Odrzuć rytmiki reguły,
Wygładź harmonii kontury,
Przygarnij do siebie melodii peany
Rozpocznij opus improwizowany:
“Perła pierwsza trąciła kolejną,
Odrzuć rytmiki reguły,
Wygładź harmonii kontury,
Przygarnij do siebie melodii peany
Rozpocznij opus improwizowany:
“Perła pierwsza trąciła kolejną,
Cienka żyłka drgnęła wzbudzając
Delikatną wibrację, nie masz oczu i skóry
Katarakta wzrusza wodę, mało który
(nie rymami) czuje napływ kropel do uszu
Stuk – mały kosmos otwiera małe okno
Wessało komórki, zostało puste ciało
(bardziej onirycznie) siła przyciągania
Przybrała formę złowieszczej konieczności
Chęci, oddaj się mikrokosmosowi bez
Pamięci (powstrzymaj się)
Spokój narasta prawem potencji
Ulotna cząsteczka w niestałej próżni
Trąci obok, ta odwdzięcza się tym samym
Zwiewność walczy ilością,
Częściej (mocniej) trwalej, szepty
Szumy, jest linia, zawijas, Ariadno,
Pętlami powraca, w bliżej w dalej,
Gdzieś tam ucieka, rozrywa gwar
Porządkiem.”
Zostaw dokumentnym ludziom sprawę
Chaosu, weź się za ożywczą zabawę
Prostych ludzi: “Nie przerywaj,
Na chwilę partię myśli w ciszy rozgrywaj:
<Przytłacza, wdzięczy się niezbycie,
Zobaczycie, zobaczycie, wodospad
Wzburza rozumienie, nie wiesz nic,
Chłoniesz, pory synaps się nadymają
Błyskawica grzęźnie w oparach mielizny
Woła, przycisza, kilka wahań w odwodzie,
Złącza powierzchnie z gwiazdami,
Brniesz, jasno i potężnie, robisz ukłon
Oniemienia, przeplatasz samotność
Mikroba, ameby, do jestestwa,
Nie depcze, miażdży, rozgniata, ściera
Daje obecność, wiesz… i powrotu
Nienawidzisz.>”
Frywolnie i zalotnie do czarnego diabła,
Pilnuj się, by posucha cię nie zjadła,
Sięgasz krótkimi zasobami
Tam, gdzie naprawdę jesteśmy mikrobami,
I cieniem – teraz zwięźle proszę
Czytelnik też tak chce- to wnoszę:
“O kant stołu odbiła się piłeczka,
Punkt zdobył podkręcając ją gwałtownie.
W spoconej ręce paletka ze sprężystą gumą,
Dosyć zużyta, ale wystarczająco dobra w sprawnych
Dłoniach – takie jak zawodnika.
Za siatką rząd oczu, parę mięśni i wściekłość
W oddechu – schylił się grzebiąc w trawie.
Poleciała z wgnieceniem
Które gracze nie zauważyli.”
Przystopuj z tymi wątpliwymi rozważaniami
Do zapełnienia kilka pustych kart przed nami;
Czarodziejską sztuczką Mefisto wprowadził
Cię w stan błogiego i beztroskiego odrętwienia,
Godziny przesuwając- a czas się nie zmieniał.
Trzask – prask, hokus-pokus – i z marzeń wysadził.
W czwartym podejściu, za bety biorąc skrybę
Pokażę za jego pomocą: totalną alternatywę.
Poemat trzy
Reklama
Reklama