Reklama

Najtrudniej być prorokiem we własnym kraju i jeszcze trudniej we wlanej sprawie. Dawałem sobie spore szanse na umorzenie „obrazy prezydenta” w pierwszej fazie śmieszności organów, które podjęły sprawę, w mniemaniu organów, odnoszącą się do obrazy majestatu. Pomyliłem się, organa rozpoczynają kolejny akt komedii pod tytułem: „Nie mamy nic lepszego do roboty”. Niech będzie, wprawdzie ja mam wiele lepszych rzeczy do roboty, ale skoro w tej komedii nie ma castingu, tylko łapanka z urzędu, jestem zmuszony zagrać pierwszoplanową rolę. Jedno mogę obiecać, chociaż na scenie debiutuję, że będę się trzymał konwencji gatunku. W żadnym kadrze nie zachowam się dramatycznie, w żadnym nie będę poważny. By nie narażać się na świeże paragrafy udokumentuję i udowodnię poprawność definicji gatunku, który uprawia prokuratura gdańska. Komedia reżyserowana przez gdańską prokuraturę, wyspecjalizowanej w tej dziedzinie i zaliczającej spektakularne sukcesy, rozpoczęła się na początku czerwca, czyli minęło 4 miesiące nim prokuratura ustaliła dane osobowe autora inkryminowanego tekstu: http://kontrowersje.net/tresc/polska_rzadza_dwa_ruskie_cwele_tusk_i_komorowski, a precyzyjnie mówiąc dane dostarczył sam autor. Tym sposobem mamy złamaną pierwszą regułę tragedii greckiej, złamanie zasady czasu i potwierdzenie pierwszej reguły komedii RPIII, rozciągnięcie czasu w „czasookres”. Podobnie rzecz się ma z regułą miejsca. Sprawa rozpoczęła się w prokuraturze gdańskiej, przeszła do prokuratury w Złotoryi i Bóg jedyny wie gdzie się zakończy. Po ustąpieniu tragicznej zasady miejsca, przyroda wypełniła pustkę komiczną zasadą RPIII „Ze swojej strony dopełniliśmy wszelkich procedur”.

Wreszcie pozostała reguła akcji. Tutaj mam największe wątpliwości, ponieważ brakuje mi podstawowych danych. Ktoś tę akcję musiał rozpocząć, wprawdzie komedia ma się toczyć z urzędu, ale szybciej uwierzę, że można zamknąć dach stadionu w podczas deszczu, niż w to, że nie było donosu do prokuratury. W poniedziałek, 29 października, dowiem się kto zainicjował akcję, ale już na tym etapie mogę stwierdzić, że tragiczna reguła została sprofanowana i zastąpiona komediową postawą RPIII „Uprzejmie donoszę”. Naturalnie nie mam żadnych pretensji, że ktoś sobie doniósł do prokuratury, sam donosiłem kilka razy, tyle, że „doniesiony” wiedział o tym drugi, zaraz po mnie. Tak, czy siak widać wyraźnie, że zostałem postawiony na scenie komediowej, nie tragicznej i dlatego też proszę ewentualnie zainteresowanych opisywaniem mojej roli, aby ją opisywali zgodnie z prawdą, jako rolę komediową i nie robili z występu tragedii. Pierwszy i drugi akt komedii według mnie jest mało śmieszny, stare gagi, stary humor sytuacyjny, rutynowe dowcipy, jednak w trzecim akcie przewiduję naprawdę niezłe skecze. Przede wszystkim zabawa zacznie się na wstępnym poziomie, jakim jest przedstawienie zarzutów na podstawienie zebranego materiału dowodowego. Zabawne jest to, że w inkryminowanym tekście nie ma jednego słowa na temat prezydenta RPIII, a zatem nie prezydent jest podmiotem lirycznym tekstu. Prokuratura gdańska, mając wyraźne problemy z ogarnięciem wiedzy podawanej w szkole podstawowej, oparła zarzut na orzeczeniu: „rządzą”.

