Niezwykle łatwo stać się niewolnikiem własnych poglądów. Niewolnikiem w tym znaczeniu, że zamykamy zupełnie nasz światopogląd na jakiekolwiek zmiany.
Niezwykle łatwo stać się niewolnikiem własnych poglądów. Niewolnikiem w tym znaczeniu, że zamykamy zupełnie nasz światopogląd na jakiekolwiek zmiany. Gdy ma się pojawić coś co w jakimś stopniu podważa nasz zespół przekonań bronimy się przed tym. Wszelka zmiana budzi lęk – ponieważ zagraża spójności naszego systemu poglądów. Sprawia, że czujemy się zagubieni i bezbronni.
Dotyczy to przede wszystkim sytuacji, w których powstaje luka lub zostaje zanegowany jakiś istotny dla naszego myślenia fundament. Obrona przed tym zjawiskiem polega na utrzymywaniu poza świadomością lub całkowitym usuwaniu ze świadomości myśli, które budzą niepokój. Czyli mówiąc wprost, niedopuszczaniu do siebie pewnych faktów. Tak z pewnością jest o wiele bezpieczniej.
Jak uwolnić się od własnego ja? Czy da się wyzbyć naturalnych mechanizmów obronnych, które odrzucają poglądy, które godzą w nasz zbudowany światopogląd? Czy próbując to osiągnąć można się pogubić w nadmiarze wątpliwości?
Jak myślicie?
Mechanizmy obronne w obronie przed faktami
Mechanizm, który byłaś łaskawa wymienić, czyli obrona przed dysonansem poznawczym, w skrajnym wypadku przyjmująca formę “obronności percepcyjnej”, ma swoje ważne funkcje regulacyjne. Dana osoba nie jest gotowa na przyjęcie takiej informacji czy wiedzy, ponieważ musiałaby dokonać istotnych zmian w swoim światopoglądzie, tworzącym jej tożsamość lub zmienić istotne nawyki – np. palacze często potrafią “ominąć” informacje o szkodliwości palenia.
Często też ta informacja pada od osoby odbieranej jako wroga, (jak w Twoim przykładzie z kolejnego postu – szczerze mówiąc niezbyt opisującym zjawisko o którym dyskutujemy – chyba, że uznamy, że dyskusja ta dotyczy nie tylko poglądów, ale i tożsamości) co pozwala na uruchomienie reakcji emocjonalnej, skutecznie “chroniącej” racjonalną refleksję.
Jak chcemy pomóc komuś w porzuceniu jego mechanizmów obronnych, warto stosować zasadę: “szanuję Cię, chociaż mam na ten temat inne zdanie” , czyli klasyczne “oddziel człowieka od problemu – bądż miękki dla ludzi, twardy dla problemu”. Ponieważ jednak obie strony przeważnie wkładają w taki dialog negatywne odwetowe emocje, wzajemnie pomagają sobie chronić mechanizmy obronne i pozostają przy własnym zdaniu, niezależnie od wagi argumentów.
A z tym “uwolnieniem od własnego ja”, to chyba trochę “za szeroko” ? Następnym krokiem jest już nirwana 🙂
Pozdrawiam
uch, cały wykład!;-)
tak jest, o to chodziło (mniej więcej oczywiście).
Co do nieadekwatności naszego przykładu o Panach i Ufo, to na naszą obronę zaznaczamy, że miała być to tylko historyjka pozwalająca na lepsze zrozumienie problemu oraz zabawiająca czytelnika. Bardzo prosimy o traktowanie wyżej wymienionej z należytym przymrużeniem oka (nie za dużym tylko!, żeby się dało czytać!)
🙂
Same sobie wysoko zawiesiłyście poprzeczkę 🙂
Stąd też ta uwaga na temat przykładu. Ponieważ trochę “psychologizujecie”, zresztą w bardzo ciekawy sposób, możecie liczyć na mnie jako wiernego czytelnika. Ale też, “konkretnego” partnera do dyskusji.
Pozdrawiam
no to będziemy kontynuować:)
no to będziemy kontynuować:) skoro partner jest!