Reklama

Z ukosa, spode łba, obojętnie jak spojrzeć, czy też na zimno – obraz wyłania się, a raczej wychodzi z ram i bez oprawy wygląda, powiem delikatnie – skromniej.

Z ukosa, spode łba, obojętnie jak spojrzeć, czy też na zimno – obraz wyłania się, a raczej wychodzi z ram i bez oprawy wygląda, powiem delikatnie – skromniej.
Rama się kończy, ta szeroka i pozłacana, zasilania strumieniem eurusów.
Obraz czyli rzeczywistość nasza pokazuje niedomalowania i przebarwienia, które zaczynają drażnić prześwitując.
Lepiej więc na zimno… autostrady mamy. Głównie z lewej na prawą. Ich charakter – tranzyt. Przejazd płatny, tylko dlaczego? Jak zwykle, od jakiegoś czasu budujemy nie za swoje to i teraz będziemy zwracać przez sto lat, a może i dłużej. To tyczy państwa, tfu, raczej regionu zwanego jeszcze Polską. W ten prosty sposób zdrożało paliwo – jak na razie dla tych korzystających z autostrad. Ile? Nie trudno policzyć – im dalej jedziesz tym droższe. Jak tłum to przełknie pewnie to samo wprowadzą na kolei i dworcach. Wrócą peronówki?
W ten prosty sposób zakończyła się ekspansja niemiecka na tereny dawnej Rzeszy. Przyczółki w postaci filii niemieckich firm już dawno są, główne centra logistyczne tych firm także, a autostrady dokończyły dzieła. Można rzec – wraca stare.
Dla osłody, a raczej dla zamaskowania zamiaru urządzono Mistrzostwa, spektakl piłkarski, który w naszym do niedawna pojęciu „zachodniego świata” klasyfikował tam wszystko po naszej lewej stronie, na dłuższą metę prowadzi do bankructwa. Wiedzą o tym ci, którzy naprzód widzieli budowę stadionów, a potem ich burzenie. Próbowano też tym zdobyć przyczółek na Ukrainie, ale chyba tym razem się nie uda.
W każdym razie puka do drzwi dziwnie znajome skojarzenie:
przygotowaliśmy w pocie czoła umęczone autostrady na czerwiec 2012, ale już w listopadzie zeszłego roku na warszawski Marsz Niepodległości przyjechali Niemcy by sprawdzić jak idzie nam robota, a teraz Rosjanie sprawdzają je na odbiorze końcowym organizując sobie przy okazji marsz z okazji swojego święta…
A może zamiast skojarzenia podejrzenie? Cichcem wprowadzany, od dawna przygotowywany projekt In coś tam Dekt miał się sprawdzić właśnie w naszym umęczonym sukcesem kraju podczas tej piłkarskiej imprezy. Tak mówią… Przygotowano prowokację, bo przecież taki marsz kibiców to świetny pretekst. Aparatura przygotowana, kamery w pogotowiu. Tylko zacząć, a potem wykorzystać technikę – doświadczenie w skali makro gotowe. Te wspaniałe zbliżenia twarzy na meczu, ta zrywająca się do lotu biedronka z białej koszuli zawodnika…
Jesteśmy ciekawym krajem, ale życie tubylców w nim przestało być ciekawe od jakiegoś czasu. Sam tego ostatnio doświadczyłem w kontaktach z państwową, opłacaną przez całe życie również z moich składek, Służbą ha ha ha Zdrowia, nie będąc jeszcze emerytem.
Dla poprawy nastroju, telewizor pokazuje nam różne Miss Polonia zatrudnione w charakterze rzeczników prasowych, przedstawicieli urzędów i firm, nawet ministrów…
Wgapieni w kolorowe piękności, wsłuchani w słodkie słówka płynące z namiętnych ust robimy to co nam sugestywnie przekazują. Został nam los pszczół robotnic – wylot na kwiatek /autostrada płatna/, zbieranie pyłku /robota do wieczora/, powrót do ula / autostrada płatna/, reszta doby w ulu /sen i regeneracja sił/. Nawet z seksu nici bo to załatwia parę trutni.
