowania w Oxfordzie. A muszę dodać, że biura projektów były jednym z nielicznych miejsc, gdzie można było w Polsce PRL zarobić naprawdę bardzo przyzwoite pieniądze. Taka enklawa dla inżynierów, bo w Polsce się wtedy budowało i budowało.
Może jednak będę mniej leniwa i bardziej złośliwa i poszukam tej legitymacji. Miłych obliczeń Ojcze Milicjancie 🙂
Daje do myślenia, nawet jeśli się uwzględni inflację w Oxfordzie.
Nawet gdyby projektowali bukry dla WOPK albo
nowy gmach KW w Bydgoszczy, a po godzinach – wille badylarzom, i tak poza zasięgiem. Też doskonale pamiętam ile wynosiły wtedy ,,doskonałe” zarobki – 20 tys. ówczesnych złotych to był kosmos (coś jakby dzisiaj 15 tysięcy na rekę).Bo średnie zarobki, wg ZUS wynosiły 7.690 zł(mocno zawyżone).
Przyjmijmy funta 1GBP=1200 zł. A ogromne i mało realne zarobki projektanta na 20 000 zł. Więc socjalistyczny projektant zarabiał 16,66 funtów brytyjskich, a i to pod warunkiem, że był przodownikiem pracy.
Bez życzliwego(rodzinie Sikorskich) naciągania, możemy przyjąć, że – nie pijąc nie jedząc – był w stanie zaoszczędzić całych 10 brytyjskich funtów.Z platynowym włosem każdy i wizerunkiem królowej:-)
Może po prostu dopisało mu szczęście? 🙂
“I ty fortuny skurwysynu,
Gówniarzu uperfumowany,
Co splendor oraz spleen Londynu
Nosisz na gębie zakazanej,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.”
To są te ,,zakazane pytania”
jak – ongiś – zakazane piosenki.
I jak bardzo nam dzisiaj brakuje takich poetów. Jak Tuwim.
chyba że miał rodzinę
w Anglii.
Tak, grunt to rodzinka.
Angielska rodzinka mogła, co najwyżej, wysłać zaproszenie.
I w trakcie – z angielska chłodnego – powitania zapytać ,, a dolary macie?”
Czego sam doświadczyłem, więc się dzielę:-)
Tak, stryjka Władka
Tak, stryjka Władka, co zginął w katastrofie lotniczej
I to jest dobry moment,
I to jest dobry moment, przynajmniej moim zdaniem, żeby wymienić się poglądami na temat budzącej zawiść kariery edukacyjnej Radzia. Jest rok 1981. Radzio jest synem szeregowych pracowników jednego z bydgoskich biur projektów. Więc zaraz po maturze, w czerwcu wyjeżdża do UK celem doszlifowania języka angielskiego. Czy tutaj wszystko pasuje? Nam, znającym realia schyłkowego PRL? Dalej, za Wikipedią i “facts file” z artykułu Krzysztofa Bobińskiego:
http://www.europeanvoice.com/article/imported/the-pretender/58984.aspx
The CV:
1963: Born, Bydgoszcz, Poland
1983-86: Studies at Oxford University
1986-89: Reporter in Afghanistan and Angola for UK media
1989: Returns to Poland to represent Rupert Murdoch
1992: Deputy minister of defence
1998: Deputy minister of foreign affairs
2002-05: American Enterprise Institute, resident fellow
2005: Minister of defence, Law and Justice government
2007: Leaves Law and Justice government
2007: Appointed minister of foreign affairs in Civic Platform government
Pytanie od naiwnej. Kto, w 1981 roku opłacił mu stypendium w Pembroke College?
