Reklama

Istnieje takie brzydkie słowo, które brzmi dość familiarnie

Istnieje takie brzydkie słowo, które brzmi dość familiarnie: „ciota”. Definicje cioty są dość szerokie, istnieje duże pole interpretacyjne i etymologiczne, ale dla mnie ciota jest po prostu ciotą i nie wymaga żadnych dodatkowych wyjaśnień. Najgorszy i najbardziej cioteczny gatunek cioty, to taki szkolny, a nawet przedszkolny model. Gdy na smarkaczy nie działa żadna przestroga, żadne wyjaśnienie, wtedy się stosuje bolesną empirię, to znaczy stosowało się, bo teraz można naruszyć uczucia i wrażliwość. Lekcje „za moich czasów” odbierało się z siniakiem na „d” i taka nauka prawie nigdy nie poszła w las. Sam byłem edukowany i w ramach dosadnego przykładu odwołam się do wiwisekcji. Pewnego słonecznego dnia szedłem sobie do podstawówki i jakoś mi się nieludzko nudziło. Na szczęście przede mną szła młodsza koleżanka, z wielkim skóropodobnym tornistrem. Ładna, sympatyczna i prawie jej nie znałem, dlatego tym chętniej zamieniłem nudę na rozrywkę. Idąc za młodszą koleżanką radośnie kopałem jej wielki tornister, a ten tak śmiesznie podskakiwał, czasami na wysokość kokardek na warkoczykach. Młodsza koleżanka nie odwracając głowy prosiła, żeby się w ten sposób nie bawić, bo to nie jest fajne, ale mnie zabawy było mało i im bardziej prosiła, tym bardziej tornister obijał się o warkoczyki. Na trasie do szkoły stał kiosk, co bardziej cwani uczniowie, robili sobie skrót przechodząc „od zaplecza”, należałem do tych sprytnych. Przechodząc od zaplecza odebrałem podwójną naukę. Najpierw zobaczyłem zapłakaną buzię koleżanki, zresztą widzę tę buzię do dziś, potem poczułem prąd na karku i jakby mi coś wielkiego skoczyło na plecy. Za te wrażenia odpowiadała męska dłoń ojca dziewczynki, który tą samą trasą, nieco spóźniony, szedł do pracy. Jedną ręką chwycił mnie za kark, drugą zdzielił w łeb, po czym obiema potrząsnął jak należy. W pewnym momencie musiałem wyglądać jak moja koleżanka skopana w tornister, ponieważ ojciec koleżanki puścił mnie i spojrzał przerażony na moje przerażanie. Przeprosiłem grzecznie i do dziś dziękuję ojcu koleżanki, dzięki niemu buzia koleżanki częściej bywa uśmiechnięta, niż spłakana.

Reklama

Gdyby ktoś miał wątpliwości co znaczy ciota, powyżej ma dokładny opis klasycznego zachowania cioty, w moim szczenięcym wykonaniu. Ojcu koleżanki kłaniałem się w pas i krzyczałem dzień dobry nawet jak widziałem go idącego kilkadziesiąt metrów dalej i w przeciwnym kierunku. On grzecznie odpowiadał, a koleżanka po skandalicznym zajściu nigdy nie przechodziła na drugą stronę ulicy, szła przede mną, za mną i czuła się bezpiecznie. Ciotą się bywa albo ciotą się jest, stan incydentalny od stanu permanentnego można rozpoznać po reakcjach cioty. Ciota incydentalna, taka jak moja mało skromna osoba, gdy dostanie wpie..l za swoje cioteczne wyczyny, zwiesza łeb, przeprasza i dziękuje za naukę. Ciota permanentna płacze przed całym światem, że została naruszona godność cioty, wrażliwość i w ogóle ciota padła ofiarą nienawiści napędzanej agresją. Takimi ciotami permanentnymi są dwie przykładowe cioty: ciota Kuźniar i ciota Hołdys. Obie cioty niemal codziennie chodziły do szkoły i kopały w tornister, dobrze się bawiły, odbierały tantiemy i nagrody, rzucały „chujami”, poniżały, poniewierały, wyzłośliwiały się i nienawidziły z całego serduszka. Aż w końcu przyszedł czas na naukę, w tej najboleśniejszej postaci. Hołdys i Kuźniar zostali skopani w tornister, żeby im pokazać „jak to fajnie” i zamiast podziękować, zamiast przeprosić, kłaniać się w pas, wystawiły cioty swoje cioteczne twarze na okładce gazetowej i tam się żalą, jak bardzo boli. Co więcej cioty jęczą chociaż ich prymityw widział nie jeden wzburzony ojciec, ale cała miasto Warszawa, cały kraj Polska. Wygląda na to, że ciota Kuźniar i ciota Hołdys jest odporna na elementarną wiedzę: „nie kop drugiego, gdy tobie nie miłe”. Innymi słowy takich ciot jak Kuźniar i Hołdys już nikt i niczego nie nauczy, ale to jeszcze nie powód, żeby cioty mogły sobie bezkarnie chadzać i kopać gdzie popadnie. Pełna “nienawiść”, solidna “agresja” i modelowe “chamstwo” niech zalewa profile ciot i niech płynie “jad”, niech spadnie lawina “wulgaryzmów”. Permanentne cioty są niereformowalne, na szczęście bywają usuwalne!

