Reklama

Dziś już wiemy, że nie ma sensu uczyć się historii, drukować poświęconych jej książek dlatego, że podobnie jak klimat również historia podlega zmianom. Mówi się, że ten kto kontroluje przeszłość, kontroluje też przyszłość, a kontrolujący przecież się zmieniają. Pewnie dlatego Putin dokonał antysemickiego odwiertu w polskiej historii z okresu II wojny światowej. Z jednej strony wypada się cieszyć, że może wreszcie przestanie się bawić rakietami i pozna trochę wiedzy historycznej, szkoda jedynie, że ogranicza się do “hipersonicznych” źródeł stalinowskich. Jeszcze tylko brakuje, aby jako początkujący historyk oparł się (podobnie jak ci fachowcy od klimatu) na jakimś poważnym autorytecie w stylu małolaty Grety Thunberg, a pozostaną po nas tylko korniki i śmiech świstaka historii…

https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQk7BeTfiKCy4CuXC8Z2mSzkqe5588ZctjlX_4pPGYHaAWe0tV0&s 

Reklama

Wróćmy jednak do zabójstwa gen. Sulejmaniego, które to Trump zatwierdził podobno 7 miesięcy wcześniej. Czytałem jak ktoś spuentował to co zaszło: “Potworny pomysł, ale wspaniale wykonany”.  W odpowiedzi tak Iran jak i US nasrożyły piórka, co po stronie amerykańskiej skończyło się wstrząśnieniem mózgu kilku żołnierzy (bynajmniej nie były to wyrzuty sumienia). Strona irańska okazała się bardziej nerwowa i strąciła ukraiński samolot wypełniony w większości własnymi rodakami (176 osób). Jeśli do tego dorzucimy straty ludzkie w rozszerzonej wersji pogrzebu Sulejmaniego, mamy dalsze ofiary stratowanych ok. 60 osób, plus powyżej 200 rannych… I po co komu do tego jeszcze jakaś wojna? 

Trump w wygłoszonej okolicznościowej “mowie pogrzebowej” podkreślił, że irańskie rakiety wystrzelone w amerykańskie bazy w Iraku, były ufundowane ze $150 mld (+ $1,8 mld w gotówce) przekazanych Iranowi kilka lat temu przez ówczesnego prezydenta Baracka Husseina Obamę. Trump oświadczył też, że w ciągu jego prezydentury US wydały na modernizację armii $2,5 bln, dodając, że nie chciałby użyć tego nowego uzbrojenia. 

Z kolei trzeba zauważyć, że Irańczycy nawet na pogrzebie nie stracili głowy. Chcą zbierać po dolarze od osoby, aby zgromadzić sumę $80 mln na opłacenie ewentualnego mordercy Trumpa. Czas pokaże i da świadectwo ich hojności…

Oczywiście, na wzór protestów wojującej amerykańskiej lewicy jeszcze z czasów wojny wietnamskiej, przez US przewinęła się fala demonstracji, krzyczała nawet słynna ongiś aktorka Jane Fonda (“Hanoi” Jane). Na transparentach obok wyzwisk w kierunku Trumpa dominowało: “Ręce precz od Iranu!”. Trzeba przypomnieć, że Trump ma inne hasło wymierzone w nuklearne ambicje Iranu: “Ręce precz od uranu!”. Można to wszystko spuentować: I TY skrzecz swoją “precz”…

Ze zjawisk naprawdę groźnych: wybuchły plotki o odnowieniu powszechnej służby wojskowej, padł też strach na wszystkich tych co studiując, biorą stypendia, pomoc finansową w zamian za pewne zobowiązania wojskowe, okresowe szkolenia i ewentualne uczestnictwo w konflikcie zbrojnym. Jednak wszystko to strachy pustej flachy, po doświadczeniach z poborowymi w Wietnamie US preferuje mniejsze, ale ochotnicze wojsko, które walczyłoby bardziej z wrogiem, niż o drogę odwrotu z pola walki.

Trwają spory, że Trump “eliminując” gen. Sulejmaniego dopuścił się zbrodni. Pamiętajmy jednak, że Trump to bardzo inteligentny facet gdyby było inaczej nigdy nie zwyciężyłby z przemożnymi siłami i nie zdobyłby prezydentury. A może wziął przykład z miłośników demokracji i pokoju w Rosji, których ofiarą padł w 1996 r. prezydent niepodległej Czeczeni Dudajew (były generał lotnictwa w Armii Czerwonej). Rosjanie rozwalili go wtedy rakietą kierowaną przez sygnał telefonu prezydenta Dudajewa, w czasie kiedy rozmawiał z jednym ze swoich sponsorów ze świata islamskiego. Okazało się, że sponsorem sponsora był ktoś na Kremlu…

W Kongresie totalna opozycja Demokratów po zabójstwie Sulejmaniego dostała przysłowiowego kota i zapragnęła ograniczenia kompetencji prezydenta Trumpa.  Zupełnie zapomnieli co robił ich guru prezydent Obama, który osobiście angażował się w zabijanie ludzi właśnie z dronów. Przyjmuje się, że zatwierdził ok. 2,200 takich ataków. Później jeszcze przechwalał się otoczeniu: “Ja to naprawdę jestem dobry w zabijaniu ludzi”. Jednym z zabitych dronem Obamy był Amerykanin Anwar al-Awlaki, który zginął w 2011 r. w Jemenie wraz ze swoim 16 letnim synem i innym Amerykaninem.  Czy wtedy Barack Hussein Obama poprosił  Kongres o pozwolenie na egzekucję, czy z nim konsultował? Nie. Czy oburzeni kongresmeni wszczęli wówczas proces impeachmentu? Nie. Jako prezydent był naczelnym zwierzchnikiem sił zbrojnych i mógł takie decyzje podejmować (?), co innego jakby to uczynił Trump. Nawet pierwszy prezydent gen. Waszyngton nie prosił Kongres o pozwolenie, aby poskromić ataki Indian (podpuszczanych z północy przez Anglików) tylko wysłał wojsko. Podobnie uczynił w przypadku rebelii farmerów w Pensylwanii w 1794 r., kiedy odmówili płacenia podatków od pędzonej whiskey. Co gorsze skierował na nich 12,000 wojska, a sam stanął na jego czele…

