Reklama

Nie zweryfikowane wiadomości, pozbawione kontekst

Nie zweryfikowane wiadomości, pozbawione kontekstu i przedstawiane w kilku formach, co wyraźnie podkreślają same media w trosce o rzetelność przekazu, stały się dominującym elementem debaty publicznej. Ostanie zdanie: „Jak nie wyląduję, to mnie zabije” powtórzone w dwóch formach, w liczbie mnogiej i pojedynczej, jest hitem przez kolejne dni. Zdanie powszechnie uznawane za kolokwializm, w 999 przepadkach na 1000 wypowiadane w takich okolicznościach jak: „Dostałem lufę, mama mnie zabije”, „Znów się uchlałem, stara mnie zabije”, „Jak zawalę tę robotę, szef mnie zabije”, w przekazie medialnym ma mówić jedno: „Kaczyński był psychopatą, chciał zabić pilota”. Dziesiątki ekspertów od lotnictwa interpretowało kolokwializm jako przyczynę katastrofy. Od żadnego nie usłyszałem nic ponad interpretacją zdania, klasyczną metodą: „co poeta miał na myśli”. Trudno mi zrozumieć, dlaczego eksperci od lotnictwa, a nie językoznawcy analizowali rozbiór logiczny i interpretację literacką zdania. Może dlatego, że to po prostu banał, a może dlatego, że banał to poziom kompetencji ekspertów od lotnictwa.

Reklama

Problem z takim przekazem jest jeden, mianowicie dystrybucja tego typu komunikatów odbywa się nie tylko na szczeblu najwyższej władzy, ale na szczeblu ściśle tajnym. Wpływ odbiorcy komunikatu, na treści, które są mu serwowane jest żaden, tego zdania nie da się zweryfikować, nie da się ustalić kto to zdanie sprzedał mediom, jaka była jego intencja, ponieważ to zawsze pozostaje ściśle tajne i na najwyższym szczeblu rządowym. Taki sposób komunikowania stał się standardem, w tej chwili już się praktycznie nie mówi o tym, że są to praktyki de facto kryminogenne, na pewno karygodne i nie mające nic wspólnego, ani z profesjonalna polityką, ani z wiarygodnymi mediami. Skoro to jest normą, to chciałbym mimo wszystko mieć wpływ i mieć możliwość obrony przed tego rodzaju narracją. Otrzymałem list od kogoś, kto się podaje za członka PO, który w najbliższych dniach ma zamiar złożyć legitymację partyjną. Namawiałem autora tego listu, aby się podpisał z imienia i nazwiska, a następnie opublikował treść swojego listu. Odmówił, tłumacząc się strachem przed konsekwencjami, już nie partyjnymi, ale osobistymi i zawodowymi. W takiej sytuacji nie mogę opublikować całego listu, w którym są opisane fakty, jak twierdzi autor, ale mogę po prostu zapytać Donalda Tuska i jego współpracowników o następujące rzeczy:

1.    Czy to prawda, że w nocy 11 kwietnia z niedzieli na poniedziałek w ścisłym gronie PO odbyło się spotkanie, gdzie ustalano polityczną strategię po katastrofie smoleńskiej?

2.    Czy podczas spotkania z udziałem Donalda Tusk, pana Grupińskiego, Grasia, Arabskiego i innych podawano alkohol?

3.    Czy to prawda, że w czasie spotkania jeden z rozweselonych uczestników biesiady, na co dzień piłkarz w drużynie Donalda Tuska skandował: „Jeszcze jeden! Jeszcze jeden!”? Jaki był kontekst tych słów, do czego i kogo te słowa się odnoszą?

4.    Czy to prawda, że już w poniedziałek 12 kwietnia sztab PO, na polecenie Donalda Tuska zlecił badanie sondażowe, w którym miały paść pytania na temat odpowiedzialności Lecha Kaczyńskiego i pytanie o to, czy respondent pamięta „incydent gruziński” oraz czy widzi związek z katastrofą smoleńską?

5.    Czy to prawda, że podczas spotkania zdecydowano, po konsultacjach telefonicznych ze znanymi prawnikami, że lepiej dla rządu będzie jeśli śledztwo będzie przebiegać według procedur międzynarodowych, a nie umowy między Polską i Rosją, co w pierwszej fazie proponowali sami Rosjanie?

6.    Czy to prawda, że w telefonie komórkowym Donalda Tuska pojawiły się następującej treści sms: „Jeszcze jeden”, „Ląduj dziadu”, „Do smoleńska poleciał kartofel, a wrócił bohater wawelski”. Jaka była reakcja premiera?

7.    Czy to prawda, że większość smsów w podobnym tonie i guście wysłał poseł PO Janusz Palikot za przyzwoleniem i aprobatą Donalda Tuska?

Wszystkie te pytania można wyposażyć w proste odpowiedzi, dać odpór niepotrzebnym sensacjom i być może sfrustrowanemu byłemu politykowi PO, który odreagowuje swoje niepowodzenie. Pytania przesyłam na adres biura PO.

Reklama

2 KOMENTARZE

  1. Dalsze pytania
    1. Czy prawdą jest, że Donald Tusk osobiście wynajął kobietę, która w przebraniu stewardessy rozebrała się w kabinie pilotów , przez co odwróciła uwagę pilotów I stało się to, co się stało.

    Sama, korzystając z najnowocześniejszego sprzętu (jakiego nawet Bond nie ma, kupionego za pieniądze podatników) katapultowała się o ostatniej chwili i wylądowała przy kasie?

    2. Czy prawdą jest, że wczoraj był tu komentarz Jasmine i chyba jeszcze Kija w szprychach?

  2. Dalsze pytania
    1. Czy prawdą jest, że Donald Tusk osobiście wynajął kobietę, która w przebraniu stewardessy rozebrała się w kabinie pilotów , przez co odwróciła uwagę pilotów I stało się to, co się stało.

    Sama, korzystając z najnowocześniejszego sprzętu (jakiego nawet Bond nie ma, kupionego za pieniądze podatników) katapultowała się o ostatniej chwili i wylądowała przy kasie?

    2. Czy prawdą jest, że wczoraj był tu komentarz Jasmine i chyba jeszcze Kija w szprychach?