Reklama

A dlaczego nie? Niby dlaczego nie? Co w tym złego? To chyba naturalne i autentyczne.

A dlaczego nie? Niby dlaczego nie? Co w tym złego? To chyba naturalne i autentyczne. Naturalne i autentyczne, co więcej wskazane są emocje obywatela, który widzi co mu funduje organizm administracyjny zwany państwem polskim. Należy powstrzymać emocje i patrzeć chłodnym okiem na rzeczywistość. A co ja psycholog jestem, czy negocjator policyjny? Należy patrzeć na rzeczywistość tak jak nas rzeczywistość zalewa. Jeszcze raz będzie o Tusku i PZPN i wcale nie obiecuję, że to ostatni raz. Co najgorszego obywatelowi może zrobić państwo? Najgorsze co może zrobić państwo, to stanąć po stronie patologii, a zaraz po tym najgorszym, drugie najgorsze to państwo ulegające patologii. Kiedy obywatel widzi, że państwo staje po stronie patologii lub ulega patologii, to obywatel nie zachowuje spokoju i nie powstrzymuje emocji, bo by się obywatel udusił.

Kiedy Pan Donald Tusk robi sobie jaja, bawiąc się jak znudzony i objedzony lew, resztkami swojej ofiary zwanej PiS, co bardziej mściwi sadyści, tacy jak ja, mają swoje chwile satysfakcji i zadośćuczynienia za dawne krzywdy jakie pan Kaczyński usiłował wyrządzić nie tylko sobie, ale nam wszystkim. Tylko ile można się pastwić? Ja już nawet nie krzyczę chleba, po prostu mam dość areny igrzysk. Tak w głębi serca i na powierzchni rozumu, większość głosujących na Pana Tuska zdawała sobie sprawę dlaczego głosuje. Wyborca obudzony w środku nocy pytaniem skąd mu się wziął głos na Tuska odpowiada: ?bo Kaczyński żyje?. Nie inaczej odpowiem i ja, również i ja znoszę coraz bardziej postępujący populizm Tuska, który na dzień dziecka karmi głodne dzieci, na dzień prokuratora kastruje pedofilów, na dzień strażaka obiecuje, że zgasi wszystkie pożary.

Reklama

Od tego jest współczesny polityk, żeby nam wciskał kit, trzeba mieć tego świadomość i nie należy wnosić do tego pretensji, to jest światowa norma, tacy politycy są. Natomiast w krajach gdzie politycy odrobinę lękają się wyborczych werdyktów, ponieważ w tych krajach jest więcej niż jedna partia stwarzająca pozory normalnej, polityk nie może sobie pozwolić na jedną rzecz. Żaden polityk nie może sobie pozwolić na pokazanie, że jest bezsilny wobec patologii. Jeszcze w piątek Pan Donald Tusk tradycyjnie wypracowanym sposobem grzmiał w kierunku gniazda żmij zwanego PZPN, że on się nie ugnie, że on się nie lęka, ponieważ Bóg, prawo i sprawiedliwość to nieodłączni towarzysze Donalda Tuska. Donald Tusk grzmiał, ponieważ sondaże wskazywały jednoznacznie, że grzmieć trzeba. Niemniej tym razem na grzmienie Tuska odpowiedział ktoś inny niż sponiewierany Pan Kaczyński, czy zgrany Pan Kurski, odpowiedział prawdziwy ?fajter? Pan Listkiewicz.

Po jednym zdaniu Pan Listkiewicza, bo przecież nie Blattera, który się tylko pod zdaniem podpisał, Donald Tusk kazał podwinąć ogon swojemu ministrowi i w ogóle nie łączyć Donalda Tuska ze sprawą PZPN, natomiast połączyć sprawę PZPN z sukcesem. No i Pan Drzewiecki połączył. Pan Drzewiecki stanął z pąsami na twarzy, rozdygotanymi raczkami i jął perorować. My odnieśliśmy sukces gdyż ultimatum było do 12.00 i nie ugięliśmy się aż do 14.00. Komisarz nadal będzie, tylko że będzie ?czwórgłowy?, czyli komisja składająca się z jednego przedstawiciela FIFA, jednego przedstawiciela UEFA, jednego przedstawiciela PZPN i jednego przedstawiciela ministra sportu. Sukces pełen sukces, takiej stanowczości w walce z patologią Polska nie widziała. A po drugiej stronie barykady, spokojny, uśmiechnięty Pan Listkiewicz z towarzyszem Kręciną, przepraszam towarzyszem prezesem Kręciną, bo to już jest jasne, i rzecznikiem PZPN, łagodnym głosem oświadczyli, że się przyznają do drobnych uchybień i porażki. Śmiali się Panowie w głos i opowiadali o swojej porażce.

