Łoś popełnił samobójstwo

Od dwóch dni pojawiają się fachowe opinie i ekspertyzy, czy zwierzę należące do gatunku, Alces alces, też chce być fachowy, a nic tak nie dodaje fachowości jak łacina, mogło przeskoczyć płot. Dane wprowadzone do umysłów analityków są następujące. Mamy Łosia, żeby już nie szpanować łaciną, mamy 1,5 metrową siatkę, mamy kompletnie zmasakrowaną Skodę, kierowcę, który zginął na miejscu i trzech pasażerów w szpitalu. Podstawowe pytanie analityków brzmi. Czy łoś mógł przeskoczyć 1,5 metrową siatkę? Ekspert od norm europejskich wypowiedział się jednoznacznie. Siatka ma wszystkie atesty i „na całym zachodzie”, na przykład w Niemczech, tak się zabezpiecza autostrady. Konkluzja. Łoś nie ma prawa przeskoczyć siatki, taka symulacja byłaby absolutnie nie-fizyczna. Następnie głos zabrał leśniczy, nie mylić z gajowym, który twierdzi, że takie zwierzę jak łoś, 1,5 metrową przeszkodę bierze z miejsca i ma jeszcze metr zapasu. W czasie prelekcji na tle zagajnika, wzmiankowane łosie przeskakują płot o wysokości co najmniej 1,7 metra. W żadnym wypadku nie przeszkodziło to ekspertowi od spraw motoryki i siły mięsni. Trener skoczków wzwyż oświadczył, że tylko wybitnie utalentowany sportowiec mógłby na tak miękkim i piaszczystym podłożu uzyskać odpowiednią prędkość rozbiegu i amplitudę odbicia. Trener skoczków zastrzega, że łosi nigdy nie trenował, ale dodał też, że nie sądzi, aby między łosiem i skoczkiem zachodziła jakaś istotna różnica.

Zebrawszy wszelkie opinie, stanowisko zajął bezpośrednio odpowiedzialny za stan i bezpieczeństwo autostrad. Odpowiedzialny drobną czcionka podpisał się na zwykłym, białym pasku i stwierdził co następuje. Rozprawianie na temat łosia jest bezprzedmiotowe, ponieważ odpowiednia komisja stwierdziła, w czasie badania środowiskowego, że na obszarze budowy autostrady łoś po prostu nie występuje. Skoro nie ma łosia, nie ma też potrzeby zabezpieczania autostrady, które zniosłyby motoryczne i wrodzone zdolności łosia, do brania przeszkód dwumetrowych. Wreszcie sprawą zajęła się prokuratura i już była skłonna wydać wyrok, ale rzutem na taśmę wypowiedział się filmoznawca, Tomasz Raczek. Ów słusznie zauważył, że w kultowym serialu „Przystanek Alaska”, łoś przechadza się swobodnie po drodze i nikt z tego tytułu nie ginie. Tomasz Raczek pociągnął wątek i dodał, że gdybyśmy mieli bardziej otwarte społeczeństwo oraz wyższą kulturę jazdy, nigdy by do tragedii LOSIA nie doszło. Komplet analiz musiał zdopingować niezależną, od głównego prokuratora, prokuraturę. Wstępne wyniki śledztwa są takie, że łoś nie mógł się znaleźć na odcinku autostrady, który spełnia wszystkie wymogi bezpieczeństwa i posiada stosowną dokumentację dotyczącą obszarów, na których łoś występuje.

Do wypadku najprawdopodobniej doszło w wyniku błędu kierowcy, który nie zauważył, że zwierzę wyruszyło z miejscowości Jasło i przez 300 kilometrów prawidło poruszało się prawą stroną jezdni. W czasie wjazdu na autostradę łoś zajął prawy pas, ten sam pas zajął kierowca Skody. W pewnej chwili kierowca Skody gwałtownie zwolnił i wówczas zmusił łosia do manewru wyprzedzania, który to manewr łoś wykonał prawidłowo. Niestety gwałtowne hamowanie Skody spowodowało, że pojazd wykonał beczkę poziomą, nie odrywając kół, śmiertelnie potrącił łosia, po czym Skoda wróciła do położenia w pierwotnym kierunku jazdy. Wersję prokuratury potwierdza kamera policyjnego radiowozu, na której wyraźnie widać, że Skoda wjeżdża na autostradę. Łosia wprawdzie nie widać, ale jest to związane z technicznymi możliwościami kamery, chodzi o tak zwany skrót lusterka wstecznego, co potwierdził Krzysztof Hołowczyc, zastrzegając, że jego opinia jest absolutnie apolityczna. Istnieje jednak, prócz wątku głównego, watek oboczny. Niepokój prokuratury wywołał nastrój łosia, po zderzeniu z samochodem zwierzę posmutniało na pysku i padło. Tylko ta okoliczność skłania śledczych, by rozważyć próbę samobójczą łosia, w którą rzecz jasna wpisał się błąd kierowcy, nieprawidłowo poruszającej się przed łosiem Skody.