Po szkieletczyźnie poszła jakaś zaraza – kobiety przestały rodzić. Pogłowie mieszkańców natychmiast drastycznie spadło, bo starsi umierali, a dzieciaków nie przybywało.
Po szkieletczyźnie poszła jakaś zaraza – kobiety przestały rodzić. Pogłowie mieszkańców natychmiast drastycznie spadło, bo starsi umierali, a dzieciaków nie przybywało.
Ponieważ ta sytuacja miała proste przełożenie na zawartość niedzielnej tacy, do walki z bezpłodnością włączył się Kościół.
Po zakończonych fiaskiem próbach aplikowania z ambon łagodnej perswazji musiano się uciec do bardziej drastycznych metod. Nie tylko małżeństwa, ale i pary mające się ku sobie dostawały kalendarzyk, w którym od rygorem ekskomuniki notowano zbliżenia, czas ich trwania, kolejne pozycje i liczbę orgazmów. Jak na spowiedzi. Partnerzy wzajemnie kwitowali sobie w kalendarzu prawdziwość danych i taką dokumentację dostarczano raz w miesiącu do parafii.
Ale dzieci, mimo tego, nie przybywało.
Gdy zaklęcia, egzorcyzmy i odczynianie nie odnosiły skutku, do walki z problemem zaprzęgnięto medycynę.
Miejscowi medycy jednak, widząc, ile za procedury płodności płaci NFZ, swoje porady ograniczyli do aplikowania mężczyznom viagry, a niewiastom kaczeńców. Świeżych, bo suszone już takim afrodyzjakiem nie są.
Par w mieście i parkach pojawiało się nieco mniej, co zdawałoby się świadczyć, że medykamenty zadziałały. Jednak przyrostu jak nie było, tak nie było.
Sejmik samorządowy podjął uchwałę – zaklęcie „ O dalszy przyrost naturalny mieszkańców województwa świętokrzyskiego”. I też kicha.
Ludność chodziła coraz bardziej umęczona tym prokreacyjnym seksem, a jednostki najbardziej prospołeczne zaczynały powoli wyglądać jak zombie. Parafie i organy samorządowe słały kontrole, a samorzutnie powstające lotne brygady sąsiedzkiego wsparcia doglądały przebiegu prokreacji.
I też nic.
Wkroczył wojewoda ze środkami rządowymi, ściągając do pomocy zespół diagnostyczny dr Hausa.
Przebadali wszystko – kształty jajeczek, zaradność plemników, drożność kobiet i siłę wtrysku chłopów. Laboratoryjnie wyszło im, że dzieci powinno być jak mrówków.
Tylko że w dalszym ciągu nie było.
W końcu zdesperowany dr Haus wysłał tego ambitnego czarnuszka, żeby podglądał jak oni, znaczy ci w świętokrzyskim, to robią.
I okazało się.
W tym miejscu wypada przywołać dygresję. We wszystkich miastach i miasteczkach, a także w co większych wioskach szkieletczyzny funkcjonowały oddziały biura podróży Orient – Ciuchcia, które na skalę masową organizowały wycieczki dla pań. Zamki nad Loarą.
Co te kobitki w tych zamkach robiły, pozostało tajemnicą. Poliszynela, tym niemniej jednak. Ale bezspornym faktem jest, że przywiozły z tej Francji nowe i nowatorskie umiejętności w dziedzinie poczęć. I ta francuszczyzna zyskując powszechna aprobatę przyjęła się, i była stosowana na skalę masową.
Panowie, żeby nie biegać po łóżku góra – dół, polskim sprytem wprowadzili innowację i ubogacili pożycie układając swoje poduszki w nogach łóżek. To eliminowało wędrówki wzdłuż krawędzi mebla i dawało przyjemność obu stronom jednocześnie. No, prawie.
I te to właśnie praktyki odkrył wspomniany dr czarnuszek.
Wojewoda dostał na biurko analizę przyczyn braku rozrodczości. Zgodnie procedurami, po trzech miesiącach dokument przetłumaczono na język polski, następnie z powrotem na angielski, po czym dokonano streszczeń. W obu tych językach. Na szczęście jeszcze zanim analiza trafiła do Urzędu Wojewódzkiego, w lokalnej prasie opublikowano wspomniane streszczenie:
„ Do czasu, aż partnerzy nie przestana sypiać w pozycjach jak dotychczas, nie ma co liczyć na przyrosty.
Populacja dysponuje odpowiednim materiałem wyjściowym niezbędnym do zapłodnienia, więc wystarczy tylko stworzyć warunki do zetknięcia się jajeczka z plemnikami.
Ponieważ trudno oczekiwać, by ludność zgodziła się zrezygnować z wyuczonych pozycji, nie istnieje żadna skuteczna metoda zaradcza poza refundacją zapłodnienia in vitro.
Bezwzględnie należy zlikwidować wspomniane biuro podróży – ten szkodnik może zniszczyć województwo. Ku zadowoleniu mieszkańców tegoż”
Dlaczego o tym piszę?
Oszczędzamy, bierzemy nadgodziny by pojechać na jakąś wycieczkę, coś zobaczyć, czegoś się nauczyć. A po co? Po to jest Internet, by odszukać odpowiednie linki i godzinami uczyć się wszystkiego darmowo i to bez gniecenia kiecki w autokarze.
I do tego drogich Kolegów i Koleżanki zachęcam. Idzie kryzys, oszczędzajcie na podróżach.
Dr Hałs
Reklama
Reklama
ciesz się, nie pogniotłeś
ciesz się, nie pogniotłeś kiecki
ciesz się, nie pogniotłeś
ciesz się, nie pogniotłeś kiecki
ciesz się, nie pogniotłeś
ciesz się, nie pogniotłeś kiecki
szczęściary
szczęściary
Piżamy
Piżamy są szczególnie niepraktyczne i prawdziwy mężczyzna zawsze ją ściąga.
szczęściary
szczęściary
Piżamy
Piżamy są szczególnie niepraktyczne i prawdziwy mężczyzna zawsze ją ściąga.
szczęściary
szczęściary
Piżamy
Piżamy są szczególnie niepraktyczne i prawdziwy mężczyzna zawsze ją ściąga.
niejasne
Nie łapię czemu takie czy inne ustawienie poduszek i pozycjonowanie ma wpływ na zajścia. Może przeczytam jeszcze raz.
niejasne
Nie łapię czemu takie czy inne ustawienie poduszek i pozycjonowanie ma wpływ na zajścia. Może przeczytam jeszcze raz.
niejasne
Nie łapię czemu takie czy inne ustawienie poduszek i pozycjonowanie ma wpływ na zajścia. Może przeczytam jeszcze raz.