Według dzisiejszych danych, za rok szkolny 2010/2011 przybliżony roczny koszt studiów dla studentów z UK i EU wynosi (Total Annual Costs) £6,533- £8,284. Pytanie, kto wyłożył za Radka, skromnego synka szeregowych pracowników bydgoskiego biura projektów?
http://www.pmb.ox.ac.uk/Students/Admissions/Estimated_Costs/Home_UKEU_Costs.php
Tym oto sposobem powiększyłaś – k.janno – grono oszołomów
a gdyby, nie daj Boże, przeczytał to dociekliwy i wrażliwy Foreign Minister, to wtedy ,,kloaka frustratów co żółć wylewają”.
To są pytania zupełnie nie na miejscu. To są pytania na poziomie : za co chlał tam na umór? Za czyje funty szterlingi? A funt brytyjski był wtedy wart….Ile złotych, kto pamięta?
W kwestii oszołomstwa 🙂
Dołączyłam do tego oszołomstwa dosyć późno, ale za to służę mu z gorliwością neofity!
A co do funtów, to jest tak. W maju 1981 kurs GBP/USD wyniósł 2,0651. Papiery w tym samym czasie stały tak:
Kurs oficjalny w roku 1981 wynosił 81 złotych, w roku 1982 – 85 złotych, w roku 1983 – 92 złote, w roku 1985 -140 złotych, zaś czarnorynkowy w 1981 r. przekroczył 500 złotych. Na nieszczęście dla tych, którzy grają na “grubą kreskę” prawie wszystko można znaleźć:
http://teatrnn.pl/leksykon/node/2907/dolar
I teraz najciekawsze. W 1981 roku byłam starszym projektantem w biurze projektów, więc zajmowałam porównywalną pozycję zawodową, co rodzice Radzia. Gdybym nie była taka leniwa, poszukałabym legitymacji ubezpieczeniowej i sprawdziłabym, ile wtedy zarabiałam. I czy stać by mnie było na opłacenie tygodniowego studiowania w Oxfordzie. A muszę dodać, że biura projektów były jednym z nielicznych miejsc, gdzie można było w Polsce PRL zarobić naprawdę bardzo przyzwoite pieniądze. Taka enklawa dla inżynierów, bo w Polsce się wtedy budowało i budowało.
Może jednak będę mniej leniwa i bardziej złośliwa i poszukam tej legitymacji. Miłych obliczeń Ojcze Milicjancie 🙂
Daje do myślenia, nawet jeśli się uwzględni inflację w Oxfordzie.
Nawet gdyby projektowali bukry dla WOPK albo
nowy gmach KW w Bydgoszczy, a po godzinach – wille badylarzom, i tak poza zasięgiem. Też doskonale pamiętam ile wynosiły wtedy ,,doskonałe” zarobki – 20 tys. ówczesnych złotych to był kosmos (coś jakby dzisiaj 15 tysięcy na rekę).Bo średnie zarobki, wg ZUS wynosiły 7.690 zł(mocno zawyżone).
Przyjmijmy funta 1GBP=1200 zł. A ogromne i mało realne zarobki projektanta na 20 000 zł. Więc socjalistyczny projektant zarabiał 16,66 funtów brytyjskich, a i to pod warunkiem, że był przodownikiem pracy.
Bez życzliwego(rodzinie Sikorskich) naciągania, możemy przyjąć, że – nie pijąc nie jedząc – był w stanie zaoszczędzić całych 10 brytyjskich funtów.Z platynowym włosem każdy i wizerunkiem królowej:-)
Może po prostu dopisało mu szczęście? 🙂
“I ty fortuny skurwysynu,
Gówniarzu uperfumowany,
Co splendor oraz spleen Londynu
Nosisz na gębie zakazanej,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.”
To są te ,,zakazane pytania”
jak – ongiś – zakazane piosenki.
I jak bardzo nam dzisiaj brakuje takich poetów. Jak Tuwim.
chyba że miał rodzinę
w Anglii.
Tak, grunt to rodzinka.
Angielska rodzinka mogła, co najwyżej, wysłać zaproszenie.
I w trakcie – z angielska chłodnego – powitania zapytać ,, a dolary macie?”
