Reklama

Zazdroszczę tym, którzy pamiętają, bo sam nie pamiętam w jakim to mieście policja przeprowadzała akcję na osiedlu i ta akcja wywołała gwałtowne emocje. Jak nigdy, ponieważ prawie zawsze jestem marudny, usiłowałem uspokajać społeczne nastroje, zwłaszcza gdy słyszałem, że w USA, to by zrobili porządek. Jaki porządek zrobili w USA widzieliśmy w ostatnim tygodniu i kto obserwował całą groteskę uważnie musi przyznać, że nasza rodzima akcja na osiedlu połączona z „mamą Madzi”, wygląda na coś zupełnie normalnego. Moja ulubiona stacja TVN24 przeprowadzała relację na żywo z USA, tłumacząc „setki” CNN i tego, jakie jaja z pogrzebu robią Amerykanie opisać się nie podejmuję, w każdym razie nie w szczegółach, jedynie z grubsza postaram się przedstawić „Circus JuEsEj”. Relacje na żywo z Bostonu przypominały coś w rodzaju „Szansy na sukces”, czy innego „Idola”. Normalny, przeciętny umysł ludzki odrzucało na kilometr od tego, co teatralna pani reporter z teatralnym panem reporterem wyczyniali stojąc na trotuarze obok dziesiątek policyjnych radiowozów. Dłuższy czas zastanawiałem się dlaczego oni chodzą parami? Wyszło mi, że taki zestaw ma głębokie uzasadnienie, ponieważ chodzi o to, żeby non stop mówić coś głupiego. Pani reporter zaczyna głupio opisywać najnowszą sensację pod tytułem: „Wóz policyjny przesunął się 5 metrów, jak myślisz Lary, czy to przegrupowanie?”. Lary zarzuca grzywą i odpowiada, że musimy zachować ostrożność, równie dobrze może chodzić o zmylenie napastnika, ale o tym dowiemy się gdy tylko Johny poda najnowszą prognozę pogody dla Bostonu.

Spektakl w wykonaniu mediów amerykańskich usprawiedliwia najgłupszy program jaki wyprodukował TVN i dopiero gdy ta refleksja dotrze do organizmu, człowiek się pociesze, że u nas może być jeszcze gorzej. Cyrk cyrkiem, ale w końcu chodzi o skuteczność, czepiać się można oprawy, nie sposób przyczepić się do zabicia jednego terrorysty i odnalezienia drugiego. Tak powinna działać sprawna policja. Tak, czyli jak, bo ja widziałem zapasionych hamburgerami szeryfów, którym na biodrach XXXL kiwały się Colty i kompletnie nic z tego nie wynikało. Cała Ameryka monitoringiem stoi, a w jednym przypadku zabito „terrorystę”, bo tak się złożyło, zaś w drugim „terrorysta” wykrwawiłby się na śmierć, gdyby nie przytomność cywila połączona ze sprzyjającymi okolicznościami przyrody, podrywającymi brezent na łodzi. W czasie gdy USA zabroniły wychodzić z chałup całemu Bostonowi, gdzieś w Chicago seryjny morderca dożynał 7 ofiarę, w Nowym Yorku murzyński gang wysadził Forda konkurencji z pięcioma „Czarnuchami” na pokładzie. Teatr, nie żadna sprawność policji, teatr medialny połączony z biznesem jako takim i za chwilę z biznesem politycznym. Niczym specjalnym nie różniła się sensacja z osiedlowego bloku, gdzieś na wschodzie Polski, od tandety bostońskiej, no może z jednym wyjątkiem. Po wszystkim na ulice wyskoczył cały Boston i krzyczał, że Ameryka jest wielka. Ciekawe też były opinie Bostończyków, Mary z 62 Ulicy stwierdziła, że „terroryści” powinni cierpieć tak jak cierpią bliscy tragicznie zmarłych. Steve z 23 Ulicy zażądał kary śmierci z transmisją na żywo w ogólnodostępnej stacji. Margaret, która przyjechała do kuzynki na weekend, oświadczyła, że takiej wycieczki jeszcze w swoim życiu nie przeżyła i chętnie wzięła udział w zbiorowym siedzeniu pod kluczem. W Polsce psycholog społeczny Czapiński od reki zdiagnozowałby typowo polskie piekiełko, w USA setki firm zarobiły na reklamie i w poniedziałek zjednoczona Ameryka pójdzie do pracy.

