Niedawno po „sieci” przetoczyło się takie zabaw
Niedawno po „sieci” przetoczyło się takie zabawne wydarzenie, chociaż miało znamiona wypadku, no może, zdarzenia drogowego. Chodzi oczywiście o słynną zamianę miejsc w Maserati, jakiej dokonali: aktorka Socha i dziennikarz TVN Adam Kornacki. Gdy tylko pojawił się film w Internecie, w tym samym dniu rozpromieniona Pochanke, w głównym wydaniu „Faktów”, pokazała krótki felieton z udziałem rzeczonego dziennikarza, a ten wytłumaczył, że całe zdarzenie było dramatyczne, ale szczęśliwie i zabawnie się skończyło nawet dla ukaranego mandatem kierowcy autobusu, który jak ostatni frajer poprosił jeszcze o autograf aktorkę Sochę. Dziennikarz Kornacki zaznaczył, że wina kierowcy autobusu była absolutnie ewidentna, ponieważ… „samochód, który nie jest w ruchu nie może spowodować kolizji”. Sprawa głupawa, drobiazg by się wydawało, ale na tym głupstwie widać jak na dłoni całą technikę ogłupiania mas, opanowaną po mistrzowsku, przez miernoty dziennikarskie i tak zwanych celebrytów, którzy wiecznie dostają parasol ochronny od zawsze dyspozycyjnych mediów. Przede wszystkim jest początek przerabiania mas na stado „Donaldów”. Pan redaktor wymyślił sobie nowy przepis w kodeksie drogowym: „samochód, który nie jest w ruchu nie może spowodować kolizji” i od razu setki tysięcy kierujących zbaraniało lub z pełnym przekonaniem pokiwało głowami, ponieważ bzdet wypowiedział kto? A jakżeby inaczej – ekspert od samochodów, poważna opinia nie była kogo, a że jednocześnie sędziego we własnej sprawie, to już detal dla Pochanke, TVN, dziennikarza, aktorki Sochy i najwyraźniej dla otumanionych. Pełen chamstwa Internet śmiał się z incydentu, tymczasem okazuje się, że za wszystko odpowiada kierowca autobusu, bo to on nie zapoznał się z TVN-owskim kodeksem drogowym.
Jak w tej głupiej sprawie toczą się kolejne etapy? Sprawa wraca do Internetu, bo każdy przytomny kierowca wie, że idiotyzm podany na wizji jest nie tylko idiotyzmem wymyślonym naprędce, ale kompletnie sprzecznym z rzeczywistymi zasadami obowiązującymi na drodze. Nie chce mi się sprawdzać dokładnych brzmień z kodeksu drogowego, ale samochód, który nie jedzie jak najbardziej może być przyczyną wypadku, kolizji, czy innego zdarzenia, z uznaniem winy kierowcy samochodu. Poczynając od nieprawidłowego zatrzymywania się, przez parkowanie, aż po bezmyślne otwieranie drzwi, które zagraża pojazdom uczestniczącym w ruchu. Tego wszystkiego nie trzeba tłumaczyć w normalnych okolicznościach, znaczy w takich, że Kowalski z Kowalską daje dupy tak jak dał Kornacki z Sochą, ale gdy się za sprawy biorą eksperci i TVN, oczywistości przybierają paranoidalny obrót. Nie kierowca autobusu powinien beknąć za ten incydent, ale Kornacki, Socha i jeszcze w dodatku inni „bohaterzy” z TVN, pozostający anonimowymi. Po pierwsze samochód zatrzymał się na przystanku, w dodatku na takim przystanku, na którym byli ludzie, a obok stał autobus, sytuacja porównywalna z parkowaniem na przejściu dla pieszych. Samochód zatrzymała Socha i mandat dla Sochy, ale to wykroczenie dotyczy też wozu transmisyjnego TVN, filmującego całe zajście, też mandat. Po drugie zarówno kierowca jak i pasażer, nie mieli zapiętych pasów, przynajmniej tyle widać na prezentowanym materiale –mandat. Po trzecie Kornacki, w ogóle nie patrząc co się dzieje dookoła, otworzył drzwi jak od stodoły, w miejscu gdzie nie wolno parkować i przed autobusem, który włączał się do ruchu, a jak wiadomo był autobusem „zachodzącym, o czym powinien pamiętać każdy kierowca – mandat. Po czwarte, do całej sytuacji by nie doszło, gdyby nie święte przekonanie bohaterów zdarzenia, że nic im nie grozi, bo oni są wyjątkowymi, uprzywilejowanymi uczestnikami ruchu drogowego.
Piszę o tym wszystkim i nie dla jakiejś prymitywnej satysfakcji, bo jak już wspomniałem, tylko na pierwszy rzut oka, wymiar zdarzenia jest śmieszny głupawy, nieistotny. Po głębszej analizie można dokonać studium przypadku i tym bardziej się przerazić, że na „żywe oczy” ludzie widzieli jak było. Tak są „obsługiwane” wszelkie wydarzenia w TVN i tak zwanym lepszym towarzystwie, nie ma mowy, żeby racja stała po niewłaściwej stronie. Racji broni się dostępnymi środkami, miliony ogłupianych wysłuchuje kretyńskich analiz, karmiona jest nie istniejącymi przepisami, pakuje się masie do łbów „ducha prawa”, ekspertyzy fachowe i wreszcie ogłupiały widz nie widzi, tego co i ślepy by zobaczył, ale dostaje gotowy materiał: „Jak myśleć, żeby nie wypaść z obiegu”. Durny incydent na przystanku, a zostały zaprzęgnięte wszelkie środki i najcięższe armaty, chyba nie muszę pisać, co się dzieje w sprawach zasadniczych, jak się „analizuje” UCHOD i „naciski”, jak się pokazuje „płonące wozy TVN”, jak się urabia masy „rozdziałem państwa od kościoła” i „równością płci”. Tutaj jest dopiero pełne pole do popisu, bo rzadko kiedy mamy do dyspozycji materiał źródłowy, musimy się domyślać, w jaki sposób zostaliśmy ogłupieni i kogo tym razem trzeba ochronić. Nie lekceważyłbym tej głupoty, tej bzdurnej wpadki, dawno nie było tak dosadnego i nieostrożnie podanego instruktażu funkcjonowania dyspozycyjnych mediów i całego zaplecza towarzyskiego. Prace doktorską można napisać albo przynajmniej wspomnieć, że te miliony ogłupiałych dostały wzór do naśladowania, otwieraj drzwi jak ci się podoba, parkuj na przystankach autobusowych, samochód, który stoi nie jest żadnym zagrożeniem dla ruchu, gorzej z właścicielem samochodu. I jeszcze jeden aspekt zwany fachowe służby, w tym wypadku „policja”, która oceniła zajście w taki sposób, jak w radzieckich fartuchach przekopano na metr w głąb.
Wypadek wypadkowi nie równy
Też miałam kolizję z autobusem.
Wjechałam na skrzyzowanie, które odnowili i porysowali inne pasy. Dosyć mylące, ale to nie ważne. Jak się zorientowałam , że jestem na niewłasciwym pasie próbowałam go zmienić, w trakcie tego manewru zobaczyłam w lusterku nadjeżdżający autobus, zatem zatrzymałam się. W tym czasie z tyłu podjechał samochód. Pozostałam w pozycji na pasie z “nosem” skierowanym na pas ( ten autobusowy) i zablokowana z tyłu. I ani w tył ani w przód. Zatem stałam bo co było robić. Autobus wiedząc przecież że “zachodzi” powinien zaczekać, lecz ten przejechał i bokiem zawadził o mój prawy przód.
Policja uznała właśnie w taki sam sposób, skoro ja stałam TO NIE JA JESTEM WINNA KOLIZJI i ukarała kierowcę autobusu mandatem. (Na szczęście pasażerka autobusu zeznała, że ja stałam)
Tutaj miałabym problem, ponieważ oni jakby “podstawili” im te drzwi. Zatem może samochód nie był w ruchu ale drzwi były.
hm to zdjęcie Małgosi bezcenne
http://www.plotek.pl/plotek/1,78649,11374020,Ekspert_nie_ma_watpliwosci__Socha_i_Kornacki_WINNI.html
Wypadek wypadkowi nie równy
Też miałam kolizję z autobusem.
Wjechałam na skrzyzowanie, które odnowili i porysowali inne pasy. Dosyć mylące, ale to nie ważne. Jak się zorientowałam , że jestem na niewłasciwym pasie próbowałam go zmienić, w trakcie tego manewru zobaczyłam w lusterku nadjeżdżający autobus, zatem zatrzymałam się. W tym czasie z tyłu podjechał samochód. Pozostałam w pozycji na pasie z “nosem” skierowanym na pas ( ten autobusowy) i zablokowana z tyłu. I ani w tył ani w przód. Zatem stałam bo co było robić. Autobus wiedząc przecież że “zachodzi” powinien zaczekać, lecz ten przejechał i bokiem zawadził o mój prawy przód.
Policja uznała właśnie w taki sam sposób, skoro ja stałam TO NIE JA JESTEM WINNA KOLIZJI i ukarała kierowcę autobusu mandatem. (Na szczęście pasażerka autobusu zeznała, że ja stałam)
Tutaj miałabym problem, ponieważ oni jakby “podstawili” im te drzwi. Zatem może samochód nie był w ruchu ale drzwi były.
hm to zdjęcie Małgosi bezcenne
http://www.plotek.pl/plotek/1,78649,11374020,Ekspert_nie_ma_watpliwosci__Socha_i_Kornacki_WINNI.html
Wypadek wypadkowi nie równy
Też miałam kolizję z autobusem.
Wjechałam na skrzyzowanie, które odnowili i porysowali inne pasy. Dosyć mylące, ale to nie ważne. Jak się zorientowałam , że jestem na niewłasciwym pasie próbowałam go zmienić, w trakcie tego manewru zobaczyłam w lusterku nadjeżdżający autobus, zatem zatrzymałam się. W tym czasie z tyłu podjechał samochód. Pozostałam w pozycji na pasie z “nosem” skierowanym na pas ( ten autobusowy) i zablokowana z tyłu. I ani w tył ani w przód. Zatem stałam bo co było robić. Autobus wiedząc przecież że “zachodzi” powinien zaczekać, lecz ten przejechał i bokiem zawadził o mój prawy przód.
Policja uznała właśnie w taki sam sposób, skoro ja stałam TO NIE JA JESTEM WINNA KOLIZJI i ukarała kierowcę autobusu mandatem. (Na szczęście pasażerka autobusu zeznała, że ja stałam)
Tutaj miałabym problem, ponieważ oni jakby “podstawili” im te drzwi. Zatem może samochód nie był w ruchu ale drzwi były.
hm to zdjęcie Małgosi bezcenne
http://www.plotek.pl/plotek/1,78649,11374020,Ekspert_nie_ma_watpliwosci__Socha_i_Kornacki_WINNI.html
Telewizja może wszystko 🙂
Mnie tylko ciekawi kto pokryje rachunek za naprawę…
A mnie to ciekawi najmniej
O ich pieniądze i ubezpieczenia się nie martwię. Poradzą sobie, coś wygospodarują ze swoich uposażeń.
Martwię się o kierowcę autobusu i jego rodzinę. Mandat kierowca autobusu musi zapłacić z własnej kieszeni, z pensji człowieka pracującego.
Kierowca byłby głupi jakby mandat zapłacił za nie swoją winę 🙂
A ubezpieczyciel pewnie się zastanawia czy uda mu się zedrzeć kasę z celebryty czy przerzuci koszty na szaraków.
Telewizja może wszystko 🙂
Mnie tylko ciekawi kto pokryje rachunek za naprawę…
A mnie to ciekawi najmniej
O ich pieniądze i ubezpieczenia się nie martwię. Poradzą sobie, coś wygospodarują ze swoich uposażeń.
Martwię się o kierowcę autobusu i jego rodzinę. Mandat kierowca autobusu musi zapłacić z własnej kieszeni, z pensji człowieka pracującego.
Kierowca byłby głupi jakby mandat zapłacił za nie swoją winę 🙂
A ubezpieczyciel pewnie się zastanawia czy uda mu się zedrzeć kasę z celebryty czy przerzuci koszty na szaraków.
Telewizja może wszystko 🙂
Mnie tylko ciekawi kto pokryje rachunek za naprawę…
A mnie to ciekawi najmniej
O ich pieniądze i ubezpieczenia się nie martwię. Poradzą sobie, coś wygospodarują ze swoich uposażeń.
Martwię się o kierowcę autobusu i jego rodzinę. Mandat kierowca autobusu musi zapłacić z własnej kieszeni, z pensji człowieka pracującego.
Kierowca byłby głupi jakby mandat zapłacił za nie swoją winę 🙂
A ubezpieczyciel pewnie się zastanawia czy uda mu się zedrzeć kasę z celebryty czy przerzuci koszty na szaraków.
Na udowodnienie swojej racji, twardym dowodem
Powinien gówniarz Kornacki postawić samochód w poprzek drogi.
Ale tak, żeby się samochód nie ruszał, bo inaczej jeszcze kolizję spowoduje i będą kłopoty, z których się nie wyłga.
Ciekawe, gdyby tymi otwartymi drzwiami któraś gwiazda właśnie wysiadała i dupę by gwieździe oberwało, to czy kierowca autobusu zdołałby wyrobić się z prośbą o autograf, przed 10-letnią odsiadką.
MK jest zbyt surowy dla zwykłego policjanta
nawet policjant z KGP wie, że jak zajście filmuje kamera TV to trzeba wydać mandat zgodnie z zasadami sprawiedliwości społecznej a nie przepisami, co dopiero szeregowy policjant.
A propos, czy konkurs na przyjęcia do policji, ten co nie mógł się odbyć bo za dużo chętnych było, już się odbył?
Jak to u mnie we wsi gadają:
Jak to u mnie we wsi gadają: akwizytor, taksówkarz i dziennikarz TVN-u to nie jest zawód – to jest stan umysłu. 😉
Na udowodnienie swojej racji, twardym dowodem
Powinien gówniarz Kornacki postawić samochód w poprzek drogi.
Ale tak, żeby się samochód nie ruszał, bo inaczej jeszcze kolizję spowoduje i będą kłopoty, z których się nie wyłga.
Ciekawe, gdyby tymi otwartymi drzwiami któraś gwiazda właśnie wysiadała i dupę by gwieździe oberwało, to czy kierowca autobusu zdołałby wyrobić się z prośbą o autograf, przed 10-letnią odsiadką.
MK jest zbyt surowy dla zwykłego policjanta
nawet policjant z KGP wie, że jak zajście filmuje kamera TV to trzeba wydać mandat zgodnie z zasadami sprawiedliwości społecznej a nie przepisami, co dopiero szeregowy policjant.
A propos, czy konkurs na przyjęcia do policji, ten co nie mógł się odbyć bo za dużo chętnych było, już się odbył?
Jak to u mnie we wsi gadają:
Jak to u mnie we wsi gadają: akwizytor, taksówkarz i dziennikarz TVN-u to nie jest zawód – to jest stan umysłu. 😉
Na udowodnienie swojej racji, twardym dowodem
Powinien gówniarz Kornacki postawić samochód w poprzek drogi.
Ale tak, żeby się samochód nie ruszał, bo inaczej jeszcze kolizję spowoduje i będą kłopoty, z których się nie wyłga.
Ciekawe, gdyby tymi otwartymi drzwiami któraś gwiazda właśnie wysiadała i dupę by gwieździe oberwało, to czy kierowca autobusu zdołałby wyrobić się z prośbą o autograf, przed 10-letnią odsiadką.
MK jest zbyt surowy dla zwykłego policjanta
nawet policjant z KGP wie, że jak zajście filmuje kamera TV to trzeba wydać mandat zgodnie z zasadami sprawiedliwości społecznej a nie przepisami, co dopiero szeregowy policjant.
A propos, czy konkurs na przyjęcia do policji, ten co nie mógł się odbyć bo za dużo chętnych było, już się odbył?
Jak to u mnie we wsi gadają:
Jak to u mnie we wsi gadają: akwizytor, taksówkarz i dziennikarz TVN-u to nie jest zawód – to jest stan umysłu. 😉
I właśnie za to Cię lubię!
Teraz przynajmniej wiadomo, dlaczego polscy emeryci muszą pracować niemal do końca życia. Po prostu, m.in. takiego gówniarza z TVN-u musi być stać na kupno nowego maserati. W Polsce zaczyna obowiązywać nb. klasyczna zasada Pareto 80/20, tj. 80% musi solidnie i za grosze zapie.dalać, by 20% wybrańców żyło się lepiej.
Łza się w oku kręci, gdy człowiek patrzy, jak gdzie indziej aresztują Michaela Johsona, Mike’a Tysona, Mela Gibsona czy innych. Kajdanki na przeguby i miejscowy szeryf dumnie wypina pierś w telewizji pokazując, że u niego wszyscy są równi. A u nas? Policja pewnie jeszcze przeprosiła gówniarza z TVN i aktoreczkę, że musieli długo czekać.
I właśnie za to Cię lubię!
Teraz przynajmniej wiadomo, dlaczego polscy emeryci muszą pracować niemal do końca życia. Po prostu, m.in. takiego gówniarza z TVN-u musi być stać na kupno nowego maserati. W Polsce zaczyna obowiązywać nb. klasyczna zasada Pareto 80/20, tj. 80% musi solidnie i za grosze zapie.dalać, by 20% wybrańców żyło się lepiej.
Łza się w oku kręci, gdy człowiek patrzy, jak gdzie indziej aresztują Michaela Johsona, Mike’a Tysona, Mela Gibsona czy innych. Kajdanki na przeguby i miejscowy szeryf dumnie wypina pierś w telewizji pokazując, że u niego wszyscy są równi. A u nas? Policja pewnie jeszcze przeprosiła gówniarza z TVN i aktoreczkę, że musieli długo czekać.
I właśnie za to Cię lubię!