Czego sam doświadczyłem, więc się dzielę:-)
Tak, stryjka Władka
Tak, stryjka Władka, co zginął w katastrofie lotniczej
Barany się ścigają kto
Barany się ścigają kto mocniej przysoli Kaczorowi, i w tym wyścigu do kariery puszczają im ostatnie, zapieczone już i tak mocno hamulce. Liderzy wyścigu z Kaliszem na czele zbierają laury, gawiedź dopinguje, chce jeszcze szybciej i jeszcze mocniej to do wyborów chłopaki pojadą z koksem.
bo są bezradni
dlatego miał zginąć Kaczyński. Chcą mieć Polskę na właśność, a nie mogą. Co gorsza wynik wyborczy im się coraz bardziej obsuwa, Napieralski nie jest pewny… nie jest łatwo trafić na śmietnik historii kiedy właśnie się poczuło smak bycia bogiem.
Barany się ścigają kto
Barany się ścigają kto mocniej przysoli Kaczorowi, i w tym wyścigu do kariery puszczają im ostatnie, zapieczone już i tak mocno hamulce. Liderzy wyścigu z Kaliszem na czele zbierają laury, gawiedź dopinguje, chce jeszcze szybciej i jeszcze mocniej to do wyborów chłopaki pojadą z koksem.
bo są bezradni
dlatego miał zginąć Kaczyński. Chcą mieć Polskę na właśność, a nie mogą. Co gorsza wynik wyborczy im się coraz bardziej obsuwa, Napieralski nie jest pewny… nie jest łatwo trafić na śmietnik historii kiedy właśnie się poczuło smak bycia bogiem.
Barany się ścigają kto
Barany się ścigają kto mocniej przysoli Kaczorowi, i w tym wyścigu do kariery puszczają im ostatnie, zapieczone już i tak mocno hamulce. Liderzy wyścigu z Kaliszem na czele zbierają laury, gawiedź dopinguje, chce jeszcze szybciej i jeszcze mocniej to do wyborów chłopaki pojadą z koksem.
bo są bezradni
dlatego miał zginąć Kaczyński. Chcą mieć Polskę na właśność, a nie mogą. Co gorsza wynik wyborczy im się coraz bardziej obsuwa, Napieralski nie jest pewny… nie jest łatwo trafić na śmietnik historii kiedy właśnie się poczuło smak bycia bogiem.
ten pan od pogody w TV by się nadawał
Od momentu podpisania Traktatu Lizbońskiego rola Sikorskiego jest raczej symboliczna. Obecnie minister spraw zagranicznych jest tylko wizytówką.
Wystarczy jeśli dobrze wygląda, potrafi gadać po obcemu i dobrze wypada na wspólnych fotografiach.
Te warunki Sikorski w zasadzie spełnia, jednak efekt znika gdy zaczyna mówić, a konkretnie pieprzyć głupoty, i to przy ludziach. Wiele tym już nie może zaszkodzić, ale po co nam dodatkowy smród?
Na szczęście z powodu jedynie dekoracyjnej roli tego stanowiska wymiana ministra jest bardzo łatwa. Może jego funkcję pełnić dowolny, wyszczekany i sprytny konferansjer, a takich nam na szczęście nie brakuje.
ten pan od pogody w TV by się nadawał
Od momentu podpisania Traktatu Lizbońskiego rola Sikorskiego jest raczej symboliczna. Obecnie minister spraw zagranicznych jest tylko wizytówką.
Wystarczy jeśli dobrze wygląda, potrafi gadać po obcemu i dobrze wypada na wspólnych fotografiach.
Te warunki Sikorski w zasadzie spełnia, jednak efekt znika gdy zaczyna mówić, a konkretnie pieprzyć głupoty, i to przy ludziach. Wiele tym już nie może zaszkodzić, ale po co nam dodatkowy smród?
Na szczęście z powodu jedynie dekoracyjnej roli tego stanowiska wymiana ministra jest bardzo łatwa. Może jego funkcję pełnić dowolny, wyszczekany i sprytny konferansjer, a takich nam na szczęście nie brakuje.
ten pan od pogody w TV by się nadawał
Od momentu podpisania Traktatu Lizbońskiego rola Sikorskiego jest raczej symboliczna. Obecnie minister spraw zagranicznych jest tylko wizytówką.
