Obyczajówka to jest coś czym można przywalić w PiS jak pedofilią w kościół. Gdy się śpiewa na wysokim moralnym „C” to takie szczeniackie wybryki Kaczmarka są karykaturą dla partyjnego wizerunku. Tak będzie zawsze i nigdy się w tej materii nic nie zmieni. Napisałem, że wybryk Kaczmarka jest szczeniacki i on dokładnie taki jest, w zasadzie nie ma się czym podniecać, słyszałem dziesiątki takich rozmów rozmaitych byczków uderzających „z bańki” na knajpianym rykowisku. Normalna, prymitywna, walka o „samicę”, która chyba też nie została ściągnięta z najwyższej półki, tylko wyrwana na żel i marynarkę Pierre Cardin. Gdy na tę biedę wizerunkową nałożymy Porsche Cayenne i zapach piżmowy za parę tysięcy natychmiast utrwali się obraz karykatury partii konserwatywnej. Co uchodzi zwykłym zjadaczom chleba, pospolitym lowelasom i innym amantom wyrywającym „towar”, to prawicową partię z zasadami ośmiesza do imentu. Bogu dzięki większe jaja robi sobie ostatnio pan Donald, z jego „okrągłego stołu” śmieją się wszyscy nie włączają Bronisława z Budy Ruskiej, ale w innych okoliczność, powiedzmy kampanii wyborczej, PiS zapłaciłaby za Kaczmarka sporo, jeśli nie wszystko. Bardzo podobne zdanie mam o innym małolacie, który właśnie cieszy się pozytywną decyzją prokuratury i daj mu Boże. Gratuluję wyjaśnienia sprawy połączonej z nagonką, niemniej podtrzymuję swoją opinię, że Hofman wywinie jeszcze nie jeden numer, bo on się doskonale wpisuje w model „fura, skóra i komóra”. Nie chcę krakać, uprzedzam jedynie, że charakter człowieka bardzo rzadko zmienia się pod trzydziestce i jeszcze rzadziej pod wpływem partyjnych awansów zmienia się z rozpasanego na powściągliwy. Teraz można się tylko śmiać, media zrobią przez kilka dni swoje tanie „szoł” i sprawa rozejdzie się po kościach. Gorzej gdy coś podobnego wylezie w samym środku kampanii wyborczej, wówczas nie będzie innego tematu, bo nie tylko wyborcy, po prostu ludzie kochają się w tego typu plotach.
Kaczmarek powinien wylecieć z klubu PiS, to nie jest materiał na posła i nigdy nie był, co nie oznacza, że nie ma zasług na innym polu. Za zdemaskowanie tych wszystkich „pierwszych dam” w gatunku Sawickiej, Marczuk i Kwaśniewskiej należy mu się co najmniej brązowy krzyż zasługi. Nikt dobitniej nie pokazał mentalności „elit” niż Kaczmarek swoimi tanimi podrywami na piżmo i alufelgi. Problem jednak w tym, że nastąpiło pomieszanie zasług i nagród. Kaczmarek dostał posła od PiS za pracę w CBA i to mniej więcej jest tak adekwatne, jakby komandosa nagradzać stanowiskiem dowódcy warty honorowej. Jest więcej niż pewne, że taki człowiek na baczność nie wystoi i Kaczmarek parę razy dawał sygnały, że się do roboty posła nie nadaje. Przy współczesnych technikach i zapędach podsłuchowych rozmaitych służb, przyłapanie byłego agenta CBA od zadań specjalnych, na piciu, ciupcianiu i rzucaniu mięsem, jest zdaniem dla harcerzy. Kaczmarek był i będzie łatwym celem, a drugim w kolejności pozostaje Hofman, chociaż on ma nieco mniejszy temperament i fantazję, lepiej wygląda jako polityk, to spokojnie mógłby podrywać Kwaśniewską. Całkiem racjonalnie nie potrafię tego wytłumaczyć i zdaję sobie sprawę, że felieton trochę pobrzmiewa „obrabianiem tyłka”, ale coś mi nieustannie podpowiada, że z Hofmanem będą bardzo podobne kłopoty, jak z Kaczmarkiem. Dodatkowo Hofman nie wiedzieć dlaczego jest pupilem Prezesa, który do kadr ma taka rękę, jak słoń do porcelany. W pierwszym partyjnym szeregu powinni stać ludzie, którzy nie noszą w sobie potencjału karykaturalnego dla wizerunku konserwatywnej partii.
