O stalinowskim wyczynie najnowszej gwiazdy medialnej powiedziano więcej niż wszystko, dlatego nie zamierzam tłuc piany na pobojowisku sprzecznych argumentów. Zaciekawił mnie zupełnie nowy i niezwykle pocieszający trend, który warto odnotować. Otóż wbrew wszystkim nadęciom, napięciom, hiperbolom i dmuchanym histeriom, spokojnie sobie można pozwolić na mało wybredny żart z nazwiska medialnej gwiazdy. Tuleya rozsypał się jak mały Igor po pierwszym suwie, który miał go wynieść na autorytet. Jeszcze nie zaczął ssać, a już skończył na wydechu. Żeby było jeszcze bardziej paradoksalnie, to pan ginąca w oczach gwiazda, spalił się dokładnie tak samo, jak spalono infantylnego Zbyszka Ziobro. Pewnie znów zbiorę z obu stron, niemniej infantylność obu panów nie podlega w mojej ocenie najmniejszej wątpliwości. Dopiero po latach Jarosław zauważył, nie bez politycznej motywacji, że nikt tak skutecznie nie ośmieszył idei IVRP jak organizowane trzy razy dziennie konferencje Ziobry. Nie ujmuje to w żadnym stopniu zasług Ziobry jeśli chodzi o najwłaściwszy kierunek działań, inaczej się nie da, jestem zdecydowanym zwolennikiem wprowadzenia zamordyzmu prawnego w takich miejscach jak szpitale i urzędy, ponieważ tylko hipokryci albo frajerzy mogą zakładać, że w inny sposób da się wyplenić sprzedajność. Ziobro był jak socjalizm, kierunek słuszny, ale przy braku ludzkiej twarzy zaliczył całe mnóstwo wypaczeń. W moich oczach szczeniackie popisy w wykonaniu Ziobry i Tuleyi (chyba tak się pize), są tożsame i taką samą cenę za swoje zachowania zapłacą. Być może każdy z nich zrobi jeszcze jakąś karierę, ale garbu braku powagi nie pozbędą się nigdy. Podkreślam że podobieństwo widzę jedynie w niedojrzałej, infantylnej osobowości obu panów, ponieważ w zakresie działań mamy absolutną przepaść.
Zdecydowanie wolę stu smarkatych Zbyszków, którzy podejmują słuszne działania, niechby nawet efekciarsko, od jednego smarkatego Igora, który swoim efekciarstwem łagodnie traktuje gangsterów i atakuje „dużych agentów Tomków”. Przedstawiony wyrywek podobieństwa ma jedynie służyć za prognozę rozwoju kariery, które skończyło się inicjacją świeżego trendu. Tuleya chciał dobrze, głównie dla siebie, ale zwyczajnie przesadził w ekspresji. Jestem pewien, że niejeden dyżurny autorytet chciałby się wyrwać do płomiennej obrony smarkatego Igora, ale jednak coś te togi i gronostaje dla nich znaczą. Tym sposobem słyszymy wprawdzie najgłupszych z najgłupszych, na których zawsze można liczyć, choćby Maziarskiego, ale już Kruszyński, czy nawet Gugała tak nisko nie odważyli się zejść. Dziwnym trafem sędzia z pałętającym się łańcuchem u szyi gdzieś tam został przesunięty, odsunięty, oddelegowany, czy w inny sposób urlopowany, a to oznacza dla niego wyrok – autorytetem nie zostanie. Inna sprawa, że za odwalenie czarnej roboty żadna krzywda mu się nie stanie i tę ocenę można mi wytknąć, jako sprzeczność. Jeszcze parę dni temu pisałem, że Tuleya odegrał niezły teatr na rzecz „układu”, co mu będzie poczytane w poczet zasług. Nie ma sprzeczności, tak było i w jakimś stopniu pozostanie, tylko „sprawa stała rozwojowa” i siłą rzeczy ktoś z sanek musiał wyskoczyć. Przecież niepierwszy raz mamy do czynienia z podobnym manewrem, że dobrze żarło, potem zdechło i nie takich się rzucało na pożarcie i nie takich do sanek zapraszało, choćby Roman Giertych robi za doskonały przykład.
