Okazuje się, że dziś już wszystko jest polityką, nawet te dzi
Okazuje się, że dziś już wszystko jest polityką, nawet te dziedziny pozornie od niej oddalone, które na pierwszy rzut oka z politykowaniem nie mogą mieć nic wspólnego. To, że życie to często gra pozorów, a w wielu przypadkach decydują niuanse niewidoczne na pierwszy rzut oka, to też rodzaj polityki. Pierwszy lepszy z brzegu przykład – potajemne flirty i zdrady małżonków, którzy na co dzień tworzą monolit szczęśliwej rodziny, mogą mieć różnoraki przebieg i dynamikę. Może je cechować pozorny chłód i opanowanie, lub odwrotnie – przypominać temperaturę wrzenia. Każda ze stron stara się ugrać jak najwięcej dla siebie. Zdrada/zdrady mogą mieć charakter jednorazowego wyskoku, mogą cyklicznie się odradzać lub trwać przez cały czas trwania związku. Zdarza się, że kończą się dramatem. Najczęściej tą najbardziej poszkodowaną stroną zostają dzieci lub (i) ten małżonek, który pozostał wierny małżeńskiej przysiędze. I, o ile nie ma ofiar, to wszystko wydaje się mieć szczęśliwe zakończenie.
Takim wyjętym z ram pozorów okazuje się być sport i jego najbliżej otoczenie – kibice. Tutaj na dobre zadomowiła się polityka i jeśli przyjrzeć się uważnie skali tego zjawiska, to szybko dojdziemy do przekonania, że tych kilkanaście dywizji zdyscyplinowanych kibiców może niebawem zaważyć o być lub nie być zawodowych polityków będących u władzy. Przy okazji meczu otwarcia we Wrocławiu, w którym Rosja w pięknym stylu pokonała Czechy, doszło do zadymy w piłkarskiej strefie kibica: kibole Sbornej pobili dwudziestu stewardów.
Incydent natychmiast został objęty blokadą informacyjną i gdyby nie fakt, że dziś społeczeństwo jest uzbrojone w swoje niezależne kanały informacyjne, a wyposażeniem są: telefony, kamery, komputery i Internet, to jak za czasów istnienia państwa towarzyszy i kolesiów społeczeństwo nie zostałoby poinformowane o zdarzeniu. Wczorajsi towarzysze – dzisiejsi kolesie, którzy od tych pierwszych otrzymali w spadku możliwość sprawowania warunkowej władzy* mogą liczyć jedynie na oficjalny obieg mediów, który zaczyna się kurczyć w obliczu nowych technologii – mediów publicznych, nad którymi pieczę (jeszcze) trzymają politycy i starają się być jedynymi dysponentami tajemnic.
Wracając do „incydentu” we wrocławskiej strefie kibica, trzeba inaczej spojrzeć na to co miało tam miejsce i jaki prawdziwy był cel tej zadymy. Tutaj, jak w starym chińskim porzekadle, prawdziwa sztuka obywała się z dala od kamer. Tej akcji trzeba było nadać wszelkich atrybutów realnego zagrożenia podkręcić tak temperaturę, aby wszystko wyglądało groźnie. Wprowadzono wszelkie atrybuty, jakich używa się w politycznych starciach. Pojawił się język nienawiści i zaciekłego ataku zwaśnionych stron – pojawił się dlatego, że chwilę po zdjęciu blokady informacyjnej usłużne media zaczęły pichcić zamówioną polityczną potrawkę. Nie chciałbym być złym prorokiem, ale kiedyś ta „rzetelność” mediów zostanie sowicie wynagrodzona – spłonie nie jedna redakcja, niejeden wóz transmisyjny pójdzie z dymem, a pismakom przyjdzie szukać innego zajęcia.
Turniej jaki jest każdy widzi. Kibiców interesuje widowisko – świętują każdą strzeloną bramkę, a trzeba przyznać, że jest na co patrzeć. Jak dotąd najsłabszym meczem był mecz otwarcia. No, ale czego oczekiwać od statystów Smudy, statystów którzy już i tak dostatecznie wybili się w reklamach na okoliczność tego turnieju. Dziś Tytoń kilka razy sięgnie do tabakierki, aby wyjąć piłkę z siatki. I skończy się wszystko. Skończą się marzenia i padną nadzieje, tylko PZPR w PZPN-nie po/zostanie nietknięty.
Wspomniane „dywizje kibiców” potrafią się zjednoczyć wtedy, kiedy mają przed sobą ważny cel. Te siły mogą zmienić przebieg wszystkiego, i gdyby nie umiejętność polityki, którą uprawia się w ramach tych struktur, to ten turniej też mógłby przybrać zupełnie inną oprawę i nieoczekiwanie zakończyć się zaraz po dzisiejszym meczu Polska – Rosja, albo jeszcze w trakcie jego trwania.