Takie są twarde polityczne realia, dziś „obyczajówka” częściej decyduje o powodzeniu wyborczym, niż cokolwiek innego, bo obyczajówkę każdy rozumie i każdy może się po swojemu podniecać. Łączenie panienek, SUV-ów 4×4, lokali nocnych, byłych mężów z byłymi żonami i kolegów prezesów z pożyczoną kasą, to stukanie ostrogami w beczkę prochu. Prezes sam się wpakował w podobne klimaty, bo rzeczywiście z posłem Hofmanem nie bardzo wiadomo co robić. Z jednej strony trzeba pokazać jak modelowo zostawiono sprawę i że Hofman to nie Nowak, z drugiej mamy „charakterek” Hofmana niestety dający powody, żeby się zacząć martwić powrotem rzecznika PiS. Pewnie moje profetyczne biadolenie tu i teraz nie zawiera odpowiedniego ładunku, ale naprawdę bardzo bym nie chciał pisać kolejnego felietonu pod tytułem „A nie mówiłem II”. Mnie się ci dwaj melancholijni ministranci w roli rzeczników PiS podobają, rzecz jasna i „cicha woda brzegi rwie”, ale jakoś nie widzę Dudy i Mastalerka, którzy odważyliby się „zaje..ć krzesłem” byłemu mężowi swojej obecnej kochanki, ani nawet nie widzę ich z linijka przy siusiakach. Nie psułbym tego komfortu, jednak nie sądzę, żeby ktoś z decydentów PiS zechciał mnie posłuchać, co jakoś zniosę, natomiast gorzej będzie mi znieść medialne i salonowe triumfy, po kolejnej obyczajowej lub finansowej wpadce, która moim zdaniem jest niestety kwestią czasu.
Mam mieszane uczucia,
jak to twardy elektorat PiS-u. Czym są mieszane uczucia, to najlepiej wyłożono w starym dowcipie z czasów PRL-u: to tak jakby ci twój nowiutki mercedes spadł ze starą teściową w przepaść. Zanim został posłem był agentem CBA. Miał sukcesy. Marczuk i Kwaśniewska to tanie panie, tanie panie niesłychanie i żeby przywieść je do grzechu nie trzeba było Agenta nr 1, wystarczył Agent Tomek. Jest na celowniku, tu chyba nikt nie ma wątpliwości. POWINIEN wyhamować. Nie wyhamował.
Ale.
Czym innym jest kupowanie głosów na Dolnym Śląsku od propozycji oklepania jelenia. To dwie różne sfery. Od razu na myśl przychodzi mi Begerowa i próba postawienia znaku równości pomiędzy prowokacją TVN-u i prawdziwą korupcją czyli "pracą za głosy".
: W wyborach w 2011 uzyskał mandat poselski z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, otrzymując 4332 głosy w okręgu kieleckim. Myślę, że Prezes wystawiając go z ostatniego miejsca nie dawał mu zbyt wielkich szans.
Z drugiej strony dochodzimy do paranoi: przecież ja też, nie poseł, nie radny, czasem huknę na Rodzinę. Rzucę mięsem. Jestem jakiś inny? Pojebany? I co? Mam nie hukać, bo z góry muszę założyć, że mam podsłuchy nawet pod kołdrą? To ma być Państwo Prawa?
Na opozycję jest kręcony bat i to taki z użyciem wszystkich służb. Szafa Lesiaka, to przy tym jest pikuś. Bogu dzięki, że Prezes żyje prawie jak zakonnik.
Rzucam mięsem i drę ryja przy
Rzucam mięsem i drę ryja przy każdym: dzieciach, starcach, kobietach w ciąży, chleje i chodzę w dresie, ale nie jestem politykiem. Byłbym 100 razy gorszym politykiem od Kaczmarka i Hofmana razem wziętych. W moim domu krąży taka anegdota, że gdyby wpadła do nas komisja albo jakiś kurator, orzekli by jedno – patologia, a my się doskonale bawimy i rozumiemy bez słów w każdej sytuacji. Facet bierze grubą kasę za konkretną robotę, do której się po prostu nie nadaje i co więcej może pozbawić roboty innych. Cała tajemnica. Nie ma co tu porównywać stylu życia do obowiązków polityka.
Proponujesz wizję
dwunastu Apostołów. Świętych przez uświęcenie.
Dobrze wiesz, że na pewnych ludzi jest "zlecenie". OK. Oni też powinni to wiedzieć. Myślę, że nawet w klasztorze znalazłyby się na nich kwity. Nie nadaje się. OK. Nie powinien w ogóle wchodzić do polityki, a Kaczor na ich widok powinien żegać się krzyżem. OK.
Z drugiej strony, to oni stracili swoją prywatność w momencie wejścia do CBA i zmany władzy czyli priorytetów. PiS wziął ich pod swoje skrzydła. Dał im immunitet. Masz rację, to zobowiązuje. Posłów w Sejmie jest 460, z tego mamy pederastów, łapówkarzy, odmieńców i zwykłych kurew.
Kogo wolisz: Piesiewicza cz Kaczmarka?
Taka rozmowa nie ma
Taka rozmowa nie ma najmniejszego sensu. Mówię jedno, wychodzi afera z Kaczmarkiem tydzień przed wyborami i jest 7% w dół, czyli żegnaj władzo. I nikt tego nie odkręci, zatem gadanie kogo wolisz, czy nie wolisz to jest dobry temat na wieczór kawalerski albo obalanie jabola w parku. Polityka to robota jak każda inna, nie masz cierpliwości to nie zostaniesz Benedyktynem, nie masz urody nie będziesz modelem, nie potrafisz pić i trzymać języka za zębami, to się nie pchaj do polityki. Koniec. Każdy polityk na całym świecie jest na celowniku i szybciej ginie od gołej dupy, wódy, marihuany, niż od kuli. Kaczmarek agentem był dobrym, politykiem jest beznadziejnym, a z Hofmanem będzie jeszcze bieda, bo to zwykły karierowicz nic więcej.