Reklama

Ciekawy precedens, który wyznacza satyryczne kierunki dla orzecznictwa sądowego. Skoro orzeczenie nie podmiot jest powodem, póki co, podejrzenia, w takim razie zdanie: „Nieudolnie rządzona Polska tonie w korupcji i tragifarsie” jest taką samą obrazą majestatu prezydenta jak zdanie: „Polską rządzą dwa ruskie cwele”. W obu przypadkach można by się doszukiwać podmiotów domyślnych, ale kto skończył podstawówkę ten wie, że podmiot w powyższych zdaniach jest wyraźnie wskazany, natomiast reszta jest dopełnieniem lub przydawką. Co najwyżej prokuratura może zlecić biegłemu, by zmienił podejrzenie z orzeczenia na dopełnienie lub przydawkę, ale nie jestem pewien, czy taka interpretacja nie obraża majestatu. Drugie otwarcie komediowe nastąpi w akcie procesowym, czego przezornie nie wykluczam. Otóż z chwilą gdy prokuratura oprze akt oskarżenia na orzeczeniu, dopełniaczu lub przydawce, prokurator będzie musiał udowodnić, że autor tekstu, pisząc o „dwóch ruskich cwelach” miał na myśli nie tylko konkretne osoby, ale też konkretne urzędy, chociaż w tekście nie ma żadnych odwołań do wzmiankowanych konkretów. Komediowość tej sytuacji polega na tym, że prokuratura jako pierwsza musiała skojarzyć „ruskich cweli” z najwyższymi urzędnikami w państwie.

Pytanie zasadnicze co prokuraturę do tego skłoniło? Jeśli wystarczyło jedno nazwisko, powszechnie występujące w książkach telefonicznych, no to niestety oznacza, że spośród tysięcy Polaków i nie-Polaków, opisany typ mentalny prokurator dopasował do prezydenta RPIII. Nie mogę odpowiadać za skojarzenia prokuratorskie, nie mogę odpowiadać za to, jaki chleb ma na myśli głodny, ale chętnie wysłucham jakimi torami prokurator doszedł do tak, i tu zgoda, obraźliwych dla prezydenta wniosków. Teoretycznie to oskarżony powinien udowodnić na jakiej podstawie przypisał określone cechy, określonym ludziom, jednak z tego obowiązku jestem zwolniony, ponieważ nie opisywałem konkretnych ludzi, opisywałem konkretne typy mentalne, przywołując nazwiska przeciętnego Komorowskiego i Tuska, aby dać odpocząć Bogu ducha winnym Nowakom i Kowalskim. Natomiast prokurator będzie musiał podjąć trud procesowy i wykazać, że takie określenia jak: „ruski cwel” pasują jak ulał do osób sprawujących najwyższe urzędy w RPIII i dodatkowo, że takie określenia chociaż instynktownie kojarzone przez prokuraturę, mają charakter obraźliwy. Nie wiem jak pozostali, ale ja się wygodnie rozsiadam w fotelu, otwieram piwo, słone paluszki i czekam cierpliwie na komediowe sceny. Jestem niezwykle rad, że prokuratura umożliwia mi przeprowadzenie społecznego eksperymentu, który ma pokazać, co komu w RPIII wolno, komu nie wolno i jak się zmienia polska gramatyka w zależności od autora słów i adresatów. Wdzięczność tym większa, że nie spodziewałem się tak zaangażowanego i wpisującego się idealnie w eksperyment, stanowiska prokuratury.

Reklama

32 KOMENTARZE

  1. Jesteśmy państwem
    o zewnętrznych znamionach państwa prawa. Tak się wszyscy – zainteresowani – umówili.
    I nie ma, już, żadnego znaczenia czy rozstrzygnięcie (tak się nazywa wyroki) zapada na sali sądowej, w gabinecie prezesa sądu, czy też, najtaniej –  w prokuraturze, a wysoki sąd ,,przyklepuje". I nie zmąci dobrego samopoczucia, pracowników wymiaru sprawiedliwości żadna granda ani bezczelne oszustwo – ujawnione w przypadkowy sposób. Nie mają tu nic do rzeczy – logika ani zgromadzone dowody. To jest stara, dobra szkoła ojca wszystkich prokuratorów – Wyszyńskiego. Nawet pan prezydent był łaskaw zauważyć – w ostatnim telewizyjnym interwju.
    Wracając do realu – do socrealu: jeżeli znasz w tej instytucji kogoś, albo, najlepiej, jeżeli jesteś z kimś na ty – możesz robić co chcesz.
    W przeciwnym wypadku – masz przerąbane.

    • Jedno w tej sprawie jest na
      Jedno w tej sprawie jest na pewno tajemnicze i albo to jest efekt, że tak napiszę, etapu procesowego, albo strategia. Mam na myśli kompletną ciszę medialną, coś takiego wcześniej się nie zdarzało. Bloger i obraza prezydenta? Odkąd pamiętam takie sprawy rozgrywały się w "Kropce nad i" i "Co z tym Lisem" z udziałem mecenasa Kalisza, a ostatnio mecenasa Giertycha po transplantacji europejskiej. Doprecyzuję od razu, że obojętnie jak się sprawy potoczą mnie w roli "celebryty" nikt nie zobaczy. Rzecz w tym, że ta dziwna omerta pasuje do strategii: "cichego i skutecznego… procesowania".