Wystarczy jeśli dobrze wygląda, potrafi gadać po obcemu i dobrze wypada na wspólnych fotografiach.
Te warunki Sikorski w zasadzie spełnia, jednak efekt znika gdy zaczyna mówić, a konkretnie pieprzyć głupoty, i to przy ludziach. Wiele tym już nie może zaszkodzić, ale po co nam dodatkowy smród?
Na szczęście z powodu jedynie dekoracyjnej roli tego stanowiska wymiana ministra jest bardzo łatwa. Może jego funkcję pełnić dowolny, wyszczekany i sprytny konferansjer, a takich nam na szczęście nie brakuje.
Ludzie listy piszą…
“Jakub Doński-Lesiuk, Kabul dnia 6 lipca 2011 roku
I Sekretarz/Konsul RP
w Ambasadzie RP w Kabulu
Pan Jarosław Czubiński, Dyrektor Generalny Służby Zagranicznej
Panie Dyrektorze, w związku z informacją, przekazaną Ambasadorowi RP w Kabulu 28 czerwca br., w którym mowa jest o skutkach procesu racjonalizacji zatrudnienia, polegającym na likwidacji stanowiska Konsula RP w Kabulu (które to mam okazję zajmować od niedawna, po przeniesieniu mnie – wbrew woli moich przełożonych i mej własnej – z innej placówki (z Nairobi) za odwagę wytknięcia DGSZ działań niezgodnych z prawem) oraz w tymże samym clarisie likwidacji etatu „miejscowego sprzątacza”, pragnę serdecznie podziękować za możliwość zrozumienia, cóż oznacza i w jaki sposób traktowana jest obecnie funkcja Konsula Rzeczypospolitej w jednym z trzech raptem krajów na świecie, w których polskie placówki zakwalifikowane są do kategorii ,,A”, placówek wojennych.
Moja głęboka wiara w słuszność i głębię takich pojęć jak ojczyzna, praworządność, interes Państwa czy – chociażby – uczciwość i wierność prawdzie, za sprawą pracy w MSZ, zostały wystawione na niebywale ciężką próbę. Mimo to, nie mam wątpliwości, doczekają lepszych czasów, gdy wspomniana praworządność, etos Służby na rzecz Państwa, szacunek dla człowieka i elementarna przyzwoitość staną się znowu codziennością.
Niemal 3-miesięczna służba w Ambasadzie RP w Kabulu, gdzie notorycznie zmieniające się warunki pracy i codzienne niemal obcowanie z absurdalnymi, pozbawionymi nie tylko logiki, ale także elementarnego umocowania formalno – prawnego decyzjami centrali, w tym również Pana Dyrektora, dowodzą totalnego rozpasania i szyderstwa ze strony części Kierownictwa MSZ, która służbę Dyplomatyczną RP traktuje niczym pańszczyźniany folwark i platformę do personalnych rozgrywek, ukazując tym samym realny wymiar współczesnej Służby Zagranicznej kraju, sprawującego aktualnie Prezydencję w Unii Europejskiej.
Głęboko wierzę, wręcz jestem przekonany, że nie tylko historia, ale również opinia publiczna, należycie oceni w odpowiednim czasie przyziemne, prymitywne mechanizmy działań, kierujących resortem w tej części, w której nielogiczne, niesprawiedliwe, pozbawione zdrowego rozsądku i niestety niejednokrotnie również – niezgodne z obowiązującym prawem decyzje, uderzają nie tylko w szeroko rozumiany interes Państwa, ale przede wszystkim w ludzi, którzy mają odwagę sprzeciwiać się potokowi absurdów płynących z Centrali i którym wystarcza jednocześnie odwagi, by o tym głośno mówić.
