Z legitymacji miałem tylko szkolną, nigdy do żadnej organizacji ni
Z legitymacji miałem tylko szkolną, nigdy do żadnej organizacji nie należałem i na stare lata też się nie zapiszę. Dzięki temu komfortowi nie muszę zajmować odpowiedniego stanowiska w każdej sprawie, a jak nie mam ochoty, to w ogóle niczego nie muszę. Co roku rozpoczyna się ponad sześćdziesięcioletni spór o sens, skutek, a nawet przyczyny Powstania Warszawskiego. Z tych trzech obszarów sporu rozumiem i za zasadny uważam tylko jeden. Jestem w stanie wczuć się w nastrój, tak zwany kontekst historyczny, pragnienie wolności, którą przecież ledwie dwadzieścia parę lat wcześniej odzyskano. Przyczyny wybuchu Powstania są dla mnie jasne i dla tych samych przyczyn jestem gotów stanąć po właściwej stronie, ale jak mówi szatańskie przysłowie, dobrymi intencjami piekło jest wybrukowane. Szlachetne zamiary niekoniecznie muszą iść w parze z sensem i skutkiem. Mogę oddać i oddaje hołd za pragnienie wolności, ale nad cała resztą da się tylko gorzko zapłakać. Nie widzę już pola i racjonalnego powodu, aby kolejny raz opisywać co by były, gdyby było. Jest jasne co się stało i temu warto poświęcić uwagę. Skutkiem Powstania Warszawskiego była rzeź i to dla mnie jest wystarczający powód, aby wykluczyć sens zrywu. Odbyła się eksterminacja, w dodatku najbardziej wartościowych ludzi, pokolenia, które miało szansę przeciwstawić się komunie, w takiej samej formule, w jakiej funkcjonowało, na zasadzie państwa podziemnego. Sprzeciw, bunt, brak zgody na zniewolenie może objawiać się na dwa generalne sposoby: pospolite ruszenie, albo zorganizowany i zracjonalizowany system, któremu przecież AK do wybuchu powstania hołdowała. Kontynuacja fenomenu państwa podziemnego byłaby takim systemem, z którym komuna miałaby największym problem. Nie doszło do kontynuacji i oczywiście należy przyjąć argumenty, że sowieckie pachołki rzuciły się żołnierzy AK, ale wystarczy porównać liczbę ofiar Powstania z liczbą pomordowanych w stalinowskich więzieniach, aby wiedzieć, że komuna miała ułatwione zadanie. Rozbita i upokorzona AK, nie była zdolna do żadnego zorganizowanego ruchu oporu i to są skutki, jakie nie pozwalają mi wierzyć w sens tej tragedii. Brak sensu objawiający się opłakanymi skutkami nakazuje myśleć, co na mój chłopski rozum jest obowiązkiem zwłaszcza wszystkich tych, dla który słowo patriotyzm ma niebagatelne znaczenie. Trzeba umieć oddzielić szlachetność intencji od efektu i zastanowić się co tak naprawdę jest kultywowane. Mam wrażenie, że bardzo często nawet nie intencje, ale przedmiotem kultu jest bezsens samej tragedii. Przyglądam się rozmaitym wpisom i wypowiedziom i widzę jeden klucz, jakąś makabryczną skłonność do pełnienia wart honorowych nad zbiorową mogiłą, symbolem braku skuteczności i absolutnej klęski. Innymi słowy dostrzegam coś takiego jak wielkie narodowe wynoszenie sromotnej porażki na ołtarze, czego absolutnie nie rozumiem. Być może pójdę za daleko, ale mam dziwne przekonanie, że gdyby Powstanie zakończyło się zwycięstwem, nie byłoby takiej „fety” jaką widzimy co roku.
Pochylam się nad motywacjami i pragnieniem wolności, ale nie jestem w stanie pojąć tego corocznego rozpalania do czerwoności kultu bezsensownej i opłakanej w skutkach tragedii. Zjawisko jest o tyle niebezpieczne, że czcić, pochylać głowy, zapalać znicze, to wszystko czynności piękne, ale banalne. Po sześćdziesięciu latach, gdyby historia się powtórzyła organizacja naszej państwowości jest w takim stanie, że doszłoby do większej rzezi niż w 1944. Doskonale rozumiem wszystkich Rodaków, którzy mają dość obsikiwania wszystkiego co święte, pełna zgoda dla tezy, że wiadome kręgi kpią z Powstania w pełnym wymiarze i przede wszystkim z powodu szlachetnych intencji. Jednak nie zmienia to faktu, że mamy do czynienia z tragicznym obrazem, który jest wynikiem braku rozwagi, racjonalizacji działań. Niczego nie obronimy, niczego nie wywalczymy jeśli zabraknie uporządkowanego planu i systemu powstępowania, tego brakuje od wieków, a skutki i bezsens Powstania, jest jednym z najbardziej dobitnych symboli naszych narodowych braków. Uważam, że to fatalny pomysł, aby przedmiotem kultu stała się nieudolność, chaos decyzyjny, kto pierwszy ten lepszy, hajda na wroga, a Bóg odwagi doda. Marzy mi się, aby te wszystkie szlachetne intencje i zawołania były ornamentem, a nie fundamentem działań. Z tych powodów mój stosunek do bezsensu i tragicznych skutków Powstania jest niezmienny, zwyczajnie nie potrafię błogosławić porażek, w dodatku głupich na własne życzenie.
moim zdaniem obchody rocznicy
są upamiętnieniem krwi przelanej przez zwykłych ludzi, którzy walczyli z nieludzkim mordercą. Przecież chyba nie laurką dla dowódców powstania.
A czemu powstanie wybuchło? Przecież nie dlatego że tak dowódcy chcieli, teraz łatwo przegladać mapy i przestawiać pionki. A tam wtedy ludzie żyli przez 5 lat na “przedmieściach obozu koncentracyjnego”. Chwila i mogło ich nie być. Łapanki, egzekucjie. A tu Polska armia była tuz tuż….
Tak naprawdę, błędem było odpuszczenia akcji takich jak “ostra brama” – wtedy Rosjanie musieliby rozpocząć walką z sojuszniczą armią zaraz obok mając niemiecką. Jakieś porozumienie musieliby wypracować. Ale domyślam się, rząd w Londynie został poproszony przez Rząd Brytyjski żeby nie wprowadzać konfliktu z Rosjanami…
moim zdaniem obchody rocznicy
są upamiętnieniem krwi przelanej przez zwykłych ludzi, którzy walczyli z nieludzkim mordercą. Przecież chyba nie laurką dla dowódców powstania.
A czemu powstanie wybuchło? Przecież nie dlatego że tak dowódcy chcieli, teraz łatwo przegladać mapy i przestawiać pionki. A tam wtedy ludzie żyli przez 5 lat na “przedmieściach obozu koncentracyjnego”. Chwila i mogło ich nie być. Łapanki, egzekucjie. A tu Polska armia była tuz tuż….
Tak naprawdę, błędem było odpuszczenia akcji takich jak “ostra brama” – wtedy Rosjanie musieliby rozpocząć walką z sojuszniczą armią zaraz obok mając niemiecką. Jakieś porozumienie musieliby wypracować. Ale domyślam się, rząd w Londynie został poproszony przez Rząd Brytyjski żeby nie wprowadzać konfliktu z Rosjanami…
moim zdaniem obchody rocznicy
są upamiętnieniem krwi przelanej przez zwykłych ludzi, którzy walczyli z nieludzkim mordercą. Przecież chyba nie laurką dla dowódców powstania.
A czemu powstanie wybuchło? Przecież nie dlatego że tak dowódcy chcieli, teraz łatwo przegladać mapy i przestawiać pionki. A tam wtedy ludzie żyli przez 5 lat na “przedmieściach obozu koncentracyjnego”. Chwila i mogło ich nie być. Łapanki, egzekucjie. A tu Polska armia była tuz tuż….
Tak naprawdę, błędem było odpuszczenia akcji takich jak “ostra brama” – wtedy Rosjanie musieliby rozpocząć walką z sojuszniczą armią zaraz obok mając niemiecką. Jakieś porozumienie musieliby wypracować. Ale domyślam się, rząd w Londynie został poproszony przez Rząd Brytyjski żeby nie wprowadzać konfliktu z Rosjanami…
Trzeba jednak uczciwie
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że pomimo ogromu klęski, pewne przesłanki wskazujące na możliwość sukcesu były, choćby nadchodzący sowieci i ich wezwania do chwycenia za broń (tak naprawdę to przecież Stalin zatrzymując ofensywę na wieść o powstaniu przypieczętował jego los).
Oczywiście naiwnością było przypuszczanie, że w przypadku szybkiego wejścia sowietów Stalin potraktuje nowy, AK-owski rząd inaczej niż serią z “Pistolet Puliemiot Szpagina”, ale to inna sprawa.
Odnośnie 180 tysięcy ofiar cywilnych. Niemcy już w czasie okupacji stosowali odpowiedzialność zbiorową rozstrzeliwując cywilów za akcje podziemia i należało to wziąć pod uwagę.
czy w ogóle wszelka walka podziemna miała sens
Powstanie było właściwie konsekwencją prowadzonej przez całą okupację walki podziemnej. Niestety sens tej walki również jest wątpliwy.
Historia pokazała, że Polacy powinni nie robić nic, tylko spokojnie poczekać aż wojna “sama” się skończy.
Wszystkie narody które tak postąpiły dobrze na tym wyszły.
Pogląd, iż walka była konieczna po to, by kosztem ofiar lub wręcz dzięki ofiarom, cmentarzom i pomnikom ocalić “ducha narodowego” jest dość naciągany.
Jeśli temu duchowi nie dały rady 123 lata zaborów, to głupie pięć lat nie było problemem.
Oczywiście wiem, skąd to nieszczęśliwe rozwiązanie się wzięło, wynikło z poczucia nietrwałości i tymczasowości Państwa Polskiego.
Uważano, że trzeba zaznaczyć swoje miejsce na globusie aby znów nie sprzątnięto nam go sprzed nosa. Potrzebowano ołtarzy do czczenia chwalebnych zwycięstw, lub z braku takich to chociaż efektownych klęsk.
Takie rozumowanie jest do dziś kontynuowane tu i ówdzie.
Polacy mieli spory wkład
że wojna skończyla się na Berlinie, a nie na Uralu…
porównywanie 123-letniego zaboru
do okupacji w czasie wojny to jakieś nieporozumienie, tym bardziej, że zabór dążył do asymilacji, a okupacja do eliminacji. Może II Rzeczypospolita nie była potrzebna, bo nieopatrznie wyhodowała pokolenie samobójców bo dała powąchać trochę wolności?
sadzenie grobów
Oczywiście, że okupacja i zabory to rożne zjawiska. Chodzi mi o dość powszechne przekonanie iż Polska jest przypadkowym, i nietrwałym kwiatkiem, którego trzeba podlewać krwią aby nie usechł.
Otóż to! Doskonale rozumiem
Otóż to! Doskonale rozumiem wszystkie pragnienia, ale zbiorowe samobójstwo w ramach walki z wrogiem nie mieści się jak dla mnie ani w kategoriach logicznych, ani patriotycznych. Historie alternatywne, to pasjonujący temat, ale co by było gdyby, jest abstrakcją, elastyczną jak guma od kalesonów. Wiemy NA PEWNO co się stało, militarna, polityczna i przede wszystkim ludzka tragedia. Powstanie nie przyniosło NAJMNIEJSZEJ KORZYŚCI, a cena jest potworna. Broniąc tej rzezi jak decyzji militarnej i politycznej broni się bezmyślnego przelewania krwi, a to bynajmniej nie jest patriotyczne, tylko wspomagające wrogów. Obojętnie jak to brutalnie brzmi, prawda jest taka, że zginęło 200 tysięcy ludzi, miasto zamieniło się w perzynę, a BARDZO ROZSĄDNA struktura państwa podziemnego przestała istnieć. Jeśli to wszystko ma być przedmiotem narodowej dumy, to ja zdecydowanie inaczej pojmuję i naród i dumę.
pojdzmy dalej Chlorze, czy wojna obronna 1939 r
miala sens? Moze lepiej bylo po prostu 1 IX sie poddac, kampania byla z gory przegrana? Po co byla nam niepodleglosc?
Trzeba nam było iść z Niemcami – to była jedyna droga
uratowania czegoś, a ludzi – na pewno. Nie darmo Hitler mszę zamówił w berlińskim kościele po śmierci Marszałka Piłsudskiego, i z całą świtą tam poszedł hołd oddać. Bo wiedział, że umarł nie tylko wielki strateg, ale i wielki realista.
Kto dzisiaj wypomina Włochom,Francuzom,Czechom, Węgrom czy choćby Rumunom – Błękitnej Dywizji?
Jaka różnica między sowietami a nazistami?
Zero manewru, imho.