Mam mieszane uczucia,
jak to twardy elektorat PiS-u. Czym są mieszane uczucia, to najlepiej wyłożono w starym dowcipie z czasów PRL-u: to tak jakby ci twój nowiutki mercedes spadł ze starą teściową w przepaść. Zanim został posłem był agentem CBA. Miał sukcesy. Marczuk i Kwaśniewska to tanie panie, tanie panie niesłychanie i żeby przywieść je do grzechu nie trzeba było Agenta nr 1, wystarczył Agent Tomek. Jest na celowniku, tu chyba nikt nie ma wątpliwości. POWINIEN wyhamować. Nie wyhamował.
Ale.
Czym innym jest kupowanie głosów na Dolnym Śląsku od propozycji oklepania jelenia. To dwie różne sfery. Od razu na myśl przychodzi mi Begerowa i próba postawienia znaku równości pomiędzy prowokacją TVN-u i prawdziwą korupcją czyli "pracą za głosy".
: W wyborach w 2011 uzyskał mandat poselski z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, otrzymując 4332 głosy w okręgu kieleckim. Myślę, że Prezes wystawiając go z ostatniego miejsca nie dawał mu zbyt wielkich szans.
Z drugiej strony dochodzimy do paranoi: przecież ja też, nie poseł, nie radny, czasem huknę na Rodzinę. Rzucę mięsem. Jestem jakiś inny? Pojebany? I co? Mam nie hukać, bo z góry muszę założyć, że mam podsłuchy nawet pod kołdrą? To ma być Państwo Prawa?
Na opozycję jest kręcony bat i to taki z użyciem wszystkich służb. Szafa Lesiaka, to przy tym jest pikuś. Bogu dzięki, że Prezes żyje prawie jak zakonnik.
Rzucam mięsem i drę ryja przy
Rzucam mięsem i drę ryja przy każdym: dzieciach, starcach, kobietach w ciąży, chleje i chodzę w dresie, ale nie jestem politykiem. Byłbym 100 razy gorszym politykiem od Kaczmarka i Hofmana razem wziętych. W moim domu krąży taka anegdota, że gdyby wpadła do nas komisja albo jakiś kurator, orzekli by jedno – patologia, a my się doskonale bawimy i rozumiemy bez słów w każdej sytuacji. Facet bierze grubą kasę za konkretną robotę, do której się po prostu nie nadaje i co więcej może pozbawić roboty innych. Cała tajemnica. Nie ma co tu porównywać stylu życia do obowiązków polityka.
Proponujesz wizję
dwunastu Apostołów. Świętych przez uświęcenie.
Dobrze wiesz, że na pewnych ludzi jest "zlecenie". OK. Oni też powinni to wiedzieć. Myślę, że nawet w klasztorze znalazłyby się na nich kwity. Nie nadaje się. OK. Nie powinien w ogóle wchodzić do polityki, a Kaczor na ich widok powinien żegać się krzyżem. OK.
Z drugiej strony, to oni stracili swoją prywatność w momencie wejścia do CBA i zmany władzy czyli priorytetów. PiS wziął ich pod swoje skrzydła. Dał im immunitet. Masz rację, to zobowiązuje. Posłów w Sejmie jest 460, z tego mamy pederastów, łapówkarzy, odmieńców i zwykłych kurew.
Kogo wolisz: Piesiewicza cz Kaczmarka?
Taka rozmowa nie ma
Taka rozmowa nie ma najmniejszego sensu. Mówię jedno, wychodzi afera z Kaczmarkiem tydzień przed wyborami i jest 7% w dół, czyli żegnaj władzo. I nikt tego nie odkręci, zatem gadanie kogo wolisz, czy nie wolisz to jest dobry temat na wieczór kawalerski albo obalanie jabola w parku. Polityka to robota jak każda inna, nie masz cierpliwości to nie zostaniesz Benedyktynem, nie masz urody nie będziesz modelem, nie potrafisz pić i trzymać języka za zębami, to się nie pchaj do polityki. Koniec. Każdy polityk na całym świecie jest na celowniku i szybciej ginie od gołej dupy, wódy, marihuany, niż od kuli. Kaczmarek agentem był dobrym, politykiem jest beznadziejnym, a z Hofmanem będzie jeszcze bieda, bo to zwykły karierowicz nic więcej.
Może macie rację, a może było inaczej.