      • może za wcześnie na rejwach
        Cisza może wynikać z tego, że nie ma nic do pokazania na tym etapie. Krążą papiery, wezwania, rozmowy gabinetowe. Dopiero fizycznie stojący przed oprawcami bloger wzbudza zainteresowanie.
        Nie wiem też czy w poprzednich przypadkach uwaga mediów powstała sama z siebie, czy też jakiś wujek z telewizji nie musiał być skłoniony do działań.

        • Ale
          o tym, że Ziemkiewicz został pozwany przez Michnika to raczej wiadomo, przynajmniej w sieci. 

          Mnie niepokoi cisza w sieci. Przecież to kolejny przypadek ograniczania wolności słowa. Gdzie są portale to nagłaśniające? Czy cisza jest bo dobrali się do konkurencji i na to jest zezwolenie, i nie istotna jest sprawa nadrzędna?

          • Nie do końca
            podejrzewam, że wiedzą, ale takie portale jak niezależna czy nowyekran potrzebują ofiarę-męczennika, najlepiej z dziurą w głowie, z pięcioma wyrokami i z konfiskatą mąjątku, hipotetyczna ofiara ich nie interesuje, generuje za mało ciśnienia:
            Np. http://dosc.nowyekran.pl/post/77554,zywa-pochodnia-uswietni-czas-igrzysk-obecnej-ekipy-rzadzacej
            Tekst ozdabiał "główną" ze zdjeciem z jakiegoś filmu o superbohaterach, chyba z Fantastycznej czwórki:  http://1.fwcdn.pl/ph/09/63/30963/91817.2.jpg
            Coś niebywałego, barany tak zinstrumentalizowały i skarykaturalizowały krzywdę, że ręce opadają.
            Ziemkiewicz może sobie pozwolić na dąsy z Michnikiem, bo jest nie do ruszenia. Wszyscy poemocjonują się chwilę, następnie dojdzie do porozumienia i po sprawie. Przy okazji zaliczy wznowienie wydań książek i polepszy ich sprzedaż.

          • Tutaj mam inne doświadczenia
            bardzo podobał mi się "Walc stulecia", znacznie lepszy od "Pieprzonego losu kataryniarza". To jest pesymizm skrajny, a w takich pozycjami się wtedy (czyli dość dawno) otaczałem. Podejrzewam, że bym teraz tym wzgardził, być może.
            Ziemkiewicz w publicystyce jest dobry na tzw. "dobry początek", tak jak oswojenie z muzyką klasyczną najłatwiejszą drogą wiedzie przez Czajkowskiego. Później, po wgłębieniu tematu, nie jawi się tak atrakcyjnie, ale z sentymentu wraca się od czasu do czasu, tylko nie w dużych ilościach.
            Teraz go nie czytam w żadnych, od momentu, kiedy zatrzymał się w miejscu i nadaje coś o społeczeństwie postkolonialnym i myślach neoendeka. Sądzę, że już się porządnie zaetatyzował, daje o sobie znać gdzieniegdzie, abyśmy nie mieli wątpliowści, kogo kochać, a kogo nie. Możliwe, że się mylę, możliwe, że Ziemkiewicz jest aktywny jak jasna cholera, również samodzielny, lecz do mnie to nie dochodzi, bo nie kupuję odgrzewalni kotletów (czytaj: Uważam Rze).

      • Sam musisz zadbać o rozgłos
        bo urzędowej promocji brakuje ze względu na słowo : cwel, a do tego ruski.
        Urzędowa cisza panuje ze względu na mnogość tego typu spraw. Nie wiedzą którą sprawę wypromować. A dokładniej – prokuratura nie jest zainteresowana żadną reklamą, natomiast reżimowym mediom zasugerowano – trzymać się z daleka.
        Jest też inna pułapka nagłaśniania pracy leniwej prokuratury – w wypadku szumu medialnego MUSI coś zrobić.Natomiast w zaciszu gabinetów – normalnym trybem.