Absurdalne porównanie, ale
Absurdalne porównanie, ale doskonały argument przeciw Powstaniu. Kiedy się skończyła obrona w 1939 roku? Czy nie wtedy jak Ruscy weszli od drugiej strony? Jak można porównywać przeciwnie skrajne strategie. We wrześniu dowództwo polskiej armii podjęło jedyną rozsądną decyzję. NIE PRZELEWAMY BEZSENSOWNIE KRWI W OBLICZU PRZYTŁACZAJĄCEJ PRZEWAGI WROGA. Gdzie tu jest jakaś logika i konsekwencja, przecież Powstanie to dokładne przeciwieństwo wojny obronnej. I jeszcze do tego warto przypomnieć, że jaka by ta armia w 39 nie była, ale była armię. W 1944 rzucone dzieci i kobiety do walki, która była skazana na porażkę, o czym mówili sami dowódcy z Okulickim na czele. Zginęli wspaniali młodzi Polacy, resztka z niedobitej przez Ruskich i Niemców elity. Po wojnie mieliśmy przez tę głupotę, a dokładniej zbrodnię, zamiast Szarych Szeregów ZMS. Ci Polacy mogli, powinni i na pewno byliby najbardziej heroiczną opozycją wobec komuny, a zostali przerobieni na mięso armatnie. Tego naprawdę nie można nie rozumieć, pod warunkiem, że się wyłączy jakąś masochistyczną ckliwość i weźmie odpowiedzialność za wartości i ludzi, którymi się tak chętnie szasta. Obowiązkiem dowódców, było chronić tych wyjątkowych młodych ludzi, oni ich posłali na rzeź i nie przerwali tej rzezi, gdy BYŁO WIADOME, ŻE ANI RUSCY SIĘ NIE RUSZĄ, ANI ALIANCI NIE ZRZUCĄ WIĘCEJ CZEKOLADY. To są FAKTY brutalne, ale FAKTY. Emocje zawsze można upiększyć. Gdybym był dowódcą tej akcji, strzeliłbym sobie w łeb, a zdaje się, że znamienita część tego dowództwa skończyła w Londynie przy kominków popijając herbatkę, w tym samym czasie, gdy esbecja dobijała ostatnich oszukanych. I jeszcze jedno. Jest niezwykle parszywym “argumentem” zamykanie ust krytykom Powstania, przyrównywaniem ich do peerelowskich narratorów. Przypomnę, że nie Gomułka, ale ANDERS dowódców Powstania chciał podstawić pod ścianą, bez sądu. I wielu polskich patriotów miał ochotę na to samo. To co zrobił Anders, wyrywając Ruskim jeńców z Syberii było wielkie, to co zrobił Okulicki i Bór-Komorowski, to zbrodnia na narodzie i to najzacniejszej jego części.
Matka, czy byl rozkaz dowodztwa AK, wydania broni dzieciom
i wyslanie ich na barykady? Jesli cos takiego bylo (co do kobiet, to one same decydowaly o sobie), to potepie dowodcow Postania Warszawskiego, tak jak i Ty. Z tego co ja wiem, dzieci ( przewaznie harcerze i harcerki), byly uzywane jako lacznicy i laczniczki, ale nie jako aktywni bojownicy. Ja nie znam rozkazu oficjalnego i nieofcjalnego o wyslanie dzieci do walki z Niemcami, ale nie przecze, ze dzieci tez znajdowaly bron i same szly do walki z przyzwoleniem lub bez. W wojnach, jak zapewnie wiesz, w armiach roznych panstw byly tzw. dzieci pulku, czesto sieroty zaadoptowane przez zolnierzy, choc nie tylko. Czy te dzieci powinny byc kopniakiem odstawione na tyly? Tak, napewno, ale nie zawsze na tylach bylo komu sie nimi zajac. Jednak mylisz sie, ze Polska jest wyjatkiem co do pomnika dzieciaka z bronia w reku. Takie pomniki sa w wielu krajach i tu niestety nie jestesmy wyjatkiem. Mozemy spierac sie, ze AK wszystkie dzieci i cywilow powinna odstawic do Niemcow (poniewaz nie bylo innej opcji), ale egzekucje cywili za linja walk, byly na porzadku dziennym, wiesz jakich mordow dokonywali rosyjski, ukrainskie i niemieckie oddzialy SS. Zginac na barykadzie, spalony w piwnicy czy roztrzelany na tylach, taka byla opcja tak dla AKowcow, jak i kobiet i dzieci. Matka napisalem tak jak moglem, nie jestem literatem i nie jest dla mnie latwo wyjasnic poprawna polszczyzna takiemu mistrzowi slowa jak Tobie, ale mam nadzieje zrozumiales o co mi chodzi. Ja jestem tym juz troche zmeczony i moze jest czas, aby przejsc do terazniejszosci, bo szkoda czasu na tego rodzaju nieporozumienia, czy powinnismy te dzieci upamietnic pomnikiem, lub nie i jaki pomnik, a co do wiekszosc dowodctwa AK, to zostala wymordowana przez UB i NKWD, a wiec problem z glowy. Pozdr.
Parę dni temu szarpałem się z
Parę dni temu szarpałem się z MK o dzieci, od tego czasu zdążyłem się douczyć. Uzbrojonych powstańców było od 10 do 20 paru procent i zgodnie z rozkazem, był kategoryczny ZAKAZ wydawania broni dzieciom do lat 15. Owszem, na zdjęciach widzimy jednego czy drugiego dzieciaka z pistoletem, ale wszystkie te zdjęcia są pozowane. Co więcej, większość zdjęć dorosłych “z walki” też była pozowana (za wyjątkiem dobrze udokumentowanego zdobywania PAST-y i kilku innych fotek), często odtwarzano przed obiektywami poszczególne akcje. NIKT nie wysłał dzieci na czołgi! Dzieciarnia pomagała budować barykady, gasić pożary a w niektórych przypadkach pełniła rolę łączników. Owszem, wydawane były dzieciakom olbrzymie hełmy ale po pierwsze BHP a po drugie Niemcy, a zwłaszcza zwyrodnialcy Dirlewangera, strzelali do dzieci (cywilnych, bez opasek też) bez mrugnięcia okiem. Stąd mamy foty takie jak tutaj:
http://www.1944.pl/galerie/fototeka/foto/1867/kategoria/89
Ponadto każdemu chcącemu nasłać na powstańców Państwową Inspekcję Pracy przypominam, że Warszawa była zniszczona, dzieciarnia była WSZĘDZIE, w otoczonych dzielnicach także, a przedszkola i kółka zainteresowań marnie wówczas działały.
Odnośnie tego co pisze “sese” i punktu odniesienia w najnowszej historii – pełna zgoda z mojej strony. Nie wnikając w ocenę społecznych, politycznych i militarnych skutków powstania, szeregowi powstańcy dali przykład niesłychanej wręcz odwagi i determinacji – to jest dobry punkt odniesienia. Ja ich podziwiam całym sercem i duma mnie rozpiera, że są moimi rodakami.
Ale to na coś trzeba się
Ale to na coś trzeba się zdecydować Panie Kolego, bo albo był surowy zakaz i nie było dzieci z bronią w Powstaniu, albo ten barbarzyński pomnik jest zwyczajnym fałszowaniem historii, w dodatku opluwaniem dowódców Powstania. Innej możliwości nie, no chyba, że chcemy sobie wywijać kotem od dupy strony i w dowolnym kierunku, żeby było o czym pogadać. Przy okazji, który dowódca Armii, posyła do boju swoich żołnierzy, jeśli co dziesiąty ma broń? Co to jest się pytam? Armia Krajowa? To jaki jest ten kraj i jaka ta armia? Nie wiem jakim słowami już przemawiać, ale podtrzymywanie tych szkodliwych mitów, to jest genialna robota dla naszych wrogów. Proponuję się jeszcze bardziej douczyć, z Powstania najbardziej ucieszył się Hitler, Stalin i przy nich Churchill. polityka i wojna, to nie jest zajęcie dla podnieconych gówniarzy.
W godzinie „W” uzbrojonych
W godzinie „W” uzbrojonych było do 3,5 tys. powstańców na 36,5 tys. zmobilizowanych, czyli tak naprawdę 9,58%. Z tego sformowano jakieś 70 plutonów i to one brały udział w walce. Ale to nie jest jakiś szokujący wynik, bo w czasie całej II wojny światowej tylko 10-15% (o ile pamiętam) wojska walczyło z bronią w ręku. Reszta ludzi to zaopatrzenie, służby medyczne, służby łącznościowe, służby inżynieryjne, kucharze itp. Podobnie było w powstaniu.
Dzieci nie walczyły w powstaniu z bronią w ręku, to oczywisty nonsens, a pomnik to wizja artysty. Tak, dzieci pozowały do zdjęć z bronią w ręku, podobnie jak dorośli.
To ostanie zdanie naprawdę
To ostanie zdanie naprawdę szczerze mnie rozbawiło, zwłaszcza, że dokładnie pamiętam, jak parę dni temu UDOWADNIAŁEŚ COŚ ZUPEŁNIE PRZECIWNEGO. Mało tego jeszcze podawałeś przykłady pionierów i młodzieży Hitlera, jako chwalebne epizody wojenne. Nie wiem z jakich źródeł korzystałeś, ale twierdzenie, że proporcje w regularnej armii, to 10% oddziałów bojowych i 90% cateringu, jest, przepraszam za brutalne podsuwanie, – piramidalnym pierdoleniem. W drugą stronę owszem.
PS Wizja psychopaty, nie artysty.
Jeśli chodzi o proporcje to
Jeśli chodzi o proporcje to autentycznie gdzieś czytałem, że liczba zmobilizowanych żołnierzy w II w.ś. do biorących udział w walce w kontakcie z wrogiem tak wygląda. Znajdę to przytoczę. Oczywiście uzbrojonych było 100% ale to inna sprawa.
Podałem przykłady walk miejskich w Stalingradzie i Berlinie, fakt że nie najszczęśliwsze z uwagi na totalitaryzmy, ale też nie pisałem że to chwalebne epizody. To był kontrargument, do twojego stwierdzenia, że mali powstańcy to dowód na bezdenną polską głupotę narodową. To mamy wokoło same bezdennie głupie narody, z tym że z tego co wiem tylko Hitler miał specjalne formacje Hitlerjugend i uzbrajał gówniarzy a w Stalingradzie dzieciarnia też tylko pomagała w budowie umocnień itp.
PS: może i psychopaty, może w ten dramatyczny sposób chciał oddać ich poświęcenie, nie wiem.
Trzeba jednak uczciwie
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że pomimo ogromu klęski, pewne przesłanki wskazujące na możliwość sukcesu były, choćby nadchodzący sowieci i ich wezwania do chwycenia za broń (tak naprawdę to przecież Stalin zatrzymując ofensywę na wieść o powstaniu przypieczętował jego los).
Oczywiście naiwnością było przypuszczanie, że w przypadku szybkiego wejścia sowietów Stalin potraktuje nowy, AK-owski rząd inaczej niż serią z “Pistolet Puliemiot Szpagina”, ale to inna sprawa.
Odnośnie 180 tysięcy ofiar cywilnych. Niemcy już w czasie okupacji stosowali odpowiedzialność zbiorową rozstrzeliwując cywilów za akcje podziemia i należało to wziąć pod uwagę.
czy w ogóle wszelka walka podziemna miała sens
Powstanie było właściwie konsekwencją prowadzonej przez całą okupację walki podziemnej. Niestety sens tej walki również jest wątpliwy.
Historia pokazała, że Polacy powinni nie robić nic, tylko spokojnie poczekać aż wojna “sama” się skończy.
Wszystkie narody które tak postąpiły dobrze na tym wyszły.
Pogląd, iż walka była konieczna po to, by kosztem ofiar lub wręcz dzięki ofiarom, cmentarzom i pomnikom ocalić “ducha narodowego” jest dość naciągany.
Jeśli temu duchowi nie dały rady 123 lata zaborów, to głupie pięć lat nie było problemem.
Oczywiście wiem, skąd to nieszczęśliwe rozwiązanie się wzięło, wynikło z poczucia nietrwałości i tymczasowości Państwa Polskiego.
Uważano, że trzeba zaznaczyć swoje miejsce na globusie aby znów nie sprzątnięto nam go sprzed nosa. Potrzebowano ołtarzy do czczenia chwalebnych zwycięstw, lub z braku takich to chociaż efektownych klęsk.
Takie rozumowanie jest do dziś kontynuowane tu i ówdzie.
Polacy mieli spory wkład
że wojna skończyla się na Berlinie, a nie na Uralu…
porównywanie 123-letniego zaboru
do okupacji w czasie wojny to jakieś nieporozumienie, tym bardziej, że zabór dążył do asymilacji, a okupacja do eliminacji. Może II Rzeczypospolita nie była potrzebna, bo nieopatrznie wyhodowała pokolenie samobójców bo dała powąchać trochę wolności?
sadzenie grobów
Oczywiście, że okupacja i zabory to rożne zjawiska. Chodzi mi o dość powszechne przekonanie iż Polska jest przypadkowym, i nietrwałym kwiatkiem, którego trzeba podlewać krwią aby nie usechł.
