Solidne te koty zupełnie nie jak prawdziwe, co są gibkie i wygimnastykowane. A te tutaj – majestatyczne, z dużą, tego, podstawą. W sam raz na ciężkie czasy, co pono idą. Czy to są może tuczne koty? Bo z takiej podstawy szynka by była, że hej, a wyżywi się, panie, sam, na myszach, wróblach i innych takich.
A co do miejscowości – to oryginalne światło, lekki żółty filtr, czy obróbka post factum?
Co do obróbki. Post factum. Ale mój aparat daje ogólnie zimne barwy (tak mi się wydaje, że ten typ matrycy tak ma) i dlatego usiłowałem w obróbce uzyskać efekt jak najbardziej zbliżony do rzeczywistości. Ciężko mi to uzyskać sztucznymi sposobami. Ogólnie jestem niezadowolony z cyfrowych lustrzanek. Już od dłuższego czasu przymierzam się do analoga. Tylko, że przy analogu to tak pewnie po miesiącu byłyby fotki. Nie mówiąc już o problemach z publikacją na necie.
pzdr
A co do kotów Uciąłem sobie pogawędkę z ich stwórcą:-). Glinka pochodzi gdzieś z dolnego śląska. Wytwarzane są w piecu w temp. ok. 1000 stopni a kolory to czysta loteria. Wiele kotów nie dożywa do końca etapu tworzenia…
Solidne te koty zupełnie nie jak prawdziwe, co są gibkie i wygimnastykowane. A te tutaj – majestatyczne, z dużą, tego, podstawą. W sam raz na ciężkie czasy, co pono idą. Czy to są może tuczne koty? Bo z takiej podstawy szynka by była, że hej, a wyżywi się, panie, sam, na myszach, wróblach i innych takich.
A co do miejscowości – to oryginalne światło, lekki żółty filtr, czy obróbka post factum?
Co do obróbki. Post factum. Ale mój aparat daje ogólnie zimne barwy (tak mi się wydaje, że ten typ matrycy tak ma) i dlatego usiłowałem w obróbce uzyskać efekt jak najbardziej zbliżony do rzeczywistości. Ciężko mi to uzyskać sztucznymi sposobami. Ogólnie jestem niezadowolony z cyfrowych lustrzanek. Już od dłuższego czasu przymierzam się do analoga. Tylko, że przy analogu to tak pewnie po miesiącu byłyby fotki. Nie mówiąc już o problemach z publikacją na necie.
pzdr
A co do kotów Uciąłem sobie pogawędkę z ich stwórcą:-). Glinka pochodzi gdzieś z dolnego śląska. Wytwarzane są w piecu w temp. ok. 1000 stopni a kolory to czysta loteria. Wiele kotów nie dożywa do końca etapu tworzenia…
Solidne te koty zupełnie nie jak prawdziwe, co są gibkie i wygimnastykowane. A te tutaj – majestatyczne, z dużą, tego, podstawą. W sam raz na ciężkie czasy, co pono idą. Czy to są może tuczne koty? Bo z takiej podstawy szynka by była, że hej, a wyżywi się, panie, sam, na myszach, wróblach i innych takich.
A co do miejscowości – to oryginalne światło, lekki żółty filtr, czy obróbka post factum?
Co do obróbki. Post factum. Ale mój aparat daje ogólnie zimne barwy (tak mi się wydaje, że ten typ matrycy tak ma) i dlatego usiłowałem w obróbce uzyskać efekt jak najbardziej zbliżony do rzeczywistości. Ciężko mi to uzyskać sztucznymi sposobami. Ogólnie jestem niezadowolony z cyfrowych lustrzanek. Już od dłuższego czasu przymierzam się do analoga. Tylko, że przy analogu to tak pewnie po miesiącu byłyby fotki. Nie mówiąc już o problemach z publikacją na necie.
pzdr
A co do kotów Uciąłem sobie pogawędkę z ich stwórcą:-). Glinka pochodzi gdzieś z dolnego śląska. Wytwarzane są w piecu w temp. ok. 1000 stopni a kolory to czysta loteria. Wiele kotów nie dożywa do końca etapu tworzenia…
A
zapodziało się:
A
zapodziało się:
A
zapodziało się:
Solidne te koty
zupełnie nie jak prawdziwe, co są gibkie i wygimnastykowane. A te tutaj – majestatyczne, z dużą, tego, podstawą. W sam raz na ciężkie czasy, co pono idą. Czy to są może tuczne koty? Bo z takiej podstawy szynka by była, że hej, a wyżywi się, panie, sam, na myszach, wróblach i innych takich.