Patrzę na ten sukces Pana Tuska, proszę o tym nie zapominać, że to sukces Pana Tuska, nie posłańca Drzewieckiego i chyba wiem dlaczego PZPN jest ubawiony swoją porażką. Na list spisany przez Pana Listkiewicza i odesłany jako groźba Pana Blattera, Pan Donald się nie zająknął, to znaczy próbował pyskować w swoim stylu, ale po chwili grzecznie zrobił co Pan Listkiewicz kazał, kurator ma wyjść. Te wszystkie 30 oskarżeń, że grubych działaczy ma być 35, nie 32 i mają się pofatygować z głosowaniem do urn nie do telefonów, to Pan Listkiewicz wziął i hurtem wrzucił do zobowiązań. Pan Listkiewicz obiecał i dał słowo honoru, że pieczątki zostaną poprawione, urny odmalowane, załącznik numer 234/B wkładany do właściwego segregatora 34/C/2008, nie jak było dotąd 32/C/2008, gdyż to było przestępstwo.

Pan Drzewiecki odgrażał się, że PZPN z oka nie spuści i to lepiej, że komisja będzie patrzeć, a nie jeden komisarz, bo co cztery głowy to nie jedna. Pan Listkiewicz znów się szczerze uśmiechnął na samą myśl, że zamiast nienawidzącego PZPN kuratora będzie miał za sędziów: jednego kumpla z FIFA, jednego kumpla z UEFA, swojego człowieka z PZPN i jakiegoś pionka od ministra sportu. Co ciekawe tym ostatnim pionkiem z ministerstwa FIFA/UEFA olewa swoją żelazną zasadę apolityczności, polityk może sobie ingerować w PZPN, ale to ma być polityk na pasku UEFA/FIFA. Który oskarżony nie ubawiłby się tym, że jego rodzina i znajomi będą zasiadać w ławie przysięgłych. W sprawie o przekręty w PZPN i nietykalności PZPN z powodu znajomości w FIFA i UEFA, będzie rozstrzygać PZPN, FIFA i UEFA. Panie Kafka, Pan jesteś cienki herbatnik. Sukces, pełen sukces Pan Donalda Tuska, to jest taki sukces, że na gwałt trzeba kogoś wykastrować, aby społeczeństwo mogło o tym sukcesie zapomnieć.

Przyrzekłem sobie, że Panu Tuskowi odpuszczę, dopóki Pan Kaczyński robi za alternatywę, ale niestety Pan Tusk złamał zasady umowy społecznej. Odkąd Pan Tusk pokazał, że na PZPN nie ma siły, Pan Tusk przekroczył cienką czerwoną linię. Gdyby chociaż się Pan Tusk nie porywał bez jaj i z motyką na PZPN, mógłbym jeszcze przełknąć kolejny sukces Donalda Tuska. Jednak tym razem nie ma żartów, tym razem Donald Tusk pokazał się jako sparingpartner dla patologii. Efekty tego łomotu jaki zebrał Donald Tusk są takie, że dziś rzecznik Koźmiński, człowiek, który chyba skończył jakąś szkołę, ale na pewno z języka polskiego piątki nie miał, odpowiada tak Panu Tuskowi: ?możesz mi frajerze skoczyć na warsztat, my się nie mamy z czego oczyszczać?. Na te słowa przegranego, wygrany Pan Tusk poleci odpowiedzieć ministrowi, żeby się odgrażał trudnymi i dźwięcznymi wyrazami.

Bardzo mi przykro, ale to jest moment zwrotny w mim patrzeniu na Donalda Tuska. Nadal uważam, że moim największym dramatem wyborczym jest alternatywa zwana Jarosław Kaczyński, ale dłużej nie zamierzam ułatwiać leniwego i tchórzliwego życia Pana Donalda Tuska. Pan Donald Tusk musi zacząć odpowiadać na trudne pytania i zacząć odpowiadać za coś. Inaczej to Pan Donald Tusk ma góra pół roki jak się stanie Andrzejem Lepperem, albo Jarosławem Kaczyńskim, w zależności od tego, czy bardziej spodoba mu się populizm socjalistyczny, czy katolicko-narodowo. Bezkarność w polityce prowadzi właśnie do takich awansów politycznych. Można sobie robić PR-owskie jaja z ciemnego ludu i Jarosława Kaczyńskiego, ale robienie sobie jaj ze mnie, który głosował przeciw PiS skończy się tak, że inni podobnie głosujący zaczną podobnie odnosić się do Pana Tuska, z brakiem szacunku i nadziei. Mam nadzieję, że to będzie szczęśliwy początek dla polityków z jajami, początek miejsca dla nich. Oby tak się stało, trzeba zaryzykować, ponieważ Pan Donald nie zrobi nic co wymaga jaj, nie będzie JOW i będzie KRUS, bo jest PSL, nie będzie reform bo jest weto prezydenta, itd. Pan Tusk polityk bez jaj, na wszystko ma alibi i PR, przeciw sobie, na razie ma paru zmęczonych i jeszcze nie byłych, ale bliskich ?byłości? wyborców. Jeśli do Pana Tuska nie zaczną docierać sygnały, że jest jaki jest, Pan Tusk nadal będzie wierzył, że jest inny i będzie mu rosło w oczach, nie zalecam takiego rozpieszczania polityków bez jaj, to się zawsze kończy, tak jak nie skończył Miller.