Teraz przynajmniej wiadomo, dlaczego polscy emeryci muszą pracować niemal do końca życia. Po prostu, m.in. takiego gówniarza z TVN-u musi być stać na kupno nowego maserati. W Polsce zaczyna obowiązywać nb. klasyczna zasada Pareto 80/20, tj. 80% musi solidnie i za grosze zapie.dalać, by 20% wybrańców żyło się lepiej.
Łza się w oku kręci, gdy człowiek patrzy, jak gdzie indziej aresztują Michaela Johsona, Mike’a Tysona, Mela Gibsona czy innych. Kajdanki na przeguby i miejscowy szeryf dumnie wypina pierś w telewizji pokazując, że u niego wszyscy są równi. A u nas? Policja pewnie jeszcze przeprosiła gówniarza z TVN i aktoreczkę, że musieli długo czekać.
Czy jeśli informacje Gazety Polskiej się potwierdzą
To posłowie nie powinni się zwrócić do Prokuratora Generalnego o odsunięcie Naczelnego Prokuratora Wojskowego i pociągnięcie do odpowiedzialności karnej za utrudnianie śledztwa ws Katastrofy Smoleńskiej? Prokurator narzucił zespół biegłych odmawiając udziału wysokiej klasy fachowcowi ze Stanów, który PRZYLECIAŁ do Polski, udziału w opinii, tymczasem GP twierdzi że nasi biegli nie byli w stanie ustalić przyczyn śmierci, czyli ekspertyza i wyciąganie zwłok było po nic. Skoro ta sprawa przerasta NPW, może powinien zmienić pracę?
Ale nawet swoi stwierdzili zbeszczeszczenie zwłok
Gosiewskiego. Nie potrafili za to określić przyczyny zgonu. Dlaczego nie cytują Kretynki – ,,wielonarządowe uszkodzenia”?
Zaś Biden podpowiada czego mają szukać w ciałach – drobin metalu. Bo tylko wybuch mógł rozerwać kadłub na milion kawałków.
biden dał krótki popis zasad badania katastrof lotniczych
no ale czy byłego wojewodę mozna pouczać jak się bada wypadki lotnicze, przecież on tyle filmów ogladał, kilka razy nawet leciał samolotem….
Czy jeśli informacje Gazety Polskiej się potwierdzą
To posłowie nie powinni się zwrócić do Prokuratora Generalnego o odsunięcie Naczelnego Prokuratora Wojskowego i pociągnięcie do odpowiedzialności karnej za utrudnianie śledztwa ws Katastrofy Smoleńskiej? Prokurator narzucił zespół biegłych odmawiając udziału wysokiej klasy fachowcowi ze Stanów, który PRZYLECIAŁ do Polski, udziału w opinii, tymczasem GP twierdzi że nasi biegli nie byli w stanie ustalić przyczyn śmierci, czyli ekspertyza i wyciąganie zwłok było po nic. Skoro ta sprawa przerasta NPW, może powinien zmienić pracę?
Ale nawet swoi stwierdzili zbeszczeszczenie zwłok
Gosiewskiego. Nie potrafili za to określić przyczyny zgonu. Dlaczego nie cytują Kretynki – ,,wielonarządowe uszkodzenia”?
Zaś Biden podpowiada czego mają szukać w ciałach – drobin metalu. Bo tylko wybuch mógł rozerwać kadłub na milion kawałków.
biden dał krótki popis zasad badania katastrof lotniczych
no ale czy byłego wojewodę mozna pouczać jak się bada wypadki lotnicze, przecież on tyle filmów ogladał, kilka razy nawet leciał samolotem….
Czy jeśli informacje Gazety Polskiej się potwierdzą
To posłowie nie powinni się zwrócić do Prokuratora Generalnego o odsunięcie Naczelnego Prokuratora Wojskowego i pociągnięcie do odpowiedzialności karnej za utrudnianie śledztwa ws Katastrofy Smoleńskiej? Prokurator narzucił zespół biegłych odmawiając udziału wysokiej klasy fachowcowi ze Stanów, który PRZYLECIAŁ do Polski, udziału w opinii, tymczasem GP twierdzi że nasi biegli nie byli w stanie ustalić przyczyn śmierci, czyli ekspertyza i wyciąganie zwłok było po nic. Skoro ta sprawa przerasta NPW, może powinien zmienić pracę?
Ale nawet swoi stwierdzili zbeszczeszczenie zwłok
Gosiewskiego. Nie potrafili za to określić przyczyny zgonu. Dlaczego nie cytują Kretynki – ,,wielonarządowe uszkodzenia”?
Zaś Biden podpowiada czego mają szukać w ciałach – drobin metalu. Bo tylko wybuch mógł rozerwać kadłub na milion kawałków.
biden dał krótki popis zasad badania katastrof lotniczych
no ale czy byłego wojewodę mozna pouczać jak się bada wypadki lotnicze, przecież on tyle filmów ogladał, kilka razy nawet leciał samolotem….
Jestem skłonna
przypuszczać, że te celebryty specjalnie się nadstawiły autobusowi. Dobra zabawa przede wszystkim ! No i trza coś pokazać w głównym wydaniu wiadomości.
Codziennie przekonuję się, że nie żyję w normalnym państwie.
zgadza się
Też tak sądzę, to miała być fajna zabawa za niczyje pieniądze. Chodziło o pokazanie jak bydło w autobusach nie szanuje eleganckiego towarzystwa i jego kosztownych pojazdów.
Jestem skłonna
przypuszczać, że te celebryty specjalnie się nadstawiły autobusowi. Dobra zabawa przede wszystkim ! No i trza coś pokazać w głównym wydaniu wiadomości.
Codziennie przekonuję się, że nie żyję w normalnym państwie.
zgadza się
Też tak sądzę, to miała być fajna zabawa za niczyje pieniądze. Chodziło o pokazanie jak bydło w autobusach nie szanuje eleganckiego towarzystwa i jego kosztownych pojazdów.
Jestem skłonna
przypuszczać, że te celebryty specjalnie się nadstawiły autobusowi. Dobra zabawa przede wszystkim ! No i trza coś pokazać w głównym wydaniu wiadomości.
Codziennie przekonuję się, że nie żyję w normalnym państwie.
zgadza się
Też tak sądzę, to miała być fajna zabawa za niczyje pieniądze. Chodziło o pokazanie jak bydło w autobusach nie szanuje eleganckiego towarzystwa i jego kosztownych pojazdów.
Art. 45 ust.1 pkt. 3
W tzw. kodeksie drogowym stoi jak byk:
[Zabrania się] otwierania drzwi pojazdu, pozostawiania otwartych drzwi lub wysiadania bez upewnienia się, że nie spowoduje to zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub jego utrudnienia.
Wprowadzenie tego zapisu było całkiem głośne kilka lat temu. Urwane drzwi to nie jest jakieś zdarzenie niezwykłe i przez długi czas w konkretnych przypadkach były spory, kto co mógł a kto powinien uważać. Wreszcie sprawę wprost zapisano w ustawie i nawet dobrze nagłośniono. W incydentach z drzwiami w ruchu drogowym wina jest po stronie otwierających – zawsze.
Zatem wydarzenie modelowe
dla opisania PRL II. Bo mamy tutaj: marnego kierowcę bez wyobraźni, i ŚWIADOMIE naruszającego przepisy, w roli ,,specjalisty” motoryzacyjnego. niech będzie, że aktorka polująca na szpanerski samochód sportowy,komisowy chłam po przejściach ale jaki szpan, no i na końcu mundurowych idiotów, po przyspieszonych kursach, którzy tak właśnie reagują na wypadki. W zależności KTO jest sprawcą a KTO ofiarą. Więc policjanci(z rodzinami) prokuratorzyny(z rodzinami), POlitycy(z rodzinami), lekarzyny(z rodzinami) , adwokaciny(z synami podpalaczami) no i Bolek(z synem – motocyklistą) nie podlegają przepisom o ruchu drogowym, ale nie tylko. Ani rutynowej procedurze karania mandatami.
Syna Bolka akurat bym
Syna Bolka akurat bym zostawił, bo w tym przypadku, o dziwo, nie było kręcenia. Podali nadmierną prędkość motocykla i było to 115 km/h, umówmy się, że nie ma na tym Portalu jednego kierowcy, który nie miałby na sumieniu takiej prędkości i to nie “ścigaczem”, ale złomem ściągniętym z Niemiec, jak mój złom na przykład. Wina kierowcy z Toyoty była ewidentna, Wałęsy żadna, bo te 25 km co najwyżej uchroniłoby go przed jednym zadrapaniem. Już znacznie lepszym przykładem jest Zientarski, tu stary dokonał cudów, obawiam się, że nawet wina nieżyjącego pasażera go nie zadowoli i pójdzie siedzieć architekt wiaduktu.
Bolka syn jechał ponad 200km/h co zostało OBLICZONE
na podstawie drogi jaką przebył w powietrzu – po odbiciu od Toyoty. Wina Toyoty żadna – bo znakomity europoseł na scigaczu pokonywał ponad 55m/s więc kierowca włączający się do ruchu patrzy w lusterka – i co widzi? Jeżeli ma szczęście widzieć 100m prostej to nie mógł zrobić NIC. A jeżeli do łuku lub wzniesienia było mniej – wina wariata na bolkowych papierach całkowita i wyłączna. Jarek syn Bolka nie dostanie grosza odszkodowania od TU(no chyba, że pójdzie z ekipą TVN do biura prezesa zarządu), a kierowca Toyoty wygra w kazdym sądzie. Nawet polskim.
Weź się zastanów z łaski
Weź się zastanów z łaski swojej. 200 km na liczniku i czołówka motoru z Toyotą, a w efekcie miesiąc na ortopedii, a nie brama Świętego Piotra? Już bez jaj z tą “dochodzeniówką”. Odrobina wyobraźni.
To nie była czołówka – to raz
dwa – żyje tylko dlatego, że to jest szmatławy kraj szmatławego Bolka. Ani Ty ani ja nie mielibyśmy szans przeżyć. Zdychalibysmy w jakiejś powiatowej trupiarni.
Uwierz – znam je na wylot. I procedury ,,ratowania” zwykłych ludzi, więc zupełnie nieważnych.
Poniżej podaję szczegóły i
Poniżej podaję szczegóły i więcej do tematu nie wracam, bo robi się żenująco jak pod Smoleńskiem. Tylko tak z dobrego serca, jeszcze raz radzę, aby z takimi rewelacjami jak cudowne zderzenie motocykla z Toyotą 4×4, przy prędkości 200 km/h, a które to zderzenia dla motocyklisty BYŁO CZOŁOWE (niemal zawsze jest), co widać po motocyklu, nie wyjeżdżać. Na zdjęciu widać winę Toyoty jak na dłoni i to nie jedną, a co najmniej dwie, jeśli nie najgłupszą trzecią, czyli zawracanie na drodze. Po Wałęsie zostałaby mokra plama przy takiej czołówce, której żadna szwajcarska klinika by nie skleiła. Proszę o rozsądek, w tym miejscu, między bezkompromisowością, a ślepym polowaniem na zwierzynę jest przepaść.
Boczne uderzenie i ,,odbicie” od Toyoty:
http://superauto24.se.pl/galeria/wypadek-walesy-youtube-symulacja-komputerowa-wypadku-walesy,203406/68444/131469/
Ty też chcesz mnie wku,,,ć?
Ty też chcesz mnie wku,,,ć? Napisałem wyraźnie, że czołowe dla MOTOCYKLISTY, więc sobie daruj “czterokrotne podejście”. Natomiast z tego przebiegu wydarzeń wynika, że w jednym przypuszczeniu nie miałem racji. Toyota widziała motocykl nie do końca z przodu, ale z BOKU, o ile ten rysuneczek mówi prawdę. Ja nie mam problemów z poprawkami, gorzej z Tobą i kolegą mik, ten to już w ogóle odleciał na helu. Teraz już wiadomo wszystko. Debil z Toyoty, nie tylko wyjeżdża zza ciężarówki i wymusza pierwszeństwo, ale od razu grzeje na lewy pas, żeby zawrócić – jaja do wycięcia na miejscu. Wcześniej zaparkował w miejscu niedozwolonym. Dalej, według Twojej wersji, Wałęsa z prędkością 200 km/h uderzył przodem motocykla, czyli czołowo i w Polsce go poskładali. Dalej podtrzymuję, żebyś nawet po wódce tej bajki nie opowiadał już lepiej powiedz, że przeleciał jak “debeściak”. Natomiast moim zdaniem, 200 km/h to on mógł jechać jakieś 20 kilometrów wcześniej, zanim zobaczył kretyna w Toyocie, w momencie zderzenia nie miał 100 km/h, bo już by go nie było. No i powiedz mi jak to obliczono, ten lot Wałęsy na 30 metrów, przy zderzeniu 200 km/h? Masz jakiś wzór, czy mam lecieć po ściągę do Artymowicza, który wyekspediował fragment skrzydła na 111 w tył i 20 metrów w bok? Naprawdę, warto się czasem cofnąć, żeby się nie zagrzebać. I tak jeszcze do wyobraźni. Jaka byłaby wersja wydarzeń, gdyby motocyklem jechał Twój syn, a Toyotą Wałęsa albo Drzewiecki. Puknijcie się w głowę, jeden i drugi, bo to michnikowszczyzna w najtandetniejszym wydaniu. Jedno Was tylko usprawiedliwia, jednego i drugiego. Jak się jest 100 razy robionym w ch..a bez litości, przez różna organa, to trudno uwierzyć, że ten 101 jest racjonalnym przebiegiem zdarzeń. Znam ból, tylko trzeba pamiętać o odwróconych proporcjach, organa mogą grać w ch..a 100 razy i wyjdą suchą stopą, a Ty przysrasz raz i jest po Tobie.
200 km + 100 km = 300 km.
obrażenia wielonarzadowe.
Inaczej. Kto nie wierzy, że
Inaczej. Kto nie wierzy, że brzoza zabija samolot, niech wjedzie motocyklem na brzozę. Naprawdę bym się nie śmiał, ponieważ ta “dyskusja” zajebiście pokazuje mechanizm smoleński. I tu wcale nie potrzeba WSI, KGB, czy innych cudów. Wystarczy palnąć głupotę, motywowaną antypatią polityczną i już wszystko stoi na głowie. Czy ktoś odważyłby się przed “dyskusją” powiedzieć, że motocyklista z prędkością 200 km/h, ląduje sobie, trochę twardo, 30 metrów dalej i żyje długo i szczęśliwie? Czy ktoś odważyłby się powiedzieć, że parkowanie samochodem na ciągłej linii pobocza, wmuszanie pierwszeństwa przez nagłe zajeżdżanie drogi, aż po lewy pas jest w porządku, a najechanie na taki pojazd łamaniem prawa? Wystarczył na motocyklu młody Bolek, a Toyocie anonimowy osioł i świat nauki razem z prawem się zawalił. No to teraz proszę sobie pomnożyć skalę, gdzie nie o obolałe ego internauty chodzi, ale o stanowisko marszałek sejmu, premiera Polski. Brzoza nie tylko przetnie Tupolewa, ale siekierę, a pani Kopacz przekopie nie tylko Smoleńsk, ale od Lwowa, aż po Ural.
Ponieważ ,,robię” po bezdrożach tej krainy 50-70 tys. km
rocznie więc spotykam ścigantów na ścigaczach. I nie spotkałem NIGDY, nawet w mieście, żeby któryś jechał 90km/h – jak chce ,,rzeczoznawca” i ,,biegły”. Raz JEDEN spotkałem jakiegoś ,,wariata” na motocyklu, który wlókł się za mną 60 km/h na jakimś ograniczeniu. I NIGDY WIĘCEJ.
Nie po to się kupuje takie maszyny za 70 tys. zł :
http://www.motocykl-online.pl/testy/bmw-s-1000-rr-kontra-honda-fireblade
żeby się nimi ,,wlec” jakieś durne 90km/h. Gdy można 200km/h już po 7 sekundach. Do tego niezwykłe hamulce z ABS-em zatrzymują maszynę po 41 metrach od 100km/h ale potrzeba 150 m przy 200km/h. Jako dodatkowe bodźce dodać trzeba brak policji drogowej , status europosła i tatę Bolka. Nie tak dawno debil w policyjnym mundurze,z miasta Łodzi, powiedział do kamery tv: policja będzie dumna, jeżeli uda się jej zmusić motocyklistów do jazdy PO MIEŚCIE z prędkością mniejszą niż 100km/h.
Przeleciał w powietrzu po uderzeniu w Toyotę – 30 metrów.
Nie musisz wszystkiego porównywać ze smoleńską katastrofą i całym, późniejszym, kurewskim cyrkiem, bo właśnie znaleźli śmieci (przyniesione specjalnie z zewnątrz) w brzuchu ś.p. Gosiewskiego. Być może Sowieci szczali do tych trumien, ale Polaków to ch.. obchodzi.
Właśnie zaczął się sezon ,,dawców”, mijają mnie wypolerowane maszyny, a nie jeżdżę pomału. Zgadnij, ile wypisują policjanci w protokołach powypadkowych, w rubryce ,,prędkość orientacyjna”, zanim ściganta zapakują do czarnego, foliowego worka? Żeby rodzina coś dostała z OC, NNW allbo AC.
