Reklama

Ktoś tam już chyba policzył ile kos

Ktoś tam już chyba policzył ile kosztuje nas „publicystyka” w wykonaniu obrotowego wyrobnika Lisa. Nie lubię takich kategorii „nas kosztuje”, bo to zawsze jest odwołanie do gustów, guścików i paraliżu wszelakiego. Każdy może sobie wybrzydzać na dowolny produkt i nie tylko medialny, dlatego kategoria ma swoje zasadnicze wady, niemniej postaram się na rzecz spojrzeć z zupełnie innej strony. Koszty programu są zawrotne, płace Lisa też nie małe, ale pono program przynosi jeszcze większe zyski, zatem tak do końca nie ma co wybrzydzać. Do końca nie będę, zacznę od początku wybrzydzać. Co jest takiego w tym, schodzącym na psy, programie, czego nie mógłby robić ktokolwiek i za dużo mniejsze pieniądze? Lis w swoich programach jest absolutnym tłem, w dodatku tłem wypłowiałym, żadnej błyskotliwości, żadnego polotu, zmanierowanie, znudzenie, napasiony, tłusty Lis, który odwala akord i ta zabawa już dawno przestała być dla niego pociągająca. Bez Lisa w programie Lisa jest dokładnie to samo, co w każdym innym programie tego typu, obojętnie co weźmiemy „Kropkę nad i”, czy inne „Forum”. Zwyczajnie zaprasza się do studia zantagonizowanych demiurgów i leci jatka, od pierwszej minuty, po doliczony czas gry. Skoro da się na tym zarobić, skoro takich atrakcji potrzebują ludzie, wystarczy zatrudnić średnio wyszczekanego studenta dziennikarstwa, czy innej filozofii. Z klucza dobierać mu pary, trójkąty i czworokąty, gwarantujące bezdennie durne pieprzenie przez blisko godzinę i mamy efekt Lisa, za śmieszne pieniądze na umowę zlecenie. Gdy Lis zaprosił „ekspertki” w postaci aktoreczek, żeby się wypowiedziały w kwestiach psychologicznych, a jedna z tych aktoreczek odkryła „efekt zająca”, sądziłem, że niżej i nie ma potrzeby i nie specjalnie się da zejść.

Reklama

Lisowi się udało, za niemałe i nasze pieniądze, sprosić do studnia, najprawdopodobniej chorą psychicznie, Kazimierę Szczukę i równie średnio zrównoważonego Rutkowskiego. Na początku się nawet ubawiłem, ale potem myślę sobie: „człowieku co ty odwalasz, w co się dajesz w ciągnąć, przecież to jest jakiś rodzaj odchylenia, obserwować pojedynki niepełnosprawnych umysłowo”. Nie wiem, czego to jeszcze telewizja i Tomasz Lis nie wymyśli, w każdym razie sam się zawstydziłem, że choćby na chwilę straciłem rozum i zacząłem kibicować jednemu zawodnikowi, ograniczonemu umysłowo, w pojedynku z inną zawodniczką ograniczoną umysłowo. Żeby to jeszcze było coś w gatunku Foresta Gumpa, czy Flipa i Flapa, ale za ciężkie i nasze pieniądze, Lis funduje biednym, abonentom casting, chciałem napisać do serialu Dyzma, ale jest gorzej, casting do jakiegoś „Nikosia”. Jedna niezrównoważona psychicznie pięćdziesięcioletnia pensjonarka, krzyczy falsetem, że ten drugi niezrównoważony macho jest „na haju”, a ten z kolei obdziela niezrównoważoną adopcją dzieciobójców i upojeniem alkoholowym. Patrzą na to ludzie i część się daję wciągać w podkręcane niepełnosprawne emocje, część się uczy według najgorszych wzorców, a całość płaci za tę upośledzoną publicystykę.

Chciałbym napisać, że mnie to nie obchodzi albo przynajmniej nie powinno obchodzić, ale czy naprawdę nie powinno? Czy w tej telewizji, która pono ma misję lub coś w tym rodzaju, nie mógłby się w końcu pojawić ktoś pełnosprawny umysłowo. Na dobry początek pełnosprawny umysłowo, potem, jak się spodoba, fachowiec, dajmy na to od kryminalistyki, który wreszcie wytłumaczyłby ciemnemu ludowi, czym jest prowokacja policyjna i jak bardzo jest to niezbędne narzędzie, wbrew kolejnej „ekspertyzie”, upośledzonego umysłowo posła Kalisza? Naprawdę tak wiele wymagam od telewizji, którą chcąc nie chcąc opłacam? Nie da się wymienić Lisa na zdolniejszego studenta, a zaoszczędzone w ten sposób pieniądze przeznaczyć na coś inteligentnego, niechby nawet niszowego niczym Pegaz? Ile można psuć ludziom poniedziałkowych wieczorów, za ich własne, ciężko zarobione pieniądze? Redaktor Lis jest tak rozleniwiony, że mu się nawet nie chce wymieniać zawodników w tych pojedynkach ciężkiej wagi upośledzenia umysłowego. Ciągle ci sami nieszczęśnicy, organizują ciągle te same warcaby na oddziale zamkniętym, pod nadzorem, tego samego łapiducha. Przykre to, kosztowne i nawet nie mogę się pocieszyć, że gorzej nie będzie, oczywiście, że być może, przecież za tydzień znów pan Lis wysmaży program, w identycznej, upośledzonej umysłowo formule.

Reklama

15 KOMENTARZE