Reklama

Zjawisko jako takie nie jest niczym nowym, ale amerykańska skala robi wrażenie, podobnie jak amerykańska i radziecka polityka, która zaraz wyjaśni nam w co należy wierzyć, a z czym się nie wygłupiać. Nauczyłem się, że wszystko co wybucha z takim medialnym rozmachem przypadkiem być nie może. Nie zamierzam zgadywać kto za tymi pionkami stoi, kto im wytłumaczył jaki świat może być piękny, jeśli tylko się na świecie trochę posprząta, natomiast już widać komu bomby w Bostonie dają pełne pole do walki z terroryzmem. Rosja Radziecka w tri miga wskazuje mecenasa „terrorystów” i tym zyskuje pełne alibi do następnej rzezi w Czeczenii, która niekoniecznie będzie zyskiwać takie rekordy oglądalności jak bostoński cyrk na żywo. Druga strona jeszcze się zastanawia komu podrzucić „terrorystów”, a potrzeby są ograniczone jedynie islamskim radykalizmem, który doskonale pasuje do Iranu, Arabii Saudyjskiej albo innych wrogów Izraela. I tylko cholera wie, czy rzeczywiście nadarzyła się okazja, aby się pocieszać, równie dobrze można się załamać. Wprawdzie u nas to wszystko wygląda bardziej przaśnie i mniej okazale, ale widok zza oceanu nie pozostawia złudzeń kto tu rządzi i jak bardzo się nie przejmuje rządzonymi w Bostonie, Moskwie i Sanoku.

Reklama

30 KOMENTARZE

  1. Młodzi zwerbowani i wrobieni
    Ci “terroryści” byli od pewnego czasu szkoleni przez FBI i w dniu maratonu mieli mieć kolejne ćwiczenia na mieście, w tłumie, z plecakami. Mieli plecaki zostawić w dwóch wyznaczonych miejscach i odejść. W plecakach były “nieprawdziwe bomby do celów szkoleniowych”, które się ku ich zdumieniu okazały prawdziwe.

    Pościg za nimi był faktyczny, oni już dużo potrafili i znali metody działania.
    Matka powiedziała dla radia publicznego ”To wszystko było ustawione!”, na co redaktory: ”No tak, matka, nie może dać wiary…”

    Rząd USA ponownie pokazał, że nie waha się zabić trochę własnych obywateli na własnej ziemi, bo do nich znowu nie dotrze ta gorzka prawda. Cel był ćwiczeniowy i został osiągnięty: zamknięcie ponad 4 milionowej aglomeracji, z aprobatą obywateli. Do takiego zadania szykowano się od pamiętnego 11 września (wypowiedź w radiu publicznym). Wszystkimi kanałami medialnymi, również za pomocą smsów i emaili, bostończykom kazano “stay inside”, zostać w domu. Miasto było puste przez długie godziny. Udane ćwiczenia wprowadzenia stanu wojennego, akurat się “zbiegły w czasie” z próbami rozbrojenia obywateli, jak na razie nieudanymi.

    Tu jest ciekawy komentarz, i link do artykułu jest poniżej:

    tonywicher Says:
    Here is my current best guess as to how this was done. If you listen to the CNN interview of Piers Morgan talking to the mother of the bombers, she is saying that the FBI had been “counselling” him for 5 years, ever since he became involved with “religious politics”. So this went down just like the 7/7 London bombings. The older brother was targeted to begin with because of his Chechen origen. He was recruited by the FBI as an informant, and sent to Chechnya to be “sheep dipped”, that is to establish his connection with “terrorists” in Chechnya. At this point he was ready to be used as a patsy. He was told that he would be able to help by assisting in a counter-terrorist “drill” that was going to be held during the Boston marathon. The drill was being carried out by Craft International. Craft has a hat with a skull on it and the motto “No matter what your mother told you, violence does solve problems”. Look up Craft International on the Net. Several of these Craft operatives may be seen standing around in many videos of the event. They all wore the same khaki pants and dark jackets and carried backpacks. The patsy was given an identical backpack containing what he thought was a fake pressure cooker bomb and told to place it somewhere as part of the drill. He must have been the most surprised person there when it actually went off. This is exactly the way the 7/7 bombing worked, where the young Muslims were asked to participate in a “drill” that went live with real bombs. It’s similar also to the 1993 World Trade Center bombing. It is a standard FBI technnique.

    Sibel Edmonds' Boiling Frogs Post | Home of the Irate Minority

    • Tym razem nawet nie
      Tym razem nawet nie próbowałem zgadywać, kto te dzieci i dlaczego wykorzystał. Przedstawiony wariant brzmi wiarygodnie, ale nawet jeśli nie jest trafiony, to jedno jest pewne. Te dzieciaki były narzędziem, jak w 9 przypadkach na 10. Młodzi “sfrustrowani” robią taką rzeź jak ta w szkole, czy w kinie, a nie taki cyrk “terrorystyczny”.