Koleżankom i Kolegom, decydującym się na trwanie w pańszczyźnianej zależności, w której pozbawiona elementarnej odwagi cywilnej część decyzyjnej watachy kieruje się własnym widzimisię, co obrazuje – niestety – przede wszystkim pogardę dla Państwa i myślącej, rozumiejącej części Narodu, życzę wytrwałości. Nie to bowiem stanowi o wartości człowieka, co robi, a co po nim zostaje.
Jakub Doński-Lesiuk
Do wiadomości:
– Członkowie Kierownictwa MSZ Dyrektorzy: BBD, BSO, DAP, DK
– Kierownicy Polskich Placówek”
Na koniec od siebie mogę dodać tylko kondolencje dla rodziny i znajomych kolejnej polskiej ofiary w wojnie w Afganie.
Ludzie listy piszą…
“Jakub Doński-Lesiuk, Kabul dnia 6 lipca 2011 roku
I Sekretarz/Konsul RP
w Ambasadzie RP w Kabulu
Pan Jarosław Czubiński, Dyrektor Generalny Służby Zagranicznej
Panie Dyrektorze, w związku z informacją, przekazaną Ambasadorowi RP w Kabulu 28 czerwca br., w którym mowa jest o skutkach procesu racjonalizacji zatrudnienia, polegającym na likwidacji stanowiska Konsula RP w Kabulu (które to mam okazję zajmować od niedawna, po przeniesieniu mnie – wbrew woli moich przełożonych i mej własnej – z innej placówki (z Nairobi) za odwagę wytknięcia DGSZ działań niezgodnych z prawem) oraz w tymże samym clarisie likwidacji etatu „miejscowego sprzątacza”, pragnę serdecznie podziękować za możliwość zrozumienia, cóż oznacza i w jaki sposób traktowana jest obecnie funkcja Konsula Rzeczypospolitej w jednym z trzech raptem krajów na świecie, w których polskie placówki zakwalifikowane są do kategorii ,,A”, placówek wojennych.
Moja głęboka wiara w słuszność i głębię takich pojęć jak ojczyzna, praworządność, interes Państwa czy – chociażby – uczciwość i wierność prawdzie, za sprawą pracy w MSZ, zostały wystawione na niebywale ciężką próbę. Mimo to, nie mam wątpliwości, doczekają lepszych czasów, gdy wspomniana praworządność, etos Służby na rzecz Państwa, szacunek dla człowieka i elementarna przyzwoitość staną się znowu codziennością.
Niemal 3-miesięczna służba w Ambasadzie RP w Kabulu, gdzie notorycznie zmieniające się warunki pracy i codzienne niemal obcowanie z absurdalnymi, pozbawionymi nie tylko logiki, ale także elementarnego umocowania formalno – prawnego decyzjami centrali, w tym również Pana Dyrektora, dowodzą totalnego rozpasania i szyderstwa ze strony części Kierownictwa MSZ, która służbę Dyplomatyczną RP traktuje niczym pańszczyźniany folwark i platformę do personalnych rozgrywek, ukazując tym samym realny wymiar współczesnej Służby Zagranicznej kraju, sprawującego aktualnie Prezydencję w Unii Europejskiej.
Głęboko wierzę, wręcz jestem przekonany, że nie tylko historia, ale również opinia publiczna, należycie oceni w odpowiednim czasie przyziemne, prymitywne mechanizmy działań, kierujących resortem w tej części, w której nielogiczne, niesprawiedliwe, pozbawione zdrowego rozsądku i niestety niejednokrotnie również – niezgodne z obowiązującym prawem decyzje, uderzają nie tylko w szeroko rozumiany interes Państwa, ale przede wszystkim w ludzi, którzy mają odwagę sprzeciwiać się potokowi absurdów płynących z Centrali i którym wystarcza jednocześnie odwagi, by o tym głośno mówić.