Przychodzi na imprezę niejaki Sztyc (vel Sztylc – nie wiadomo, które nazwisko, które ksywa) i ma dyktafon. Czyli wie, że będzie nagrywał. Czyli wie, że musi jakoś Kaczmarka sprowokować do zrobienia czegoś, co normalnie człowiek nie robi. Nagranie ma podobno kilkadziesiąt minut – no w końcu udało się Kaczmarka sprowokować. I niestety – jeśli to był tylko dyktafon, to nie będzie na nagraniu widać mimiki agenta Sztyca, a ta mogła być cholernie prowokująca. Z tej sytuacji da się wyciągnąć jeszcze kilka innych wniosków. Nie bronię Kaczmarka jak niepodległości – nie znam go. Zobaczymy jak to się rozwinie.
Na nagraniu słychać jak jakaś
Na nagraniu słychać jak jakaś dama, chyba wybranka serca, prosi by “Tomek” dał spokój i nie bił pana męża, to raczej wyklucza misterną intrygę. Zwyczajnie samiec, po kilku głębszych, zaczął brykać, taki typ mentalny i koniec. Mnie podobny styl “rwania” zwyczajnie śmieszy, już bez względu na politykę, tak prężą muskuły gówniarze. Jeszcze bym zrozumiał, gdyby po prostu wstał i “przypier..ł” fatygantowi, a ten coś bełkotał “chodź się bić, chodź się bić, to moi koledzy nauczą cię moresu”. Żałosne w każdej konwencji, ani to Franz Maurer, ani Hans Kloss, to jakiś herbatnik, jak mawiał Balcerek.
To, że odezwała się ta wybranka, nie wyklucza wcale
misternej intrygi z nagraniem. Co do opisu zachowania się Kaczmarka – niech rzuca kamieniem kto bez winy.
I jeszcze ten wątek dania po mordzie.
Może o to właśnie przede wszystkim chodziło nagrywającemu? Może dobrze, że Kaczmarek nie dał się sprowokować? Dzień – dwa, będzie wiadomo. Dlatego pisałem, że poczekam z ostatecznym osądem. A wyobrażasz sobie tytuły w mediach, gdyby Sztyc rzeczywiście oberwał?
Może, może… Tymczasem parę
Może, może… Tymczasem parę rzeczy jest pewnych. Gach byłej żony przy pomocy kumpli ze służb obiecał “zajeb..ć krzesłem” za trzy sekundy byłemu mężowi. I oczywiście może, może… są koneserzy podobnych scen melodramatycznych doszukujący się w tym finezji i gry operacyjnej, ale mnie to Rodziewiczówną, nie Hłasko zalatuje. Jeśli chodzi o kamień, to spokojnie mogę rzucać pierwszy, co prawda błaźniłem się nieraz, ale jak miałem “zajeb..ć” to wstawałem w sekundę i robiłem swoje, bez pomocy kolegów agentów, a nie pieprzyłem po pijaku godzinami, jaki jestem groźny. Tego się po prostu nie da bronić, chyba, że chce się dołączyć do wenezuelskiego melodramatu, jako macho z Ligoty Małej.
Jak na dziś to żadnej finezji i gry operacyjnej nie widzę, ale
prawie byłego w trakcie rozwodu – tak. I widzę, że prawdopodobnie za Sztycową ciągnie się ogon z jakiejś wywiadowni – stosowana nieraz praktyka w obecnych czasach. Około dwa tygodnie temu w sieci pojawiło się zdjęcie Kaczmarka z nieznajomą (wtedy) kobietą. Sweet focia, oboje (Sztycowa i Kaczmarek) wyglądali, jakby nie mieli świadomości że ktoś pstryknął zdjątko. Można podejrzewać, że prawie były gra o orzeczenie winy, co zwykle daje korzyści finansowe przy rozwodzie (albo broni się przed orzeczeniem winy – nie wiemy jak u Sztyców było). A że Kaczmarek z lekka bełkotał i od rzeczy – niejeden z nas tak ma na zakrapianej imprezce:)
Nie lubię dwa razy tej samej roboty robić, ale skoro mi wcięło
tekst, to muszę.
Jak na dziś to żadnej finezji i gra operacyjnej nie widzę, ale czy służby zostawiają po swojej robocie wizytówki? Widzę na pewno w tej sprawie prawie byłego męża. I widzę, że za Sztycową ciągnie się jakiś ogon – nie wykluczam (a nawet podejrzewam) jakąś wywiadownię. Ze dwa-trzy tygodnie temu w sieci pojawiła się sweet focia Kaczmarka i Sztycowej. Oboje wyglądają, jakby nie mieli świadomości, że ktoś im cyka fotkę – mimo że z najbliższej odległości, czyli może cykał jakiś fachowiec? Po co ta fotka? Może prawie już były gra o orzeczenie winy (lub o uwolnienie się o orzeczeniu winy) w sprawie rozwodowej – nie wiadomo jak się u Sztyców sprawy miały. Natomiast wiadomo, że w pobliżu obiektu (czyli Sztycowej) pojawił się Kaczmarek. A teraz pytanie (za niewielką stawkę, bo łatwe) – kto przeważnie pracuje i kto przeważnie jest właścicielem firm wywiadowczych?
