Jestem po gruntownym rekonesansie, smutna di
Jestem po gruntownym rekonesansie, smutna diagnoza potwierdza się w pełni i w rozciągłości. Nie zamierzam wracać do drażliwych tematów, ale moje niedawne słowa, że jako naród wolimy się „masochizować” hekatombą, zamiast czcić dni chwały, nabrała dodatkowej mocy stereotypu. Nawet na prawicowym blogowisku S24, o 15 sierpnia ledwie się napomyka i żadnego żaru w dyskusji nie uświadczysz, co jest prawdziwym cudem. „Cud nad Wisłą” również był rzeczywistym cudem, bitwą, która miała niebagatelne znaczenie dla Polski i całej Europy. Bitwa warszawska na liście bitew decydujących o losach świata zajmuje 18 pozycję i takich dumnych faktów można doszukać się więcej. Jednym z nich jest zupełnie odmienna taktyka i strategia walki, jaka zwykle towarzyszyła naszym zrywom. Żadnej amatorki, narażania cywilów, do Warszawy nie dotarł jeden pocisk, a Piłsudski, Rydz-Śmigły, Haller, Sikorski, stłukli zadek takim gwiazdom radzieckim jak Budionny, Tuchaczewski, Trocki i sam Stalin. Jest się z czego cieszyć, ale entuzjazmu nie widać, ani nawet przygnębiania, w roztrząsaniu co to dało. Przy analizie tego przełomowego wydarzenia nie ma wielu możliwości, może stąd brak zaangażowania. Wyjaśnienia są dość proste, gdyby nie wygrana Bitwa warszawska, bylibyśmy radziecką republiką zaledwie dwa lata po odzyskaniu niepodległości. Co to oznacza? Przede wszystkim tyle, że PRL zacząłby się ćwierć wieku wcześniej i o tyle dłużej przerabiano by społeczeństwo na motłoch. Widzimy jakie są rezultaty po 45-latach mentalnego przerabiania Polaków, gdy do tego dodać kolejne 25, mamy 70 lat bolszewizmu i ciarki na grzbiecie. Przez ten czas między rokiem 1920 i 1945 udało się ocalić resztki ludzi zdolnych przeciwstawić się nadchodzącej siermiędze. Natomiast konsekwencje porażki nad Wisłą byłoby między innymi takie, że sowiecka republika, ze stolicą w Warszawie najprawdopodobniej stałaby się sprzymierzeńcem Hitlera, na czas podpisania układu. Prawdopodobnie nazywałby się tak samo, czyli tak, jak Sikorski nazwał niemiecko-ruską rurę, tyle, że nie dotyczyłby już rozbioru Polski, ale pozostałby paktem „nieagresywnym”. Da się dość łatwo pobudzić wyobraźnię i pisać tak zwane historie alternatywne, co jest przecież jednym z ulubionych zajęć w internecie, ale jakoś nie widzę szczególnej żywiołowości, flauta w sieci. Tym bardziej to dziwne, że w Powstaniu Warszawskim i Bitwie Warszawskiej chodziło dokładnie o to samo, aby bolszewizm nie wszedł do Polski. Mało tego, nawet ten sam Stalin, który w 1944 czekał, aż się Warszawa wykrwawi, zebrał baty w 1920. Jeden jedyny raz Polska sprzeciwiła się sowieckiemu buciorowi i nie widzę patriotycznej frekwencji, żadnego Boga, Honoru, Ojczyzny. Nie chciałbym w dniu tak uroczystym zachowywać się cynicznie, ale jak już się nie chce naród cieszyć, to może chociaż zechce zapalić znicz na grobach bohaterów? Nie wiem skąd to się w narodzie bierze, ale faktem pozostaje, niechby nawet stereotypem, że do kultywowania zwycięstw, to my się średnio nadajemy, za to biadolić nad mogiłami moglibyśmy przez całe wieki.
