No i mamy kolejną odsłonę swojskiego Targowiska Próżności – wyścig po prezydencki stolec na Krakowskim Przedmieściu. Miłościwie nam panujący Bronisław Niegramotny spał spokojny do czasu konwencji Andrzeja Dudy, którą to uświetniła wykonaniem utworu "Dziwny jest ten świat" Natalia Niemen – córka Czesława Wydrzyckiego.
"Jakżetotak" – oburzyła się opinia publyczna, że córka (w sumie bliat' niewiadomego pochodzenia i wiadomej konduity) wyśpiewuje Kaczorowi i innemu Dudzie wiekopomny protest song swego wielkiego OJCA.
JAKIM PRAWEM????
Istotnie, dziwny jest ten świat, skoro nagminne skoorwienie jednych artystów przyjmuje z pełną aprobatą, a innym odmawia odniesień do dorobku własnych przodków.
Duda Andrzej nie poprzestał na pozbawionym bulu istnienia i pełnym nadzieji wystapieniu na konwencji – w te pędy udał się na stok narciarski, na którym niezgorzej szusował i ratownictwem (poza drobnym niedopatrzeniem, że krwi i toboganu na zdjęciach zabrakło) się również wykazał.
"A gu gu" zaprotestował w Ruskiej Budzie Komorowski, bo nie tak przecież miało być – 106% ( 6% – przekazane przez Adama Jarubasa) w pierwszej turze miał mieć, a tu ten…Duda jakiś.
I dziad jeden nie ma wszetecznej żony, której to historią (jak w przypadku małżonka Ogórek Magdaleny) można kolejnego kontrkandydata odstrzelić.
Z Ogórkową (nie, żeby za słona była) to mam w ogóle pewien problem – patrzę na nią, a widzę raz Szulim, raz Rozenek. Poza Photoshopem ktoś tam się pewnie jeszcze solidnie, choć sztampowo dość, dołożył. Dobrze, że nie ten od Bakuły, bo by mogła nie bez szans powodzenia w zawody z Grodzką Anną isć. I nie tylko o casting do kolejnego sequelu niezapomnianego dzieła George Romero mi chodzi.
Wracając do Dudy – jego zachowanie na konwencji i stoku budzi pewną nadzieję, że facet również sztućcami posługiwać się umie – a nie jest to cecha dystynktywna polskiej klasy politycznej, której do świń u koryta znacznie bliżej. O…., zapomniałem o Pawle Kukizie, którego nowe emploi sugeruje, że nawet do Charkowa by się nadawał. Ale może niech lepiej poprzestanie na śpiewaniu.
Powyższy bełkot może szybko stracić jakąkolwiek aktualność – za dni parę "Zmianę" rejestrować będą. Partię prawdziwą, sól ziemi i krew oćców – naszą, tutejszą, słowiańską.
A oni kandydata już od dawna mają – tylko na śnieg czekają, kumoterkę kwieciem polnym umają i do Moskwy z wiernopoddańczym adresem pognają, by Jewo Wieliczestwo Putina o zwierzchność nad Priwislanskim Krajem ubłagać.
Chłop surowy, ale ludzki – długo nie każe się prosić.
Brrrr! Sen mara Bóg wiara.
Pozostaje nadzieja, że Jarosław K. i think tank (swoją drogą – jakimi dyspozycjami muszą wykazywać się poza krotkowzroczną ślepotą jego członkowie?) PiS-u nie spieprzy kolejny raz tego, co już NAPRAWDĘ nie jest do spieprzenia.
Vanity Fair
Reklama
Reklama
Reklama