Wszystkim się różni i zaraz największe różnice wskażę, ale przedtem jedno jedyne podobieństwo. Określenie „dziwka Putina” samo w sobie jawi się jako celne, ale śmiem twierdzić, że mniej celne niż „ruski cwel”, zdecydowanie bardziej pojemny, choćby z tej przyczyny, że nie przejmuje się kadencjami i fałszerstwami wyborczymi. Z określeniem mogę się zgodzić, ale dalej będę bluźnił. Gdy broniłem się przed sądami dwóch kolejnych instancji miałem do dyspozycji spory arsenał możliwości, który zawdzięczałem dowodowi koronnemu. Tekst „Polską rządzą dwa ruskie cwele: Tusk i Komorowski” zawierał precyzyjne i w miarę obszerne uzasadnienie, dodatkowo balansował na kliku płaszczyznach i puszczał oko do czytelnika. „Dziwka Putina” niestety poza napis w sraczu nie wyszła i nie piszę tego z obawy przed konkurencją, ale takie po prostu są smutne fakty. Nie ma żadnego znaczenia, czy namalujemy na desce klozetowej „Kaczor ty chu..u”, czy też wystukamy na bilbordzie „Tusk ty dziwko”. Czasami człowiek musi, inaczej się udusi, niemniej jeśli ktoś widzi w wyczynie dwóch osiemnastolatków z Kielc sensowną literaturę albo chociaż sensowne atakowanie Tuska, to ja niestety do tych zachwytów nie dołączę. Całe życie wyznaję zasadę, że „przypier…ć trzeba umić”. Wieszanie okrzyków bojowych ze stadionowej żylety w centrum Kielc, jakoś mi nie imponuje, chociaż oczywiście nie wyobrażam sobie stadionowego klimatu bez tej stylistyki, rzecz w tym, żeby wszystko było postawione na głowie, nie na dupie. Nie podoba mi się protest pozbawiony skrawka finezji i talentu, co bezpośrednio przekłada się na brak skuteczności i bezsensowne wykładanie się prokuratorowi.
Druga poważna wada tego wybryku smarkatego polega na włamaniu do cudzej własności – u siebie twierdza, ale na cudzym złodziejstwo. Poza sytuacjami wyjątkowymi nie uznaję włamań rzeczywistych i wirtualnych, to jest po prostu przestępstwo i jako przestępstwo powinno być traktowane. Ktoś sobie ubzdurał, że haker to szlachetna postać walcząca z systemem, tymczasem w 9 przypadkach na 10 to zwyczajni gówniarze, złodzieje „pinów” i inne darmozjady, które się dobrze bawią. Jeden z dziesięciu rzeczywiście zrobi coś pożytecznego, chociaż gdy się tak dobrze wysilić ciężko sobie przypomnieć jakąś akcję hakera, która w Polsce dokonałaby pozytywnego przełomu. Jedynie „admin” i „admin1” przychodzi mi do głowy, jednak umówmy się, że to raczej było zabawne niż rewolucyjne. Panowie z Kielc nie wysilili się intelektualnie, po drodze popełnili przestępstwo, które przynajmniej dla mnie jest wyrazem tchórzostwa, no i w konsekwencji stanęli przed prokuratorem, gdzie zaczynają się kolejne różnice. Rozsądny prokurator potraktowałby całe zajście jak rozum podpowiada – włamanie musiało być odnotowane, ale reszta to najzwyklejszy wybryk chuligański o niskiej szkodliwości społecznej, bo pomimo włamania nie nastąpiło zniszczenie mienia. Młodzieńcy mieli pecha i trafili na usłużnego prokuratora, w dodatku nadgorliwego. Pani prokurator stawiająca zarzuty za „ruskie cwele” albo z niedouczenia albo ze zmęczenia moją osobą zinterpretowała czyn w taki sposób, że prezydenta chroni się z urzędu art. 135 kk., natomiast premier musi się chronić sam w ramach artykułu 216 kk.
Nadgorliwiec z Kielc dokonał zupełnie innej interpretacji, odwołał się do słynnych „konstytucyjnych organów państwa”, czyli art. 226 par. 3 kk. i z tą chwilą możemy mówić, że smarkacze z Kielc ewidentnie „bekną” w procesie politycznym, a nie w procesie karnym. Pomijając już fakt, że ten artykuł kk. jest spadkiem po PRL, nie pierwszym i nie ostatnim, trzeźwemu umysłowi ciężko pojąć, dlaczego prokuratora nie postawiła zarzutów z art. 287 § 1 kk. „Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub wyrządzenia innej osobie szkody, bez upoważnienia, wpływa na automatyczne przetwarzanie, gromadzenie lub przesyłanie informacji lub zmienia, usuwa albo wprowadza nowy zapis na komputerowym nośniku informacji, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.”. Z punktu widzenia uczciwej prokuratury taki zarzut nie tylko jest sensowniejszy, ale podlega większej karze. Jednak w tym jak i w wielu inny wypadkach nie chodzi o sensowność, tylko o politykę.