Dla mnie Bitwa warszawska jest solidnym promieniem nadziei, okazuje się, że można, jak się chce, jak się wie jak, jak się pomyśli. Dobrze, o szczęściu również należy wspomnieć, ale skoro szczęście sprzyja lepszym, to cud musi sprzyjać najlepszym. Jeśli sama Matka Boska przykryła płaszczem polską ziemię, wypada tylko czuć się jeszcze bardziej dumnym, bo w ten sposób staliśmy się drugim narodem wybranym. Wprawdzie na chwilę, na niecałe dwie dekady, ale i ten czas jest cenny, biorąc pod uwagę, co się stało od 1939 do 1989, a i do dziś dzieje. W zasadzie mógłbym już skończyć marudzenie z molestowaniem, ale jeszcze jedna rzecz mi przyszła do głowy. Flaga mi przyszła. Sam nie wieszam, właściwie nie wiem dlaczego, coś mi się to wydaje przesadną identyfikacją, chociaż ideę samą w sobie rozumiem i nie razi mnie w wykonaniu innych. Pech chce, że przy tej niespotykanie ważnej i jednocześnie prawie anonimowej, cichutkiej, rocznicy i o flagę nikt się nie bije, nie apeluje. W ostatnim stuleciu nie spotkało Polski nic większego, nic bardziej chwalebnego, nic bardziej boskiego, honorowego i ojczyźnianego, niż zwycięska Bitwa warszawska. Jeśli sami nie nauczymy się szanować własnych osiągnięć, to pogrobowcy Stalina, zarówno ci oryginalni, jaki i nasi rodzimy, chętnie zrobią to za nas.
“18 pozycja na liście bitew
“18 pozycja na liście bitew decydujących o losach świata” to bardzo wysoko w rankinku. Nie spodziewałam się, że aż tak wysoko.
Że nie CUD, ale zasługa naszych genialnych deszytfrantów? No cóż… Pozostaje mi tylko za Nich przeprosić, że nie Matka Boska, ale Oni. Ważne, żeby LUD był zadowolony. LUD lubi wierzyć w CUDA.
“18 pozycja na liście bitew
“18 pozycja na liście bitew decydujących o losach świata” to bardzo wysoko w rankinku. Nie spodziewałam się, że aż tak wysoko.
Że nie CUD, ale zasługa naszych genialnych deszytfrantów? No cóż… Pozostaje mi tylko za Nich przeprosić, że nie Matka Boska, ale Oni. Ważne, żeby LUD był zadowolony. LUD lubi wierzyć w CUDA.
“18 pozycja na liście bitew
“18 pozycja na liście bitew decydujących o losach świata” to bardzo wysoko w rankinku. Nie spodziewałam się, że aż tak wysoko.
Że nie CUD, ale zasługa naszych genialnych deszytfrantów? No cóż… Pozostaje mi tylko za Nich przeprosić, że nie Matka Boska, ale Oni. Ważne, żeby LUD był zadowolony. LUD lubi wierzyć w CUDA.
W ogóle
zupełna cisza o dwudziestoleciu międzywojennym, jedynie chętnie przytaczany Tadeusz Dołęga Mostowicz i przytulona przez komunę historia Dyzmy, satyra na piłsudczyków;
To okres, o który nikt się nie upomina, bo świadkowie nie żyją, a młodzi mają gdzieś; reszta się wstydzi.
W ogóle
zupełna cisza o dwudziestoleciu międzywojennym, jedynie chętnie przytaczany Tadeusz Dołęga Mostowicz i przytulona przez komunę historia Dyzmy, satyra na piłsudczyków;
To okres, o który nikt się nie upomina, bo świadkowie nie żyją, a młodzi mają gdzieś; reszta się wstydzi.
W ogóle
zupełna cisza o dwudziestoleciu międzywojennym, jedynie chętnie przytaczany Tadeusz Dołęga Mostowicz i przytulona przez komunę historia Dyzmy, satyra na piłsudczyków;
To okres, o który nikt się nie upomina, bo świadkowie nie żyją, a młodzi mają gdzieś; reszta się wstydzi.
nie święto, a zwykła rocznica czegoś tam
Istotnie, to Święto jakoś z roku na rok zamiera.
Kilka powodów tego stanu jest racjonalnych: letni czas urlopowy czyni je słabo wykrywalnym, zbyt świeża koncepcja aby je obchodzić, stąd brak tradycyjnych potraw jedzonych z tej okazji, no i niespójność ideowa, bo czy to jest w końcu Dzień Wojska, Rocznica Cudu, czy raczej jakieś święto kościelne?