A co do miejscowości – to oryginalne światło, lekki żółty filtr, czy obróbka post factum?
Co
do obróbki. Post factum. Ale mój aparat daje ogólnie zimne barwy (tak mi się wydaje, że ten typ matrycy tak ma) i dlatego usiłowałem w obróbce uzyskać efekt jak najbardziej zbliżony do rzeczywistości. Ciężko mi to uzyskać sztucznymi sposobami. Ogólnie jestem niezadowolony z cyfrowych lustrzanek. Już od dłuższego czasu przymierzam się do analoga. Tylko, że przy analogu to tak pewnie po miesiącu byłyby fotki. Nie mówiąc już o problemach z publikacją na necie.
pzdr
A co do kotów
Uciąłem sobie pogawędkę z ich stwórcą:-). Glinka pochodzi gdzieś z dolnego śląska. Wytwarzane są w piecu w temp. ok. 1000 stopni a kolory to czysta loteria. Wiele kotów nie dożywa do końca etapu tworzenia…
Glinka, panie dzieju?
To szkoda, oj, szkoda, bo też kiełbasa by była z takiego ogona, palce lizać. Gordon Shumway zna niezły przepis.
Apetyczne dobranoc!
hehe
Solidne te koty
zupełnie nie jak prawdziwe, co są gibkie i wygimnastykowane. A te tutaj – majestatyczne, z dużą, tego, podstawą. W sam raz na ciężkie czasy, co pono idą. Czy to są może tuczne koty? Bo z takiej podstawy szynka by była, że hej, a wyżywi się, panie, sam, na myszach, wróblach i innych takich.
A co do miejscowości – to oryginalne światło, lekki żółty filtr, czy obróbka post factum?
Co
do obróbki. Post factum. Ale mój aparat daje ogólnie zimne barwy (tak mi się wydaje, że ten typ matrycy tak ma) i dlatego usiłowałem w obróbce uzyskać efekt jak najbardziej zbliżony do rzeczywistości. Ciężko mi to uzyskać sztucznymi sposobami. Ogólnie jestem niezadowolony z cyfrowych lustrzanek. Już od dłuższego czasu przymierzam się do analoga. Tylko, że przy analogu to tak pewnie po miesiącu byłyby fotki. Nie mówiąc już o problemach z publikacją na necie.
pzdr
A co do kotów
Uciąłem sobie pogawędkę z ich stwórcą:-). Glinka pochodzi gdzieś z dolnego śląska. Wytwarzane są w piecu w temp. ok. 1000 stopni a kolory to czysta loteria. Wiele kotów nie dożywa do końca etapu tworzenia…
Glinka, panie dzieju?
To szkoda, oj, szkoda, bo też kiełbasa by była z takiego ogona, palce lizać. Gordon Shumway zna niezły przepis.
Apetyczne dobranoc!
hehe
Solidne te koty
zupełnie nie jak prawdziwe, co są gibkie i wygimnastykowane. A te tutaj – majestatyczne, z dużą, tego, podstawą. W sam raz na ciężkie czasy, co pono idą. Czy to są może tuczne koty? Bo z takiej podstawy szynka by była, że hej, a wyżywi się, panie, sam, na myszach, wróblach i innych takich.
A co do miejscowości – to oryginalne światło, lekki żółty filtr, czy obróbka post factum?
Co
do obróbki. Post factum. Ale mój aparat daje ogólnie zimne barwy (tak mi się wydaje, że ten typ matrycy tak ma) i dlatego usiłowałem w obróbce uzyskać efekt jak najbardziej zbliżony do rzeczywistości. Ciężko mi to uzyskać sztucznymi sposobami. Ogólnie jestem niezadowolony z cyfrowych lustrzanek. Już od dłuższego czasu przymierzam się do analoga. Tylko, że przy analogu to tak pewnie po miesiącu byłyby fotki. Nie mówiąc już o problemach z publikacją na necie.
pzdr
A co do kotów
Uciąłem sobie pogawędkę z ich stwórcą:-). Glinka pochodzi gdzieś z dolnego śląska. Wytwarzane są w piecu w temp. ok. 1000 stopni a kolory to czysta loteria. Wiele kotów nie dożywa do końca etapu tworzenia…
Glinka, panie dzieju?
To szkoda, oj, szkoda, bo też kiełbasa by była z takiego ogona, palce lizać. Gordon Shumway zna niezły przepis.
Apetyczne dobranoc!
hehe