Reklama

21 KOMENTARZE

  1. “Który oskarżony nie ubawiłby się tym, że jego rodzina i…
    …znajomi będą zasiadać w ławie przysięgłych.”
    Może ten, co okradł albo spalił im mieszkanie? 🙂
    A poważnie to jakoś tak beznadziejnie to brzmi (w sensie bez nadziei). A tak było pięknie, kiedy potrafiliśmy rozmawiać z sąsiadami, nie podsłuchiwaliśmy pielęgniarek, żony górników nie robiły wrażenia, nie wyzywaliśmy od “burych suk” itp. itd. Buuuuuu…

  2. Marcinkiewicz miał rację – cieniasy.
    To fakt, że Tusk się zblamował, stracił twarz i chyba poważnie zestrachał. Nie na takiego Tuska głosowałem. Z przekonaniem, może naiwnym, ale szczerym.
    Ale panie premierze (naiwnie sądzę, że ten głos do niego dojdzie), o mój głos w następnych wyborach będzie pan musiał mocno zabiegać efektami swoich, jeszcze trzyletnich, rządów.
    Ja nie jestem z tych, co na PO zagłosują, bo jak nie to Kaczyński wróci do władzy. Ja zawsze mogę zagłosować na jakąś nową inicjatywę, która tam gdzieś się we Wrocławiu wykluwa. Mogę także wcale nie pójść do urny. I nie będę słuchał, jak ktoś mówi, że to nie jest obywatelska postawa.
    Stać mnie na przeczekanie i rządów Kaczyńskich i ewentualnie SLD. Mam z czego żyć i naprawdę mam głęboko gdzieś kto będzie rządził. Oczywiście wolałbym żyć w normalnie zarządzanym państwie, z porządnymi drogami, kompetentnymi i miłymi urzędnikami, czystym środowiskiem, niską przestępczością i walutą EURO.
    Ale przeżyłem już Bieruta, Gomułkę, Gierka i Jaruzelskiego i naprawdę nie boję się innych rządów niż pańskie.
    Jeśli chce pan jeszcze porządzić, to niech pan więcej nie robi z siebie głupka.

    • To sporo lat żyjesz, Jacio…
      … skoro i na Bieruta się załapałeś…

      Ja też – i wiesz, pewną część tego czasu poświęciłem na nauczenie się, że totalny maksymalizm i niecierpliwość mają moc sprawczą jedynie w zakresie wrzodów żołądka.

      Kto w turnieju brydżowym zdobył 2/3 punktów teoretycznie możliwych do zdobycia, jeszcze przed ogłoszeniem wyników pyta innych graczy, “kto jest drugi?”, bo już wie, kto jest pierwszy….

      Podobnie w tabeli piłkarskiej – policz sobie dla rozruszania umysłu, jaki procent punktów trzeba zdobyć, żeby zdobyć mistrzostwo kraju lub awans do wyższej ligi.

      Pozdrawiam

      P.S. Wskutek zachowania jakiej takiej trzeźwości poglądów i oczekiwań nie odbija mi od lewego do prawego krawężnika również w zakresie sympatii wyborczych.

  3. Odpowiedz…
    Dla mnie jest tylko jedna: TAK, ZGADZAM SIE Z TA OCENA! Jak zawsze, czytam prawie wszystko co M_K nam zapoda, czasem sie nie zgadzam z meritum, czasem w tresci znajduje przejaskrawienia. Ale tym razem tak mocny tekst uwazam za istotne wolanie w imieniu wielu z nas. Nie tylko tu sie ujawniajacych ale jeszcze wiekszej ilosci czytajacych. Moim zdaniem w dalszej kolejnosci powinno nastapic cos jeszcze mocniejszego. List otwarty, petycja do rzadu – nie wiem, bo sie nie znam. Ale cokolwiek to bedzie podpisze bez wachania i bede namawial kogo sie da z mojego otoczenia, poczawszy od rodziny. Nie jestem az tak naiwny aby sadzic, ze to dzialanie bedzie czarodziejska rozdzka. Ale gdy dotrze ono do jeszcze wiekszej ilosci obywateli (trzeba wyjsc poza ramy Kontrowersji) to – mam nadzieje – przyczyni sie do obudzenia wielu uspionych i zmusi ich choc do myslenia. Co daj Boze, amen.