Pytań jest więcej. W jakim celu przez kilkadziesiąt minut prawie już były sterczał przy prawie już byłej i Kaczmarku, i mendził? Mendził i nagrywał. Może chciał dostać w japę? Co dla Kaczmarka skończyło by się prokuratorem i może wyrokiem – w końcu byłby to pojedynek człowieka nieuzbrojonego (prawie były) i uzbrojonego (w co najmniej podstawowe zasady sztuki walki – Kaczmarka). Wyrok byłby taki sam, jak za stuknięcie okularnika z okularami na nosie.
Bardzo oryginalny scenariusz,
Bardzo oryginalny scenariusz, ale obawiam się, że jako obrona Kaczmarka ma jedną bardzo poważną wadę. Otóż rysuje się w tym scenariuszu obraz idioty, nie agenta, maluje się pejzaż przygłupa, a nie człowieka od zadań specjalnych. Jaki profesjonalista dałby się złapać na panienkę i dyktafon? I co to za agent, który przy jakimś frajerze i dupci spala się jak szczeniak? Można jeszcze bardziej brnąć w oryginalności ale obawiam się, że na końcu jest farsa, nie służby specjalne.
Niewątpliwie nie każdy agent nadaje się na posła, a jak to jest
tym razem – zobaczymy. Niewątpliwe jest że siły prorządowe strzekają każdym nabojem jaki się pojawi (zlecenie tłumaczenia na rosyjski tekstu z Monitora przez Macierewicza – mam nadzieję, że tym razem sprawa na prawdę będzie miała epilog w sądzie, sprawa rzekomej współpracy z SB Cieszewskiego – mam podobną nadzieję) i ślepakami, byle medialny huk był i wytyczne dla lemingów i dla przeciągnięcia niezdecydowanych. Oczywiste, że w takiej sytuacji (takiej od już chyba 10 lat) sprawa Kaczmarka czy Hofmana nie powinna się pojawić, chyba że jednak specsłużby albo resortowe dzieci w tym maczają ręce, a wtedy zaatakowany nie ma nic do powidzenia (dopiero po przeprowadzonym na niego ataku).
Może macie rację, a może było inaczej.
Przychodzi na imprezę niejaki Sztyc (vel Sztylc – nie wiadomo, które nazwisko, które ksywa) i ma dyktafon. Czyli wie, że będzie nagrywał. Czyli wie, że musi jakoś Kaczmarka sprowokować do zrobienia czegoś, co normalnie człowiek nie robi. Nagranie ma podobno kilkadziesiąt minut – no w końcu udało się Kaczmarka sprowokować. I niestety – jeśli to był tylko dyktafon, to nie będzie na nagraniu widać mimiki agenta Sztyca, a ta mogła być cholernie prowokująca. Z tej sytuacji da się wyciągnąć jeszcze kilka innych wniosków. Nie bronię Kaczmarka jak niepodległości – nie znam go. Zobaczymy jak to się rozwinie.
Na nagraniu słychać jak jakaś
Na nagraniu słychać jak jakaś dama, chyba wybranka serca, prosi by “Tomek” dał spokój i nie bił pana męża, to raczej wyklucza misterną intrygę. Zwyczajnie samiec, po kilku głębszych, zaczął brykać, taki typ mentalny i koniec. Mnie podobny styl “rwania” zwyczajnie śmieszy, już bez względu na politykę, tak prężą muskuły gówniarze. Jeszcze bym zrozumiał, gdyby po prostu wstał i “przypier..ł” fatygantowi, a ten coś bełkotał “chodź się bić, chodź się bić, to moi koledzy nauczą cię moresu”. Żałosne w każdej konwencji, ani to Franz Maurer, ani Hans Kloss, to jakiś herbatnik, jak mawiał Balcerek.
To, że odezwała się ta wybranka, nie wyklucza wcale
misternej intrygi z nagraniem. Co do opisu zachowania się Kaczmarka – niech rzuca kamieniem kto bez winy.
I jeszcze ten wątek dania po mordzie.
Może o to właśnie przede wszystkim chodziło nagrywającemu? Może dobrze, że Kaczmarek nie dał się sprowokować? Dzień – dwa, będzie wiadomo. Dlatego pisałem, że poczekam z ostatecznym osądem. A wyobrażasz sobie tytuły w mediach, gdyby Sztyc rzeczywiście oberwał?
Może, może… Tymczasem parę
Może, może… Tymczasem parę rzeczy jest pewnych. Gach byłej żony przy pomocy kumpli ze służb obiecał “zajeb..ć krzesłem” za trzy sekundy byłemu mężowi. I oczywiście może, może… są koneserzy podobnych scen melodramatycznych doszukujący się w tym finezji i gry operacyjnej, ale mnie to Rodziewiczówną, nie Hłasko zalatuje. Jeśli chodzi o kamień, to spokojnie mogę rzucać pierwszy, co prawda błaźniłem się nieraz, ale jak miałem “zajeb..ć” to wstawałem w sekundę i robiłem swoje, bez pomocy kolegów agentów, a nie pieprzyłem po pijaku godzinami, jaki jestem groźny. Tego się po prostu nie da bronić, chyba, że chce się dołączyć do wenezuelskiego melodramatu, jako macho z Ligoty Małej.