Dość dobry rekord w “eliminowaniu” mają izraelskie służby przez całe lata w sporym pośpiechu wysyłające na łono Allaha licznych irańskich cywili naukowców pracujących nad rozwojem broni nuklearnej dla swojego rządu. Jak wiemy Izrael podobno nielegalnie zaopatrzył się i ma na stanie od 100 do 200 głowic i nie widać irańczyków posyłających żydowskich naukowców na łono Abrahama. Widocznie co kraj to obyczaj…

W kwietniu 1986 r. agenci libijscy dokonali zamachu na klub nocny/dyskotekę “La Belle” w Berlinie Zach. ofiarą padły 3 osoby (w tym 2 żołnierzy US) plus ok. 200 rannych. Później okazało się, że bombę wniosła Polka o imieniu Ewa, otrzymała za to $900. Ówczesny prezydent Ronald Reagan wściekł się i wysłał amerykańskie samoloty, które zbombardowały “namioty” Kaddafiego w Trypolisie i Benghazi (Francja odmówiła przelotu nad swoim terytorium a włoski premier (Bettino Craxi) również ostrzegł Kaddafiego). Co prawda Kaddafi w 1989 r. postanowił jeszcze rozwalić amerykański samolot (PanAm) nad szkockim Lockerbie (270 ofiar). Później Kaddafi zmądrzał i wypłacił odszkodowanie. A jak skończył to wszyscy wiemy…

Przy innej okazji wypadałoby wspomnieć o amerykańskich wojnach z korsarzami (1800-1815) bazującymi w Trypolisie, Algierze i Maroku, które to zaowocowały powstaniem US Marines (były to pierwsze wojny prowadzone przez US na dystans). Trzeba dodać, że terroryści arabscy byli postrachem basenu Morza Śródziemnego (w islamskiej literaturze Morze Białe) i od XVI do XIX wieku porwali z południowej Europy ok. 1,25 mln ludzi (!) których sprzedawali, albo zamieniali w niewolników.

Zostawmy walkę z terroryzmem, który dzisiaj (nawet kierowany przez rządy) przyjmuje nowe postacie posiłkując się cyber “rakietami” zdolnymi do rozwalenia systemów przesyłania energii, systemów bankowych, systemów zarządzania, czy starszymi narzędziami jak zadłużanie ludzi, czy nawet całych państw. Reasumując, zabójstwo gen. Sulejmaniego: jeśli byłbym szyickim  islamistą, to z dużym prawdopodobieństwem byłby on dla mnie bohaterem, legendarnym bojownikiem i męczennikiem. Rozumiem nawet, że cieszą się Kurdowie i sunnici. A i ja jednak nie mieszkam w Islamskiej Republice Iranu i do tego należę do cywilizacji łacińskiej…  

Dziwi mnie też drażni to ciągłe podnoszenie w polskich mediach nie wiążącej uchwały części parlamentu irackiego w ferworze żałoby  nawołującej wszystkie obce wojska do opuszczenia Iraku (“teraz będziemy okupantami”, nawet Polacy!). Przypominam, że z tego posiedzenia wyszli Kurdowie i sunnici, a głosowali tylko szyici, więc z argumentu nici…

Nie jest tajemnicą, że Trump jest biznesmenem i w jego opinii wojny są w wielu wymiarach korumpujące, nieopłacalne, bo są zbyt kosztowne. Takie stanowisko reprezentował w mediach od dekad. Można powiedzieć, co z tego, teraz jest prezydentem i reprezentuje imperium razem z jego interesami, poza tym otoczony jest przez ludzi ekipy Obamy, których powoli wymienia biorąc niespodzianki z krótkiej ławki. Całe szczęście, że pozbył się neocona Johna Boltona, dla którego każda wojna jest dobra. Jest pod stałym ogniem globalistów, Deep State i miejscowych komuchów, bo psuje rezultaty ich długoletniej pracy. Właśnie został impeached przez Izbę Reprezentantów Kongresu w którym totalna opozycja ma większość.  

Biedactwa nie byli w stanie wysmażyć jakiegoś poważniejszego aktu oskarżenia nad którym  za kilka dni pochyli się Senat. Więc teraz kombinują wnoszą o przesłuchanie kolejnych nowych świadków, jak tonący pośpiesznie chwytają się brzytwy. Problem w tym, że to oni nie dopuszczali świadków, kiedy mieli całkowitą kontrolę nad ich powoływaniem podczas przygotowania aktu oskarżenia. Teraz Senat będzie jedynie debatował nad ich już przygotowanym oskarżeniem, a w Senacie małą przewagę mają Republikanie, oczywiście mówimy o polityce, czyli możliwe są niespodzianki. 

Życzliwy czytelnik poprosił mnie, abym pisał krótsze teksty. Podejrzewam, że chciał dobrze, więc spróbuję się dostosować, może będę musiał częściej pisać niż dotychczas. Dodam tylko, że Trump robi dobrą robotę i napiszę o tym następnym razem, zaraz po tym jak odniosę się do antypolskiej koalicji Putin-Netanyahu…

 

Jacek K. Matysiak                                                                                                               Kalifornia, 2020/01/20

Reklama