  4. Matko Kurko
    Witam!

    Nic dodać, nic ująć. Masz całkowitą rację. Podpisuję się pod Twoim postem.

    Donald Tusk nie był i nie jest z mojej bajki. Zawsze to mówiłam. Głosowałam na PO, bo byłam przeciw PiS (oby już nigdy do władzy nie wrócili). Jeśli nowa formacja dobra i liczna szybko się nie zawiążę, to znów będziemy wybierać mniejsze zło.

    Tyle mamy do zrobienia w naszym Kraju (pieniądze unijne do wykorzystania itp). Rozpacz mnie ogarnia. Tyle lat po wojnie, Unia Europejska, a my gdzie?… ciągle patrzymy w tył. To nam najlepiej wychodzi. Tylko z tego oglądania dobrobytu nie ma.

    Serdecznie pozdrawiam

  5. Jak Cie cenie i lubie, Matko Kurko, …
    …. tak mysle sobie, ze tym razem grubo upraszczasz, patrzysz na rzecz oczami zalanymi krwia ze zlosci, a to nie sprzyja ostrosci spojrzenia.

    A ta zlosc z zero-jedynkowego podejscia do sprawy, albo moze odwrotnie.

    Wysmazylem o tym dluzszy tekst, i to dwa razy, bo mi pierwsza wersje szlag trafil, wpisalem sie tez Azraelowi z podobna krytyka jak tutaj.

    Serdecznosci

  6. Także i mnie uderzyło to poddanie się FIFA, ale kto wie …
    Jestem trochę zaskoczony wycofaniem się rządu
    z wiadomej bitwy , ale wciąż mam nadzieję,
    że jest to tylko z pozoru równoważne
    poddaniu się dyktatowi mafii piłkarskiej.
    Może tak być, że jest to na serio owo
    słynne – tym razem nie ironiczne –
    wycofywanie się na z góry upatrzone
    pozycje.
    Czas pokaże …

  7. studia a arytmetyka…
    Prosze wybaczyc, Markizie, ale duzo gorzej jeszcze, jak ktos skonczyl studia, ale sobie obliczyc nie potrafi, o jakich to czasach mowa, i czym sie wowczas wymieniony p. Tusk jeszcze zajmowal…

    Chyba ze to wynik jakichs zabiegow na otwartej czaszce w zw. z mumifikacja 😉

  8. Szczerze powiem, że nie
    Szczerze powiem, że nie bardzo wiem o co Tobie chodzi i czegoś się tak tego tuskowego łażenia po dachach czy kominach uczepił. Ostatecznie nie tak jest świat skonstruowany, że każdy (i od razu) świeżo upieczony absolwent wyższej uczelni, z dyplomem w kieszeni, zostaje, nazwijmy to w uproszczeniu, wielkim człowiekiem, czy choćby prezesem dobrze prosperującej firmy. Za to przytoczyć można by tu wiele życiorysów tych Wielkich, którym tak krytykowane przez Ciebie zajęcia w młodości, nie przeszkodziły w późniejszej karierze.

  9. hmmmmm
    spółdzielnia “Świetlik” w której to Donald Tusk zajmował się tak według pana niegodnym zajęciem jak praca fizyczna działała w latach 1983-1990. Miałbym taką małą prośbę o wskazanie mi tych kombajnistów, kierowców i oczywiście sklepowych którzy to przed 1989 rokiem zakładali te interesy, to byłby bardzo ciekawy przyczynek do naszej historii gospodarczej.

    aha, ja do 1989 roku byłem wielkoprzemysłową klasą robotniczą, no wiem że jako nie absolwent wyższej uczelni nie łapie się na niewybaczanie, ale może w drodze wyjątku?

  10. hmmmmm
    z tego co pamiętam przed 1989 rokiem były trzy możliwości: rzemiosło, spółdzielnia, i tzw firmy polonijne. Płażyński i Tusk wybrali spółdzielnie, forma w której w zasadzie wszyscy członkowie są współwłaścicielami :-))), ale mniejsza z tym bo pomijając wszystko inne by malować kominy fabryczne trzeba mieć niezłe cochonas