Pozostaje wskazać ostatnią różnicę, mianowicie nagłośnienie medialne. „Dziwka Putina” medialnie nakryła czapką oba „ruskie cwele”, a powód wcale nie jest skomplikowany i wiąże się z kategorią protestu. Z napisem w sraczu przyłapany nie ma szans, stąd chętnie rzuca się go na żer, by przy okazji pokazać „poziom moherów”. Mając do dyspozycji prosty i osamotniony wulgaryzm nie ma miejsca na interpretacje i nawet co bardziej wrażliwi przeciwnicy Tuska uznają, że „tak się nie robi”. Z moim tekstem w pewnym stopniu było podobnie, te same słyszałem zrzuty, ale dzięki takiej i nie innej konstrukcji tekstu daleko wychodzącej poza prosty bluzg, miałem spore zabezpieczenie. „Dwa ruskie cwele” zostały medialnie przemilczane, ponieważ był to tekst, z którym dało się wyczyniać cuda, jeden z takich cudów pokazałem w sądzie. W interesie lokajów medialnych nie było nagłaśnianie czegoś, co pomimo dosadnego języka, w treści, uzasadnieniu i w morale doskonale się broniło. Nie sztuką jest wystawić się jak ostatni frajer, sztuką jest tak przypieprzyć, żeby ośmieszyć i wyjść cało, czego wszystkim na przyszłość życzę, bo okazji do spotkań z prokuraturą, co bardziej pyskaci, będą mieli jeszcze sporo.
Smutne jest to, że napisem na sraczu zajmują się brygady at
ABW i inne konstytucyjne organy państwa, zupełnie jak w demokratycznej Rosji Putina.
Gdzie w internecie mogę znaleźć raport rządowy, wyjaśniający ile wydano na lotnisko w modlinie, czemu robota została zrobiona źle, ile dodatkowo kosztowała naprawa, kto zawinił, jakie procedury były złe, kto i jaką poniósł odpowiedzialność?
A to się zgadza.
A to się zgadza.
Smutne jest to, że napisem na sraczu zajmują się brygady at
ABW i inne konstytucyjne organy państwa, zupełnie jak w demokratycznej Rosji Putina.
Gdzie w internecie mogę znaleźć raport rządowy, wyjaśniający ile wydano na lotnisko w modlinie, czemu robota została zrobiona źle, ile dodatkowo kosztowała naprawa, kto zawinił, jakie procedury były złe, kto i jaką poniósł odpowiedzialność?
A to się zgadza.
A to się zgadza.
władza boi się tłuszczy
Stale obowiązuje starożytne podejście zarządu krajowego do form ekspresji obywatelskiej.
Artykuł w internecie władza traktuje jak zwykły napis w kiblu, reguje panicznie tylko na demonstracje widoczne na ulicy, bo tam może je dostrzec plebs.
Jakże odmiennie policja propaństwowa traktuje gołą babę w parku, w porównaniu do setek jeszcze bardziej gołych w internecie.
władza boi się tłuszczy
Stale obowiązuje starożytne podejście zarządu krajowego do form ekspresji obywatelskiej.
Artykuł w internecie władza traktuje jak zwykły napis w kiblu, reguje panicznie tylko na demonstracje widoczne na ulicy, bo tam może je dostrzec plebs.
Jakże odmiennie policja propaństwowa traktuje gołą babę w parku, w porównaniu do setek jeszcze bardziej gołych w internecie.
Myślę,
że padłeś ofiarą "przesunięcia" czasu. Wczoraj cwel, dziś dziwka, a jutro kurwa. Oszust i kłamca – nikt Dudy do sądu nie wlecze. Notoryczny kłamca i zdeklarowany oszust dobrze wie, że nawet przy rozgrzanym sądzie musi przerżnąć. Dziwka to co innego. Tusk nie prowadzi rozwiązłego życia, przynajmniej oficjalnie nic nam o tym nie wiadomo. Co prawda były głosy, że Doktor Ewa Kopacz jest jego kochanką, cóż plotki to plotki, lecz spójrzmy na nich, wyobaźmy sobie ich jako parę, ja nie potrafię.
Z drugiej strony mamy Putina. Sugestia, że Putin łoi Tuska, gdyż ten prowadzi rozwiązły tryb życia, nie trzyma sie kupy. Nie ma dowodów. Zdjęcie, na którym się ślimaczą w smoleńskim objęciu, niczego nie dowodzi.
Myślę,
że padłeś ofiarą "przesunięcia" czasu. Wczoraj cwel, dziś dziwka, a jutro kurwa. Oszust i kłamca – nikt Dudy do sądu nie wlecze. Notoryczny kłamca i zdeklarowany oszust dobrze wie, że nawet przy rozgrzanym sądzie musi przerżnąć. Dziwka to co innego. Tusk nie prowadzi rozwiązłego życia, przynajmniej oficjalnie nic nam o tym nie wiadomo. Co prawda były głosy, że Doktor Ewa Kopacz jest jego kochanką, cóż plotki to plotki, lecz spójrzmy na nich, wyobaźmy sobie ich jako parę, ja nie potrafię.
Z drugiej strony mamy Putina. Sugestia, że Putin łoi Tuska, gdyż ten prowadzi rozwiązły tryb życia, nie trzyma sie kupy. Nie ma dowodów. Zdjęcie, na którym się ślimaczą w smoleńskim objęciu, niczego nie dowodzi.
Młodzi trochę spartolili robotę, ale
chcieli dobrze 🙂
Młodzi trochę spartolili robotę, ale
chcieli dobrze 🙂