PS Proszę, dziękuję.

Reklama

12 KOMENTARZE

  1. Zanim się Chołdys(d.Hołdys) przeistoczył w felietonistę
    szmatławca, który był kiedyś poważnym tygodnikiem, zdążył wyrolować, albo, w języku dziadka o dwukolorowej brodzie : ,,wyruchał” dawnych kolegów i wspólników z ,,Perfectu” – zgarniając całą forsę za wydany na CD koncert z kwietnia 1987 roku:
    15 maja 1992 r. o 7 rano zadzwonił telefon. Dzwonił Grzegorz Brzozowicz z Programu III Polskiego Radia. Okazało się, że firma Polton wydała na 2 CD nasze 3 LP “Live. April 1, 1987”. Afera polegała na tym, że Hołdys zgarnął całą kasę, twierdząc, że to jego nagrania. Tymczasem był to nasza wspólna własność, wszak zapłaciliśmy za te nagrania pół miliona zł z honorarium za koncert w hali “Olivia” w Gdańsku. Istniał procentowy podział: zespół i ja po 15%, Krzysztof Sokół – 4%, Andrzej Martyniak i i Tadek Trzciński po 3%. Było to repektowane przez Pronit, który te 3 LP wydał i przez… Polton, ktory wydał ten sam materiał na kasetach magnetofonowych.
    Informacja pochodzi ze strony Seweryna Reszki, tam również inne sensacyjne fakty o zapasionym proroku i fotokopie dokumentów.

  2. Zanim się Chołdys(d.Hołdys) przeistoczył w felietonistę
    szmatławca, który był kiedyś poważnym tygodnikiem, zdążył wyrolować, albo, w języku dziadka o dwukolorowej brodzie : ,,wyruchał” dawnych kolegów i wspólników z ,,Perfectu” – zgarniając całą forsę za wydany na CD koncert z kwietnia 1987 roku:
    15 maja 1992 r. o 7 rano zadzwonił telefon. Dzwonił Grzegorz Brzozowicz z Programu III Polskiego Radia. Okazało się, że firma Polton wydała na 2 CD nasze 3 LP “Live. April 1, 1987”. Afera polegała na tym, że Hołdys zgarnął całą kasę, twierdząc, że to jego nagrania. Tymczasem był to nasza wspólna własność, wszak zapłaciliśmy za te nagrania pół miliona zł z honorarium za koncert w hali “Olivia” w Gdańsku. Istniał procentowy podział: zespół i ja po 15%, Krzysztof Sokół – 4%, Andrzej Martyniak i i Tadek Trzciński po 3%. Było to repektowane przez Pronit, który te 3 LP wydał i przez… Polton, ktory wydał ten sam materiał na kasetach magnetofonowych.
    Informacja pochodzi ze strony Seweryna Reszki, tam również inne sensacyjne fakty o zapasionym proroku i fotokopie dokumentów.