Powstał chaotyczny kompozyt katolicko-narodowy kojarzący się głównie z zamkniętymi sklepami.
nie święto, a zwykła rocznica czegoś tam
Istotnie, to Święto jakoś z roku na rok zamiera.
Kilka powodów tego stanu jest racjonalnych: letni czas urlopowy czyni je słabo wykrywalnym, zbyt świeża koncepcja aby je obchodzić, stąd brak tradycyjnych potraw jedzonych z tej okazji, no i niespójność ideowa, bo czy to jest w końcu Dzień Wojska, Rocznica Cudu, czy raczej jakieś święto kościelne?
Powstał chaotyczny kompozyt katolicko-narodowy kojarzący się głównie z zamkniętymi sklepami.
nie święto, a zwykła rocznica czegoś tam
Istotnie, to Święto jakoś z roku na rok zamiera.
Kilka powodów tego stanu jest racjonalnych: letni czas urlopowy czyni je słabo wykrywalnym, zbyt świeża koncepcja aby je obchodzić, stąd brak tradycyjnych potraw jedzonych z tej okazji, no i niespójność ideowa, bo czy to jest w końcu Dzień Wojska, Rocznica Cudu, czy raczej jakieś święto kościelne?
Powstał chaotyczny kompozyt katolicko-narodowy kojarzący się głównie z zamkniętymi sklepami.
Za to Komorowski, zamiast o pieniądzach na szkolenie
zołnierzy, mówi o kolejnej reformie. Co on chce reformować, przecież tam nic nie ma ..
Za to Komorowski, zamiast o pieniądzach na szkolenie
zołnierzy, mówi o kolejnej reformie. Co on chce reformować, przecież tam nic nie ma ..
Za to Komorowski, zamiast o pieniądzach na szkolenie
zołnierzy, mówi o kolejnej reformie. Co on chce reformować, przecież tam nic nie ma ..
Hoffman coś tam przecież
Hoffman coś tam przecież nakręcił o bitwie Warszawskiej p.t. “Bitwa Warszawska 1920”, we wrześniu ma być premiera. Aż tak źle chyba nie jest.
Hoffman coś tam przecież
Hoffman coś tam przecież nakręcił o bitwie Warszawskiej p.t. “Bitwa Warszawska 1920”, we wrześniu ma być premiera. Aż tak źle chyba nie jest.
Hoffman coś tam przecież
Hoffman coś tam przecież nakręcił o bitwie Warszawskiej p.t. “Bitwa Warszawska 1920”, we wrześniu ma być premiera. Aż tak źle chyba nie jest.
Nieletni żołnierze wojny polsko-bolszewickiej.
Tadzio Jeziorowski – mały bohater z Płocka
Dzieci zapragnęły dorównać “Orlętom Lwowskim”, wyrywając się czym prędzej z domów i pędząc tam, gdzie właśnie największe niebezpieczeństwo – mówił harcmistrz Włodzimierz Nekrasz o młodych obrońcach Płocka. Wśród nich był jedenastoletni Tadzio Jeziorowski.
Mieszkańcy Płocka wykazali się ogromną odwagą i heroiczną postawą. Wśród walczących, w pierwszych szeregach własnym życiem ryzykowali ludzie młodzi, dzieci, które niczym “Orlęta Lwowskie” pod gradem kul, bomb i strzałów przynosiły amunicje żołnierzom oraz pomagały ludności cywilnej. W obronie Płocka brały udział też harcerki, które wytrwale pomagały przy kopaniu rowów, wydawały posiłki dla wojska. Postawa młodzieży wzruszyła i w pełni usatysfakcjonowała generała Józefa Hallera, który stwierdził: “Zachowanie się harcerzy było bez zarzutu. Bardzo wielu z nich pamiętam, choć ciężkie rany odnieśli, choć bardzo osłabieni, o tym tylko myśleli, ażeby wrócić jak najprędzej na front. A dwa tylko pytania najczęściej zadawali: jak Sprawa stoi, czy bolszewicy odpędzeni, i drugie pytanie: o rodziców”. Szczególnym męstwem w walkach o Płock wykazał się mały Tadzio Jeziorowski.
