Przycupnęłam w kąciku i czekam. Ktoś, kiedyś napisał „ciemnego pokoju nie trzeba się bać, bo w ciemnym pokoju cud może się stać..” , No, nie wiem.
Przycupnęłam w kąciku i czekam. Ktoś, kiedyś napisał „ciemnego pokoju nie trzeba się bać, bo w ciemnym pokoju cud może się stać..” , No, nie wiem. Wstrzymuję oddech, nasłuchuję, która spróchniała belka pierwsza runie. Boję się, bo żarty się skończyły, a ci którzy mieli dbać o moje i mojego domu bezpieczeństwo pojechali do sąsiada i powiedzieli: zabieraj pan tę ruinę ze wszystkim co w środku. No może jeszcze tylko pozwólcie, żeby chorągiewka ta sama co zwykle powiewała, ale reszta, proszę bardzo, może być wasza. Już trochę z tej chałupy wyciągnęliście, ale zostało parę dobrych bali, mocny fundament i zagroda. Przyda się wam na ciężkie czasy.
Kiedyś opluwano tych co, to przez Zaleszczyki do Rumunii, a dziś ci sami, co pluli, tłumaczą „to jest nowoczesny patriotyzm, kto tego nie rozumie, to nic nie rozumie”. Czy ja śnię ? Czy to dom wariatów ? Ktoś tu próbuje incepcji na wielką, wielomilionową skalę. Uda się ? Nie uda się? Ruletka. Czy kordony policji wystarczą, żeby wszystkich wypałować ? Nazwać chuliganami, moherami i oszołomami ?
30 lat mija odkąd gospodarz domu zamienił je w więzienie krzycząc: „Muszę, bo inaczej wejdą obcy. Wybrałem mniejsze zło”. Do dziś jest bohaterem. Jego następcy wciskają: „Musimy się poddać obcym, od tego zależy nasze bezpieczeństwo” i oczywiście silny podział na kto nie z nami ten przeciw nam.
Zazwyczaj, kiedy ma się własny dom zbudowany własnymi rękoma w trudzie i znoju, broniony przed watahami gdzie pot, krew i łzy lały się potokami, to się o niego dba. Zwłaszcza w czasach, kiedy nadciąga burza. Wzmacnia się tę i ową krokiew. Przytwierdza się mocniej dachówki. Sprawdza rynny, uszczelnia okna, czasami montuje dodatkowo okiennice itp. itd. Ale co poradzisz człowieku, kiedy dookoła same jednorazówki.
Kiedyś przywiązywaliśmy się do serwisu porcelanowego, który z babki na ciotkę, z ciotki na matkę przekazywany przetrwał, w prawdzie w postaci tylko trzech filiżanek, największe dziejowe zawieruchy, kruchy i drogocenny przez sam fakt przetrwania i tego, że dotykały go kochane ręce.
Dziś mamy plastikowe kubeczki, takie co to wypić i wyrzucić. Niezwykle higieniczne i proste w obsłudze. Nie trzeba myśleć i kombinować gdzie tu umyć i czym. Gdzie postawić, żeby wyschły. Po prostu wywalić i już. Góra śmieci rośnie, ale co tam. Trochę je posegregujemy, upchniemy i spalimy, a za nadmiar CO2 w atmosferze skasujemy, zarobimy i pójdziemy świętować niby razem, ale każdy oddzielnie. Nie angażując się zbyt mocno w uczucie, wystarczy sam seks. Przywiązywanie się do czegokolwiek i kogokolwiek nie tylko męczy strasznie, ale wymaga odpowiedzialności i troski. Och, za dużo w tym zachodu. Zużyć, wywalić i jeszcze zarobić na recyklingu. To dopiero sztuka prowadzenia biznesu.