Widzę, że jednak uparcie
Widzę, że jednak uparcie chcesz się nad sobą znęcać. Przepiękny wywód, tylko ma jedną słabość. Co się dzieje ze “ścigantem” gdy przypierdoli przednim kołem w tonowego SUV-a z prędkością 200 km/h? Jak jeździsz to chyba widzisz czarne worki na drodze. Zajrzyj łaskawie do statystyk takich wypadków, zanim znów będziesz robił z młodego Wałęsy Robocopa. Po co żenisz te głodne kawałki techniczne, kiedy jeden “detal” się kupy nie trzyma. Przecież każdy wie, że nikt takim motocyklem nie jedzie 50 km/h, ani się przepisów nie trzyma, tym bardziej młody Wałęsa niczym się tu nie wyróżnia. Problem w tym z jaką on przyłożył prędkością, bo Twoje bajki o 200 km można wiesz gdzie… do raportu na przykład. Wyliczasz jak Ci pasuje. Skoro jechał 200 km/h i potrzebował 150 metrów na zatrzymanie, to pytam, jakim cudem na prostej drodze facet z Toyoty nie widzi i NIE SŁYSZY ŚCIGACZA, który przy takiej prędkości wyje z kilometra jak Tupolew? Gdzie był Wałęsa? Jak 200 metrów, to gdyby “Toyota” patrzył, musiał go widzieć, bo za mniej niż 4 sekundy siedzi mu na masce. Jak trzysta, to po 2 s jest na 200? Ile razy patrzysz w lusterko i przez jaki czas, zanim zdecydujesz się włączyć do ruchu wyjeżdżając zza Tira? Ile razy wyjeżdżałeś zza Tira od razu na lewy pas pobocza z ciągłą linią? O czym my kuw..a dyskutujemy? O UCHOD? Facet z Toyoty parkuje na zakazie, wypierza się na lewy pas jezdni nie patrząc co robi i nagle z nieba spada pędzący 200 km/h Wałęsa, który bije przednim kołem, leci 30 metrów i żyje szczęśliwie? Starczy na dziś, musze coś durnego obejrzeć, bo przy tych symulacjach jutro zwariuje, pojadę do Warszawki, przypieprzę we frontową ścianą Szaserów, niech mnie składają.
Kłócimy się jak – prawie – zawsze o bzdety
ale te 30 metrów, w które też nie chciałem wierzyć pochodzi z pierwszej ręki, i do tego od jedynych profesjonalistów w tym kraju – strażaków:
– Wezwanie dostaliśmy ok. 15.30 – informuje rzecznik straży pożarnej w Sierpcu Marcin Strześniewski. – Wszystkie służby ratownicze zjechały się niemal równocześnie, na pewno nie trwało to dłużej niż kwadrans. Motocyklista musiał lecieć w powietrzu bo leżał jakieś trzydzieści metrów od miejsca wypadku. Był przytomny, ubrany w przepisowy strój motocyklowy, więc trudno mi ocenić, jakich doznał obrażeń. Widać było, że nogi ma jakoś dziwnie ułożone na ziemi. Nasi strażacy od razu położyli go na desce i podwieźli do śmigłowca. Ten zaraz poderwał się w górę i skierował do szpitala w Płocku, więc jasne, że ranny miał funkcje życiowe, inaczej by nie odlecieli, a go reanimowali.
Mając takie dane jak 30m , przyspieszenie ziemskie g, dane techniczne motocykla Honda CBR 1000 Fireblade mod.2008 r. wychodzi v>190km/h. Te motory wyją dopiero po ,,tuningu”.
A kierowca Toyoty RAW – mądry człowiek, nic nie mówi za radą dobrego adwokata i wyjdzie z sądu oczyszczony i być może prawnuki Goebbelsa bedą musiały jakieś odszkodowanie ,,szenknąć”.
Ja nie kłócę się o pierdoły,
Ja nie kłócę się o pierdoły, ja się kłócę o pryncypia. Bo jeśli jest jakieś uzasadnienie dla “prawicowych oszołomów”, to bierze się z takiego piero..a. Nie neguję 30 metrów w powietrzu, prokurator twierdzi, że 20 metrów, ale nie ważne, wyrzucenie z motocykla i tak mu uratowało życie. Neguję 200 km/h przednim kołem w tonę masy i szczęśliwy koniec. Musisz się na coś zdecydować albo przeprosisz Artymowicza albo wrócisz do myślenia. Obliczyć można wszystko i jak komu pasuje, a z tego co tu wypisałeś, to nie ma ani wzoru, ani wszystkich danych, bo choćby masa żywej torpedy jest potrzebna. A ja z uporem maniaka pytam, co się dzieje z motocyklem, motocyklistą gdy przypi…ć w tonę masy przednim kołem? Co na to fizjologia nie matematyka? To są takie obliczenia jak z temperaturą ludzkiego ciała, żylibyśmy dwa razy dłużej, gdyby obniżyć temperaturę o 2 stopnie, problem w tym, że przy obniżeniu o dwa stopnie wyciągamy kopyta. Nie mam już sił, żeby prostować takie bajanie, dociekliwym i wątpiącym trzeba być zawsze, zwłaszcza w tym “państwie”, ale pieprzyć jak to państwo, nie warto. Jeśli w momencie zderzenia ten motocykl miał 200 na godzinę, to znaczy, że Toyota wyjechała zza Tira na ślepo, a Wałęsa jest Terminator. Wałęsa wyplułby wątrobę uszami przy 200 km/h, w ogóle musiałby nie hamować, co znaczy, że Toyota wyrosłą mu w ułamku sekundy spod ziemi. Przyjmując Twoje absurdalne wyliczenia, jeszcze bardziej obciążasz kierowcę Toyoty, bo tylko nagłe wtargnięcie na lewy pas mogło spowodować zderzenie z taką prędkością, bez hamowania. Znów się daje wciągać w jakieś brednie, ale to z nawyku, który nazywa się myślenie.
Sam sobie przeczysz MK, ale w transie
ekwilibrystosłownym – zapominasz.
NIKT, a już taką maszyną na pewno, nie jeździ 90km/h, a tym bardziej na prostej. Są dowody, że wiocha wcześniej fotoradar ,,złapał” go na 128km/h(przy dopuszczalnym 50km/h).Jest, tzn. BYŁ, świadek (Olszewski) ale się zmył, bo zrozumiał szybko, że pogrąży bolkowego synalka. I tutaj dochodzimy do drugiej oczywistosci tak oczywistej, że piszesz o niej codziennie – kompletnym zakłamaniu i fałszerstwach urzędowych(medialnych przy okazji). Więc już wszystko ,,pod Wałęsę” przygotowano. Policyjny protokół, ,,ekspertuf” i ,,żeczoznafcuf”.Świadkowie pouciekali – bo mają olej w głowie.
Więc kawałek prawdy o tym zdarzeniu(zderzeniu) trzyma na czarną godzinę (sądową) kierowca Toyoty RAV. Być może zamówił swojego biegłego albo przedstawi innego rodzaju dowody na sali sądowej. I wtedy, być może poznamy magiczną prędkość z jaką poruszał się na superbike’u Honda CBR1000.
Najgorsze, że zapomniałeś o tym, co zarzucałeś mi w związku z 9/11, że ,,jestem ideologiem prawdy”.
Więc nie sprawdzasz jaką prędkość początkową miał ,,pocisk” zbudowany ze specjalnej powłoki wypełnionej ciałem europosła, tylko mi wmawiasz swoje odczucia – na ,,czuja” i ,,na nosa”. Że dwieście na godzinę to niemożliwe bo….
A gówno prawda. Przeżyłem kilka wypadków, w tym jeden z którego nie miałem prawa wyjść żywy, a widziałem, z bliska, bez liku. Człowieka bardzo trudno zabić. Tak, widziałem pieszych i rowerzystów ,,letko potrąconych” w czarnej folii, ale być może dotyczy to pewnej grupy – szczupłych, zdrowych i trochę wysportowanych typów. Przecież pełno jest żywych ,,dowodów” na moją śmiałą tezę. Na supernowowczesnych, elektrycznych, zdalnie sterowanych – wózkach inwalidzkich.
Art. 45 ust.1 pkt. 3
W tzw. kodeksie drogowym stoi jak byk:
[Zabrania się] otwierania drzwi pojazdu, pozostawiania otwartych drzwi lub wysiadania bez upewnienia się, że nie spowoduje to zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub jego utrudnienia.
Wprowadzenie tego zapisu było całkiem głośne kilka lat temu. Urwane drzwi to nie jest jakieś zdarzenie niezwykłe i przez długi czas w konkretnych przypadkach były spory, kto co mógł a kto powinien uważać. Wreszcie sprawę wprost zapisano w ustawie i nawet dobrze nagłośniono. W incydentach z drzwiami w ruchu drogowym wina jest po stronie otwierających – zawsze.
Zatem wydarzenie modelowe
dla opisania PRL II. Bo mamy tutaj: marnego kierowcę bez wyobraźni, i ŚWIADOMIE naruszającego przepisy, w roli ,,specjalisty” motoryzacyjnego. niech będzie, że aktorka polująca na szpanerski samochód sportowy,komisowy chłam po przejściach ale jaki szpan, no i na końcu mundurowych idiotów, po przyspieszonych kursach, którzy tak właśnie reagują na wypadki. W zależności KTO jest sprawcą a KTO ofiarą. Więc policjanci(z rodzinami) prokuratorzyny(z rodzinami), POlitycy(z rodzinami), lekarzyny(z rodzinami) , adwokaciny(z synami podpalaczami) no i Bolek(z synem – motocyklistą) nie podlegają przepisom o ruchu drogowym, ale nie tylko. Ani rutynowej procedurze karania mandatami.
Syna Bolka akurat bym
Syna Bolka akurat bym zostawił, bo w tym przypadku, o dziwo, nie było kręcenia. Podali nadmierną prędkość motocykla i było to 115 km/h, umówmy się, że nie ma na tym Portalu jednego kierowcy, który nie miałby na sumieniu takiej prędkości i to nie “ścigaczem”, ale złomem ściągniętym z Niemiec, jak mój złom na przykład. Wina kierowcy z Toyoty była ewidentna, Wałęsy żadna, bo te 25 km co najwyżej uchroniłoby go przed jednym zadrapaniem. Już znacznie lepszym przykładem jest Zientarski, tu stary dokonał cudów, obawiam się, że nawet wina nieżyjącego pasażera go nie zadowoli i pójdzie siedzieć architekt wiaduktu.
Bolka syn jechał ponad 200km/h co zostało OBLICZONE
na podstawie drogi jaką przebył w powietrzu – po odbiciu od Toyoty. Wina Toyoty żadna – bo znakomity europoseł na scigaczu pokonywał ponad 55m/s więc kierowca włączający się do ruchu patrzy w lusterka – i co widzi? Jeżeli ma szczęście widzieć 100m prostej to nie mógł zrobić NIC. A jeżeli do łuku lub wzniesienia było mniej – wina wariata na bolkowych papierach całkowita i wyłączna. Jarek syn Bolka nie dostanie grosza odszkodowania od TU(no chyba, że pójdzie z ekipą TVN do biura prezesa zarządu), a kierowca Toyoty wygra w kazdym sądzie. Nawet polskim.
Weź się zastanów z łaski
Weź się zastanów z łaski swojej. 200 km na liczniku i czołówka motoru z Toyotą, a w efekcie miesiąc na ortopedii, a nie brama Świętego Piotra? Już bez jaj z tą “dochodzeniówką”. Odrobina wyobraźni.
To nie była czołówka – to raz
dwa – żyje tylko dlatego, że to jest szmatławy kraj szmatławego Bolka. Ani Ty ani ja nie mielibyśmy szans przeżyć. Zdychalibysmy w jakiejś powiatowej trupiarni.
Uwierz – znam je na wylot. I procedury ,,ratowania” zwykłych ludzi, więc zupełnie nieważnych.
Poniżej podaję szczegóły i
Poniżej podaję szczegóły i więcej do tematu nie wracam, bo robi się żenująco jak pod Smoleńskiem. Tylko tak z dobrego serca, jeszcze raz radzę, aby z takimi rewelacjami jak cudowne zderzenie motocykla z Toyotą 4×4, przy prędkości 200 km/h, a które to zderzenia dla motocyklisty BYŁO CZOŁOWE (niemal zawsze jest), co widać po motocyklu, nie wyjeżdżać. Na zdjęciu widać winę Toyoty jak na dłoni i to nie jedną, a co najmniej dwie, jeśli nie najgłupszą trzecią, czyli zawracanie na drodze. Po Wałęsie zostałaby mokra plama przy takiej czołówce, której żadna szwajcarska klinika by nie skleiła. Proszę o rozsądek, w tym miejscu, między bezkompromisowością, a ślepym polowaniem na zwierzynę jest przepaść.
Boczne uderzenie i ,,odbicie” od Toyoty:
http://superauto24.se.pl/galeria/wypadek-walesy-youtube-symulacja-komputerowa-wypadku-walesy,203406/68444/131469/
Ty też chcesz mnie wku,,,ć?
Ty też chcesz mnie wku,,,ć? Napisałem wyraźnie, że czołowe dla MOTOCYKLISTY, więc sobie daruj “czterokrotne podejście”. Natomiast z tego przebiegu wydarzeń wynika, że w jednym przypuszczeniu nie miałem racji. Toyota widziała motocykl nie do końca z przodu, ale z BOKU, o ile ten rysuneczek mówi prawdę. Ja nie mam problemów z poprawkami, gorzej z Tobą i kolegą mik, ten to już w ogóle odleciał na helu. Teraz już wiadomo wszystko. Debil z Toyoty, nie tylko wyjeżdża zza ciężarówki i wymusza pierwszeństwo, ale od razu grzeje na lewy pas, żeby zawrócić – jaja do wycięcia na miejscu. Wcześniej zaparkował w miejscu niedozwolonym. Dalej, według Twojej wersji, Wałęsa z prędkością 200 km/h uderzył przodem motocykla, czyli czołowo i w Polsce go poskładali. Dalej podtrzymuję, żebyś nawet po wódce tej bajki nie opowiadał już lepiej powiedz, że przeleciał jak “debeściak”. Natomiast moim zdaniem, 200 km/h to on mógł jechać jakieś 20 kilometrów wcześniej, zanim zobaczył kretyna w Toyocie, w momencie zderzenia nie miał 100 km/h, bo już by go nie było. No i powiedz mi jak to obliczono, ten lot Wałęsy na 30 metrów, przy zderzeniu 200 km/h? Masz jakiś wzór, czy mam lecieć po ściągę do Artymowicza, który wyekspediował fragment skrzydła na 111 w tył i 20 metrów w bok? Naprawdę, warto się czasem cofnąć, żeby się nie zagrzebać. I tak jeszcze do wyobraźni. Jaka byłaby wersja wydarzeń, gdyby motocyklem jechał Twój syn, a Toyotą Wałęsa albo Drzewiecki. Puknijcie się w głowę, jeden i drugi, bo to michnikowszczyzna w najtandetniejszym wydaniu. Jedno Was tylko usprawiedliwia, jednego i drugiego. Jak się jest 100 razy robionym w ch..a bez litości, przez różna organa, to trudno uwierzyć, że ten 101 jest racjonalnym przebiegiem zdarzeń. Znam ból, tylko trzeba pamiętać o odwróconych proporcjach, organa mogą grać w ch..a 100 razy i wyjdą suchą stopą, a Ty przysrasz raz i jest po Tobie.
200 km + 100 km = 300 km.
obrażenia wielonarzadowe.
Inaczej. Kto nie wierzy, że
Inaczej. Kto nie wierzy, że brzoza zabija samolot, niech wjedzie motocyklem na brzozę. Naprawdę bym się nie śmiał, ponieważ ta “dyskusja” zajebiście pokazuje mechanizm smoleński. I tu wcale nie potrzeba WSI, KGB, czy innych cudów. Wystarczy palnąć głupotę, motywowaną antypatią polityczną i już wszystko stoi na głowie. Czy ktoś odważyłby się przed “dyskusją” powiedzieć, że motocyklista z prędkością 200 km/h, ląduje sobie, trochę twardo, 30 metrów dalej i żyje długo i szczęśliwie? Czy ktoś odważyłby się powiedzieć, że parkowanie samochodem na ciągłej linii pobocza, wmuszanie pierwszeństwa przez nagłe zajeżdżanie drogi, aż po lewy pas jest w porządku, a najechanie na taki pojazd łamaniem prawa? Wystarczył na motocyklu młody Bolek, a Toyocie anonimowy osioł i świat nauki razem z prawem się zawalił. No to teraz proszę sobie pomnożyć skalę, gdzie nie o obolałe ego internauty chodzi, ale o stanowisko marszałek sejmu, premiera Polski. Brzoza nie tylko przetnie Tupolewa, ale siekierę, a pani Kopacz przekopie nie tylko Smoleńsk, ale od Lwowa, aż po Ural.
Ponieważ ,,robię” po bezdrożach tej krainy 50-70 tys. km
rocznie więc spotykam ścigantów na ścigaczach. I nie spotkałem NIGDY, nawet w mieście, żeby któryś jechał 90km/h – jak chce ,,rzeczoznawca” i ,,biegły”. Raz JEDEN spotkałem jakiegoś ,,wariata” na motocyklu, który wlókł się za mną 60 km/h na jakimś ograniczeniu. I NIGDY WIĘCEJ.
Nie po to się kupuje takie maszyny za 70 tys. zł :
http://www.motocykl-online.pl/testy/bmw-s-1000-rr-kontra-honda-fireblade
żeby się nimi ,,wlec” jakieś durne 90km/h. Gdy można 200km/h już po 7 sekundach. Do tego niezwykłe hamulce z ABS-em zatrzymują maszynę po 41 metrach od 100km/h ale potrzeba 150 m przy 200km/h. Jako dodatkowe bodźce dodać trzeba brak policji drogowej , status europosła i tatę Bolka. Nie tak dawno debil w policyjnym mundurze,z miasta Łodzi, powiedział do kamery tv: policja będzie dumna, jeżeli uda się jej zmusić motocyklistów do jazdy PO MIEŚCIE z prędkością mniejszą niż 100km/h.
Przeleciał w powietrzu po uderzeniu w Toyotę – 30 metrów.
Nie musisz wszystkiego porównywać ze smoleńską katastrofą i całym, późniejszym, kurewskim cyrkiem, bo właśnie znaleźli śmieci (przyniesione specjalnie z zewnątrz) w brzuchu ś.p. Gosiewskiego. Być może Sowieci szczali do tych trumien, ale Polaków to ch.. obchodzi.
