Od czasu do czasu pojawia się takie pytanie, gdzie ktoś jest, gdzie się podziewa? Teraz pyta się w ten sposób o Donalda Tuska. Gdzie jest Donald Tusk? Proszę nie martwić, Tusk jest w bezpiecznym miejscu i proszę się nie dziwić, że robi wszystko, aby się nie wychylać. Pewnie jest trochę małostkowości i ludzkiej natury w tym, co napiszę, ale byłem niezwykle ciekaw jak Donald będzie wyglądał w chwili, gdy przestanie być modny. Ciekawość nie odnosi się do braku wyobrazi, przeciwnie, do potwierdzenia w końcu nie tak trudnych do katalogowania przypuszczeń. Byłem pewien, że Donald zwyczajnie podwinie ogon i chociaż to jeszcze nie jest właściwy moment, bo bez wątpienia nastąpią ostatnie ruchy i podrygi, pierwsze obrazy moich wyobrażeń już się potwierdzają. Tusk bez mediów, bez całego mętnego i mdłego towarzycha nie ma szans się utrzymać. On zwyczajnie nie ma nic, jest wydmuszką, na jego miejscu można postawić ślepego konia, kulawą żabę, babę z ziemią do kwiatków i będzie tak samo piękna w mediach. Za Tuskiem nie stoją realni wyborcy, a jeśli przesadzam, natychmiast koryguję, że w każdym razie nie stoją masy realnych wyborców. Stoją same masy, takie co już głosowały na wszystkich i nie pamiętają kto i kim był, bo telewizja nagle przestała pokazywać wyjątki z życia idola. Czy to się komuś bardzo podoba, czy komuś innemu spędza sen z powiek, jedynym liderem i jedyną partią, która ma za sobą wielką liczbę ludzi, świadomych własnego wyboru, jest PiS Kaczyńskiego. Jedni nazywali ten stan rzeczy sektą inni srali na groby „religią smoleńską”, najgłupsi krzyczeli o stalinizmie z komunizmem razem wziętych. Tymczasem dziś wypada odszczekać większość krytyk skierowanych pod adresem Kaczora, kolejny raz się okazało, że mamy do czynienia z politykiem, czyli w Polsce i na świecie gatunkiem wymierającym.
Nikt nie miał racji, żaden krytyk, łącznie i na czele ze mną. Kaczor założył rzecz fundamentalną, na czasy trudne z oślim uporem betonował elektorat legendarnych 20%, bo wiedział, że gdy powieje wiatr historii, będzie jedynym marszałkiem z taką armią. Do 20% w czasie kryzysu politycznego kolejne 20 dojdzie z łapanki, bez większego wysiłku. I można by zarzucać Kaczyńskiemu, że po prostu udało mu się, miał szczęście, nie strategię, gdyby nie prosty fakt. Chyba nawet najbardziej sklerotyczni i nienawidzący Kaczora powinni przyznać, że tę legendę o betonowaniu elektoratu na poziomie 20% opowiadano codziennie i ze wszystkich stron. Nic się nie udało, Kaczor wiedział czego chce i konsekwentnie realizował swój plan, za realizację trzeba mu zakurzone mokasyny wyczyścić, sam się schylam i nie muszę tłumaczyć ile mnie to kosztuje. Prawdopodobnie po tych paru akapitach niejeden Czytelnik się zastanowi, co ten Kurka pieprzy, jeszcze Kaczyński z PiS-em niczego nie wygrał, jeszcze i erotycznie mamy 3 lata do wyborów, a miesiąc w polskiej polityce czyni cuda. Zgoda, ale je też nie gratuluję Kaczorowi zwycięstwa i nie wyrywam się do odszczekiwania po próżnicy, tylko przyznaję rację konkretnemu etapowi dziejowemu. Obojętnie co się stanie dalej, jedno jest pewne, strategia konsolidowania wyborców w najpodlejszym czasie przyniosła rewelacyjny skutek, w który nikt prócz Kaczyńskiego i najwierniejszych żołnierzy nie wierzył.
Często i prawie wszyscy występujemy w roli doradców, ale czasami trzeba się przyznać, że jeden, i jak się okazuje, mądrzejszy w konkretnej sprawie miał rację, a reszta się srodze myliła. Kaczyński zrobił wiele politycznych błędów, bardzo wiele, z jednym naczelnym. Moim zdaniem ten człowiek ma fatalną rękę do ludzi i nie wiem skąd się to bierze, strach pomyśleć, że z naiwności i wrażliwości, bo to polityka dyskwalifikuje. Jak sobie przypomnieć jakie miałkie postaci przewinęły się przez PiS lub dzięki PiS zostały tuzami, to skóra cierpnie. Dość wspomnieć Kornatowskiego, Kaczmarka i na cichodajce politycznej Kluzik skończyć. Jednak przy wszystkich grzechach głównych, najważniejszą cnotę Kaczor zachował, wbrew tysiącom doradców. Jak mawia młodzież „szacun” Kaczorze! Kiedyś, gdy czasy i ludzie się zmienią, ktoś mi ten panegiryk wyciągnie i będzie się wyśmiewał, trudno, jakoś tak jestem skonstruowany, że lubię dokopać, byle uczciwie. Kiedy sam zaliczam kopa w rzetelnej walce, oddaję przeciwnikowi szacunek. Tylko co to ma wspólnego z ukrytym, tchórzliwym Tuskiem? Nic, absolutnie nic, ale chyba żaden wymagający Czytelnik nie będzie mi miał tego za złe, że małość frajera pokazałem może nie genialnym, ale wybitnym politycznym posunięciem Kaczora. Co ważne posunięciem długofalowym, konsekwentnym i realizowanym w piekielnych warunkach.
Zaciekli antykaczyści i wszyscy umiarkowani krytycy
,,antysystemowej opozycji" – zapomnieli już chyba, że Kaczyński jest głównym rozgrywającym od dwudziestu paru lat. Z małymi przerwami, po których wraca na czołowe pozycje, jeśli nie w państwie, to w redakcyjnych komentarzach – na pierwszych stronach gazet.
Sumując wszystkie wzloty i upadki Jarosława Kaczyńskiego, ten akurat nie byłby niczym nadzwyczajnym. Gdyby nie Smoleńsk.
A propos jego ,,ręki do ludzi" – zanim spalił kukłę Bolka, zrobił go prezydentem.
Zaciekli antykaczyści i wszyscy umiarkowani krytycy
,,antysystemowej opozycji" – zapomnieli już chyba, że Kaczyński jest głównym rozgrywającym od dwudziestu paru lat. Z małymi przerwami, po których wraca na czołowe pozycje, jeśli nie w państwie, to w redakcyjnych komentarzach – na pierwszych stronach gazet.
Sumując wszystkie wzloty i upadki Jarosława Kaczyńskiego, ten akurat nie byłby niczym nadzwyczajnym. Gdyby nie Smoleńsk.
A propos jego ,,ręki do ludzi" – zanim spalił kukłę Bolka, zrobił go prezydentem.