Niski, szczupły mężczyzna wstał zza konferencyjnego stołu i podszedł do okna.
Niski, szczupły mężczyzna wstał zza konferencyjnego stołu i podszedł do okna. Przez chwilę patrzył przez szparę pomiędzy zasłonami, a potem odwrócił się do pozostałych ludzi, siedzących za stołem. – Czy ktoś z państwa mógłby mi wyjaśnić, dlaczego właściwie zajmujemy się tym przypadkiem tu i teraz? Czy nie mamy czasem ważniejszych rzeczy na głowie? Z tego, co mi wiadomo, tego typu sprawy załatwia się… – szukał słowa – na innym szczeblu! –. Z krzesła podniósł się krępy, umięśniony człowiek. Miał na sobie garnitur, nie mundur, ale wszyscy obecni w pokoju i tak wiedzieli, że ma stopień pułkownika. Wiedzieli również, że nie ma takiej rzeczy – istotnej dla rządu – o której ten człowiek by nie wiedział. Każda władza ma takich ludzi i najczęściej trwają oni na swoich stanowiskach niezależnie od tego, kto akurat rządzi.
Pułkownik podniósł ze stołu teczkę, otworzył ją, podszedł do mężczyzny przy oknie i zaczął półgłosem wyjaśniać, wskazując poszczególne dokumenty. Poprzez szum z zewnątrz do reszty zebranych dochodziły tylko pojedyncze słowa i frazy: „Socjometria… znaczny wpływ… elektorat… media… niepokoje… rozwiązać to jakoś… decyzja należy do pana, premierze…”. Pułkownik usiadł, a premier przeglądał dokumenty, po czym podniósł głowę i powiódł wzrokiem po obecnych. Kilku ministrów, w tym jeden z Kancelarii Prezydenta, szef opozycji, marszałek Sejmu, dowodzący służbami, ba, nawet przedstawiciel Episkopatu. Przez głowę przemknęła mu idiotyczna myśl, że gdyby ktoś chciał za jednym zamachem sparaliżować państwo, wystarczyłoby…
Odchrząknął. – Panowie, zakładam, że wiecie, po co się tu zebraliśmy. Osobiście nie przywiązywałbym do tego takiej wagi, ale jeżeli pułkownik… Zresztą osobiście nie widzę problemu. To, co widziałem w dokumentach, w żaden sposób nie zagraża bezpieczeństwu państwa ani istniejącemu porządkowi prawnemu. Powiem więcej, wolność jednostki ograniczana tylko wolnością innych, odpowiedzialność za swoje czyny, poczucie więzi społecznych… To jest program naszej partii! –
– Żebyście go jeszcze realizowali, to byłoby naprawdę przepiękne! – nie darował sobie przewodniczący opozycji – a tymczasem mamy tutaj człowieka, o którym tak naprawdę niewiele wiadomo… – Pułkownik uśmiechnął się ironicznie. – Gdzie on był w stanie wojennym? Działał w Solidarności? –.
– Chwileczkę, panie przewodniczący! – włączył się minister spraw wewnętrznych – Z tego, co o nim wiemy, w momencie wprowadzenia stanu wojennego miał jakieś cztery latka. Bądźmy realistami! –.
– A jego ojciec? Kim był? Z jakiej rodziny pochodził?! –.
– Wysoko postawionej. Nie ma pan pojęcia, jak wysoko… – wszyscy umilkli. Spokojny głos pułkownika na moment zbił posła opozycji z pantałyku, ale nie na długo.
– Aha: wiem, ale nie powiem, co? Już ja znam te wasze chwyty! –
– I co z tego? Był, nie był, działał, nie działał, ojciec czy matka? Panowie, patrzmy w przyszłość! – zagrzmiał otyły poseł, siedzący z brzegu – Jako przedstawiciel nareszcie zjednoczonej lewicy stwierdzam, że w pełni popieramy to, co głosi ten człowiek. Idea sprawiedliwości społecznej i wrażliwości na krzywdę drugiego… Z tego można stworzyć niezły program edukacyjny! –
– Ekhm, za publiczne pieniądze? – zapytał jedwabistym głosem minister z koalicyjnej partii.
– Och, jeżeli będzie dobrze napisany, na pewno dostanie unijny grant! – obruszył się lewicowiec.
