Wiele „fenomenów” zbudowało, póki co nienaruszalną strukturę PRLII, ale dziś chciałbym poświęcić trochę czasu i obolałego organizmu, toczonego zapaleniem spojówek oraz przeziębieniem wywołanym nieznanym wirusem, tylko jednemu fenomenowi. Trochę się zastanawiałem zanim zdołałem nazwać to nadprzyrodzone zjawisko i sam nie wiem, czy udało mi się oddać rzeczy imię, dlatego dołożę trochę wyjaśnień. Fenomen postawionego na dupie dekalogu – taką mam roboczą nazwę i w żadnym razie nie chcę profanować, ale przywrócić powagę dekalogowi, niekoniecznie temu najbardziej znanemu, raczej dekalogowi postaw. Mnie uczono, w szkole i w domu, stawiania rzeczy na nogach, tymczasem gdzie się nie rozejrzę widzę w PRLII stawianie spraw na dupie. Tak się przedziwnie i cichutko złożyło, że nagle ludzie przestali rozumieć najprostsze antonimy. Co jest złe, co dobre, co zimne co gorące, co czarne, co białe. Przy pomocy tej techniki ujawnia się dziesiątki zjawisk postawionych na dupie. Na początek wezmę te z dzisiejszego dnia, gdy byłem mały to w rodzinnym domu non stop słyszałem o szacunku dla zmarłych, o godnym pochówku, o dbaniu o groby, o zapalaniu zniczy. Słyszałem też o bardziej ciężkich obowiązkach, na przykład syn miał obowiązek ogolić zmarłego ojca, córka była zobowiązana do umycia i ubrania ciała matki. Aż takim tradycjonalistą nie jestem i nie wymagam podtrzymywania tej tradycji, chociaż tradycja mi imponuje. Niby taka bardzo pierwotna, ale jest w tym góra szacunku. Tak było kiedyś, a dziś zobaczyłem szacunek dla zmarłych postawiony na dupie, okazuje się, że bliscy, którzy otrzymali zwłoki sprofanowane biurokracją i rzeźnickim obrządkiem, w telewizji i poważnych towarzystwach zostali przedstawieni jako hieny cmentarne. Przytkało mnie, zwyczajnie brak mi słów, żeby określić bydło wyjące z ekranów i salonów.
Wiele cierpienia można zadać człowiekowi, ale wciskanie do trumny szczątków, które z dużym prawdopodobieństwem nie należą do najbliższych osób, jest takim rodzajem zwyrodnienia, które w każdej cywilizacji kończyło się wykluczeniem społecznym. Hienami cmentarnymi są wszystkie hieny, które z tej tragedii, często własnego autorstwa, ośmielają się dziś robić wyrzuty rodzinom pogrążonym nie tylko w rozpaczy, ale w niepewności. Obie ekshumacje, jakie przeprowadzono wczoraj i dziś, były wynikiem wniosków prokuratury, a to oznacza, że nawet tak skompromitowane instytucje przyznają się do profanacji zwłok. Inaczej nie można nazwać takiej sytuacji, w której tak zwane „państwo polskie” oddaje rodzinom szczątki i nie ma pewności czyje szczątki oddaje. Nie ma teraz, bo wcześniej pewność była, przekopana na „kilka metrów w głąb”. Gdyby czas się cofnął o 30 lat usłyszałbym jako dziecko, że takich rzeczy, jak profanowanie zwłok zmarłych ojców, matek, dzieci i krewnych, nie robi się najgorszemu wrogowi. Po 30 latach odkąd słyszałem o sprawach postawionych na nogach, telewizja z lepszym towarzychem usiłuje mnie, dzieciom i wszystkim dookoła postawić sprawy na dupie. Nie telewizjo i lepsze towarzycho, Ci ludzie na cmentarzu, którzy chcieli wam patrzeć na ręce, byście kolejni raz nie sprofanowali ciał, nie są hienami, to są ludzie, którzy przyszli umyć, ubrać i okazać szacunek swoim bliskim. Hienami jesteście wy, bydło z telewizji, bydło z „rządu”, bydło z lepszego towarzycha.