Otóż to! Doskonale rozumiem
Otóż to! Doskonale rozumiem wszystkie pragnienia, ale zbiorowe samobójstwo w ramach walki z wrogiem nie mieści się jak dla mnie ani w kategoriach logicznych, ani patriotycznych. Historie alternatywne, to pasjonujący temat, ale co by było gdyby, jest abstrakcją, elastyczną jak guma od kalesonów. Wiemy NA PEWNO co się stało, militarna, polityczna i przede wszystkim ludzka tragedia. Powstanie nie przyniosło NAJMNIEJSZEJ KORZYŚCI, a cena jest potworna. Broniąc tej rzezi jak decyzji militarnej i politycznej broni się bezmyślnego przelewania krwi, a to bynajmniej nie jest patriotyczne, tylko wspomagające wrogów. Obojętnie jak to brutalnie brzmi, prawda jest taka, że zginęło 200 tysięcy ludzi, miasto zamieniło się w perzynę, a BARDZO ROZSĄDNA struktura państwa podziemnego przestała istnieć. Jeśli to wszystko ma być przedmiotem narodowej dumy, to ja zdecydowanie inaczej pojmuję i naród i dumę.
pojdzmy dalej Chlorze, czy wojna obronna 1939 r
miala sens? Moze lepiej bylo po prostu 1 IX sie poddac, kampania byla z gory przegrana? Po co byla nam niepodleglosc?
Trzeba nam było iść z Niemcami – to była jedyna droga
uratowania czegoś, a ludzi – na pewno. Nie darmo Hitler mszę zamówił w berlińskim kościele po śmierci Marszałka Piłsudskiego, i z całą świtą tam poszedł hołd oddać. Bo wiedział, że umarł nie tylko wielki strateg, ale i wielki realista.
Kto dzisiaj wypomina Włochom,Francuzom,Czechom, Węgrom czy choćby Rumunom – Błękitnej Dywizji?
Jaka różnica między sowietami a nazistami?
Zero manewru, imho.
Absurdalne porównanie, ale
Absurdalne porównanie, ale doskonały argument przeciw Powstaniu. Kiedy się skończyła obrona w 1939 roku? Czy nie wtedy jak Ruscy weszli od drugiej strony? Jak można porównywać przeciwnie skrajne strategie. We wrześniu dowództwo polskiej armii podjęło jedyną rozsądną decyzję. NIE PRZELEWAMY BEZSENSOWNIE KRWI W OBLICZU PRZYTŁACZAJĄCEJ PRZEWAGI WROGA. Gdzie tu jest jakaś logika i konsekwencja, przecież Powstanie to dokładne przeciwieństwo wojny obronnej. I jeszcze do tego warto przypomnieć, że jaka by ta armia w 39 nie była, ale była armię. W 1944 rzucone dzieci i kobiety do walki, która była skazana na porażkę, o czym mówili sami dowódcy z Okulickim na czele. Zginęli wspaniali młodzi Polacy, resztka z niedobitej przez Ruskich i Niemców elity. Po wojnie mieliśmy przez tę głupotę, a dokładniej zbrodnię, zamiast Szarych Szeregów ZMS. Ci Polacy mogli, powinni i na pewno byliby najbardziej heroiczną opozycją wobec komuny, a zostali przerobieni na mięso armatnie. Tego naprawdę nie można nie rozumieć, pod warunkiem, że się wyłączy jakąś masochistyczną ckliwość i weźmie odpowiedzialność za wartości i ludzi, którymi się tak chętnie szasta. Obowiązkiem dowódców, było chronić tych wyjątkowych młodych ludzi, oni ich posłali na rzeź i nie przerwali tej rzezi, gdy BYŁO WIADOME, ŻE ANI RUSCY SIĘ NIE RUSZĄ, ANI ALIANCI NIE ZRZUCĄ WIĘCEJ CZEKOLADY. To są FAKTY brutalne, ale FAKTY. Emocje zawsze można upiększyć. Gdybym był dowódcą tej akcji, strzeliłbym sobie w łeb, a zdaje się, że znamienita część tego dowództwa skończyła w Londynie przy kominków popijając herbatkę, w tym samym czasie, gdy esbecja dobijała ostatnich oszukanych. I jeszcze jedno. Jest niezwykle parszywym “argumentem” zamykanie ust krytykom Powstania, przyrównywaniem ich do peerelowskich narratorów. Przypomnę, że nie Gomułka, ale ANDERS dowódców Powstania chciał podstawić pod ścianą, bez sądu. I wielu polskich patriotów miał ochotę na to samo. To co zrobił Anders, wyrywając Ruskim jeńców z Syberii było wielkie, to co zrobił Okulicki i Bór-Komorowski, to zbrodnia na narodzie i to najzacniejszej jego części.
Matka, czy byl rozkaz dowodztwa AK, wydania broni dzieciom
i wyslanie ich na barykady? Jesli cos takiego bylo (co do kobiet, to one same decydowaly o sobie), to potepie dowodcow Postania Warszawskiego, tak jak i Ty. Z tego co ja wiem, dzieci ( przewaznie harcerze i harcerki), byly uzywane jako lacznicy i laczniczki, ale nie jako aktywni bojownicy. Ja nie znam rozkazu oficjalnego i nieofcjalnego o wyslanie dzieci do walki z Niemcami, ale nie przecze, ze dzieci tez znajdowaly bron i same szly do walki z przyzwoleniem lub bez. W wojnach, jak zapewnie wiesz, w armiach roznych panstw byly tzw. dzieci pulku, czesto sieroty zaadoptowane przez zolnierzy, choc nie tylko. Czy te dzieci powinny byc kopniakiem odstawione na tyly? Tak, napewno, ale nie zawsze na tylach bylo komu sie nimi zajac. Jednak mylisz sie, ze Polska jest wyjatkiem co do pomnika dzieciaka z bronia w reku. Takie pomniki sa w wielu krajach i tu niestety nie jestesmy wyjatkiem. Mozemy spierac sie, ze AK wszystkie dzieci i cywilow powinna odstawic do Niemcow (poniewaz nie bylo innej opcji), ale egzekucje cywili za linja walk, byly na porzadku dziennym, wiesz jakich mordow dokonywali rosyjski, ukrainskie i niemieckie oddzialy SS. Zginac na barykadzie, spalony w piwnicy czy roztrzelany na tylach, taka byla opcja tak dla AKowcow, jak i kobiet i dzieci. Matka napisalem tak jak moglem, nie jestem literatem i nie jest dla mnie latwo wyjasnic poprawna polszczyzna takiemu mistrzowi slowa jak Tobie, ale mam nadzieje zrozumiales o co mi chodzi. Ja jestem tym juz troche zmeczony i moze jest czas, aby przejsc do terazniejszosci, bo szkoda czasu na tego rodzaju nieporozumienia, czy powinnismy te dzieci upamietnic pomnikiem, lub nie i jaki pomnik, a co do wiekszosc dowodctwa AK, to zostala wymordowana przez UB i NKWD, a wiec problem z glowy. Pozdr.
Parę dni temu szarpałem się z
Parę dni temu szarpałem się z MK o dzieci, od tego czasu zdążyłem się douczyć. Uzbrojonych powstańców było od 10 do 20 paru procent i zgodnie z rozkazem, był kategoryczny ZAKAZ wydawania broni dzieciom do lat 15. Owszem, na zdjęciach widzimy jednego czy drugiego dzieciaka z pistoletem, ale wszystkie te zdjęcia są pozowane. Co więcej, większość zdjęć dorosłych “z walki” też była pozowana (za wyjątkiem dobrze udokumentowanego zdobywania PAST-y i kilku innych fotek), często odtwarzano przed obiektywami poszczególne akcje. NIKT nie wysłał dzieci na czołgi! Dzieciarnia pomagała budować barykady, gasić pożary a w niektórych przypadkach pełniła rolę łączników. Owszem, wydawane były dzieciakom olbrzymie hełmy ale po pierwsze BHP a po drugie Niemcy, a zwłaszcza zwyrodnialcy Dirlewangera, strzelali do dzieci (cywilnych, bez opasek też) bez mrugnięcia okiem. Stąd mamy foty takie jak tutaj:
http://www.1944.pl/galerie/fototeka/foto/1867/kategoria/89
Ponadto każdemu chcącemu nasłać na powstańców Państwową Inspekcję Pracy przypominam, że Warszawa była zniszczona, dzieciarnia była WSZĘDZIE, w otoczonych dzielnicach także, a przedszkola i kółka zainteresowań marnie wówczas działały.
Odnośnie tego co pisze “sese” i punktu odniesienia w najnowszej historii – pełna zgoda z mojej strony. Nie wnikając w ocenę społecznych, politycznych i militarnych skutków powstania, szeregowi powstańcy dali przykład niesłychanej wręcz odwagi i determinacji – to jest dobry punkt odniesienia. Ja ich podziwiam całym sercem i duma mnie rozpiera, że są moimi rodakami.
Ale to na coś trzeba się
Ale to na coś trzeba się zdecydować Panie Kolego, bo albo był surowy zakaz i nie było dzieci z bronią w Powstaniu, albo ten barbarzyński pomnik jest zwyczajnym fałszowaniem historii, w dodatku opluwaniem dowódców Powstania. Innej możliwości nie, no chyba, że chcemy sobie wywijać kotem od dupy strony i w dowolnym kierunku, żeby było o czym pogadać. Przy okazji, który dowódca Armii, posyła do boju swoich żołnierzy, jeśli co dziesiąty ma broń? Co to jest się pytam? Armia Krajowa? To jaki jest ten kraj i jaka ta armia? Nie wiem jakim słowami już przemawiać, ale podtrzymywanie tych szkodliwych mitów, to jest genialna robota dla naszych wrogów. Proponuję się jeszcze bardziej douczyć, z Powstania najbardziej ucieszył się Hitler, Stalin i przy nich Churchill. polityka i wojna, to nie jest zajęcie dla podnieconych gówniarzy.
W godzinie „W” uzbrojonych
W godzinie „W” uzbrojonych było do 3,5 tys. powstańców na 36,5 tys. zmobilizowanych, czyli tak naprawdę 9,58%. Z tego sformowano jakieś 70 plutonów i to one brały udział w walce. Ale to nie jest jakiś szokujący wynik, bo w czasie całej II wojny światowej tylko 10-15% (o ile pamiętam) wojska walczyło z bronią w ręku. Reszta ludzi to zaopatrzenie, służby medyczne, służby łącznościowe, służby inżynieryjne, kucharze itp. Podobnie było w powstaniu.
Dzieci nie walczyły w powstaniu z bronią w ręku, to oczywisty nonsens, a pomnik to wizja artysty. Tak, dzieci pozowały do zdjęć z bronią w ręku, podobnie jak dorośli.
To ostanie zdanie naprawdę
To ostanie zdanie naprawdę szczerze mnie rozbawiło, zwłaszcza, że dokładnie pamiętam, jak parę dni temu UDOWADNIAŁEŚ COŚ ZUPEŁNIE PRZECIWNEGO. Mało tego jeszcze podawałeś przykłady pionierów i młodzieży Hitlera, jako chwalebne epizody wojenne. Nie wiem z jakich źródeł korzystałeś, ale twierdzenie, że proporcje w regularnej armii, to 10% oddziałów bojowych i 90% cateringu, jest, przepraszam za brutalne podsuwanie, – piramidalnym pierdoleniem. W drugą stronę owszem.
PS Wizja psychopaty, nie artysty.
Jeśli chodzi o proporcje to
Jeśli chodzi o proporcje to autentycznie gdzieś czytałem, że liczba zmobilizowanych żołnierzy w II w.ś. do biorących udział w walce w kontakcie z wrogiem tak wygląda. Znajdę to przytoczę. Oczywiście uzbrojonych było 100% ale to inna sprawa.
Podałem przykłady walk miejskich w Stalingradzie i Berlinie, fakt że nie najszczęśliwsze z uwagi na totalitaryzmy, ale też nie pisałem że to chwalebne epizody. To był kontrargument, do twojego stwierdzenia, że mali powstańcy to dowód na bezdenną polską głupotę narodową. To mamy wokoło same bezdennie głupie narody, z tym że z tego co wiem tylko Hitler miał specjalne formacje Hitlerjugend i uzbrajał gówniarzy a w Stalingradzie dzieciarnia też tylko pomagała w budowie umocnień itp.
PS: może i psychopaty, może w ten dramatyczny sposób chciał oddać ich poświęcenie, nie wiem.
Trzeba jednak uczciwie
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że pomimo ogromu klęski, pewne przesłanki wskazujące na możliwość sukcesu były, choćby nadchodzący sowieci i ich wezwania do chwycenia za broń (tak naprawdę to przecież Stalin zatrzymując ofensywę na wieść o powstaniu przypieczętował jego los).
Oczywiście naiwnością było przypuszczanie, że w przypadku szybkiego wejścia sowietów Stalin potraktuje nowy, AK-owski rząd inaczej niż serią z “Pistolet Puliemiot Szpagina”, ale to inna sprawa.
Odnośnie 180 tysięcy ofiar cywilnych. Niemcy już w czasie okupacji stosowali odpowiedzialność zbiorową rozstrzeliwując cywilów za akcje podziemia i należało to wziąć pod uwagę.
czy w ogóle wszelka walka podziemna miała sens
Powstanie było właściwie konsekwencją prowadzonej przez całą okupację walki podziemnej. Niestety sens tej walki również jest wątpliwy.
Historia pokazała, że Polacy powinni nie robić nic, tylko spokojnie poczekać aż wojna “sama” się skończy.
Wszystkie narody które tak postąpiły dobrze na tym wyszły.
Pogląd, iż walka była konieczna po to, by kosztem ofiar lub wręcz dzięki ofiarom, cmentarzom i pomnikom ocalić “ducha narodowego” jest dość naciągany.
Jeśli temu duchowi nie dały rady 123 lata zaborów, to głupie pięć lat nie było problemem.