Pozostaje doprecyzować pocieszenie, które wyraziłem w formie trendu. Sporo wskazuje, że układ zaczął chodzić swoimi ścieżkami, nie ma spójnego komunikatu, cześć ma wiedzę tajemną, cześć zgaduje, jeszcze inni nie wiedzą gdzie się podziać. Powstała atmosfera nie tylko doprowadza do sprzecznych komunikatów, pozostawiających pożeraczy ciapy medialnej samych sobie, ale nakazuje ostrożność kolejnym Tuleyom. Nie tak łatwo poruszać się systemie karier chaotycznych, jeszcze dwa lata temu Tuleya byłby postacią jednoznacznie pozytywną, bohaterską, męczeńską i błogosławioną. Dziś sfrajerował się na polecenie lub na własne życzenie, to mało ważne, w każdym razie skala zasług pozostaje w wyraźnej dysproporcji do wynagrodzenia. Nikt nad Tuleyą nie zapłacze, gdy się skryje w korytarzach Sądu Rejonowego Mokotów, chociaż nie da się wykluczyć radykalnych zmian rzeczywistości, które los sędziego odmienią. Patrząc jednak z ulubionej perspektywy Tuska – tu i teraz, można z czystym sumieniem stwierdzić, nie siląc się na subtelności, że pan Tuleya rozsypał się po pierwszym szlifie.
PS Dla zainteresowanych jeden druk informujący o zakończeniu postępowania i skierowaniu sprawy do sądu i jedna perełka prokuratorska z procesu Matka Kurka vs „państwo polskie – rozpatrzenie wniosku o powołanie Bralczyka na biegłego.
Jak różne mogą być losy Panów Oskarżonych
Pan Sędzia i jego inny Pan Oskarżony.
http://www.fakt.pl/Sedzia-chwali-gangstera-i-daje-mu-tylko-5-lat-,artykuly,134297,1.html
A tu kolejny Oskarżony, ale tym razem raczej nie Pan.
http://info-horyzont.pl/kolejne-trzy-miesiace-aresztu-dla-starucha.html
Podstawą decyzji sądu było zagrożenie surową karą, obawa matactwa i utrudniania postępowania karnego – tłumaczy sędzia Igor Tuleya, rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie.
Jak różne mogą być losy Panów Oskarżonych
Pan Sędzia i jego inny Pan Oskarżony.
http://www.fakt.pl/Sedzia-chwali-gangstera-i-daje-mu-tylko-5-lat-,artykuly,134297,1.html
A tu kolejny Oskarżony, ale tym razem raczej nie Pan.
http://info-horyzont.pl/kolejne-trzy-miesiace-aresztu-dla-starucha.html
Podstawą decyzji sądu było zagrożenie surową karą, obawa matactwa i utrudniania postępowania karnego – tłumaczy sędzia Igor Tuleya, rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie.
W polskich sądach nie obowiązuje system common low
ale powszechna jest praktyka powoływania sie na orzeczenia SN. Poczytaj orzecznictwo SN ale również Sądów Apelacyjnych w podobnych sprawach. Odrzucenie wniosku o biegłego jest bez znaczenia – to sąd zadecyduje o ew. powołaniu biegłych. A swoją drogą ciekawe – skąd prokurator wie? Czyżby ktoś spytał pana Pokrzywdzonego ?
W polskich sądach nie obowiązuje system common low
ale powszechna jest praktyka powoływania sie na orzeczenia SN. Poczytaj orzecznictwo SN ale również Sądów Apelacyjnych w podobnych sprawach. Odrzucenie wniosku o biegłego jest bez znaczenia – to sąd zadecyduje o ew. powołaniu biegłych. A swoją drogą ciekawe – skąd prokurator wie? Czyżby ktoś spytał pana Pokrzywdzonego ?
Co do sędziego Tuley’a pytanie brzmi:
czy ma jaja i pójdzie na całość? Tak i tylko tak 🙂 ^ 🙂
Co do sędziego Tuley’a pytanie brzmi:
czy ma jaja i pójdzie na całość? Tak i tylko tak 🙂 ^ 🙂
Treść mojego wniosku (Bralczyk)
Piotr Wielgucki 27.12.2012 Biskupin
Biskupin 85A
59-225 Chojnów
Prokuratura Rejonowa w Złotoryi
ul. Miła 14
59-500 Złotoryja
Wniosek
W związku z toczącym się wobec mnie postępowaniem, syg. akt 2Ds.377/12/S składam wniosek o powołanie biegłego językoznawcy, Profesora Jerzego Bralczyka, w celu wydania opinii czy artykuł, pt. „Polską rządzą dwa ruskie cwele: Tusk i Komorowski!”, zamieszczony na portalu http://www.kontrowersje.net zawiera:
Uzasadnienie wniosku.