Właśnie zaczął się sezon ,,dawców”, mijają mnie wypolerowane maszyny, a nie jeżdżę pomału. Zgadnij, ile wypisują policjanci w protokołach powypadkowych, w rubryce ,,prędkość orientacyjna”, zanim ściganta zapakują do czarnego, foliowego worka? Żeby rodzina coś dostała z OC, NNW allbo AC.
Widzę, że jednak uparcie
Widzę, że jednak uparcie chcesz się nad sobą znęcać. Przepiękny wywód, tylko ma jedną słabość. Co się dzieje ze “ścigantem” gdy przypierdoli przednim kołem w tonowego SUV-a z prędkością 200 km/h? Jak jeździsz to chyba widzisz czarne worki na drodze. Zajrzyj łaskawie do statystyk takich wypadków, zanim znów będziesz robił z młodego Wałęsy Robocopa. Po co żenisz te głodne kawałki techniczne, kiedy jeden “detal” się kupy nie trzyma. Przecież każdy wie, że nikt takim motocyklem nie jedzie 50 km/h, ani się przepisów nie trzyma, tym bardziej młody Wałęsa niczym się tu nie wyróżnia. Problem w tym z jaką on przyłożył prędkością, bo Twoje bajki o 200 km można wiesz gdzie… do raportu na przykład. Wyliczasz jak Ci pasuje. Skoro jechał 200 km/h i potrzebował 150 metrów na zatrzymanie, to pytam, jakim cudem na prostej drodze facet z Toyoty nie widzi i NIE SŁYSZY ŚCIGACZA, który przy takiej prędkości wyje z kilometra jak Tupolew? Gdzie był Wałęsa? Jak 200 metrów, to gdyby “Toyota” patrzył, musiał go widzieć, bo za mniej niż 4 sekundy siedzi mu na masce. Jak trzysta, to po 2 s jest na 200? Ile razy patrzysz w lusterko i przez jaki czas, zanim zdecydujesz się włączyć do ruchu wyjeżdżając zza Tira? Ile razy wyjeżdżałeś zza Tira od razu na lewy pas pobocza z ciągłą linią? O czym my kuw..a dyskutujemy? O UCHOD? Facet z Toyoty parkuje na zakazie, wypierza się na lewy pas jezdni nie patrząc co robi i nagle z nieba spada pędzący 200 km/h Wałęsa, który bije przednim kołem, leci 30 metrów i żyje szczęśliwie? Starczy na dziś, musze coś durnego obejrzeć, bo przy tych symulacjach jutro zwariuje, pojadę do Warszawki, przypieprzę we frontową ścianą Szaserów, niech mnie składają.
Kłócimy się jak – prawie – zawsze o bzdety
ale te 30 metrów, w które też nie chciałem wierzyć pochodzi z pierwszej ręki, i do tego od jedynych profesjonalistów w tym kraju – strażaków:
– Wezwanie dostaliśmy ok. 15.30 – informuje rzecznik straży pożarnej w Sierpcu Marcin Strześniewski. – Wszystkie służby ratownicze zjechały się niemal równocześnie, na pewno nie trwało to dłużej niż kwadrans. Motocyklista musiał lecieć w powietrzu bo leżał jakieś trzydzieści metrów od miejsca wypadku. Był przytomny, ubrany w przepisowy strój motocyklowy, więc trudno mi ocenić, jakich doznał obrażeń. Widać było, że nogi ma jakoś dziwnie ułożone na ziemi. Nasi strażacy od razu położyli go na desce i podwieźli do śmigłowca. Ten zaraz poderwał się w górę i skierował do szpitala w Płocku, więc jasne, że ranny miał funkcje życiowe, inaczej by nie odlecieli, a go reanimowali.
Mając takie dane jak 30m , przyspieszenie ziemskie g, dane techniczne motocykla Honda CBR 1000 Fireblade mod.2008 r. wychodzi v>190km/h. Te motory wyją dopiero po ,,tuningu”.
A kierowca Toyoty RAW – mądry człowiek, nic nie mówi za radą dobrego adwokata i wyjdzie z sądu oczyszczony i być może prawnuki Goebbelsa bedą musiały jakieś odszkodowanie ,,szenknąć”.
Ja nie kłócę się o pierdoły,
Ja nie kłócę się o pierdoły, ja się kłócę o pryncypia. Bo jeśli jest jakieś uzasadnienie dla “prawicowych oszołomów”, to bierze się z takiego piero..a. Nie neguję 30 metrów w powietrzu, prokurator twierdzi, że 20 metrów, ale nie ważne, wyrzucenie z motocykla i tak mu uratowało życie. Neguję 200 km/h przednim kołem w tonę masy i szczęśliwy koniec. Musisz się na coś zdecydować albo przeprosisz Artymowicza albo wrócisz do myślenia. Obliczyć można wszystko i jak komu pasuje, a z tego co tu wypisałeś, to nie ma ani wzoru, ani wszystkich danych, bo choćby masa żywej torpedy jest potrzebna. A ja z uporem maniaka pytam, co się dzieje z motocyklem, motocyklistą gdy przypi…ć w tonę masy przednim kołem? Co na to fizjologia nie matematyka? To są takie obliczenia jak z temperaturą ludzkiego ciała, żylibyśmy dwa razy dłużej, gdyby obniżyć temperaturę o 2 stopnie, problem w tym, że przy obniżeniu o dwa stopnie wyciągamy kopyta. Nie mam już sił, żeby prostować takie bajanie, dociekliwym i wątpiącym trzeba być zawsze, zwłaszcza w tym “państwie”, ale pieprzyć jak to państwo, nie warto. Jeśli w momencie zderzenia ten motocykl miał 200 na godzinę, to znaczy, że Toyota wyjechała zza Tira na ślepo, a Wałęsa jest Terminator. Wałęsa wyplułby wątrobę uszami przy 200 km/h, w ogóle musiałby nie hamować, co znaczy, że Toyota wyrosłą mu w ułamku sekundy spod ziemi. Przyjmując Twoje absurdalne wyliczenia, jeszcze bardziej obciążasz kierowcę Toyoty, bo tylko nagłe wtargnięcie na lewy pas mogło spowodować zderzenie z taką prędkością, bez hamowania. Znów się daje wciągać w jakieś brednie, ale to z nawyku, który nazywa się myślenie.
Sam sobie przeczysz MK, ale w transie
ekwilibrystosłownym – zapominasz.
NIKT, a już taką maszyną na pewno, nie jeździ 90km/h, a tym bardziej na prostej. Są dowody, że wiocha wcześniej fotoradar ,,złapał” go na 128km/h(przy dopuszczalnym 50km/h).Jest, tzn. BYŁ, świadek (Olszewski) ale się zmył, bo zrozumiał szybko, że pogrąży bolkowego synalka. I tutaj dochodzimy do drugiej oczywistosci tak oczywistej, że piszesz o niej codziennie – kompletnym zakłamaniu i fałszerstwach urzędowych(medialnych przy okazji). Więc już wszystko ,,pod Wałęsę” przygotowano. Policyjny protokół, ,,ekspertuf” i ,,żeczoznafcuf”.Świadkowie pouciekali – bo mają olej w głowie.
Więc kawałek prawdy o tym zdarzeniu(zderzeniu) trzyma na czarną godzinę (sądową) kierowca Toyoty RAV. Być może zamówił swojego biegłego albo przedstawi innego rodzaju dowody na sali sądowej. I wtedy, być może poznamy magiczną prędkość z jaką poruszał się na superbike’u Honda CBR1000.
Najgorsze, że zapomniałeś o tym, co zarzucałeś mi w związku z 9/11, że ,,jestem ideologiem prawdy”.
Więc nie sprawdzasz jaką prędkość początkową miał ,,pocisk” zbudowany ze specjalnej powłoki wypełnionej ciałem europosła, tylko mi wmawiasz swoje odczucia – na ,,czuja” i ,,na nosa”. Że dwieście na godzinę to niemożliwe bo….
A gówno prawda. Przeżyłem kilka wypadków, w tym jeden z którego nie miałem prawa wyjść żywy, a widziałem, z bliska, bez liku. Człowieka bardzo trudno zabić. Tak, widziałem pieszych i rowerzystów ,,letko potrąconych” w czarnej folii, ale być może dotyczy to pewnej grupy – szczupłych, zdrowych i trochę wysportowanych typów. Przecież pełno jest żywych ,,dowodów” na moją śmiałą tezę. Na supernowowczesnych, elektrycznych, zdalnie sterowanych – wózkach inwalidzkich.
Art. 45 ust.1 pkt. 3
W tzw. kodeksie drogowym stoi jak byk:
[Zabrania się] otwierania drzwi pojazdu, pozostawiania otwartych drzwi lub wysiadania bez upewnienia się, że nie spowoduje to zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub jego utrudnienia.
Wprowadzenie tego zapisu było całkiem głośne kilka lat temu. Urwane drzwi to nie jest jakieś zdarzenie niezwykłe i przez długi czas w konkretnych przypadkach były spory, kto co mógł a kto powinien uważać. Wreszcie sprawę wprost zapisano w ustawie i nawet dobrze nagłośniono. W incydentach z drzwiami w ruchu drogowym wina jest po stronie otwierających – zawsze.
Zatem wydarzenie modelowe
dla opisania PRL II. Bo mamy tutaj: marnego kierowcę bez wyobraźni, i ŚWIADOMIE naruszającego przepisy, w roli ,,specjalisty” motoryzacyjnego. niech będzie, że aktorka polująca na szpanerski samochód sportowy,komisowy chłam po przejściach ale jaki szpan, no i na końcu mundurowych idiotów, po przyspieszonych kursach, którzy tak właśnie reagują na wypadki. W zależności KTO jest sprawcą a KTO ofiarą. Więc policjanci(z rodzinami) prokuratorzyny(z rodzinami), POlitycy(z rodzinami), lekarzyny(z rodzinami) , adwokaciny(z synami podpalaczami) no i Bolek(z synem – motocyklistą) nie podlegają przepisom o ruchu drogowym, ale nie tylko. Ani rutynowej procedurze karania mandatami.
Syna Bolka akurat bym
Syna Bolka akurat bym zostawił, bo w tym przypadku, o dziwo, nie było kręcenia. Podali nadmierną prędkość motocykla i było to 115 km/h, umówmy się, że nie ma na tym Portalu jednego kierowcy, który nie miałby na sumieniu takiej prędkości i to nie “ścigaczem”, ale złomem ściągniętym z Niemiec, jak mój złom na przykład. Wina kierowcy z Toyoty była ewidentna, Wałęsy żadna, bo te 25 km co najwyżej uchroniłoby go przed jednym zadrapaniem. Już znacznie lepszym przykładem jest Zientarski, tu stary dokonał cudów, obawiam się, że nawet wina nieżyjącego pasażera go nie zadowoli i pójdzie siedzieć architekt wiaduktu.
Bolka syn jechał ponad 200km/h co zostało OBLICZONE
na podstawie drogi jaką przebył w powietrzu – po odbiciu od Toyoty. Wina Toyoty żadna – bo znakomity europoseł na scigaczu pokonywał ponad 55m/s więc kierowca włączający się do ruchu patrzy w lusterka – i co widzi? Jeżeli ma szczęście widzieć 100m prostej to nie mógł zrobić NIC. A jeżeli do łuku lub wzniesienia było mniej – wina wariata na bolkowych papierach całkowita i wyłączna. Jarek syn Bolka nie dostanie grosza odszkodowania od TU(no chyba, że pójdzie z ekipą TVN do biura prezesa zarządu), a kierowca Toyoty wygra w kazdym sądzie. Nawet polskim.
Weź się zastanów z łaski
Weź się zastanów z łaski swojej. 200 km na liczniku i czołówka motoru z Toyotą, a w efekcie miesiąc na ortopedii, a nie brama Świętego Piotra? Już bez jaj z tą “dochodzeniówką”. Odrobina wyobraźni.
To nie była czołówka – to raz
dwa – żyje tylko dlatego, że to jest szmatławy kraj szmatławego Bolka. Ani Ty ani ja nie mielibyśmy szans przeżyć. Zdychalibysmy w jakiejś powiatowej trupiarni.
Uwierz – znam je na wylot. I procedury ,,ratowania” zwykłych ludzi, więc zupełnie nieważnych.
Poniżej podaję szczegóły i
Poniżej podaję szczegóły i więcej do tematu nie wracam, bo robi się żenująco jak pod Smoleńskiem. Tylko tak z dobrego serca, jeszcze raz radzę, aby z takimi rewelacjami jak cudowne zderzenie motocykla z Toyotą 4×4, przy prędkości 200 km/h, a które to zderzenia dla motocyklisty BYŁO CZOŁOWE (niemal zawsze jest), co widać po motocyklu, nie wyjeżdżać. Na zdjęciu widać winę Toyoty jak na dłoni i to nie jedną, a co najmniej dwie, jeśli nie najgłupszą trzecią, czyli zawracanie na drodze. Po Wałęsie zostałaby mokra plama przy takiej czołówce, której żadna szwajcarska klinika by nie skleiła. Proszę o rozsądek, w tym miejscu, między bezkompromisowością, a ślepym polowaniem na zwierzynę jest przepaść.
Boczne uderzenie i ,,odbicie” od Toyoty:
http://superauto24.se.pl/galeria/wypadek-walesy-youtube-symulacja-komputerowa-wypadku-walesy,203406/68444/131469/
Ty też chcesz mnie wku,,,ć?
Ty też chcesz mnie wku,,,ć? Napisałem wyraźnie, że czołowe dla MOTOCYKLISTY, więc sobie daruj “czterokrotne podejście”. Natomiast z tego przebiegu wydarzeń wynika, że w jednym przypuszczeniu nie miałem racji. Toyota widziała motocykl nie do końca z przodu, ale z BOKU, o ile ten rysuneczek mówi prawdę. Ja nie mam problemów z poprawkami, gorzej z Tobą i kolegą mik, ten to już w ogóle odleciał na helu. Teraz już wiadomo wszystko. Debil z Toyoty, nie tylko wyjeżdża zza ciężarówki i wymusza pierwszeństwo, ale od razu grzeje na lewy pas, żeby zawrócić – jaja do wycięcia na miejscu. Wcześniej zaparkował w miejscu niedozwolonym. Dalej, według Twojej wersji, Wałęsa z prędkością 200 km/h uderzył przodem motocykla, czyli czołowo i w Polsce go poskładali. Dalej podtrzymuję, żebyś nawet po wódce tej bajki nie opowiadał już lepiej powiedz, że przeleciał jak “debeściak”. Natomiast moim zdaniem, 200 km/h to on mógł jechać jakieś 20 kilometrów wcześniej, zanim zobaczył kretyna w Toyocie, w momencie zderzenia nie miał 100 km/h, bo już by go nie było. No i powiedz mi jak to obliczono, ten lot Wałęsy na 30 metrów, przy zderzeniu 200 km/h? Masz jakiś wzór, czy mam lecieć po ściągę do Artymowicza, który wyekspediował fragment skrzydła na 111 w tył i 20 metrów w bok? Naprawdę, warto się czasem cofnąć, żeby się nie zagrzebać. I tak jeszcze do wyobraźni. Jaka byłaby wersja wydarzeń, gdyby motocyklem jechał Twój syn, a Toyotą Wałęsa albo Drzewiecki. Puknijcie się w głowę, jeden i drugi, bo to michnikowszczyzna w najtandetniejszym wydaniu. Jedno Was tylko usprawiedliwia, jednego i drugiego. Jak się jest 100 razy robionym w ch..a bez litości, przez różna organa, to trudno uwierzyć, że ten 101 jest racjonalnym przebiegiem zdarzeń. Znam ból, tylko trzeba pamiętać o odwróconych proporcjach, organa mogą grać w ch..a 100 razy i wyjdą suchą stopą, a Ty przysrasz raz i jest po Tobie.
200 km + 100 km = 300 km.
obrażenia wielonarzadowe.
Inaczej. Kto nie wierzy, że
Inaczej. Kto nie wierzy, że brzoza zabija samolot, niech wjedzie motocyklem na brzozę. Naprawdę bym się nie śmiał, ponieważ ta “dyskusja” zajebiście pokazuje mechanizm smoleński. I tu wcale nie potrzeba WSI, KGB, czy innych cudów. Wystarczy palnąć głupotę, motywowaną antypatią polityczną i już wszystko stoi na głowie. Czy ktoś odważyłby się przed “dyskusją” powiedzieć, że motocyklista z prędkością 200 km/h, ląduje sobie, trochę twardo, 30 metrów dalej i żyje długo i szczęśliwie? Czy ktoś odważyłby się powiedzieć, że parkowanie samochodem na ciągłej linii pobocza, wmuszanie pierwszeństwa przez nagłe zajeżdżanie drogi, aż po lewy pas jest w porządku, a najechanie na taki pojazd łamaniem prawa? Wystarczył na motocyklu młody Bolek, a Toyocie anonimowy osioł i świat nauki razem z prawem się zawalił. No to teraz proszę sobie pomnożyć skalę, gdzie nie o obolałe ego internauty chodzi, ale o stanowisko marszałek sejmu, premiera Polski. Brzoza nie tylko przetnie Tupolewa, ale siekierę, a pani Kopacz przekopie nie tylko Smoleńsk, ale od Lwowa, aż po Ural.
Ponieważ ,,robię” po bezdrożach tej krainy 50-70 tys. km
rocznie więc spotykam ścigantów na ścigaczach. I nie spotkałem NIGDY, nawet w mieście, żeby któryś jechał 90km/h – jak chce ,,rzeczoznawca” i ,,biegły”. Raz JEDEN spotkałem jakiegoś ,,wariata” na motocyklu, który wlókł się za mną 60 km/h na jakimś ograniczeniu. I NIGDY WIĘCEJ.