Oczywiście wiem, skąd to nieszczęśliwe rozwiązanie się wzięło, wynikło z poczucia nietrwałości i tymczasowości Państwa Polskiego.
Uważano, że trzeba zaznaczyć swoje miejsce na globusie aby znów nie sprzątnięto nam go sprzed nosa. Potrzebowano ołtarzy do czczenia chwalebnych zwycięstw, lub z braku takich to chociaż efektownych klęsk.
Takie rozumowanie jest do dziś kontynuowane tu i ówdzie.
Polacy mieli spory wkład
że wojna skończyla się na Berlinie, a nie na Uralu…
porównywanie 123-letniego zaboru
do okupacji w czasie wojny to jakieś nieporozumienie, tym bardziej, że zabór dążył do asymilacji, a okupacja do eliminacji. Może II Rzeczypospolita nie była potrzebna, bo nieopatrznie wyhodowała pokolenie samobójców bo dała powąchać trochę wolności?
sadzenie grobów
Oczywiście, że okupacja i zabory to rożne zjawiska. Chodzi mi o dość powszechne przekonanie iż Polska jest przypadkowym, i nietrwałym kwiatkiem, którego trzeba podlewać krwią aby nie usechł.
Otóż to! Doskonale rozumiem
Otóż to! Doskonale rozumiem wszystkie pragnienia, ale zbiorowe samobójstwo w ramach walki z wrogiem nie mieści się jak dla mnie ani w kategoriach logicznych, ani patriotycznych. Historie alternatywne, to pasjonujący temat, ale co by było gdyby, jest abstrakcją, elastyczną jak guma od kalesonów. Wiemy NA PEWNO co się stało, militarna, polityczna i przede wszystkim ludzka tragedia. Powstanie nie przyniosło NAJMNIEJSZEJ KORZYŚCI, a cena jest potworna. Broniąc tej rzezi jak decyzji militarnej i politycznej broni się bezmyślnego przelewania krwi, a to bynajmniej nie jest patriotyczne, tylko wspomagające wrogów. Obojętnie jak to brutalnie brzmi, prawda jest taka, że zginęło 200 tysięcy ludzi, miasto zamieniło się w perzynę, a BARDZO ROZSĄDNA struktura państwa podziemnego przestała istnieć. Jeśli to wszystko ma być przedmiotem narodowej dumy, to ja zdecydowanie inaczej pojmuję i naród i dumę.
pojdzmy dalej Chlorze, czy wojna obronna 1939 r
miala sens? Moze lepiej bylo po prostu 1 IX sie poddac, kampania byla z gory przegrana? Po co byla nam niepodleglosc?
Trzeba nam było iść z Niemcami – to była jedyna droga
uratowania czegoś, a ludzi – na pewno. Nie darmo Hitler mszę zamówił w berlińskim kościele po śmierci Marszałka Piłsudskiego, i z całą świtą tam poszedł hołd oddać. Bo wiedział, że umarł nie tylko wielki strateg, ale i wielki realista.
Kto dzisiaj wypomina Włochom,Francuzom,Czechom, Węgrom czy choćby Rumunom – Błękitnej Dywizji?
Jaka różnica między sowietami a nazistami?
Zero manewru, imho.
Absurdalne porównanie, ale
Absurdalne porównanie, ale doskonały argument przeciw Powstaniu. Kiedy się skończyła obrona w 1939 roku? Czy nie wtedy jak Ruscy weszli od drugiej strony? Jak można porównywać przeciwnie skrajne strategie. We wrześniu dowództwo polskiej armii podjęło jedyną rozsądną decyzję. NIE PRZELEWAMY BEZSENSOWNIE KRWI W OBLICZU PRZYTŁACZAJĄCEJ PRZEWAGI WROGA. Gdzie tu jest jakaś logika i konsekwencja, przecież Powstanie to dokładne przeciwieństwo wojny obronnej. I jeszcze do tego warto przypomnieć, że jaka by ta armia w 39 nie była, ale była armię. W 1944 rzucone dzieci i kobiety do walki, która była skazana na porażkę, o czym mówili sami dowódcy z Okulickim na czele. Zginęli wspaniali młodzi Polacy, resztka z niedobitej przez Ruskich i Niemców elity. Po wojnie mieliśmy przez tę głupotę, a dokładniej zbrodnię, zamiast Szarych Szeregów ZMS. Ci Polacy mogli, powinni i na pewno byliby najbardziej heroiczną opozycją wobec komuny, a zostali przerobieni na mięso armatnie. Tego naprawdę nie można nie rozumieć, pod warunkiem, że się wyłączy jakąś masochistyczną ckliwość i weźmie odpowiedzialność za wartości i ludzi, którymi się tak chętnie szasta. Obowiązkiem dowódców, było chronić tych wyjątkowych młodych ludzi, oni ich posłali na rzeź i nie przerwali tej rzezi, gdy BYŁO WIADOME, ŻE ANI RUSCY SIĘ NIE RUSZĄ, ANI ALIANCI NIE ZRZUCĄ WIĘCEJ CZEKOLADY. To są FAKTY brutalne, ale FAKTY. Emocje zawsze można upiększyć. Gdybym był dowódcą tej akcji, strzeliłbym sobie w łeb, a zdaje się, że znamienita część tego dowództwa skończyła w Londynie przy kominków popijając herbatkę, w tym samym czasie, gdy esbecja dobijała ostatnich oszukanych. I jeszcze jedno. Jest niezwykle parszywym “argumentem” zamykanie ust krytykom Powstania, przyrównywaniem ich do peerelowskich narratorów. Przypomnę, że nie Gomułka, ale ANDERS dowódców Powstania chciał podstawić pod ścianą, bez sądu. I wielu polskich patriotów miał ochotę na to samo. To co zrobił Anders, wyrywając Ruskim jeńców z Syberii było wielkie, to co zrobił Okulicki i Bór-Komorowski, to zbrodnia na narodzie i to najzacniejszej jego części.
Matka, czy byl rozkaz dowodztwa AK, wydania broni dzieciom
i wyslanie ich na barykady? Jesli cos takiego bylo (co do kobiet, to one same decydowaly o sobie), to potepie dowodcow Postania Warszawskiego, tak jak i Ty. Z tego co ja wiem, dzieci ( przewaznie harcerze i harcerki), byly uzywane jako lacznicy i laczniczki, ale nie jako aktywni bojownicy. Ja nie znam rozkazu oficjalnego i nieofcjalnego o wyslanie dzieci do walki z Niemcami, ale nie przecze, ze dzieci tez znajdowaly bron i same szly do walki z przyzwoleniem lub bez. W wojnach, jak zapewnie wiesz, w armiach roznych panstw byly tzw. dzieci pulku, czesto sieroty zaadoptowane przez zolnierzy, choc nie tylko. Czy te dzieci powinny byc kopniakiem odstawione na tyly? Tak, napewno, ale nie zawsze na tylach bylo komu sie nimi zajac. Jednak mylisz sie, ze Polska jest wyjatkiem co do pomnika dzieciaka z bronia w reku. Takie pomniki sa w wielu krajach i tu niestety nie jestesmy wyjatkiem. Mozemy spierac sie, ze AK wszystkie dzieci i cywilow powinna odstawic do Niemcow (poniewaz nie bylo innej opcji), ale egzekucje cywili za linja walk, byly na porzadku dziennym, wiesz jakich mordow dokonywali rosyjski, ukrainskie i niemieckie oddzialy SS. Zginac na barykadzie, spalony w piwnicy czy roztrzelany na tylach, taka byla opcja tak dla AKowcow, jak i kobiet i dzieci. Matka napisalem tak jak moglem, nie jestem literatem i nie jest dla mnie latwo wyjasnic poprawna polszczyzna takiemu mistrzowi slowa jak Tobie, ale mam nadzieje zrozumiales o co mi chodzi. Ja jestem tym juz troche zmeczony i moze jest czas, aby przejsc do terazniejszosci, bo szkoda czasu na tego rodzaju nieporozumienia, czy powinnismy te dzieci upamietnic pomnikiem, lub nie i jaki pomnik, a co do wiekszosc dowodctwa AK, to zostala wymordowana przez UB i NKWD, a wiec problem z glowy. Pozdr.
Parę dni temu szarpałem się z
Parę dni temu szarpałem się z MK o dzieci, od tego czasu zdążyłem się douczyć. Uzbrojonych powstańców było od 10 do 20 paru procent i zgodnie z rozkazem, był kategoryczny ZAKAZ wydawania broni dzieciom do lat 15. Owszem, na zdjęciach widzimy jednego czy drugiego dzieciaka z pistoletem, ale wszystkie te zdjęcia są pozowane. Co więcej, większość zdjęć dorosłych “z walki” też była pozowana (za wyjątkiem dobrze udokumentowanego zdobywania PAST-y i kilku innych fotek), często odtwarzano przed obiektywami poszczególne akcje. NIKT nie wysłał dzieci na czołgi! Dzieciarnia pomagała budować barykady, gasić pożary a w niektórych przypadkach pełniła rolę łączników. Owszem, wydawane były dzieciakom olbrzymie hełmy ale po pierwsze BHP a po drugie Niemcy, a zwłaszcza zwyrodnialcy Dirlewangera, strzelali do dzieci (cywilnych, bez opasek też) bez mrugnięcia okiem. Stąd mamy foty takie jak tutaj:
http://www.1944.pl/galerie/fototeka/foto/1867/kategoria/89
Ponadto każdemu chcącemu nasłać na powstańców Państwową Inspekcję Pracy przypominam, że Warszawa była zniszczona, dzieciarnia była WSZĘDZIE, w otoczonych dzielnicach także, a przedszkola i kółka zainteresowań marnie wówczas działały.
Odnośnie tego co pisze “sese” i punktu odniesienia w najnowszej historii – pełna zgoda z mojej strony. Nie wnikając w ocenę społecznych, politycznych i militarnych skutków powstania, szeregowi powstańcy dali przykład niesłychanej wręcz odwagi i determinacji – to jest dobry punkt odniesienia. Ja ich podziwiam całym sercem i duma mnie rozpiera, że są moimi rodakami.
Ale to na coś trzeba się
Ale to na coś trzeba się zdecydować Panie Kolego, bo albo był surowy zakaz i nie było dzieci z bronią w Powstaniu, albo ten barbarzyński pomnik jest zwyczajnym fałszowaniem historii, w dodatku opluwaniem dowódców Powstania. Innej możliwości nie, no chyba, że chcemy sobie wywijać kotem od dupy strony i w dowolnym kierunku, żeby było o czym pogadać. Przy okazji, który dowódca Armii, posyła do boju swoich żołnierzy, jeśli co dziesiąty ma broń? Co to jest się pytam? Armia Krajowa? To jaki jest ten kraj i jaka ta armia? Nie wiem jakim słowami już przemawiać, ale podtrzymywanie tych szkodliwych mitów, to jest genialna robota dla naszych wrogów. Proponuję się jeszcze bardziej douczyć, z Powstania najbardziej ucieszył się Hitler, Stalin i przy nich Churchill. polityka i wojna, to nie jest zajęcie dla podnieconych gówniarzy.
W godzinie „W” uzbrojonych
W godzinie „W” uzbrojonych było do 3,5 tys. powstańców na 36,5 tys. zmobilizowanych, czyli tak naprawdę 9,58%. Z tego sformowano jakieś 70 plutonów i to one brały udział w walce. Ale to nie jest jakiś szokujący wynik, bo w czasie całej II wojny światowej tylko 10-15% (o ile pamiętam) wojska walczyło z bronią w ręku. Reszta ludzi to zaopatrzenie, służby medyczne, służby łącznościowe, służby inżynieryjne, kucharze itp. Podobnie było w powstaniu.
Dzieci nie walczyły w powstaniu z bronią w ręku, to oczywisty nonsens, a pomnik to wizja artysty. Tak, dzieci pozowały do zdjęć z bronią w ręku, podobnie jak dorośli.
To ostanie zdanie naprawdę
To ostanie zdanie naprawdę szczerze mnie rozbawiło, zwłaszcza, że dokładnie pamiętam, jak parę dni temu UDOWADNIAŁEŚ COŚ ZUPEŁNIE PRZECIWNEGO. Mało tego jeszcze podawałeś przykłady pionierów i młodzieży Hitlera, jako chwalebne epizody wojenne. Nie wiem z jakich źródeł korzystałeś, ale twierdzenie, że proporcje w regularnej armii, to 10% oddziałów bojowych i 90% cateringu, jest, przepraszam za brutalne podsuwanie, – piramidalnym pierdoleniem. W drugą stronę owszem.
PS Wizja psychopaty, nie artysty.
Jeśli chodzi o proporcje to
Jeśli chodzi o proporcje to autentycznie gdzieś czytałem, że liczba zmobilizowanych żołnierzy w II w.ś. do biorących udział w walce w kontakcie z wrogiem tak wygląda. Znajdę to przytoczę. Oczywiście uzbrojonych było 100% ale to inna sprawa.
Podałem przykłady walk miejskich w Stalingradzie i Berlinie, fakt że nie najszczęśliwsze z uwagi na totalitaryzmy, ale też nie pisałem że to chwalebne epizody. To był kontrargument, do twojego stwierdzenia, że mali powstańcy to dowód na bezdenną polską głupotę narodową. To mamy wokoło same bezdennie głupie narody, z tym że z tego co wiem tylko Hitler miał specjalne formacje Hitlerjugend i uzbrajał gówniarzy a w Stalingradzie dzieciarnia też tylko pomagała w budowie umocnień itp.