Jak na dziś to żadnej finezji i gry operacyjnej nie widzę, ale
prawie byłego w trakcie rozwodu – tak. I widzę, że prawdopodobnie za Sztycową ciągnie się ogon z jakiejś wywiadowni – stosowana nieraz praktyka w obecnych czasach. Około dwa tygodnie temu w sieci pojawiło się zdjęcie Kaczmarka z nieznajomą (wtedy) kobietą. Sweet focia, oboje (Sztycowa i Kaczmarek) wyglądali, jakby nie mieli świadomości że ktoś pstryknął zdjątko. Można podejrzewać, że prawie były gra o orzeczenie winy, co zwykle daje korzyści finansowe przy rozwodzie (albo broni się przed orzeczeniem winy – nie wiemy jak u Sztyców było). A że Kaczmarek z lekka bełkotał i od rzeczy – niejeden z nas tak ma na zakrapianej imprezce:)
Nie lubię dwa razy tej samej roboty robić, ale skoro mi wcięło
tekst, to muszę.
Jak na dziś to żadnej finezji i gra operacyjnej nie widzę, ale czy służby zostawiają po swojej robocie wizytówki? Widzę na pewno w tej sprawie prawie byłego męża. I widzę, że za Sztycową ciągnie się jakiś ogon – nie wykluczam (a nawet podejrzewam) jakąś wywiadownię. Ze dwa-trzy tygodnie temu w sieci pojawiła się sweet focia Kaczmarka i Sztycowej. Oboje wyglądają, jakby nie mieli świadomości, że ktoś im cyka fotkę – mimo że z najbliższej odległości, czyli może cykał jakiś fachowiec? Po co ta fotka? Może prawie już były gra o orzeczenie winy (lub o uwolnienie się o orzeczeniu winy) w sprawie rozwodowej – nie wiadomo jak się u Sztyców sprawy miały. Natomiast wiadomo, że w pobliżu obiektu (czyli Sztycowej) pojawił się Kaczmarek. A teraz pytanie (za niewielką stawkę, bo łatwe) – kto przeważnie pracuje i kto przeważnie jest właścicielem firm wywiadowczych?
Pytań jest więcej. W jakim celu przez kilkadziesiąt minut prawie już były sterczał przy prawie już byłej i Kaczmarku, i mendził? Mendził i nagrywał. Może chciał dostać w japę? Co dla Kaczmarka skończyło by się prokuratorem i może wyrokiem – w końcu byłby to pojedynek człowieka nieuzbrojonego (prawie były) i uzbrojonego (w co najmniej podstawowe zasady sztuki walki – Kaczmarka). Wyrok byłby taki sam, jak za stuknięcie okularnika z okularami na nosie.
Bardzo oryginalny scenariusz,
Bardzo oryginalny scenariusz, ale obawiam się, że jako obrona Kaczmarka ma jedną bardzo poważną wadę. Otóż rysuje się w tym scenariuszu obraz idioty, nie agenta, maluje się pejzaż przygłupa, a nie człowieka od zadań specjalnych. Jaki profesjonalista dałby się złapać na panienkę i dyktafon? I co to za agent, który przy jakimś frajerze i dupci spala się jak szczeniak? Można jeszcze bardziej brnąć w oryginalności ale obawiam się, że na końcu jest farsa, nie służby specjalne.
Niewątpliwie nie każdy agent nadaje się na posła, a jak to jest
tym razem – zobaczymy. Niewątpliwe jest że siły prorządowe strzekają każdym nabojem jaki się pojawi (zlecenie tłumaczenia na rosyjski tekstu z Monitora przez Macierewicza – mam nadzieję, że tym razem sprawa na prawdę będzie miała epilog w sądzie, sprawa rzekomej współpracy z SB Cieszewskiego – mam podobną nadzieję) i ślepakami, byle medialny huk był i wytyczne dla lemingów i dla przeciągnięcia niezdecydowanych. Oczywiste, że w takiej sytuacji (takiej od już chyba 10 lat) sprawa Kaczmarka czy Hofmana nie powinna się pojawić, chyba że jednak specsłużby albo resortowe dzieci w tym maczają ręce, a wtedy zaatakowany nie ma nic do powidzenia (dopiero po przeprowadzonym na niego ataku).
wyspał się porządnie i wrócił po swoje
Najpierw zrobił z siebie durnia na imprezie, potem wyszło, że zapomniał zapłacić podatek. Za karę dostał miesiąc urlopu, który jak powiedział poświęcił na czytanie i miłe zajęcia. Dzisiaj wesoły jak skowronek odebrał pochwałę od prokuratora. Tak to przynajmniej wypadło w telewizji.