Nie po to się kupuje takie maszyny za 70 tys. zł :
http://www.motocykl-online.pl/testy/bmw-s-1000-rr-kontra-honda-fireblade
żeby się nimi ,,wlec” jakieś durne 90km/h. Gdy można 200km/h już po 7 sekundach. Do tego niezwykłe hamulce z ABS-em zatrzymują maszynę po 41 metrach od 100km/h ale potrzeba 150 m przy 200km/h. Jako dodatkowe bodźce dodać trzeba brak policji drogowej , status europosła i tatę Bolka. Nie tak dawno debil w policyjnym mundurze,z miasta Łodzi, powiedział do kamery tv: policja będzie dumna, jeżeli uda się jej zmusić motocyklistów do jazdy PO MIEŚCIE z prędkością mniejszą niż 100km/h.
Przeleciał w powietrzu po uderzeniu w Toyotę – 30 metrów.
Nie musisz wszystkiego porównywać ze smoleńską katastrofą i całym, późniejszym, kurewskim cyrkiem, bo właśnie znaleźli śmieci (przyniesione specjalnie z zewnątrz) w brzuchu ś.p. Gosiewskiego. Być może Sowieci szczali do tych trumien, ale Polaków to ch.. obchodzi.
Właśnie zaczął się sezon ,,dawców”, mijają mnie wypolerowane maszyny, a nie jeżdżę pomału. Zgadnij, ile wypisują policjanci w protokołach powypadkowych, w rubryce ,,prędkość orientacyjna”, zanim ściganta zapakują do czarnego, foliowego worka? Żeby rodzina coś dostała z OC, NNW allbo AC.
Widzę, że jednak uparcie
Widzę, że jednak uparcie chcesz się nad sobą znęcać. Przepiękny wywód, tylko ma jedną słabość. Co się dzieje ze “ścigantem” gdy przypierdoli przednim kołem w tonowego SUV-a z prędkością 200 km/h? Jak jeździsz to chyba widzisz czarne worki na drodze. Zajrzyj łaskawie do statystyk takich wypadków, zanim znów będziesz robił z młodego Wałęsy Robocopa. Po co żenisz te głodne kawałki techniczne, kiedy jeden “detal” się kupy nie trzyma. Przecież każdy wie, że nikt takim motocyklem nie jedzie 50 km/h, ani się przepisów nie trzyma, tym bardziej młody Wałęsa niczym się tu nie wyróżnia. Problem w tym z jaką on przyłożył prędkością, bo Twoje bajki o 200 km można wiesz gdzie… do raportu na przykład. Wyliczasz jak Ci pasuje. Skoro jechał 200 km/h i potrzebował 150 metrów na zatrzymanie, to pytam, jakim cudem na prostej drodze facet z Toyoty nie widzi i NIE SŁYSZY ŚCIGACZA, który przy takiej prędkości wyje z kilometra jak Tupolew? Gdzie był Wałęsa? Jak 200 metrów, to gdyby “Toyota” patrzył, musiał go widzieć, bo za mniej niż 4 sekundy siedzi mu na masce. Jak trzysta, to po 2 s jest na 200? Ile razy patrzysz w lusterko i przez jaki czas, zanim zdecydujesz się włączyć do ruchu wyjeżdżając zza Tira? Ile razy wyjeżdżałeś zza Tira od razu na lewy pas pobocza z ciągłą linią? O czym my kuw..a dyskutujemy? O UCHOD? Facet z Toyoty parkuje na zakazie, wypierza się na lewy pas jezdni nie patrząc co robi i nagle z nieba spada pędzący 200 km/h Wałęsa, który bije przednim kołem, leci 30 metrów i żyje szczęśliwie? Starczy na dziś, musze coś durnego obejrzeć, bo przy tych symulacjach jutro zwariuje, pojadę do Warszawki, przypieprzę we frontową ścianą Szaserów, niech mnie składają.
Kłócimy się jak – prawie – zawsze o bzdety
ale te 30 metrów, w które też nie chciałem wierzyć pochodzi z pierwszej ręki, i do tego od jedynych profesjonalistów w tym kraju – strażaków:
– Wezwanie dostaliśmy ok. 15.30 – informuje rzecznik straży pożarnej w Sierpcu Marcin Strześniewski. – Wszystkie służby ratownicze zjechały się niemal równocześnie, na pewno nie trwało to dłużej niż kwadrans. Motocyklista musiał lecieć w powietrzu bo leżał jakieś trzydzieści metrów od miejsca wypadku. Był przytomny, ubrany w przepisowy strój motocyklowy, więc trudno mi ocenić, jakich doznał obrażeń. Widać było, że nogi ma jakoś dziwnie ułożone na ziemi. Nasi strażacy od razu położyli go na desce i podwieźli do śmigłowca. Ten zaraz poderwał się w górę i skierował do szpitala w Płocku, więc jasne, że ranny miał funkcje życiowe, inaczej by nie odlecieli, a go reanimowali.
Mając takie dane jak 30m , przyspieszenie ziemskie g, dane techniczne motocykla Honda CBR 1000 Fireblade mod.2008 r. wychodzi v>190km/h. Te motory wyją dopiero po ,,tuningu”.
A kierowca Toyoty RAW – mądry człowiek, nic nie mówi za radą dobrego adwokata i wyjdzie z sądu oczyszczony i być może prawnuki Goebbelsa bedą musiały jakieś odszkodowanie ,,szenknąć”.
Ja nie kłócę się o pierdoły,
Ja nie kłócę się o pierdoły, ja się kłócę o pryncypia. Bo jeśli jest jakieś uzasadnienie dla “prawicowych oszołomów”, to bierze się z takiego piero..a. Nie neguję 30 metrów w powietrzu, prokurator twierdzi, że 20 metrów, ale nie ważne, wyrzucenie z motocykla i tak mu uratowało życie. Neguję 200 km/h przednim kołem w tonę masy i szczęśliwy koniec. Musisz się na coś zdecydować albo przeprosisz Artymowicza albo wrócisz do myślenia. Obliczyć można wszystko i jak komu pasuje, a z tego co tu wypisałeś, to nie ma ani wzoru, ani wszystkich danych, bo choćby masa żywej torpedy jest potrzebna. A ja z uporem maniaka pytam, co się dzieje z motocyklem, motocyklistą gdy przypi…ć w tonę masy przednim kołem? Co na to fizjologia nie matematyka? To są takie obliczenia jak z temperaturą ludzkiego ciała, żylibyśmy dwa razy dłużej, gdyby obniżyć temperaturę o 2 stopnie, problem w tym, że przy obniżeniu o dwa stopnie wyciągamy kopyta. Nie mam już sił, żeby prostować takie bajanie, dociekliwym i wątpiącym trzeba być zawsze, zwłaszcza w tym “państwie”, ale pieprzyć jak to państwo, nie warto. Jeśli w momencie zderzenia ten motocykl miał 200 na godzinę, to znaczy, że Toyota wyjechała zza Tira na ślepo, a Wałęsa jest Terminator. Wałęsa wyplułby wątrobę uszami przy 200 km/h, w ogóle musiałby nie hamować, co znaczy, że Toyota wyrosłą mu w ułamku sekundy spod ziemi. Przyjmując Twoje absurdalne wyliczenia, jeszcze bardziej obciążasz kierowcę Toyoty, bo tylko nagłe wtargnięcie na lewy pas mogło spowodować zderzenie z taką prędkością, bez hamowania. Znów się daje wciągać w jakieś brednie, ale to z nawyku, który nazywa się myślenie.
Sam sobie przeczysz MK, ale w transie
ekwilibrystosłownym – zapominasz.
NIKT, a już taką maszyną na pewno, nie jeździ 90km/h, a tym bardziej na prostej. Są dowody, że wiocha wcześniej fotoradar ,,złapał” go na 128km/h(przy dopuszczalnym 50km/h).Jest, tzn. BYŁ, świadek (Olszewski) ale się zmył, bo zrozumiał szybko, że pogrąży bolkowego synalka. I tutaj dochodzimy do drugiej oczywistosci tak oczywistej, że piszesz o niej codziennie – kompletnym zakłamaniu i fałszerstwach urzędowych(medialnych przy okazji). Więc już wszystko ,,pod Wałęsę” przygotowano. Policyjny protokół, ,,ekspertuf” i ,,żeczoznafcuf”.Świadkowie pouciekali – bo mają olej w głowie.
Więc kawałek prawdy o tym zdarzeniu(zderzeniu) trzyma na czarną godzinę (sądową) kierowca Toyoty RAV. Być może zamówił swojego biegłego albo przedstawi innego rodzaju dowody na sali sądowej. I wtedy, być może poznamy magiczną prędkość z jaką poruszał się na superbike’u Honda CBR1000.
Najgorsze, że zapomniałeś o tym, co zarzucałeś mi w związku z 9/11, że ,,jestem ideologiem prawdy”.
Więc nie sprawdzasz jaką prędkość początkową miał ,,pocisk” zbudowany ze specjalnej powłoki wypełnionej ciałem europosła, tylko mi wmawiasz swoje odczucia – na ,,czuja” i ,,na nosa”. Że dwieście na godzinę to niemożliwe bo….
A gówno prawda. Przeżyłem kilka wypadków, w tym jeden z którego nie miałem prawa wyjść żywy, a widziałem, z bliska, bez liku. Człowieka bardzo trudno zabić. Tak, widziałem pieszych i rowerzystów ,,letko potrąconych” w czarnej folii, ale być może dotyczy to pewnej grupy – szczupłych, zdrowych i trochę wysportowanych typów. Przecież pełno jest żywych ,,dowodów” na moją śmiałą tezę. Na supernowowczesnych, elektrycznych, zdalnie sterowanych – wózkach inwalidzkich.
Kierowca autobusu musiałby być totalnym idiotą
Kierowca autobusu musiałby być totalnym idiotą żeby zapłacić mandat i jeszcze wziąć autograf. Prawdopodobnie miało miejsce tylko to drugie. Wszakże nie mieliśmy okazji zobaczyć co mają do powiedzenia funkcjonariusze drogówki na miejscu.
Kierowca autobusu musiałby być totalnym idiotą
Kierowca autobusu musiałby być totalnym idiotą żeby zapłacić mandat i jeszcze wziąć autograf. Prawdopodobnie miało miejsce tylko to drugie. Wszakże nie mieliśmy okazji zobaczyć co mają do powiedzenia funkcjonariusze drogówki na miejscu.
Kierowca autobusu musiałby być totalnym idiotą
Kierowca autobusu musiałby być totalnym idiotą żeby zapłacić mandat i jeszcze wziąć autograf. Prawdopodobnie miało miejsce tylko to drugie. Wszakże nie mieliśmy okazji zobaczyć co mają do powiedzenia funkcjonariusze drogówki na miejscu.
Kornacki mówi “DOSZLIŚMY do wniosku, że samochód…”
Kornacki mówi:
“DOSZLIŚMY do wniosku, że samochód który stoi nie może spowodować kolizji. Samochód który jedzie powoduje kolizję. Więc kierowca autokaru, autobusu został ukarany mandatem, orzeczono bezspornie jego winę.”
Kto doszedł do wniosku? Kto “my”? Kto tu orzeka, Kornacki? Ciekawe czy ubezpieczyciel też podziela to zdanie.
Kornacki mówi “DOSZLIŚMY do wniosku, że samochód…”
Kornacki mówi:
“DOSZLIŚMY do wniosku, że samochód który stoi nie może spowodować kolizji. Samochód który jedzie powoduje kolizję. Więc kierowca autokaru, autobusu został ukarany mandatem, orzeczono bezspornie jego winę.”
Kto doszedł do wniosku? Kto “my”? Kto tu orzeka, Kornacki? Ciekawe czy ubezpieczyciel też podziela to zdanie.
Kornacki mówi “DOSZLIŚMY do wniosku, że samochód…”
Kornacki mówi:
“DOSZLIŚMY do wniosku, że samochód który stoi nie może spowodować kolizji. Samochód który jedzie powoduje kolizję. Więc kierowca autokaru, autobusu został ukarany mandatem, orzeczono bezspornie jego winę.”
Kto doszedł do wniosku? Kto “my”? Kto tu orzeka, Kornacki? Ciekawe czy ubezpieczyciel też podziela to zdanie.
Jako właściciel i wydawca
Jako właściciel i wydawca tego przybytku czuję się w obowiązku dbać o jakość przybytku. Mnie nie interesuje polityka w kontekście nauki, praw przyrody i potencjału ludzkiego organizmu. Zrobił się poboczny wątek, ale dobrze się stało. Zamiast pieprzyć co jest możliwe, co nie jest możliwe, wróćmy do podstawówki, no może szkoły średniej. Otóż w sieci krąży idiotyzm matematyczny i fizyczny, “udowadniający” magiczną prędkość Wałęsy na motocyklu: 200 km/h. Wygląda to tak:
Z jaką prędkością jechał Wałęsa?
Wałęsę znaleziono 30 metrów, od miejsca wypadku, to świadczy że musiał jechać z prędkością ok. 200km/h.
Wystarczy dokonać obliczeń dla rzutu poziomego (zakres szkoły średniej z fizyki)
Przyjmując następujące parametry
– środek ciężkości kierowcy motocykla na wysokości 1 metra
– długość lotu ok. 25 metrów (pozostałe 5 metrów ciało mogło koziołkować po jezdni)
Z obliczeń wychodzi
czas lotu t= pierwiastek(2*h/g)=pierwiastek(2*1 m/9,81
m/sek2)=0,45 sekundy
Prędkość:
v=25 m/0,45 s = 55,5 m/s = 199,8 km/h
Przy takiej prędkości przejechanie 200 metrów zajmuje niespełna 4 sekundy. Ciekawe jak kierowca toyoty mógł zauważyć Wałęsę. Gdy rozpoczynał on manewr to motocykla jeszcze tam nie było.
1) Zacznijmy po kolei. Co ten “matematyk-fizyk” zrobił z czasem “lotu” Wałęsy. Otóż przyjął warunki idealne, mówiąc inaczej obliczył jak długo będzie leciało NIC w próżni, przy założeniu, że NIC w próżni podróżuje ruchem jednostajnie prostoliniowym. Co to oznacza? To oznacza, że w przyrodzie podobne zjawisko nie występuje, ponieważ w przyrodzie motocyklista wyrzucony z motocykla, nie porusza się w próżni, ma swoją masę, ma swój kształt, może lecieć z wiatrem lub pod wiatr, może go wyrzucić na na 2 metry w górę, na metr lub na półtora, ma swoją parabolę lotu, od której zależy czas i droga. Zatem czas “lotu” jaki sobie wziął ten “matematyk-fizyk” jest z “d” wyjęty. Już bez uwzględniania oczywistych warunków zewnętrznych i masy “lotnika”, a zmieniając tylko jeden parametr “h”, bo lot motocyklisty po zderzeniu z Toyotą na wysokości jednego metra to jakiś ponury żart, nawet jeśli ten metr jest środkiem ciężkości. Zmieniając h tylko o 30 centymetrów wychodzi nam coś zupełnie innego, bo zamiast 0,45 s 0,51 s.
2) Mając 0,51 pan matematyk dalej liczy najbardziej trywialnym sposobem, wzorem na prędkość w ruchu jednostajnie prostoliniowym, czyli znów bez uwzględnienia czegokolwiek, w tym przyspieszenia “lotnika”. Co wyjdzie przy zmianie jednego parametru? 176 km/h. I tak się można bawić do usranej śmierci, zmieniając tylko “h” z zakresie 0,5 do 2,5 na przykład.
3) To nie jest żadne obliczenie, to jest sztubactwo w czystej postaci, to jest dopasowywanie danych do założonego wyniku, w dodatku “obliczone” wbrew wszelkim prawom fizyki i przyrody, czyli wbrew realnym warunkom i okolicznościom. Prosta rzecz. Jak można obliczyć czas “lotu” dowolnego ciała nie uwzględniając jego kształtu i masy, oporów powietrza? Wystarczy sobie na podwórku rzucić piłką i żelazkiem.
Nie jestem fizykiem, ale bzdurność powyższego widać gołym okiem, być może jest tu “jakiś” umysł ścisły i potrafi te idiotyzmy doprowadzić do jakiegoś realnego wymiaru, moja głowa widzi tylko absurd sieciowych mądrości, które bezmyślnie są powielane.
I jeszcze jedno najbardziej
I jeszcze jedno najbardziej ewidentne i ŻENUJĄCE. Te “obliczenia” oczywiście dotyczą tego z jaką prędkością “LECIAŁ” MOTOCYKLISTA wyrzucony z motocykla, a nie z jaką prędkością poruszał się motocykl, w chili uderzenia. Prośba. Nie rozpowszechniać idiotyzmów na poziomie Hypkiego, Artymowicza, czy Gruszczyka. To naprawdę jakiś obłęd dopasowywanie politycznych zamówień do fizyki, matematyki, fizjologii.
Robi się ciekawie…
I jeszcze jedno najbardziej ewidentne i ŻENUJĄCE. Te “obliczenia” oczywiście dotyczą tego z jaką prędkością “LECIAŁ” MOTOCYKLISTA wyrzucony z motocykla, a nie z jaką prędkością poruszał się motocykl, w chili uderzenia
To znaczy, że ta prędkość – ,,lotu Jarosława” – będzie WIĘKSZA?
No to taka zagadka:
Dwa obłe ,,pociski” wystrzelone z taką samą prędkością poczatkową, załóżmy podobnie jak w Sierpcu, że 50m/s.
Z tym, ze jeden plastikowy a drugi stalowy – o masie 6 razy większej. Pytanie: który upadnie(doleci) dalej?
Zdolność analizy to jest
Zdolność analizy to jest rzadka umiejętność, z tym się w zasadzie trzeba urodzić. Analityk, to jest człowiek, który potrafi:
a) zachować dystans
b) myśleć na kilku płaszczyznach
c) łączyć wiedzę z wielu dziedzin
Sensat nie musi nic. Jeśli nie pasuje jeden parametr, na przykład prędkość przy zderzeniu, no to nic prostszego, zmieniamy 200 na 250 i wszystko się zgadza. Analityk w takim wypadku powie z politowaniem: na motocyklu siedzi człowiek, motocyklista w zderzeniu z 1 toną masy, przy prędkości 250 na godzinę, obojętnie jak leci, gdzie leci i co mu po drodze towarzyszy – ginie na miejscu. Zatem możemy oczywiście podrasować zderzenie do 300 km, obliczenia się zgodzą, a sensat zostanie “moralnym bojownikiem”.