Wsławił się tym, że gdy na jednej z barykad nie było już żadnego obrońcy, rzucił się, aby ratować porzucony karabin maszynowy. Mimo deszczu kul wyszedł z walki bez najmniejszego uszczerbku.
http://adonai.pl/historia/?id=153
Nieletni żołnierze wojny polsko-bolszewickiej.
Tadzio Jeziorowski – mały bohater z Płocka
Dzieci zapragnęły dorównać “Orlętom Lwowskim”, wyrywając się czym prędzej z domów i pędząc tam, gdzie właśnie największe niebezpieczeństwo – mówił harcmistrz Włodzimierz Nekrasz o młodych obrońcach Płocka. Wśród nich był jedenastoletni Tadzio Jeziorowski.
Mieszkańcy Płocka wykazali się ogromną odwagą i heroiczną postawą. Wśród walczących, w pierwszych szeregach własnym życiem ryzykowali ludzie młodzi, dzieci, które niczym “Orlęta Lwowskie” pod gradem kul, bomb i strzałów przynosiły amunicje żołnierzom oraz pomagały ludności cywilnej. W obronie Płocka brały udział też harcerki, które wytrwale pomagały przy kopaniu rowów, wydawały posiłki dla wojska. Postawa młodzieży wzruszyła i w pełni usatysfakcjonowała generała Józefa Hallera, który stwierdził: “Zachowanie się harcerzy było bez zarzutu. Bardzo wielu z nich pamiętam, choć ciężkie rany odnieśli, choć bardzo osłabieni, o tym tylko myśleli, ażeby wrócić jak najprędzej na front. A dwa tylko pytania najczęściej zadawali: jak Sprawa stoi, czy bolszewicy odpędzeni, i drugie pytanie: o rodziców”. Szczególnym męstwem w walkach o Płock wykazał się mały Tadzio Jeziorowski.
Wsławił się tym, że gdy na jednej z barykad nie było już żadnego obrońcy, rzucił się, aby ratować porzucony karabin maszynowy. Mimo deszczu kul wyszedł z walki bez najmniejszego uszczerbku.
http://adonai.pl/historia/?id=153
Nieletni żołnierze wojny polsko-bolszewickiej.
Tadzio Jeziorowski – mały bohater z Płocka
Dzieci zapragnęły dorównać “Orlętom Lwowskim”, wyrywając się czym prędzej z domów i pędząc tam, gdzie właśnie największe niebezpieczeństwo – mówił harcmistrz Włodzimierz Nekrasz o młodych obrońcach Płocka. Wśród nich był jedenastoletni Tadzio Jeziorowski.
Mieszkańcy Płocka wykazali się ogromną odwagą i heroiczną postawą. Wśród walczących, w pierwszych szeregach własnym życiem ryzykowali ludzie młodzi, dzieci, które niczym “Orlęta Lwowskie” pod gradem kul, bomb i strzałów przynosiły amunicje żołnierzom oraz pomagały ludności cywilnej. W obronie Płocka brały udział też harcerki, które wytrwale pomagały przy kopaniu rowów, wydawały posiłki dla wojska. Postawa młodzieży wzruszyła i w pełni usatysfakcjonowała generała Józefa Hallera, który stwierdził: “Zachowanie się harcerzy było bez zarzutu. Bardzo wielu z nich pamiętam, choć ciężkie rany odnieśli, choć bardzo osłabieni, o tym tylko myśleli, ażeby wrócić jak najprędzej na front. A dwa tylko pytania najczęściej zadawali: jak Sprawa stoi, czy bolszewicy odpędzeni, i drugie pytanie: o rodziców”. Szczególnym męstwem w walkach o Płock wykazał się mały Tadzio Jeziorowski.
Wsławił się tym, że gdy na jednej z barykad nie było już żadnego obrońcy, rzucił się, aby ratować porzucony karabin maszynowy. Mimo deszczu kul wyszedł z walki bez najmniejszego uszczerbku.
http://adonai.pl/historia/?id=153