W czasie przesłuchań wielokrotnie podkreślałem, że moją intencją nie było znieważenie Prezydenta Rzeczypospolitej, ale ostra krytyka zachowań charakterystycznych dla pewnej grupy osób poruszających się w przestrzeni społeczno-politycznej. Już w pierwszym zdaniu artykułu jednoznacznie informuję, że nie mam zamiaru znieważać, obrażać, rzucać inwektywami, ale chcę dokonać ostrej krytyki politycznej rzeczywistości. Ponadto w żadnym miejscu artykułu nie odnoszę się do osoby i urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej, nie posługuję się wizerunkiem Prezydenta, natomiast użyte w tekście nazwiska, są tylko i wyłącznie figurą stylistyczną, parafrazą „przysłowiowych” Kowalskich i Nowaków.
Pan Profesor Jerzy Bralczyk wielokrotnie wydawał opinie w podobnych sprawach, a w konkretnej sprawie posła Janusza Palikota wydał opinię, która jest całkowicie zbieżna z moimi zeznaniami. W załączniku cytuję opinię Profesora Jerzego Bralczyka, z podaniem źródła. Według mojej oceny słowo „cwel” jest takim samym, jak to ujmuje Profesor Bralczyk: „sprawozdaniem z własnego sądu” jak słowo cham. Podobnie rzecz się ma ze słowem „przecwelić”, tutaj stanowisko Profesora Bralczyka jest równie jednoznaczne i podparte przykładem „prostytuować się”, cytuję: „Słowo „prostytuować się” bywało używane już w XIX wieku w sensie przenośnym. Znaczyło nie tylko „być, stać się prostytutką”, lecz w powszechnie przyjętym znaczeniu: „pozbawiać się części swej godności dla korzyści materialnych”. Np. gdy prokurator dla korzyści przymykał oko na niegodziwe czyny.”
Jestem przekonany, że moje opinie wyrażone w sposób podobny, jeśli nie synonimiczny, Profesor Jerzy Bralczyk konsekwentnie musiałby zakwalifikować jako osąd pewnej grupy osób, co ewentualnie podlega prawu cywilnemu, a nie zniewadze Prezydenta Rzeczypospolitej, która jest ścigana karnie i z urzędu. W związku z tym uważam powołanie biegłego językoznawcy, Profesora Jerzego Bralczyka, za niezbędne tym bardziej, że w uzasadnieniu zarzutów postawionych przez Panią Prokurator Danutę Górecką nie ma jednego dowodu, a nawet słowa potwierdzającego zniewagę Prezydenta Polski, są jedynie moje zeznania i analizy informatyczne potwierdzające tożsamość autora artykułu.
Piotr Wielgucki
Załącznik
Fragment wywiadu „Cham, zniewaga i patos” udzielonego Rzeczpospolitej przez Profesora Jerzego Bralczyka, który ukazał się w dniu 19-02-2009
Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie znieważenia Lecha Kaczyńskiego przez Janusza Palikota słowami „uważam prezydenta za chama”. Sąd podtrzymał jej decyzję uznając, że czyn posła PO „nie zawierał znamion przestępstwa”. I sąd, i prokuratura, powoływały się przy tym na pana opinię jako biegłego językoznawcy. Co pan im takiego napisał?
Jerzy Bralczyk: – Że z całą pewnością wypowiedź posła Palikota jest obraźliwa. Natomiast nie jest zniewagą.
Jaka to różnica?
Zniewaga dokonuje uszczerbku na honorze tego, do kogo się ją kieruje. A formę wypowiedzi Palikota oraz użyte słowo trudno za takie uznać. On nie powiedział wprost: „prezydent to cham”, tylko: „uważam go za chama”. Miało to więc charakter sprawozdania Palikota z jego własnego sądu. Słowo „cham” oznacza tylko, że ktoś zachowuje się po chamsku. Czy mogę ocenić czyjeś postępowanie jako chamskie? Mogę, to go nie znieważa.