– Oj, panie pośle, czy to ja panu muszę tłumaczyć? – pokiwał głową minister – Unia nigdy w życiu nie da pieniędzy na podobną, religijną hucpę. –
– Byłbym panu głęboko wdzięczny – odezwał się milczący dotąd biskup – gdyby unikał pan podobnego zestawienia słów. Nie „religijną”, jeśli łaska –
– A właśnie – uradował się minister – co na to wszystko Episkopat? Co prymas i nuncjusz papieski? –
– Stolica Apostolska potrzebuje czasu, żeby odnieść się do takich zjawisk – zastrzegł się biskup – aczkolwiek ja osobiście uważam, że tym człowiekiem należałoby zainteresować Komitet Obrony przed Sektami –
– Panowie, już wystarczająco czasu poświęciliśmy temu człowiekowi. Jaka konkluzja? – przerwał dyskusję premier – Zostawiamy go w spokoju, a może jakieś bardziej zdecydowane działania? –. W tej chwili drzwi sali otworzyły się i do środka cicho wemknął osobisty sekretarz premiera. Przywitał obecnych lekkim ukłonem, podał szefowi rządu plik kartek i wyszedł tak, jak wszedł. Premier przebiegł wzrokiem po dokumentach, twarz mu skamieniała. Odezwał się beznamiętnym tonem – Najnowszy sondaż pokazuje, że społeczeństwo domaga się… rozwiązania tego problemu. Dlaczego mam wrażenie, księże biskupie, że swoją rolę w nakręcaniu tych nastrojów odegrało pewne radio z księdzem na kierowniczym stanowisku? –. Kościelny dostojnik wytrzymał spojrzenie – Panie premierze, przypominam, że radio jest własnością zakonu, nie Episkopatu… –
Premier najwyraźniej nie miał ochoty ciągnąć dyskusji w tym kierunku. – Tak czy inaczej, coś z nim musimy zrobić – zwrócił się do jednego z pozostałych – Może ty poradzisz? Wygląda, że to twoja działka? –
Minister zdrowia, z zawodu psychiatra, chwilę milczał, potem przekrzywił głowę z niechętną aprobatą. – Owszem, możemy skierować go na kurację… Ze Stanów znam taką metodę… Tak zwana „krzyżowa”, łączy środki farmakologiczne z perswazją hipnotyczną wspieraną sprzętowo… Skuteczna w sześćdziesięciu kilku procentach… –
– Dobrze, idę na to – powiedział twardo premier. Pułkownik wyjął palmtopa i zanotował sobie coś. – Tylko pamiętaj, macie go wyleczyć! Nie potrzebujemy męczenników, wolimy zdrowych, radosnych obywateli! –
Atmosfera przy stole wyraźnie się ociepliła. Musiał to zauważyć również premier, który uśmiechnął się i zaczął ściskać dłonie siedzącym. Żegnając się, wygłaszał zwyczajowe: „Dziękuję panom za przybycie; uważam, że wyszliśmy z tego z tarczą; to kolejne dokonanie tego rządu, które składa się na sukces całej koalicji; a wszystko dla pomyślności naszego państwa i społeczeństwa”. Odpowiadali w podobnie uprzejmy sposób i po kolei wychodzili, aż na sali pozostał tylko sam premier. Głęboko westchnął i przez moment wyglądał tak, jak w domu, nieoficjalnie. Wstał, wziął do ręki kartki z najnowszym sondażem i włożył je do teczki. Już miał skierować się ku drzwiom, podniósł dłoń i zaklął. Była cała czarna od tuszu ze świeżych wydruków. Drugą dłonią sięgnął po papierową serwetkę ze stołu i zaczął wycierać czarne, rozmazane plamy. Wycierać długo i z widocznym obrzydzeniem.
PS. Za inspirację dziękuję p. Andrzejowi Wajdzie.
________
Tekst chroniony prawem autorskim. Opublikowany na witrynie www.kontrowersje.net . Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i przedruk tylko za zgodą autora.
Chryste!
Ewangelia wg quackiego! No no
Mistrz jest, a gdzie Małgorzata?
Tam od razu Ewangelia
Małe podsumowanie, co mamy na politycznym stole w te Wielkanoc. Niezłe jaja.
Nie bądź taki skromny!
To jest…ekstraklasa! Masz tu jeszcze sześć gwiazdek: ******
* * * * * *
* * * * * *
* * *
* * * * * *
* * * * * *
* * * * * *
* * * * * *
* * * * * *
* * * * * * itd.
Ależ nad tą Wkrą niebo rozgwieżdżone!
A u nas chmury…
U mnie teraz nie ma ani
U mnie teraz nie ma ani jednej gwiazdki, gdyby nie chmury, zobaczyłbyś, że u Ciebie przybyło, bo wszystkie moje przesłałam Tobie.:)
Nie rozgadawszy się, bo spać idę zaraz:
zajebiste!
Bym cię ucałował chętnie, gdyby nie nieśmiałość wrodzona.
No to na dobranockę…
Całe niebo gwiazd
In my book you’re A Nobel Man, Quackie
Z tym przychodzi
Bezpłatne wydzielone miejsce na parkingu!
On jest noble man too
Takim też dają?