No i jeszcze jedno, ku rozwadze. Na tym Portalu powstała lista “kłamstw smoleńskich”, i Ty i ja wiemy jak ona powstawała – odrzucałam wszystko, co było widzimisię. Zajrzyj do tej listy, ja się tego nie wstydzę, Ty też nie powinieneś, tam nie ma się do czego przyczepić. A jak zajrzysz do listy, popatrz na swoje komentarze w sprawie Wałęsy być może zrozumiesz, skąd się bierze wieczne branie w dupę przez tak zwaną prawicę. Kto zrobił tę listę kłamstw smoleńskich? Aha! To ten oszołom milicjant, który twierdził, że Wałęsa przypieprzył w Toyotę 250 km/h i dzięki śmigłowcowi przeżył. Ego to jest cholernie ważna rzecz, tak ważna jak popęd seksualny, ale poza kontrolą jedno i drugie staje się groteską.
Znam te wszystkie argumenty, za długo żyję
jak się załatwia tych ,,niedowiarków” albo ,,wichrzycieli”, teraz się przyjęło – oszołomów. Metody niezmienne od wieków, tylko narzędzia coraz doskonalsze.
Dumny jestem i bezczelnie pewny siebie, z jednego tylko powodu – że tak mało się mylimy.Tutaj. Że te wszystkie opinie i ,,pochopne” oceny, bardzo nieraz surowe i bardzo kategoryczne, to w 99 procentach prawda i sama prawda.
Tym większy powód do dumy, że mamy dostęp do prawdy cząstkowej – ułamka tysięcznych, więc promilii danych, którymi dysponują demiurdzy społeczni, inżynierowie dusz i szeregowi propagandyści. Więc za nic nie musimy przepraszać, niczego odszczekiwać, ani strugać wariatów – że prawie tak było. A ,,prawie” jak już wiemy na pewno, czyni różnicę pomiędzy piwem z małego browaru, ze słodu i chmielu, a ,,żywcem” – ze zmielonych bydlęcych kamieni żółciowych.
Więc szanujmy fakty, po odsianiu propagandowego piasku, i po wypłukaniu dezinformacyjnego mułu. I szanujmy siebie.
W równaniu na rzut poziomy, a dokładnie na zasięg rzutu poziomego nie ma żadnej ideologii, ani ukradzionego dossier Bolka. To czysta matematyka:
Czas rzutu poziomego jest równy czasowi każdego ruchu składowego. Obliczymy go jako czas swobodnego spadku z wysokości h:
t = pierwiastek kw. 2h/g
gdzie h przyjmuję skromnie 1m
g=9.81 m/s2
wynikiem tego działania t=0,45
Zasięg rzutu poziomego z jest równy drodze przebytej w kierunku poziomym ruchem jednostajnym w czasie t.
Z = Vo x t
gdzie Vo to prędkość początkowa – 50m/s równie skromnie przyjęta, o czym świadczy wynik 22,5 metra – grubo poniżej zeznań strażaków, a nawet pomiarów pana prokuratora.
A gdzie siły oporu, gdzie siła i kierunek wiatru, gdzie ciśnienie atmosferyczne – niezbędne dane do takich obliczeń.
Nie potrafisz, nie chcesz,
Nie potrafisz, nie chcesz, emocje Ci nie pozwalają oddzielić. Mało mnie obchodzi z jaką prędkością Wałęsa jechał, intuicyjnie też czuję, że się nie wlókł, ale te pierdoły, które ciągniesz drugi dzień są żałosne. Nikogo nie interesuje, że byłeś 100 razy kopany i poniewierany, jak dajesz dupy skopią Cię 101 raz i musisz przepraszać, ale wpier..l dostaniesz… słusznie. Dlatego słusznie, że nie masz racji w kategoriach NAUKI, a co Ty tam sobie myślisz etycznie, moralnie i patriotycznie nikogo nie obchodzi. Mówiąc krótko, nauczyciel matematyki z SP1 w Koluszkach, były esbek zmiesza Cię z błotem, razem z Twoimi wywodami i będzie miał rację. Po dwóch dniach doszedłeś do wzorów, właśnie z podstawówki, ja też, ale widzę w tych wzorach pokorę, ponieważ “na placach” musiałem rekonstruować wiedzę, a Ty szpanujesz fachowością, chociaż w rogu, w który się zapędziłeś koza by się ie zmieściła. Zatem żale, pretensje i inne przekonania, gówno znaczą, trzeba się uczyć, wiedzieć i tym wygrywać. Z tego pieprzenia, które tu uprawiasz drugi dzień nie powstanie silnik odrzutowy, światłowód, ani nawet panewka, bo zwyczajnie nie masz pojęcia jak to zaprojektować. Kolejny manifest, że mnie jest smutno i mnie dymią, jest żałością rzuconą pod wiatr. Macierewicz też nie wiedział i zatrudnił wiedzących. Jak chcesz uwalić młodego Wałęsę, to zrób to z głową, a nie płaczliwym manifestem. Pierdoły, które cytowałeś są pierdołami i jeśli nawet dołożysz kolejne, tylko pomnożysz pierdoły, nie udowodnisz niczego. Obliczenia znalezione w sieci są GÓWNO WARTE, mądrzejszy od nas, dzieciak z gimnazjum Ci to powie i weź sobie to do serca, bo właśnie tym się przegrywa.
trzeba się uczyć, wiedzieć i tym wygrywać
No!
MK – Ty sprowadziłeś tą dyskusję na poziom gimnazjum
bo nie akceptujesz niewygodnych faktów ani od strażaka, ani od prokuratorzyny, ani praw fizyki i zupełnie podstawowej matematyki.
Ale najgorsze jest to, że odnajdujesz w moim tekście słowa, których nie napisałem. Jakieś idiotyczne żale na podły los i złe moce, które się sprzysięgły…
Nie podejrzewam Ciebie o tani chwyt zdeprecjonowania ,,przeciwnika”- odwróceniem uwagi.
Od drobnego i bez znaczenia szczegółu, jakim był wypadek bolkowego syna. A dokładnie – jego przyczyna. Bo tylko wariat może wierzyć w uczciwy proces europosła Wałęsy. Tak samo jak w to, że po takim wypadku trafi na stół operacyjny najlepszego neurochirurga w Polsce – na ul. Szaserów w Warszawie i trzech lekarzy specjalistów będzie oddelegowanych do czuwania przy jego łózku (pytanie pomocnicze brzmi: ilu wykorkowało w tym czasie ,,zwyczajnych” pacjentów).
Więc ten drobny przykład okazuje się doskonałym do opisania nadwiślańskich zwyczajów – typowych dla bantustanów i bananowych republik.
Co się zaś tyczy meritum, to polecam zabawę takim programikiem:http://www.dabrowa_doradca_fizyka.republika.pl/od_czego_zaley_zasig_rzutu_poziomego.html
oraz zgłębienie, choćby pobiezne,teorii paraboli, zasady San-Roberto(dla kątów rzutu do 15stopni), coś o obciążeniu poprzecznym, i koniecznie – o zjawisku precesji i nutacji.
a) 30 metrów (wersja
a) 30 metrów (wersja strażaka), nie tylko nie neguję, ale wyraźnie napisałem, że nie neguję, poszukaj znajdziesz na pewno,
b) “Obliczenia” znalezione w sieci, które nazwałeś WIELKĄ LITERĄ, są gówno warte, co mam nadziej Ci udowodniłem, bo w kategoriach matematyka/fizyka nikomu tego nie trzeba udowadniać. Jakiś napalony na sensacje egzemplarz “obliczył” nie prędkość motocykla, ale lecącego motocyklisty, w dodatku “obliczył” to absurdalnie i wbrew wszelkim prawom naturalnym, o fizyce nie mówiąc.
c) będziesz dorzucał kolejne programiki, podkręcał licznik Wałęsie, będziesz Hypkim – Twoja broszka. Powtórz to na apelu w podstawówce, że “ciało ludzkie” w zderzeniu z przeszkodą tonową, przy prędkości 250 km/h (Twoje ostanie propozycje) wyląduje na Szaserów, a nie na Powązkach. O katedrze medycyny, czy fizyki nie wspomnę.
Jesteś człowiekiem inteligentnym, nawet bardzo inteligentnym, dostałeś w dupę od ludzi, których masz prawo traktować alergicznie i ja to szanuję. Natomiast kiedy piszesz bzdury, to po prostu piszesz bzdury, w moim dosadnym języku, prostego internetowego chama – pierdolisz. Ale to się zdarza każdemu, bez wyjątku, nie wiem, który raz powtarzam, że mnie się też zdarza, nie tak dawno przepraszałem tu w blasku i na pierwszej stronie niejaką Rudecką-Kalinowską, co mnie kosztowało sporo zdrowia. Naucz się tej rzadkiej sztuki, która się nazywa: “odwaga cywilna”, tego żadnym ego nie zakrzyczysz. Znalazłeś w sieci bzdet, powiem Ci w tajemnicy, że czasami też tak mam, choćby Panią Kurtykę potraktowałem “info z GW”, co jest kompletną bezmyślnością, ale ja za swoje dawanie dupy ZAWSZE PRZEPRASZAM, bez litości dla siebie, ponieważ w życiu interesuje mnie tylko jedno – JAKOŚĆ. Zrobisz jak będziesz chciał, niemniej głupkowaty incydent rozdmuchujesz do absurdalnych poziomów, tu nie ma czego bronić, tego się nie da obronić z pozycji rozumu, można tego bronić tylko i wyłącznie z pozycji politycznych, które są obciążeniem, nie argumentem. Nie wiem ile jechał Wałęsa i przyjmę każde racjonalne wyjaśnienie, natomiast wiem, że ten idiotyzm, który wyciągnąłeś z sieci jest totalnym idiotyzmem w kategorii nauka i stawiam na te tezę jaja, głowę i dwa hektary lasu, chociaż wiedzę mam nie większą niż gimnazjalista w tym zakresie. Zderzenie z prędkością 115 km/h, lot 30 metrów i przeżycie brzmi o trzy klasy bardziej wiarygodnie, niż zderzenie z prędkością 250 km/h, czy nawet 200 km/h, tak na starcie, bez obliczeń. Jeśli potrafisz obliczyć, to licz, pieprzyć nie ma sensu, tym bardziej, że na podstawie jednej danej, 30 m nie da się nic obliczyć, powie Ci to każdy fizyk i matematyk, można jedynie przyjąć jakieś założenia. Wszystko.
Tak, zgadza się, napisałem coś w ,,politycznym zacietrzewieniu”
niescisłego. Mianowicie, nie trzeba być aż synem Bolka i bratem Pomroczności Jasnej, żeby ,,zasłużyć” sobie na takie traktowanie. Przez różne nasze ,,organa”.
Wystarczy być synem powiatowego sekretarza PO, albo miejskiego komendanta dawnej MO, mieć w rodzinie prokuratora, sędziego albo wpływowego lekarza.
I wtedy : 200=90, karetki, a może nawet śmigłowiec, ewentualne ofiary umierają spokojnie w powiatowej trupiarni, miejscowa ,,policja” wie, bez pouczania, co ma robić, żeby wszystko wyglądało ,,jak należy”.
Jak oddzielisz te wszystkie
Jak oddzielisz te wszystkie słuszne żale, które tu wypisujemy pospołu i głównie na Berdyczów, od 2+2=4, wtedy zrozumiesz, że co innego mieć rację w kategoriach moralnych, a co innego liczyć i mieć szacunek dla nauki, dzięki której Egipcjanie postawili piramidy, a polscy inżynierowie skonstruowali Łosia. Innymi słowy. Ty, ani nikt inny nie musi mnie przekonywać, że młody Wałęsa nie jest Kowalskim i dostał pakiet specjalny, to jest banał. Ale Ty i ten gość od “obliczeń”, nie przekonacie mnie, że piramidy się zwalą, a kwadrat przeciwprostokątnej nie równa się sumie kwadratów przyprostokątnych, ponieważ motocyklem jechał syn Bolka. Te “obliczenia” są absolutną ignorancją, żenującą wręcz i w tym jest problem, nie w tym, że stary Wałęsa był Bolkiem, a młody prawdopodobnie na tej trasie złamał przepisy z 33 razy. Jak mi pokażesz matematykę, to odszczekam wszystko. Póki co widzę, faceta, który zjeżdża na lewo pobocze z ciągła linią, żeby zawrócić na drodze, po czym odmawia zeznań. Wina ewidentna i bajki o tym, że z prędkością światła pomknął Wałęsa, a ten biedak z Rav 4 nie miał szans, są bajkami, każdy doświadczony kierowca to wie. Młody Wałęsa NIE HAMOWAŁ, a to znaczy, że nie widział jak mu wyjeżdża Toyota, bo o ile w bajkę o tym, że Toyota dostała pocisk znienacka można uwierzyć, o tyle w to, że Wałęsa jechał i nie widział z 440 m (na przykład) nie jakiś punkcik, ale SUV-a tonowego, uwierzyć się nie da. Nie można walczyć o racje, posługując się ignorancją, bo ignorancją niczego obronić nie można. I jeszcze ciekawostka, akurat z synami Wałęsów było wyjątkowo “uczciwie”, bo sam fakt, że jeden był parę razy zatrzymywany za wódę i osądzany, jest cudem w polskich warunkach. czasami warto odpuścić, ten słuszny żal, bo się można narazić na słuszne dowcipy. Gdybym był prokuratorem i badał ten przypadek zleciłbym wyliczenia profesorowi z Finlandii, Australii i Malty, nie podając żadnych nazwisk i tak sobie wyobrażam normalny kraj. Dopasowywanie nauk ścisłych do racji moralnych, to katastrofa dla jednego i drugiego.
Jako właściciel i wydawca
Jako właściciel i wydawca tego przybytku czuję się w obowiązku dbać o jakość przybytku. Mnie nie interesuje polityka w kontekście nauki, praw przyrody i potencjału ludzkiego organizmu. Zrobił się poboczny wątek, ale dobrze się stało. Zamiast pieprzyć co jest możliwe, co nie jest możliwe, wróćmy do podstawówki, no może szkoły średniej. Otóż w sieci krąży idiotyzm matematyczny i fizyczny, “udowadniający” magiczną prędkość Wałęsy na motocyklu: 200 km/h. Wygląda to tak:
Z jaką prędkością jechał Wałęsa?
Wałęsę znaleziono 30 metrów, od miejsca wypadku, to świadczy że musiał jechać z prędkością ok. 200km/h.
Wystarczy dokonać obliczeń dla rzutu poziomego (zakres szkoły średniej z fizyki)
Przyjmując następujące parametry
– środek ciężkości kierowcy motocykla na wysokości 1 metra
– długość lotu ok. 25 metrów (pozostałe 5 metrów ciało mogło koziołkować po jezdni)
Z obliczeń wychodzi
czas lotu t= pierwiastek(2*h/g)=pierwiastek(2*1 m/9,81
m/sek2)=0,45 sekundy
Prędkość:
v=25 m/0,45 s = 55,5 m/s = 199,8 km/h
Przy takiej prędkości przejechanie 200 metrów zajmuje niespełna 4 sekundy. Ciekawe jak kierowca toyoty mógł zauważyć Wałęsę. Gdy rozpoczynał on manewr to motocykla jeszcze tam nie było.
1) Zacznijmy po kolei. Co ten “matematyk-fizyk” zrobił z czasem “lotu” Wałęsy. Otóż przyjął warunki idealne, mówiąc inaczej obliczył jak długo będzie leciało NIC w próżni, przy założeniu, że NIC w próżni podróżuje ruchem jednostajnie prostoliniowym. Co to oznacza? To oznacza, że w przyrodzie podobne zjawisko nie występuje, ponieważ w przyrodzie motocyklista wyrzucony z motocykla, nie porusza się w próżni, ma swoją masę, ma swój kształt, może lecieć z wiatrem lub pod wiatr, może go wyrzucić na na 2 metry w górę, na metr lub na półtora, ma swoją parabolę lotu, od której zależy czas i droga. Zatem czas “lotu” jaki sobie wziął ten “matematyk-fizyk” jest z “d” wyjęty. Już bez uwzględniania oczywistych warunków zewnętrznych i masy “lotnika”, a zmieniając tylko jeden parametr “h”, bo lot motocyklisty po zderzeniu z Toyotą na wysokości jednego metra to jakiś ponury żart, nawet jeśli ten metr jest środkiem ciężkości. Zmieniając h tylko o 30 centymetrów wychodzi nam coś zupełnie innego, bo zamiast 0,45 s 0,51 s.
2) Mając 0,51 pan matematyk dalej liczy najbardziej trywialnym sposobem, wzorem na prędkość w ruchu jednostajnie prostoliniowym, czyli znów bez uwzględnienia czegokolwiek, w tym przyspieszenia “lotnika”. Co wyjdzie przy zmianie jednego parametru? 176 km/h. I tak się można bawić do usranej śmierci, zmieniając tylko “h” z zakresie 0,5 do 2,5 na przykład.
3) To nie jest żadne obliczenie, to jest sztubactwo w czystej postaci, to jest dopasowywanie danych do założonego wyniku, w dodatku “obliczone” wbrew wszelkim prawom fizyki i przyrody, czyli wbrew realnym warunkom i okolicznościom. Prosta rzecz. Jak można obliczyć czas “lotu” dowolnego ciała nie uwzględniając jego kształtu i masy, oporów powietrza? Wystarczy sobie na podwórku rzucić piłką i żelazkiem.
Nie jestem fizykiem, ale bzdurność powyższego widać gołym okiem, być może jest tu “jakiś” umysł ścisły i potrafi te idiotyzmy doprowadzić do jakiegoś realnego wymiaru, moja głowa widzi tylko absurd sieciowych mądrości, które bezmyślnie są powielane.