I w ten sposób można się wykpić, że to nie była zniewaga?
On zdaje się o to dba, żeby nie można mu było tego zarzucić. Trudno przypisać oskarżenie słowom, które są użyte tak, że ukryta w nich obelga ma formułę umowną a nie dosłowną. Pamiętam felieton Krzysztofa Czabańskiego sprzed wielu lat, w którym użył takiej formuły: „nie napiszę, że ten i ten są tacy a owacy, bo mógłbym za to ponieść odpowiedzialność”. I wymienił kilkanaście nazwisk, a przy nich nieprzyjemne epitety, tyle że z zastrzeżeniem „nie powiem, że jest…”.
A wypowiedź Palikota o posłance PiS Grażynie Gęsickiej, że się sprostytuowała?
Podobna sytuacja. Słowo „prostytuować się” bywało używane już w XIX wieku w sensie przenośnym. Znaczyło nie tylko „być, stać się prostytutką”, lecz w powszechnie przyjętym znaczeniu: „pozbawiać się części swej godności dla korzyści materialnych”. Np. gdy prokurator dla korzyści przymykał oko na niegodziwe czyny.
Źródło: http://www.rp.pl/artykul/265823.html
Potrzebny Tobie MK prawnik
choćby po to, żebyś takich naiwnych tekstów oszczędził prokuraturze, a przy okazji spalisz najlepsze kontrargumenty i pani prokurator się przygotuje. Taki wniosek należało zachować na pierwszą rozprawę. To sąd powołuje biegłych, bez względu na to kim posiłkowała się prokuratura(chyba, że się zgodzisz na takie dictum). Więc dobrze się zastanów o jakiego biegłego będziesz wnioskował, bo jego opinia może być wiążąca i decydować o wyroku. Lista biegłych sądowych, o czym nie wiesz, to lista życiowych i zawodowych przegrańców. Jeżeli z takiej , krótkiej zresztą, listy legnicki sąd wybierze ,,eksperta", to już pozamiatane. Dla filologa 500 zł to wielka suma, więc zrobi wszystko (czego się od niego oczekuje) żeby nie stracić tego źródła dodatkowych dochodów.
A tutaj perełka
– Sądy nie są związane wnioskami prokuratury – podkreśla rzecznik warszawskiego sądu okręgowego Igor Tuleya.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75248,13158396,Sad_odmowil_prokuraturze_umorzenia_sprawy_policjanta_.html#ixzz2HK6Tmy94
Doskonale sobie zdaję z tego
Doskonale sobie zdaję z tego sprawę, dlatego w pozornej naiwności wnioskowałem O TEGO KONKRETNEGO BIEGŁEGO, KTÓRY NAPISAŁ TĘ KONKRETNĄ OPINIĘ. Ciężko byłoby Bralczykowi robić z siebie błazna, bo to dla niego żadna sprawa, a poprzednia opinia stawia go w sytuacji bez wyjścia, jako językoznawcę. Nie znasz ambicji takich ludzi? Oni jak raz coś powiedzą, to będą tego bronić do upadłego z pozycji nie omylnych. Gdybym złożył wniosek o jakiegokolwiek biegłego, to najkrótsza droga do tego scenariusza, który nakreśliłeś. Przed sądem oczywiście ponowię wniosek, ale tylko o Bralczyka, jeszcze raz powołując się na jego opinię w sprawie z tego samego paragrafu. Prawnika nie chce, moja strategia jest prosta, chce pokazać, że system tłucze człowieka, co mi się udaje bez wysiłku, a potem całość do tej wymarzonej Europy. W przeciwieństwie do wielu, ja w tej sprawie nie jestem pesymistą, daję sobie 50% na uniewinnienie w I instancji, to naprawdę zbyt grubymi nićmi szyte, by się w końcu ktoś nie opamiętał zanim się zrobi kolejna afera na cały kraj, jak zawsze w tego typu sprawach. Ten tekst nie nadaje się do wyroku, żeby było zabawniej, pewnie znalazłby się jakiś inny mój tekst, gdzie Pani prokurator miałaby znacznie łatwiej. “Dwa cwele” nie odnoszą się ani do urzędu, ani do osoby prezydenta, tego nie da się podważyć, można jedynie uznać, że się nie widzi, ale “Europie” taki proces się wygrywa z definicji.