  2. Jesteśmy państwem
    o zewnętrznych znamionach państwa prawa. Tak się wszyscy – zainteresowani – umówili.
    I nie ma, już, żadnego znaczenia czy rozstrzygnięcie (tak się nazywa wyroki) zapada na sali sądowej, w gabinecie prezesa sądu, czy też, najtaniej –  w prokuraturze, a wysoki sąd ,,przyklepuje". I nie zmąci dobrego samopoczucia, pracowników wymiaru sprawiedliwości żadna granda ani bezczelne oszustwo – ujawnione w przypadkowy sposób. Nie mają tu nic do rzeczy – logika ani zgromadzone dowody. To jest stara, dobra szkoła ojca wszystkich prokuratorów – Wyszyńskiego. Nawet pan prezydent był łaskaw zauważyć – w ostatnim telewizyjnym interwju.
    Wracając do realu – do socrealu: jeżeli znasz w tej instytucji kogoś, albo, najlepiej, jeżeli jesteś z kimś na ty – możesz robić co chcesz.
    W przeciwnym wypadku – masz przerąbane.

    • Jedno w tej sprawie jest na
      Jedno w tej sprawie jest na pewno tajemnicze i albo to jest efekt, że tak napiszę, etapu procesowego, albo strategia. Mam na myśli kompletną ciszę medialną, coś takiego wcześniej się nie zdarzało. Bloger i obraza prezydenta? Odkąd pamiętam takie sprawy rozgrywały się w "Kropce nad i" i "Co z tym Lisem" z udziałem mecenasa Kalisza, a ostatnio mecenasa Giertycha po transplantacji europejskiej. Doprecyzuję od razu, że obojętnie jak się sprawy potoczą mnie w roli "celebryty" nikt nie zobaczy. Rzecz w tym, że ta dziwna omerta pasuje do strategii: "cichego i skutecznego… procesowania".

      • może za wcześnie na rejwach
        Cisza może wynikać z tego, że nie ma nic do pokazania na tym etapie. Krążą papiery, wezwania, rozmowy gabinetowe. Dopiero fizycznie stojący przed oprawcami bloger wzbudza zainteresowanie.
        Nie wiem też czy w poprzednich przypadkach uwaga mediów powstała sama z siebie, czy też jakiś wujek z telewizji nie musiał być skłoniony do działań.

        • Ale
          o tym, że Ziemkiewicz został pozwany przez Michnika to raczej wiadomo, przynajmniej w sieci. 

          Mnie niepokoi cisza w sieci. Przecież to kolejny przypadek ograniczania wolności słowa. Gdzie są portale to nagłaśniające? Czy cisza jest bo dobrali się do konkurencji i na to jest zezwolenie, i nie istotna jest sprawa nadrzędna?

          • Nie do końca
            podejrzewam, że wiedzą, ale takie portale jak niezależna czy nowyekran potrzebują ofiarę-męczennika, najlepiej z dziurą w głowie, z pięcioma wyrokami i z konfiskatą mąjątku, hipotetyczna ofiara ich nie interesuje, generuje za mało ciśnienia:
            Np. http://dosc.nowyekran.pl/post/77554,zywa-pochodnia-uswietni-czas-igrzysk-obecnej-ekipy-rzadzacej
            Tekst ozdabiał "główną" ze zdjeciem z jakiegoś filmu o superbohaterach, chyba z Fantastycznej czwórki:  http://1.fwcdn.pl/ph/09/63/30963/91817.2.jpg
            Coś niebywałego, barany tak zinstrumentalizowały i skarykaturalizowały krzywdę, że ręce opadają.
            Ziemkiewicz może sobie pozwolić na dąsy z Michnikiem, bo jest nie do ruszenia. Wszyscy poemocjonują się chwilę, następnie dojdzie do porozumienia i po sprawie. Przy okazji zaliczy wznowienie wydań książek i polepszy ich sprzedaż.

          • Tutaj mam inne doświadczenia
            bardzo podobał mi się "Walc stulecia", znacznie lepszy od "Pieprzonego losu kataryniarza". To jest pesymizm skrajny, a w takich pozycjami się wtedy (czyli dość dawno) otaczałem. Podejrzewam, że bym teraz tym wzgardził, być może.
            Ziemkiewicz w publicystyce jest dobry na tzw. "dobry początek", tak jak oswojenie z muzyką klasyczną najłatwiejszą drogą wiedzie przez Czajkowskiego. Później, po wgłębieniu tematu, nie jawi się tak atrakcyjnie, ale z sentymentu wraca się od czasu do czasu, tylko nie w dużych ilościach.
            Teraz go nie czytam w żadnych, od momentu, kiedy zatrzymał się w miejscu i nadaje coś o społeczeństwie postkolonialnym i myślach neoendeka. Sądzę, że już się porządnie zaetatyzował, daje o sobie znać gdzieniegdzie, abyśmy nie mieli wątpliowści, kogo kochać, a kogo nie. Możliwe, że się mylę, możliwe, że Ziemkiewicz jest aktywny jak jasna cholera, również samodzielny, lecz do mnie to nie dochodzi, bo nie kupuję odgrzewalni kotletów (czytaj: Uważam Rze).

