Reklama

Kadrowa taka zabiegana, że nie ma czasu p

Kadrowa taka zabiegana, że nie ma czasu przysłowiowej taczki załadować. Kalendarz zdarzeń nawet mnie, czujnego oszołoma, nieco przytłacza. Ciężko już w tej chwili odtworzyć, który filar PRL bis jest jeszcze „Cze”, a który się powiesił. W nawale wymiany kadrowej jedno tylko jest ewidentne i nie można się w tej oczywistości pogubić – fakt wymiany kadr. Można też się pokusić o taki grubszy podział rodzin, które walczą o rejony. Najmocniejsza i mimo wszystko wydaje się rodzina rodzin, obecnie reprezentowana przez kukłę zwaną Donald. Do tej grupy wyraźnie dobiera się stara rodzina skupiona w pałacu Bronisława „Wąsa”, kukły starych dobrych czasów. I tak wygląda główny podział. Do ekipy reprezentowanej przez kukłę Donalda przyklejono cześć starych dobrych czasów, w kategorii: „reprezentatywni z SLD”. Do ekipy kukły Bronisława trafiła prawie cała żydokomuna, plus połowa agentury z WSI, czytaj ruskie pachołki. Wokół biegają satelity i tutaj widziałbym, trzy, które moim zdaniem się liczą, no może cztery. Pierwsza i najpoważniejsza, to ciągle Schetyna, człowiek z kapitałem wiedzy o charakterze obosiecznym, jednocześnie powiązany z kukłą Bronisławem. Satelita Palikot, najbardziej obrotowy usiłujący wywalczyć coś więcej dla starych towarzyszy, dlatego jest do dyspozycji obu kukieł i na zamianę składa ofertę. Palikot ma na pieńku zarówno z ludźmi Komorowskiego, patrz Schetyna, jak i samym bogiem, w którego wierzy Tusk, patrz Bielecki. Kolejnym fruwającym to tu, to tam jest Sikorski, ale tego zgubi mitomania. Udaje niezależnego i dopóki gra przeciw Komorowskiemu, Tusk go trzyma. Sikorski urywa się z krótkiej smyczy, ponieważ ma nadzieję, że kontakty z nowojorską diasporą, brytyjskimi służbami i język angielski, to wystarczający kapitał, aby się popisywać. Jedno pacnięcie i ten satelita spadnie na glebę. W końcu jest Piskorski i Olechowski jako całość i z generałem „Cze” w tle. Nastąpiła próba sił i zdaje się, że Tusk skrewił. Po czym poznać? Ano po tym, że nie ruszył Olechowskiego, co między wierszami zapowiadała usłużna prasa, sprowadzając pana esbeckiego kapusia, nota bene prowadzonego przez ówczesnego oficera „Cze”. Wszystkie zwalające się na media sensacje, dzieją się z jednego kadrowego powodu, czy to samobójstwo w Indiach, czy aresztowanie cateringu w Orlenie, czy też sprawa „Cze”. I to nie jest taka zła wiadomość, bo nieustannie powtarzam, że sposób na mafię, to podział, wojna rodzin i wstępna samobójcza selekcja. Mnie to leży, a Kaczor dale śpi w krecim kopcu.

Reklama
Reklama

12 KOMENTARZE