PS: może i psychopaty, może w ten dramatyczny sposób chciał oddać ich poświęcenie, nie wiem.
“nigdy do żadnej organizacji nie należałem”
Coś Ty taki pewien:
http://www.wsieci.rp.pl/opinie/siec-spoleczna/Nihil-novi-sub-Sole-Peru-
“nigdy do żadnej organizacji nie należałem”
Coś Ty taki pewien:
http://www.wsieci.rp.pl/opinie/siec-spoleczna/Nihil-novi-sub-Sole-Peru-
“nigdy do żadnej organizacji nie należałem”
Coś Ty taki pewien:
http://www.wsieci.rp.pl/opinie/siec-spoleczna/Nihil-novi-sub-Sole-Peru-
inny punkt widzenia
Istnieje też pogląd, iż świętowanie heroicznych klęsk jest słuszne, bo uczy nas że życie ludzkie nie jest najwyższą wartością (Michalkiewicz).
Zaś stawianie na czubku hierarchii ludzkiego życia powoduje jakoby zanik chęci do poświęceń, żądzy przygód, i ogólne zdziadzienie społeczeństwa.
Potem kończy się chęć do ryzyka, odechciewa się lotów na Księżyc (bo poco?) i naród pogrąża się moralnie w dobrobycie.
Coś w tym jest, ale cena takiej lekcji była w przypadku Powstania zbyt wysoka.
Podobno Heinrich Himmler o POWSTANIU:
Uważam za szczęśliwe zrządzenie losu, że Polacy się do tego zabrali. Za pięć- sześć tygodni opuścimy te tereny. Wtedy jednak Warszawa będzie już zmieciona z powierzchni – stolica, centrum i inteligencja szesnasto-siedemnasto milionowego narodu. Tego narodu, który od siedmiuset lat blokuje nam wschód, a od pierwszej konfrontacji pod Tannenbergiem bez przerwy staje nam na drodze. Wskutek tego polska przestanie być […] dużym problemem dla naszych dzieci i dla wszystkich, którzy przyjdą po nas,
Michałkiewicz: Tymczasem Europa, zarówno wtedy, jak i dzisiaj, ma usta pełne patetycznych frazesów, ale w polityce kieruje się łajdackim wyrachowaniem, skłaniającym ją do handlowania losami narodów naiwnych i lekkomyślnych. Właśnie lekkomyślność zarzucał naszemu narodowi podczas II wojny światowej Winston Churchill – i wiedział co mówi, bo przecież najlepszym dowodem naszej lekkomyślności było to, że zaufaliśmy właśnie jemu.
A bylo komu innemu zaufac?
😉
inny punkt widzenia
Istnieje też pogląd, iż świętowanie heroicznych klęsk jest słuszne, bo uczy nas że życie ludzkie nie jest najwyższą wartością (Michalkiewicz).
Zaś stawianie na czubku hierarchii ludzkiego życia powoduje jakoby zanik chęci do poświęceń, żądzy przygód, i ogólne zdziadzienie społeczeństwa.
Potem kończy się chęć do ryzyka, odechciewa się lotów na Księżyc (bo poco?) i naród pogrąża się moralnie w dobrobycie.
Coś w tym jest, ale cena takiej lekcji była w przypadku Powstania zbyt wysoka.
Podobno Heinrich Himmler o POWSTANIU:
Uważam za szczęśliwe zrządzenie losu, że Polacy się do tego zabrali. Za pięć- sześć tygodni opuścimy te tereny. Wtedy jednak Warszawa będzie już zmieciona z powierzchni – stolica, centrum i inteligencja szesnasto-siedemnasto milionowego narodu. Tego narodu, który od siedmiuset lat blokuje nam wschód, a od pierwszej konfrontacji pod Tannenbergiem bez przerwy staje nam na drodze. Wskutek tego polska przestanie być […] dużym problemem dla naszych dzieci i dla wszystkich, którzy przyjdą po nas,
Michałkiewicz: Tymczasem Europa, zarówno wtedy, jak i dzisiaj, ma usta pełne patetycznych frazesów, ale w polityce kieruje się łajdackim wyrachowaniem, skłaniającym ją do handlowania losami narodów naiwnych i lekkomyślnych. Właśnie lekkomyślność zarzucał naszemu narodowi podczas II wojny światowej Winston Churchill – i wiedział co mówi, bo przecież najlepszym dowodem naszej lekkomyślności było to, że zaufaliśmy właśnie jemu.
A bylo komu innemu zaufac?
😉
inny punkt widzenia
Istnieje też pogląd, iż świętowanie heroicznych klęsk jest słuszne, bo uczy nas że życie ludzkie nie jest najwyższą wartością (Michalkiewicz).
Zaś stawianie na czubku hierarchii ludzkiego życia powoduje jakoby zanik chęci do poświęceń, żądzy przygód, i ogólne zdziadzienie społeczeństwa.
Potem kończy się chęć do ryzyka, odechciewa się lotów na Księżyc (bo poco?) i naród pogrąża się moralnie w dobrobycie.
Coś w tym jest, ale cena takiej lekcji była w przypadku Powstania zbyt wysoka.
Podobno Heinrich Himmler o POWSTANIU:
Uważam za szczęśliwe zrządzenie losu, że Polacy się do tego zabrali. Za pięć- sześć tygodni opuścimy te tereny. Wtedy jednak Warszawa będzie już zmieciona z powierzchni – stolica, centrum i inteligencja szesnasto-siedemnasto milionowego narodu. Tego narodu, który od siedmiuset lat blokuje nam wschód, a od pierwszej konfrontacji pod Tannenbergiem bez przerwy staje nam na drodze. Wskutek tego polska przestanie być […] dużym problemem dla naszych dzieci i dla wszystkich, którzy przyjdą po nas,
Michałkiewicz: Tymczasem Europa, zarówno wtedy, jak i dzisiaj, ma usta pełne patetycznych frazesów, ale w polityce kieruje się łajdackim wyrachowaniem, skłaniającym ją do handlowania losami narodów naiwnych i lekkomyślnych. Właśnie lekkomyślność zarzucał naszemu narodowi podczas II wojny światowej Winston Churchill – i wiedział co mówi, bo przecież najlepszym dowodem naszej lekkomyślności było to, że zaufaliśmy właśnie jemu.
A bylo komu innemu zaufac?
😉
A co by było gdyby?
Skutki powstania są znane i nie podlegają dyskusji.
Przy każdej jednak tego typu analizie należałoby uwzględnić t.zw. plusy dodatnie i plusy ujemne.
W łańcuchu przyczynowo- skutkowym istniejące przesłanki powodują zazwyczaj zaistnienie najbardziej prawdopodobnego skutku, ale nie zawsze tak być musi.
Bardzo łatwo jest ocenić zaistniały skutek ostatni w łańcuchu, ale co z tymi co nie zaistniały ale mogły, i to mogły zaistnieć takie, które się nie tylko nam, ale się nawet fizjologom nie śniły (określenie Ferdka).
Skutki i straty powstania były straszne, ale być może dzięki temu nie zostaliśmy 17tą socjalistyczną republiką ZSRR, a byli przecież między nami wówczas tacy którzy tego gorąco chcieli.
Być może dzięki temu tow. Stalin doszedł wówczas do przekonania, ze nie będzie 17tej republiki bo “socjalizm pasuje Polsce jak świni siodło”.
A co by było gdyby?
Skutki powstania są znane i nie podlegają dyskusji.
Przy każdej jednak tego typu analizie należałoby uwzględnić t.zw. plusy dodatnie i plusy ujemne.
W łańcuchu przyczynowo- skutkowym istniejące przesłanki powodują zazwyczaj zaistnienie najbardziej prawdopodobnego skutku, ale nie zawsze tak być musi.
Bardzo łatwo jest ocenić zaistniały skutek ostatni w łańcuchu, ale co z tymi co nie zaistniały ale mogły, i to mogły zaistnieć takie, które się nie tylko nam, ale się nawet fizjologom nie śniły (określenie Ferdka).
Skutki i straty powstania były straszne, ale być może dzięki temu nie zostaliśmy 17tą socjalistyczną republiką ZSRR, a byli przecież między nami wówczas tacy którzy tego gorąco chcieli.
Być może dzięki temu tow. Stalin doszedł wówczas do przekonania, ze nie będzie 17tej republiki bo “socjalizm pasuje Polsce jak świni siodło”.
A co by było gdyby?
Skutki powstania są znane i nie podlegają dyskusji.
Przy każdej jednak tego typu analizie należałoby uwzględnić t.zw. plusy dodatnie i plusy ujemne.
W łańcuchu przyczynowo- skutkowym istniejące przesłanki powodują zazwyczaj zaistnienie najbardziej prawdopodobnego skutku, ale nie zawsze tak być musi.
Bardzo łatwo jest ocenić zaistniały skutek ostatni w łańcuchu, ale co z tymi co nie zaistniały ale mogły, i to mogły zaistnieć takie, które się nie tylko nam, ale się nawet fizjologom nie śniły (określenie Ferdka).
Skutki i straty powstania były straszne, ale być może dzięki temu nie zostaliśmy 17tą socjalistyczną republiką ZSRR, a byli przecież między nami wówczas tacy którzy tego gorąco chcieli.
Być może dzięki temu tow. Stalin doszedł wówczas do przekonania, ze nie będzie 17tej republiki bo “socjalizm pasuje Polsce jak świni siodło”.
Polska – Winkelriedem narodów? Chyba tak.
Mimo, że często zgadzam sie z opiniami Kurki, to w tym przypadku wolę się podpiąć ze swoim zdaniem do cytatu prezesa.
“Są rzeczy święte. Dla Polski Powstanie Warszawskie jest rzeczą świętą”
Kaczyński wie i czuje doskonale, że dowódcy byli złymi wizjonerami, że przestrzelili, że z motyką na słońce. Jego zdanie ma to na dnie. Tak, ale niech to zostanie ich problemem, odeszli z tą zgryzotą do lepszego świata. Zostawmy to.
Ale na wierzchu tego zdania zostaje prośba nie niszczmy świętości tych dzieci, bo to nasza polska pasja (łac. passio cierpienie, męka).
Kurka chodzi ze swoimi pogądami na ten temat ciężko i realisycznie po ziemi. Uważam natomiast, że realistyczne spojrzenie na ten historyczny fakt jest już daleko za nami, na przypadek ten należy patrzeć już tylko metafizycznie.
To uniosło się nad ziemię, poswięcenie, miłość do ojczyzny, pragnienie wolności, może i zemsty za wszystkie wojenne krzywdy.
A wszystko to okraszone przymiotnikiem BEZGRANICZNE.
Ich bezgraniczna miłośc go ojczyzny i brak koniunkturalizmu, to jest to co uwiera w dzisiejszych czasach, nowe trendy tego nie przewidują.
Nie odzierajmy tych dzieci i przy okazji siebie z tej pasji, wykrzykując corocznie o bezsensie ich ofiary.
Nie zgadzam się z tym, to nasi święci i zostawmy to tak. Wielu Polakom nie mieści się w to głowie, bo jest im to potrzebne, no bo jeśli nie to, więc co? Narody muszą mieć swoje mity i ideały. To stanowi nasz fundament i tożsamość.
Geograficznie, jesteśmy źle usytuowani, bo między młotem i kowadłem, być może musimy być taką ofiarą, może musimy, kto wie. Ja potrzebuję tego mitu. Ci młodzi ludzie chcieli walczyć i zginąć za ojczyznę. I masz rację Kurka, gdyby hipotetycznie mogli wybierać powtórnie, nawet z tą wiedzą, jaką mieliby dzisiaj, zrobiliby to jeszcze raz. Nie należy walczyć z naturą, a naturą Polaka jest cierpieć za miliony. To jest moje odczucie, oczywiscie subiektywne, ale może dlatego, że jestem jak chyba wielu z Was wychowany na literaturze romantyzmu, a tam udręczony naród, to naród na piedestale, to naród wybrany, który ma szczególną misję niesienia idei wolności wobec innych narodów, Polska – Winkelriedem narodów.
Tak to jest.
Bardzo fajny tekst
Anglicy maja Henryka Lwie Serce, Camelot i rycerzy okraglego stolu, Niemcy Tristan and Isolde, Francuzi maja Rolanda, a Powstancy Warszawscy, sa naszymi rycerzami Valkirie.
Podoba mi się Twoja ocena
Podoba mi się Twoja ocena powstańców i ich niekoniunkturalnego umiłowania wolności. Z Winkelriedyzmem z kolei się nie zgadzam, bo Winkelried jednak celowo poległ, wolałbym żeby Polska aż tak się nie poświęcała. Powstańcy w końcu walczyli o życie, o wolność, ojczyznę – ale i o życie.
