Gnidy
Gnidy
Zaprawdę to rzecz przyjemna wybałuszyć oczy gnidzie. Jej ślepia czuwały nad strumieniem nie dość wartkim, ale gnidy interesują się każdym strumieniem. Płynie spokojnie, fakt, że nie swoim torem, a wyszykowanym przez budowniczych firmamentu. Ważne, że chociaż nie wysycha. Woda pragnie od czasu do czasu zmienić kierunek, uniezależnić się od twardych reguł (ba) nie tylko fizyki – zasad psychologii tłumu, programowania doczaszkowego i merchandisingu. Więc zabiłem gnidę. Patrzyła jak oszalała na tumult i kłębowisko tuż przy dnie. Doprowadziła mnie do pasji – z wydłubanych oczodołów wyzierała pustka. W końcu zmarła.
Czekam na inne gnidy. Słyszę ten zawodząco płaczliwy mezzosopran zmiksowany ze skrzekiem. Urywa błędnik. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że nienawidzę gnid, jak i one nienawidzą mnie. Ślęczą w certyfikatach, na opakowaniach produktów, nawet w środku. Nie opędzisz się.
Uczelnia
Cieszymy się niezmiernie, że oderwano nas od przydomowej mordęgi, elektryków, piekarzy, rolników, a wsadzono w pociąg do nauki. Dano do ręki garść informacji, my daliśmy worki pieniędzy. Zostaliśmy potem wypuszczeni na świat kipiący od innowacyjności – nowe techniki ekwilibrystki akwizytorskiej, naciąganie w stylu soft z ideą i optymizmem na ramieniu; nowe techniki ślizgania, bowiem stare od konkurencji się wybrakowały, nowe techniki poniżenia, tyle, że we fraku. A rodzice dzwonią i trwonią, i pytają: jak się żyje?
Kościół
Bywa popularne siedzenie na dwóch krzesłach lub stanie w dwóch miejscach naraz, lewą nogą w galerii, prawą przy kapłanie. Dziewczyna zaczerwieniła się dyskretnie. Powiedziała, że idzie do koleżanki, na zakupy, pojeździć rowerem, na spotkanie. To prawda. Poszła na spotkanie z jedną z niewielu nici łączących ją z rodzinnymi stronami. Ze wstydem.
Strefa
Wszystko na opak. Sufit zastąpił podłogę, zdania wypowiadane są od tyłu, przyjaciel staje się wrogiem, cały bagaż informacji jest wart funta kłaków, wiesz, że nic nie wiesz. Miejsce niebezpieczne swoim autentyzmem, od którego każdy się odwraca, najodważniejsi truchleją na samą myśl, że ono istnieje, herosi słabną w pobliżu. Gdy otwierają się drzwi, grzmią posady świata, przewala się przez miasta i wsie niszczycielska nawałnica. Ludzie modlą się o ich zatrzaśnięcie na zawsze. Modlą się co dzień – jadąc samochodem, oglądając reklamy, będąc na wykładzie, słuchając radia. Zrozumieją, kiedy będzie koniec.
Lenistwo
Wergiliusz na drodze do zdobycia Piekła, jak również królowa w mistrzowskiej partii szachów. Zdarte podeszwy, kielnia w trakcie murowania, szybowiec w czasie lotu, długopis na kolokwium, garnek z warzywami, swobodne palce podczas występu. Uśmiech, gdy strzela piorunami. Pot, kiedy śnieg iskrzy. Biel, gdy jest zepsuty samochód. Czerwień, kiedy czarna noc. To wszystko nie jest lenistwo.