Koleżankom i Kolegom, decydującym się na trwanie w pańszczyźnianej zależności, w której pozbawiona elementarnej odwagi cywilnej część decyzyjnej watachy kieruje się własnym widzimisię, co obrazuje – niestety – przede wszystkim pogardę dla Państwa i myślącej, rozumiejącej części Narodu, życzę wytrwałości. Nie to bowiem stanowi o wartości człowieka, co robi, a co po nim zostaje.
Jakub Doński-Lesiuk
Do wiadomości:
– Członkowie Kierownictwa MSZ Dyrektorzy: BBD, BSO, DAP, DK
– Kierownicy Polskich Placówek”
Na koniec od siebie mogę dodać tylko kondolencje dla rodziny i znajomych kolejnej polskiej ofiary w wojnie w Afganie.
Ludzie listy piszą…
“Jakub Doński-Lesiuk, Kabul dnia 6 lipca 2011 roku
I Sekretarz/Konsul RP
w Ambasadzie RP w Kabulu
Pan Jarosław Czubiński, Dyrektor Generalny Służby Zagranicznej
Panie Dyrektorze, w związku z informacją, przekazaną Ambasadorowi RP w Kabulu 28 czerwca br., w którym mowa jest o skutkach procesu racjonalizacji zatrudnienia, polegającym na likwidacji stanowiska Konsula RP w Kabulu (które to mam okazję zajmować od niedawna, po przeniesieniu mnie – wbrew woli moich przełożonych i mej własnej – z innej placówki (z Nairobi) za odwagę wytknięcia DGSZ działań niezgodnych z prawem) oraz w tymże samym clarisie likwidacji etatu „miejscowego sprzątacza”, pragnę serdecznie podziękować za możliwość zrozumienia, cóż oznacza i w jaki sposób traktowana jest obecnie funkcja Konsula Rzeczypospolitej w jednym z trzech raptem krajów na świecie, w których polskie placówki zakwalifikowane są do kategorii ,,A”, placówek wojennych.
Moja głęboka wiara w słuszność i głębię takich pojęć jak ojczyzna, praworządność, interes Państwa czy – chociażby – uczciwość i wierność prawdzie, za sprawą pracy w MSZ, zostały wystawione na niebywale ciężką próbę. Mimo to, nie mam wątpliwości, doczekają lepszych czasów, gdy wspomniana praworządność, etos Służby na rzecz Państwa, szacunek dla człowieka i elementarna przyzwoitość staną się znowu codziennością.
Niemal 3-miesięczna służba w Ambasadzie RP w Kabulu, gdzie notorycznie zmieniające się warunki pracy i codzienne niemal obcowanie z absurdalnymi, pozbawionymi nie tylko logiki, ale także elementarnego umocowania formalno – prawnego decyzjami centrali, w tym również Pana Dyrektora, dowodzą totalnego rozpasania i szyderstwa ze strony części Kierownictwa MSZ, która służbę Dyplomatyczną RP traktuje niczym pańszczyźniany folwark i platformę do personalnych rozgrywek, ukazując tym samym realny wymiar współczesnej Służby Zagranicznej kraju, sprawującego aktualnie Prezydencję w Unii Europejskiej.
Głęboko wierzę, wręcz jestem przekonany, że nie tylko historia, ale również opinia publiczna, należycie oceni w odpowiednim czasie przyziemne, prymitywne mechanizmy działań, kierujących resortem w tej części, w której nielogiczne, niesprawiedliwe, pozbawione zdrowego rozsądku i niestety niejednokrotnie również – niezgodne z obowiązującym prawem decyzje, uderzają nie tylko w szeroko rozumiany interes Państwa, ale przede wszystkim w ludzi, którzy mają odwagę sprzeciwiać się potokowi absurdów płynących z Centrali i którym wystarcza jednocześnie odwagi, by o tym głośno mówić.
Koleżankom i Kolegom, decydującym się na trwanie w pańszczyźnianej zależności, w której pozbawiona elementarnej odwagi cywilnej część decyzyjnej watachy kieruje się własnym widzimisię, co obrazuje – niestety – przede wszystkim pogardę dla Państwa i myślącej, rozumiejącej części Narodu, życzę wytrwałości. Nie to bowiem stanowi o wartości człowieka, co robi, a co po nim zostaje.