      • Rzeź w szkole czy w kinie
        Kryminolog, którego nazwiska nie pamiętam, zapytany o problem rzezi powiedział, że od dziesiątek lat liczba takich przypadkow wynosi około 20 rocznie i liczba ofiar około 150, i to się nie zmienia, nie ma eskalacji. Ostatnio jest o strzelaninach bardzo głośno, bo jest rządowa potrzeba ograniczenia dostępu do broni. Dostęp do broni to 2 poprawka do Konstytucji i jej przekazem jest, że naród ma prawo bronić się przed rządem (tak, przed rządem). Już Machiavelli opisał, a potem Napoleon potwierdził, że naród ludzi wolnych i uzbrojonych jest nie do podbicia, nie ma na nich armii ani mocy.

    • Często aż sam się drapie po
      Często aż sam się drapie po głowie, bo nie mogę uwierzyć, że to wszystko spiski  i manipulacje władzy. Ale potem przypominam sobie 9/11 w Ny i 7/7 w Londynie i cała liste "przypadkowych" okoliczności wspólnych dla obu tych zdarzeń. Mogą robić powtórki na bezczelnego, liczy się tylko co powiedzą wieczorem w BBC czy CNN ładni prezenterzy, przeciętny człek styrany robotą wszystko przełknie.

  2. Młodzi zwerbowani i wrobieni
    Ci “terroryści” byli od pewnego czasu szkoleni przez FBI i w dniu maratonu mieli mieć kolejne ćwiczenia na mieście, w tłumie, z plecakami. Mieli plecaki zostawić w dwóch wyznaczonych miejscach i odejść. W plecakach były “nieprawdziwe bomby do celów szkoleniowych”, które się ku ich zdumieniu okazały prawdziwe.

    Pościg za nimi był faktyczny, oni już dużo potrafili i znali metody działania.
    Matka powiedziała dla radia publicznego ”To wszystko było ustawione!”, na co redaktory: ”No tak, matka, nie może dać wiary…”

    Rząd USA ponownie pokazał, że nie waha się zabić trochę własnych obywateli na własnej ziemi, bo do nich znowu nie dotrze ta gorzka prawda. Cel był ćwiczeniowy i został osiągnięty: zamknięcie ponad 4 milionowej aglomeracji, z aprobatą obywateli. Do takiego zadania szykowano się od pamiętnego 11 września (wypowiedź w radiu publicznym). Wszystkimi kanałami medialnymi, również za pomocą smsów i emaili, bostończykom kazano “stay inside”, zostać w domu. Miasto było puste przez długie godziny. Udane ćwiczenia wprowadzenia stanu wojennego, akurat się “zbiegły w czasie” z próbami rozbrojenia obywateli, jak na razie nieudanymi.

    Tu jest ciekawy komentarz, i link do artykułu jest poniżej:

    tonywicher Says:
    Here is my current best guess as to how this was done. If you listen to the CNN interview of Piers Morgan talking to the mother of the bombers, she is saying that the FBI had been “counselling” him for 5 years, ever since he became involved with “religious politics”. So this went down just like the 7/7 London bombings. The older brother was targeted to begin with because of his Chechen origen. He was recruited by the FBI as an informant, and sent to Chechnya to be “sheep dipped”, that is to establish his connection with “terrorists” in Chechnya. At this point he was ready to be used as a patsy. He was told that he would be able to help by assisting in a counter-terrorist “drill” that was going to be held during the Boston marathon. The drill was being carried out by Craft International. Craft has a hat with a skull on it and the motto “No matter what your mother told you, violence does solve problems”. Look up Craft International on the Net. Several of these Craft operatives may be seen standing around in many videos of the event. They all wore the same khaki pants and dark jackets and carried backpacks. The patsy was given an identical backpack containing what he thought was a fake pressure cooker bomb and told to place it somewhere as part of the drill. He must have been the most surprised person there when it actually went off. This is exactly the way the 7/7 bombing worked, where the young Muslims were asked to participate in a “drill” that went live with real bombs. It’s similar also to the 1993 World Trade Center bombing. It is a standard FBI technnique.

    Sibel Edmonds' Boiling Frogs Post | Home of the Irate Minority

    • Tym razem nawet nie
      Tym razem nawet nie próbowałem zgadywać, kto te dzieci i dlaczego wykorzystał. Przedstawiony wariant brzmi wiarygodnie, ale nawet jeśli nie jest trafiony, to jedno jest pewne. Te dzieciaki były narzędziem, jak w 9 przypadkach na 10. Młodzi “sfrustrowani” robią taką rzeź jak ta w szkole, czy w kinie, a nie taki cyrk “terrorystyczny”.