Musiałbym po sto razy
Musiałbym po sto razy powtarzać to samo. Jeśli Powstanie, czyli zbiorowa narodowa mogiła będzie punktem startu dla Narodu, to już możemy się wszyscy jak jeden położyć w tej kwaterze. Mesjaszem i Winkelriedem i o wojnę powszechną prosimy Cię Panie! Tylko, że mnie w szkole wspominano też coś o pawiu i papudze, tak się składa, że wszyscy Ci zacni wieszcze w czasie Powstań kończyli we francuskich burdelach i po paru latach też bohatersko ginęli “na suchoty”. Naprawdę nie chcę się dokładać do “europejskich”, ale właśnie dlatego, że są rzeczy święte, to nie można ich przerabiać na pustosłowie i mięso armatnie. My mamy strasznie dużo fenomenów i może się warto zastanowić nad jedną stabilną normą. O tym, że jesteśmy Winkelriedem narodów wiemy tylko my i to może co dziesiąty. A kto dziś pamięta Francję kolaborującą i pociągi do Auschwitz? Piękny Ruch Oporu i wielki generał. Tego się musimy nauczyć, bo z tą frajerską, cierpiętniczą gębą w świecie, wzbudzamy jedynie politowanie. Żeby ktoś chociaż potrafił zrobić z tego biznes polityczno-finansowy jak Żydzi na swoim całopaleniu, ale my tylko coś popierdujemy o tym, że pokazaliśmy światu i tylko świat o tym nic nie wie, może i dobrze.
Polska – Winkelriedem narodów? Chyba tak.
Mimo, że często zgadzam sie z opiniami Kurki, to w tym przypadku wolę się podpiąć ze swoim zdaniem do cytatu prezesa.
“Są rzeczy święte. Dla Polski Powstanie Warszawskie jest rzeczą świętą”
Kaczyński wie i czuje doskonale, że dowódcy byli złymi wizjonerami, że przestrzelili, że z motyką na słońce. Jego zdanie ma to na dnie. Tak, ale niech to zostanie ich problemem, odeszli z tą zgryzotą do lepszego świata. Zostawmy to.
Ale na wierzchu tego zdania zostaje prośba nie niszczmy świętości tych dzieci, bo to nasza polska pasja (łac. passio cierpienie, męka).
Kurka chodzi ze swoimi pogądami na ten temat ciężko i realisycznie po ziemi. Uważam natomiast, że realistyczne spojrzenie na ten historyczny fakt jest już daleko za nami, na przypadek ten należy patrzeć już tylko metafizycznie.
To uniosło się nad ziemię, poswięcenie, miłość do ojczyzny, pragnienie wolności, może i zemsty za wszystkie wojenne krzywdy.
A wszystko to okraszone przymiotnikiem BEZGRANICZNE.
Ich bezgraniczna miłośc go ojczyzny i brak koniunkturalizmu, to jest to co uwiera w dzisiejszych czasach, nowe trendy tego nie przewidują.
Nie odzierajmy tych dzieci i przy okazji siebie z tej pasji, wykrzykując corocznie o bezsensie ich ofiary.
Nie zgadzam się z tym, to nasi święci i zostawmy to tak. Wielu Polakom nie mieści się w to głowie, bo jest im to potrzebne, no bo jeśli nie to, więc co? Narody muszą mieć swoje mity i ideały. To stanowi nasz fundament i tożsamość.
Geograficznie, jesteśmy źle usytuowani, bo między młotem i kowadłem, być może musimy być taką ofiarą, może musimy, kto wie. Ja potrzebuję tego mitu. Ci młodzi ludzie chcieli walczyć i zginąć za ojczyznę. I masz rację Kurka, gdyby hipotetycznie mogli wybierać powtórnie, nawet z tą wiedzą, jaką mieliby dzisiaj, zrobiliby to jeszcze raz. Nie należy walczyć z naturą, a naturą Polaka jest cierpieć za miliony. To jest moje odczucie, oczywiscie subiektywne, ale może dlatego, że jestem jak chyba wielu z Was wychowany na literaturze romantyzmu, a tam udręczony naród, to naród na piedestale, to naród wybrany, który ma szczególną misję niesienia idei wolności wobec innych narodów, Polska – Winkelriedem narodów.
Tak to jest.
Bardzo fajny tekst
Anglicy maja Henryka Lwie Serce, Camelot i rycerzy okraglego stolu, Niemcy Tristan and Isolde, Francuzi maja Rolanda, a Powstancy Warszawscy, sa naszymi rycerzami Valkirie.
Podoba mi się Twoja ocena
Podoba mi się Twoja ocena powstańców i ich niekoniunkturalnego umiłowania wolności. Z Winkelriedyzmem z kolei się nie zgadzam, bo Winkelried jednak celowo poległ, wolałbym żeby Polska aż tak się nie poświęcała. Powstańcy w końcu walczyli o życie, o wolność, ojczyznę – ale i o życie.
Musiałbym po sto razy
Musiałbym po sto razy powtarzać to samo. Jeśli Powstanie, czyli zbiorowa narodowa mogiła będzie punktem startu dla Narodu, to już możemy się wszyscy jak jeden położyć w tej kwaterze. Mesjaszem i Winkelriedem i o wojnę powszechną prosimy Cię Panie! Tylko, że mnie w szkole wspominano też coś o pawiu i papudze, tak się składa, że wszyscy Ci zacni wieszcze w czasie Powstań kończyli we francuskich burdelach i po paru latach też bohatersko ginęli “na suchoty”. Naprawdę nie chcę się dokładać do “europejskich”, ale właśnie dlatego, że są rzeczy święte, to nie można ich przerabiać na pustosłowie i mięso armatnie. My mamy strasznie dużo fenomenów i może się warto zastanowić nad jedną stabilną normą. O tym, że jesteśmy Winkelriedem narodów wiemy tylko my i to może co dziesiąty. A kto dziś pamięta Francję kolaborującą i pociągi do Auschwitz? Piękny Ruch Oporu i wielki generał. Tego się musimy nauczyć, bo z tą frajerską, cierpiętniczą gębą w świecie, wzbudzamy jedynie politowanie. Żeby ktoś chociaż potrafił zrobić z tego biznes polityczno-finansowy jak Żydzi na swoim całopaleniu, ale my tylko coś popierdujemy o tym, że pokazaliśmy światu i tylko świat o tym nic nie wie, może i dobrze.
Polska – Winkelriedem narodów? Chyba tak.
Mimo, że często zgadzam sie z opiniami Kurki, to w tym przypadku wolę się podpiąć ze swoim zdaniem do cytatu prezesa.
“Są rzeczy święte. Dla Polski Powstanie Warszawskie jest rzeczą świętą”
Kaczyński wie i czuje doskonale, że dowódcy byli złymi wizjonerami, że przestrzelili, że z motyką na słońce. Jego zdanie ma to na dnie. Tak, ale niech to zostanie ich problemem, odeszli z tą zgryzotą do lepszego świata. Zostawmy to.
Ale na wierzchu tego zdania zostaje prośba nie niszczmy świętości tych dzieci, bo to nasza polska pasja (łac. passio cierpienie, męka).
Kurka chodzi ze swoimi pogądami na ten temat ciężko i realisycznie po ziemi. Uważam natomiast, że realistyczne spojrzenie na ten historyczny fakt jest już daleko za nami, na przypadek ten należy patrzeć już tylko metafizycznie.
To uniosło się nad ziemię, poswięcenie, miłość do ojczyzny, pragnienie wolności, może i zemsty za wszystkie wojenne krzywdy.
A wszystko to okraszone przymiotnikiem BEZGRANICZNE.
Ich bezgraniczna miłośc go ojczyzny i brak koniunkturalizmu, to jest to co uwiera w dzisiejszych czasach, nowe trendy tego nie przewidują.
Nie odzierajmy tych dzieci i przy okazji siebie z tej pasji, wykrzykując corocznie o bezsensie ich ofiary.
Nie zgadzam się z tym, to nasi święci i zostawmy to tak. Wielu Polakom nie mieści się w to głowie, bo jest im to potrzebne, no bo jeśli nie to, więc co? Narody muszą mieć swoje mity i ideały. To stanowi nasz fundament i tożsamość.
Geograficznie, jesteśmy źle usytuowani, bo między młotem i kowadłem, być może musimy być taką ofiarą, może musimy, kto wie. Ja potrzebuję tego mitu. Ci młodzi ludzie chcieli walczyć i zginąć za ojczyznę. I masz rację Kurka, gdyby hipotetycznie mogli wybierać powtórnie, nawet z tą wiedzą, jaką mieliby dzisiaj, zrobiliby to jeszcze raz. Nie należy walczyć z naturą, a naturą Polaka jest cierpieć za miliony. To jest moje odczucie, oczywiscie subiektywne, ale może dlatego, że jestem jak chyba wielu z Was wychowany na literaturze romantyzmu, a tam udręczony naród, to naród na piedestale, to naród wybrany, który ma szczególną misję niesienia idei wolności wobec innych narodów, Polska – Winkelriedem narodów.
Tak to jest.
Bardzo fajny tekst
Anglicy maja Henryka Lwie Serce, Camelot i rycerzy okraglego stolu, Niemcy Tristan and Isolde, Francuzi maja Rolanda, a Powstancy Warszawscy, sa naszymi rycerzami Valkirie.
Podoba mi się Twoja ocena
Podoba mi się Twoja ocena powstańców i ich niekoniunkturalnego umiłowania wolności. Z Winkelriedyzmem z kolei się nie zgadzam, bo Winkelried jednak celowo poległ, wolałbym żeby Polska aż tak się nie poświęcała. Powstańcy w końcu walczyli o życie, o wolność, ojczyznę – ale i o życie.
Musiałbym po sto razy
Musiałbym po sto razy powtarzać to samo. Jeśli Powstanie, czyli zbiorowa narodowa mogiła będzie punktem startu dla Narodu, to już możemy się wszyscy jak jeden położyć w tej kwaterze. Mesjaszem i Winkelriedem i o wojnę powszechną prosimy Cię Panie! Tylko, że mnie w szkole wspominano też coś o pawiu i papudze, tak się składa, że wszyscy Ci zacni wieszcze w czasie Powstań kończyli we francuskich burdelach i po paru latach też bohatersko ginęli “na suchoty”. Naprawdę nie chcę się dokładać do “europejskich”, ale właśnie dlatego, że są rzeczy święte, to nie można ich przerabiać na pustosłowie i mięso armatnie. My mamy strasznie dużo fenomenów i może się warto zastanowić nad jedną stabilną normą. O tym, że jesteśmy Winkelriedem narodów wiemy tylko my i to może co dziesiąty. A kto dziś pamięta Francję kolaborującą i pociągi do Auschwitz? Piękny Ruch Oporu i wielki generał. Tego się musimy nauczyć, bo z tą frajerską, cierpiętniczą gębą w świecie, wzbudzamy jedynie politowanie. Żeby ktoś chociaż potrafił zrobić z tego biznes polityczno-finansowy jak Żydzi na swoim całopaleniu, ale my tylko coś popierdujemy o tym, że pokazaliśmy światu i tylko świat o tym nic nie wie, może i dobrze.
Wybaczcie, ale to myslenie zupełnie ahistoryczne
Fajnie jest bawić się mapami sztabowymi 60 lat po wojnie, sącząc na wygodnej kanapie browara, lecz decyzje trzeba było podejmować tam i w tamtym czasie. Kacapy jak mogły, wykorzystywały propagandowo, że AK, mając po drugiej stronie frontu 100 000 ludzi pod bronią, nie walczy z Niemcami. Ruskie czołgi jeździły po wschodnim brzegu rzeki. Przypominam: formalnie to były czołgi sojusznicze. Powstanie miało trwać trzy dni i stworzyć tylko ruskim przyczółek w centrum miasta, co właśnie ocaliło by Warszawę przed skutkami oblężenia. Lada dzień, lada godzina Niemcy mogli uniemozliwić wybuch powstania w ogóle. Zegar tykał, a Londyn pozostawił decyzję miejscowym dowódcom. Bądź mądry i pisz wiersze. Zwłaszcza, gdy ma się do czynienia z tak nieobliczalnym “sojusznikiem”, jak Stalin.
You hit the nail on the head
You hit the nail on the head tym wpisem – jak mówią Angole. Dokładnie tak, były przesłanki wskazujące na możliwość sukcesu. Czołgi Stalina po drugiej stronie Wisły wskazywały na rychłe wejście formalnie sojuszniczej armii. Kto mógł przypuszczać, że Stalin rękami Hitlera postanowi wyczyścić sobie AK-owskie podziemie?
Trzeba też dodać…
…że istniało realne niebezpieczeństwo, że z braku reakcji AK, swoje marionetkowe “powstanie” z kacapskiej inspiracji rozpocznie AL. Skutek byłby ten sam, bo w tej sytuacji AK także nie mogło by patrzeć na to bezczynnie (patrz: słowackie powstanie w istocie rozpoczęli ruscy spadochroniarze).
Tak jest, PPR i jej zbrojne
Tak jest, PPR i jej zbrojne ramię AL prowadziły kampanię propagandową przeciwko AK, oskarżając ją o “hańbiącą bezczynność i zbrodnicze stanie z bronią u nogi”.
Brodku – wszyscy znali prawdę o Katyniu, zaś PPR
i GL donosiły na AK-owców do Gestapo. Akcja ,,Burza” kończyła się się dla żołnierzy AK w radzieckim obozie koncentracyjnym na ….Majdanku, albo w dole z wapnem.
Więc żołnierze AK, a dowództwo w szczególności miało pełna wiedzę o tym ,,sojuszniku”.