No, że tak powiem, bije po oczach odrębość losu kasty panującej od rozterek zawodowo-skarbowych dręczących prostaków.
wyspał się porządnie i wrócił po swoje
Najpierw zrobił z siebie durnia na imprezie, potem wyszło, że zapomniał zapłacić podatek. Za karę dostał miesiąc urlopu, który jak powiedział poświęcił na czytanie i miłe zajęcia. Dzisiaj wesoły jak skowronek odebrał pochwałę od prokuratora. Tak to przynajmniej wypadło w telewizji.
No, że tak powiem, bije po oczach odrębość losu kasty panującej od rozterek zawodowo-skarbowych dręczących prostaków.
Kaczmarek & Hofman
Obaj tacy sami – szczeniaki.
To, że Hofman wyglada i potrafi się odszczeknąć w TV na żywo, to według mnie trochę mało, żeby byćposłem.
Kaczmarek to się chyba naumiał tych tekstów jak pracował pod przykryciem. I trochę mu tej sztucznej osobowosci się przykleiło.
Niestety Prezes ma wyjątkowo pechową rękę do współpracowników.
Kaczmarek & Hofman
Obaj tacy sami – szczeniaki.
To, że Hofman wyglada i potrafi się odszczeknąć w TV na żywo, to według mnie trochę mało, żeby byćposłem.
Kaczmarek to się chyba naumiał tych tekstów jak pracował pod przykryciem. I trochę mu tej sztucznej osobowosci się przykleiło.
Niestety Prezes ma wyjątkowo pechową rękę do współpracowników.
Chyba Was wszystkich POpier*oliło
to są tacy sami ludzie jak gdzie indziej.
A co w innych partiach sami papieże Franciszki czy przedwojenni dyplomaci?
Mirabelki, zegarki, pierdolina czy kręcenie lodów i nic a tym wszyscy próbują nalać do kieszeni.
Presja jest ogromna i zawsze da się kogoś na czymś złapać, sprowokować czy opluć.
Przykładem choćby profesor Cieszewski, kiedy Sekielski ukręcił bicz z goowna.
Fakt, że muszą się wyjątkowo pilnować ale nikt nie jest w stanie być święty.
A każdy agent niech na drugi raz da po cichu w mordę a nie obiecuje
Porównywanie Cieszewskiego do
Porównywanie Cieszewskiego do Kaczmarka, to jest chyba właśnie efekt tytułowego “oderwania od rzeczywistości”. Gdyby to Radek Sikorski straszył byłego męża swojej konkubiny kumplami ze służb mam wrażenie, żeby “was wszystkich nie popierd….o”. Kaczmarek to gówniarz przesiąknięty swoją byłą robotą, człowiek, który pogubił się w rolach, obraz żalu i rozpaczy. Polityk z niego żaden, a obciążenie spore. Co innego nagonki na Macierewicza, którego ścigają za dobra robotę, a co innego gówniarz, który się sam wykłada, bo nie dorósł do nowej roli i nie wyszedł ze starej.
ja absolutnie sytuacji i tych panów NIE PORÓWNUJĘ
ja tylko piszę, że każdy z PiS lub wspomagający go jest narażony na obs*anie, czy to będzie prezes czy szeregowy członek a wszystko to tylko kwestia przypadku albo potrzeby, ponieważ to są tylko ludzie z dniami lepszymi, gorszymi.
Zawsze znajdzie się "złe miejsce i czas" jeśli jest zapotrzebowanie.
A Kaczmarka absolutnie nie tłumaczę,
dał się podprowadzić jak leming.
Sorry musiałem wyjść z psem a potem pojechać i dopiero co wróciłem.
Wracając do tematu, obserwując kiedyś PiS można było dojśc do wniosku, że w PiS są sami mądrzy i przyzwoici ludzie, Cymański, Ziobro, Kluzik, Kamiński nie wspominajac Kowala (kiedyś bardzo dobrze zapowiadający się polityk), czy Mężydło i co się okazało w efekcie, że są tyle warci co zeszłoroczny śnieg dla górali.
Mało tego, wszyscy zachowali się jak gówniarze płaczac w mankiet TVN i rozpowiadając jaki to z Kaczyńskiego "terrorysta i dyktator polityczny".
Nikt nie ma rentgena w oczach , nikt nie jest w stanie nikogo prześwietlić i nikt nie jest święty.
Można jedynie trzymać towarzystwo naprawdę za twarz jak to robi Tusk.
Przykład, pan celebryta polityczny Mężydło, kiedy był w PiS nie było programu telewizyjnego w którym by się nie doktoryzował, bałem się w końcu otworzyć lodówkę.
Po przejściu do PO zniknął jak kamfora i pokazuje się się tylko wówczas kiedy ma "zadanie".
Ale media nie pozwola na taki brak demokracji w PiS.
trzy typy zwierząt politycznych
Normalni politycy rekrutowani są z ludzi potrafiących wszystko załatwić. Takich którzy postawieni przed dowolnym problemem reagują zadzwonieniem gdzie trzeba, i problem znika. To nie to samo co złodzieje dorabiający w polityce, albo osobnicy których trzeba pilnować by po pijaku np nie naszczali na Grób Nieznanego Żołnierza przy paniach.