  3. Zanim się Chołdys(d.Hołdys) przeistoczył w felietonistę
    szmatławca, który był kiedyś poważnym tygodnikiem, zdążył wyrolować, albo, w języku dziadka o dwukolorowej brodzie : ,,wyruchał” dawnych kolegów i wspólników z ,,Perfectu” – zgarniając całą forsę za wydany na CD koncert z kwietnia 1987 roku:
    15 maja 1992 r. o 7 rano zadzwonił telefon. Dzwonił Grzegorz Brzozowicz z Programu III Polskiego Radia. Okazało się, że firma Polton wydała na 2 CD nasze 3 LP “Live. April 1, 1987”. Afera polegała na tym, że Hołdys zgarnął całą kasę, twierdząc, że to jego nagrania. Tymczasem był to nasza wspólna własność, wszak zapłaciliśmy za te nagrania pół miliona zł z honorarium za koncert w hali “Olivia” w Gdańsku. Istniał procentowy podział: zespół i ja po 15%, Krzysztof Sokół – 4%, Andrzej Martyniak i i Tadek Trzciński po 3%. Było to repektowane przez Pronit, który te 3 LP wydał i przez… Polton, ktory wydał ten sam materiał na kasetach magnetofonowych.
    Informacja pochodzi ze strony Seweryna Reszki, tam również inne sensacyjne fakty o zapasionym proroku i fotokopie dokumentów.

  4. Hołdys mi zwisa (bez
    Hołdys mi zwisa (bez skojarzeń). Natomiast w całym TVN-ie nie znajdę równie wkurwiającej osoby co wiecznie z siebie zadowolony, napasiony przyjemniaczek-kretyn Kuźniar. Tu nawet “zmęczony” zarost nie pomoże, ciotą z usranymi porciętami daje na kilometr z okładki.

    • Jest coś takiego
      Jest coś takiego w Kuźniarze, co wkurza na potęgę. Prostactwo. Może i Bozia urodę mu dała, ale każde wypowiedziane słowo urody mu odejmuje, a wręcz odstręcza. Tego człowieka zwyczajnie nie da się słuchać, a na wizji – to już katastrofa. Denerwuje każdy ruch ustami i to symptomatyczne wysuwanie języka. Głupawe i puste teksty rzucane w przejściu do innego tematu są tak drażniące, że kiedy tyko pojawia się na ekranie – zmieniam kanał.

  5. Hołdys mi zwisa (bez
    Hołdys mi zwisa (bez skojarzeń). Natomiast w całym TVN-ie nie znajdę równie wkurwiającej osoby co wiecznie z siebie zadowolony, napasiony przyjemniaczek-kretyn Kuźniar. Tu nawet “zmęczony” zarost nie pomoże, ciotą z usranymi porciętami daje na kilometr z okładki.

    • Jest coś takiego
      Jest coś takiego w Kuźniarze, co wkurza na potęgę. Prostactwo. Może i Bozia urodę mu dała, ale każde wypowiedziane słowo urody mu odejmuje, a wręcz odstręcza. Tego człowieka zwyczajnie nie da się słuchać, a na wizji – to już katastrofa. Denerwuje każdy ruch ustami i to symptomatyczne wysuwanie języka. Głupawe i puste teksty rzucane w przejściu do innego tematu są tak drażniące, że kiedy tyko pojawia się na ekranie – zmieniam kanał.

  6. Hołdys mi zwisa (bez
    Hołdys mi zwisa (bez skojarzeń). Natomiast w całym TVN-ie nie znajdę równie wkurwiającej osoby co wiecznie z siebie zadowolony, napasiony przyjemniaczek-kretyn Kuźniar. Tu nawet “zmęczony” zarost nie pomoże, ciotą z usranymi porciętami daje na kilometr z okładki.

    • Jest coś takiego
      Jest coś takiego w Kuźniarze, co wkurza na potęgę. Prostactwo. Może i Bozia urodę mu dała, ale każde wypowiedziane słowo urody mu odejmuje, a wręcz odstręcza. Tego człowieka zwyczajnie nie da się słuchać, a na wizji – to już katastrofa. Denerwuje każdy ruch ustami i to symptomatyczne wysuwanie języka. Głupawe i puste teksty rzucane w przejściu do innego tematu są tak drażniące, że kiedy tyko pojawia się na ekranie – zmieniam kanał.