Poza tym Niemcy powołali 28 lipca 1944 roku 100 tysięcy mężczyzn do budowy fortyfikacji wokół Warszawy, więc nie mieli zamiaru wycofać się w popłochu.
Poza tym było mnóstwo ludzi, w Delegaturze i w KG AK, którzy mówili nie dla Powstania.
Ton tej wypowiedzi mniej
Ton tej wypowiedzi mniej więcej jest taki: “trzeba było, bo co ludzie powiedzą”. Zgadzam się w zasadzie, taka była motywacja, tylko specjalnie bym się tym nie podniecał, a już w kategoriach patriotycznych nie rozpatrywał na pewno. Natomiast co do tego argumentu, że po 60 latach i spokojnie na kanapie, on jest głupi i mądry zarazem. Otóż właśnie tak podejmuje się strategiczne decyzje, na CHŁODNO, a nie w warunkach kozackich zawołań i “rwali się”. Powtórzę. Albo to była armia, albo zabawa gówniarzy w wojsko. Jak się robi politykę i wojnę pokazał Churchill. Przerażająco cyniczna skuteczność i miał w dupie co ludzie powiedzą. Sikorski przepadł w morzu jak zaczął za dużo fikać Stalinowi za Katyń, a Polska nawet nie w Jałcie, ale już w Teheranie. Dywizjon 303 po 60 latach został uhonorowany wzmianką na ostatnie stronie. To jest właśnie to! My im pokażemy, my honor. Najpierw mózg, plan działania, chłodna kalkulacja na kanapie, a potem 200 tysięcy ludzi zabitych, żeby się komuś w majtkach przedłużyło, bo z honorem to nie miało nic wspólnego. Wszystkim bitnym polecam tę krótką statystykę:
1) 18 tysięcy Powstańców do wapna!
2) 200 tysięcy cywili z dymem i na strzępy.
3) 2 tysiące Niemców zatłuczonych kilofami.
Jeśli w wyniku decyzji militarno-politycznej powstają takie proporcje, dowództwo powinno skończyć w kulą w pustym łbie. I tej opinii nie zmienię, ponieważ losy tego kraju i Narodu nie są mi obojętne. Przerobiono niedobite resztki elity Narodu, na mięso armatnie, do tego zginęło 200 tysięcy ludzi, którzy nie brali udziału w tym szaleństwie. 85% Warszawy przestało istnieć. Taka była cena i nikt za to nie zapłacił, co więcej tacy “dowódcy” jak Okulicki i Bór-Komorowski zostali bohaterami, choć Anders nie Bierut nazwał ich zbrodniarzami. W momencie podejmowania decyzji o Powstaniu odebrało dowództwu AK rozum, niestety po prawie 70 latach ten rozum odbiera wszystkim hurapatriotom, którzy gotowi popełnić ten sam błąd w imię tego: “co ludzie powiedzą”. Mam tylko jedno pytanie do żarliwych obrońców. Z tą właśnie dzisiejszą wiedzą, pełną, który z bohaterskich Okulickich, podejmie decyzję biorąc na siebie przedstawioną wyżej tragedię. Ze współczesną wiedzą są jeszcze jacyś szaleńcy, którzy powtórzyliby tę rzeź? Obawiam się, że niezliczone szeregi i dokładnie z tych samych powodów, żeby jeden drugiemu udowadniał kto większy PATRIOTA. Osobliwe dowody na miłość Ojczyzny, zmasakrowanie własnego narodu i to najzacniejszej jego części. Tych wyjątkowych ludzi trzeba było strzec jak oka w głowie, a nie mielić pod gąsienicami czołgów.
“co ludzie powiedzą”
“Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831” Mochnackiego.
Rok 1829, Car i cała rodzina carska (z niemowlętami włącznie) ma przyjechać do Wa-wy. Spisek zawiązuje się: wyrżnąć wszystkich podczas koronacji. Ciekawe ile lat zajęło by rosjanom competition: kto rządzi w Rosji?
Wszystko przygotowane, zapięte na ostatni guzik. Wybicki zadaje pytanie komuś wyżej postawionemu ( Łysiak gdzieś tam twierdził, bez dowodu, że Niemcewiczowi) czy wykonać. Otrzymuje odpowiedż: nie, bo co Europa powie?
Zbyteczne 90 lat pod butem, zmarnowana ostatnia okazja wygrania z ruskimi.
Wybaczcie, ale to myslenie zupełnie ahistoryczne
Fajnie jest bawić się mapami sztabowymi 60 lat po wojnie, sącząc na wygodnej kanapie browara, lecz decyzje trzeba było podejmować tam i w tamtym czasie. Kacapy jak mogły, wykorzystywały propagandowo, że AK, mając po drugiej stronie frontu 100 000 ludzi pod bronią, nie walczy z Niemcami. Ruskie czołgi jeździły po wschodnim brzegu rzeki. Przypominam: formalnie to były czołgi sojusznicze. Powstanie miało trwać trzy dni i stworzyć tylko ruskim przyczółek w centrum miasta, co właśnie ocaliło by Warszawę przed skutkami oblężenia. Lada dzień, lada godzina Niemcy mogli uniemozliwić wybuch powstania w ogóle. Zegar tykał, a Londyn pozostawił decyzję miejscowym dowódcom. Bądź mądry i pisz wiersze. Zwłaszcza, gdy ma się do czynienia z tak nieobliczalnym “sojusznikiem”, jak Stalin.
You hit the nail on the head
You hit the nail on the head tym wpisem – jak mówią Angole. Dokładnie tak, były przesłanki wskazujące na możliwość sukcesu. Czołgi Stalina po drugiej stronie Wisły wskazywały na rychłe wejście formalnie sojuszniczej armii. Kto mógł przypuszczać, że Stalin rękami Hitlera postanowi wyczyścić sobie AK-owskie podziemie?
Trzeba też dodać…
…że istniało realne niebezpieczeństwo, że z braku reakcji AK, swoje marionetkowe “powstanie” z kacapskiej inspiracji rozpocznie AL. Skutek byłby ten sam, bo w tej sytuacji AK także nie mogło by patrzeć na to bezczynnie (patrz: słowackie powstanie w istocie rozpoczęli ruscy spadochroniarze).
Tak jest, PPR i jej zbrojne
Tak jest, PPR i jej zbrojne ramię AL prowadziły kampanię propagandową przeciwko AK, oskarżając ją o “hańbiącą bezczynność i zbrodnicze stanie z bronią u nogi”.
Brodku – wszyscy znali prawdę o Katyniu, zaś PPR
i GL donosiły na AK-owców do Gestapo. Akcja ,,Burza” kończyła się się dla żołnierzy AK w radzieckim obozie koncentracyjnym na ….Majdanku, albo w dole z wapnem.
Więc żołnierze AK, a dowództwo w szczególności miało pełna wiedzę o tym ,,sojuszniku”.
Poza tym Niemcy powołali 28 lipca 1944 roku 100 tysięcy mężczyzn do budowy fortyfikacji wokół Warszawy, więc nie mieli zamiaru wycofać się w popłochu.
Poza tym było mnóstwo ludzi, w Delegaturze i w KG AK, którzy mówili nie dla Powstania.
Ton tej wypowiedzi mniej
Ton tej wypowiedzi mniej więcej jest taki: “trzeba było, bo co ludzie powiedzą”. Zgadzam się w zasadzie, taka była motywacja, tylko specjalnie bym się tym nie podniecał, a już w kategoriach patriotycznych nie rozpatrywał na pewno. Natomiast co do tego argumentu, że po 60 latach i spokojnie na kanapie, on jest głupi i mądry zarazem. Otóż właśnie tak podejmuje się strategiczne decyzje, na CHŁODNO, a nie w warunkach kozackich zawołań i “rwali się”. Powtórzę. Albo to była armia, albo zabawa gówniarzy w wojsko. Jak się robi politykę i wojnę pokazał Churchill. Przerażająco cyniczna skuteczność i miał w dupie co ludzie powiedzą. Sikorski przepadł w morzu jak zaczął za dużo fikać Stalinowi za Katyń, a Polska nawet nie w Jałcie, ale już w Teheranie. Dywizjon 303 po 60 latach został uhonorowany wzmianką na ostatnie stronie. To jest właśnie to! My im pokażemy, my honor. Najpierw mózg, plan działania, chłodna kalkulacja na kanapie, a potem 200 tysięcy ludzi zabitych, żeby się komuś w majtkach przedłużyło, bo z honorem to nie miało nic wspólnego. Wszystkim bitnym polecam tę krótką statystykę:
1) 18 tysięcy Powstańców do wapna!
2) 200 tysięcy cywili z dymem i na strzępy.
3) 2 tysiące Niemców zatłuczonych kilofami.
Jeśli w wyniku decyzji militarno-politycznej powstają takie proporcje, dowództwo powinno skończyć w kulą w pustym łbie. I tej opinii nie zmienię, ponieważ losy tego kraju i Narodu nie są mi obojętne. Przerobiono niedobite resztki elity Narodu, na mięso armatnie, do tego zginęło 200 tysięcy ludzi, którzy nie brali udziału w tym szaleństwie. 85% Warszawy przestało istnieć. Taka była cena i nikt za to nie zapłacił, co więcej tacy “dowódcy” jak Okulicki i Bór-Komorowski zostali bohaterami, choć Anders nie Bierut nazwał ich zbrodniarzami. W momencie podejmowania decyzji o Powstaniu odebrało dowództwu AK rozum, niestety po prawie 70 latach ten rozum odbiera wszystkim hurapatriotom, którzy gotowi popełnić ten sam błąd w imię tego: “co ludzie powiedzą”. Mam tylko jedno pytanie do żarliwych obrońców. Z tą właśnie dzisiejszą wiedzą, pełną, który z bohaterskich Okulickich, podejmie decyzję biorąc na siebie przedstawioną wyżej tragedię. Ze współczesną wiedzą są jeszcze jacyś szaleńcy, którzy powtórzyliby tę rzeź? Obawiam się, że niezliczone szeregi i dokładnie z tych samych powodów, żeby jeden drugiemu udowadniał kto większy PATRIOTA. Osobliwe dowody na miłość Ojczyzny, zmasakrowanie własnego narodu i to najzacniejszej jego części. Tych wyjątkowych ludzi trzeba było strzec jak oka w głowie, a nie mielić pod gąsienicami czołgów.
“co ludzie powiedzą”
“Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831” Mochnackiego.
Rok 1829, Car i cała rodzina carska (z niemowlętami włącznie) ma przyjechać do Wa-wy. Spisek zawiązuje się: wyrżnąć wszystkich podczas koronacji. Ciekawe ile lat zajęło by rosjanom competition: kto rządzi w Rosji?
Wszystko przygotowane, zapięte na ostatni guzik. Wybicki zadaje pytanie komuś wyżej postawionemu ( Łysiak gdzieś tam twierdził, bez dowodu, że Niemcewiczowi) czy wykonać. Otrzymuje odpowiedż: nie, bo co Europa powie?
Zbyteczne 90 lat pod butem, zmarnowana ostatnia okazja wygrania z ruskimi.
Wybaczcie, ale to myslenie zupełnie ahistoryczne
Fajnie jest bawić się mapami sztabowymi 60 lat po wojnie, sącząc na wygodnej kanapie browara, lecz decyzje trzeba było podejmować tam i w tamtym czasie. Kacapy jak mogły, wykorzystywały propagandowo, że AK, mając po drugiej stronie frontu 100 000 ludzi pod bronią, nie walczy z Niemcami. Ruskie czołgi jeździły po wschodnim brzegu rzeki. Przypominam: formalnie to były czołgi sojusznicze. Powstanie miało trwać trzy dni i stworzyć tylko ruskim przyczółek w centrum miasta, co właśnie ocaliło by Warszawę przed skutkami oblężenia. Lada dzień, lada godzina Niemcy mogli uniemozliwić wybuch powstania w ogóle. Zegar tykał, a Londyn pozostawił decyzję miejscowym dowódcom. Bądź mądry i pisz wiersze. Zwłaszcza, gdy ma się do czynienia z tak nieobliczalnym “sojusznikiem”, jak Stalin.
You hit the nail on the head
You hit the nail on the head tym wpisem – jak mówią Angole. Dokładnie tak, były przesłanki wskazujące na możliwość sukcesu. Czołgi Stalina po drugiej stronie Wisły wskazywały na rychłe wejście formalnie sojuszniczej armii. Kto mógł przypuszczać, że Stalin rękami Hitlera postanowi wyczyścić sobie AK-owskie podziemie?
Trzeba też dodać…
…że istniało realne niebezpieczeństwo, że z braku reakcji AK, swoje marionetkowe “powstanie” z kacapskiej inspiracji rozpocznie AL. Skutek byłby ten sam, bo w tej sytuacji AK także nie mogło by patrzeć na to bezczynnie (patrz: słowackie powstanie w istocie rozpoczęli ruscy spadochroniarze).
Tak jest, PPR i jej zbrojne
Tak jest, PPR i jej zbrojne ramię AL prowadziły kampanię propagandową przeciwko AK, oskarżając ją o “hańbiącą bezczynność i zbrodnicze stanie z bronią u nogi”.
Brodku – wszyscy znali prawdę o Katyniu, zaś PPR
i GL donosiły na AK-owców do Gestapo. Akcja ,,Burza” kończyła się się dla żołnierzy AK w radzieckim obozie koncentracyjnym na ….Majdanku, albo w dole z wapnem.