      • Sam musisz zadbać o rozgłos
        bo urzędowej promocji brakuje ze względu na słowo : cwel, a do tego ruski.
        Urzędowa cisza panuje ze względu na mnogość tego typu spraw. Nie wiedzą którą sprawę wypromować. A dokładniej – prokuratura nie jest zainteresowana żadną reklamą, natomiast reżimowym mediom zasugerowano – trzymać się z daleka.
        Jest też inna pułapka nagłaśniania pracy leniwej prokuratury – w wypadku szumu medialnego MUSI coś zrobić.Natomiast w zaciszu gabinetów – normalnym trybem.

  3. chociaż w tekście nie ma żadnych odwołań do wzmiankowanych
    konkretów.

    Nie mam zamiaru Cię straszyć ale uczestniczyłem w sprawie gdzie blondynka z łańcuchem na szyi reprezentująca tzw. wymiar "sprawiedliwości" tak zinterpretowała pewien fakt JAK BYŁO TO POTRZEBNE i klamka zapadła.
    I jak by się sądowy "aparat ucisku" nie obrażał to ze sprawiedliwością i moralnością nie ma nic wspólnego.

  4. chociaż w tekście nie ma żadnych odwołań do wzmiankowanych
    konkretów.

    Nie mam zamiaru Cię straszyć ale uczestniczyłem w sprawie gdzie blondynka z łańcuchem na szyi reprezentująca tzw. wymiar "sprawiedliwości" tak zinterpretowała pewien fakt JAK BYŁO TO POTRZEBNE i klamka zapadła.
    I jak by się sądowy "aparat ucisku" nie obrażał to ze sprawiedliwością i moralnością nie ma nic wspólnego.

  5. Ścigać należy Palikota
    To Palikot nazwał Gowina katolicką ciotą. Nie słyszałem żeby komuś z prokuratury to przeszkadzało, a sprawa była nagłośniona medialnie.
    Za Wikipedią, ulubionym Organem Doradczym Bula: "Oprócz słowa cwel osoba taka jest również określana jako: parówa, ciota, padalec, rura, dupka, kurwa, druciara, pipka. Cwelom też często nadawane są imiona kobiece"
    Ruski cwel czy katolicka ciota? Czym się różni katolicka ciota od druciary Bronki? W zasadzie niczym.

  6. Ścigać należy Palikota
    To Palikot nazwał Gowina katolicką ciotą. Nie słyszałem żeby komuś z prokuratury to przeszkadzało, a sprawa była nagłośniona medialnie.
    Za Wikipedią, ulubionym Organem Doradczym Bula: "Oprócz słowa cwel osoba taka jest również określana jako: parówa, ciota, padalec, rura, dupka, kurwa, druciara, pipka. Cwelom też często nadawane są imiona kobiece"
    Ruski cwel czy katolicka ciota? Czym się różni katolicka ciota od druciary Bronki? W zasadzie niczym.

  7. To jakiś horror!
    Powiem delikatnie – z M_K się nie lubimy. Ale w tym absurdzie, który Go właśnie dotknął jestem z Nim sercem i duszą. "Polityka Miłości" zaserwowała nam kolejny seans nienawiści, lekcję totalitaryzmu w czystej postaci. Obawiam się, że potraktują M_K znacznie gorzej niż potraktowali drobnego pijaczka. Na to mojej zgody nie ma i nie będzie. Tomek! Nie jesteś sam! W necie znajdzie się wielu, którzy Ci pomogą prawnie. Sam zaraz zadziałam. Precz z komuną!

  8. To jakiś horror!
    Powiem delikatnie – z M_K się nie lubimy. Ale w tym absurdzie, który Go właśnie dotknął jestem z Nim sercem i duszą. "Polityka Miłości" zaserwowała nam kolejny seans nienawiści, lekcję totalitaryzmu w czystej postaci. Obawiam się, że potraktują M_K znacznie gorzej niż potraktowali drobnego pijaczka. Na to mojej zgody nie ma i nie będzie. Tomek! Nie jesteś sam! W necie znajdzie się wielu, którzy Ci pomogą prawnie. Sam zaraz zadziałam. Precz z komuną!