Jakub Doński-Lesiuk
Do wiadomości:
– Członkowie Kierownictwa MSZ Dyrektorzy: BBD, BSO, DAP, DK
– Kierownicy Polskich Placówek”
Na koniec od siebie mogę dodać tylko kondolencje dla rodziny i znajomych kolejnej polskiej ofiary w wojnie w Afganie.
Migawki z portali
które łżą i manipulują, ale sama ta wiedza wystarcza do wysnucia jakiś wniosków.
Do bełkotu ministra od strugania min dołączył premier od pozytywnej energii – dobrze, że wypowiadali się w różnych dniach, bo w jednym masa krytyczna zostałaby przekroczona, czarna dziura bezsensu wessałaby nawet najgorliwszych zjadaczy z McDonalda.
Cisza na Onecie i GW, ewentualnie siódmy tom, strona 656 tuż za erratą.
Wnioski, komuś puszczają nerwy.
Migawki z portali
które łżą i manipulują, ale sama ta wiedza wystarcza do wysnucia jakiś wniosków.
Do bełkotu ministra od strugania min dołączył premier od pozytywnej energii – dobrze, że wypowiadali się w różnych dniach, bo w jednym masa krytyczna zostałaby przekroczona, czarna dziura bezsensu wessałaby nawet najgorliwszych zjadaczy z McDonalda.
Cisza na Onecie i GW, ewentualnie siódmy tom, strona 656 tuż za erratą.
Wnioski, komuś puszczają nerwy.
Migawki z portali
które łżą i manipulują, ale sama ta wiedza wystarcza do wysnucia jakiś wniosków.
Do bełkotu ministra od strugania min dołączył premier od pozytywnej energii – dobrze, że wypowiadali się w różnych dniach, bo w jednym masa krytyczna zostałaby przekroczona, czarna dziura bezsensu wessałaby nawet najgorliwszych zjadaczy z McDonalda.
Cisza na Onecie i GW, ewentualnie siódmy tom, strona 656 tuż za erratą.
Wnioski, komuś puszczają nerwy.
I na okoliczność dzisiejszego
I na okoliczność dzisiejszego karnawału smoleńskiego, co go od rana wsi24 nam urządza :
Item aryjskie rzeczoznawce,
Wypierdy germańskiego* ducha
(Gdy swoją krew i waszą sprawdzę,
Werzcie mi, jedna będzie jucha),
Karne pętaki i szturmowcy,
Zuchy z Makabi czy z Owupe,
I rekordziści, i sportowcy,
Całujcie mnie wszyscy w dupę
_____________________________________
* wstawić właściwe, jeśli zachodzi
I na okoliczność dzisiejszego
I na okoliczność dzisiejszego karnawału smoleńskiego, co go od rana wsi24 nam urządza :
Item aryjskie rzeczoznawce,
Wypierdy germańskiego* ducha
(Gdy swoją krew i waszą sprawdzę,
Werzcie mi, jedna będzie jucha),
Karne pętaki i szturmowcy,
Zuchy z Makabi czy z Owupe,
I rekordziści, i sportowcy,
Całujcie mnie wszyscy w dupę
_____________________________________
* wstawić właściwe, jeśli zachodzi
I na okoliczność dzisiejszego
I na okoliczność dzisiejszego karnawału smoleńskiego, co go od rana wsi24 nam urządza :
Item aryjskie rzeczoznawce,
Wypierdy germańskiego* ducha
(Gdy swoją krew i waszą sprawdzę,
Werzcie mi, jedna będzie jucha),
Karne pętaki i szturmowcy,
Zuchy z Makabi czy z Owupe,
I rekordziści, i sportowcy,
Całujcie mnie wszyscy w dupę
_____________________________________
* wstawić właściwe, jeśli zachodzi