Chyba Was wszystkich POpier*oliło
to są tacy sami ludzie jak gdzie indziej.
A co w innych partiach sami papieże Franciszki czy przedwojenni dyplomaci?
Mirabelki, zegarki, pierdolina czy kręcenie lodów i nic a tym wszyscy próbują nalać do kieszeni.
Presja jest ogromna i zawsze da się kogoś na czymś złapać, sprowokować czy opluć.
Przykładem choćby profesor Cieszewski, kiedy Sekielski ukręcił bicz z goowna.
Fakt, że muszą się wyjątkowo pilnować ale nikt nie jest w stanie być święty.
A każdy agent niech na drugi raz da po cichu w mordę a nie obiecuje
Porównywanie Cieszewskiego do
Porównywanie Cieszewskiego do Kaczmarka, to jest chyba właśnie efekt tytułowego “oderwania od rzeczywistości”. Gdyby to Radek Sikorski straszył byłego męża swojej konkubiny kumplami ze służb mam wrażenie, żeby “was wszystkich nie popierd….o”. Kaczmarek to gówniarz przesiąknięty swoją byłą robotą, człowiek, który pogubił się w rolach, obraz żalu i rozpaczy. Polityk z niego żaden, a obciążenie spore. Co innego nagonki na Macierewicza, którego ścigają za dobra robotę, a co innego gówniarz, który się sam wykłada, bo nie dorósł do nowej roli i nie wyszedł ze starej.
ja absolutnie sytuacji i tych panów NIE PORÓWNUJĘ
ja tylko piszę, że każdy z PiS lub wspomagający go jest narażony na obs*anie, czy to będzie prezes czy szeregowy członek a wszystko to tylko kwestia przypadku albo potrzeby, ponieważ to są tylko ludzie z dniami lepszymi, gorszymi.
Zawsze znajdzie się "złe miejsce i czas" jeśli jest zapotrzebowanie.
A Kaczmarka absolutnie nie tłumaczę,
dał się podprowadzić jak leming.
Sorry musiałem wyjść z psem a potem pojechać i dopiero co wróciłem.
Wracając do tematu, obserwując kiedyś PiS można było dojśc do wniosku, że w PiS są sami mądrzy i przyzwoici ludzie, Cymański, Ziobro, Kluzik, Kamiński nie wspominajac Kowala (kiedyś bardzo dobrze zapowiadający się polityk), czy Mężydło i co się okazało w efekcie, że są tyle warci co zeszłoroczny śnieg dla górali.
Mało tego, wszyscy zachowali się jak gówniarze płaczac w mankiet TVN i rozpowiadając jaki to z Kaczyńskiego "terrorysta i dyktator polityczny".
Nikt nie ma rentgena w oczach , nikt nie jest w stanie nikogo prześwietlić i nikt nie jest święty.
Można jedynie trzymać towarzystwo naprawdę za twarz jak to robi Tusk.
Przykład, pan celebryta polityczny Mężydło, kiedy był w PiS nie było programu telewizyjnego w którym by się nie doktoryzował, bałem się w końcu otworzyć lodówkę.
Po przejściu do PO zniknął jak kamfora i pokazuje się się tylko wówczas kiedy ma "zadanie".
Ale media nie pozwola na taki brak demokracji w PiS.
trzy typy zwierząt politycznych
Normalni politycy rekrutowani są z ludzi potrafiących wszystko załatwić. Takich którzy postawieni przed dowolnym problemem reagują zadzwonieniem gdzie trzeba, i problem znika. To nie to samo co złodzieje dorabiający w polityce, albo osobnicy których trzeba pilnować by po pijaku np nie naszczali na Grób Nieznanego Żołnierza przy paniach.
Tak źle i tak niedobrze
Błaszczak i Kuchciński źli, bo nudni. Kaczmarek i Hofman źli, bo po pijaku robią cyrk.
Jak się nie odwrócisz, to dupa zawsze z tyłu. TVN ma używanie od rana. Nie wiem jak inni, ale spadek liczby widzów "Wiadomości TVN" o blisko milion mówi sam za siebie. Myślę, że większość Polaków bardziej interesuje to jak im się żyje, kto i jak ich okrada, a nie to czy poseł Kaczmarek zalutował komuś w jape.
Matka Kurka ma rację co do jednego, nie wszyscy nadają się na posłów.
Tak źle i tak niedobrze
Błaszczak i Kuchciński źli, bo nudni. Kaczmarek i Hofman źli, bo po pijaku robią cyrk.
Jak się nie odwrócisz, to dupa zawsze z tyłu. TVN ma używanie od rana. Nie wiem jak inni, ale spadek liczby widzów "Wiadomości TVN" o blisko milion mówi sam za siebie. Myślę, że większość Polaków bardziej interesuje to jak im się żyje, kto i jak ich okrada, a nie to czy poseł Kaczmarek zalutował komuś w jape.
Matka Kurka ma rację co do jednego, nie wszyscy nadają się na posłów.