I jeszcze jedno najbardziej
I jeszcze jedno najbardziej ewidentne i ŻENUJĄCE. Te “obliczenia” oczywiście dotyczą tego z jaką prędkością “LECIAŁ” MOTOCYKLISTA wyrzucony z motocykla, a nie z jaką prędkością poruszał się motocykl, w chili uderzenia. Prośba. Nie rozpowszechniać idiotyzmów na poziomie Hypkiego, Artymowicza, czy Gruszczyka. To naprawdę jakiś obłęd dopasowywanie politycznych zamówień do fizyki, matematyki, fizjologii.
Robi się ciekawie…
I jeszcze jedno najbardziej ewidentne i ŻENUJĄCE. Te “obliczenia” oczywiście dotyczą tego z jaką prędkością “LECIAŁ” MOTOCYKLISTA wyrzucony z motocykla, a nie z jaką prędkością poruszał się motocykl, w chili uderzenia
To znaczy, że ta prędkość – ,,lotu Jarosława” – będzie WIĘKSZA?
No to taka zagadka:
Dwa obłe ,,pociski” wystrzelone z taką samą prędkością poczatkową, załóżmy podobnie jak w Sierpcu, że 50m/s.
Z tym, ze jeden plastikowy a drugi stalowy – o masie 6 razy większej. Pytanie: który upadnie(doleci) dalej?
Zdolność analizy to jest
Zdolność analizy to jest rzadka umiejętność, z tym się w zasadzie trzeba urodzić. Analityk, to jest człowiek, który potrafi:
a) zachować dystans
b) myśleć na kilku płaszczyznach
c) łączyć wiedzę z wielu dziedzin
Sensat nie musi nic. Jeśli nie pasuje jeden parametr, na przykład prędkość przy zderzeniu, no to nic prostszego, zmieniamy 200 na 250 i wszystko się zgadza. Analityk w takim wypadku powie z politowaniem: na motocyklu siedzi człowiek, motocyklista w zderzeniu z 1 toną masy, przy prędkości 250 na godzinę, obojętnie jak leci, gdzie leci i co mu po drodze towarzyszy – ginie na miejscu. Zatem możemy oczywiście podrasować zderzenie do 300 km, obliczenia się zgodzą, a sensat zostanie “moralnym bojownikiem”.
No i jeszcze jedno, ku rozwadze. Na tym Portalu powstała lista “kłamstw smoleńskich”, i Ty i ja wiemy jak ona powstawała – odrzucałam wszystko, co było widzimisię. Zajrzyj do tej listy, ja się tego nie wstydzę, Ty też nie powinieneś, tam nie ma się do czego przyczepić. A jak zajrzysz do listy, popatrz na swoje komentarze w sprawie Wałęsy być może zrozumiesz, skąd się bierze wieczne branie w dupę przez tak zwaną prawicę. Kto zrobił tę listę kłamstw smoleńskich? Aha! To ten oszołom milicjant, który twierdził, że Wałęsa przypieprzył w Toyotę 250 km/h i dzięki śmigłowcowi przeżył. Ego to jest cholernie ważna rzecz, tak ważna jak popęd seksualny, ale poza kontrolą jedno i drugie staje się groteską.
Znam te wszystkie argumenty, za długo żyję
jak się załatwia tych ,,niedowiarków” albo ,,wichrzycieli”, teraz się przyjęło – oszołomów. Metody niezmienne od wieków, tylko narzędzia coraz doskonalsze.
Dumny jestem i bezczelnie pewny siebie, z jednego tylko powodu – że tak mało się mylimy.Tutaj. Że te wszystkie opinie i ,,pochopne” oceny, bardzo nieraz surowe i bardzo kategoryczne, to w 99 procentach prawda i sama prawda.
Tym większy powód do dumy, że mamy dostęp do prawdy cząstkowej – ułamka tysięcznych, więc promilii danych, którymi dysponują demiurdzy społeczni, inżynierowie dusz i szeregowi propagandyści. Więc za nic nie musimy przepraszać, niczego odszczekiwać, ani strugać wariatów – że prawie tak było. A ,,prawie” jak już wiemy na pewno, czyni różnicę pomiędzy piwem z małego browaru, ze słodu i chmielu, a ,,żywcem” – ze zmielonych bydlęcych kamieni żółciowych.
Więc szanujmy fakty, po odsianiu propagandowego piasku, i po wypłukaniu dezinformacyjnego mułu. I szanujmy siebie.
W równaniu na rzut poziomy, a dokładnie na zasięg rzutu poziomego nie ma żadnej ideologii, ani ukradzionego dossier Bolka. To czysta matematyka:
Czas rzutu poziomego jest równy czasowi każdego ruchu składowego. Obliczymy go jako czas swobodnego spadku z wysokości h:
t = pierwiastek kw. 2h/g
gdzie h przyjmuję skromnie 1m
g=9.81 m/s2
wynikiem tego działania t=0,45
Zasięg rzutu poziomego z jest równy drodze przebytej w kierunku poziomym ruchem jednostajnym w czasie t.
Z = Vo x t
gdzie Vo to prędkość początkowa – 50m/s równie skromnie przyjęta, o czym świadczy wynik 22,5 metra – grubo poniżej zeznań strażaków, a nawet pomiarów pana prokuratora.
A gdzie siły oporu, gdzie siła i kierunek wiatru, gdzie ciśnienie atmosferyczne – niezbędne dane do takich obliczeń.
Nie potrafisz, nie chcesz,
Nie potrafisz, nie chcesz, emocje Ci nie pozwalają oddzielić. Mało mnie obchodzi z jaką prędkością Wałęsa jechał, intuicyjnie też czuję, że się nie wlókł, ale te pierdoły, które ciągniesz drugi dzień są żałosne. Nikogo nie interesuje, że byłeś 100 razy kopany i poniewierany, jak dajesz dupy skopią Cię 101 raz i musisz przepraszać, ale wpier..l dostaniesz… słusznie. Dlatego słusznie, że nie masz racji w kategoriach NAUKI, a co Ty tam sobie myślisz etycznie, moralnie i patriotycznie nikogo nie obchodzi. Mówiąc krótko, nauczyciel matematyki z SP1 w Koluszkach, były esbek zmiesza Cię z błotem, razem z Twoimi wywodami i będzie miał rację. Po dwóch dniach doszedłeś do wzorów, właśnie z podstawówki, ja też, ale widzę w tych wzorach pokorę, ponieważ “na placach” musiałem rekonstruować wiedzę, a Ty szpanujesz fachowością, chociaż w rogu, w który się zapędziłeś koza by się ie zmieściła. Zatem żale, pretensje i inne przekonania, gówno znaczą, trzeba się uczyć, wiedzieć i tym wygrywać. Z tego pieprzenia, które tu uprawiasz drugi dzień nie powstanie silnik odrzutowy, światłowód, ani nawet panewka, bo zwyczajnie nie masz pojęcia jak to zaprojektować. Kolejny manifest, że mnie jest smutno i mnie dymią, jest żałością rzuconą pod wiatr. Macierewicz też nie wiedział i zatrudnił wiedzących. Jak chcesz uwalić młodego Wałęsę, to zrób to z głową, a nie płaczliwym manifestem. Pierdoły, które cytowałeś są pierdołami i jeśli nawet dołożysz kolejne, tylko pomnożysz pierdoły, nie udowodnisz niczego. Obliczenia znalezione w sieci są GÓWNO WARTE, mądrzejszy od nas, dzieciak z gimnazjum Ci to powie i weź sobie to do serca, bo właśnie tym się przegrywa.
trzeba się uczyć, wiedzieć i tym wygrywać
No!
MK – Ty sprowadziłeś tą dyskusję na poziom gimnazjum
bo nie akceptujesz niewygodnych faktów ani od strażaka, ani od prokuratorzyny, ani praw fizyki i zupełnie podstawowej matematyki.
Ale najgorsze jest to, że odnajdujesz w moim tekście słowa, których nie napisałem. Jakieś idiotyczne żale na podły los i złe moce, które się sprzysięgły…
Nie podejrzewam Ciebie o tani chwyt zdeprecjonowania ,,przeciwnika”- odwróceniem uwagi.
Od drobnego i bez znaczenia szczegółu, jakim był wypadek bolkowego syna. A dokładnie – jego przyczyna. Bo tylko wariat może wierzyć w uczciwy proces europosła Wałęsy. Tak samo jak w to, że po takim wypadku trafi na stół operacyjny najlepszego neurochirurga w Polsce – na ul. Szaserów w Warszawie i trzech lekarzy specjalistów będzie oddelegowanych do czuwania przy jego łózku (pytanie pomocnicze brzmi: ilu wykorkowało w tym czasie ,,zwyczajnych” pacjentów).
Więc ten drobny przykład okazuje się doskonałym do opisania nadwiślańskich zwyczajów – typowych dla bantustanów i bananowych republik.
Co się zaś tyczy meritum, to polecam zabawę takim programikiem:http://www.dabrowa_doradca_fizyka.republika.pl/od_czego_zaley_zasig_rzutu_poziomego.html
oraz zgłębienie, choćby pobiezne,teorii paraboli, zasady San-Roberto(dla kątów rzutu do 15stopni), coś o obciążeniu poprzecznym, i koniecznie – o zjawisku precesji i nutacji.
a) 30 metrów (wersja
a) 30 metrów (wersja strażaka), nie tylko nie neguję, ale wyraźnie napisałem, że nie neguję, poszukaj znajdziesz na pewno,
b) “Obliczenia” znalezione w sieci, które nazwałeś WIELKĄ LITERĄ, są gówno warte, co mam nadziej Ci udowodniłem, bo w kategoriach matematyka/fizyka nikomu tego nie trzeba udowadniać. Jakiś napalony na sensacje egzemplarz “obliczył” nie prędkość motocykla, ale lecącego motocyklisty, w dodatku “obliczył” to absurdalnie i wbrew wszelkim prawom naturalnym, o fizyce nie mówiąc.
c) będziesz dorzucał kolejne programiki, podkręcał licznik Wałęsie, będziesz Hypkim – Twoja broszka. Powtórz to na apelu w podstawówce, że “ciało ludzkie” w zderzeniu z przeszkodą tonową, przy prędkości 250 km/h (Twoje ostanie propozycje) wyląduje na Szaserów, a nie na Powązkach. O katedrze medycyny, czy fizyki nie wspomnę.
Jesteś człowiekiem inteligentnym, nawet bardzo inteligentnym, dostałeś w dupę od ludzi, których masz prawo traktować alergicznie i ja to szanuję. Natomiast kiedy piszesz bzdury, to po prostu piszesz bzdury, w moim dosadnym języku, prostego internetowego chama – pierdolisz. Ale to się zdarza każdemu, bez wyjątku, nie wiem, który raz powtarzam, że mnie się też zdarza, nie tak dawno przepraszałem tu w blasku i na pierwszej stronie niejaką Rudecką-Kalinowską, co mnie kosztowało sporo zdrowia. Naucz się tej rzadkiej sztuki, która się nazywa: “odwaga cywilna”, tego żadnym ego nie zakrzyczysz. Znalazłeś w sieci bzdet, powiem Ci w tajemnicy, że czasami też tak mam, choćby Panią Kurtykę potraktowałem “info z GW”, co jest kompletną bezmyślnością, ale ja za swoje dawanie dupy ZAWSZE PRZEPRASZAM, bez litości dla siebie, ponieważ w życiu interesuje mnie tylko jedno – JAKOŚĆ. Zrobisz jak będziesz chciał, niemniej głupkowaty incydent rozdmuchujesz do absurdalnych poziomów, tu nie ma czego bronić, tego się nie da obronić z pozycji rozumu, można tego bronić tylko i wyłącznie z pozycji politycznych, które są obciążeniem, nie argumentem. Nie wiem ile jechał Wałęsa i przyjmę każde racjonalne wyjaśnienie, natomiast wiem, że ten idiotyzm, który wyciągnąłeś z sieci jest totalnym idiotyzmem w kategorii nauka i stawiam na te tezę jaja, głowę i dwa hektary lasu, chociaż wiedzę mam nie większą niż gimnazjalista w tym zakresie. Zderzenie z prędkością 115 km/h, lot 30 metrów i przeżycie brzmi o trzy klasy bardziej wiarygodnie, niż zderzenie z prędkością 250 km/h, czy nawet 200 km/h, tak na starcie, bez obliczeń. Jeśli potrafisz obliczyć, to licz, pieprzyć nie ma sensu, tym bardziej, że na podstawie jednej danej, 30 m nie da się nic obliczyć, powie Ci to każdy fizyk i matematyk, można jedynie przyjąć jakieś założenia. Wszystko.
Tak, zgadza się, napisałem coś w ,,politycznym zacietrzewieniu”
niescisłego. Mianowicie, nie trzeba być aż synem Bolka i bratem Pomroczności Jasnej, żeby ,,zasłużyć” sobie na takie traktowanie. Przez różne nasze ,,organa”.
Wystarczy być synem powiatowego sekretarza PO, albo miejskiego komendanta dawnej MO, mieć w rodzinie prokuratora, sędziego albo wpływowego lekarza.
I wtedy : 200=90, karetki, a może nawet śmigłowiec, ewentualne ofiary umierają spokojnie w powiatowej trupiarni, miejscowa ,,policja” wie, bez pouczania, co ma robić, żeby wszystko wyglądało ,,jak należy”.
Jak oddzielisz te wszystkie
Jak oddzielisz te wszystkie słuszne żale, które tu wypisujemy pospołu i głównie na Berdyczów, od 2+2=4, wtedy zrozumiesz, że co innego mieć rację w kategoriach moralnych, a co innego liczyć i mieć szacunek dla nauki, dzięki której Egipcjanie postawili piramidy, a polscy inżynierowie skonstruowali Łosia. Innymi słowy. Ty, ani nikt inny nie musi mnie przekonywać, że młody Wałęsa nie jest Kowalskim i dostał pakiet specjalny, to jest banał. Ale Ty i ten gość od “obliczeń”, nie przekonacie mnie, że piramidy się zwalą, a kwadrat przeciwprostokątnej nie równa się sumie kwadratów przyprostokątnych, ponieważ motocyklem jechał syn Bolka. Te “obliczenia” są absolutną ignorancją, żenującą wręcz i w tym jest problem, nie w tym, że stary Wałęsa był Bolkiem, a młody prawdopodobnie na tej trasie złamał przepisy z 33 razy. Jak mi pokażesz matematykę, to odszczekam wszystko. Póki co widzę, faceta, który zjeżdża na lewo pobocze z ciągła linią, żeby zawrócić na drodze, po czym odmawia zeznań. Wina ewidentna i bajki o tym, że z prędkością światła pomknął Wałęsa, a ten biedak z Rav 4 nie miał szans, są bajkami, każdy doświadczony kierowca to wie. Młody Wałęsa NIE HAMOWAŁ, a to znaczy, że nie widział jak mu wyjeżdża Toyota, bo o ile w bajkę o tym, że Toyota dostała pocisk znienacka można uwierzyć, o tyle w to, że Wałęsa jechał i nie widział z 440 m (na przykład) nie jakiś punkcik, ale SUV-a tonowego, uwierzyć się nie da. Nie można walczyć o racje, posługując się ignorancją, bo ignorancją niczego obronić nie można. I jeszcze ciekawostka, akurat z synami Wałęsów było wyjątkowo “uczciwie”, bo sam fakt, że jeden był parę razy zatrzymywany za wódę i osądzany, jest cudem w polskich warunkach. czasami warto odpuścić, ten słuszny żal, bo się można narazić na słuszne dowcipy. Gdybym był prokuratorem i badał ten przypadek zleciłbym wyliczenia profesorowi z Finlandii, Australii i Malty, nie podając żadnych nazwisk i tak sobie wyobrażam normalny kraj. Dopasowywanie nauk ścisłych do racji moralnych, to katastrofa dla jednego i drugiego.
Jako właściciel i wydawca
Jako właściciel i wydawca tego przybytku czuję się w obowiązku dbać o jakość przybytku. Mnie nie interesuje polityka w kontekście nauki, praw przyrody i potencjału ludzkiego organizmu. Zrobił się poboczny wątek, ale dobrze się stało. Zamiast pieprzyć co jest możliwe, co nie jest możliwe, wróćmy do podstawówki, no może szkoły średniej. Otóż w sieci krąży idiotyzm matematyczny i fizyczny, “udowadniający” magiczną prędkość Wałęsy na motocyklu: 200 km/h. Wygląda to tak:
Z jaką prędkością jechał Wałęsa?
Wałęsę znaleziono 30 metrów, od miejsca wypadku, to świadczy że musiał jechać z prędkością ok. 200km/h.
Wystarczy dokonać obliczeń dla rzutu poziomego (zakres szkoły średniej z fizyki)
Przyjmując następujące parametry
– środek ciężkości kierowcy motocykla na wysokości 1 metra
– długość lotu ok. 25 metrów (pozostałe 5 metrów ciało mogło koziołkować po jezdni)
Z obliczeń wychodzi
czas lotu t= pierwiastek(2*h/g)=pierwiastek(2*1 m/9,81
m/sek2)=0,45 sekundy
Prędkość:
v=25 m/0,45 s = 55,5 m/s = 199,8 km/h
Przy takiej prędkości przejechanie 200 metrów zajmuje niespełna 4 sekundy. Ciekawe jak kierowca toyoty mógł zauważyć Wałęsę. Gdy rozpoczynał on manewr to motocykla jeszcze tam nie było.