Treść mojego wniosku (Bralczyk)
Piotr Wielgucki 27.12.2012 Biskupin
Biskupin 85A
59-225 Chojnów
Prokuratura Rejonowa w Złotoryi
ul. Miła 14
59-500 Złotoryja
Wniosek
W związku z toczącym się wobec mnie postępowaniem, syg. akt 2Ds.377/12/S składam wniosek o powołanie biegłego językoznawcy, Profesora Jerzego Bralczyka, w celu wydania opinii czy artykuł, pt. „Polską rządzą dwa ruskie cwele: Tusk i Komorowski!”, zamieszczony na portalu http://www.kontrowersje.net zawiera:
Uzasadnienie wniosku.
W czasie przesłuchań wielokrotnie podkreślałem, że moją intencją nie było znieważenie Prezydenta Rzeczypospolitej, ale ostra krytyka zachowań charakterystycznych dla pewnej grupy osób poruszających się w przestrzeni społeczno-politycznej. Już w pierwszym zdaniu artykułu jednoznacznie informuję, że nie mam zamiaru znieważać, obrażać, rzucać inwektywami, ale chcę dokonać ostrej krytyki politycznej rzeczywistości. Ponadto w żadnym miejscu artykułu nie odnoszę się do osoby i urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej, nie posługuję się wizerunkiem Prezydenta, natomiast użyte w tekście nazwiska, są tylko i wyłącznie figurą stylistyczną, parafrazą „przysłowiowych” Kowalskich i Nowaków.
Pan Profesor Jerzy Bralczyk wielokrotnie wydawał opinie w podobnych sprawach, a w konkretnej sprawie posła Janusza Palikota wydał opinię, która jest całkowicie zbieżna z moimi zeznaniami. W załączniku cytuję opinię Profesora Jerzego Bralczyka, z podaniem źródła. Według mojej oceny słowo „cwel” jest takim samym, jak to ujmuje Profesor Bralczyk: „sprawozdaniem z własnego sądu” jak słowo cham. Podobnie rzecz się ma ze słowem „przecwelić”, tutaj stanowisko Profesora Bralczyka jest równie jednoznaczne i podparte przykładem „prostytuować się”, cytuję: „Słowo „prostytuować się” bywało używane już w XIX wieku w sensie przenośnym. Znaczyło nie tylko „być, stać się prostytutką”, lecz w powszechnie przyjętym znaczeniu: „pozbawiać się części swej godności dla korzyści materialnych”. Np. gdy prokurator dla korzyści przymykał oko na niegodziwe czyny.”
Jestem przekonany, że moje opinie wyrażone w sposób podobny, jeśli nie synonimiczny, Profesor Jerzy Bralczyk konsekwentnie musiałby zakwalifikować jako osąd pewnej grupy osób, co ewentualnie podlega prawu cywilnemu, a nie zniewadze Prezydenta Rzeczypospolitej, która jest ścigana karnie i z urzędu. W związku z tym uważam powołanie biegłego językoznawcy, Profesora Jerzego Bralczyka, za niezbędne tym bardziej, że w uzasadnieniu zarzutów postawionych przez Panią Prokurator Danutę Górecką nie ma jednego dowodu, a nawet słowa potwierdzającego zniewagę Prezydenta Polski, są jedynie moje zeznania i analizy informatyczne potwierdzające tożsamość autora artykułu.
Piotr Wielgucki
Załącznik
Fragment wywiadu „Cham, zniewaga i patos” udzielonego Rzeczpospolitej przez Profesora Jerzego Bralczyka, który ukazał się w dniu 19-02-2009
Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie znieważenia Lecha Kaczyńskiego przez Janusza Palikota słowami „uważam prezydenta za chama”. Sąd podtrzymał jej decyzję uznając, że czyn posła PO „nie zawierał znamion przestępstwa”. I sąd, i prokuratura, powoływały się przy tym na pana opinię jako biegłego językoznawcy. Co pan im takiego napisał?
Jerzy Bralczyk: – Że z całą pewnością wypowiedź posła Palikota jest obraźliwa. Natomiast nie jest zniewagą.
Jaka to różnica?