Tak, drugie miejsce obok
Wtedy już drzwi dadzą się otworzyć.
A laptopa dają na Noblach?
Prawdziwego?
Czy to znaczy
że piszesz z nieprawdziwego? Dobry ten kamuflaż.
Chwilowo z desktopa
Kamuflaż – standardowy, przynajmniej w US Army, UCP – http://en.wikipedia.org/wiki/Universal_Camouflage_Pattern
Uprzedzając następne pytanie: jestem cywilem i w Polsce, ale dobrze się czuję w kamuflażu : )
To chyba się nazywa pixel?
Też jestem cywilem, pies u nas sie inaczej nazywa.
No, on jest w ten sposób
tworzony, przez rozpikslowanie na grubsze kratki dotychczasowych wzorów. Ponoć z daleka świetnie maskuje, tak jak w TV masz piksle, które z odpowiedniej odległości zlewają się w większe płaszczyzny : )
Psa nie mam, chociaż lubię, mam za to alergię na roztocza w sierści psiej.
Slangowo się na ten wzór mówi pixel
Tak gdzięś slyszałam.
Roztocza siedzą na psie na skórze. Wbrew pozorom długowłose są hypoalergiczne, bo mniej tego fruwa w powietrzu.
🙂
A to nie wiem slangowo,
w sklepie z tymi rzeczami mówili na to w skrócie “digital”, może i “pixel” się używa?
To slogan nastolatków
Nie ta grupa wiekowa?
🙂
Zaraz będzie
w tej grupie starszy Junior 😛 to może się podszkolę.
No, to się szykuj Bracie!
Oczywiście Ty zawsze byłeś grzeczny i nie podskakiwałeś.
Tak źle to nie było,
ale starałem się zawsze podskakiwać inteligentnie. Jeżeli się dało.
Widzę teraz po Juniorze, że geny to potęga : )
Ale czasy inne
– Synu, pora już, żebyśmy porozmawiali o seksie.
– Dobra, tata. Co chcesz wiedzieć?
Ba
Jeżeli w ogóle będzie się chciał dzielić tą wiedzą… ; )
Świetnie
Świetnie napisane:)
Świetnie
….zdublowałem po obejrzeniu filmiku;)
Przepraszam:(
Nie przepraszaj za podwójną pochwałę
Miłe czochranie jest zawsze mile widziane 🙂
Która u Was godzina, nocne marki?
Słodkich snów!
9.28 pm
Pacific Standard Time 🙂 Ale już za godzinkę idę lulu.
To jakaś fikcja, minister się myli
Matka nie jest uleczalny, metoda “krzyżowa” na niego nie poskutkuje 😉
Matki się boję
Nie komentuję Matki tekstów. Prędzej ten dzieciak z sąsiedztwa będzie chodził po Księżycu niż ja skomentuję tekst Matki Kurki.
Good luck, Mr. Gorski.
.
“You talking to me? You talking to me?”
Where the fuck is my luck?
Wyraźnie powiedział
O circa 60% uleczalnosci. Czyli 40% NIEwyleczonych.
Aha, odwolalem się do Wajdy, nie do Koterskiego ; )
Z mądrzejszymi
nie dyskutuję.
A uwagi o W czy K to sobie oszczędź, Mości Quackie, bo jestem prostakiem i zupełnie nie rozumiem, o co chodzi. Trza się niestety zniżyć do poziomu ludu, żeby tłumaczyć swoje mądrości 😉
Ukłony.
No to się zniżam,
ludu. Raczej NIE miałem na myśli, że wszyscy jesteśmy Chrystusami, ze szczególnym uwzględnieniem MK, a nawet takiej interpretacji chciałbym stanowczo zaprzeczyć, Kurak już ma wystarczająco dobre mniemanie o sobie, wolałbym, żeby to nie doszło do urojeń boskości. Tym bardziej, że to JA takowe miewam i nie życzę sobie konkurencji.
Raczej chodziło mi o hipotetyczne pokazanie takiej sytuacji od strony władzy. Wajda nie bez powodu umieścił w tytule swojego filmu Piłata, a nie Mistrza, Jezusa czy jeszcze kogoś (“Piłat i inni”).
całkiem fajne
Bardzo dobre.
Nie da się wykluczyć, iż takie lub podobne konferencje odbyły się parę razy od czasów powstania ludzkiej cywilizacji.
No właśnie
jak tylko się pojawia ktoś z rewolucyjnymi (a przynajmniej tak traktowanymi) ideami i ma poparcie znaczącej części społeczeństwa albo traktowany jest przez władzę jako zagrożenie, to się odbywa taka konferencja. Albo podobna.
Co nie znaczy, że interpretacja pana_modrego w jednym z komentarzy to jest to, o co mi chodziło.