Reklama

delikatny podmuch ciepłego wiatru
przesuwał nad nami chmury w kolorze
twojej letniej sukienki

Reklama

delikatny podmuch ciepłego wiatru
przesuwał nad nami chmury w kolorze
twojej letniej sukienki

na środku polany odcięci wysoką trawą
od linii niechcianych oczu
byliśmy szczęśliwi – zatraceni

pośród potężnych strażników-dębów
i gry liści strachliwej osiki podobnie drżałaś
przy moim dotyku 

swobodna rozmowa i ściszone szepty
przyspieszonym biegu naszych oddechów
odrabialiśmy lekcje o życiu 

rozmawialiśmy o ustrojach – nie chodziło
o systemy polityczne – przepijając płynami
rozpraw z anatomii człowieka

youtu.be/SYSRMD9uIFk


Reklama

6 KOMENTARZE

  1. odrabiac
    lekcje o zyciu… Bardzo mi blisko do tej poezji. Dzieki za "deszcz maleńkich żółtych kwiatów" – Myslowitz to dla mnie cos zupelnie nowego, poszlam tropem… W Twoim wierszu wiele jest pociagajacych dwuznacznosci, lekkosc, inteligentna rozrywka. Co ja mowie – caly wiersz jest pociagajacy 🙂

    Sukienka & oblok, przypomnial mi sie wiersz colibri (2006)

    drzazgi

    kiedy pijany ojciec wyrwał z ciemności sztukę wielką jak pięść
    chłopiec myślał kiedy dorosnę
    ożenię się z mamą choć wiedział że nie jest w jej typie

    przez dziurę widać było podwórko
    dziewczynkę
    z rozmazanym pod oczami kurzem
    psa
    biegnącego za patykiem

    na łące za osiedlem wędrowny cyrk rozbijał namiot
    na spalonych do nagiej ziemi od upału trawach

    głosy o anielskich skalach mieszały się z głuchym drum uderzeń
    perkusją sprzętu gospodarstwa domowego
    nawet kiedy matkę o zastygłej połowie twarzy
    wiozła biała furgonetka
    nikt nie wiedział dokąd

    i ojciec wyciągał drzazgi z przedramienia
    znieczulając pociągłymi łykami popołudnie

    siedzieliśmy na nasypie
    tyłem do pędzących wagonów
    nie wiedzieliśmy o naturalnej kolei losu
    być może już dorośli
    o niezgrabnych ruchach szczeniąt
    pod samotną chmurą jak rozwichrzoną sukienką marylin monroe

    na bocznym torze po martwej lokomotywie piął się wytrwały bluszcz
    w palenisku zagniezdziły się dzikie koty

    mówi się że ten czysto wyfrezowany w niebieskim blacie drzewa otwór
    jest księżycem
    gdybyś wyciągnęła z mojego oka drzazgę
    niebo pociągnęło by się karminem

    byliśmy przekonani że zginiemy
    z powodu konwulsyjnie bijącego w nas
    jednego serca

    http://www.portalliteracki.pl/artykul,28977.html

  2. odrabiac
    lekcje o zyciu… Bardzo mi blisko do tej poezji. Dzieki za "deszcz maleńkich żółtych kwiatów" – Myslowitz to dla mnie cos zupelnie nowego, poszlam tropem… W Twoim wierszu wiele jest pociagajacych dwuznacznosci, lekkosc, inteligentna rozrywka. Co ja mowie – caly wiersz jest pociagajacy 🙂

    Sukienka & oblok, przypomnial mi sie wiersz colibri (2006)

    drzazgi

    kiedy pijany ojciec wyrwał z ciemności sztukę wielką jak pięść
    chłopiec myślał kiedy dorosnę
    ożenię się z mamą choć wiedział że nie jest w jej typie

    przez dziurę widać było podwórko
    dziewczynkę
    z rozmazanym pod oczami kurzem
    psa
    biegnącego za patykiem

    na łące za osiedlem wędrowny cyrk rozbijał namiot
    na spalonych do nagiej ziemi od upału trawach

    głosy o anielskich skalach mieszały się z głuchym drum uderzeń
    perkusją sprzętu gospodarstwa domowego
    nawet kiedy matkę o zastygłej połowie twarzy
    wiozła biała furgonetka
    nikt nie wiedział dokąd

    i ojciec wyciągał drzazgi z przedramienia
    znieczulając pociągłymi łykami popołudnie

    siedzieliśmy na nasypie
    tyłem do pędzących wagonów
    nie wiedzieliśmy o naturalnej kolei losu
    być może już dorośli
    o niezgrabnych ruchach szczeniąt
    pod samotną chmurą jak rozwichrzoną sukienką marylin monroe

    na bocznym torze po martwej lokomotywie piął się wytrwały bluszcz
    w palenisku zagniezdziły się dzikie koty

    mówi się że ten czysto wyfrezowany w niebieskim blacie drzewa otwór
    jest księżycem
    gdybyś wyciągnęła z mojego oka drzazgę
    niebo pociągnęło by się karminem

    byliśmy przekonani że zginiemy
    z powodu konwulsyjnie bijącego w nas
    jednego serca

    http://www.portalliteracki.pl/artykul,28977.html

  3. odrabiac
    lekcje o zyciu… Bardzo mi blisko do tej poezji. Dzieki za "deszcz maleńkich żółtych kwiatów" – Myslowitz to dla mnie cos zupelnie nowego, poszlam tropem… W Twoim wierszu wiele jest pociagajacych dwuznacznosci, lekkosc, inteligentna rozrywka. Co ja mowie – caly wiersz jest pociagajacy 🙂

    Sukienka & oblok, przypomnial mi sie wiersz colibri (2006)

    drzazgi

    kiedy pijany ojciec wyrwał z ciemności sztukę wielką jak pięść
    chłopiec myślał kiedy dorosnę
    ożenię się z mamą choć wiedział że nie jest w jej typie

    przez dziurę widać było podwórko
    dziewczynkę
    z rozmazanym pod oczami kurzem
    psa
    biegnącego za patykiem

    na łące za osiedlem wędrowny cyrk rozbijał namiot
    na spalonych do nagiej ziemi od upału trawach

    głosy o anielskich skalach mieszały się z głuchym drum uderzeń
    perkusją sprzętu gospodarstwa domowego
    nawet kiedy matkę o zastygłej połowie twarzy
    wiozła biała furgonetka
    nikt nie wiedział dokąd

    i ojciec wyciągał drzazgi z przedramienia
    znieczulając pociągłymi łykami popołudnie

    siedzieliśmy na nasypie
    tyłem do pędzących wagonów
    nie wiedzieliśmy o naturalnej kolei losu
    być może już dorośli
    o niezgrabnych ruchach szczeniąt
    pod samotną chmurą jak rozwichrzoną sukienką marylin monroe

    na bocznym torze po martwej lokomotywie piął się wytrwały bluszcz
    w palenisku zagniezdziły się dzikie koty

    mówi się że ten czysto wyfrezowany w niebieskim blacie drzewa otwór
    jest księżycem
    gdybyś wyciągnęła z mojego oka drzazgę
    niebo pociągnęło by się karminem

    byliśmy przekonani że zginiemy
    z powodu konwulsyjnie bijącego w nas
    jednego serca

    http://www.portalliteracki.pl/artykul,28977.html