Zniewaga dokonuje uszczerbku na honorze tego, do kogo się ją kieruje. A formę wypowiedzi Palikota oraz użyte słowo trudno za takie uznać. On nie powiedział wprost: „prezydent to cham”, tylko: „uważam go za chama”. Miało to więc charakter sprawozdania Palikota z jego własnego sądu. Słowo „cham” oznacza tylko, że ktoś zachowuje się po chamsku. Czy mogę ocenić czyjeś postępowanie jako chamskie? Mogę, to go nie znieważa.
I w ten sposób można się wykpić, że to nie była zniewaga?
On zdaje się o to dba, żeby nie można mu było tego zarzucić. Trudno przypisać oskarżenie słowom, które są użyte tak, że ukryta w nich obelga ma formułę umowną a nie dosłowną. Pamiętam felieton Krzysztofa Czabańskiego sprzed wielu lat, w którym użył takiej formuły: „nie napiszę, że ten i ten są tacy a owacy, bo mógłbym za to ponieść odpowiedzialność”. I wymienił kilkanaście nazwisk, a przy nich nieprzyjemne epitety, tyle że z zastrzeżeniem „nie powiem, że jest…”.
A wypowiedź Palikota o posłance PiS Grażynie Gęsickiej, że się sprostytuowała?
Podobna sytuacja. Słowo „prostytuować się” bywało używane już w XIX wieku w sensie przenośnym. Znaczyło nie tylko „być, stać się prostytutką”, lecz w powszechnie przyjętym znaczeniu: „pozbawiać się części swej godności dla korzyści materialnych”. Np. gdy prokurator dla korzyści przymykał oko na niegodziwe czyny.
Źródło: http://www.rp.pl/artykul/265823.html
Potrzebny Tobie MK prawnik
choćby po to, żebyś takich naiwnych tekstów oszczędził prokuraturze, a przy okazji spalisz najlepsze kontrargumenty i pani prokurator się przygotuje. Taki wniosek należało zachować na pierwszą rozprawę. To sąd powołuje biegłych, bez względu na to kim posiłkowała się prokuratura(chyba, że się zgodzisz na takie dictum). Więc dobrze się zastanów o jakiego biegłego będziesz wnioskował, bo jego opinia może być wiążąca i decydować o wyroku. Lista biegłych sądowych, o czym nie wiesz, to lista życiowych i zawodowych przegrańców. Jeżeli z takiej , krótkiej zresztą, listy legnicki sąd wybierze ,,eksperta", to już pozamiatane. Dla filologa 500 zł to wielka suma, więc zrobi wszystko (czego się od niego oczekuje) żeby nie stracić tego źródła dodatkowych dochodów.
A tutaj perełka
– Sądy nie są związane wnioskami prokuratury – podkreśla rzecznik warszawskiego sądu okręgowego Igor Tuleya.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75248,13158396,Sad_odmowil_prokuraturze_umorzenia_sprawy_policjanta_.html#ixzz2HK6Tmy94
Doskonale sobie zdaję z tego
Doskonale sobie zdaję z tego sprawę, dlatego w pozornej naiwności wnioskowałem O TEGO KONKRETNEGO BIEGŁEGO, KTÓRY NAPISAŁ TĘ KONKRETNĄ OPINIĘ. Ciężko byłoby Bralczykowi robić z siebie błazna, bo to dla niego żadna sprawa, a poprzednia opinia stawia go w sytuacji bez wyjścia, jako językoznawcę. Nie znasz ambicji takich ludzi? Oni jak raz coś powiedzą, to będą tego bronić do upadłego z pozycji nie omylnych. Gdybym złożył wniosek o jakiegokolwiek biegłego, to najkrótsza droga do tego scenariusza, który nakreśliłeś. Przed sądem oczywiście ponowię wniosek, ale tylko o Bralczyka, jeszcze raz powołując się na jego opinię w sprawie z tego samego paragrafu. Prawnika nie chce, moja strategia jest prosta, chce pokazać, że system tłucze człowieka, co mi się udaje bez wysiłku, a potem całość do tej wymarzonej Europy. W przeciwieństwie do wielu, ja w tej sprawie nie jestem pesymistą, daję sobie 50% na uniewinnienie w I instancji, to naprawdę zbyt grubymi nićmi szyte, by się w końcu ktoś nie opamiętał zanim się zrobi kolejna afera na cały kraj, jak zawsze w tego typu sprawach. Ten tekst nie nadaje się do wyroku, żeby było zabawniej, pewnie znalazłby się jakiś inny mój tekst, gdzie Pani prokurator miałaby znacznie łatwiej. “Dwa cwele” nie odnoszą się ani do urzędu, ani do osoby prezydenta, tego nie da się podważyć, można jedynie uznać, że się nie widzi, ale “Europie” taki proces się wygrywa z definicji.