Na naszych oczach, w kolorowy sposób, niszczy się to co tworzyło naszą odrębność, naszą niezależność. I nie chodzi o tę dosłowną zależność, bo to występuje od początku naszych dziejów, mniej lub bardziej od czegoś tam – obecnie jesteśmy coraz bardziej uzależnieni. Jak ci mocno pijący.
Tylko chlejemy informacje, na każdym kroku dostajemy bonusy, gratisy, za każdym rogiem możemy wygrać 2 tysiące albo tydzień w SPA.
Spróbujcie zdeaktywować młodym komórkę, wyłączcie ludziom telewizor z serialami, ograniczcie internet do 300 MB, – i to tylko na 3 miesiące… pozostawcie komisy, lombardy, skupy i możliwość wykupu krótkiego „dostępu do”. Biznes życia!
Nic więcej się nie liczy, jesteśmy zasypywani kolorowymi koralikami jak 500 lat temu tubylcy kontynentów pozaeuropejskich, dajemy się wyprać z odrębności.
Mamy coś jeszcze własnego, znaczącego? Zostały nam tylko biznesiki, cała reszta jest już obca. Ci co z Bolkiem skakali przez płot sprzedali wszystko co było po drugiej stronie płotu. Został nam tylko ów płot.
Nawet sklepy nam zabrali i zostały tylko markety. Jeszcze trochę i Miodek z Bralczykiem ogłoszą to jako słowo typowo polskie.
Jak dumnie głoszą – stajemy się europejczykami – choć ja byłem nim od urodzenia. Miałem szczęście? Czy inni byli lub są – azjatami, afrykanami? Ktoś tu młodym miesza we łbie bo starych na to nie nabiorą. Dlatego starzy muszą wymrzeć i do tego ma służyć tzw. Służba Zdrowia i reforma 67. Potem już z górki – zostaną sami europejczycy. I ponoć – tu, będą mieli tak samo jak – tam.
Pamięć pokoleń zostanie elegancko zatarta, bo historię powoli, krok po kroczku zmieniają i ani się obejrzymy będziemy wrednym, krwiożerczym, dzikim narodem w środku europejskiego landu polującym na pejsatych. Takim co to ludzi gotował w smole i gazu używał od dawna, a teraz go jeszcze z łupków będzie wyciągać. Znowu niebezpiecznie robi się w tym landzie, znowu mogą powstać kolonie i półkolonie dla niewygodnych.
Cały świat, a nawet Europa pełna europejczyków będzie za parę lat święcie przekonana, że Drugą Światową wywołała Polska, naziści to Polacy, wszystkie obozy z pejsatymi były polskie, a teraz znowu rosną niebezpiecznie nastroje antypejsate.
Chyba, że… zapłacimy 68 mld, a wtedy przytulą nas, pogłaskają po główce, zmienią kierunek obszczekiwania i obwinią tym czarnych w Afryce. Za wyjątkiem obozów.
Może nawet zniosą wizy do Stanów.
W moim życiu spotykałem się co jakiś czas z inicjałami GS, czyli Gminna Spółdzielnia, ale dotyczyło to głównie oranżady w butelce, a kontakty były przyjemne i orzeźwiające. Teraz ten skrót jest złowieszczy – Goldmann i Sachs. Złoty Mann nigdy nie był człowiekiem, raczej złotym pasożytem, złotą pijawką. Wysysa złoto, wyssie i złotówki od „europejczyków”.
Jakoś nikt głośno i na każdym rogu, w Metrze przy metrze lub przejściu, w tłustej od farby opasłej wyborczej nie wini bankierów. To przecież ich robota.
– Łapcie złodzieja! – krzyczy złodziej.
Czas złapać się za portfel bo po piłkarskiej imprezie nie starczy do pierwszego…

Reklama