1) Zacznijmy po kolei. Co ten “matematyk-fizyk” zrobił z czasem “lotu” Wałęsy. Otóż przyjął warunki idealne, mówiąc inaczej obliczył jak długo będzie leciało NIC w próżni, przy założeniu, że NIC w próżni podróżuje ruchem jednostajnie prostoliniowym. Co to oznacza? To oznacza, że w przyrodzie podobne zjawisko nie występuje, ponieważ w przyrodzie motocyklista wyrzucony z motocykla, nie porusza się w próżni, ma swoją masę, ma swój kształt, może lecieć z wiatrem lub pod wiatr, może go wyrzucić na na 2 metry w górę, na metr lub na półtora, ma swoją parabolę lotu, od której zależy czas i droga. Zatem czas “lotu” jaki sobie wziął ten “matematyk-fizyk” jest z “d” wyjęty. Już bez uwzględniania oczywistych warunków zewnętrznych i masy “lotnika”, a zmieniając tylko jeden parametr “h”, bo lot motocyklisty po zderzeniu z Toyotą na wysokości jednego metra to jakiś ponury żart, nawet jeśli ten metr jest środkiem ciężkości. Zmieniając h tylko o 30 centymetrów wychodzi nam coś zupełnie innego, bo zamiast 0,45 s 0,51 s.
2) Mając 0,51 pan matematyk dalej liczy najbardziej trywialnym sposobem, wzorem na prędkość w ruchu jednostajnie prostoliniowym, czyli znów bez uwzględnienia czegokolwiek, w tym przyspieszenia “lotnika”. Co wyjdzie przy zmianie jednego parametru? 176 km/h. I tak się można bawić do usranej śmierci, zmieniając tylko “h” z zakresie 0,5 do 2,5 na przykład.
3) To nie jest żadne obliczenie, to jest sztubactwo w czystej postaci, to jest dopasowywanie danych do założonego wyniku, w dodatku “obliczone” wbrew wszelkim prawom fizyki i przyrody, czyli wbrew realnym warunkom i okolicznościom. Prosta rzecz. Jak można obliczyć czas “lotu” dowolnego ciała nie uwzględniając jego kształtu i masy, oporów powietrza? Wystarczy sobie na podwórku rzucić piłką i żelazkiem.
Nie jestem fizykiem, ale bzdurność powyższego widać gołym okiem, być może jest tu “jakiś” umysł ścisły i potrafi te idiotyzmy doprowadzić do jakiegoś realnego wymiaru, moja głowa widzi tylko absurd sieciowych mądrości, które bezmyślnie są powielane.
I jeszcze jedno najbardziej
I jeszcze jedno najbardziej ewidentne i ŻENUJĄCE. Te “obliczenia” oczywiście dotyczą tego z jaką prędkością “LECIAŁ” MOTOCYKLISTA wyrzucony z motocykla, a nie z jaką prędkością poruszał się motocykl, w chili uderzenia. Prośba. Nie rozpowszechniać idiotyzmów na poziomie Hypkiego, Artymowicza, czy Gruszczyka. To naprawdę jakiś obłęd dopasowywanie politycznych zamówień do fizyki, matematyki, fizjologii.
Robi się ciekawie…
I jeszcze jedno najbardziej ewidentne i ŻENUJĄCE. Te “obliczenia” oczywiście dotyczą tego z jaką prędkością “LECIAŁ” MOTOCYKLISTA wyrzucony z motocykla, a nie z jaką prędkością poruszał się motocykl, w chili uderzenia
To znaczy, że ta prędkość – ,,lotu Jarosława” – będzie WIĘKSZA?
No to taka zagadka:
Dwa obłe ,,pociski” wystrzelone z taką samą prędkością poczatkową, załóżmy podobnie jak w Sierpcu, że 50m/s.
Z tym, ze jeden plastikowy a drugi stalowy – o masie 6 razy większej. Pytanie: który upadnie(doleci) dalej?
Zdolność analizy to jest
Zdolność analizy to jest rzadka umiejętność, z tym się w zasadzie trzeba urodzić. Analityk, to jest człowiek, który potrafi:
a) zachować dystans
b) myśleć na kilku płaszczyznach
c) łączyć wiedzę z wielu dziedzin
Sensat nie musi nic. Jeśli nie pasuje jeden parametr, na przykład prędkość przy zderzeniu, no to nic prostszego, zmieniamy 200 na 250 i wszystko się zgadza. Analityk w takim wypadku powie z politowaniem: na motocyklu siedzi człowiek, motocyklista w zderzeniu z 1 toną masy, przy prędkości 250 na godzinę, obojętnie jak leci, gdzie leci i co mu po drodze towarzyszy – ginie na miejscu. Zatem możemy oczywiście podrasować zderzenie do 300 km, obliczenia się zgodzą, a sensat zostanie “moralnym bojownikiem”.
No i jeszcze jedno, ku rozwadze. Na tym Portalu powstała lista “kłamstw smoleńskich”, i Ty i ja wiemy jak ona powstawała – odrzucałam wszystko, co było widzimisię. Zajrzyj do tej listy, ja się tego nie wstydzę, Ty też nie powinieneś, tam nie ma się do czego przyczepić. A jak zajrzysz do listy, popatrz na swoje komentarze w sprawie Wałęsy być może zrozumiesz, skąd się bierze wieczne branie w dupę przez tak zwaną prawicę. Kto zrobił tę listę kłamstw smoleńskich? Aha! To ten oszołom milicjant, który twierdził, że Wałęsa przypieprzył w Toyotę 250 km/h i dzięki śmigłowcowi przeżył. Ego to jest cholernie ważna rzecz, tak ważna jak popęd seksualny, ale poza kontrolą jedno i drugie staje się groteską.
Znam te wszystkie argumenty, za długo żyję
jak się załatwia tych ,,niedowiarków” albo ,,wichrzycieli”, teraz się przyjęło – oszołomów. Metody niezmienne od wieków, tylko narzędzia coraz doskonalsze.
Dumny jestem i bezczelnie pewny siebie, z jednego tylko powodu – że tak mało się mylimy.Tutaj. Że te wszystkie opinie i ,,pochopne” oceny, bardzo nieraz surowe i bardzo kategoryczne, to w 99 procentach prawda i sama prawda.
Tym większy powód do dumy, że mamy dostęp do prawdy cząstkowej – ułamka tysięcznych, więc promilii danych, którymi dysponują demiurdzy społeczni, inżynierowie dusz i szeregowi propagandyści. Więc za nic nie musimy przepraszać, niczego odszczekiwać, ani strugać wariatów – że prawie tak było. A ,,prawie” jak już wiemy na pewno, czyni różnicę pomiędzy piwem z małego browaru, ze słodu i chmielu, a ,,żywcem” – ze zmielonych bydlęcych kamieni żółciowych.
Więc szanujmy fakty, po odsianiu propagandowego piasku, i po wypłukaniu dezinformacyjnego mułu. I szanujmy siebie.
W równaniu na rzut poziomy, a dokładnie na zasięg rzutu poziomego nie ma żadnej ideologii, ani ukradzionego dossier Bolka. To czysta matematyka:
Czas rzutu poziomego jest równy czasowi każdego ruchu składowego. Obliczymy go jako czas swobodnego spadku z wysokości h:
t = pierwiastek kw. 2h/g
gdzie h przyjmuję skromnie 1m
g=9.81 m/s2
wynikiem tego działania t=0,45
Zasięg rzutu poziomego z jest równy drodze przebytej w kierunku poziomym ruchem jednostajnym w czasie t.
Z = Vo x t
gdzie Vo to prędkość początkowa – 50m/s równie skromnie przyjęta, o czym świadczy wynik 22,5 metra – grubo poniżej zeznań strażaków, a nawet pomiarów pana prokuratora.
A gdzie siły oporu, gdzie siła i kierunek wiatru, gdzie ciśnienie atmosferyczne – niezbędne dane do takich obliczeń.
Nie potrafisz, nie chcesz,
Nie potrafisz, nie chcesz, emocje Ci nie pozwalają oddzielić. Mało mnie obchodzi z jaką prędkością Wałęsa jechał, intuicyjnie też czuję, że się nie wlókł, ale te pierdoły, które ciągniesz drugi dzień są żałosne. Nikogo nie interesuje, że byłeś 100 razy kopany i poniewierany, jak dajesz dupy skopią Cię 101 raz i musisz przepraszać, ale wpier..l dostaniesz… słusznie. Dlatego słusznie, że nie masz racji w kategoriach NAUKI, a co Ty tam sobie myślisz etycznie, moralnie i patriotycznie nikogo nie obchodzi. Mówiąc krótko, nauczyciel matematyki z SP1 w Koluszkach, były esbek zmiesza Cię z błotem, razem z Twoimi wywodami i będzie miał rację. Po dwóch dniach doszedłeś do wzorów, właśnie z podstawówki, ja też, ale widzę w tych wzorach pokorę, ponieważ “na placach” musiałem rekonstruować wiedzę, a Ty szpanujesz fachowością, chociaż w rogu, w który się zapędziłeś koza by się ie zmieściła. Zatem żale, pretensje i inne przekonania, gówno znaczą, trzeba się uczyć, wiedzieć i tym wygrywać. Z tego pieprzenia, które tu uprawiasz drugi dzień nie powstanie silnik odrzutowy, światłowód, ani nawet panewka, bo zwyczajnie nie masz pojęcia jak to zaprojektować. Kolejny manifest, że mnie jest smutno i mnie dymią, jest żałością rzuconą pod wiatr. Macierewicz też nie wiedział i zatrudnił wiedzących. Jak chcesz uwalić młodego Wałęsę, to zrób to z głową, a nie płaczliwym manifestem. Pierdoły, które cytowałeś są pierdołami i jeśli nawet dołożysz kolejne, tylko pomnożysz pierdoły, nie udowodnisz niczego. Obliczenia znalezione w sieci są GÓWNO WARTE, mądrzejszy od nas, dzieciak z gimnazjum Ci to powie i weź sobie to do serca, bo właśnie tym się przegrywa.
trzeba się uczyć, wiedzieć i tym wygrywać
No!
MK – Ty sprowadziłeś tą dyskusję na poziom gimnazjum
bo nie akceptujesz niewygodnych faktów ani od strażaka, ani od prokuratorzyny, ani praw fizyki i zupełnie podstawowej matematyki.
Ale najgorsze jest to, że odnajdujesz w moim tekście słowa, których nie napisałem. Jakieś idiotyczne żale na podły los i złe moce, które się sprzysięgły…
Nie podejrzewam Ciebie o tani chwyt zdeprecjonowania ,,przeciwnika”- odwróceniem uwagi.
Od drobnego i bez znaczenia szczegółu, jakim był wypadek bolkowego syna. A dokładnie – jego przyczyna. Bo tylko wariat może wierzyć w uczciwy proces europosła Wałęsy. Tak samo jak w to, że po takim wypadku trafi na stół operacyjny najlepszego neurochirurga w Polsce – na ul. Szaserów w Warszawie i trzech lekarzy specjalistów będzie oddelegowanych do czuwania przy jego łózku (pytanie pomocnicze brzmi: ilu wykorkowało w tym czasie ,,zwyczajnych” pacjentów).
Więc ten drobny przykład okazuje się doskonałym do opisania nadwiślańskich zwyczajów – typowych dla bantustanów i bananowych republik.
Co się zaś tyczy meritum, to polecam zabawę takim programikiem:http://www.dabrowa_doradca_fizyka.republika.pl/od_czego_zaley_zasig_rzutu_poziomego.html
oraz zgłębienie, choćby pobiezne,teorii paraboli, zasady San-Roberto(dla kątów rzutu do 15stopni), coś o obciążeniu poprzecznym, i koniecznie – o zjawisku precesji i nutacji.
a) 30 metrów (wersja
a) 30 metrów (wersja strażaka), nie tylko nie neguję, ale wyraźnie napisałem, że nie neguję, poszukaj znajdziesz na pewno,
b) “Obliczenia” znalezione w sieci, które nazwałeś WIELKĄ LITERĄ, są gówno warte, co mam nadziej Ci udowodniłem, bo w kategoriach matematyka/fizyka nikomu tego nie trzeba udowadniać. Jakiś napalony na sensacje egzemplarz “obliczył” nie prędkość motocykla, ale lecącego motocyklisty, w dodatku “obliczył” to absurdalnie i wbrew wszelkim prawom naturalnym, o fizyce nie mówiąc.
c) będziesz dorzucał kolejne programiki, podkręcał licznik Wałęsie, będziesz Hypkim – Twoja broszka. Powtórz to na apelu w podstawówce, że “ciało ludzkie” w zderzeniu z przeszkodą tonową, przy prędkości 250 km/h (Twoje ostanie propozycje) wyląduje na Szaserów, a nie na Powązkach. O katedrze medycyny, czy fizyki nie wspomnę.
Jesteś człowiekiem inteligentnym, nawet bardzo inteligentnym, dostałeś w dupę od ludzi, których masz prawo traktować alergicznie i ja to szanuję. Natomiast kiedy piszesz bzdury, to po prostu piszesz bzdury, w moim dosadnym języku, prostego internetowego chama – pierdolisz. Ale to się zdarza każdemu, bez wyjątku, nie wiem, który raz powtarzam, że mnie się też zdarza, nie tak dawno przepraszałem tu w blasku i na pierwszej stronie niejaką Rudecką-Kalinowską, co mnie kosztowało sporo zdrowia. Naucz się tej rzadkiej sztuki, która się nazywa: “odwaga cywilna”, tego żadnym ego nie zakrzyczysz. Znalazłeś w sieci bzdet, powiem Ci w tajemnicy, że czasami też tak mam, choćby Panią Kurtykę potraktowałem “info z GW”, co jest kompletną bezmyślnością, ale ja za swoje dawanie dupy ZAWSZE PRZEPRASZAM, bez litości dla siebie, ponieważ w życiu interesuje mnie tylko jedno – JAKOŚĆ. Zrobisz jak będziesz chciał, niemniej głupkowaty incydent rozdmuchujesz do absurdalnych poziomów, tu nie ma czego bronić, tego się nie da obronić z pozycji rozumu, można tego bronić tylko i wyłącznie z pozycji politycznych, które są obciążeniem, nie argumentem. Nie wiem ile jechał Wałęsa i przyjmę każde racjonalne wyjaśnienie, natomiast wiem, że ten idiotyzm, który wyciągnąłeś z sieci jest totalnym idiotyzmem w kategorii nauka i stawiam na te tezę jaja, głowę i dwa hektary lasu, chociaż wiedzę mam nie większą niż gimnazjalista w tym zakresie. Zderzenie z prędkością 115 km/h, lot 30 metrów i przeżycie brzmi o trzy klasy bardziej wiarygodnie, niż zderzenie z prędkością 250 km/h, czy nawet 200 km/h, tak na starcie, bez obliczeń. Jeśli potrafisz obliczyć, to licz, pieprzyć nie ma sensu, tym bardziej, że na podstawie jednej danej, 30 m nie da się nic obliczyć, powie Ci to każdy fizyk i matematyk, można jedynie przyjąć jakieś założenia. Wszystko.
Tak, zgadza się, napisałem coś w ,,politycznym zacietrzewieniu”
niescisłego. Mianowicie, nie trzeba być aż synem Bolka i bratem Pomroczności Jasnej, żeby ,,zasłużyć” sobie na takie traktowanie. Przez różne nasze ,,organa”.
Wystarczy być synem powiatowego sekretarza PO, albo miejskiego komendanta dawnej MO, mieć w rodzinie prokuratora, sędziego albo wpływowego lekarza.
I wtedy : 200=90, karetki, a może nawet śmigłowiec, ewentualne ofiary umierają spokojnie w powiatowej trupiarni, miejscowa ,,policja” wie, bez pouczania, co ma robić, żeby wszystko wyglądało ,,jak należy”.
Jak oddzielisz te wszystkie
Jak oddzielisz te wszystkie słuszne żale, które tu wypisujemy pospołu i głównie na Berdyczów, od 2+2=4, wtedy zrozumiesz, że co innego mieć rację w kategoriach moralnych, a co innego liczyć i mieć szacunek dla nauki, dzięki której Egipcjanie postawili piramidy, a polscy inżynierowie skonstruowali Łosia. Innymi słowy. Ty, ani nikt inny nie musi mnie przekonywać, że młody Wałęsa nie jest Kowalskim i dostał pakiet specjalny, to jest banał. Ale Ty i ten gość od “obliczeń”, nie przekonacie mnie, że piramidy się zwalą, a kwadrat przeciwprostokątnej nie równa się sumie kwadratów przyprostokątnych, ponieważ motocyklem jechał syn Bolka. Te “obliczenia” są absolutną ignorancją, żenującą wręcz i w tym jest problem, nie w tym, że stary Wałęsa był Bolkiem, a młody prawdopodobnie na tej trasie złamał przepisy z 33 razy. Jak mi pokażesz matematykę, to odszczekam wszystko. Póki co widzę, faceta, który zjeżdża na lewo pobocze z ciągła linią, żeby zawrócić na drodze, po czym odmawia zeznań. Wina ewidentna i bajki o tym, że z prędkością światła pomknął Wałęsa, a ten biedak z Rav 4 nie miał szans, są bajkami, każdy doświadczony kierowca to wie. Młody Wałęsa NIE HAMOWAŁ, a to znaczy, że nie widział jak mu wyjeżdża Toyota, bo o ile w bajkę o tym, że Toyota dostała pocisk znienacka można uwierzyć, o tyle w to, że Wałęsa jechał i nie widział z 440 m (na przykład) nie jakiś punkcik, ale SUV-a tonowego, uwierzyć się nie da. Nie można walczyć o racje, posługując się ignorancją, bo ignorancją niczego obronić nie można. I jeszcze ciekawostka, akurat z synami Wałęsów było wyjątkowo “uczciwie”, bo sam fakt, że jeden był parę razy zatrzymywany za wódę i osądzany, jest cudem w polskich warunkach. czasami warto odpuścić, ten słuszny żal, bo się można narazić na słuszne dowcipy. Gdybym był prokuratorem i badał ten przypadek zleciłbym wyliczenia profesorowi z Finlandii, Australii i Malty, nie podając żadnych nazwisk i tak sobie wyobrażam normalny kraj. Dopasowywanie nauk ścisłych do racji moralnych, to katastrofa dla jednego i drugiego.