Wy doprowadziliście swoim stawianiem spraw na dupie i profanowaniem zwłok do takiej sytuacji, w której rodziny muszą bronić godności zmarłych i godności własnej. I chociaż dla każdego człowieka ta tragedia jest niezwykle prosta do obsadzenia, bo bez żadnych wątpliwości widać kto jest Kreonem, a kto Antygoną, to chór telewizyjnych hien krzyczy do Antygony „hańba”, a do Kreona „chwała”. Przykład z ostatnich dni jest wyjątkowo drastyczny, jednak ten schemat działa z mniejszym lub większym okrucieństwem przy wielu stawieniach spraw na dupie. Każdego dnia jakiś ważny i rozpoznawalny niby ktoś mówi, że zabijanie dzieci świadczy o wyższej kulturze i cywilizacji. Nie ma tygodnia, żebym nie słyszał od postawionych na dupie moralizatorów, że wyższym stanem świadomości jest kochać pedała i feministkę, a zacofanym stan przejawia się kochaniem własnej żony, przepraszam, partnerki. Kulminacyjnym i szczytowym osiągnięciem stawiania spraw na dupie, jak dla mnie, jest wystawianie, za życia i po śmierci, pomników esbeckim i bolszewickim bandytom, przy jednoczesnym przerabianiu ofiar na wariatów pełnych nienawiści do wielkich ludzi, którzy w życiu coś osiągnęli. Już nie wnikam jak osiągnęli, bo bym się musiał zmagać z kolejną wypiętą do góry dupą, w tym miejscu gdzie ludzie mają twarz, ale pozwolę sobie na krótki slogan. Kto się uwzniośla i homilie buduje ze spraw postawionych na dupie, sam siebie na dupie stawia i głowy w tej pozycji nie widać. Gdy się stoi na nogach z głową uniesioną do góry, widać jak na dłoni, gdzie hieny, a gdzie ludzie, gdzie kaci, gdzie ofiary, gdzie pusta moda i gdzie cywilizacja.
trzeba by było cofnąć sie 100 lat
żeby usłyszeć o szacunku dla zmarłych, cofnąć sie 30 lat to mało. przypomnę tylko jak władza ludowa chowała ofiary zomo. przecież to była tylko lekko zmodyfikowana wersja bezimienych, zbiorowych mogił.
patrząc na to z szerszej perspektywy, jest to kontynuacja bolszewickiej myśli, z której ta chołota wyrosła.
trzeba by było cofnąć sie 100 lat
żeby usłyszeć o szacunku dla zmarłych, cofnąć sie 30 lat to mało. przypomnę tylko jak władza ludowa chowała ofiary zomo. przecież to była tylko lekko zmodyfikowana wersja bezimienych, zbiorowych mogił.
patrząc na to z szerszej perspektywy, jest to kontynuacja bolszewickiej myśli, z której ta chołota wyrosła.
od kilku miesięcy prorokujesz że burdel płonie
podając różne objawy, ale to co opisałeś, bitwy na cmentarzu pomiędzy służbami państwowymi a rodzinami ofiar pochowanych w anonimowych kwaterach, to kliniczny objaw pożaru, najlepszy jaki podałeś. Chociaż nie pamiętam żeby zmotoryzowane odwody milicji obywatelskiej walczyły na grobach.
od kilku miesięcy prorokujesz że burdel płonie
podając różne objawy, ale to co opisałeś, bitwy na cmentarzu pomiędzy służbami państwowymi a rodzinami ofiar pochowanych w anonimowych kwaterach, to kliniczny objaw pożaru, najlepszy jaki podałeś. Chociaż nie pamiętam żeby zmotoryzowane odwody milicji obywatelskiej walczyły na grobach.
“bydło z telewizji, bydło z „rządu”, bydło z lepszego towarzycha
a ten charakterek to brat starszy w wierze
“bydło z telewizji, bydło z „rządu”, bydło z lepszego towarzycha
a ten charakterek to brat starszy w wierze
Państwo zdało
Państwo zdało egzamin.