Nie jest tajemnicą żadną, że wiele gorących głów oficjalnie deklarujących spokojne rozegranie turnieju piłkarskiego w Polsce i na Ukrainie chciałoby, aby sprawy „mimowolnie” wymknęły się spod kontroli i emocje wzięły górę na zdrowym rozsądkiem.
Byłaby to niesamowita, wręcz niepowtarzalna, okazja do załatwienia kilku pieczeni na jednym ogniu. Można by przy okazji spałować polskich kiboli i pozamykać ich w więzieniach – ponoć największe zaplecze PiS. Można by ocenić przydatność odpowiednich służb i użyć właściwych środków i sił dla przećwiczenia wariantu siłowego. Ale przede wszystkim, to co najważniejsze w tym wszystkim, to spokojne zamiecenie pod dywan wszystkich afer, które jak grzyby po deszczu wyrosły pod parasolem PO & PSL przy organizacji Euro 2012.
To, że jednak polityka bywa nieprzewidywalna, to już wiemy. To, że uprawia się politykę w ramach klubu(ów) kibica, to też wiemy. To, że dziś mostem Poniatowskiego w Warszawie przejdą rosyjscy kibice też wiemy.
Nie wiemy tylko jednego, a mianowicie tego – jakim wynikiem zakończy się mecz, i nie wiemy (znaczy się, wie to zapewne Prezes Rosyjskiej Unii Kibiców Aleksander Szprygin, i kilka innych osób) dlaczego autora hasła „Donald matole, twój rząd obalą kibole” Piotra Staruchowicza zwanego Staruchem zdecydowano się wypuścić na wolność?
Kibice, kiedy trzeba, potrafią się skrzyknąć i zjednoczyć, kiedy trzeba potrafią stawić czoła największym siłom policyjnym. Jeśli zajdzie taka potrzeba, to odłożą na bok swary i osobiste (klubowe) animozje zupełnie jak politycy, kiedy głosują niekorzystną ustawę dla nieuprzywilejowanej części społeczeństwa. Po wrocławskim incydencie w strefie kibica rozdzwoniły się telefony przekaz był jeden – jednoczymy się wszyscy na meczu Polska – Rosja w Warszawie. Pod „bronią” znajdują się polskie dywizje wszystkich piłkarskich klubów, nawet tych, które na co dzień pozostają ze sobą w stanie wojny. Wnikliwi obserwatorzy – znawcy środowisk około-piłkarskich doszli do wniosku, że trzeba rozmawiać językiem dyplomacji. Poza oficjalnym obiegiem trwały ustalenia i negocjacje. Nie znamy szczegółów tych negocjacji. Nie wiemy, czy, kiedy i gdzie pojawi się Staruch.
Polityka, podobnie jak piłka, bywa nieprzewidywalna. Środowiska kibiców jeszcze niedawno traktowane były jako nieformalne grupy i pozostawały pod szczególnym nadzorem, podobnie jak czeskie koleje. Nie jest tajemnicą, że generalny ton uprawiania polityki wewnątrz danego środowiska zależy od zamysłu jej liderów – często są to ludzie powiązani ze służbami. Tajemnicą pozostaje sposób i wielkość finansowania tych środowisk.
Gdyby doszło do zapowiadanego starcia – wojny polsko ruskiej, to zapewne bufetowa Hanka od środy przestałaby być prezydentem Warszawy, a Tusk nie musiałby ogłaszać decyzji, że pozostaje na czele PO – największych macherów od czasów Leszka Millera. Skoro jednak została ustalona główna linia polityczna, to bufetowa i DnaladMatole mogą spokojnie spać, nawet gdyby zaiskrzyło tu i ówdzie i nawet wtedy, gdyby powodem tego zaiskrzenia miała być przegrana biało czerwonych, dajmy na to 0-3 do przerwy.
Piłka jest okrągła – miej więcej tak jak stół w Magdalence. Gdyby ktoś miał wątpliwości, to niech zadzwoni do „Fryzjera” , który z Markiem D. obstawili wszystkie możliwe zakłady w ramach tzw. resocjalizacji. Trzeba też pamiętać, że futbol i jego bliskie otoczenie należą do sportów kontaktowych. Jeszcze dziś wielu będzie miało okazję przekonać się na własnej skórze, jak bardzo kontaktowy jest to sport.
_____________________________________
* władza warunkowa – wynegocjowane zapewnienie niekaralności partyjnej wierchuszki PZPR, MO, SB, WSW i podległych służ.