      • Rzeź w szkole czy w kinie
        Kryminolog, którego nazwiska nie pamiętam, zapytany o problem rzezi powiedział, że od dziesiątek lat liczba takich przypadkow wynosi około 20 rocznie i liczba ofiar około 150, i to się nie zmienia, nie ma eskalacji. Ostatnio jest o strzelaninach bardzo głośno, bo jest rządowa potrzeba ograniczenia dostępu do broni. Dostęp do broni to 2 poprawka do Konstytucji i jej przekazem jest, że naród ma prawo bronić się przed rządem (tak, przed rządem). Już Machiavelli opisał, a potem Napoleon potwierdził, że naród ludzi wolnych i uzbrojonych jest nie do podbicia, nie ma na nich armii ani mocy.

    • Często aż sam się drapie po
      Często aż sam się drapie po głowie, bo nie mogę uwierzyć, że to wszystko spiski  i manipulacje władzy. Ale potem przypominam sobie 9/11 w Ny i 7/7 w Londynie i cała liste "przypadkowych" okoliczności wspólnych dla obu tych zdarzeń. Mogą robić powtórki na bezczelnego, liczy się tylko co powiedzą wieczorem w BBC czy CNN ładni prezenterzy, przeciętny człek styrany robotą wszystko przełknie.

  3. do roboty, zamiast ganiać bez sensu
    Może się mylę, ale w ulicznych biegach radosnych lemingów jest coś wkurwiającego.
    W latach siedemdziesiątych w Chinach obowiązkowe były tzw "tańce radości". Obywatele musieli w niedziele wychodzić na place miast i ekspesyjnym zbiorowym tańcem manifestować radość z życia w państwie komunistycznym.
    To coś w tym stylu, tyle że przymus jest nieodczuwalny.

    • Takich maratonów jest sporo
      Z powodu huraganu Sandy jeden z nich był odwołany, ku żałości uczestników nawet zza oceanu.

      Słyszałam "trivia", humoreskę o biegaczu, który biegł w Bostonie i dobiegł do mety przed eksplozjami, bomby za piętami mu wybuchły. Z satysfakcją i ulgą powrócił do domu w… West, Texas.

      Co do wybuchu w fabryce nawozów w Texasie, to przypomina się kawał z PRL: Facet pracował w fabryce wózków dziecięcych. Urodziło się dziecko, wózka kupić nie było gdzie, to zaczął część po części z pracy wynosić, a jak w domu złożył, to czołg mu wyszedł.

      Ja bym tymi nawozami ogródka nie posypywała…

    • Pogańskie rytuały wspólnotowe
      podobną funkcję mają na przyklad światowe dni przytulania, tyle, że to akurat jest internacjonalistyczne. Niektóre służą rzeczywiście tworzeniu wspólnoty, ale większość służy tresurze.
      Ciekawym zjawiskiem są niesformalizowane rytuały wspólnotowe, dość nowy pomysł ludzi od obróbki mózgu: chociażby takie "harlem shake" tworzące nijako "wspólnotę absurdu".

  4. do roboty, zamiast ganiać bez sensu
    Może się mylę, ale w ulicznych biegach radosnych lemingów jest coś wkurwiającego.
    W latach siedemdziesiątych w Chinach obowiązkowe były tzw "tańce radości". Obywatele musieli w niedziele wychodzić na place miast i ekspesyjnym zbiorowym tańcem manifestować radość z życia w państwie komunistycznym.
    To coś w tym stylu, tyle że przymus jest nieodczuwalny.

    • Takich maratonów jest sporo
      Z powodu huraganu Sandy jeden z nich był odwołany, ku żałości uczestników nawet zza oceanu.

      Słyszałam "trivia", humoreskę o biegaczu, który biegł w Bostonie i dobiegł do mety przed eksplozjami, bomby za piętami mu wybuchły. Z satysfakcją i ulgą powrócił do domu w… West, Texas.

      Co do wybuchu w fabryce nawozów w Texasie, to przypomina się kawał z PRL: Facet pracował w fabryce wózków dziecięcych. Urodziło się dziecko, wózka kupić nie było gdzie, to zaczął część po części z pracy wynosić, a jak w domu złożył, to czołg mu wyszedł.

      Ja bym tymi nawozami ogródka nie posypywała…

    • Pogańskie rytuały wspólnotowe
      podobną funkcję mają na przyklad światowe dni przytulania, tyle, że to akurat jest internacjonalistyczne. Niektóre służą rzeczywiście tworzeniu wspólnoty, ale większość służy tresurze.
      Ciekawym zjawiskiem są niesformalizowane rytuały wspólnotowe, dość nowy pomysł ludzi od obróbki mózgu: chociażby takie "harlem shake" tworzące nijako "wspólnotę absurdu".