Wpolityce i niezalezna podali, że w grobie Anny Walentynowicz nie znajdowało się ciało Pani Walentynowicz. Mam nadzieję, że przeciwnicy PRL bis nie spieprzą teraz sprawy.
Państwo zdało
Państwo zdało egzamin.
Wpolityce i niezalezna podali, że w grobie Anny Walentynowicz nie znajdowało się ciało Pani Walentynowicz. Mam nadzieję, że przeciwnicy PRL bis nie spieprzą teraz sprawy.
Wzburzyć umysły, poderwać do czyny masę.
” Ujeżdżalnię oświetlał ogromny reflektor, stojący przy wejściu. Po czterech stronach umieszczeni byli esesmani z bronią maszynową.
Było nas tysiąc osiemset kilkudziesięciu. Mnie osobiście najbardziej denerwowała bierność masy Polaków. Wszyscy złapani nasiąkli już jakąś psychozą tłumu, która wtedy wyrażała się w tym, że cały ten tłum upodobnił się do stada baranów.
Nęciła mnie myśl prosta: wzburzyć umysły, poderwać do czynu tę masę. Współtowarzyszowi memu – Sławkowi Szpakowskiemu (wiem, że żył do czasu Powstania w Warszawie) proponowałem nawet wspólną akcję w nocy: opanowanie tłumu, napad na posterunki, przy czym miałem – przechodząc do ubikacji – “zawadzić” o reflektor i zniszczyć go. Lecz ja przecież w innym celu znalazłem się w tym środowisku, a to byłoby to pójściem na rzecz znacznie mniejszą… On w ogóle uważał to za pomysł z dziedziny fantazji. ”
Witold Pilecki, “Raport Witolda” z 1945 r.
http://www.polandpolska.org/dokumenty/witold/raport-witolda-1945.htm
Wzburzyć umysły, poderwać do czyny masę.
” Ujeżdżalnię oświetlał ogromny reflektor, stojący przy wejściu. Po czterech stronach umieszczeni byli esesmani z bronią maszynową.
Było nas tysiąc osiemset kilkudziesięciu. Mnie osobiście najbardziej denerwowała bierność masy Polaków. Wszyscy złapani nasiąkli już jakąś psychozą tłumu, która wtedy wyrażała się w tym, że cały ten tłum upodobnił się do stada baranów.
Nęciła mnie myśl prosta: wzburzyć umysły, poderwać do czynu tę masę. Współtowarzyszowi memu – Sławkowi Szpakowskiemu (wiem, że żył do czasu Powstania w Warszawie) proponowałem nawet wspólną akcję w nocy: opanowanie tłumu, napad na posterunki, przy czym miałem – przechodząc do ubikacji – “zawadzić” o reflektor i zniszczyć go. Lecz ja przecież w innym celu znalazłem się w tym środowisku, a to byłoby to pójściem na rzecz znacznie mniejszą… On w ogóle uważał to za pomysł z dziedziny fantazji. ”
Witold Pilecki, “Raport Witolda” z 1945 r.
http://www.polandpolska.org/dokumenty/witold/raport-witolda-1945.htm
GW, Onet czy Interia
Wystarczy poczytać niektóre komentarze na ww portalach, nóż się kieszeni otwiera, do jakiegoż stopnia zbydlęcenia doszli niektórzy komentujący:(
To jest szambo, prawdziwe szambo, i ci ludzie mają się za “fajnych Polaków”, to są pupile Lisa, to są ci którzy mają być przyszłością Polski?
GW, Onet czy Interia
Wystarczy poczytać niektóre komentarze na ww portalach, nóż się kieszeni otwiera, do jakiegoż stopnia zbydlęcenia doszli niektórzy komentujący:(
To jest szambo, prawdziwe szambo, i ci ludzie mają się za “fajnych Polaków”, to są pupile Lisa, to są ci którzy mają być przyszłością Polski?