Więc żołnierze AK, a dowództwo w szczególności miało pełna wiedzę o tym ,,sojuszniku”.
Poza tym Niemcy powołali 28 lipca 1944 roku 100 tysięcy mężczyzn do budowy fortyfikacji wokół Warszawy, więc nie mieli zamiaru wycofać się w popłochu.
Poza tym było mnóstwo ludzi, w Delegaturze i w KG AK, którzy mówili nie dla Powstania.
Ton tej wypowiedzi mniej
Ton tej wypowiedzi mniej więcej jest taki: “trzeba było, bo co ludzie powiedzą”. Zgadzam się w zasadzie, taka była motywacja, tylko specjalnie bym się tym nie podniecał, a już w kategoriach patriotycznych nie rozpatrywał na pewno. Natomiast co do tego argumentu, że po 60 latach i spokojnie na kanapie, on jest głupi i mądry zarazem. Otóż właśnie tak podejmuje się strategiczne decyzje, na CHŁODNO, a nie w warunkach kozackich zawołań i “rwali się”. Powtórzę. Albo to była armia, albo zabawa gówniarzy w wojsko. Jak się robi politykę i wojnę pokazał Churchill. Przerażająco cyniczna skuteczność i miał w dupie co ludzie powiedzą. Sikorski przepadł w morzu jak zaczął za dużo fikać Stalinowi za Katyń, a Polska nawet nie w Jałcie, ale już w Teheranie. Dywizjon 303 po 60 latach został uhonorowany wzmianką na ostatnie stronie. To jest właśnie to! My im pokażemy, my honor. Najpierw mózg, plan działania, chłodna kalkulacja na kanapie, a potem 200 tysięcy ludzi zabitych, żeby się komuś w majtkach przedłużyło, bo z honorem to nie miało nic wspólnego. Wszystkim bitnym polecam tę krótką statystykę:
1) 18 tysięcy Powstańców do wapna!
2) 200 tysięcy cywili z dymem i na strzępy.
3) 2 tysiące Niemców zatłuczonych kilofami.
Jeśli w wyniku decyzji militarno-politycznej powstają takie proporcje, dowództwo powinno skończyć w kulą w pustym łbie. I tej opinii nie zmienię, ponieważ losy tego kraju i Narodu nie są mi obojętne. Przerobiono niedobite resztki elity Narodu, na mięso armatnie, do tego zginęło 200 tysięcy ludzi, którzy nie brali udziału w tym szaleństwie. 85% Warszawy przestało istnieć. Taka była cena i nikt za to nie zapłacił, co więcej tacy “dowódcy” jak Okulicki i Bór-Komorowski zostali bohaterami, choć Anders nie Bierut nazwał ich zbrodniarzami. W momencie podejmowania decyzji o Powstaniu odebrało dowództwu AK rozum, niestety po prawie 70 latach ten rozum odbiera wszystkim hurapatriotom, którzy gotowi popełnić ten sam błąd w imię tego: “co ludzie powiedzą”. Mam tylko jedno pytanie do żarliwych obrońców. Z tą właśnie dzisiejszą wiedzą, pełną, który z bohaterskich Okulickich, podejmie decyzję biorąc na siebie przedstawioną wyżej tragedię. Ze współczesną wiedzą są jeszcze jacyś szaleńcy, którzy powtórzyliby tę rzeź? Obawiam się, że niezliczone szeregi i dokładnie z tych samych powodów, żeby jeden drugiemu udowadniał kto większy PATRIOTA. Osobliwe dowody na miłość Ojczyzny, zmasakrowanie własnego narodu i to najzacniejszej jego części. Tych wyjątkowych ludzi trzeba było strzec jak oka w głowie, a nie mielić pod gąsienicami czołgów.
“co ludzie powiedzą”
“Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831” Mochnackiego.
Rok 1829, Car i cała rodzina carska (z niemowlętami włącznie) ma przyjechać do Wa-wy. Spisek zawiązuje się: wyrżnąć wszystkich podczas koronacji. Ciekawe ile lat zajęło by rosjanom competition: kto rządzi w Rosji?
Wszystko przygotowane, zapięte na ostatni guzik. Wybicki zadaje pytanie komuś wyżej postawionemu ( Łysiak gdzieś tam twierdził, bez dowodu, że Niemcewiczowi) czy wykonać. Otrzymuje odpowiedż: nie, bo co Europa powie?
Zbyteczne 90 lat pod butem, zmarnowana ostatnia okazja wygrania z ruskimi.
Wypić Wisłę
Piłsudski mawiał, że Polacy to naród, który jak trzeba to do Wisły wskoczy i całą wypije. Ale jakby go poprosić żeby codziennie wypijał szklankę wody – to nie wytrwa.
Wypić Wisłę
Piłsudski mawiał, że Polacy to naród, który jak trzeba to do Wisły wskoczy i całą wypije. Ale jakby go poprosić żeby codziennie wypijał szklankę wody – to nie wytrwa.
Wypić Wisłę
Piłsudski mawiał, że Polacy to naród, który jak trzeba to do Wisły wskoczy i całą wypije. Ale jakby go poprosić żeby codziennie wypijał szklankę wody – to nie wytrwa.
Polityka na kanapie robiona strasznawa nieco jest
PW nie wybuchło. Stalin z ekipą ma parę miesięcy więcej, ciekawe czy opanowałby całe Niemcy + Danię?
Tak się zaczynam zastanawiać czy to Stalin czy ekipa jego podjęła decyzję… I dlaczego?
Stanowczo brak wiedzy wykazuję
http://www.powstanie.pl/index.php?ktory=6&class=text
Nie potrafię wyszacować gdzie prawda zdaje się leżeć.
Sensownie poukładane i bez
Sensownie poukładane i bez kolizji z faktami. PW niczego nie zatrzymało, można o Stalinie mieć jak najgorsze zdanie, ale ten bydlak był bandytą, który potrafił jak nikt wykańczać przeciwników politycznych. Dość wspomnieć, ze własnego syna miał w dupie. Jest oczywiste, że podział polityczny świata będzie tam, gdzie dotrą fronty, więc teoretycznie Stalin powinien lecieć na łeb i szyję by pomóc PW i jak najszybciej ruszyć na Berlin. Nawiasem mówiąc nie wiem jak logicznie powiązać fakt, że PW powstrzymało Stalina, z tym, że PW w minimalnym stopniu ułatwiło Stalinowi marsz na Berlin, a Polska w tym marszu byłą “gratisem”. Pytanie dlaczego Stalin nie zrobił niczego, aż do stycznia, skoro tak się spieszył na Berlin? Autor tego artykułu zdaje się odpowiadać jak rozum każe. Bo nie mógł! Nie był gotowy i miał inne pomysły, odbił sobie łatwo Węgry, Rumunię i przymierzał się do nadbałtyckich. Czekał, aż alianci osłabią Niemców z drugiej strony i to jest strategia, to jest polityka. Gdyby PW odniosło sukces, Stalin tym bardziej wyrżnąłby AK w pień, bo byli ostatnią przeszkodą w sowietyzacji Polski. Jedyną rozsądną grą było zejście Stalinowi i Hitlerowi sprzed oczu, zamiast podsycać nienawiść u tych psychopatów i walka z komuną w ramach państwa podziemnego. Małymi akcjami i dywersjami, jakie AK organizowała, a co ważniejsze trzymanie struktur państwowości i edukacji. Jestem przekonany, że to być może nie pozwoliłoby szybciej odzyskać niepodległości, ale nie doszłoby do tego, co mamy obecnie, czyli mitów okrągłostołowych i powszechnej esbecji w każdej dziedzinie życia. Jeśli się ma pod swoją opieką wyjątkowych ludzi, to nie można ich używać do kopania dołów.
Polityka na kanapie robiona strasznawa nieco jest
PW nie wybuchło. Stalin z ekipą ma parę miesięcy więcej, ciekawe czy opanowałby całe Niemcy + Danię?
Tak się zaczynam zastanawiać czy to Stalin czy ekipa jego podjęła decyzję… I dlaczego?
Stanowczo brak wiedzy wykazuję
http://www.powstanie.pl/index.php?ktory=6&class=text
Nie potrafię wyszacować gdzie prawda zdaje się leżeć.
Sensownie poukładane i bez
Sensownie poukładane i bez kolizji z faktami. PW niczego nie zatrzymało, można o Stalinie mieć jak najgorsze zdanie, ale ten bydlak był bandytą, który potrafił jak nikt wykańczać przeciwników politycznych. Dość wspomnieć, ze własnego syna miał w dupie. Jest oczywiste, że podział polityczny świata będzie tam, gdzie dotrą fronty, więc teoretycznie Stalin powinien lecieć na łeb i szyję by pomóc PW i jak najszybciej ruszyć na Berlin. Nawiasem mówiąc nie wiem jak logicznie powiązać fakt, że PW powstrzymało Stalina, z tym, że PW w minimalnym stopniu ułatwiło Stalinowi marsz na Berlin, a Polska w tym marszu byłą “gratisem”. Pytanie dlaczego Stalin nie zrobił niczego, aż do stycznia, skoro tak się spieszył na Berlin? Autor tego artykułu zdaje się odpowiadać jak rozum każe. Bo nie mógł! Nie był gotowy i miał inne pomysły, odbił sobie łatwo Węgry, Rumunię i przymierzał się do nadbałtyckich. Czekał, aż alianci osłabią Niemców z drugiej strony i to jest strategia, to jest polityka. Gdyby PW odniosło sukces, Stalin tym bardziej wyrżnąłby AK w pień, bo byli ostatnią przeszkodą w sowietyzacji Polski. Jedyną rozsądną grą było zejście Stalinowi i Hitlerowi sprzed oczu, zamiast podsycać nienawiść u tych psychopatów i walka z komuną w ramach państwa podziemnego. Małymi akcjami i dywersjami, jakie AK organizowała, a co ważniejsze trzymanie struktur państwowości i edukacji. Jestem przekonany, że to być może nie pozwoliłoby szybciej odzyskać niepodległości, ale nie doszłoby do tego, co mamy obecnie, czyli mitów okrągłostołowych i powszechnej esbecji w każdej dziedzinie życia. Jeśli się ma pod swoją opieką wyjątkowych ludzi, to nie można ich używać do kopania dołów.
Polityka na kanapie robiona strasznawa nieco jest
PW nie wybuchło. Stalin z ekipą ma parę miesięcy więcej, ciekawe czy opanowałby całe Niemcy + Danię?
Tak się zaczynam zastanawiać czy to Stalin czy ekipa jego podjęła decyzję… I dlaczego?
Stanowczo brak wiedzy wykazuję
http://www.powstanie.pl/index.php?ktory=6&class=text
Nie potrafię wyszacować gdzie prawda zdaje się leżeć.
Sensownie poukładane i bez
Sensownie poukładane i bez kolizji z faktami. PW niczego nie zatrzymało, można o Stalinie mieć jak najgorsze zdanie, ale ten bydlak był bandytą, który potrafił jak nikt wykańczać przeciwników politycznych. Dość wspomnieć, ze własnego syna miał w dupie. Jest oczywiste, że podział polityczny świata będzie tam, gdzie dotrą fronty, więc teoretycznie Stalin powinien lecieć na łeb i szyję by pomóc PW i jak najszybciej ruszyć na Berlin. Nawiasem mówiąc nie wiem jak logicznie powiązać fakt, że PW powstrzymało Stalina, z tym, że PW w minimalnym stopniu ułatwiło Stalinowi marsz na Berlin, a Polska w tym marszu byłą “gratisem”. Pytanie dlaczego Stalin nie zrobił niczego, aż do stycznia, skoro tak się spieszył na Berlin? Autor tego artykułu zdaje się odpowiadać jak rozum każe. Bo nie mógł! Nie był gotowy i miał inne pomysły, odbił sobie łatwo Węgry, Rumunię i przymierzał się do nadbałtyckich. Czekał, aż alianci osłabią Niemców z drugiej strony i to jest strategia, to jest polityka. Gdyby PW odniosło sukces, Stalin tym bardziej wyrżnąłby AK w pień, bo byli ostatnią przeszkodą w sowietyzacji Polski. Jedyną rozsądną grą było zejście Stalinowi i Hitlerowi sprzed oczu, zamiast podsycać nienawiść u tych psychopatów i walka z komuną w ramach państwa podziemnego. Małymi akcjami i dywersjami, jakie AK organizowała, a co ważniejsze trzymanie struktur państwowości i edukacji. Jestem przekonany, że to być może nie pozwoliłoby szybciej odzyskać niepodległości, ale nie doszłoby do tego, co mamy obecnie, czyli mitów okrągłostołowych i powszechnej esbecji w każdej dziedzinie życia. Jeśli się ma pod swoją opieką wyjątkowych ludzi, to nie można ich używać do kopania dołów.
To zawsze SF
ale pewne ścieżki z wysokości zdają się migotać.
Na przykład gorzka uwaga: Aleksander I był w Paryżu.
To zawsze SF
ale pewne ścieżki z wysokości zdają się migotać.
Na przykład gorzka uwaga: Aleksander I był w Paryżu.
To zawsze SF
ale pewne ścieżki z wysokości zdają się migotać.
Na przykład gorzka uwaga: Aleksander I był w Paryżu.