Media zajęły się Matką Kurką czyli “Grzegorzem Z.”
Gazeta, która po czystkach miała stanąć na głowie, żeby “odzyskać utraconą wiarygodność” wysmarowała coś takiego http://www.rp.pl/artykul/92106,967449-Trzy-lata-wiezienia-za-obraze-Bronislawa-Komorowskiego-.html Przy okazji oświadczam, że żadnej mitycznej “weryfikacji źródeł” nie było. Nikt się ze mną nie skontaktował, nikt nie spytał choćby o to, czy zmieniłem nazwisko i imię, z Piotra Wielguckiego na Grzegorza Z.
W żadnym sądzie, w żadnej sprawie
nie wygrasz metodą ,,na chłopski rozum" albo ,,na zdrowy rozsądek".
A największy zawód spotyka tych, którzy tam idą ,, w oczywistej sprawie" – oczywiście wygranej. Mają stertę dokumentów na dowód i cały korytarz świadków.
A sędzia, któremu wydałeś się antypatycznym i bezczelnym typem – olewa najzwyczajniej na świecie wszystkie Twoje dowody i dopuszcza przesłuchanie świadków strony przeciwnej. Kiedy protestujesz, bo kłamią bezczelnie, sędzia odbiera Tobie głos. I po sprawie.
Media zajęły się Matką Kurką czyli “Grzegorzem Z.”
Gazeta, która po czystkach miała stanąć na głowie, żeby “odzyskać utraconą wiarygodność” wysmarowała coś takiego http://www.rp.pl/artykul/92106,967449-Trzy-lata-wiezienia-za-obraze-Bronislawa-Komorowskiego-.html Przy okazji oświadczam, że żadnej mitycznej “weryfikacji źródeł” nie było. Nikt się ze mną nie skontaktował, nikt nie spytał choćby o to, czy zmieniłem nazwisko i imię, z Piotra Wielguckiego na Grzegorza Z.
W żadnym sądzie, w żadnej sprawie
nie wygrasz metodą ,,na chłopski rozum" albo ,,na zdrowy rozsądek".
A największy zawód spotyka tych, którzy tam idą ,, w oczywistej sprawie" – oczywiście wygranej. Mają stertę dokumentów na dowód i cały korytarz świadków.
A sędzia, któremu wydałeś się antypatycznym i bezczelnym typem – olewa najzwyczajniej na świecie wszystkie Twoje dowody i dopuszcza przesłuchanie świadków strony przeciwnej. Kiedy protestujesz, bo kłamią bezczelnie, sędzia odbiera Tobie głos. I po sprawie.
Czytam czytam i czytam wszystkie opinie – no i przegrany.
Chyba pozostało ci tylko postawić na antysemityzm.
Czytam czytam i czytam wszystkie opinie – no i przegrany.
Chyba pozostało ci tylko postawić na antysemityzm.
Jak w tym dowcipie
Oni Cię ścigają tak naprawdę nie za znieważenie wuja narodu oraz herszta rady ministrów, tylko za ujawnienie tajemnicy państwowej….
za ujawnienie tajemnicy państwowej….
Klapaucjusz zauważyłby, że wprawdzie koło nie ma końca ale kij to ma co najmniej dwa. Dla przykładu, może ci dwaj zostali w ***** zrobieni a może i nie, może to oni *********** całe 40M a Pawlak płatnikiem za usługę był.
Jak w tym dowcipie
Oni Cię ścigają tak naprawdę nie za znieważenie wuja narodu oraz herszta rady ministrów, tylko za ujawnienie tajemnicy państwowej….
za ujawnienie tajemnicy państwowej….
Klapaucjusz zauważyłby, że wprawdzie koło nie ma końca ale kij to ma co najmniej dwa. Dla przykładu, może ci dwaj zostali w ***** zrobieni a może i nie, może to oni *********** całe 40M a Pawlak płatnikiem za usługę był.